Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'patogeny' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 14 wyników

  1. Ule królowych pszczół, które spółkują z 15 i więcej samcami, są zdrowsze i bardziej produktywne, bo korzystają z obecności bardziej zróżnicowanych bakterii symbiotycznych i są trapione przez mniejszą liczbę bakterii z grup patogenicznych. Odkrycie naukowców może pomóc w walce z zespołem masowego ginięcia pszczoły miodnej (ang. Colony Collapse Disorder, CCD). Analizowano mikroorganizmy występujące w przewodzie pokarmowym, na ciele oraz w pożywieniu. Heather Mattila, ekolog pszczoły miodnej z Wellesley College, oraz Irene L.G. Newton z Indiana University porównywały ule, w których królowe miały 15 i więcej partnerów z koloniami, gdzie matki kopulowały z tylko jednym trutniem, a populacje robotnic były zunifikowane genetycznie. Panie posłużyły się pirosekwencjonowaniem 16S rRNA (16S rRNA to jeden z rRNA syntetyzowanych przez bakterie). Stwierdziły, że w tych pierwszych występowało 1105 aktywnych gatunków bakterii, a w drugich 781. W zróżnicowanych genetycznie koloniach występowało o 40% więcej potencjalnie korzystnych bakterii, a w zunifikowanych o 127% więcej potencjalnych patogenów. Amerykanki ustaliły, że w koloniach pszczół dominują 4 grupy bakterii, które u innych zwierząt pomagają w przetwarzaniu pokarmu: 1) bakterie z rodziny Succinivibrionaceae (występują one np. w żwaczu krów), 2) bakterie z rodzaju Oenococcus, wykorzystywane przez ludzi w fermentacji wina, 3) bakterie z rodzaju Paralactobacillus oraz 4) bakterie z rodzaju Bifidobacterium (można je znaleźć w jogurcie). W ulach matek promiskuitycznych aktywność probiotycznych Paralactobacillus i Bifidobacterium była o 40% wyższa. Nasze wyniki sugerują, że genetycznie zróżnicowane [populacje] pszczoły korzystają z obecności bardziej rozbudowanych społeczności bakteryjnych, co może stanowić klucz do poprawy zdrowia i odżywienia kolonii [...] - wyjaśnia Mattila. [...] W genetycznie podobnych koloniach w przewodzie pokarmowym występuje wyższa aktywność potencjalnych patogenów roślin i zwierząt - dodaje Newton. U pszczół bakterie przewodu pokarmowego spełniają niezwykle ważną rolę - pomagają w przekształceniu pyłku w pierzgę. Jest to pokarm larw i młodych pszczół, który powstaje w wyniku fermentacji mlekowej pyłku roślin. Większość badaczy uznaje, że niewłaściwe odżywianie upośledza zdolność kolonii do walki z problemami zdrowotnymi, np. CCD. W ramach wcześniejszych badań Mattila wykazała, że bardziej zróżnicowane kolonie są też bardziej produktywne. Dzieje się tak m.in. dlatego, że robotnice w większym stopniu wylatują na pożytek i częściej stosują złożone metody komunikowania, np. tańczą, wskazując, gdzie znajduje się źródło pokarmu. Newton i Mattila dysponowały bogatym materiałem do badań. Zdobyto próbki i później klasyfikowano ponad 70,5 tys. bakteryjnych sekwencji genetycznych. W studium uwzględniono 12 kolonii zróżnicowanych genetycznie i 10 zunifikowanych.
