Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Neratin

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    37
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Zawartość dodana przez Neratin

  1. Dlaczego: bo musieli połączyć ze sobą kilka źródeł danych, rekonstrukcje paleoklimatyczne i pomiary uzyskiwane bezpośrednio Komu: czytelnikom broszurki WMO W jakim celu: by pokazać XX-wieczne zmiany klimatyczne w kontekście ostatniego tysiąclecia
  2. Jeśli nie napiszę wprost, W PRYWATNYM MAILU? A jeśli naukowcy, o których mowa, właśnie w ten sposób się pochwalili, opisując dokładnie co "schowano" i dlaczego? A nie przyszło ci do głowy, że być może JA znam treść wypowiedzi, wiem jakich danych dotyczy i na czym polegało "ukrycie"?
  3. Wiem jak się nazywa, ale w mailu i tak napisałem "I wanted to hide the high frequency signal using Mike's trick with a low-pass filter". Jest to oszustwo, czy nie? To przecież ty stwierdziłeś, że to "wynika bardzo jasno" z maili. Pokazałem ci więc, że niekoniecznie, zwłaszcza jeśli nie wiesz o jakie dane chodziło, kim był Mike albo na czym polegał trick. Jeszcze lepiej: nie rzucamy oskarżeń, jeśli nie wiemy o co chodzi. Nic podobnego.
  4. A jeśli zrobię SZTUCZKĘ i przepuszczę jakieś dane przez filtr dolnoprzepustowy by UKRYĆ składowe sygnału o wysokiej częstotliwości, to też będzie to niezgodne z etyką naukowca?
  5. Z kolei, jeśli napiszę w mailu "musiałem zgwałcić Zbyszka, żeby zrobił dla mnie tę analizę", to niekoniecznie musi to oznaczać że dopuściłem się czynów nierządnych i prawnie zabronionych. Chodzi o to, że kontekst jest ważny, a w przypadku maili klimatologów tego kontekstu nie znasz (choć mógłbyś to zrobić, bo dane o których mowa są publicznie dostępne w internecie).
  6. Czyli nie wiesz, na czym polegało oszustwo, jakich danych i jakiej tezy dotyczyło (a nawet, czy faktycznie była ona z góry założona), ale wiesz na pewno że do oszustwa doszło? I opierasz się _tylko_ o to, że użyto słów "trick" oraz "hide", niezależnie od tego, jakie faktycznie czynności mogły one oznaczać? Fraza "wyrwanie z kontekstu" pasuje tutaj jak ulał. Burzę się, bo nie znasz sprawy a już osądziłeś że doszło do "manipulowania danymi".
  7. Skoro to wynika "bardzo jasno" z maili, to zapewne nie będziesz mieć problemów z napisaniem w jakich konkretnie danych próbowano grzebać i prawdziwość jakiej założonej z góry tezy chciano wykazać?
  8. @j50 Po pierwsze, nie sugeruj, plz, że przeszłe zmiany klimatu są nieodgadnioną zagadką, a sam fakt ich istnienia w czasach, gdy nie było samochodów i przemysłu, obala teorię antropogeniczności obecnej zmiany klimatu. Jeśli masz stały kontakt z pracownikami naukowymi UWr, to sądzę że nie powinno być problemem zdobycie przynajmniej kilku publikacji na ten temat (kluczowe nazwiska: Broecker, Imbrie, Shackleton, Ruddiman). Po drugie, spytaj się znajomych paleozologów o ewolucję niedźwiedzia polarnego i porównaj ją z chronologią zlodowaceń. Po trzecie, przy okazji porównaj także zmiany temperatur z ostatniego miliona lat z prognozami na koniec XXI wieku.
  9. Nawet gdyby to było prawdą (a wcale nie jest pewne, że arktyczna populacja niedźwiedzi polarnych istniała już w czasie interglacjału eemskiego), to ocieplenie XXI-wieczne znacznie przekroczy poziomy spotykane w ciągu ostatniego miliona lat. Zapoznaj się z opinią klimatologów na temat przeszłych i obecnych zmian klimatu, a potem pisz o tym, co jest dla nich "jasne", a co nie. Zacznij tutaj: http://ipcc-wg1.ucar.edu/wg1/FAQ/wg1_faq-6.1.html A CO2 jest składnikiem drugim co do ważności, przy czym jego ilość kumuluje się w atmosferze. W przeciwieństwie do pary wodnej. ...i przyczyny te są już całkiem nieźle poznane. ...kilkanaście stopni W GRENLANDII. Klimatologia to rzecz trochę bardziej skomplikowana niż "prosta logika interpretacyjna", a poza gazami cieplarnianymi istnieją inne czynniki które mają wpływ na klimat. Więcej możesz o tym poczytać np. tutaj: http://www.ncdc.noaa.gov/paleo/abrupt/index.html
  10. Bo nie muszą się interesować. Kryteria NOAA, na podstawie których amerykańskie uczelnie ustalają programy studiów meteorologicznych, nie zawierają obligatoryjnych zajęć z klimatologii. Zamiast tego można sobie wybrać np. hydrologię, chemię, oceanografię, optykę albo informatykę.
