Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'sieci energetyczne' .
Znaleziono 2 wyniki
-
Hollywood często straszy nas kosmicznymi katastrofami, które zagrażają ludzkości. Przygotowany na zlecenie NASA raport pokazuje jednak, że takie zagrożenie to nie tylko wymysł scenarzystów. Opracowanie Narodowej Akademii Nauk pokazuje, że postęp technologiczny naraża nas na coraz większe niebezpieczeństwo ze strony czynników pozaziemskich. Wraz z rosnącym uzależnieniem od infrastruktury energetycznej jesteśmy w większym stopniu podatni na katastrofę, która może zachwiać podstawami naszej cywilizacji. Coraz bardziej zagrażają nam koronalne wyrzuty masy. To gigantyczne obłoki plazmy, które co jakiś czas są gwałtownie wyrzucane ze Słońca w przestrzeń kosmiczną. Masa takich obłoków sięga miliardów ton i posiadają one wmrożone, czyli poruszające się wraz z obłokiem, pole magnetyczne. Koronalne wyrzuty masy mają miejsce z różną częstotliwością: od jednego tygodniowo po kilka na dobę. Jedynie niewielka część z nich sięga okolic Ziemi. Powodują one wówczas zaburzenia magnetosfery, mogą uszkadzać sieci energetyczne, zakłócać łączność radiową, uszkadzać satelity. Zbliżamy się do możliwej katastrofy - mówi Daniel Baker, specjalista z University of Colorado. Możliwe jest bowiem, i to właśnie stało się tematem raportu, wystąpienie bardzo silnego wyrzutu, który zostanie skierowany w stronę Ziemi. Pojawienie się dużej ilości plazmy w atmosferze wywoła poważne perturbacje w polu magnetycznym Ziemi, a to z kolei spowoduje przepływ dodatkowej energii w sieciach energetycznych. Nie są one przygotowane na tak gwałtowne zmiany. Może wówczas dojść do stopienia rdzeni w stacjach transformatorowych i pozbawienia energii podłączonych doń domów czy zakładów przemysłowych. Sytuacja taka już miała miejsce. W marcu 1989 roku w Kanadzie 6 milionów osób przez 9 godzin nie miało prądu właśnie z powodu burzy na Słońcu. Jednak wyrzuty koronalne mogą być znacznie silniejsze niż te, które uszkodziły sieć w Kanadzie. Najpotężniejsza ze znanych nam burz słonecznych miała miejsce na przełomie sierpnia i września 1859 roku. Kilkanaście godzin po tym, jak brytyjski astronom Richard Carrington zaobserwował dwa potężne rozbłyski na Słońcu, Ziemię zalało światło zórz polarnych. Przestały działać telegrafy, a w Ameryce Północnej, gdzie była noc, ludzie mogli bez przeszkód czytać gazety. Nietrudno sobie wyobrazić, jaką obecnie katastrofą mogłaby być tak potężna burza. Długotrwałe zakłócenia łączności i wielotygodniowe braki dostaw prądu mogłyby doprowadzić gospodarkę wielu państw do ruiny, a tysiące ich obywateli do śmierci. Specjaliści zauważają tutaj dwa główne problemy, które stanowią poważne zagrożenie. Pierwszy to linie energetyczne, która są przystosowane do pracy przy wysokich napięciach. Stanowią one efektywny sposób dystrybucji energii, ale mogą zadziałać jak anteny zbierające energię z burzy słonecznej i przekazujące ją do transformatorów, które ulegną uszkodzeniu. Problem drugi to nasze uzależnienie od sieci energetycznej. To dzięki niej działają szpitale, stacje produkujące wodę i odbierające ścieki, zakłady produkujące żywność czy sklepy tę żywność dostarczające. Jak zauważa John Kappenman, analityk specjalizujący się w problemach przemysłu energetycznego, to odwrotność tego, co prognozujemy mówiąc o katastrofach naturalnych. Zwykle najbardziej dotykają one najmniej rozwiniętych obszarów Ziemi, nie tych najbardziej rozwiniętych. Autorzy raportu przewidują, że gwałtowny koronalny wyrzut masy mógłby uszkodzić 300 kluczowych transformatorów w USA. W ciągu 90 sekund ponad 130 milionów osób zostałoby pozbawionych prądu. Mieszkańcy wieżowców natychmiast straciliby dostęp do wody pitnej. Reszta mogłaby z niej korzystać jeszcze przez około 12 godzin. Stanęłyby pociągi i metro. Z półek sklepowych błyskawiczne zniknęłaby żywność, gdyż ciężarówki mogłyby dostarczać zaopatrzenie dopóty, dopóki miałyby paliwo w zbiornikach. Pompy na stacjach benzynowych też działają na prąd. Po około 72 godzinach skończyłoby się paliwo w generatorach prądu. Wówczas stanęłyby szpitale. Najbardziej jednak przerażającą informacją jest ta, iż taki stan mógłby trwać całymi miesiącami lub latami. Uszkodzonych transformatorów nie można naprawić, trzeba je wymienić. To zajmuje zespołowi specjalistów co najmniej tydzień. Z kolei duże zakłady energetyczne mają na podorędziu nie więcej niż 2 grupy odpowiednio przeszkolonych ekspertów. Nawet jeśli część transformatorów zostałaby dość szybko naprawiona, nie wiadomo, czy w sieciach byłby prąd. Większość rurociągów pracuje bowiem dzięki energii elektrycznej. Bez sprawnego transportu w ciągu kilku tygodni również i elektrowniom węglowym skończyłyby się zapasy. Sytuacji nie zmieniłyby też elektrownie atomowe. Są one zaprojektowane tak, by automatycznie wyłączały się w przypadku poważnych awarii sieci energetycznych. Ich uruchomienie nie jest możliwe przed usunięciem awarii. Autorzy raportu szacują, że same tylko Stany Zjednoczone poniosłyby w ciągu pierwszego roku straty rzędu 2 bilionów dolarów. Przywrócenie stanu sprzed katastrofy potrwałoby 4-10 lat. Mało prawdopodobne, by nawet tak potężne państwo było w stanie całkowicie się z niej podnieść.
- 29 odpowiedzi
-
- burza słoneczna
- plazma
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Amerykańska Akademia Nauk przeprowadziła na zlecenie NASA badania, z których wynika, że poważne zagrożenie dla naszej cywilizacji może stanowić... Słońce. Nagły wzrost aktywności gwiazdy zniszczy satelity, systemy telekomunikacyjne i energetyczne. Wiadomo, że do dużych skoków aktywności słonecznej dochodziło w przeszłości, jednak ludzkość ich nie odczuła, gdyż rozwój technologiczny stał na dużo niższym poziomie. W dokumencie opracowanym przez zespół profesora Daniela Bakera z Colorado University, czytamy: pomimo tego, że nagły skok aktywności jest rzadkim wydarzeniem, niesie ono ze sobą niebezpieczeństwo długotrwałych katastrofalnych następstw dla sieci energetycznych i ich użytkowników. Skutki będą odczuwane w infrastrukturze zależnej od dostaw prądu, jak na przykład, w systemach dystrybucji wody, w których problemy pojawią się po kilkunastu godzinach czy systemach dystrybucji żywności i leków, gdzie pojawią się w ciągu 12-24 godzin. Odczujemy też je w systemach grzewczych, klimatyzacyjnych, gospodarki ściekami, transporcie, dostawach paliwa, systemach telekomunikacyjnych itp., itd. Podsumowując swoje wnioski, naukowcy stwierdzają: obecne procedury zarządzania siecią energetyczną USA... są niewystarczające w przypadku pojawienia się poważnych zaburzeń, do których dochodziło już w przeszłości. W poważnym niebezpieczeństwie znajdą się przede wszystkim satelity, a wraz z nimi, cały system GPS. Uczeni mówią, że musimy lepiej poznać fizykę Słońca, by móc ochronić się przed negatywnym wpływem naszej gwiazdy.
- 7 odpowiedzi
-
- telekomunikacja
- sieci energetyczne
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: