Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'przedsiębiorstwo' .
Znaleziono 5 wyników
-
Dwóch profesorów z University of Indiana przeprowadziło badania, z których wynika, że Amerykanie mają coraz mniejsze szanse, by spędzić całe życie zawodowe w jednej prywatnej firmie. Okazuje się bowiem, że przedsiębiorstwa istnieją coraz krócej. W przyszłym numerze Academy of Management Annals ukaże się artykuł, z którego dowiemy się, że od lat 60. gwałtownie zmniejsza się liczba przedsiębiorstw, które są w stanie utrzymać się na rynku przez 5, 10, 15 i 20 lat. Jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku firmy, które weszły wówczas na giełdę miały 50% szans na to, że będą obchodziły 20. rocznicę istnienia. Jednak już te firmy, które na giełdzie pojawiły się w latach 90. miały tylko 20% szansy, że przetrwają 20 lat. Podobny proces widoczny jest także w przypadku, jeśli postawimy mniejsze wymagania co do czasu istnienia przedsiębiorstw. Spośród tych, które powstały w latach 60. aż 80% istniało 10 lat później. Dla firm, których giełdowy debiut nastąpił po roku 2000 odsetek ten wynosił już 50%. Analizy dokonane przez Rene Bakkera i Matthew Josefy'ego oparto na danych o 32 000 przedsiębiorstw notowanych na giełdzie w latach 1960-2015. Ten trend obrazuje ważne zmiany, jakie zaszły u podstaw przedsiębiorstw. Krótko istniejące, tymczasowe firmy, które są rozwiązywane po szybkim osiągnięciu założonych celów to coraz częstsze zjawisko w wielu działach gospodarki, stwierdzili naukowcy. Dawniej osoby zakładające i rozwijające przedsiębiorstwa robiły to z myślą o przekazaniu ich kolejnym pokoleniom. Historia amerykańskiej przedsiębiorczości to historia rodzinnych firm. Cała filozofia stojąca za zakładaniem spółek polegała na tym, by przedsiębiorstwo mogło przeżyć swojego założyciela, dając mu w pewnym sensie nieśmiertelność. Ironią losu jest obecnie, że wielkie przedsiębiorstwa nie istnieją obecnie dłużej, niż żyje ich założyciel. Coraz mniej z nich jest przekazywanych kolejnym pokoleniom. Klasyczne teorie zarządzania pozytywnie łączą długie istnienie firmy z jej wiarygodnością, nabywanym doświadczeniem i stabilnością. Jednak w niektórych kontekstach, np. w sektorze technologii, zaawansowany wiek firmy jest negatywnie postrzegany, gdyż promowana jest młodość i świeżość. Bakker i Josefy zadają więc pytanie, czy w USA nie mamy coraz częściej do czynienia z „jednorazowymi” przedsiębiorstwami, a ta jednorazowość jest odbiciem tymczasowości w innych aspektach życia społecznego. Uczeni uważają, że z jednej strony krótszy czas życia firm jest spowodowany coraz częstszymi połączeniami i przejęciami. Z drugiej jednak strony jest on też spowodowany kulturą biznesową, która promuje start-upy. Żyjemy w czasach, w których założenie i zlikwidowanie firmy jest łatwe. Wiele młodych przedsiębiorstw wydaje się skazanych na los „organizacyjnych supernowych”, świecą jasno i żyją krótko, stwierdza Bakker. Społeczeństwo często postrzega likwidację firmy jako klęskę, jednak czasem lepiej jest by firma upadła, niż trwała w stagnacji. Dzięki likwidacji uwalniane są zasoby i pracownicy, którzy mogą zacząć robić coś innego. Koniec jednej firmy może być początkiem sukcesu innej. « powrót do artykułu
-
- przedsiębiorstwo
- firma
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kenijska firma Mocality oskarżyła Google’a o nieuczciwe praktyki biznesowe. Wyszukiwarkowy gigant miał wykorzystać tworzoną od dwóch lat bazę danych Mocality do namawiania firm, by korzystały z usług Google’a, fałszywie przy tym informując, że firmy ze sobą współpracują. Dyrektor Mocality Stefan Magdalinski wyjaśnia na blogu, że firma stworzyła największą w kraju bazę przedsiębiorstw. Budowano ją przy pomocy internautów, którym płacono za wpisy do bazy. Przez dwa lata zapłaciliśmy 11 milionów szylingów kenijskich (ponad 100 000 USD) - pisze