  11. No właśnie to miałem na myśli. Co innego zrobić IRMS, co innego wyciągnąć widmo metanu z kilku pikseli i odległości kilkudziesięciu milionów kilometrów.
  12. Nie analizą widmową.
  13. Nie udowodnili. Artykuł wprowadza w błąd.
  14. ...Tyle że nie ma wiele wspólnego z głowną tezą Battistiego i Naylora. Problemem zmian ilości opadów atmosferycznych w ogóle się oni nie zajmowali - interesowało ich natomiast, o ile zwiększy się prawdopodobieństwo okresowego występowania fal gorąca w strefie międzyzwrotnikowej, oraz jaki wpływ to zjawisko ma na plony rolne. Bo zdarzyło się to np. w 1972 na Ukrainie, a w 2003 we Francji?
  15. ...o którego istnieniu wiadomo od dawna. Nie jest to drobiazg, to prawda... ale nie jest to też "bardzo mocna odpowiedź na hipotezy o antropogennym pochodzeniu efektu cieplarnianego". Dużych erupcji wulkanicznych zdarza się raptem kilka na stulecie, a ich efekty są przejściowe. Widziałem jeszcze bardziej absurdalne tezy wypowiadane całkowicie na serio. Że np. ostatnie mrozy są spowodowane niską aktywnością słoneczną, albo świadczą o zbliżającym się zlodowaceniu. Poziom ludzkiej ignorancji jest tak wysoki, że trudno się poznać na "żartach".
  16. Artykuł o wpływie historycznych erupcji wulkanicznych na strefy leżące na niskich szerokościach geograficznych (i to jest jedyne novum, bo wpływ aerozoli wulkanicznych na klimat to sprawa znana od co najmniej kilkudziesięciu lat). Wyjaśnij mi, jakim cudem ma być "odpowiedzią" na teorię "antropogennego pochodzenia efektu cieplarnianego" (NB powinieneś raczej napisać 'globalnego ocieplenia spowodowanego antropogennymi emisjami gazów cieplarnianych')? Znacznie istotniejszym składnikiem wyrzucanym przez wulkany. Nie "znacznie istotniejszym składnikiem emitowanym do atmosfery w ogóle", ani nawet nie "znacznie istotniejszym składnikiem mającym wpływ na klimat". Efekt erupcji Pinatubo z 1991 (jednej z największych, jeśli nie największej erupcji wulkanicznej XX wieku) na klimat trwał zaledwie kilkanaście miesięcy. Nie. Te ostatnie zimne dni to efekt napływu mroźnego powietrza arktycznego.
  17. Loty w kosmos popularyzują też misje bezzałogowe, i powiedziałbym że w większym stopniu. W zeszłym roku jeden głupi lądownik za 500 M$ wzbudził większe zainteresowanie niż wszystkie loty wahadłowców. Co do oszczędności - jakie masz na myśli? Amerykanie mają już rakiety Delta porównywalne z Aresem, w przyszłości dołączą do nich komercyjne systemy opracowane w ramach COTS (akurat wczoraj SpaceX i Orbital wygrały kontrakty z NASA). Owszem, nie będą mogły zawozić ludzi na stację kosmiczną... ale Ares też tego nie będzie mógł, co najmniej do roku 2015. Co jest kolejnym powodem, by administracja Obamy podjęła odważną decyzję i po cichu uśmierciła ISS, albo odstąpiła stację kosmiczną tym, którzy potrafią na nią się dostać.