  2. Sposób na lekooporne bakterie szpitalne? Otwieranie okien. Jack Gilbert z Argonne National Laboratory uważa, że wpuszczenie do środka innych mikroorganizmów może zachwiać pozycją superbakterii, które w sterylnym na co dzień otoczeniu nie mają po prostu konkurencji. Amerykanin wyjaśnia, że gdyby porozmawiać z jakimkolwiek lekarzem z oddziałów czy klinik leczących zakażenia ran, dowiedzielibyśmy, że mimo ciągłego odkażania narzędzi i rąk, patogeny dostają się do organizmu operowanych. To sytuacja, kiedy nie mają one żadnej konkurencji ze strony innych bakterii skórnych lub środowiskowych, bo te zostały przecież wyeliminowane. Nadmierne wykorzystanie antybiotyków i środków sterylizujących zagraża populacji korzystnych dla zdrowia bakterii szpitalnych. Otwierając okna, [...] albo rozrzedzimy patogeny, albo nie pozwolimy im się zadomowić i rozrosnąć ze względu na zbyt dużą konkurencję o składniki odżywcze i energię. Rozwiązanie rodem z klasycznego podręcznika "Uwagi o pielęgniarstwie" autorstwa Florence Nightingale wydają się jeszcze bardziej zasadne w świetle wyników badań, które upubliczniono pod koniec zeszłego roku. Jessica Green z Oregon University wykazała bowiem, że powietrze w klimatyzowanych salach szpitalnych zawiera, w porównaniu do sal wietrzonych, mniej zróżnicowane populacje mikroorganizmów. W oparciu o mikrobiom stwierdzono, że relatywna częstość występowania bakterii blisko spokrewnionych z ludzkimi patogenami była wyższa w pomieszczeniach niż na zewnątrz i wyższa w pomieszczeniach ze słabszym przepływem powietrza i niższą wilgotnością względną. Budynki są w końcu złożonymi ekosystemami i nie wolno zapominać, że bilony mikroorganizmów wchodzą tu w interakcje ze sobą, ludźmi i otoczeniem. My możemy zaburzać równowagę, ale i starać się ją przywracać...
  3. Po złożeniu jaj naturalna ochrona przed patogenami, np. pałeczkami salmonelli, w postaci wysycenia dwutlenkiem węgla stopniowo się zmniejsza. Prof. Kevin Keener z Purdue University opracował proces szybkiego schładzania jaj, który pozwala odtworzyć to zabezpieczenie (Poultry Science). Świeżo złożone jaja są nasycone dwutlenkiem węgla, a ich pH wynosi ok. 7. Z czasem pH wzrasta do 9, a CO2 opuszcza jajo. W takich warunkach aktywność lizozymu chroniącego białko przed bakteriami spada. Podczas eksperymentów Keener nasycił oczyszczone lizozymy białka CO2 i sprawdzał, co będzie się działo przy różnych wartościach pH. Zauważył, że zarówno przy wysokim, jak i niskim pH dodatek dwutlenku węgla zwiększał aktywność enzymu nawet o 50%. Opracowany przez Amerykanina proces chłodzenia odtwarza te warunki. Kiedy chłodzimy jaja, dwutlenek węgla jest zasysany do ich wnętrza. Potrafimy [zatem] ponownie nasycić białko CO2, powracając do pierwotnych "ustawień", typowych dla jaj właśnie złożonych przez kurę. Wg Keenera, dodatkowa aktywność lizozymu daje jaju więcej czasu na samoczynne wyeliminowanie szkodliwych bakterii (oznacza to, że człowiek nie musi się wtrącać, by wspomóc dezynfekcję). Metoda specjalisty z Purdue University polega na wykorzystaniu suchego lodu. Jaja umieszcza się w komorze chłodniczej i wprowadza CO2 o temperaturze -78,88 st. Celsjusza. Gaz cyrkuluje w komorze i tworzy cienką warstwę wewnątrz skorupki jajek. Suchy lód sublimuje i szybko obniża wewnętrzną temperaturę jaj (spada ona poniżej 7 stopni Celsjusza). Udowodniono, że skorupka bez problemu wytrzymuje rozciąganie pod wpływem oddziaływania suchego lodu. W kolejnym etapie badań Keener będzie analizować zmiany molekularne zachodzące podczas ochładzania.
