Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'stado' .
Znaleziono 15 wyników
-
Nie dalej jak pół roku temu pisaliśmy w KopalniWiedzy o psach żyjących w moskiewskim metrze. Badający je naukowiec, dr Andriej Pojarkow z Instytutu Ekologii i Ewolucji im. Sewercowa, opublikował w ostatnich dniach nowe dane na temat tych niezwykłych zwierząt. Wynika z nich, że psy mieszkające w stolicy Rosji wykształciły złożone stado, wyraźnie ewoluujące w stronę cech charakterystycznych dla wilków. W swoich poprzednich pracach dr Pojarkow opisywał m.in. zdolność badanych przez siebie zwierząt do korzystania z metra oraz ich doskonałą orientację w miejskiej dżungli. Z najnowszych obserwacji wynika, że w stadzie tym doszło także do wyraźnego podziału na role. Badane przez siebie zwierzęta dr Pojarkow podzielił na cztery grupy. Pierwszą z nich są strażnicy, zdobywający pożywienie dzięki przymilaniu się do ochroniarzy metra. Kolejną są poszukiwacze, stosunkowo często wychodzący na powierzchnię i żywiący się głównie resztkami znalezionymi w śmietnikach. W stadzie istnieją także psy zdziczałe, najbardziej podobne do wilków, polujące nocą m.in. na myszy, koty i szczury. Prawdopodobnie najciekawszą grupą są jednak psy-żebracy. Nie tylko doskonale radzą sobie one z podróżami metrem (zachowanie to opisywaliśmy w poprzednim artykule), lecz teraz okazuje się, że są one także mistrzami w wyłudzaniu pożywienia od pasażerów metra. Osiągają swój cel nie tylko dzięki odpowiedniemu podejściu do ludzi, lecz najprawdopodobniej także dzięki... umiejętności wypatrzenia osób podatnych na ich błagania. Oprócz nietypowych zachowań rosyjski badacz zaobserwował także zmiany w wyglądzie zwierząt żyjących w podziemnym labiryncie od kilku pokoleń. U osobników tych doszło do zaniku cętek (jest to adaptacja do kamuflażu), a przyjacielska postawa wobec ludzi ustąpiła miejsca czujności i podejrzliwości, charakterystycznej bardziej dla wilków niż dla psów. W połączeniu z wytwarzaniem zupełnie nowej struktury społecznej oznacza to, że moskiewskie psy mogą być na najlepszej drodze do specjacji, czyli wytworzenia nowego gatunku. Czy tak się stanie, dowiemy się jednak najwcześniej za kilkadziesiąt lat.
-
Wydaje się, że delfiny butlonose używają specjalnych dźwięków na przedstawienie się innym przedstawicielom swojego gatunku. Uczeni z University of St. Andrews nagrali dźwięki wydawane przez ssaki podczas spotkania z innymi delfinami. Pozornie brzmiały one identycznie, ale szczegółowa analiza wykazała, że każdy z nich jest odmienny i żaden nie jest powtarzany przez innego delfina. Uczeni uważają, że służą one m.in. przedstawieniu się, gdyż zauważono, iż są wydawane podczas 90% spotkań pomiędzy zwierzętami. Wiadomo więc, że ogrywają ważną rolę. Zauważono też, że jeden z dźwięków, wydawany przez przywódcę grupy jest prawdopodobnie pozwoleniem na połączenie się ze spotkanym właśnie stadem. Kolejne wymieniane podczas spotkań gwizdy służą, zdaniem uczonych, ustaleniu swoich pozycji podczas wspólnego polowania. Komunikacja dźwiękowa jest dla delfinów niezwykle ważna, gdyż zwierzęta żyją w luźno powiązanych stadach, których wielkość ciągle się zmienia. Konieczne jest zatem ciągłe porozumiewanie się co do roli czy pozycji w stadzie.
