Mnie też kazali, ale z czasem zmądrzałem, a może i nie
Nigdy nie mogłem przetrawić założeń mechaniki kwantowej i zawsze ją traktowałem jako matematyczne czary mary, które pozwalają coś tam wyliczyć bez prawdziwego zrozumienia, o co w tym naprawdę chodzi? Żeby nie było, wszelkie inne zagadnienia fizyki klasycznej szły mi na studiach znacznie lepiej niż kolegom. Ale mechaniki kwantowej z jej kretyńskimi założeniami przetrawić nigdy nie mogłem. To, że ktoś się wprawił w tą zawiłą matmę i terminologię nie oznacza wcale, że coś więcej zaczął rozumieć. Oznacza to tylko tyle, że wprawił się w formalizmie matematycznym i się do tego przyzwyczaił i tylko tyle. A prawdziwy problem ciągle pozostaje w założeniach na których się opieramy. I jak tego do końca się nie zrozumie, to nie możemy mówić, że cokolwiek zrozumieliśmy z tej teorii. Te założenia oczywiście swoje podstawowe źródło mają w doświadczeniu Younga, które to ciągle potrafi zaskakiwać: http://fiertek.3miasto.net.pl/
Już się wszyscy przyzwyczaili, że jest to doskonały dowód na prawdziwość twierdzeń o dualizmie korpuskularno falowym, a tymczasem niekoniecznie, gdyż może się okazać właśnie problemem dla ówczesnych teoretyków po zapoznaniu się z nowymi faktami, których obecnie w podręcznikach fizyki nie uświadczycie.
Pozdrawiam