  18. 1. Projekt Constellation, a tym bardziej rakiety Ares I, to nie cała NASA. Oprócz lotów załogowych istnieje coś co się nazywa "badania naukowe", których budżet w ciągu ostatnich kilku lat był przycinany, gdyż były "ważniejsze" rzeczy. 2. Wbrew temu co napisano powyżej, administracja Obamy nie "żąda" (na razie) obcięcia budżetu ani projektu Constellation, ani czegokolwiek innego - nie ma nawet takich prawnych możliwości. Jedyne, co ma obecnie miejsce, to przejmowanie władzy przez nową ekipę, które nie przebiega tak sprawnie jak powinno (za co obwinia się obecnego szefa NASA, Griffina). 3. "Transition team" poprosił m. in. NASA o oszacowanie oszczędności, jakie przyniosłoby skasowanie projektu budowy rakiet Ares I; oraz z drugiej strony jakich śródków potrzeba, by przyspieszyć ich wdrożenie. Do jakichkolwiek decyzji jeszcze daleko. 4. Nie zmienia to faktu, że projekt Constellation ma duże problemy, związane z opóźnieniami i przekroczonym budżetem (który oznacza, że trzeba zabrać pieniądze komuś innemu), więc wcale się nie zdziwię, jeśli Obama ostatecznie go zredukuje. Nie będę też po nim płakać - korzyści naukowe płyną z niego żadne, a idą na niego ogromne środki, które możnaby wykorzystać dużo lepiej na misje bezzałogowe.
  19. Możesz jakoś rozwinąć ten temat? I wyjaśnić, co rozumiesz przez pojęcia "skala geologiczna", "człowiek" i "ekosystem"? Bo ostatnio mówiliśmy o okresie dzielącym nas od sekwestracji i uformowania się złóż paliw kopalnych dziesiątki czy nawet setki milionów lat temu...
  20. Dobieram fakty do opisu problemu, który to problem jest związany z potrzebami naszej cywilizacji. Jeśli NASA odkryje asteroidę na kursie kolizyjnym z Ziemią, nie będziesz mówić, że nie ma się czym martwić, bo przecież w skali geologicznej takie kataklizmy są jak najbardziej "naturalne" i zdarzały się wielokrotnie. Do opisu całego ekosystemu Ziemi geologiczna skala czasu również się nie nadaje.
  21. Patrzę w skali, jaka ma znaczenie dla naszej cywilizacji. Geologiczna nie ma ("kilkaset milionów lat temu stężenie ditlenku węgla było wielokrotnie wyższe niż obecnie"), podobnie jak nie ma kosmologiczna ("przez większość czasu istnienia wszechświata cięższe pierwiastki nie istniały!"). Nie był. _Ty_ nie wiesz jak był "liczony całkowity poziom emisji." _Ja_ to wiem - i Lehmann z kolegami też to wiedzą.
  22. Nie. Wniosek artykułu jest taki, że a) skoro poziom emisji jest znany, a jeden z czynników na niego się składający został przeszacowany, to musi istnieć inny czynnik którego niedoszacowano. Jeden z autorów badań wyjaśniał "It means that if we overestimated the soil response to warming then we must have underestimated something else dramatically because we have a net effect of faster global warming. That is really something to think about." uwalnianie do atmosfery zawartego w glebie czarnego węgla to część dodatniego sprzężenia zwrotnego, zależnego od temperatury - jak najbardziej zależy więc od antropogenicznych emisji. c) autorzy badali tylko australijskie sawanny, i przestrzegają przed ekstrapolowaniem wyników ich badań na skalę globalną. Po pierwsze, w skali czasowej krótszej niż geologiczna tylko człowiek _produkuje dodatkowy_ CO2 (spalając paliwa kopalne), natomiast przyroda cyklicznie _przetwarza stałą _ilość CO2. Jeśli nie produkuje w jednym miejscu, to musi produkować w innym.
  23. Heh, zacznij od podstaw. Potem możesz przejść do klasycznego artykułu Manabe http://www.gfdl.noaa.gov/reference/bibliography/1975/sm7503.pdf Tak myślę. Naocznie to możesz zaobserwować tylko proste zależności... które, jak twierdzisz wyżej, nic nie dowodzą. Wynikom badań? Np. http://volcanoes.usgs.gov/hazards/gas/index.php http://www.springerlink.com/content/631t022372116213/ Znowu "inni". Jak masz takie wątpliwości, zajrzyj do literatury naukowej. Zaczynając od artykułu Foukala z 2006 roku. Czyli nie potrafisz podać tych przyczyn. Tak myślałem. Jak i biolodzy-ewolucjoniści. I co z tego? A ktoś twierdzi, że nie? Nieistnienie krasnoludków też zakładamy. Możesz oczywiście postulować istnienie jakichś niewykrywalnych, magicznych czy kosmicznych czynników wpływających na klimat Ziemi - ale nie udawaj, że ma to cokolwiek wspólnego z nauką. Awww. 1 litr to ~0.045 mola gazu. 1 mol CO2 to ~44g. 1366560000000000 litrów rocznie to 2.6*10^15 gramów, czyli 2.6 gigaton CO2. To mniej niż 10% emisji przemysłowej.