-
- delfin butlonosy
- dźwięk
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ścieżka skamieniałych śladów sprzed 7 mln lat na Pustyni Arabskiej to odciski stóp stada prehistorycznych słoni. Wyniki badań zespołu z Niemiec, USA, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Francji ukazały się w piśmie Biology Letters. Na stanowisku Mleisa 1 w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, które stanowi część Formacji Baynunah z górnego miocenu, widnieje wyjątkowo długi szlak śladów pojedynczego stada, złożonego z co najmniej 13 osobników. Grupa zwierząt przeszła przez błoto. Ślady stwardniały, zostały zasypane, a po długim czasie odsłoniła je erozja. Analiza wykazała, że w stadzie znajdowały się zarówno osobniki dorosłe, jak i młode. To pierwszy bezpośredni dowód na istnienie struktur społecznych u prehistorycznych słoni. To absolutnie wyjątkowe miejsce, naprawdę rzadka okazja, by w zapisie kopalnym ujrzeć zachowanie w takim świetle, jakiego nie zapewnia analiza kości czy zębów - podkreśla szef ekipy naukowców dr Faysal Bibi, paleontolog z Uniwersytetu w Poitiers oraz Muzeum Historii Naturalnej w Berlinie. Również na stanowisku Mleisa 1 odkryto 260-m trop samotnego samca. Niewykluczone więc, że prehistoryczne słoniowate, zupełnie jak dzisiejsze słonie, dzieliły się na grupy samic i prowadzące samotniczy tryb życia samce, które zbliżały się do wybranek tylko w okresie godowym. Mleisa 1 ma powierzchnię 5 hektarów. Chociaż stanowisko było znane od jakiegoś czasu, dopiero po obfotografowaniu z powietrza stało się jasne, że to coś o sporym znaczeniu naukowym. Gdy zobaczyliśmy je z lotu ptaka, wszystko stało się bardziej klarowne. Widząc całość, mogliśmy zrozumieć, co tu się stało - wyjaśnia prof. Brian Kraatz z Western University of Health Sciences. Serię zdjęć skompilowano, uzyskując szczegółową mozaikę okolicy. Na witrynie GigaPan można przeglądać ortofotomapę przygotowaną przez prof. Nathana Craiga z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii. Wg członków zespołu, nawet dla kogoś bez wiedzy technicznej jest oczywiste, że ślady z Pustyni Arabskiej pozostawiły duże zwierzęta.
-
- słonie
- słoniowate
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Małpy Nowego Świata (szerokonose) mają bardziej skomplikowany wzór na pysku, jeśli żyją w małych grupach lub dzielą obszar występowania z większą liczbą innych gatunków, co oznacza stosunkowo niewielkie prawdopodobieństwo spotkania swoich, a wysokie obcych, którzy mogą być przecież groźni. Ukari szkarłatne, których stada składają się niekiedy nawet ze 100 osobników, mają charakterystyczne jednolicie czerwone pyski, natomiast ponocnica mirikina, która żyje w małych grupach rodzinnych z partnerem i potomstwem, ma wokół oczu białe obwódki. Widać je tym lepiej, że usadowiły się na ciemnym tle. Wg Sharlene Santany z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, u małp tworzących niewielkie stada rozbudowany wzór pomaga w odróżnianiu gatunków, zaś u małp tworzących duże grupy jednolite twarze ułatwiają rozpoznawanie poszczególnych osobników, o zwiększeniu skuteczności komunikacji za pomocą mimiki nie wspominając. Amerykanie sfotografowali pyski 129 gatunków małp szerokonosych. Uszeregowali je pod względem złożoności barwnego wzoru, pigmentacji skóry, a także długości i barwy włosów. Zestawili to z danymi dotyczącymi życia społecznego i ekologii każdego gatunku, uwzględniając związki ewolucyjne, które mogły doprowadzić do powstania podobnego wzoru u dwóch spokrewnionych gatunków. Tak jak przewidywano, habitat określał ubarwienie i owłosienie pyska, bo małpy żyjące w mrocznych, wilgotnych lasach Amazonii miały ciemniejsze brody i włosy na obwodzie mózgoczaszki. Naukowcy sądzą, że pomaga to we wtopieniu się w otoczenie. Dla odmiany małpy występujące na obszarach intensywnego promieniowania ultrafioletowego odznaczały się ciemniejszymi wzorami wokół oczu ("okularami"), co chroniło je przed szkodliwym wpływem UV. Pyski zwierząt zajmujących oddalone od równika chłodniejsze habitaty porastały za to dłuższymi włosami. W kontekście presji ewolucyjnej związanej z kontaktami społecznymi naukowcy wspominają o kontrastowym ubarwieniu pyska sajmiri boliwijskiej (Saimiri boliviensis) z jasną oprawą oczu i ciemną kufą. Ponieważ małpy te nieczęsto się spotykają, charakterystyczny wygląd pozwala od razu wypatrzeć rozsianych rzadko po lesie pobratymców. Dla małp tworzących duże stada od wzoru i koloru ważniejsze są kształty i rozmiary poszczególnych elementów pyska - bo tym właśnie różnią się od siebie poszczególni członkowie grupy. Poza tym mniej skomplikowane wzory eksponują mimikę, a bez właściwego jej odczytywania trudno mówić o harmonii i przestrzeganiu zasad życia społecznego. W przyszłości zespół Santany zamierza się przyjrzeć ewentualnemu wpływowi życia społecznego na wygląd pysków innych małp i ssaków.
