Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Irek

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    65
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Zawartość dodana przez Irek

  1. No to już się wyjaśniło jak zginął Prezydent.
  2. Irek

    O przyczynach erupcji słonecznych

    Dzisiaj miała miejsce koniunkcja Wenus i Merkurego i jak się tego można było spodziewać Słońce zareagowało potężna erupcja o sile X 5.4. http://www.swpc.noaa.gov/ftpdir/plots/xray/20120307_xray.gif
  3. Irek

    O przyczynach erupcji słonecznych

    No i jak tam gamonie, łyso nie. http://www.n3kl.org/sun/images/noaa_xrays.gif
  4. Irek

    O przyczynach erupcji słonecznych

    Tak jak to już przed miesiącami zapowiadałem po przejściowym obniżeniu aktywności słonecznej, zbliża się okres jej ponownego wzrostu. W najbliższych miesiącach oczekują nas prawdziwe fajerwerki na słońcu. Juz jutro zaczyna się koniunkcja Ziemi i Marsa a dwa dni po niej Wenus i Merkurego. Pierwszą oznaka czekającej nas aktywności jest dzisiejszy wybuch na Słońcu. http://www.astrobox.net/index.html?http://www.astrobox.net/astro/sonnelive/index.php
  5. Już dawno pisałem o tym że ten eksperyment to ściema, tak jak wszystko w fizyce, po prostu bujdy na resorach w które wierzą tylko półgłówki. http://forum.kopalniawiedzy.pl/index.php?/topic/14555-bajeczki-fizykow-bajeczka-o-neutrino/page__p__74447#entry74447
  6. Irek

    Życie na Wenus 2

    No właśnie jak to jest z tym Pioneerem ?
  7. Irek

    Życie na Wenus 2

    Obserwacje kropli płynnej wody na powierzchni elementów stojaka sondy Phoenix można wyjaśnić w następujący sposób: http://wiadomosci.onet.pl/nauka/tajemnicze-zdjecie-z-marsa-co-rosnie-na-ladowniku-,1,3496834,wiadomosc.html Wewnętrzna temperatura materii sondy, związana z frekwencją oscylacji jej atomów, powoduje sublimację lodu w marsjańskim gruncie w bezpośredniej jej bliskości. Powoduje to lokalne zwiększenie wilgotności powietrza aż do jego przesycenia wodą. Woda ta kondensuje następnie na elementach konstrukcyjnych sondy których temperatura znajduje się w punkcie zamarzania wody na Marsie, czyli ziemskich ca. -20°C,. Obserwowane krople wody nie mogą zamarznąć, ponieważ frekwencja oscylacji molekuł wody musi się przystosować do frekwencji oscylacji materii sondy. Jeśli ten mechanizm jest prawidłowy to musi się on również objawić, ale że tak powiem w odwrotny sposób, w warunkach panujących na Wenus. Frekwencja oscylacji podstawowych elementów przestrzeni (wakuol), z których zbudowana jest materia na Wenus, musi być o wiele większa niż na Ziemi, nie mówiąc już o Marsie. Sondy Venera były zbudowane z ziemskiej materii i odpowiednio oscylowały też ich atomy w momencie wylądowania na Wenus. W takim razie musimy zaobserwować po ich wylądowaniu, że materia atmosfery Wenus będzie zmniejszać frekwencje oscylacji w bezpośrednim kontakcie z powierzchnią sondy. Zmniejszenie oscylacji jest równoznaczne z drastycznym spadkiem temperatury. Jeśli założymy istnienie pary wodnej w atmosferze Wenus to musi to oznaczać kondensacje pary wodnej na powierzchni sondy. Jest to jednak tylko wtedy możliwe jeśli rzeczywista temperatura powierzchni Wenus jest o wiele niższa niż pomierzona ziemskimi instrumentami. Zobaczmy w takim razie parę zdjęć sond Venera, może a nuż rzuci się nam coś w oczy. http://apod.nasa.gov/apod/image/0311/venus_venera13.jpg I rzeczywiście, od razu zauważymy, że pokrywa obiektywu kamery fotograficznej odrzucona po wylądowaniu wykazuje obecność białych nieregularnych plam. Również podstawa lądownika jest usiana takimi plamami. Nie zauważamy jednak obecności wody płynnej co oznacza,że różnica oscylacji materii sondy i atmosfery Wenus jest tak duża, że cząsteczki pary wodnej przechodzą natychmiast w stan stały i na elementach sondy osadził się szron i lód. http://photoshopnews.com/wp-content/uploads/2006/09/060911_venera13_sfc_02.jpg Na następnych zdjęciach widzimy nawet,że pokrycie lodem elementów sondy ulega z czasem zmianie. http://planetary.org...0044-7_fig9.jpg W ten sposób udało się nam udowodnić, że wyobrażenia fizyków dotyczące temperatury są całkowicie fałszywe, oraz że w atmosferze Wenus występuje w znacznej ilości para wodna oraz że temperatura na jej powierzchni nie wyklucza obecności życia. Oczywiście nie trzeba nadmieniać że także wyniki pomiarowe innych parametrów fizycznych zmierzone na Marsie i Wenus nie odpowiadają rzeczywistości. Ciekawym aspektem jest na przykład to, że utrata kontaktu z lądownikami an Wenus przez sondy macierzyste nie wynikała z wyjścia tych sond z zasięgu nadajnika ani z przegrzania lądownika, ale była rezultatem zmiany frekwencji nadajnika na skutek stopniowego przejmowania frekwencji oscylacji materii typowej dla Wenus, przez materie z której zbudowane były lądowniki. Analogiczne zjawisko zostało zaobserwowane w trakcie wyprawy sondy Cassini-Huygens http://de.wikipedia....nikationsanlage Przed startem nadajnik sondy Huygens został dostrojony idealnie do odbiornika sondy Cassini. Jednak poza orbitą Jowisza okazało się, że te obie sondy nie mogą się już więcej komunikować ze sobą. Wymyślono oczywiście różne brednie, żeby zatuszować bezradność fizyki w wytłumaczeniu tego fenomenu. W istocie frekwencja oscylacji podstawowych jednostek materii maleje wraz z odległością od Słońca co powoduje że zmienia się też frekwencja sygnału nadajnika w tym otoczeniu. Idealne dostrojenie nadajnika i odbiornika spowodowało że przesuniecie frekwencji sygnału uniemożliwiło ich wzajemną komunikację.
  8. Irek

