Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
thibris

Road rage

Rekomendowane odpowiedzi

Czy włącza wam się czasami ? Mi im więcej jeżdżę tym bardziej chce się krzyczeć na wszystkich wkoło, pluć um na szyby, czy trąbić na każdego idiotę na drodze.

Pierw muszę się przebić przez osiedlowy parking, gdzie zawsze znajdzie się jakiś palant, co to zablokuje swoją gablotą 6 innych aut, bo myśli, że jak on wstaje o 9 rano to wszyscy inni też. To nie ważne że są osoby chcące wyjechać z parkingu o 6 nad ranem...

Później trzeba się przebijać przez zaspanych kierowców, którzy nawet na drodze poza miastem boją się rozwijać prędkości ponad 40km/h. Pół biedy jak da się ich jakoś wyminąć, ale jak taki bęcwał jedzie 30 albo max 40 w miejscu gdzie można i powinno się jeździć szybciej na dłuuugiej drodze w środku miasta, gdzie wiesz że przez kolejne 15 minut musisz za nim jechać to krew człowieka zalewa.

Wszystkie te problemy doprowadzają mnie wreszcie na autostradę, która jest nią tylko z nazwy (ale to przemilczę, gdyż to zna każdy) i trafiam na ludzi którzy uważają się za króla szosy. Jeden król próbuje Cię staranować, bo myśli że jak on potrafi jechać 200 na godzinę to Ty też tak musisz jechać, albo przynajmniej potulnie usunąć się z JEGO pasa. Ci są akurat najłatwiejsi do "ustabilizowania" ;) Ale zaraz potem znajdzie się ktoś dla kogo pojęcie kierunkowskazu jest czystą abstrakcją mechaniki kwantowej ! Pal licho na autostradzie jak Ci taki zmienia pas bez sygnalizacji manewru, ale na wąskich miejskich drogach i skrzyżowaniach to aż chce się czasem nie hamować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co ja mam powiedzieć, jeśli przeżywam to samo jako rowerzysta, w razie kolizji z góry skazany co najmniej na obrażenia ciała? :-\ Generalnie przez długi czas jeździłem z gazem pieprzowym i rozważam wskrzeszenie tej świeckiej tradycji. Nie jestem agresywny, ale czasem trzeba mieć skuteczne narzędzie samoobrony w przypadku, gdy kierowca wysiada z auta (co zdarzyło mi sie co najmniej 3-4 razy)...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mad Max naszego postindustrialnego Państwa, to coś niesamowitego, nieraz pamiętam naprawdę ostre jazdy jakie miałem na rowerze z kierowcami.

nie ma czym się przejmować, w końcu bydlęca Polska, to nie kulturalne Niemcy czy Szwecja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

thibris, wierz mi to wszystko nic w porównaniu do tego co spotyka rowerzystów(/tki) którzy mają odwagę wjechać na szosę. Mijanie w odległości kilkunastu cm, wymuszanie pierwszeństwa, spychanie na krawężnik, zajeżdżanie drogi, trąbienie bez powodu, aj ...  :-\

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze? Na szosie czuję się o niebo bezpieczniej, niż w mieście. Pomijając to, że odległość mijania wydaje mi się znacznie większa (a pojęcie na ten temat jakieś mam - w samym biężacym sezonie zrobiłem poza miastem jakieś 4-5 Kkm), to jeszcze prawie zawsze da się uciec na trawiaste pobocze. W mieście w sytuacji podbramkowej trzeba skakać na krawężnik, a 1. nie jest to łatwe na szosówce 2. podskakiwanie wzdłuż krawężnika bezpieczne ani mądre nie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Szczerze? Na szosie czuję się o niebo bezpieczniej, niż w mieście.

Potwierdzam.

 

Na szczęście są grupy działające na rzecz poprawy warunków poruszania się rowerem po mieście np. "Miasta dla rowerów"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, patrzę na to nieco inaczej. Kierowca początkujący, ale mądry, jedzie asekuracyjnie, żeby w razie czego zatrzymać się dosłownie w miejscu. Dużo gorsi są ci, którym się co najwyżej wydaje, że już potrafią dobrze jeździć, a w rzeczywistości dają się ponieść brawurze. Druga, osobna kategoria to osoby z wyraźnym deficytem uwagi - takich też jest pełno :/

 

Ale jeśli masz w sobie samokrytykę, to już dobrze o Tobie świadczy ;) Właśnie tego wielu ludziom brakuje - ostrożności w ocenie własnych umiejętności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, patrzę na to nieco inaczej. Kierowca początkujący, ale mądry, jedzie asekuracyjnie, żeby w razie czego zatrzymać się dosłownie w miejscu.

Ja tam siebie za początkującego już nie uznaję, ale mimo to widząc rowerzystę na drodze zwalniam aby co najwyżej skończyło się na potłuczeniach a nie morderstwie, moja logika mi mówi - nigdy nie wiadomo, czy akurat ten rowerzysta jest trzeźwy, a nawet jeżeli jest to czy nie ubzdura sobie jakiegoś głupiego manewru...

 

  Dużo gorsi są ci, którym się co najwyżej wydaje, że już potrafią dobrze jeździć, a w rzeczywistości dają się ponieść brawurze.

Zwykle muszę hamować, bo taki jeden ekspert z drugim wyprzedają na czołówkę ze mną "przecież jest jeszcze tyle miejsca", co z tego że ja musiałem się zatrzymać niemal w miejscu...

Druga, osobna kategoria to osoby z wyraźnym deficytem uwagi - takich też jest pełno :/

Pal licho, jeżeli taki rozkojarzony gość jedzie 80, gorzej gdy jedzie 140km/h

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proste - zasada ograniczonego zaufania. Sam też stosuję i niejeden raz uratowałem w ten sposób co najmniej integralność własnych kości. Tak naprawdę pojazdy same się przecież nie zderzają, tylko ktoś nimi kieruje. Gdyby tylko ludzie nieco bardziej uważali, liczbę wypadków można by spokojnie zmniejszyć o kilkadziesiąt procent.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...