-
- małpy Nowego Świata
- szerokonose
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Podczas snu ptaki co pewien czas otwierają oczy. Robią to jednak rzadziej niż w czasie czuwania, nietrudno się więc domyślić, że łatwiej je wtedy upolować. Powstaje też pytanie, czy wzorce snu są podyktowane indywidualnymi doświadczeniami, czy też ptaki kierują się postępowaniem sąsiadów w kolonii. Dr Guy Beauchamp z Uniwersytetu w Montrealu zauważył, że mewy śledzą poczynania sąsiadów i w ten sposób stwierdzają, kiedy bezpiecznie jest zasnąć. Kanadyjczyk obserwował mewy odpoczywające w okolicach zatoki Fundy. Notował, jak często konkretne ptaki spały w obrębie kolonii. Łatwo to ustalić, ponieważ mewy zazwyczaj śpią z dziobem wciśniętym w pióra. Co 1-2 min wyliczałem proporcję śpiących ptaków w grupie. Okazało się, że mewy, których sąsiedzi byli bardziej czujni, częściej otwierały oczy podczas snu. Mewy zwracają zatem uwagę na to, co robią sąsiedzi i dostosowują do tego swoje wzorce snu. Beauchamp podkreśla, że przez kolonię przechodzą fale snu: odsetek śpiących ptaków raz rośnie, a raz opada. Nikt wcześniej tego nie udokumentował. Fale snu wystąpiłyby tylko wtedy, gdyby naśladownictwo odgrywało ważną rolę. Badania zespołu z Montrealu potwierdzają teorię, zgodnie z którą czuwanie u zwierząt jest zjawiskiem społecznym.
-
Wilki potrafią podążać za ludzkim spojrzeniem. U zwierząt społecznych to ważna umiejętność, ponieważ pozwala przewidzieć czyjś kolejny ruch, np. drapieżnika lub ofiary, a także śledzić ważne wydarzenia w stadzie. Wiele gatunków potrafi śledzić czyjeś spojrzenie w dal, jednak podążanie wzrokiem za kimś skanującym przeszkodę to trudniejsza sprawa. Dotąd sądzono, że potrafią to wyłącznie naczelne i krukowate. Friederike Range i Zsofi Viranyi z Uniwersytetu Wiedeńskiego stwierdziły jednak, że wilki nie ustępują im w tym zakresie. Austriaczki odkryły, że wykarmione przez ludzi wilki badały wzrokiem przeszkodę, by sprawdzić, gdzie spogląda inny wilk lub eksperymentator. Jeśli stwierdziły, że po drugiej stronie nie ma niczego interesującego, szybko przestawały reagować na powtarzające się spojrzenia. Co ciekawe, nie następowało przyzwyczajenie (habituacja) do ciągłego spoglądania ludzkiego demonstratora w dal. Range i Viranyi sądzą, że w ten sposób udało się potwierdzić, że u podłoża wpatrywania się w dal i w zlokalizowaną nieopodal przeszkodę leżą dwa różne mechanizmy poznawcze. Pewna badaczka prowadziła kiedyś doświadczenia, które pokazały, że udomowieni krewni wilka - psy - reagują na ludzkie spojrzenie. Przez tysiące lat hodowano je pod kątem spełniania ludzkich pragnień, dlatego są na nas uwrażliwione i sprawdzają nie tylko ukierunkowanie głowy, ale również to, co dzieje się oczami. Gdy pani biolog mrugnięciami wskazywała, w której dłoni znajdują się smakołyki, psy niemal bezbłędnie odnajdywały właściwą rękę. To jednak bardzo ciekawe, że już pierwsze pokolenie wilków mających kontakt z człowiekiem tak szybko się uczyło.