    Życie na Marsie II

    Zdaje sobie sprawę z tego że dla wielu myśl, że parametry fizyczne mają tylko lokalną i czasowo ograniczoną stałość jest nie do zniesienia, ponieważ ich światopogląd, kształtowany przez wiele generacji naukowców, ległby w gruzach. Fakty mówią jednak same za siebie. Można wielu ludzi przez długi czas oszukiwać, ale nie można w nieskończoność robić wszystkich w balona. Również jeśli chodzi o warunki fizyczne na Marsie to jest to nie do ukrycia, że nasza ziemska skala temperatur nie pasuje do tamtejszych warunków. Skala temperatur na Marsie jest przesunięta w dol o przynajmniej 20 do 30°C. Rozstrzygający dowód dostarczyły nam zdjęcia sondy Phoenix, gdzie na częściach podstawy sondy odkryto obecność kropli płynnej wody. http://wiadomosci.onet.pl/nauka/tajemnicze-zdjecie-z-marsa-co-rosnie-na-ladowniku-,1,3496834,wiadomosc.html Oryginalny tekst znajduje się pod tym linkiem http://www.lpi.usra.edu/meetings/lpsc2009/pdf/1440.pdf Tak jak topiący brzytwy, czepiają się fizycy każdej możliwości aby zachować przy życiu ich antykwaryczne teorie, oszukując bezczelnie nas i samych siebie. Ale nawet dla najgłupszych z nich musi to być jasne że to wytłumaczenie obecności płynnej wody jako rezultat jej zasolenia nie możne być prawdziwe. Po pierwsze - dlaczego nie widzimy tego zjawiska na powierzchni skal w bezpośredniej bliskości sondy. Czyżby tylko sonda była posypana tą solą? Po drugie – na zdjęciach widzimy że krople wody rosną z czasem i to bardzo znacznie. U niektórych doszło do powiększenia objętości co najmniej 10-krotnie. To znaczy że krople wody rosną pochłaniając cząsteczki H2O bezpośrednio z atmosfery. Czyli pochłaniają czysta „wodę destylowana", a ta jak wiadomo nie zawiera żadnych soli. To znaczy że potencjalna koncentracja soli (jeśli założymy że te w ogóle tam występują) musi spadać, odpowiednio do wzrostu objętości kropli. Przy takim drastycznym spadku koncentracji tych potencjalnych soli, krople wody muszą się zamienić w lód. Ale czegoś podobnego nie obserwujemy. Krople te pozostawały cały czas w stanie płynnym i powiększały się nieustannie, pomimo ze w otoczeniu sondy panowała jakoby temperatura nie wyższa niż -20°C. Natura pokazuje nam bez ustanku na podstawie niezliczonej liczby przykładów, że współczesna fizyka, tak jak ją naukowcy rozumieją, musi być fałszywa. To możne zobaczyć naprawdę każdy kto ma otwarte oczy. Wygląda jednak na to że fizycy to ślepcy.
  9. Irek

    O przyczynach erupcji słonecznych

    Co to jest takiego temperatura, o tym fizycy nie maja zielonego pojęcia. Wprawdzie mierzą oni coś tam, ale co tam jest mierzone tego już nie rozumieją. Czasami jednak zdarz się im pomierzyć coś co można nawet z pożytkiem wykorzystać W artykule poniżej http://www.spiegel.de/wissenschaft/natur/0,1518,814448,00.html przedstawiono mapę Europy z temperaturami w lutym http://www.spiegel.de/wissenschaft/natur/bild-814448-314393.html co nam się rzuca w oczy to to, ze na mniej lub bardziej niebieskim tle można zobaczyć parę pomarańczowych kleksów. Dwa z nich znajdują się dokradnie tam gdzie w zeszlym roku wystapilo trzesienie ziemi e Turcji. http://www.emsc-csem.org/Earthquake/202/Earthquake-M7-2-Eastern-Turkey O wiele bardziej niepokojące są jednak te na południowy-zachód od Teheranu w Iranie. Już teraz mogę przepowiedzieć tam ciężkie trzęsienie ziemi. Najprawdopodobniej nastąpi już w marzu. Irańczycy powinni natychmiast zacząć przygotowania do akcji ratowniczej.
  10. Irek

