"Od dłuższego czasu zastanawia mnie, czy nie byłoby słuszne podawanie osobom w fazie remisji bardzo niskich dawek chemioterapii."
Moja Mama od ponad roku choruje na raka jajnika i szyjki macicy. Przeszła już wszelkie możliwe sposoby leczenia nowotworu - chemioterapię, brachyterapię, operację i radioterapię. Kiedy następuje remisja raka - podaje się właśnie albo chemioterapię (ponownie), albo radioterapię. Jakakolwiek dawka to nie jest, negatywne skutki dla organizmu zawsze są znaczne, bo to przecież trucizna. To jest normalna praktyka przy nawrocie choroby.
Masz rację, mikroos, to jest bardzo trudne codziennie zmagać się ze strachem, czy "dotrwam do jutrzejszego dnia". Ale sama się przekonałam, że wiara czyni cuda.