- 3 odpowiedzi
-
- Friederike Range
- zwierzęta społeczne
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Roztocze kurzu domowego migrują jako grupa w poszukiwaniu wilgoci, której najlepszym źródłem są ludzie. Stadne wędrowanie ujawnia nieznaną dotąd społeczną naturę tych pajęczaków (Ethology). Belgijscy naukowcy badali jeden z najczęściej występujących gatunków, a mianowicie skórożarłoczka skrytego (Dermatophagoides pteronyssinus). To jego alergeny odgrywają istotną rolę w rozwoju astmy oskrzelowej. Spodziewaliśmy się, że roztocze będą się przemieszczać do obszarów o większej wilgotności, ponieważ od wilgoci w powietrzu zależy ich przetrwanie [pajęczaki nie piją, a muszą przecież skądś czerpać wodę]. Tymczasem ważnym odkryciem okazał się fakt, że zwierzęta te przyciągają się wzajemnie i wolą się poruszać razem niż niezależnie od siebie – opowiada jedna z autorek badania Anne-Catherine Mailleux z Uniwersytetu Katolickiego w Louvain. Podczas eksperymentu wykorzystano dwie areny, połączone rozgałęzionym korytarzem o kształcie przypominającym obrys diamentu. Do celu można więc było dotrzeć jedną z dwóch tras o identycznej długości. Akademicy zaobserwowali, że dorosłe samce i nimfy tworzyły grupę i opuszczały suchy rejon w poszukiwaniu lepszego źródła wilgoci częściej niż larwy i samice. Początkowo obie odnogi korytarza wydawały się wybierane równie często, ale koniec końców większość pajęczaków i tak trafiała do jednego konkretnego korytarza. Postawione przed dylematem, roztocze obserwowały, jaką trasę obrali poprzednicy i ruszały ich śladem. Kiedy przeszło ok. 50 lub więcej osobników, wybór był już oczywisty. Do uruchomienia migracji konieczna była zarówno lokalna suchość powietrza, jak i obecność odległego źródła wody. Zbijanie się w ogromne stada występuje u różnych gatunków, ale najbardziej kojarzy się chyba z szarańczą. Dotąd roztocze nie były uważane za zwierzęta społeczne, a to studium jako pierwsze pokazuje, że tworzą przemieszczające się wspólnie grupy. Oznacza to, że z jakiegoś powodu się potrzebują i dlatego lepiej im w stadzie niż w pojedynkę.
- 1 odpowiedź
-
W przypadku świstaków żółtobrzuchych (Marmota flaviventris) bycie ofiarą stadnej przemocy zwiększa szanse na przekazanie genów. Chcąc nie chcąc, taki osobnik znajduje się bowiem w centrum sieci społecznej. Z jednej strony inni się na nim wyżywają, lecz z drugiej wszyscy zwracają na niego uwagę (Proceedings of the National Academy of Sciences). Daniel Blumstein, biolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, podkreśla, że tego rodzaju taktyka sprawdza się u gatunków, które nawet przejawiając agresję, nadal pozostają stonowane. Ofiara przemocy wśród szympansów nie miałaby już szans na odniesienie z tego faktu jakichkolwiek korzyści. To naprawdę otworzyło nam oczy na znaczenie agresywnych kontaktów dla podtrzymywania struktury społecznej – podkreśla Blumstein. Amerykanie ustalili też, że tendencja do zostawania ofiarą jest dziedziczna, lecz do wykazywania agresji już nie. Uciekające się do przemocy gryzonie miały więcej okazji do kopulowania, co niewątpliwie wpływało na ich sukces reprodukcyjny. W przypadku osobników będących ofiarami agresji korzyści mogą przeważać nad stratami, ponieważ nie tylko "wchodzą" one we wrogie relacje z innymi członkami stada, ale i mają, niekiedy z tego tytułu, wielu przyjaciół. Jak tłumaczy Blumstein, bycie w grupie to coś bardzo istotnego, a ponieważ nie każdy może być osobnikiem alfa, musi tolerować pewną dozę agresji. Naukowcy od 1962 r. łapali, znakowali i obserwowali świstaki w Rocky Mountain Biological Laboratory w Kolorado. W ramach najnowszego studium przez 6 lat obserwowali kontakty 152 M. flaviventris. Biolodzy przyglądali się dziedziczonym cechom społecznym. Robili to, uznając, że dziedziczy się tylko coś istotnego z ewolucyjnego punktu widzenia. Okazuje się więc, że wchodzenie w rolę ofiary jest ważniejsze od znęcania się nad kimś, bo w genach przekazywane jest wyłącznie to pierwsze...