    Życie na Marsie

    Mam nadzieje że co niektórzy zrozumieli już że fizyka boryka się z olbrzymim problemem jakim jest realność pomiarów wielkości fizycznych. Przykład Wenus musi właściwie na każdego działać jak zimny prysznic w jego podziwie dla "geniuszu" fizyków. Niestety okazuje się bowiem że na Wenus przy zastosowaniu ziemskich instrumentów nie można zmierzyć realnej temperatury otoczenia a tylko temperatur własną instrumentu pomiarowego. To co na Ziemi przebiega dla nas prawie niezauważalnie czyli przesunięcie skali temperatur przy zmianach wartości TG (przynajmniej jeśli jest się tak ślepym jak fizycy) na Wenus prowadzi do absurdalnych rezultatów. Zauważmy że pomiary na Wenus dały dlatego tak wysokie wartości temperatury ponieważ wartość lokalnego TG na powierzani Wenus jest w porównaniu z Ziemią ekstremalnie wysoka. Oznacza to że podstawowe jednostki przestrzeni budujące atomy oscylują z o wiele większą frekwencja a tym samym zajmują o wiele mniejsza objętość niż na Ziemi. W trakcie łączenia się atomów w molekuły, ich wzajemna odległość może być przez to o wiele mniejsza. Tego typu cząstki muszą reagować na oscylacje TG, logicznie rozumując, odpowiednio słabiej i molekuły te wykazują niższą podatność na oscylacje. Co oznacza że zmierzymy u nich niższą temperaturę. Ten mechanizm jest kluczem do harmonii naszego wszechświata i podstawą gwarantująca egzystencje życia. Gdyby nie to sprzężenie zwrotne pomiędzy temperatura a wielkością molekuł związków chemicznych, życie na Ziemi nigdy nie mogło by się rozwinąć. Jeśli wiec temperatura na Wenus różni się od rzeczywistej o kilkaset stopni to czy w takim razie jesteśmy ten sam efekt zaobserwować na przykład na Marsie? I jaki będzie on miał wpływ na szanse znalezienia życia na tej planecie? Jest oczywiście logiczne że wartość TG na Marsie musi być o wiele mniejsza niż na Ziemi, chociażby z racji jego wielkości ale także z racji większej odległości od Słońca. Możemy zatem wysunąć wniosek że to co na Wenus doprowadziło do zawyżonych pomiarów temperatury na Marsie musi prowadzić do ich zaniżenia. Oznacza to również że skala temperatur na Marsie musi być przesunięta w stosunku do ziemskiej w dół. Że tak jest naprawdę możemy się przekonać z artykułu poniżej. http://news.sciencemag.org/sciencenow/2011/08/is-mars-weeping-salty-tears.html Symulacja ta pokazuje sezonowe tworzenie się i zanikanie strumieni wody na Marsie. Ciekawe ze instrumenty pomiarowe zmierzyły temperaturę wyjątkowo niską i sięgającą maksymalnie -20°C. A wiec grubo poniżej temperatury zamarzania wody na Ziemi a jeśli uwzględnimy bardzo niskie ciśnienie powietrza to ciekła woda jest wykluczona. Tymczasem obserwacje są jednoznaczne i nie podlegają dyskusji. Rozwiązanie jakie znaleźli fizycy jest wprawdzie absurdalne ale tylko twierdząc ze chodzi tutaj o wysoce skoncentrowana solankę mogli obronić swoje bezsensowne teorie. Oczywiście to twierdzenie to tylko mydlenie oczu, ponieważ każdy gamoń musi wiedzieć że poprzez cykliczne zamrażanie i odmrażanie wody musi on pozbyć się zawartych w niej soli mineralnych i stać się woda słodką a ta zamarza już o wiele szybciej. To znaczy efekt ten nie może tam po prostu istnieć. Jak można więc to zjawisko wytłumaczyć? Jest to bardzo proste. Na skutek malej wartości TG, skala temperatur jest na tyle przesunięta względem ziemskiej w dol, że woda na Marsie zamarza dopiero w momencie w którym nasze ziemskie termometry pokazują temperaturę ok -20°C. Oznacza to ze występowanie wody w stanie płynnym jest na Marsie o wiele powszechniejsze niż twierdzą to fizycy. Zmienia to wiec dramatycznie szansę znalezienia organizmów żywych na Marsie. Musimy też inaczej spojrzeć na dotychczasowe eksperymenty które przeprowadziła sonda Phoenix. http://pl.wikipedia.org/wiki/Phoenix_%28l%C4%85downik%29 Wszystkie wyniki przejść fazowych i rozpadu związków organicznych i nieorganicznych zachodzą na Marsie w całkiem innym zakresie temperatur niż na Ziemi. Również próby obserwacji metabolizmu organizmów żywych muszą być prowadzone przy temperaturze poniżej 0°C. Temperatura powyżej 20 °C jest dla tych organizmów najprawdopodobniej zabójczą. Ten aspekt wyjaśnia też dlaczego nie znaleziono śladów żywych organizmów na Marsie. One po prostu zostały zabite wysoka temperaturą zanim te eksperymenty się zaczęły. Już sam kontakt z materiałami ziemskimi, o wysokiej frekwencji oscylacji cząstek, jest dla tych organizmów zapewne zabójczy. Jednocześnie trzeba stwierdzić że moja teoria zmienia dramatycznie szansę znalezienia życia poza Ziemia. Okazuje się że życie w Układzie Słonecznym nie musi być żadnym wyjątkiem ale może występować na wielu planetach i księżycach Saturna i Jowisza. Istnienie TG poszerza bowiem granice w których istnienie życia jest możliwe drastycznie. Reasumując, oczywiście życie na Marsie czy też na Wenus byłoby już dawno odkryte gdyby nie beznadziejna durnota fizyków i ich kopniętych teorii.
  11. Irek