Magdalinski. Z dalszej części wpisu dowiadujemy się, że gdy od czasu, gdy Google rozpoczął program mający na celu pomóc kenijskim przedsiębiorstwom w zaistnieniu w internecie, Mocality zaczęła odbierać dziwne telefony. Jeden czy dwóch biznesmenów zadzwoniło i chcieli od nas pomocy przy ich witrynie internetowej. Obecnie nie oferujemy takich usług, tylko bazę danych. Początkowo nie zwróciliśmy na to uwagi, ale takie telefony powtarzały się - czytamy na blogu. Pracownicy Mocality przeanalizowali logi swojego serwera i odkryli, że z jednego z adresów IP należących do Google’a sprawdzano wpisy dotyczące firm z bazy danych. Mocality przygotowało pułapkę. Gdy ze wspomnianego adresu IP znowu odwiedzono bazę danych, odwiedzającemu podsunięto fałszywy numer telefonu, który w rzeczywistości należał do Mocality. Odpowiednio poinstruowany operator udawał przedsiębiorcę i nagrywał toczoną rozmowę. Pod fałszywy numer zadzwoniła osoba przedstawiająca się jako pracownik Google’a, która stwierdziła, że Google i Mocality współpracują ze sobą i oferowała odpłatne utworzenie witryny w ramach przedsięwzięcia Kenya Business Online. Oczywiście obie firmy w rzeczywistości nie mają podpisanej umowy o współpracy. Wkrótce po założeniu pułapki wspomniany wyżej adres IP przestał być wykorzystywany, a bazę odwiedzał IP należący do kwatery głównej Google’a, który wcześniej był używany jako oficjalny IP Google’a w Indiach. Ponownie podsunięto fałszywy numer telefonu i godzinę później odebrano telefon od pracownika Google’a zapewniającego o rzekomej współpracy z Mocality. Nie spodziewałem się natrafić na trwające całymi miesiącami, systematyczne działania, mające na celu zniszczenie naszej firmy za pomocą fałszywych informacji, w które zaangażowano call centers na dwóch kontynentach - napisał Magdalinski. Google zapowiedział wydanie oświadczenia w tej sprawie.
-
Analitycy Gartnera ostrzegają, że w środowisku biznesowym przejście na system Windows 7 może być droższe niż dotychczas sądzono. Najprawdopodobniej do takiego ruchu przygotowują się właściciele 250 milionów pecetów na całym świecie. Rozpoczęcia dużej fali migracji na nowy system należy spodziewać się w przyszłym roku, gdy pojawi się Service Pack 1 dla Windows 7. Jako, że migracji należy dokonać w dość krótkim czasie, Gartner radzi, by przedsiębiorstwa dobrze oszacowały koszty i, w razie potrzeby, nie wahały się zabrać pieniędzy z innych projektów, byle tylko sprawnie przeprowadzić migrację. Analitycy Gartnera uważają, że firmy mogą realizować dwa rodzaje scenariuszy. Pierwszy to zakup nowego sprzętu z już zainstalowanym systemem operacyjnym. Dla przedsiębiorstwa, które wymieni w ten sposób około 10 000 pecetów koszt wyniesie od 1205 do 1999 dolarów za każdą maszynę. Decydująca w tym przypadku jest sprawność zarządzania migracją. Drugi scenariusz przewiduje instalację systemu na już istniejącym sprzęcie komputerowym wraz z konieczną rozbudową tego sprzętu. Gartner szacuje, że rozbudowy takiej będzie wymagało około 25% komputerów zakupionych w ostatnich latach. Jeśli przedsiębiorstwo zdecyduje się na taki scenariusz to zaoszczędzi na zakupach sprzętu, ale musi spodziewać się wyższych kosztów związanych z samą zmianą platformy. Gartner uważa, że w takim przypadku, przy instalacji Windows 7 na 10 000 pecetów i koniecznej rozbudowie, koszty na pojedynczy komputer wyniosą od 1247 do 2069 USD. Ponadto rozbudowa komputerów może tylko odwlec w czasie konieczność ich wymiany, a zatem koszty zwiększą się w ciągu najbliższych lat. Użytkownicy będą musieli dokonywać w ciągu około 4 lat dwukrotnej migracji, zamiast jednokrotnej - czytamy w raporcie. Analitycy zwracają też uwagę, że około 15% pracowników korporacji zajmuje się wprowadzaniem danych. Oni, zdaniem Gartnera, nie potrzebują nowego sprzętu i systemu operacyjnego. Najlepszym wyjściem jest wirtualizacja ich środowisk pracy.