-
- osobnik alfa
- sukces reprodukcyjny
- (i 6 więcej)
-
Stada ptaków, np. gołębi, potrafią latać w zadziwiającej synchronii. W jaki sposób uzgadniają, gdzie i kiedy lecieć? Naukowcy z Wielkiej Brytanii i Węgier wykazali, że posługują się elastycznym systemem przywództwa. Każdy ma swój głos, ale zdanie osobników postawionych wyżej w hierarchii waży więcej. Biolodzy z Uniwersytetu w Oksfordzie i Uniwersytetu im. Loránda Eötvösa wyposażyli gołębie w plecaczki z GPS-em, które utrwalały trasę pokonywaną przez danego ptaka. Dzięki temu mogli później prześledzić kontakty pomiędzy osobnikami. Naukowcy wierzą, że odkrycia pomogą im zrozumieć kolektywne zachowania zwierząt oraz ludzi. Wszyscy wiemy, jak imponujące są podniebne wyczyny ptasich stad, ale w jaki sposób decydują one, gdzie polecieć i czy takie decyzje są podejmowane przez dominującego lidera, czy przez grupę jako całość, zawsze pozostawało tajemnicą. My stwierdziliśmy, że choć większość ptaków ma głos w dyskusji, elastyczny system rang gwarantuje, że pewne ptaki z większym prawdopodobieństwem przewodzą, a inne podążają za resztą – opowiada dr Dora Biro z oksfordzkiego Wydziału Zoologii. Wykorzystany w eksperymencie GPS ważył zaledwie 16 gramów. Urządzenie przymocowano do wykonanych na zamówienie plecaczków, które trafiły na wyposażenie stada gołębi złożonego z 10 osobników. Dzięki temu po raz pierwszy udało się prześledzić relacje przestrzenne i czasowe między członkami stada oraz podejmowane w ułamku sekundy decyzje odnośnie do kierunku lotu. Co 0,2 sekundy zespół dokonywał pomiarów zmian w kierunku lotu. Odnosząc je do poszczególnych zwierząt, Brytyjczycy i Węgrzy próbowali stwierdzić, który ptak zainicjował zwrot, które osobniki za nim podążały i z jakim opóźnieniem. Szybko okazało się, że w stadzie wszystko odbywało się w zgodzie z doskonale zdefiniowaną hierarchią. To spektrum różnych poziomów przywództwa określało siłę wpływu danego ptaka na stado. Zasadniczo hierarchie te są elastyczne, a zatem rola przywódcza osobnika zmienia się z czasem. Przebieg wydarzeń da się jednak na dłuższą metę przewidzieć. Dynamiczna, elastyczna segregacja na liderów i naśladowców – gdzie uwzględniane są nawet opinie nisko postawionych zwierząt – może być szczególnie skuteczną formą podejmowania decyzji. Nie wiadomo, czy największą rolę odgrywają osobniki najbardziej zmotywowane do przewodzenia czy będące z urodzenia lepszymi nawigatorami (np. z większą wiedzą na ten temat). Brytyjsko-węgierska ekipa zauważyła, że pozycja w chmarze odpowiadała pozycji w hierarchii stada. Z przodu znajdowały się więc osobniki podejmujące decyzje. Okazało się też, że naśladowcy reagowali najszybciej na ptaki lecące po ich lewej stronie. W ten sposób potwierdziły się spostrzeżenia rodem z laboratorium, że ptaki przetwarzają informacje o znaczeniu społecznym, które docierają do mózgu głównie za pośrednictwem lewego oka.
