Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'rzucać' .
Znaleziono 4 wyniki
-
W porównaniu do osób niepalących, rzucenie palenia aż o 70% zwiększa ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2. w pierwszych sześciu latach po zerwaniu z nałogiem. Badacze z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa tłumaczą, że dzieje się tak, ponieważ rezygnując z sięgania po papierosy, ludzie często zaczynają więcej jeść i tyją (Annals of Internal Medicine). Amerykanie od razu zastrzegają, że doniesienia ich zespołu w żadnym razie nie powinny być wykorzystywane jako wymówka czy usprawiedliwienie, by nie starać się rzucić papierosów. Podkreślają jednocześnie, że palenie samo w sobie jest znanym czynnikiem ryzyka cukrzycy typu 2. oraz wielu innych chorób. Jeśli palisz, przestań. Tak należy zrobić. Ale ludzie powinni także pilnować swojej wagi – powtarza z naciskiem dr Jessica Yeh. W ramach studium przez 17 lat śledzono losy 10.892 dorosłych w średnim wieku. Dzięki temu zauważono, że ryzyko wystąpienia cukrzycy typu 2. było najwyższe w ciągu 3 lat po zaprzestaniu palenia. W tym okresie każdego roku na chorobę tę zapadało ok. 1,8% byłych palaczy. Jeśli udawało im się uchronić przed cukrzycą przez 10 lat, potem długoterminowe ryzyko wracało do normy. U ludzi, którzy nie próbowali zrywać z nałogiem, prawdopodobieństwo cukrzycy typu 2. utrzymywało się stale na podwyższonym o 30% poziomie. U pacjentów z cukrzycą typu 2. organizm nie wytwarza wystarczających ilości insuliny lub musi się zmagać z tzw. insulinoopornością. Oznacza to, że hormonu nie brakuje, ale tkanki stają na niego niewrażliwe. Szanse na to, by tak się stało, wzrastają, gdy człowiek za dużo waży. Zespół z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa odnotował, że osoby, które najwięcej paliły i najwięcej przytyły po rzuceniu palenia, były w największym stopniu zagrożone cukrzycą typu 2. Średnio w pierwszych 3 latach po zerwaniu z nałogiem badani przybierali na wadze o ok. 3,8 kg. Działo się tak, gdyż palenie hamowało apetyt, a gdy zostało zarzucone, dość szybko pojawiały się dodatkowe kilogramy. To dlatego nikotynowa terapia zastępcza ograniczała tycie.
-
Gdy 2 sierpnia z tłumu ludzi podziwiających Monę Lizę Leonarda da Vinci w Luwrze wyleciał pusty kubek i uderzył w kuloodporną gablotę, podniosła się wrzawa. Na szczęście obrazowi nic się nie stało i szybko ustalono, że sprawczynią całego zamieszania jest turystka z Rosji, która dosłownie kilka minut wcześniej kupiła naczynie w tutejszym sklepie z pamiątkami. Kobieta, ujęta przez ochroniarzy i doprowadzona na policję, była badana przez psychiatrów, którzy sprawdzali, czy nie cierpi na syndrom Stendhala. Incydent nie przeszkodził innym zwiedzającym, którzy po chwilowym zamęcie mogli powrócić do oglądania obrazu. Wydarzenie zostało opisane przez dziennik Le Parisien. Syndrom Stendhala to rzadka choroba psychosomatyczna. Objawia się m.in. przyspieszonym tętnem, dezorientacją, zawrotami głowy i halucynacjami, prowadzącymi niekiedy do utraty kontroli nad sobą i atakowania obrazów, rzeźb itp. Dzieje się tak, gdy dotknięta nim osoba styka się dziełami sztuki zgromadzonymi na niewielkiej przestrzeni, np. w muzeum. Po raz pierwszy zespół ten został opisany przez francuskiego literata Stendhala, stąd jego nazwa. W swoich pamiętnikach uwiecznił on przeżycia, które stały się jego udziałem podczas zwiedzania Florencji. W lipcu zeszłego roku umalowana czerwoną szminką 32-letnia kobieta pocałowała na wystawie w Awinionie obraz Cy Twombly'ego. Skazano ją na roboty publiczne. Również w 2008 r. w Muzeum Orsay pewien mężczyzna wyrwał dziurę w obrazie Claude'a Moneta. Ostatni atak w Luwrze miał miejsce przed 11 laty. Wtedy to profesor matematyki, bardzo spokojny na co dzień człowiek, rzucił się na posąg Seneki z młotkiem. Mona Liza została już kiedyś uszkodzona. W 1956 r. oblano ją kwasem podczas wystawy w Montauban. Był to wyjątkowo pechowy rok, ponieważ nieco później Boliwijczyk rzucił w malowidło kawałkiem skały, uszkadzając je poniżej lewego łokcia właścicielki tajemniczego uśmiechu. To tylko kilka przykładów z "życia" francuskiego muzealnictwa. Na całym świecie zebrałoby się ich na pewno więcej...
-
- Rosja
- zespół Stendhala
- (i 6 więcej)
-
Santino to 31-letni samiec alfa. Jest szympansem i mieszka w Furuvik Zoo w Szwecji. Ostatnio stał się bohaterem wielu doniesień prasowych oraz zasłynął jako organizator i realizator napadów z bronią w ręku na odwiedzających. Oznacza to, że zwierzę jest w stanie zaplanować swoje działania i bierze pod uwagę przyszłe, a nie wyłącznie aktualne stany umysłu. Dr Mathias Osvath z Lund University, który obserwował zachowanie szympansa, podkreśla, że wskazuje ono na zaawansowaną samoświadomość, o którą dotąd podejrzewano wyłącznie ludzi. Pracownicy ogrodu zoologicznego po raz pierwszy zaczęli coś podejrzewać w 1997 r., kiedy zauważyli na małpiej wysepce liczne usypiska z kamieni. Opiekunka Santino postanowiła sprawdzić, do czego małpa ich potrzebuje, schowała się więc i obserwowała. Okazało się, że przez 5 kolejnych dni przed przybyciem gości Santino wyławiał kamienie ze zbiornika wodnego i układał je w kupkach. Potem widziano, jak rzucał odłamkami skały w ludzi. Ciskanie kamieniami w tłum wywoływało natychmiastowy i dramatyczny skutek. Rok później małpa zmieniła metodę. Jej zbiór pocisków wzbogacił się o kawałki betonu ze sztucznej skały ulokowanej na środku wysepki. Santino opukiwał konstrukcję, czasem uderzał mocniej, a odłamki zanosił sobie na brzeg fosy. Z biegiem czasu szympans nauczył się rozpoznawać nadwyrężone przez wodę miejsca. Wsiąkała ona w szczeliny, a potem zamarzała, tworząc w środku puste przestrzenie, które dało się wytropić właśnie za pomocą umiejętnego opukiwania. Samiec był wielokrotnie widywany przy produkcji broni zarówno przez personel zoo, jak i Osvatha. Co najmniej 50-krotnie wyławiał kamienie i ok. 18-krotnie wykuwał betonowe pociski. Santino jest jedynym samcem na wyspie, a samice właściwie w ogóle nie interesują się jego zbrojeniami. Zwierzę zaczęło tak postępować w rok po śmierci poprzedniego samca alfa. Jego zachowanie bardzo przypomina demonstrowanie dominacji u dzikich szympansów. Badacze uważają, że pierwotnym wyzwalaczem wykroczeń Santino może być chłodny szwedzki klimat. Z powodu niskich temperatur zwierzęta przebywają na wybiegach zaledwie przez 25% roku, dlatego nie są do końca przyzwyczajone do widoku gości. Poza sezonem 31-latek ani nie gromadzi pocisków, ani nimi nie ciska. Ataki są więc wymierzone wyłącznie w odwiedzających. Rozbudowuje kolekcję z wyraźną premedytacją, na chłodno, pobudzony staje się dopiero podczas publicznych popisów. W ciągu 12 lat pracownicy zoo zlikwidowali wiele kopców z kamieni. Ponieważ analogiczne zachowania odnotowano ostatnio u kapucynek i makaków, prymatolodzy sugerują, że można by w ten sposób zbadać ewolucję wykorzystania kamiennych narzędzi przez hominidy.
- 3 odpowiedzi
-
- planować
- odwiedzający
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ludzie, którzy nie potrafią lub nie chcą rzucić palenia ze względu na szkody wyrządzane własnemu organizmowi, prędzej zdecydują się na zerwanie z nałogiem, gdy (u)wierzą, że ich działania szkodzą mieszkającym z nimi zwierzętom (Tobacco Control). Za pomocą internetowego kwestionariusza Sharon Milberger z Henry Ford Health System zbadała właścicieli psów, kotów i ptaków. Wszyscy mieszkali w Michigan. W sumie udało się zebrać 3293 wypełnione ankiety. Okazało się, że 21% respondentów to aktywni palacze, którzy dziennie wypalają ok. 13,5 papierosa (z tego połowę w domu). Dwadzieścia siedem procent ankietowanych wspominało o mieszkaniu z co najmniej jedną osobą palącą. Jeden na trzech palaczy (28,4%) przyznał, że gdyby wiedział, że bierne palenie szkodzi czworonożnym i skrzydlatym pupilom, zerwałby z nałogiem. Wśród ludzi niepalących tylko 16,4% poprosiłoby uzależnionego od nikotyny partnera, by przestał palić, bo mogłoby to zaszkodzić zwierzęciu. Przeprowadzono wiele badań, których wyniki pokazują niezbicie, że bierne palenie szkodzi zwierzętom tak samo jak ludziom, ale najczęściej właściciele nie zdają sobie z tego sprawy.
- 23 odpowiedzi