Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

dygnitarz

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    16
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Reputacja

0 Neutralna

O dygnitarz

  • Tytuł
    Fuks

Informacje szczegółowe

  • Płeć
    Nie powiem
  1. Znowu jakieś farmazony. Przerwany to został program 'constellation', którego celem miał być powrót ludzi na Księżyc. Orion to nazwa statków kosmicznych (a będących częścią projektu 'konstelacja'), które mają zastąpić wahadłowce. Pierwszy próbny lot ma się odbyć za dwa lata. Tak to miało być za Busha, to był właśnie 'constellation'. Obama uwalił ten projekt i wyznaczył dwa cele - lądowanie na asteroidzie w 2025 i na Marsie dekadę później.
  2. Tak, tak... 640kB pamięci wystarczy każdemu. Trzeba być na wpół ślepym, aby nie widzieć różnicy między 320 a 160 dpi (na przykładzie popularnych w smartfonach ekranów 3,5" o rozdzielczości odpowiednio 640x960 i 320x480). Albo na opracowanie leku na raka. Albo rozwiązanie problemu głodu na świecie. Na rynku wyświetlaczy jest spora konkurencja, więc trzeba się rozwijać, bo stanie w miejscu doprowadzi do upadku, a wtedy odbije się to na "twoim" dziale "magazynowania energii". Nie sądzę, aby Apple pakowało się w starą technologię (TFT LCD), od kiedy Samsung jest w stanie wyprodukować odpowiednią ilość ekranów AMOLED. Takowy miał być już w ip4, acz koreański koncern nie miał wystarczających mocy przerobowych.
  3. Ktoś tu nie rozumie co to są gigabity i kości. Spieszę z tłumaczeniem: 2 Gbit = 256 MB, a kość to czarny układ na zielonym PCB modułu pamięci. Przykładowo 4GB moduł goodrama ma na sobie 16 kości 2 o pojemności 2 Gbit. Kosztuje toto 70 zł, czyli pojedyncza kość 2 Gbit kosztuje tu nawet mniej, niż 2,1 USD.
  4. Myślę, że 'psychologiczna granica' brzmi lepiej, a 'magii' raczej nie po drodze z nauką
  5. Przecież jak do tej pory wahadłowce nie zabrały ani jednego kosmicznego turysty. Wszyscy podróżowali sojuzami. Chętnych nie brakowało, a Rosja wstrzymała ten program tylko dlatego, że na stacji nie było miejsca na dodatkową "załogę".
  6. To ciekawe, ale media donosiły o tym już w 2007 roku(!) wyborcza.pl/dziennikarze/1,84228,4251131.html Teraz wiemy skąd "kopalnia" w nazwie serwisu
  7. Jeśli crackerzy się spiszą to mnie taki układ odpowiada. 25 dolarów piechotą nie chodzi.
  8. Dawniej nie było z tym problemu. Odtwarzacze były małe, ważyły ~40g i fizycznie miały przyciski, a rekreacyjni biegacze używali prostego armbanda, który często był dołączany do odtwarzacza. W przypadku przerośniętych ipodów touch patent z bluetoothem wydaje się najrozsądniejszy.
  9. Wypraszam sobie. Nie "czepiacze" (nie zgłaszałem przecież jakiejś literówki), lecz "niestaranność autora" objawiająca się błędami rzeczowymi. Jest różnica między poczęciem a porodem. Tak samo jak między skrupulatnością i robieniem "na odwal" :-)
  10. Tytuł sugeruje, że "kobiety w ciąży powinny brać witaminę D", tymczasem w treści niusa czytamy, że badanie polegało na podawaniu ochotniczkom suplementu z witaminą tylko do czasu zapłodnienia. Dalej znów jest wzmianka, iż autorzy badania mocno zalecają witaminę D podczas ciąży. Sugeruję przyłożyć się do niusów, autorze.
