Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'treści' .
Znaleziono 6 wyników
-
Pomimo tego, że internet kojarzy się z dostępem do darmowych treści, to większość użytkowników jest skłonna za nie płacić. Tak przynajmniej wynika z badań Pew Internet and American Life Project. W ich ramach przebadano 755-osobową grupę amerykańskich internautów. Okazało się, że 65% z nich już płaciło za treści z sieci. Najpopularniejszymi kupowanymi treściami były muzyka i oprogramowanie dla pecetów oraz aplikacje dla telefonów lub tabletów. Aż 33% badanych kupowało muzykę i programy, a 21% - aplikacje dla smartfonów oraz tabletów. Ponadto 18% przyznało, że płaci za dostęp do cyfrowych gazet i magazynów. Pew Institute pytał badaną grupę o 15 różnych rodzajów zawartości spotykanych w sieci. Ciekawostką jest fakt, że 23% badanych płaci regularnie abonament za dostęp do treści, 16% płaciło za pobranie plików, a 8% za dostęp do strumieniowego przekazu wideo. Szczegółowe zestawienie również jest bardzo ciekawe. Poza cieszącymi się największą popularnością muzyką, oprogramowaniem i aplikacjami, aż 19% płaci za dostęp do gier online, 18% za gazety, magazyny czy raporty, 16% za wideo, filmy i programy telewizyjne. Kolejne 15% kupuje lub kupowało dzwonki do telefonów, 12% za cyfrowe zdjęcia, 11% za członkostwo na bezpłatnych witrynach (co jest związane z dostępem do dodatkowej zawartości). Cyfrowe książki kupowało 10% badanych, 7% płaciło za podcasty, 5% za wirtualne przedmioty w grach, a tyle samo za kody i inne dane pozwalające w grach oszukiwać. Kolejne 5% wydaje pieniądze na dostęp do serwisów randkowych, a 2% - na serwisy pornograficzne.
-
Od początku przyszłego roku czytelnicy online'owej wersji The New York Timesa będą musieli płacić za korzystanie z treści. Każdy będzie miał miesięcznie dostęp do ograniczonej liczby bezpłatnych artykułów. Za kolejne trzeba będzie płacić. Na razie nie wiadomo, jaka będzie cena, ani ile tekstów zostanie udostępnionych bezpłatnie. Przedstawiciele NYT chcą stworzyć drugie, obok reklamy, źródło dochodów. Wierzą, że im się to uda, gdyż oferują profesjonalny produkt, a ich klienci są lojalni. Subskrybenci drukowanej wersji New York Timesa będą mieli bezpłatny dostęp do wszystkich online'owych treści. Coraz więcej serwisów wprowadza płatności. Obecnie spośród wielkich dostawców treści tylko Wall Street Journal oraz Newsday, należące do News Corp., pobierają opłaty. Wiele innych rozważa jednak taki ruch. Część wydawców obawia się jednak, że może to spowodować znaczny odpływ użytkowników i spore straty na reklamie. Oni niewątpliwie poczekają, by przekonać się, jak rynek zareaguje na wprowadzenie opłat.
-
Google ugiął się pod naciskiem właścicieli treści, którym przewodzi Rupert Murdoch. Josh Cohen, starszy menedżer ds. produktów biznesowych Google'a poinformował, że jego firma wprowadza program First Click Free. Zgodnie z nazwą, pierwsze kliknięcie na odnośnik znaleziony w Google'u będzie bezpłatne. Później jednak, gdy użytkownik będzie klikał dodatkowe linki, wyświetli mu się informacja o możliwości wykupienia subskrypcji lub zapłacenia z konkretny tekst. Dotychczas wszystkie treści, które znalazł Google, były dostępne dla użytkowników wyszukiwarki. Rodziło to sprzeciwy ich właścicieli, którzy oskarżali agregatory treści o żerowanie na ich pracy. Dzięki First Click Free właściciel treści będzie mógł ustalić ile wejść na jego witryny może być bezpłatnych. Maksymalna liczba bezpłatnych wejść została ustalona na pięć, chociaż właściciel treści będzie mógł ją zmniejszyć. Dla użytkowników oznacza to, że gdy będzie chciał korzystać za pośrednictwem Google'a z treści wydawcy, który przystąpił do programu, to maksymalnie po pięciu wejściach ujrzy informację o możliwości zapłacenia za dostęp.
