CivLord
Użytkownicy-
Liczba zawartości
7 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Reputacja
0 NeutralnaO CivLord
-
Tytuł
Fuks
Informacje szczegółowe
-
Płeć
Nie powiem
-
To nie ja wyskoczyłem z porównaniem do sklepu z batonikami tylko Ty. Więc do siebie miej pretensje o to że analogia ściaganie muzyki = batoniki w sklepie, jest błędna. Mylisz się. Muzyka w necie nie ma dla mnie żadnej wartości. Bo też wartości żadnej mieć nie powinna. Dla mnie wartość ma muzyka na koncertach NA ŻYWO, a nie jej kopia. Ale idąc Twoim tokiem myślenia (że jednak ma jakąś wartość) to rolnik powinien dostawać pieniadze nie tylko za rzeczywistego ziemniaka, ale też za każdą zrobioną odbitkę zdjęcia ziemniaka z jego pola. Tak samo każdy kto cytuje jakiegoś znanego naukowca, albo eksperta - też powinien płacić mu tantiemy - w końcu to jest dobro o określonej wartości (tzn zawarte w jakiejś książce). A jeszcze prościej można obalić Twoją argumentację w ten sposób: Jeżeli zrobię zdjęcie pola ziemniaków ze stodołą w tle, to czy oznacza to że każdy kto będzie chciał obejżeć zdjęcie tego domu i pola, będzie musiał zapłacić rolnikowi za ziemniaki, za pole, za stodołę, za robociznę itd ? Czy jak malarz namaluje obraz, a ktoś zrobi temu obrazowi zdjęcie, albo pokaże w telewizji, to czy każdy oglądający to zdjęcie obrazu będzie musiał za niego płacić? Wszak obraz jest obiektem majacym dostarczać wrażenie estetyczne, ale ma określoną wartość. Więc kazdy kto się patrzy na obraz powinien za niego płacić. Taka jest właśnie twoja argumentacja. Że należy płacić za sam akt słuchania/patrzenia nie tylko na oryginał (co jest jeszcze zrozumiałe, w przypadku pójścia do muzeum lub na koncenert) ale też za każdą kopię kiedykolwiek, gdziekolwiek i przez kogokolwiek stworzoną (co jest chore). Dawniej jakoś muzycy żyli tylko z koncertów i było dobrze. W dzisiejszych czasach liczba ludzi chodzących na koncerty wcale nie zmalała... wręcz przeciwnie mimo że bilety często do tanich nie należą. A wynagrodzenia z koncert wcale do niskich nie należą, a sami muzycy (ci znani) też do biednych nie należą. Więc o co chodzi? O łapczywość muzyków na kasę? Zarabiamy dużo, ale chcemy zarabiać jeszcze więcej?
-
Wytłumacze to dla ciebie najprościej jak potrafię używając twojej analogi z batonikiem. Wyobraź sobie sklep z batonami. Całe półki batonów. Do wyboru do koloru. Wchodzi do niego chłopak. Patrzy się na kilka batoników. W magiczny sposób sprawia że u niego w domu w szufladzie pojawiają się takie same batoniki jak te w sklepie. Batony w sklepie nie ucierpiały w żaden sposób - są cały czas tam gdzie leżały. Sprzedawca też cały czas ma w kasie tyle pieniędzy ile miał przed wejściem chłpaka. Ponadto gdyby chłopak nie miał tej magicznej mocy klonowania batoników, to nie wszedłby do tego sklepu z batonami. Czy to według Ciebie można nazwać kradzieżą batona? Proszę o krótką odpowiedź. TAK/NIE
-
Czytasz a nie rozumiesz.... Domniemany zysk byłby wtedy gdybym sobie SAM sklonował tego batonika i wyszedł z jego kopią a oryginalny batonik zostałby na półce. Czy to byłaby kradzież?
-
Patrząc się na prawną definicje kradzieży, to z czysto logicznego punktu widzenia nie ma możliwości podciągnięcia pod nią ściągania (a dokładniej kopiowania) muzyki z internetu. W żaden sposób. Oczywiście prawa autorskie itp mogą podciągać pod definicję kradzieży co tylko im się podoba. Można nawet uchwalić przepis który stwierdzi że kradzieżą jest patrzenie się na cudzego lizaka... tylko jak to się będzie miało do samej definicji kradzieży i duchowi w którym jest on stworzony? "fizyczne wyjęcie rzeczy spod władztwa właściciela." Więc chyba powinniśmy zmienić definicję kradzieży a skoro tak to... Można dyskutować nad tym czy jest to kradzież z moralnego punktu widzenia i tutaj dopiero pojawiają się różne "za" i "przeciw". Z jednej strony fizycznie nic nikomu nie zabieramy, ale z drugiej strony pojawia się kwestia utraconych domniemanych zysków ze sprzedaży utworu. Czy utrata domniemanego zysku może być podstawą do uznania za złodzieja? Jeżeli tak, to przeczy to zasadzie domniemania niewinności... bo pojawia się nowa zasada "być może mnie okradł, więc jest winny". Podciąganie pod kradzież kopiowania muzyki (zamiast jej kupowania) przeczy zasadzie domniemania niewinności. Zapewniam Ciebie że jest marginalny. Chyba że wierzysz w tą propagandę że to naprawdę spory problem i że muzycy w USA i Niemczech głodem przymierają... lol... ...proszę cię...
-
I z tym się absolutnie zgodzę. Gdybym u nas wszyscy miali zarobki conajmniej na poziomie zasiłku dla bezrobotnych ...ale niemieckiego.. to problem piractwa byłby marginalny. Wytłumacz mi jaki związek ma to co piszesz z definicją kradzieży: "Kradzież (art. 278 kk) to zabór cudzej rzeczy w celu przywłaszczenia. Pod pojęciem zaboru rozumie się fizyczne wyjęcie rzeczy spod władztwa właściciela.(...)"
-
Wytłumacz mi w jaki sposób "okradam" muzyka ściągając za darmo kopię jego utworu z internetu, którego jeżeli nie miałbym możliwości ściągnięcia za darmo, to bym wogóle nie ściągnął, ani nie nabył w żaden inny sposób?
-
Odnośnie pani pracujcej za 1200pln brutto.. Czyli uważasz że to tylko i wyłącznie wina tej pani - jej braku chęci do zmienia swoich kwalifikacji? Więc ja to samo mówie wszystkim muzykom, NIKT im nie KAŻE pracować w tej branży, jeżeli coś im się nie podoba, to zawsze mogą przecież iść pracować za 1200pln w spożywczaku. ...skoro kolega twierdzi że piractwo ogranicza zarobki, a rozwiązaniem problemów zarobkowych powinna być zmiana miejsca pracy.