  11. Na chłopski rozum - zdegenerowane myszy żyją równie krótko, jak normalne (z grupy kontrolnej) karmione zbożem i znanym regulatorem kwasowości w proporcjach 50:50*. Na tej podstawie autor sugeruje skrócenie życia ludzi pijących wszelkiej maści produkty colopodobne. Równie "odkrywczy" wniosek mogliby wyciągnąć badacze z Uniwersytetu Mabumbo w Mbampa, którzy badaliby długość życia dwóch grup myszy karmionych nasionami oraz nasionami i ogromną ilością soli kuchennej. Albo jeszcze lepiej - mogliby eksperymentować z pochłanianiem dużych ilości serków topionych ze wspomnianymi wcześniej ortofosforanami. Nie od dziś wiadomo, że nadmiar szkodzi. No, ale to ta "mdła lura", jak ją określił założyciel ZAiKS - niejaki Julian Tuwim), jest zła. W żadnym wypadku bezmyślność spożywającego. *szacunki podparte profesjonalnym badaniem w postaci rzutu kośćmi.
  12. Tak, tak. Najłatwiej zwymyślać od antyfanów i być zadowolonym z "obalenia" argumentów "tych złych przeciwników mojego browsera". Opery używam od dawien dawna (wygooglaj sobie moje wypowiedzi w sieci), ale nie będę pałał do przeglądarki ślepą miłością, która ukryje wszystkie jej błędy. Wybacz, ale mam dość patrzenia, jak mój ulubiony program z wersji na wersję stacza się na samo dno i mówienia, że nic się nie dzieje.
  13. Ech... Przeczytaj ponownie mojego posta. Byłbym wdzięczny, gdybyś zrobił to ze zrozumieniem ("skoro trzy główne przeglądarki (MSIE*, FX, czy choćby Safari) potrafią poprawnie renderować strony, a Opera nie..."). Wybacz, ale to twórcom przeglądarki powinno zależeć na 300 000 000 użytkowników wspomnianego serwisu, a nie twórcom FB na promilu userów (przesadam, jakimiś dwoma ich procentami, czyli mniej, niż Chrome). Wybacz, ale moim zdaniem poprawne wyświetlanie stron jest ważniejsze, niż dodawanie funkcjonalności typu klient bittorrent, czy własny serwer w przeglądarce. No i? Już o tym pisałem, ale powtórzę (znowu). Prawda jest taka, że użytkownicy IE mają najmniej problemów z błędnym renderowaniem stron. Nawet ci, którzy używają antycznego IE6. Dlaczego? Ponieważ 66% internautów używa właśnie przeglądarek opartych na kolejnych wersjach silnika Trident. Mając taki udział w rynku, jego twórcy nie muszą się starać (zresztą IE cechuje się wysoką tolerancją na błędy w kodzie), aby strona wyświatlała poprawnie w ich przeglądarce, bo leży to w interesie samych webmasterów. Wiedzą o tym programiści browserów opartych na Gecko, którzy zdobyli 1/4 rynku, podczas gdy Opera wciąż zachowuje się jak płastuga, a zwiększyć liczbę użytkowników próbuje zdobyć... skarżąc się mamusi. To znaczy Komisji Europejskiej. A to ci psikus. Czyli te wszystkie lamenty na forach, dotyczące choćby głupiego menu, które operowcom nie wyświetlało się on-top, to wielkie oszustwo na miarę "sfingowanego" lądowania Amerykanów na Księżycu.
  14. Inaczej: zwykłego śmiertelnika nie obchodzi, czy błędne wyświetlanie serwisu jest winą webmastera, czy plam na Słońcu powodujących występowanie artefaktów na jednej z przeglądarek. Skoro MSIE*, FX, czy choćby Safari potrafią poprawnie renderować strony, a Opera ma z tym problemy, to znaczy, że programiści tej ostatniej skupili się na bzdurnych ficzerach, miast poprawie swojego produktu. "Standardy www" to piękne słowa, ale nawet główna strona wyszukiwarki google nie przechodzi walidacji na w3.org. Co więcej przy złożonych projektach trudno uniknąć błędów. Tak więc skoro 9 na 10 dużych witryn nie jest zgodnych ze standardami ustalanymi przez w3c, to czy twórcy przeglądarek (w zamyśle operowcy) muszą za wszelką cenę starać się je trzymać, ignorując jednocześnie 'normy' panujące w 90% witryn? *W przypadku starszych wersji jest to wymuszone na twórcach strony z prostego powodu - mało kto jest na tyle głupi, aby zignorować 1/4 internautów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...