Mnie zapala się taka lampka z pytaniem: zwiększego chęci... czego?
Depresję można również leczyć farmakologicznie, a sam proces
chęci życia ciągnę aż po dobór naturalny -- tyle, jeżeli chodzi
o samą chęć życia. Ostatnio nawet, pisząc jedną wiadomość do
(nie)znajomej doszedłem do takiego prostego wniosku nt. słowa
pisanego. Jego charakter w wymowie wykrzykuje wręcz żyj, jednak
problem chęci życia z drugiej strony związuje nam ręce, bo
samemu można być w kiepskiej kondycji. Tak też jak i druga osoba.
Co do samej choroby psychicznej, Figo, masz rację. Nawet nuda
może doprowadzić do depresji, a ona sama nawet do problemów ze
wzrokiem, pogłębiając depresję . Zaburzenia emocjonalne bywają
dwubiegunowe, a co śmieszniejsze, owe bieguny mają swój własny
podział na: endo-, egzogenny, czyli pochodzący od wewnątrz
lub z zewnętrz. Jeżeli Joga pomaga, może czas znów ją propagować?
Jest ktoś, kto się zna i chciałby coś na ten temat przygotować?
Co myślicie o badaniach otoczenia w skalach nano?
Taka nieswoja wątpliwość mi się nasunęła, zwłaszcza
po przeczytaniu informacji o toksycznych właściwościach
muszek owocowych.
Problem wydaje się być błahy, jak woda z tego
tematu, a to z tego powodu, gdyż już z tego
badanego środowiska się wywodzimy. Problem w tym,
jaką skalę maksymalnego oddalenia można przyjąć,
aby przypadkiem nie zmienić prądu rzeki?
W dobie tak przyrostowego rozprzestrzeniania się
informacji takie pytanie staje się nieco bardziej
konkretne, ale pewnie temat już przegadany...
Czy problem globalizacji jest za tym pytaniem,
czy jeszcze przed?