-
Gołąbki długoczube (Ocyphaps lophotes) informują resztę stada o zbliżającym się zagrożeniu za pomocą gwiżdżącego dźwięku wydawanego przez skrzydła. Dr Robert Magrath i jego studentka Mae Hingee z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego wyjaśniają, że gołębie latają stadami, ponieważ zazwyczaj więcej niż jeden ptak pełni wartę, a gdy pojawi się coś potencjalnie niebezpiecznego, cała gromada szybko podrywa się do lotu. Co jednak wtedy, gdy drapieżnika wypatrzy pojedynczy osobnik? Niektóre gatunki polegają na alarmach głosowych, lecz nie gołąbek długoczuby, zwany też aborygenkiem długoczubym. Podczas lotu pióra tych ptaków wydają dziwny dźwięk, który zmienia się, gdy jest to lot alarmowy. Jest on podobno tak głośny, że jak zapewnia Magrath, wiele osób może myśleć, że ma on charakter głosowy, tymczasem to gołębie skrzydła. Podejrzewając, że gwizd może pełnić funkcje ostrzegawcze, Australijczycy przeprowadzili eksperyment. Postanowili straszyć ptaki za pomocą modeli jastrzębi. Nagrywali dźwięk wydawany przez przestraszone gołębie i porównywali go z odgłosami rutynowego startu. Analiza komputerowa wykazała, że unoszenie i opuszczanie skrzydeł generuje inne dźwięki, ale są one głośniejsze, a zmiany szybsze, gdy ptak uruchamia tryb alarmowy. Potem Magrath i Hingee sprawdzali, czy stado inaczej reaguje na dwa rodzaje sygnałów. Zapisano je na płycie CD i odtwarzano ptakom. Przy rutynowym pogwizdywaniu gołębie zwyczajnie jadły dalej i nie działo się nic niezwykłego. Lecz jeśli włączano tryb alarmowy, 80% stada podrywało się do lotu [...]. Najwyraźniej ptaki zwracały uwagę na ten sygnał. Teraz badacze zamierzają sprawdzić, w jaki sposób skrzydła wydają charakterystyczny dźwięk. Magrath uważa, że istnieją specjalne pióra, które wzmacniają różnicę między wolnymi a szybkimi wymachami skrzydłem. W przyszłości naukowcy skorzystają z ultraszybkiej fotografii, która umożliwi powiązanie dźwięków z określonymi uderzeniami skrzydeł.
-
Nieświadome naśladowanie jest najlepszą formą przypodobania się i zaprzyjaźniania z obcymi. Naukowcy wierzą, że zachowanie to zostało utrwalone w toku ewolucji, dlatego występuje u wszystkich naczelnych żyjących w grupach. Zespół z amerykańskich Narodowych Instytutów Zdrowia i Uniwersytetu w Parmie oraz włoskiego Komitetu Badań Naukowych przeprowadził eksperyment z kapucynkami i odkrył, że małpy chętniej przebywały z naukowcami naśladującymi ich zachowanie niż z tymi, którzy tego nie robili. Badacze wiedzieli, że ludzie lubią, gdy inni nienachalnie naśladują ich gesty i pozostałe formy ekspresji. Obserwowanie, jak naśladownictwo sprzyja tworzeniu więzi u naczelnych, może dać wgląd w zaburzenia, w przypadku których upośledzone jest zarówno naśladowanie, jak i przywiązanie, np. autyzm – przekonuje dr Duane Alexander. Międzynarodowa ekipa zauważa, że ludzie często naśladują partnerów, z którymi wchodzą w kontakt. Przeważnie żadna ze stron nie zdaje sobie z tego sprawy: ani naśladowany, ani imitator. Ci pierwsi odczuwają jednak w stosunku do naśladowcy sympatię, są bardziej skłonni mu pomóc i przy spełnieniu pewnych warunków bywają bardziej hojni, np. zostawiają wyższe napiwki. Takie zachowanie stanowi bazę przywiązania w ramach grupy. Dotąd nikt nie sprawdzał, czy inne naczelne także stosują podobne triki. Do eksperymentu wybrano kapucynki, ponieważ tworzą one silne więzi w stadzie złożonym z 30-40 osobników. Każda małpa dostawała piłkę. Umieszczano ją w środkowej z 3 połączonych ze sobą klatek. W klatkach po bokach znajdowali się dwaj eksperymentatorzy, którzy stawali na krańcu swojego pomieszczenia naprzeciw zwierzęcia. Jak opowiada dr Annika Paukner, zasadniczo zwierzęta bawiły się piłką na trzy sposoby: kozłowały nią, wsadzały sobie do ust bądź toczyły po ziemi. Każdy człowiek miał swoją piłkę. Jeden losowo kozłował, toczył bądź lizał piłkę, a drugi naśladował kapucynkę. Po kilku minutach przyglądania się towarzyszom, małpy spędzały 2-krotnie więcej czasu na wpatrywaniu się w naśladującego je człowieka. Co więcej, przez mniej więcej 38% testu siedziały zwrócone wprost na niego, w porównaniu do 27% w przypadku drugiego eksperymentatora. Gdy ludzie zamieniali się klatkami, kapucynka się przesiadała. Naśladowane małpy częściej wchodziły w kontakt ze swoimi imitatorami. Kiedy później ludzie stawali obok klatki i dawali zwierzętom kawałki pianek marshmallow w zamian za plastikowe żetony, na 10 prób naśladowcy dostawali token średnio w 6 przypadkach, a nienaśladujący w 5. Wg Paukner, oznacza to, że małpy czują się bardziej komfortowo z naśladowcami. Nie ma pewności, jak to się przekłada na zachowanie kapucynek w naturze, ale wiadomo przecież, że dzikie małpy synchronizują swoje zachowania, np. podczas wspólnych wypraw po jedzenie.