    Życie na Wenus

    Temat rozwinąłem w mojej nowej notce. Pozdrawiam
  12. Irek

    Życie na Wenus

    No coś podobnego! Taki gamon patentowany a w końcu jednak zrozumiał.
  13. Irek

    Życie na Wenus

    W mojej poprzedniej notce udowodniłem że absolutny pomiar temperatury jest niemożliwy, i że nie można porównywać ze sobą dwóch pomiarów wykonanych w rożnym czasie. http://pogadanki.salon24.pl/388010,o-nieudolnosci-fizyki-w-pomiarze-temperatury W przypadku Ziemi prowadzi to oczywiście do wielu paradoksalnych pomiarów o których szeroka publiczność nie ma pojęcia ponieważ ci zawodowi oszuści - fizycy odrzucają te pomiary jako błędne i udają że one po prostu nie istnieją. Jeśli spojrzymy na pomiary temperatury wykonane na innych ciałach niebieskich np. na Wenus to możemy się przekonać jak mało fizyka wie o rzeczywistości i jak katastrofalnie mało ja rozumie. Fizycy od dawna twierdza ze Wenus należny do miejsc najbardziej nieprzyjaznych życiu w Układzie Słonecznym. Te twierdzenie jest najzupełniej fałszywe. Wenus jest planetą tak samo pełną życia jak Ziemia. Organizmy tam żyjące nie należna do żadnych egzotycznych stworów w których substancje organiczne oparte są na krzemie lub czymś podobnym, ale jest to życie bazujące na węglu tak samo jak nasze. Fizycy podniosą zapewne w tym momencie tryumfująco palec do góry i powiedzą „on kłamie bo na Wenus temperatura sięga prawie 500°C” http://pl.wikipedia.org/wiki/Wenus Pomiary temperatury które tam dokonano to jednak przykład kompletnego bezsensu pomiarów temperatury tak jak na marginesie wszelkiego typu pomiarów dokonywanych przez fizyków. Wenus jest przykładem tego jak zmiany TG wpływają na wynik pomiarów parametrów fizycznych w tym i temperatury. Jeśli urządzenie pomiarowe zostanie skalibrowane przy innej wartości TG niż to jakie panuje w miejscu pomiarów, to temperatura tam pomierzona jest fałszywa. Tylko takie urządzenie pomiarowe które zostało skalibrowane w miejscu pomiarów może nam pokazać prawidłową wysokość temperatury. I ta jest na Wenus niższa niż 100°C, jeśli porównamy to z warunkami na Ziemi Dlatego obserwacje rosyjskiego naukowca Dr. Leonida Ksanfomality są jak najbardziej realistyczne. http://www.sci-news.com/space/article00156.html Na Wenus panują sprzyjające życiu warunki, ponieważ TG jest tam tak wysokie że skala temperatury jest przesunięta tak znacznie w górę, że panują tam takie same warunki jak na Ziemi w zaraniu jej egzystencji, kiedy rodziło się na niej życie. To jest na Wenus jednak już całkiem mocno zaawansowane jak wynika z poczynionych obserwacji.
  14. To co wypisuje Turner to oczywiście bzdura. Elektrony te nie zostają wyrzucone z tych pasów ale po prostu dochodzi do połączenia ich a właściwie dwóch wakuol przestrzeni z których się składają, z protonami pochodzącymi z wybuchu na słońcu. W efekcie powstały atomy Helu zwane inaczej promieniowaniem alfa. Mechanizm jest identyczny z tym opisanym przeze mnie tutaj. http://pogadanki.salon24.pl/368831,bajeczki-fizykow-bajeczka-o-neutrino
  15. Irek

    O przyczynach erupcji słonecznych

    Jak widzisz Twój wybór tematu nie był najlepszy, Tutaj trzeba kadzić panu "M" lub "B" aby być "zaakceptowanym". Jeśli nie masz zamiaru tego robić poszukaj sobie gdzie indziej piaskownicy. Pozdrawiam Irek
  16. Bozon Higgsa nie istnieje, to tylko bajeczka szarlatanow. http://forum.kopalniawiedzy.pl/index.php?/topic/14555-bajeczki-fizykow-bajeczka-o-neutrino/
  17. Informacje o tym że przed trzęsieniem ziemi obserwowane są anomalne emisje gazowe np. radonu nie są nowością http://www.nature.com/nature/journal/v271/n5645/abs/271516a0.html nowością jest to że coraz więcej obserwacji wskazuje na to że trzęsienia ziemi nie są dopustem bożym i że ludzkość nie musi się temu losowi bezbronnie poddawać ale że można je precyzyjnie przewidzieć. Z tej pracy http://arxiv.org/abs/1105.2841 można się dowiedzieć ze również trzęsienie ziemi w Japonii w dniu 11.03.2011 było przewidywalne. Jóź parę dni przed nim zaobserwowano wzmożoną emisje podczerwonego promieniowania. Zgodnie z moja teoria trzęsienia ziemi można przewidzieć mierząc obojętny parametr fizyczny czy chemiczny. Naukowcy szukają tych parametrów które znają. I tak jeden twierdzi ze to radon inny ze ozon a jeszcze inny ze promieniowanie. Jednak w rejonie trzęsienia ziemi zmienia się wszystko od składu atmosfery do masy, od oporu elektrycznego do wielkości naturalnego poziomu promieniowania. Dlaczego nikt tego nie robi albo lepiej powiedziawszy dla czego robi się to tak rzadko. Po prostu fizycy zawrócili ludziom w głowach że trzęsienia ziemi powstają przez stopniowe narastanie napiec w litosferze, i w ten sposób szuka się tych napiec od dziesięcioleci nie zważając na to ze przyczyny leżą gdzie indziej. Przyczyną trzęsienia ziemi są gwałtowne oscylacje siły przyciągania ziemskiego tak jak to przedstawiłem w moim poście o erupcjach słonecznych.
  18. To jest dobry przykład ilustrujący stan wykształcenia naukowców. W wyniku specjalizacji i szczątkowej wiedzy w innych dziedzinach nie są w stanie wyciągnąć prawidłowych wniosków również we własnej specjalizacji. To że znaleziono tam szczątki ryb żyjących na pełnym morzu wcale nie świadczy o tym że ludzie byli w tym czasie byli zdolni do żeglugi na pełnym morzu. Autorzy tej pracy powinni zajrzeć do internetu to by się dowiedzieli ze przed 40000 lat poziom morza był o około 120 m niższy niż obecnie. Tak wiec w tym czasie nie było prawie szelfów i tak zwane pełne morze a wiec strefa pelagiczna w oceanie zaczynało się zaraz przy wybrzeżu. Dopiero wzrost poziomu oceanu spowodował zmianę gatunków ryb żyjących przy brzegu i tym samym zmusił ludzi do zmiany techniki ich połowu.
  19. A wiec mamy już ultymatywny dowód na prawdziwość mojej teorii.
  20. Przed paru tygodniami światową prasę obiegła informacja o tym, że w trakcie eksperymentu OPERA zmierzono prędkość Neutrin i ta okazała się być większą od prędkości światła. Oczywiście zaraz zaczęto spekulować na temat konsekwencji tego pomiaru dla istniejących teorii fizycznych jednak pominięto najważniejsza z nich. Ten pomiar pokazuje nam namacalnie w jaki sposób powstają w fizyce mity. Neutrina są jednym z nich, są jedną z tysiąca i jednej baśni z których składa się współczesna fizyka. Jeśli spojrzymy na początki mitu neutrina to przyczyny tego nieporozumienia należny szukać w obserwacji tak zwanego rozpadu beta http://pl.wikipedia.org/wiki/Rozpad_beta Chociaż właściwie przyczyny leża jeszcze głębiej. Początki tej katastrofalnie fałszywej interpretacji natury leżą w niczym nie uzasadnionym założeniu fizyków (i generalnie naukowców), że naturę można opisać i zrozumieć przy pomocy matematycznie sformułowanych praw. To założenie jest fałszywe. Jednak gdy w roku 1911 Lise Meitner i Otto Hahn stwierdzili ze energia emitowanych elektronów w rozpadzie beta http://neutrino.fuw.edu.pl/odkrywanie_neutrin/historia/beta ma ciągłe spektrum, to założenie to było już tak utwierdzone w głowach fizyków, ze nie próbowano nawet szukać alternatywnych rozwiązań. Żeby utrzymać fikcje matematyczności fizyki nie znaleziono innego rozwiązania jak kreacja nowej bajeczki w fizyce o nazwie neutrino. Raz wymyślona, cząstka ta zmieniła losy rozwoju nauki a w szczególności fizyki, zamieniając je w ezoteryczny bełkot. Pech chciał że w przypadku szczególnych eksperymentów faktycznie zaobserwowano spontaniczne tworzenie się cząstek z „niczego“. Również i w tym przypadku nie próbowano szukać rozwiązań alternatywnych tylko przyjęto to jako dowód istnienia neutrino. W ten sposób z błędów i fałszywych interpretacji natury powstał nowy dział fizyki o nazwie „fizyka cząstek elementarnych“, z jej nieprzeliczona liczba cząstek i „dings-bums“ przenoszących oddziaływania, której jedynym osiągnięciem było uniemożliwienie nam zrozumienia rzeczywistości. Spójrzmy wiec dokładniej na to jak to było w ogóle możliwe ze natura została tak fałszywie zinterpretowana. Zostańmy przy przykładzie pomiaru prędkości nieistniejącego neutrino. Żeby „otrzymać“ te „neutrina“ posłużono się grafitowym targetem na który skierowano wiązkę protonów, w wyniku czego powstały cząsteczki "rozpadające" się następnie na „neutrino mionowe“ i „miony“. http://neutrino.fuw.edu.pl/odkrywanie_neutrin/odkrycie/mionowe Urządzenie jest tak zorientowane aby „mionowe neutrina“ poruszały się w kierunku laboratorium w Gran-Sasso we Włoszech. Pozostałe cząstki powstające w tym procesie są wychwytywane przez tarczę żelazno-grafitową przepuszczającą miony i neutrina mionowe bez przeszkód. Po przejściu przez tarczę mierzona jest liczba mionów i na tej podstawie obliczona zostaje liczba postulowanych neutrin opuszczających tarczę. Miony ulegają następnie absorpcji w skalach a w laboratorium Gran-Sasso naukowcy oczekują z napięciem czy detektory zarejestrują zmiany wskazujące na obecność „wiązki neutrin“ Co ciekaw te zmiany w detektorze są obserwowane tylko nie w tym czasie który jest przewidywany teorią. Dwie rzeczy powinny nam w tej historii dać do myślenia. Po pierwsze liczba mionów musi być w sposób ciągły mierzona. Wskazuje to na to, ze wytwarzanie wiązki mionów o stałych parametrach nie jest możliwe. Po drugie w detektorze obserwacja zjawisk przypisywanych neutrinom występuje również wtedy kiedy wiązka z Cern nie jest aktywna. W rzeczywistości nie wykonuje się tutaj żadnego bezpośredniego pomiaru neutrin. Naukowcy porównują tylko krzywa liczby wytworzonych mionów z krzywa otrzymana z pomiaru aktywności detektora i odpowiednie wychylenia tych krzywych są ze sobą porównywane jeśli odpowiadają wyliczonemu z teorii czasowi przyjścia neutrin do detektora. I to porównanie wskazuje że jeśli przyjąć tutaj istnienie kauzalnego związku to neutrina muszą się poruszać z prędkością ponad świetlną. Zadziwiające jest tylko to, że nikogo nie interesuje to że liczba wytworzonych mionów w czasie nie jest stała mimo że energia wiązki protonowej jest łatwa do kontrolowania. Fizycy pogodzili się z tą sytuacja traktując ją jako dopust boży. Również jeśli chodzi o detekcję neutrin nie mogło ujść uwadze fizyków że liczba rejestrowanych zjawisk nie ma większego związku z eksperymentem OPERA w Cernie i musi mieć inne przyczyny. Szczególnie że już od dawna jest zanany tak zwany efekt Casimira http://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_Casimira polegający na powstawaniu wirtualnych cząstek w próżni. Co w takim razie łatwiejszego jak założenie że to co możliwe jest w próżni, również w innym medium musi objawić się spontanicznym tworzeniem cząstek i fotonów z tą różnica że ich istnienie nie jest w tym środowisko tylko wirtualne ale musi przybrać formę realna. Ta możliwość została przez fizyków zignorowana na korzyść hipotezy neutrina i co za tym idzie doprowadziła do kompletnego zafałszowania rzeczywistości. Jak widzimy, w tej historii występuje cały szereg nieścisłości które fizycy po prostu przemilczają i ignorują tylko po to żeby ich fałszywy obraz natury nie zobaczyć takim jaki on w swej istocie jest, a mianowicie lustrzanym labiryntem. Jak w takim razie powinno się te niby obserwacje neutrin zinterpretować. Czy istnieje inna możliwość opisu rzeczywistości bez uciekania się do metafizycznych i ezoterycznych konstrukcji współczesnej fizyki? Ta możliwość oczywiście istnieje i chcę ją w tym artykule krótko naszkicować. W tym celu muszę postawić postulat ze tak naprawdę to nie istnieje materia w tym znaczeniu w jakim występuje ona we współczesnej fizyce. Wszystko ale to wszystko w naturze jest wynikiem obecności jednego tylko elementu. Tym elementem jest podstawowa jednostka przestrzeni. Można ja sobie wyobrazić jako trójwymiarowo oscylującą komórkę, która zmienia swoją wielkość w jednym z wymiarów cyklicznie pomiędzy maksymalną i minimalną wartością. Inspirowany tym przybliżeniem nadałem tej jednostce nazwę „Wakuoli“. Z takich to jednostek jest zbudowane wszystko co możemy zarejestrować przy pomocy naszych zmysłów i urządzeń badawczych. Każdy rodzaj cząstek i każdy rodzaj oddziaływań pomiędzy nimi zawdzięczamy istnieniu Wakuol. Rzeczywistość nie jest skomplikowana, przeciwnie jest zadziwiająco prosta. To ze jej nie rozumiemy i wydaje nam się tak skomplikowana „zawdzięczamy“ ludziom którzy w swojej arogancji i zarozumiałości doprowadzili nas do tego stanu, a mianowicie fizykom. Z postulatu tego, ze przestrzeń składa się z miriadów podstawowych jednostek można wyciągnąć wnioski na jakich zasadach funkcjonuje nasz wszechświat. W tym celu wystarczy tylko przeanalizować jakie wzajemne oddziaływania mogą się pomiędzy tymi wakuolami wytworzyć i jakie formy ich egzystencji są możliwe. Najprostszą forma przemiany jakiej może ulec wakuola jest jej zamiana w foton. Tych których interesują konsekwencje tej zamiany odsyłam do mojego artykułu wyjaśniającego efekt EPR http://www.cwirko.eu/resources/Paradoks+EPR.pdf Tak jak w tym artykule naszkicowałem, to co nazywamy atomami powstaje z przechwycenia przez wakuole innych wakuol. Czym więcej wakuol znajduje się w tak powstałej wspólnej jednostce przestrzeni tym cięższy jest w ten sposób powstały atom. Ten efekt masy wynika z przyspieszających efektów pojawiających się w trakcie ekspansji przechwyconych przez atom wakuol. To znaczy ze tworzenie i rozpad atomów polega na przyłączeniu lub tez odłączeniu kolejnych wakuol. W takim razie rozpad promieniotwórczy możemy z dużym przybliżeniem porównać do procesu „parowania“ wakuol ze wspólnej przestrzeni. Wraz ze wzrostem „temperatury“ atomu wzrasta tez prawdopodobieństwo ze pojedyncze wakuole w wyniku otrzymania impulsu od innych wakuol zostaną z tej wspólnej przestrzeni wyrzucone i wyemitowane jako wysokoenergetyczny foton. „Temperatura“ atomu, inaczej mówiąc intensywność oscylacji wakuoli wewnątrz wspólnej przestrzeni zależna jest od oscylacji wakuoli swobodnych tworzących przestrzeń poza ciałem materialnym. To pole oscylacji przestrzeni nazwałem „Tłem Grawitacyjnym“ Z założenia że materia powstaje z połączenia pojedynczych elementarnych jednostek przestrzeni możemy wyciągnąć wniosek że wartość Tła Grawitacyjnego musi zależeć od wzajemnego położenia ciał materialnych, w formie planet i gwiazd, względem siebie. Ciało materialne (na przykład planeta) jest w stanie zmienić charakterystykę TG w swoim otoczeniu ale jednocześnie podlega tak samo modulacjom oscylacji przestrzeni innych ciał materialnych. Na skutek tego powstaje skomplikowany wzór z obszarów w których te oscylacje podlegają albo konstruktywnej albo destruktywnej interferencji W przybliżeniu odpowiada on przebiegom wzorów interferencyjnych przy rozchodzeniu się fal dźwiękowych. Odpowiedni przykład możemy zobaczyć np. W tym linku: http://wwwex.physik.uni-ulm.de/lehre/physing1/node53.html Ziemia porusza się w polu tych interferencji i podlega ciągłym zmianom wartości tła grawitacyjnego. W wyniku relatywnie malej wielkości tych obszarów o mniej więcej stałej wartości TG oraz poruszania się Ziemi po orbicie z prędkością 30 km/sek. zmiany TG nie są normalnie przez nas zauważalne Talko przy pomiarach które przebiegają bardzo szybko zmiany te mogą być (muszą) przez fizyków zarejestrowane, najczęściej jednak są przez nich traktowane jako błąd pomiarowy i wyłączane ze statystyk czy tez wyliczeń. W ten sposób zgromadziliśmy już wszystkie elementy naszej mozaiki. Pozostaje nam tylko je odpowiednio razem złożyć aby udowodnić ze fizyka jest największa mistyfikacja w historii nauki. Aby złożyć nasza mozaikę do kupy zacznijmy od centralnego problemu, czyli od rozpadu beta. Głównym twierdzeniem przyjętego w fizyce rozwiązania jest to, ze emitowane elektrony nie posiadają określonej energii kinetycznej ale ich energie tworzą ciągłą krzywą rozkładu. http://wazniak.mimuw.edu.pl/index.php?title=Grafika:PF_M19_Slajd35.png Do roku 1930 rozpatrywano rozpad beta w ramach fizyki klasycznej jako problem dwóch ciał, ponieważ jako produkt rozpadu można było zaobserwować tylko emitowany elektron. Jednak dokładne obserwacje kierunków poruszania się produktów rozpadu wskazywały na to że to założenie musi być fałszywe, ponieważ inaczej prawo zachowania pędu było by nie zachowane. Z tego ślepego zaułka wyjście znalazł fizyk Wolfgang Pauli http://wikipedia.wp.pl/wiki/Wolfgang_Pauli?ticaid=1d642 proponując istnienie dodatkowej cząsteczki elementarnej. Cząstka ta jako zmienny parametr miała za zadanie przejąć taką wartość pędu i energii aby prawa zachowania pędu i energii pozostały w mocy. W gruncie rzeczy było to oszustwo aby uratować obowiązujące teorie fizyczne. Metoda ta stała się od tego czasu szczególnie modna przyczyniając się do tego ze „Brzytwa Ockhama“ w fizyce to tylko kawałek zardzewiałego żelastwa. W ten to sposób z magicznego cylindra fizyki wyciągnięto królika o nazwie Neutrino. Jednak gdy w roku 1956 fizykom wydawało się ze udowodnili faktycznie istnienie neutrino, przestały się dla nich liczyć jakiekolwiek hamulce etyczne. Prawie ze co miesiąc meldowali odkrycie nowych cząstek elementarnych i nowych ich własności tak ze wkrótce zabrakło im idei na wymyślanie nowych nazw tych cząstek i „dings-bums“ przenoszących oddziaływania. W rezultacie w tym gąszczu nazw i własności nie można już dostrzec jakiegokolwiek sensu. Nie ma to jednak żadnego znaczenia dopóki głupi plebs wierzy i płaci. Cala sprawa nie przybrała by jednak takiego obrotu gdyby odpowiedzialni za ten ambaras trochę dokładniej przyjrzeli się krzywej rozkładu energii elektronów. Jeśli to zrobimy to nie ujdzie naszej uwadze to ze krzywa ta ma trochę dziwny wygląd. Nie da się ukryć że tak naprawdę to nie można mówić w tym przypadku o ciągłym rozkładzie widma elektronów. Ten rozkład jest najwyraźniej asymetryczny. Tak samo jak to obserwujemy w spektrum słońca http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/b7/Solar_SpectrumPL.png czy tez na wykresie promieniowania ciała doskonale czarnego http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/a/a2/Wiens_law.svg Oczywiście ta problematyka nie uszła uwadze fizyków na początku XX wieku i była intensywnie dyskutowana. Dyskusje nad tak zwana „katastrofa ultrafioletowa“ http://pl.wikipedia.org/wiki/Cia%C5%82o_doskonale_czarne#Katastrofa_w_nadfiolecie były początkowo bardzo gorące ale wraz ze zwycięstwem bajkowych poglądów fizyków kwantowych zostały wyparte ze świadomości środowiska naukowego. Dla każdego musi być jednak oczywiste ze po jednej stronie odpowiedniej krzywej rozkładu energii elektronów występuje niedomiar elektronów z energiami nieumożliwiający przyjecie przez te krzywa formy symetrycznej. Nasuwa się wiec pytanie co stało się z tymi elektronami. To pytanie powinien tak naprawdę stawiać sobie każdy fizyk. Ci wola jednak pieprzyc o wszystkim innym i wymyślać jakieś bzdurne wzory gdzie polowa parametrów można dowolnie manipulować zamiast odważyć się wziąć byka za rogi i w końcu wymyślić coś sensownego. Przebieg tej krzywej możemy najprościej wyjaśnić jeśli przyjmiemy ze po jej lewej stronie brakuje po prostu elektronów niosących odpowiednia energie. Inną możliwością która wynika z mojego rozumienia fizyki jest przyjecie ze te elektrony po prostu nie powstają. I tu powróćmy do proponowanego przeze mnie modelu atomu. Jak już wielokrotnie podkreślałem atomy składają się, w prawdziwym tego słowa znaczeniu, z „niczego“ ponieważ tworzące je elementy są podstawowymi elementami przestrzeni. To znaczy ze nasze wyobrażenia na temat materii są fałszywe i w trakcie poszukiwań najmniejszych cząstek z których zbudowana jest materia nie znajdziemy niczego innego jak tylko „nic“ czyli przestrzeń. Odłączenie jednej wakuoli od atomu jest równoznaczne z emisja fotonu promieniowania gamma. Na skutek wysokiej częstotliwości oscylacji tej przemieszczającej się wakuoli droga jej ekspansji lub kontrakcji jest krótsza niż odpowiednia wielkość dla normalnej wakuoli przestrzeni. Powoduje to ze nasza wyemitowana wakuola czyli foton promieniowania gamma nie ma szans opuszczenia wakuoli przestrzeni zanim ta zmieni swój kierunek oscylacji. Foton ten zostaje pochwycony przez wakuole przestrzeni i tworzy z nią razem najprostsza cząsteczkę elementarna czyli elektron. W jakim kierunku będzie się ta nowo powstała cząstka poruszać i jaka „energią“ będzie ona dysponować nie jest wiec związane z zachowaniem atomu emitującego foton tylko od kierunku i fazy ekspansji lub kontrakcji składowych wakuol. Wynik ten można wiec traktować jako efekt złożenia wektorów ruchu obu wakuol. W takim razie wakuole które będą emitowane z dostatecznie wysoką frekwencja w każdym przypadku połączą się z wakuola przestrzeni tworząc elektrony. Na naszym wykresie tworzą one krzywa po prawej stronie maksimum. Los wszystkich pozostałych fotonów gamma zależny jest od fazy i kierunku ruchu wakuoli przestrzeni na które natrafiły. Jeśli odpowiednie wartości na to zezwalają tworzą się elektrony jeśli nie nasza wyemitowana wakuola pozostaje dalej fotonem i jest przez nas obserwowana jako foton promieniowania gamma. To samo dotyczy naturalnie wszystkich innych rodzajów promieniowania w których mamy do czynienia z podobnie asymetrycznym wykresem widma energii. Tak wiec generalnie musimy stwierdzić ze coś takiego jak promieniowanie beta w gruncie rzeczy nie istnieje, ponieważ nie występuje pierwotna emisja elektronów ale tylko emisja fotonów o wysokiej frekwencji oscylacji. Tylko jeśli rozpatrzymy promieniowanie beta razem z współwystępującym promieniowaniem gamma i przedstawimy je na wspólnym wykresie otrzymamy pożądany przez nas normalny rozkład energii. W tym momencie musi być właściwie dla każdego jasne, że tak zwane neutrina to kolejna fatamorgana w fizyce. One nie istnieją. Neutrino jest produktem wiary fizyków że w naturze istnieją prawa które można by sformułować na drodze matematycznych równań. Takie prawa po prostu nie istnieją i dla tego fizycy są zmuszeni do uciekania się do takich paranoicznych konstrukcji jak neutrina. Ach, zanim zapomnę, to co fizycy w tym eksperymencie obserwują nie ma nic wspólnego z jakimiś cząstkami tylko z wahaniami wartości Tła Grawitacyjnego a tym samym z wahaniami efektywności wytwarzania „mionów“ i spontanicznego tworzenia się fotonów w detektorze. Pomiędzy tymi zjawiskami nie występuję żaden bezpośredni kauzalny związek tylko słabo zaznaczona korelacja wynikająca z poruszania się kuli ziemskiej na jej orbicie.
  21. Przykladem wybuchu metanu jest "Katastrofa Tunguska" http://forum.kopalniawiedzy.pl/index.php?/topic/12278-katastrofa-tunguska/page__fromsearch__1
  22. Jak słusznie zauważasz, „to że jakieś grupy próbują robić interesy na globalnym ociepleniu to nie dowód, że ono nie zachodzi i wszystko jest spiskiem.“ Nie da sie jednak ukryc ze „globalne ocieplenie“ odpowiada celom strategicznym rządu USA. Postaw się w roli prezydenta USA i magnata naftowego i zastanów się jakich wyników oczekiwałbyś od tych gołodupków klimatologów. Tak tak, też tak myślałem. Czyżbyśmy cały czas niesprawiedliwie oceniali naszego przyjaciela Busha a on – samarytanin - wspaniałomyślnie rezygnował z kapuchy dla dobra prawdy i ludzkości. Cóż za wołająca o pomstę do nieba niesprawiedliwość!!!!! Ale realia jak zwykle są trochę bardziej zagmatwane a my po prostu za mało poinformowani żeby prawidłowo ocenić motywacje uczestników tej gry. A ci co pociągają za sznurki nie maja oczywiście żadnego interesu w tym aby nam to ułatwić. Cofnijmy się wstecz o 20 lat. USA są u szczytu potęgi zarówno militarnej jak i gospodarczej, komuna upadla i dla wszystkich było jasne ze USA muszą podjąć zdecydowane kroki aby utrwalić tę hegemonię na dłużej. Niestety w dziedzinie kontroli źródeł energetycznych pozycja USA, delikatnie mówiąc, nie wyglądała najlepiej. Brak własnych źródeł energetycznych był pietą achillesową polityki amerykańskiej a przerwanie dostaw ropy do USA najprostszą metoda zrujnowania jej gospodarki. Wtedy to zapadły strategiczne decyzje wyzwolenia się z tej zależności oraz plan jak do tego doprowadzić. Podstawowym elementem tej strategii była konieczność długofalowego podbicia cen nośników energii. Użyto przeróżnych metod od czarteru supertankowców i stacjonowania ich miesiącami pełnych ropy na pełnym morzu (aby wywołać sztuczny deficyt ropy na rynku) do trochę mniej wyszukanych metod jak wojny czy prowokowanie rozruchów w krajach produkujących ropę naftowa. W krajach importujących ropę naftowa (głownie europejskich) tego typu metody były by kontraproduktywne. I tutaj stratedzy amerykańscy przypomnieli sobie o zagrożonych wymarciem ekologach. Odpowiednia propaganda poparta przez opłaconych przez CIA naukowców miała przeciwdziałać niezadowoleniu ludności z ciągłych wzrostów cen ropy i inflacji i odwrócić uwagę ludności od zakulisowej gry. A manipulacja nauki to najmniejszy problem. Głownie ze względu na patriarchalne struktury i to ze jest anonimowo kontrolowana przez garstkę skorumpowanych sklerotyków nadaje się do tych celów wprost idealnie. W ciągu krótkiego czasu można wyeliminować wszystkich niepożądanych naukowców w danej dziedzinie, szczególnie że ta sama banda decyduje też w jakich ciemnych kanałach znikają miliardy które społeczeństwo loży corocznie na tych szarlatanów. Te działania okazały się nadzwyczaj skuteczne i ustabilizowały cenę ropy powyżej 50$ za baryłkę. Była to cena przy której koncernom Busha opłacało się inwestować w instalacje eksploatacji gazu łupkowego. Dla zmylenia opinii publicznej i producentów ropy i gazu USA przystąpiły do budowy licznych terminali do importu gazu płynnego wiedząc ze nigdy nie zawinie tam żaden załadowany tankowiec. Terminale zbudowano i zaraz zamknięto. Ciekawe tylko ze już od razu były przygotowane do eksportu gazu płynnego. Musiały tylko poczekać parę lat zanim produkcja gazu łupkowego nie tylko zaspokoiła potrzeby własne, ale USA stały się największa potęgą gazowa na świecie. W międzyczasie stwierdzono ze ten numer z CO2 jest wprost genialnie skuteczny a przygłupiaci europejczycy dają się robić w balona że aż miło. Co bardziej zorientowani w szczegółach jak Al Gore postanowili wykorzystać durnotę europejczyków maksymalnie i kazać im płacić za zużycie powietrza. W swojej pazerności na parę ochłapów ze stołu banków amerykańskich rządy europejskie dały się bez protestu wciągnąć do tej brudnej gry. Głupio tylko że historia potoczyła się trochę inaczej niż to planowali stratedzy amerykańscy i klan Busha. USA są wprawdzie energetycznie niezależne ale militarnie podłamane a gospodarczo na wykończeniu. Niestety kłamstwa na temat CO2 pokutują dalej i dalej grupa która próbuje opodatkować oddychanie ludzi nie daje za wygraną. Przemyślcie to sobie jeszcze raz i nie dajcie się robić w konia, przynajmniej nie przez takich s... ów.
  23. Irek

    O przyczynach erupcji słonecznych

    Psy szczekają, karawana idzie dalej. Pozwól mu szczekać, an sam ośmiesza się najlepiej. Jako agitator zawodzi na całej linii. Nie zauważa nawet że jego linki zaprzeczają temu co próbuje wam wmówić i potwierdzają moja interpretacje. http://www.youtube.com/watch?v=kEs-51N4ztk&feature=related
  24. Jedyny logiczny wniosek jaki można z tego doświadczenia wyciągnąć jest taki że cząstki neutrino po prostu nie istnieją. Jeśli założymy hipotetycznie że fizycy nie cierpią na paranoje to nie można nagrodzić kogoś za odkrycie "ciemnej energii" i jednocześnie bredzić coś o przekroczeniu prędkości światła. Albo wartość predkosci światła jest fałszywa a wtedy to cale pieprzenie Astrofizyków to kompletna bzdura. Albo jest znana a wtedy nie można mówić o istnieniu cząstek neutrino, ponieważ pomiędzy zakładaną emisja fikcyjnej cząstki neutrino i obserwacja fotonu w detektorze nie występuje żaden kauzalny związek.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...