- 10 odpowiedzi
-
- Rupert Murdoch
- treści
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W Internet Observatory Report firmy Arbor Networks znalazło się stwierdzenie, że internet wszedł w drugą fazę rozwoju. Można również zauważyć, iż następuje koncentracja Sieci w rękach wielkich graczy. Do niedawna w sieci istniało 10 providerów Tier-1, obecnie jest ich 12, jednak zmienili swój model biznesowy. Teraz nie skupiają się oni na obsłudze całego ruchu, ale przede wszystkim na przesyłaniu danych pomiędzy wielkimi przedsiębiorstwami, chmurami obliczeniowymi i twórcami treści. Jeszcze 5 lat temu ruch w internecie rozkładał się proporcjonalnie pomiędzy dziesiątki tysięcy firmowych witryn oraz serwerów. Dzisiaj większość ruchu odbywa się pomiędzy niewielką liczbą wielkich firm hostingowych, dostawców chmur obliczeniowych i dostawców treści. Eksperci Arbor Networks oceniają, że obecnie 30 wielkich firm, takich jak Limelight, Facebook, Google, Microsoft czy YouTube obsługuje aż 30% ruchu w internecie. Craig Labovitz z Arbor Networks mówi: Dziesięć czy piętnaście lat temu chodziło po prostu o ruch pomiędzy witrynami, a największym odkryciem naszego raportu jest stwierdzenie, że nastąpiła konsolidacja witryn. W ciągu ostatnich 2 lat duże organizacje kupowały mniejsze witryny i w lipcu 2009 roku do kilku wielkich firm należało już 30% internetu. Dzieje się tak z dwóch powodów, zarówno duże jak i małe domeny przechodzą do chmur. To z kolei powoduje, że mamy do czynienia z więĸszą ilością treści, która jest coraz lepszej jakości i jest szybciej dostępna. Internet Observatory Report to prawdopodobniej najdokładniejsze studium internetu przeprowadzone od połowy lat 90. Jest ono wynikiem dwuletniej pracy, podczas której przeanalizowano dane dotyczące ruchu w sieci, udostępnione przez 110 wielkich operatorów na całym świecie. Podczas studiów monitorowano 256 eksabajtów danych, które zostały przesłane w ciągu ostatnich dwóch lat. Obecnie w czasie szczytowego obciążenia sieci na całym świecie przesyłanych jest 12 terabitów w ciągu sekundy. Szczegóły raportu zostaną zaprezentowane 19 października.
-
Amerykańskie Stowarzyszenie Wydawców Dzienników poprosiło gigantów IT - IBM-a, Microsoft, Google'a i Oracle'a - o zaproponowanie metod łatwego pobierania opłat za treści publikowane w Sieci. Najbardziej zaskakującą opinię wyrazili przedstawiciele Google'a, firmy, która kojarzona jest z bezpłatnym udostępnianiem tego, co można w Internecie znaleźć. Stwierdzili oni, że Sieć powinna przynosić korzyści zarówno wydawcom jak i czytelnikom. "Otwartość nie oznacza, że coś jest za darmo" - powiedzieli. Google chce zaoferować wydawcom system Google Checkout. Użytkownicy mogliby zakładać sobie w tym serwisie konta i za ich pomocą dokonywać płatności na rzecz witryn, z których korzystają. Wyszukiwarkowy gigant jest w stanie zaoferować różne typy płatności. Od subskrypcji po mikropłatności za pojedyncze artykuły. Z kolei niewielka, czteroosobowa firma założona przez studentów dziennikarstwa rozwija program, który będzie pobierał informacje z różnych źródeł i prezentował je na pasku przeglądarki. Oprogramowanie ma dać możliwość zarabiania wydawcom - od prezentowania reklam, po pobieranie opłat. Trzeba jednak pamiętać, że łatwiej będzie opracować rozwiązania techniczne, niż przekonać wydawców do ich zastosowania. Wprowadzenie opłat za treści może odstraszyć użytkowników, przyczynić się do spadku odwiedzin i, co za tym idzie, spadku wpływów z reklam. Jednak tendencja do pobierania opłat za treści staje się coraz silniejsza. Część analityków twierdzi, że bieżący rok będzie początkiem epoki pobierania opłat przez wydawców mediów elektronicznych.
-
Rupert Murdoch, właściciel koncernu News Corp., zapowiada koniec ery bezpłatnych treści w Internecie. News Corp. opublikowała właśnie swoje roczne wyniki finansowe. Spadek wpływów z reklam spowodował, że był to jeden z najgorszych okresów w historii firmy. Roczna strata sięgnęła 3,4 miliarda dolarów. News Corp. jest właścicielem wydawnictw książkowych, posiada dziesiątki tytułów w Australii, USA, Wielkiej Brytanii, jest właścicielem stacji radiowych, wytwórni muzycznych i filmowych, naziemnych, kablowych i satelitarnych stacji telewizyjnych. Murdoch, właściciel tak znanych tytułów jak Times, Sun czy Wall Street Journal, mówi: Wysokiej jakości dziennikarstwo nie jest tanie. Cyfrowa rewolucja otworzyła wiele nowych i niedrogich kanałów dystrybucji, ale nie oznacza to, że treści muszą być darmowe. Mamy zamiar pobierać opłaty za wszystkie nasze treści. System płatności ma zostać wdrożony do lata przyszłego roku. Murdoch zdaje sobie sprawę, że nie będzie łatwo przekonać internautów do płacenia za treści, które dotychczas otrzymywali bezpłatnie. Ma jednak nadzieję, że jeśli mu się uda, to za jego przykładem pójdą też inne koncerny medialne. Stwierdził też, że chce zachęcić użytkowników do korzystania z płatnych treści dzięki poprawieniu ich jakości i odróżnianiu się od serwisów oferujących treści bezpłatnie. Jednocześnie zapowiedział, że jego przedsiębiorstwo zacznie egzekwować swoje prawa do treści i fotografii, by uniknąć ich bezkarnego kopiowania na masową skalę, jak ma to miejsce obecnie. Część analityków uważa, że jeśli cena za dostęp do treści będzie rzeczywiście niewysoka - rzędu kilku centów za artykuł - pomysł Murdocha może wypalić.
- 3 odpowiedzi