No niekoniecznie. Ja tam bardzo lubię wąchać piwo i delektować się jego aromatem, o ile jest czym. Lagerów koncernowych zazwyczaj nie tykam, więc jest co powąchać. I wtedy ten diacetyl jednak do płuc trafia. Nawet jak dawkuje go, jak wspomniałeś "via paszczęka" to jednak też część będzie parować w ustach i do płuc trafi. Ale nie o tym, nie o tym.
Zasadniczo diacetyl w weizenie czy witbirach jest mocno wyczuwalny i wadą w nich nie jest. Ogólnie w pszeniczniakach. A jak jest nazywany?? Spotkałem się z określeniem "masełko".