Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'terytorium' .
Znaleziono 4 wyniki
-
Wielkość terytorium kolonii mrówek ograniczają koszty transportu. Naukowcy z Monash University widzą w tym analogię do rozwoju ludzkich miast. Badając owady, będzie więc można przewidzieć, co w przyszłości stanie się z naszymi metropoliami. Doktorzy Martin Burd i Andrew Bruce zbadali 18 kolonii dwóch gatunków mrówek-grzybiarek: Atta colombica i Atta cephalotes. Obliczając wskaźnik żerowania (liczbę obciążonych ładunkiem robotnic wracających do gniazda w jednostce czasu), naukowcy wzięli pod uwagę 3 czynniki: liczbę robotnic pracujących przy zbiórce liści, a także długość i szerokość tras. Australijczycy zajęli się właśnie mrówkami-grzybiarkami, bo tworzą one jedne z największych owadzich społeczności na świecie. Kolonia może się składać z 8 mln robotnic, podczas gdy u pszczół do podziału na podkolonie dochodzi, gdy ich liczba sięgnie ok. 40 tys. Burd i Bruce dodają, że przypominające ludzkie ulice trasy transportu liści mają niekiedy długość 150-200 m. W miarę wzrostu kolonii pojedyncze owady pracują tyle samo, ale wydłużenie trasy transportu oznacza, że dostarczenie tej samej ilości materiału roślinnego do gniazda wymaga więcej czasu. Można temu zaradzić, ekspediując do tego zadania więcej robotnic. Oczywiście istnieje granica, powyżej której koszt pozyskania jest wyższy od wartości zdobywanego materiału. Model przewiduje że długość drogi przyrasta szybciej niż liczba dostarczających liście robotnic, ale wpływ szerokości ścieżki był dla naukowców czymś niespodziewanym. Sugeruje to, że w grę wchodzi ważny mechanizm regulujący inwestycje kolonii w oczyszczanie trasy.
- 5 odpowiedzi
-
- mrówki-grzybiarki
- transport
- (i 8 więcej)
-
Hiszpańscy naukowcy udokumentowali nowe zachowanie kani czarnej (Milvus migrans). Wydaje się, że za pomocą reklamówek na zakupy ptaki te wyrażają swój status i fizyczne możliwości. Im większa kolekcja fragmentów toreb w gnieździe, tym więcej piskląt i lepsze terytorium. Badania prowadzono w Parku Narodowym Doñana na Półwyspie Iberyjskim. Dr Fabrizio Sergio i jego zespół uważają, że paski, pozyskiwane przede wszystkim ze starych reklamówek, stanowią sygnał ostrzegawczy dla innych ptaków, że właściciel gniazda będzie zaciekle walczyć o swój teren. Ludzie, którzy pracowali z kaniami czarnymi, a nawet kaniami rudymi [Milvus milvus], ich kuzynkami, zauważyli, że gniazda tych ptaków często były usiane śmieciami, ale teraz po raz pierwszy badano funkcję tej dekoracji. To nie tylko biały plastik – chociaż oczywiście go preferują; ptaki mogą wykorzystać cały szereg materiałów, z tkaninami i papierem włącznie – podkreśla Sergio z Estación Biológica de Doñana. Park Narodowy Doñana został założony w 1969 r., a w 1984 r. wpisano go na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego Ludzkości UNESCO. Mieszka tu kilkaset par kań czarnych. Ptaki zaczynają poszukiwać ludzkich śmieci ok. 20 dni przed złożeniem w gnieździe jaj. Sergio i jego współpracownicy chcieli sprawdzić, czy zdobienie śmieciami stanowi komunikat, a jeśli tak, to jaki. Przez 5 lat obserwowali więc zachowanie kań. Okazało się, że najwięcej plastiku gromadziły najsilniejsze ptaki w średnim wieku (tzw. prime age, który przypada na okres między 7. a 12. r.ż.). Najmłodsze i najstarsze osobniki nie mogły i jak się później okazało, nie chciały, zademonstrować tak imponujących kolekcji. Właściciele największych hałd toreb najlepiej bronili też terytorium i zagarniali dla siebie całą przynętę podkładaną przez biologów. Nic dziwnego, w końcu są oni w najlepszej kondycji fizycznej (osiągają największy sukces reprodukcyjny i przeżywalność), a plastik pozwala im to wyrazić i zapobiega niepotrzebnym krwawym walkom. Gdy Hiszpanie podrzucali plastik do gniazd, gdzie prawie go nie było, kanie od razu przystępowały do usuwania go. Segio uważa, że młode lub starsze ptaki nie chcą wypowiadać wojny, której nie będą w stanie wygrać.