-
Choć kury nie są ptakami kojarzonymi z mądrością (to raczej domena kruków i sów), wygląda na to, że już jako 3-4-dniowe pisklęta potrafią dodawać i odejmować w podstawowym zakresie. Zespół Rosy Rugani z Centrum Nauk o Umyśle i Mózgu na Uniwersytecie w Trydencie przeprowadził prosty test z dokładaniem i zabieraniem obiektów umieszczonych za ekranami. Bez żadnego treningu ptaki doskonale radziły sobie ze śledzeniem zachodzących zmian i działaniami 4 – 2 = 2 oraz 1 + 2 = 3. Rugani podkreśla, że po raz pierwszy udało się zademonstrować istnienie umiejętności liczbowych u młodych zwierząt innych niż ludzkie dzieci. Wcześniej zdolność tę uznawano za część repertuaru zachowań dorosłych osobników, np. naczelnych i psów. Eksperyment Włochów to świetny dowód na istnienie wrodzonego systemu wiedzy. Skonstruowanie testu matematycznego dla kurcząt wymagało przemyślenia zagadnienia. W końcu naukowcy z Trydentu postanowili wykorzystać tendencję piskląt do zbijania się w stada. Gdy młode zostanie samo, szybko przyłącza się do największej z pobliskich grup rówieśniczych. Po wykluciu piskląt badacze wkładali do klatki plastikowe kulki lub kawałki kolorowego papieru i młode zaczynały je uznawać za inne pisklęta. Podczas właściwego testu dołączały do większego zbioru kapsułek bądź skrawków. Na początku Włosi stwierdzili, że ptaki odróżniają od siebie 2- i 3-elementowe zbiory. Przyciągała je liczebność, a nie ogólna ilość czy kształt obiektów. Kiedy kurczęta mogły wybierać między 3 małymi kawałkami czerwonego papieru a papierem o tej samej powierzchni, który podzielono na 2 większe fragmenty, w większości przypadków "opowiadały się" za pierwszym zbiorem. W ramach trudniejszego zadania eksperymentator na oczach ptaka umieszczał za dwoma ekranami określoną liczbę obiektów. Potem część z nich wyjmował i przekładał za drugie przepierzenie. Aby podbiec do większego zbioru, pisklę musiało pilnie śledzić przebieg wydarzeń. Ku zaskoczeniu obecnych, maluchy trafiały w 75% przypadków. W sytuacji, kiedy za pierwszym ekranem umieszczono początkowo 4 plastikowe kapsułki, a za drugim dwa, lecz później dwie z czterech przemieszczono do sąsiedniego zbioru, prawie wszystkie ptaki wędrowały za drugie przepierzenie.
-
- stado
- odejmowanie
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Co zrobić, gdy na podorędziu nie ma żywego wilka? Posłużyć się jego plakatem... Tak właśnie postąpił chiński pasterz, który z braku psa i innych pomocników postanowił pokierować swoim stadem w bardziej wyrafinowany sposób. Zdjęcie kroczącego dumnie na tyłach trzódki mężczyzny obiegło chiński Internet i zrobiło prawdziwą furorę. Jego autorem jest Du Hebing, który ujrzał tę chwytającą za serce scenkę rodzajową, wracając z Parku Dzikich Zwierząt Qinling. Co ciekawe, pasterzowi udawało się przestraszyć owce i skierować je na właściwą drogę. Czy działo się tak za sprawą fotografii wilczej fizjonomii, czy talentu samego pomysłodawcy, tego nie wiadomo.
-
Czy określenie "owczy pęd" pasuje wyłącznie do owiec? Z pewnością nie. Wiele wskazuje na to, że ryby także kierują się modą i poddają się temu zjawisku, a efekty takiego zachowania mogą być korzystne dla całej ławicy. Interesujący eksperyment przeprowadzono na ciernikach (Gasterosteus aculeatus) - niewielkich rybach słodkowodnych żyjących także na terenie Polski. Wyniki badania, przeprowadzonego przez zespół Ashleya Warda z Uniwersytetu w Sydney, prezentuje najnowszy numer czasopisma Current Biology. Założenia doświadczenia były bardzo proste. Do naczynia, w którym znajdowały się cierniki, wstawiano dwie repliki ich kompanów: jedna wyraźnie przypominała rybę wychudzoną i osłabioną, zaś druga wyglądała na dobrze odżywionego i zdrowego osobnika. Dla zwiększenia realizmu testu obie rybki wyposażono w mechanizm umożliwiający zdalne sterowanie ich ruchami. Zgodnie z zasadami rządzącymi wśród cierników, gromadzenie się ryb wokół jednego z osobników oznacza wybór lidera ławicy. Naukowcy przeprowadzili serię kolejnych "elekcji", w których grupa liczyła sobie jedną, dwie, cztery lub osiem ryb. Eksperyment pokazał, że im większa była liczba osobników w ławicy, tym częściej jako jej lidera wybierano "zdrową" atrapę. Różnica była bardzo wyraźna: gdy "wyborca" był tylko jeden, dokonywał trafnego wyboru tylko w 55% przypadków, lecz odsetek ten wzrastał aż do 80%, gdy badana ławica była powiększana do ośmiu ryb. Niektóre ryby zauważają najlepszy możliwy wybór bardzo szybko, lecz inne mogą popełnić błąd i wybrać złą drogę, tłumaczy tajniki życia stadnego cierników David Sumpter, badacz z Uniwersytetu w szwedzkim mieście Uppsala. Dodaje: pozostałe ryby oceniają, jak wiele innych podążyło w okreslonym kierunku. Gdy liczba tych wybierających się w jedną stronę przeważa nad tymi wybierającymi drugą, wówczas niezdecydowana rybka wybiera kierunek obrany przez większość. Co ciekawe, podobnych obserwacji dokonano już wcześniej na... ludziach. Okazuje się bowiem, że sądowa ława przysięgłych, której zadaniem jest orzeczenie winy lub niewinności oskarżonego, także częściej podejmuje poprawne decyzje wtedy, gdy jest liczniejsza. Wiele wskazuje więc na to, że "owczy pęd" to nie tylko specjalność owiec, ani nawet ssaków...
-
Prowadzony przez Anne Magurran zespół biologów z Uniwersytetu św. Andrzeja odkrył coś, co może zmienić niekorzystny image piranii. Okazuje się, że nie są one krwiożerczymi potworami, które tylko czekają, aż ktoś zanurzy rękę w wodach Amazonki. Mają raczej płochliwe usposobienie, które każe im się nieustannie zbijać w stada, by w ten sposób nie dopuszczać do stania się posiłkiem jakiegoś drapieżnika. Naukowcy badali te ryby w ich naturalnym środowisku i w basenach Mamiraua Sustainable Development Institute w Brazylii. Poziom wód w Amazonce bardzo się zmienia w ciągu roku. W porze suchej (przy niskim stanie wód) piranie często stają się łupem dużych drapieżników, takich jak delfiny rzeczne, kajmany czy nawet inne ryby, np. piraruku (Arapaima gigas). To wtedy wybierają więc strategię tworzenia stad. Co prawda większe grupy są szybciej dostrzegane przez drapieżniki, ale trudniej im wyrwać z nich pojedyncze osobniki, ponieważ zaskakują je chaotyczne i nieprzewidywalne ruchy skupionych razem piranii. W specjalnych dużych basenach biolodzy symulowali atak przypuszczany przez ptaka z powietrza na stada różnej wielkości. Zauważyli, że ryby z mniejszych ławic były bardziej zdenerwowane i dłużej dochodziły do siebie. Poziom dystresu określano na podstawie ruchów struktury znajdującej się w pobliżu skrzeli. U zdenerwowanych ryb szybko się ona porusza. Nasze studium pozwoliło lepiej zrozumieć funkcjonowanie stada. Wcześniej uważano, że zbijanie się w grupy pozwala piraniom uformować szyk do zbiorowego polowania. My wykazaliśmy, że to pierwotnie obronne zachowanie – wyjaśnia profesor Magurran.
-
- Anne Magurran
- ochrona
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami: