Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

sfp

Users
  • Content Count

    3
  • Joined

  • Last visited

    Never

Community Reputation

0 Neutral

About sfp

  • Rank
    Fuks

Informacje szczegółowe

  • Płeć
    Nie powiem
  1. Warto by zrobić eksperyment symetryczny: podstawić aktora lub innego przystojniaczka.
  2. "Inni specjaliści nie zgadzają się z tą opinią i podkreślają, że związek jest przede wszystkim partnerstwem z podobnym układem i nakładem sił, cech oraz obowiązków, a wyniki Genewskiej Szkoły Biznesu to wyłącznie statystyka." We mnie też te badania budzą wątpliwości, ale za to "inni specjaliści" - pewność, że w tym przypadku doszło do przerostu ideologii nad nauką - niektórym wszystko, co przeczy absolutnej równości wyda się wątpliwe. Moje uwagi do badań: 1. Jak zmierzyć szczęśliwość związku? 2. Statystyka odpowie tylko na te pytania, które się postawi - zestaw przebadanych czynników zależy do pomysłowości badacza, więc wskazanie najważniejszych zawsze jest obciążone klauzulą "spośród badanych" 3. To co? Zamiast szukać znajomości i poznawać ludzi powiniennem wypełnić ankietę i komputer znajdzie idealną partnerkę? Znam doświadczenie, gdzie zastosowanie zasłyszanych sposobów na trwałość związku (opartych na podobnych statystykach) było jednym z ostatnich gwoździ do trumny tegoż. Oto dlaczego trzeba być ostrożnym z przekładaniem nowinek naukowych na życie.
  3. Ogólnie próba budowania czyichś pozytywnych postaw w oparciu o poczucie winy/wstyd/itp. jest wątpliwa - zdrowa jednostka nie powinna poddawać się takiej manipulacji. Innymi słowy leczymy chorobę inną chorobą. Oczywiście to, że coś przestanie się wydawać 'cool' może kogoś powstrzymać od spróbowania, czyli pierwszego razu, ale raczej nie pomoże temu, kto już utknął. Jeśli chodzi o zapobieganie, to też skuteczniejsze wydaje się uczenie ludzi mądrych postaw - gdyby pieniądze wydane na bilbordy wydać na mądry program pracy z młodzieżą (budowa poczucia własnej wartości, oceny co dla mnie dobre i samodzielnego wyboru sposobu postępowania, trening sensownych sposobów radzenia sobie z problemami itp.) to efekt byłby znacznie lepszy (przy tych samych kosztach). Problem oczywiście w tym, że do tego trzeba samemu taką sensowną postawę wobec życia prezentować (myślę, że niewielu się takowej dorobiło) i chcieć wychowywać ludzi niezależnie myślących i wybierających zgodnie z ich interesem, a nie tresować kondumenta. Pierwszy z problemów wyżej wspomnianych eliminuje większość walczących feministek i im podobnych - ich działanie jest naznaczone traumą, problemem, z którym sobie nie poradziły. Jeśli ktoś działa pod dyktando jakiegoś problemu, to trudno żeby uczył innych radzenia sobie z ich problemami - dopóki sam nie stawi czoła własnym. Podsumowując: "kampanie społeczne" oparte na strachu, poczuciu winy itp., a więc antywartościach nie są efektywnym narzędziem uczenia innych sensownego życia - tu znacznie efektywniejsze jest budowanie na wartościach (jeśli cenię swoje życie, to nie będę go niepotrzebnie narażał; jeśli umiem żyć w sposób satysfakcjonujący, to nie muszę szukać zapomnienia w używkach). Zapobieganie nadużywaniu alkoholu poprzez zawstydzenie może być skuteczne (i to w wąskim zakresie) w prewencji przed pierwszym kontaktem, ale nie kształtuje zdrowej postawy i ogólnie spodziewam się, że będzie miało skuteczność klina: więcej wstydu = większy powód do ucieczki w alkohol. Tak więc wyniki badań, jakkolwiek same w sobie budzą wątpliwości metodologiczne, nie zaskakują. Raczej ucieszyłem się, że wreszcie ktoś "naukowo" stwierdził, że te potworki kampani społecznych są bez sensu. Kampania przeciw przemocy będąca nagonką na rodzinę - też pewnie jest antyskuteczna, tylko jeszcze nikt tego nie zbadał.
×
×
  • Create New...