- 3 odpowiedzi
-
- Park Narodowy Doñana
- status
- (i 7 więcej)
-
Zawołanie zależne od środowiska, nie wielkości
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, częstotliwość, czyli wysokość zawołań różnych gatunków kotów ma więcej wspólnego z rodzajem ich terytoriów niż z wielkością (Biological Journal of the Linnean Society). Doktorzy Gustav i Marcell Petersowie z Forschungsmuseum Alexander Koenig w Bonn przeanalizowali średnią częstotliwość dźwięków wydawanych przez 27 gatunków kotowatych (Felidae), sprawdzając, jak się zmieniają w zależności od zamieszkiwanego obszaru. Niektóre koty występowały na pustyni, podczas gdy inne przemykały się przez gęstą dżunglę czy las. Okazało się, że zawołania gatunków żyjących na otwartych przestrzeniach były niższe od odgłosów wydawanych przez zwierzęta z zarośniętych terenów. Niemcy skupili się na zawołaniach służących do komunikowania na duże odległości (poza lwami, koty są bowiem samotnikami). Ustalili, że gatunki żyjące w bardziej otwartych habitatach, np. lwy i koty pustynne, zwane inaczej arabskimi, wydają niższe dźwięki, a zwierzęta ze środowisk z gęstszą roślinnością, np. żbiki, pantery mgliste i kot marmurkowy, używają wyższych częstotliwości. Petersowie są zaskoczeni uzyskanymi wynikami, ponieważ większość badań nad transmisją dźwiękową zwierzęcych sygnałów akustycznych wskazywała, że w gęsto porośniętych habitatach przeważają niższe częstotliwości. Jedno z wcześniejszych studiów wykazało np., że sygnały o wyższej częstotliwości są wytłumiane przez gęstą roślinność, podczas gdy na otwartej przestrzeni sygnały o niższej częstotliwości ulegają zaburzeniu przez turbulencje powietrzne. Akademicy dywagowali, że być może duże koty wydają po prostu niższe dźwięki od mniejszych przedstawicieli swojej rodziny. To rzeczywiście mogłoby wyjaśnić, czemu ryk lwa jest tak głęboki w porównaniu do miauczenia mniejszych kotów, ale okazało się, że gdy badano dziedzictwo genetyczne każdego gatunku, wielkość nie miała żadnego związku z dominującą częstotliwością generowanych dźwięków. Oznacza to, że na ostateczne rozstrzygnięcie, czemu sygnały kotowatych podlegają innemu schematowi niż zawołania innych zwierząt, trzeba będzie poczekać.- 1 odpowiedź
-
Naukowcy podejrzewają, że globalne ocieplenie ostatniego stulecia może stanowić początek powrotu do warunków klimatycznych ery dinozaurów. Niestety, wiązałoby się to z wyginięciem nawet połowy współcześnie żyjących gatunków. Chris Thomas z University of York podkreśla, że zmieni się wtedy nie tylko stężenie dwutlenku węgla, które wzrośnie do najwyższego poziomu od 24 milionów lat, ale także temperatura (rekord ostatnich 10 mln lat). Znane nam gatunki roślin i zwierząt, a także my sami, będą się musiały zmierzyć z warunkami atmosferycznymi panującymi na Ziemi, zanim wyewoluowały. Walka o przetrwanie stanie się udziałem od 10 do 99% gatunków, zginie od 10 do 50%. Thomas wyjawił swoje rewelacje na dorocznym spotkaniu British Association for the Advancement of Science. Naukowcy przewidują, że w najbliższej przyszłości (do 2100 roku) średnie temperatury na Ziemi wzrosną o 2 do 6 stopni Celsjusza. Za głównego winowajcę uważany jest dwutlenek węgla. Zaczynamy ujmować zjawiska z perspektywy historycznej. Mamy do czynienia z warunkami niewidzianymi od milionów lat, które nigdy wcześniej nie wpływały na żaden [współczesny nam — przyp. red.] gatunek — tłumaczy Thomas. Już teraz naukowcy dysponują dowodami na to, że aż 80% gatunków zaczęło opuszczać swoje tradycyjne terytoria, reagując na zmiany klimatyczne. Badaczom udało się to przewidzieć, przynajmniej częściowo, dzięki komputerowemu modelowaniu. Ten ścisły związek dotyczy nie tylko zwierząt "naziemnych", ptaków czy owadów, ale także roślin. Wywołane zmianami klimatycznymi namnażanie patogennych grzybów doprowadziło np. do wyginięcia ponad 1% gatunków płazów. Będziemy mogli obserwować wędrówki gatunków, starcia starych właścicieli danego terenu z nowymi, a także powstawanie nowych krzyżówek między gatunkami (hybryd). Przerażające jest to, że zmiany mogą zacząć zachodzić dużo szybciej.
-
- dwutlenek węgla
- terytorium
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami: