Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

katastropha

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    54
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez katastropha


  1. mlodzi chlopcy maja teraz kolejny sposob na "faze" czy jak to inaczej nazwac...wdychanie dezodorantu. widzialam to na wlasne oczy. to przeraza.

     

    Heheh, widziałaś, jak wąchają dezodoranty? Ja też tak często robiłam, ale nie dla fazy, naprawdę  :D

     

    Miałem kolegę który zaczął od hiper dotleniania, poprzez marihuanę aż do kokainy. Nie wiem czy jeszcze żyje. Młodzieńcza głupota, która może być tragiczna w skutkach :-\

     

    Ja znałam pana, który popijał alkohol, uzależnił się, aż w końcu zmarł uduszony własnymi wymiocinami, zostawiając żonę wraz z dziećmi.

    I znam też historię pana, który wynalazł narkotyk - jeden z najpopularniejszych na świecie, zwłaszcza w środowisku klubowym, i do tej pory, od czasu do czasu, stosuje go wraz z żoną.

    Nie wszystkie zabawy z hiperwentylacją kończą się uzależnieniem od kokainy... ale w jednym masz rację - młodzieńcza głupota. Albo raczej - w ogóle głupota...


  2. eh, a mnie wkurza to, że chłopcy (młodzńcy) używają dezodorantu w celach zapachowych, pryskając się nim wszędzie gdzie sie da (nawet po ubraniu!) zamiast kupić męskie perfumy.

     

    Heheh, a w jakim celu używa się męskich perfum?  :D

     

    Metroseksualni niech sobie będą. Podobno teraz zaczyna się kryzys męskości, a bycie metro jest sposobem na radzenie sobie z tym.


  3. Jaką widzisz alternatywę? Potrawy o nieprawidłowej kwasowości, które mogłyby błyskawicznie się rozkładać i gnić albo stanowić perfekcyjną pożywkę dla bakterii? Czy "prawdziwy" kwas cytrynowy (wbrew pozorom nie z cytryn, bo te nie zawierają go zbyt wiele :) ), który kosztowałby tak wiele, że szarego człowieka najprawdopodobniej nie byłoby stać na takie pożywienie?

     

    Pisałam o tym już wcześniej - wiele osób chętnie wydawałoby więcej pieniędzy na jedzenie pod warunkiem, że dostawaliby to, co chcą - przygotowane w odpowiednich warunkach i z odpowiednich półproduktów.

    Druga sprawa - w zamian za niepsujące się, niemalże wieczne jedzenie, jesteśmy faszerowani dziwnymi konserwantami. Czasem wolałabym kupić drugi produkt spożywczy, gdy jeden mi się zepsuje, niż jeść coś o wiecznym terminie przydatności do spożycia :D

     

    Inna sprawa, że kwas cytrynowy obecnie uzyskuje się nie sztucznie, czyli metodami chemicznymi, tylko naturalnie, w hodowlach specjalnie dobranych do tego grzybów, które wytwarzają go bez porównania więcej od jakichkolwiek cytryn czy innych roślin. Na całe nasze szczęście dobierane są takie szczepy grzyba, które nie wytwarzają rakotwórczych toksyn.

     

    Nie wiedziałam o tym. W takim razie te moje informacje są już nieaktualne.

     

    Mam po prostu swego rodzaju obsesję na punkcie jedzenia - praktycznie nie kupuję gotowych produktów, produktów typu instant itd. - wszystko wolę sama przygotować (jednak z przykrą świadomością, że te kupione w supermarkecie pomidorki i tak są jakieś inne od tych, które jadałam wcześniej, z ogródka).


  4. Wiesz co, z całym szacunkiem dla Twojej znajomej, ale nie ufam takim "znajomym komuś tam". Przeważnie zasłyszą gdzieś historię, upiększa, a potem rozsiewają dalej. Gdyby było tak źle, jak mówisz, żywność nie przechodziłaby testów na obecność takich substancji. A przechodzi.

     

    Śladowe ilości szkodliwych substancji w produktach nie wykluczają ich z obiegu.

    Zresztą - testy? A dlaczego aspartam jest dozwolony do spożycia, skoro uznanawany był przez wiele lat za truciznę?

    Podobno kwasku cytrynowego nie da się inaczej uzyskać, a wątpię, by wszystkie firmy produkujące żywność wyciskały sok z prawdziwych cytryn, by dodawać do wszystkiego kwasek cytrynowy.

    Już nie wspomnę o jakości żywności - przecież nie jest ona przygotowywana w sterylnych warunkach, często bez zachowania podstawowych zasad higieny.