  24. Nikt nie ma wątpliwości że NOA, PDO, ENSO itd mają znaczący wpływ na klimat i mogą maskować (albo udawać) inny trend temperaturowy; i że nie każde ocieplenie musi być konsekwencją zmiany bilansu radiatywnego atmosfery. Tyle że wpływ antropogenicznych gazów cieplarnianych na temperaturę północnego atlantyku widzi się raczej nie w samym _ociepleniu_, lecz wzroście wartości indeksu NAO. NB niepokoi mnie niemal całkowity brak w dorobku pani Styszyńskiej rzeczy publikowanych poza wydawnictwami uniwersyteckimi, "Problemami Klimatologii Polarnej" i "Polish Polar Studies". Chętnie poznam tę lepszą... Bo na półkuli północnej było wtedy cieplej. Poza tym czas reakcji lodowca na zwiększoną temperaturę liczy się w dziesiątkach lat, więc nawet gdyby obecnie temperatura przestała wzrastać, zasieg lodowców zdążyłby się jeszcze znacznie zmniejszyć. ...i przyspiesza spływanie lodowca znajdującego się wyżej.
  25. Jasne, nie zbudowaliśmy wehikułu czasu, nikt więc nie potrafi przenieść się 55 mln lat w przeszłość, pobrać próbki atmosfery, oszacować dokładnie wartości albeda planety wynikającego z rozkładu masy roślinnej na istniejących wtedy kontynentach, zmierzyć ilość docierającej do Ziemi energii słonecznej, itd. Mamy jednak dane pośrednie, mamy niezłą znajomość mechanizmów fizycznych, mamy modele komputerowe które umożliwiają "eksperymentalną" weryfikację naszych hipotez. To nie jest więc tak, że przyczyna przeszłych zmian klimatu jest jedną wielką zagadką. Jasne. To wciąż są rzeczy kontrowersyjne - od czasów pierwszych publikacji Broeckera sprzed dekady większość późniejszych badań wykazała, że w interesującej nas skali czasowej całkowite zatrzymanie THC nie jest możliwe (i takie są np. konkluzje raportu amerykańskiego National Research Council z 2002 roku); jeszcze później pomiary zdawały się jednak wskazywać, że Broecker to miał rację; potem okazało się, że była to najprawdopodobniej jednoroczna anomalia (i taka opinia jest wyrażona chociażby w ostatnim raporcie IPCC); itd. Czyli rzecz na pewno wymaga dalszych badań, i takie badania są prowadzone - m.in. DoE uruchomiło dwa miesiace temu program IMPACTS (Investigation of the Magnitudes and Probabilities of Abrupt Climate Transitions). To jednak nie jest tak, że skoro nie wiadomo, jak dokładnie przebiega i co powoduje gwałtowne zmiany klimatu, to NIC nie wiadomo. Jak w każdej teorii naukowej istnieją zjawiska, które są opisane i zweryfikowane na wysokich poziomach ufności, są także zjawiska gorzej poznane. Innym przykładem może być chociażby kwestia wzrostu poziomu oceanów - wciąż nie wiadomo dokładnie, jaka jest dynamika procesu rozpadu szelfów lodowych takich jak na Grenlandii i Antarktydzie i ile lodu i w jakiej skali czasowej może trafić do oceanów. Istnienie takich obszarów niepewności nie oznacza jednak, że strategia "w takim razie siedźmy i nie podejmujmy żadnych działań dopóki naukowcy nie uzyskają WSZYSTKICH odpowiedzi na nasze pytania" jest sensowna. Jak widzisz z powyższej dyskusji, nie dla wszystkich. Jak napisałem - bez wehikułu czasu pewnych "100%" odpowiedzi nie uzyskamy. Ale akurat cykliczność zlodowaceń jest wyjaśnialna cyklem Milankowicza plus dodatkowowymi feedbackami (np. atmosferycznymi)... W przeciwieństwie do giełdy, zmiany temperatury mają przyczyny fizyczne. Wyjaśnienia "to tylko część naturalnego cyklu" albo "po prostu po minimum musi nastąpić wzrost" nic nie wyjaśniają. Jeśli następuje wzrost, to odpowiada za niego jakiś mechanizm, który - zwłaszcza obecnie - możemy obserwować i zbadać. Zmiana z definicji jest relatywna. Przy odpowiednio dużej zmianie temperatury żadna gospodarka sobie z nim nie poradzi. A co do głosu Bangladeszu - głos milionów biedaków jest jak najbardziej słyszalny, gdy walą oni w bramy bogatych miast.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...