Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Shiyon

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    34
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Shiyon


  1. Och uwierz mi, że niektórzy znają się na sposobach omijania pracy szerokim łukiem, niż cała banda urzedasów. :D  Jednak najbardziej drażliwą grupą bezrobotnych są ci, którzy chcą pieniędzy i nie mogą ogarnąć, że środki nie są obligatoryjne. I tego, że komu się dostanie kasa decyduje Polski Rząd, a nie jakieś tam gryzipiórki na najniższym szczeblu. I na takim stanowisku robi większość z nas. Nic nie mogę, a ponieważ innym nie chce się decydować, to wciąż ja dostaje po głowie, bo jestem na pierwszej linii. :blink:


  2. Nie mnie ktoś niedouczonej wyjaśni, bo nie słyszałam o tym, by kortyzol pomagał po traumie (powtarzam nie douczona jestem, to chce zrozumieć). Z tego mnie uczono, kortyzol był w pewnym sensie hormonem ucieczki, który ma wpływ na poziom glukozy we krwi, powodując wyższe stężenie glukozy, co z kolei powoduje większy zasób energii potrzebnej do ucieczki, bądź walki (nie mówię tu o adrenalinie, która ma dawac "kopa",a o wzmacnianiu jej działania). Podwyższony poziom kortyzolu jest mega niszczący dla samego organizmu, to wiem. Ale obniżony poziom kojarzy mi się jedynie z innym łagodniejszym odruchem na stres. Nie wiem więc, o co im chodzi w tym artykule z

     

    potomkowie ludzi, którzy przeżyli Holocaust mają inny profil hormonu stresu niż ich rówieśnicy
    .

    Rozumiałabym, gdyby artykuł mówił, o odporności, bo kortyzol (a właściwie kortykosteroidy) jest najsilniejszym znanym środkiem przeciwzapalnym i ma bardzo duży wpłym na układ immunologiczny. No i ten enzym rozkładający kortyzol. Mam nadzieje, że chodzi im o enzym HSD11B2. Jego zwiększona ilość jest faktycznie odkryciem, aczkolwiek znów nie wiem jaki to tak negatywny skutek mogłoby mieć jeśli chodzi o przystosowanie.

    Zapewne brak odpowiedniego poziomu kortyzolu powoduje durne decyzje, które nie przewidują wszystkich konsekwecji, gdyż decydent nie czuje strachu przed efektem. Jak dla mnie takie badania mogą pomóc w ograniczeniu wydzielania kortyzolu, który w dziesiejszych czasach produkowany jest przez nasz organizm nie w chwilach groźnych ( a tak powinno być), a np. przed wizytą u dentysty.


  3. Pracowałam przez dwa lata w niesławnym Urzędzie Pracy. Właściwie dalej tam dorabiam na 1/4 etatu, co prawda nie mam zbyt częstego kontaktu z bezrobotnymi, aczkolwiek zdarza się. Bezrobotni są niestety źle ocenianą grupą społeczną. Pomijając aspekty pochodzenia (bo w dużej mierze bezrobocie jest dziedziczne), to w gre wchodzi stosunek do świata w ogóle. Urząd Pracy nie jest instutucją, która daje prace, ale instytucją, która w pozyskaniu tej pracy pośredniczy. W związku z tym organizowane są kluby pracy, które uczą delikwenta umiejętności orkientowania się na rynku pracy (pisanie CV, rozmowy kwalifikacyjne itd.), ale bezrobotni często myślą, że jak pójdą do urzędu, to im prace załatwią i jeszcze poklepią po plecach, że w ogóle przyszedł. Możecie uwierzyć, że ich postawa naprawdę często o tym świadczy. Bardzo wiele ludzi rejestruje się jedynie dla ubezpieczenia i bardzo są niezadowoleni jak urzędnik dzwoni do nich z propozycją pracy. I nie mogą za cholerę zrozumieć, że urząd nie jest od zapewniania opieki zdrowotnej. Jak już, rząd powinien powołać osobną jednostkę do takich problemów, jako że według konstytucji każdemu należy się opieka zdrowotna. Ministerstwo ostatnimi czasy ma tak mocno poronione pomysły, że już właściwie nie da się pracować w normalnych warunkach. A to niestety bezrobonemu też życia nie ułatwia. -_-


  4. No cóż. Nie od dziś wiadomo, że znajomość języków obcych jest mocno zaniedbana przez ludzi. Oczywiście dla mnie, jako osoby, która zna więcej niż dwa języki, znajomość tylko jednego ojczystego nie mieści się w głowie. Ale nawet pomijając moje subiektywne zresztą odczucia ludzie raczej godzą się ze zdaniem, że znajomość języków jest ważna. <_<  Gorzej, że właśnie ludzie, którzy tak mówią, znają jeden. Ale jasne... Jak się u nas w szkole uczy nie posługiwania się językiem, a gramatyki, która jedynie utrudnia komunikacje. Mówię o tym, że ludzie zanim postarają się pogadać z obcokrajowcem, pomyślą czy nie zabrzmią za głupio, czy urzyją odpowiedniej formy gramatycznej, czy znają słowa... i w efekcie nie odzywają się wcale. A po 6 latach podstawówki, 3 latach gimanzjum, 3 latach liceum, a i często paru latach studiów, wciąż nie znają jezyka. A cały pic polega na "imersji" w języku. Jak nie masz z kim gadać, gadaj ze sobą - jak mówi stare chińskie przysłowie. ^_^


  5. Gdzieś czytałam (zachodzę w głowę tylko gdzie, bo to jednak istotne do ocenienia jak rzetelne to informacje), że generalnie bada się już przeszczep samego mózgu. Oczywiście badania stanęły na tym, czy tkanki i organy mają "pamięć", bo jeśli tak, to cały plan spali na panewce. Jest tyle samo argumentów za, jak i przeciw. Jak dla mnie cała ta historia to trochę rewolucje doktora Frankensteina. Zbyt wiele rzeczy może pójść źle, żeby to rzeczywiście było możliwe w ciągu 2 lat.


  6. Na internecie jak zwykle krążą niestworzone historie. Mam na myśli teksty, które próbują wmówić, że będziemy jedli co tylko chcemy, bo dzięki hormonowi nie będziemy tyć. Ten hormon ma za zadanie leczyć, tudzież pomagać leczyć cukrzyce. Ludzie zapomną co to ćwiczenia fizyczne, bo przecież nie "grubną". :)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...