    Na pewno znasz osobę, która pracowała w jakiejś restauracji/firmie żywnościowej - co mówiła o warunkach przygotowywania jedzenia?


  5. no proszę a ja byłem przekonany, że wszystko co E... jest trucizną :D a tu się okazuje, że przydaje się jeszcze trochę wiedzy. Czy ktoś z czytelników zna jeszcze jakieś nieszkodliwe E...?

     

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_E

    Tutaj masz listę - E<numer> to oznaczenie pewnej substancji; wysokość numeru zależy od rodzaju substancji (barwnik, konserwant itd.)

    Oprócz tego infobot ma funkcję, która wyjaśnia, czym jest E, o które zapytasz :D

     

    O rany, całe mnóstwo ich jest! Choćby kwas cytrynowy i praktycznie wszystkie dodatki pochodzenia roślinnego. "E" wcale nie oznacza, że jest to trucizna, tylko że jest to zarejestrowany w UE dodatek do żywności :)

     

    Pewna znajoma chemiczka mówiła mi, że sztuczny kwas cytrynowy (czyli najczęściej używany w produkcji żywności) nie jest dokładnie oczyszczony i zawiera śladowe ilości substancji rakotwórczych  ::P


  6. Ja tylko skomentowałem Twoją fascynację tematem (chociażby niewielką) i ogólnie pomysł, że można żyć nie jedząc.

     

    Myślę, że nie ma nic złego w fascynacji jakimkolwiek tematem. Interesują mnie wszelkie dziwactwa i mity, które tworzą ludzie, czy może raczej przyczyny ich tworzenia.


  7. Czasem mogę napisać coś, co nie jest moją opinią, ale jedną z zasłyszanych czy stereotypowych itd.

    Od razu mówię, że jestem bardzo tolerancyjna, jestem w stanie zaakceptować różne dewiacje i raczej nie moralizuję (mimo, że może czasem sprawiam takie wrażenie) - nie jestem osobą, która uważa, że moja racja jest najmojsza i najtwojsza :D


  8. Śmierć z głodu i pragnienia na pewno jest fajna. Zawsze o tym marzyłem :D

     

    Czytasz między wierszami, których nie ma  :)

    Ja np. nie przepadam za jedzeniem, co nie znaczy, że próbuję popełnić naprawdę awangardowe samobójstwo.


  9. A mi kiedyś wmawiano że jak zabiję pająka to zacznie padać deszcz :/

    Sprawdziłem - nie prawda.

     

    A mi mówiono też, ze tym pająkiem może być mój przodek lub zmarły znajomy.

    Nie sprawdzam  :D

    A na poważnie, to wolę nie zabijać takich nieszkodliwych żyjątek.


  10. No dobra, ale przypuscmy iz te blizny po tym, ze ktos go katowal (a zostal uratowany kilka sekund przed zgonem przez kompana?). A jako denat juz by taki atrakcyjny raczej nie byl ;] Zreszta w co niebezpieczniejszych dzielnicach chodzac samemu po nocach mozna wrocic z pocharatana twarza ;] Na tym swiecie kazdy ma szanse na sukces rozplodowy ;]

     

    Myślę, że nasze popędy wciąż pozostają w prehistorii.

    Tak jak męskie - kobieta "puszczalska" jest zła, bezwartościowa, ponieważ daje się zapłodnić komukolwiek ("być może będę wychowywał nie swoje dziecko?!"), przez co nie dba o odpowiedni dobór genów swojego potomstwa - na nic tłumaczenie świadomości, że dziś istnieje szereg środków antykoncepcyjnych.


  11. Pamiętam niektóre kolory ze snów, ale nie wiem, czy wszystkie są kolorowe i czy w ogóle są one kolorowe, czy może tylko niektóre przedmioty posiadają określoną barwę w moim umyśle ze względu na to, że są istotne, symboliczne.

    Wiem na pewno, że większość moich snów jest przerażająca - można by kręcić na ich podstawie horrory lub teledysku Toola... ale mimo wszystko je lubię i nie budzę się po nich przestraszona. Jedynie po niektórych, w dodatku dość podobnych do siebie.


  12. Trzeba mieć wiarę, ale co do objawów pesymizmu w formie nowotworów bym się kłócił.

     

    Hm, a ja nie do końca. Oczywiście to wszystko opiera się o myślenie magiczne, ale ja i do tego mam pewną swoją teorię.

     

    Pamiętam, jak kiedyś ksiądz czy katechetka na religii opowiadał/a nam historię o pewnym człowieku, który bardzo bał się włamania, więc bardzo dbał o to, by drzwi od jego mieszkania zawsze były odpowiednio zabezpieczone. Pewnego dnia - pech chciał, ktoś włamał się do niego, a nie do "niezabezpieczonego" sąsiada.