- 4 odpowiedzi
-
- przedsiębiorstwo
- firma
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Forrester Research informuje, że udział Windows Visty w rynku korporacyjnych desktopów wynosi obecnie 11,9%. Przed dziewięcioma miesiącami do tego systemu należało 7,3% rynku. Dane Forrestera wskazują, że rzeczywiście mimo złej opinii, biznes w Europie i Ameryce Północnej powoli zmienia zdanie na temat tego systemu. Ma na to wpływ również Windows 7, gdyż wiadomo, że maszyny korzystające z Visty będą w pełni kompatybilne z najnowszym OS-em Microsoftu. Ogólne udziały Windows na korporacyjnych desktopach wynoszą 96,2%, czyli o 0,6 punktu procentowego mniej niż w czerwcu 2008. Do Windows XP należy aż 86% rynku. Można się spodziewać, że leciwy system zachowa swoją mocną pozycję przez najbliższych kilkanaście miesięcy, kiedy to większość przedsiębiorstw będzie gotowa do przejścia na Windows 7. Warto też zwrócić uwagę na wzrost udziałów Apple'a. System Mac OS X jest obecny na 3,6% firmowych desktopów, podczas gdy przed dziewięcioma miesiącami jego udział wynosił 2,7%. Oznacza to wzrost aż o 30% - wynik tym bardziej imponujący, iż Apple nie prowadzi żadnych działań na rynku klientów korporacyjnych i nic nie wskazuje na to, by miało zamiar opracować strategię rozwoju na ten rynek. Zdaniem analityka Benjamina Graya, rzeczywisty udział Mac OS X-a może być wyższy, gdyż wiele firm uruchamia system Apple'a w środowisku wirtualizacyjnym działającym pod Windows XP. Gray uważa też, że obecnie biznes oczekuje przede wszystkim na premierę Windows 7 oraz, w mniejszym stopniu, na Mac OS X 10.6. Masowe przechodzenie firm na Windows 7 rozpocznie się na przełomie lat 2010 i 2011. Udziały Linuksa na rynku korporacyjnych desktopów spadły do 0,1%. Dane Forrestera pochodzą z kwartalnego badania 85 000 komputerów w 2500 firm.
- 4 odpowiedzi
-
- przedsiębiorstwo
- firma
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Firma badawcza Saugatuck Research poinformowała, że z jej badań wynika, iż w ciągu najbliższych pięciu lat niemal połowa firm będzie wykorzystywała Linuksa w najbardziej krytycznych punktach swoich sieci. Informacje oparto na wywiadach przeprowadzonych z przedstawicielami 133 firm na całym świecie. Adopcja opensource’owego systemu będzie odbywała się stopniowo. Do końca bieżącego roku Linuksa ma wykorzystywać jedynie 18% przedsiębiorstw. Linux i, szerzej, oprogramowanie opensource’owe, osiągnęły rynkową masę krytyczną – stwierdzili autorzybadań, Bruce Guptill i Bill McNee. Ich zdaniem liczba firm, które znajdują się na wczesnym lub pełnym etapie stosowania aplikacji dla Linuksa wzrośnie w latach 2007-2009 o 40%, a w latach 2009-2011 o 80 procent. Umowy dotyczące Linuksa zawarte przez takie firmy jak Oracle i Microsoft spowodowały, że szerokie otwarcie się biznesu na oprogramowanie opensource’owe, o co od lat starały się IBM i Unisys, stała się faktem, stwierdzili Guptill i McNee. Open source, a szczególnie Linux, zyskała legitymizację ze strony największych sprzedawców, a menedżerowie firm bardzo chętnie im ufają. Otwarcie się Microsoftu na Linuksa jest wobec tego bardziej zrozumiałe, nawet jeśli Windows jest coraz bardziej popularną serwerową platformą – dodali.
-
- Bill McNee
- Bruce Guptill
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami: