Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Shiyon

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    34
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Shiyon


  1. Nie chcę się specjalnie spierać w temacie, ponieważ nie opieram się na jakiś konkretnych badaniach, a jedynie na zebranej wiedzy z wielu źródeł. Wnioskuję jedynie po tym co przeczytałam, że 

     

    Ebola z jej "szybką śmiertelnością" prędko wygasa, czyniąc koegzystencję jej wirusa z człowiekiem epizodyczną.
    jak napisał TrzyGrosze. 

    @glaude

    Niekoniecznie chodzi mi o personifikowanie czegokolwiek. :) Jak już wspomniałam, nie będę się specjalnie spierać. Zdaje sobie sprawę z ograniczeń mojej teorii, ale jak widać prowokując dyskusje sama mogę się czegoś nauczyć. :)


  2. @@glaude,  Tak, ale chodziło raczej o możliwość skutecznego wyleczenia, niż o fakt bycia wirusem. :)

    @@Astroboy, Tak, masz całkowitą racje. :) Grypa jest jednym z najbardziej zaawansowanych wirusów, również pod względem umiejętności przystosowawczych, jako że często mutuje uniemożliwiając dobry sposób opracowania szczepionki.


  3. Zauważ, że ebola jest dość nikła jak na epidemie. I to mimo braku leku i obeności słabych warunków sanitarnych. Gdyby w takich samych warunkach wybuchła dżuma czy ospa (mam na myśli brak leku) to już mówilibyśmy o pandemii. Jedynie dlaczego ebola jest problemet, to fakt bycia wirusem. Z wirusami ciężko się walczy. Jak już napisałam ebola zmiękczy swoje podejście do nosicieli. To jedyne dobre rozwiązanie z punktu ewolucyjnego. Nie za rok czy dwa, ale w dłuższej perspektywie na pewno.


  4. Z Ebolą jest taka sprawa, że jest to choroba niszcząca samą siebie. Wirus jest dość mało przystosowany do warunków, w których się rozwija, ponieważ zbyt szybko zabija nosiciela i nie daje sam sobie czasu na zarażanie nowych osobników. W przyszłości, według wszelkich zasad przetrwania, wirus ten powinien zmniejszyć drastycznie swoją tendencję do powodowania śmierci nosiciela, właśnie z tego prostego powodu - zabijając nosiciela, zabija sam siebie. Według pewnej części specjalistów, Ebola w przyszłości przestanie zbierać tak gwałtowne żniwo i zacznie łagodzić skutki swojego "zamieszkania" w organizmach na rzecz wydłużenia czasu, w którym może się przenosić na inne żywe organizmy. To da nam dużą szansę nie tylko na wynalezienie skutecznej szczepionki, ale zapewni znacznie mniejszą śmiertelność osób już zarażonych.


  5. Zdecydowanie wolałbym jednak wspólną HERBATĘ. Z LHC trudno wycisnąć więcej "esencji" herbacianej. Wielowymiarowość (zdecydowanie więcej niż 11) od lat jawi mi się cechą charakterystyczną najwspanialszych istot zamieszkujących cały Wszechświat – Kobiet.

     

    No proszę, proszę. Jak ładnie potrafisz czarować. :P  Antyoksydanty w zielonej herbacie trochę może ostudzą Twój zapał co do badania wymiarów kobiecych, a skierują zapał na bardziej produktywne zajęcia (w kobietach już naprawdę nie da się nic odkryć nowego). :lol:


  6. Ja bym wolała zająć się teorią strun i bozonem Higgsa jak już jesteśmy przy LHC. Odnalezienie czwartego wymiaru to tylko kwestia czasu jak dla mnie. Wielowymiarowość światów to z punktu widzenia fizyki kwantowej pewne, a i z punktu widzenia teorii strun nie niemożliwe. A same czarne dziury... toż to finezja. :D Ja tam chce odkrycia wreszcie istnienia zagięcia pola Higgsa wokół czarnych dziur, a tym samym otwarcie drzwi do zaginania czasoprzestrzeni w celu podróży kosmicznych. Inne wymiary jakoś mnie mniej rajcują. :D


  7. Kiedyś babcie stosowały cebule do leczenia dolegliwości jelitowych, z powodu dużej zawartości antyhistaminowej kwercetyny. Sama kupuje w aptece kwercetynę w tabletkach, bo nie lubię cebuli. :D

    Swoją drogą zawsze mi przykro jak czytam o grupie, która dostaje placebo. Jakieś to takie niesprawiedliwe w stosunku do nich. A przecież Leśniowskiego-Crohna nie jest przyjemnym schorzeniem i naprawdę daje we znaki, a wiem o czym mówię.


  8. mam też pytanie, czy serotonina to taki typowy hormon szczęścia czy bardziej euforii?

    Generalnie zacznijmy od tego, że ten neuroprzekaźnik jest tylko potocznie nazywany hormonem szczęścia. Bardziej chodzi o to, że niedobór serotoniny powoduje szereg procesów w organizmie, które m.in. podwyższają poziom kortyzolu, powodują agresje i obniżają libido i próg bólu. Generalnie sama serotonina nie powoduje, że jesteśmy szczęśliwi, tylko poprawia procesy, dzięki którym czujemy się lepiej. To nie jest tak, że jak wezmę serotoninę w tabletce to od razu będzie mi lepiej. Takie tabsy na depresje (zawierające serotoninę) działają dopiero po długim czasie zażywania. Jeśli ktoś chce poczuć euforie proponuje zażyć adrenalinę. ;D

    Nazywany jest hormonem szczęścia tylko dlatego, że kiedy zabraknie serotoniny to czujemy się nieszczęśliwi, ale ten neuroprzekaźnik nie powoduje, że staniemy się szczęśliwsi, jeśli nie mamy niedoboru. Niestety w czasach ciągłego stresu i pośpiechu, jakby sto diabłów goniło faktycznie da się zaobserwować niedostateczną pracę pnia mózgu (jądra szwu - jeśli ktoś kojarzy o co chodzi) w uwalnianiu serotoniny. Więcej bananów, słońca, czekolady i seksu i po sprawie. :D

    Natomiast co do artykułu. Autorowi być może chodzi o związek leptyny i serotoniny. Leptyna - białko, powoduje wzrost apetytu i przyrost masy kostnej, ale również powoduje większą produkcje serotoniny. Gerard Karsenty odkrył, że leptyna jest jednym z głównych czynników hamowania formowania kości poprzez wyłączenie syntezy serotoniny w pniu mózgu. Można sobie o tym poczytać na internecie, są dość obszerne artykuły zarówno po polsku, jak i po angielsku. Aczkolwiek sam Karsenty stwierdził, że te badania raczej pomogą walczyć z otyłością niż osteoporozą.  Chodzi o to, że u otyłych ludzi mimo wysokiego stężenia leptyny mózg wysyła sygnały o jego niedoborze i ciało produkuje coraz więcej leptyny, a co za tym idzie serotoniny, więc masy ciała przybywa i masa kości również się zwiększa. W innych źródłach jest to dość obszernie wyjaśnione jeśli to kogoś (oprócz mnie) obchodzi. :D

×
×
  • Dodaj nową pozycję...