    Tłumaczono nam, iż jest to wynik obsesji, strachu, nieufności (chyba wobec Boga) itd., który niejako "sprowadza" na nas to, czego się boimy.

    Co ciekawe - ta historia została przytoczona na religii, a więc na zajęciach, które są raczej przeciwne tego typu myśleniu.

    Inna sprawa - w wielu filozofiach czy religiach pojawia się ten motyw - spotyka nas to, czego najbardziej się obawiamy i przed czym najbardziej uciekamy.

    Według niektórych "magicznych" systemów filozoficznych myślenie o czymś sprawia, że nasze myśli lecą w eter i czasem się spełniają, jednak nie zawsze tak, jak byśmy chcieli (i tu znów przykład, tym razem dotyczący psychotroniki - jeśli ktoś chce, by wroga mu osoba umarła i intensywnie o tym myśli, jego myśli ulatują w eter, jednak nie zawsze "trafiają" tak, jak powinny - i umrzeć może "przypadkowa" osoba).

     

    Może napisałam to trochę niejasno, ale mam nadzieję, że część osób mnie zrozumiała - jeśli nie, to wyjaśnię. Aha - nie uważam, że jest tak czy inaczej - nie mam zdania na ten temat  :D Piszę tylko to, o czym słyszałam, nie ustosunkowując się jednak.


  13. To przestań jeść - pozbędziemy się głupot na forum.

     

    A propos niejedzenia - na pewno nie raz słyszeliście mity o ludziach, którzy nic nie jedzą?

    Moja znajoma rozmawiała podobno z jedną "bretanką" (bo tak się dziewczyna określiła, mimo iż google nic na ten temat nie wie :D ), czyli osobą, która nic nie je. Czasem w internecie można też opisy książek zawierających przepis na niejedzenie i odżywianie się energią kosmiczną (?).

    Nie wierzę w to, ale tak czy inaczej interesują mnie wszelkie dziwne mity - w każdym musi się znaleźć ziarnko prawdy albo chociaż powód jego powstania.

    Moje pytanie - zapoznaliście się z jakimiś materiałami (artykuły, książki, ludzie :) ) na ten temat?

    Tak sobie myślę, że takie niejedzenie musi być całkiem fajną sprawą  :P


  14. Manipulacja, programy mulące umysł i wprowadzające własną moralność, programy powodujące znieczulicę i obojętność, uzależniające od TV, popieranie i ukazywanie ludziom "prawdy" politycznej.

     

    Nadal nie rozumiem dlaczego nazywasz do masońskimi manipulacjami i dlaczego akurat ich w to mieszasz...  ???


  15. Wiem, że chodzi o podświadomość. Głośno się tylko zastanawiałem, czemu ta podświadomość jest taka ułomna w dzisiejszych czasach. Mogę tylko podejrzewać, że jest to pozostałość po epoce kamienia łupanego i czasach kiedy dla przegranych nie było litości i walki (prawdopodobnie) toczyły się na śmierć i życie. Blizna mogłaby być wtedy oznaką przeżycia takiej walki.

     

    Widzisz... chyba nasza psychika, podświadomość ewoluuje trochę wolniej niż nasze ciała. Wystarczy spojrzeć na wszystkie stereotypy związane z płcią i seksualnością.


  16. Do takich wniosków doszli już po przebadaniu 40 studentów z dwóch różnych "religijnych światów" ? To ja po obserwacji moich dwóch kotów mam stwierdzać, że czarne koty są szybsze i mniej "tłuste/leniwe" od innych ? To chyba małe nieporozumienie.

     

    Heheh - i jaka różnica - 30 milisekund  ;D

    Poza tym być może owe trójkąty kojarzyły im się z symbolami religijnymi?...

     

    I nasuwa się kolejne pytanie - wierzący są bardziej paranoiczni?...


  17. Dziwi mnie to, że kobiety patrząc na te blizny myślą "och jaki gwałtowny i silny mężczyzna - brał udział w jakichś tam walkach", zamiast "ale cieniak - dał się komuś oszpecić/pobić - ten co go naznaczył blizną to dopiero musi być ciacho" :D

     

    Kobiety wcale tak nie myślą. To ich podświadomość podpowiada im "ooo, patrz jaki samiec - ma blizny -> brał udział w walkach -> jest odważny, gwałtowny, porywczy -> ma wysoki poziom testosteronu".

    Myślę, że to też wiąże się z cyklem kobiety...

     

    Cóż, jesteśmy niewolnikami swoich hormonów, ciał...  ::)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...