  4. Telefony wykorzystywane przez pacjentów w szpitalu i osoby, które ich odwiedzają, 2-krotnie częściej zawierają niebezpieczne dla zdrowia bakterie niż aparaty pracowników służby zdrowia. Naukowcy z Wydziału Mikrobiologii Medycznej İnönü Üniversitesi pobrali wymazy z 3 części telefonów komórkowych: klawiatury, mikrofonu i słuchawki. W sumie w studium uwzględniono 200 aparatów. Sześćdziesiąt siedem należało do białego personelu, a 133 do pacjentów i odwiedzających. Okazało się, że chorobotwórcze bakterie udało się wyhodować z 39,6% komórek pacjentów i ich znajomych oraz 20,6% telefonów lekarzy i pielęgniarek. Siedem telefonów pacjentów zawierało wielolekooporne patogeny, w tym Gram-dodatniego metycylinoopornego gronkowca złocistego (MRSA od ang. methicillin-resistant Staphylococcus aureus) i wielolekooporne bakterie Gram-ujemne. Nie występowały one na żadnym z telefonów pracowników służby zdrowia. Turcy podkreślają, że typy znalezionych bakterii oraz wzorce ich oporności stanowią powód do zmartwień. Niektórzy badacze sugerowali wcześniej, że w warunkach szpitalnych to telefony białego personelu stanowią źródło patogenów, jednak zespół z İnönü Üniversitesi bezsprzecznie wykazał, że to nieprawda i znacznie groźniejsze są komórki pacjentów i ich gości. W krajach rozwijających się infekcje szpitalne występują u 25% hospitalizowanych osób. W USA rocznie zdarza się 1,7 mln takich zakażeń. Biorąc pod uwagę statystyki oraz wskaźnik śmiertelności, nie powinno dziwić, że naukowcy poświęcają temu zagadnieniu tyle czasu i wysiłków.
  5. Naukowcy z Translational Genomics Research Institute (TGen) uważają, że bakterie stają się antybiotykooporne, naśladując ludzkie białka. W artykule opublikowanym na łamach Public Library of Science (PLoS) One nazywają ten proces molekularną mimikrą. Ta mimikra pozwala bakteriom obejść mechanizmy obronne gospodarza [...] - wyjaśnia dr Mia Champion. Podczas sekwencjonowania genomu znaleziono kilka rodzin metylotransferaz, które były bardzo podobne u wielu daleko spokrewnionych ludzkich patogenów. Co więcej, te same występowały u kilku gospodarzy, w tym szczurów, myszy i ludzi. Amerykanie znaleźli metylotransferazę m.in. u Francisella tularensis subspecies tularensis, najbardziej zjadliwej postaci Francisella (wywołuje ona tularemię, ostrą bakteryjną chorobę zakaźną). Uznaje się, że to właśnie metylotransferaza stanowi najprawdopodobniej czynnik wirulencji podtypu tularensis; czynnik wirulencji to cecha lub strategia przyczyniająca się do patogenności. Podobne metylotransferazy występują u innych wysoce zakaźnych bakterii, w tym u prątków gruźlicy (Mycobacterium tuberculosis). Unikatowe metylotransferazy zidentyfikowano także u ludzkich patogenów z rodzaju Coxiella, Legionella i Pseudomonas. Zespół z TGen podkreśla, że generalnie te bakteryjne patogeny są uważane za wysoce klonalne, co oznacza, że kontent genetyczny każdego gatunku jest bardzo podobny. Ewolucja patogennych gatunków bakteryjnych z niepatogennych przodków jest naznaczona niewielkimi zmianami genomu. Genomiczne porównania przeprowadzono na kilku szczepach bakterii, a także na roślinach i zwierzętach, w tym na ludziach. Choć sekwencja wszystkich homologów metylotransferazy była bardzo podobna, znaleziono domenę białkową (fragment cząsteczki białka, wyodrębniany ze względu na specyficzną budowę lub zdolność spełniania jakiejś funkcji), w przypadku której poszczególne organizmy różniły się składem aminokwasowym. O tym, że w grę wchodzi molekularna mimikra, świadczy udokumentowany przebieg wydarzeń podczas infekcji. Francisella tularensis zarzuca makrofagi ponad 200 białkami efektorowymi. Ponieważ są tak podobne do ludzkich białek, mogą je naśladować i osłabiać reakcję immunologiczną gospodarza, osłaniając w ten sposób same bakterie - podsumowuje dr Champion.
  6. W papierosach często występują bakterie, w tym bakterie chorobotwórcze – twierdzą po zakończeniu międzynarodowych badań Amy Sapkota z University of Maryland oraz jej współpracownicy z Ecole Centrale de Lyon (Environmental Health Perspectives). Naukowcy podkreślają, że w ramach ich studium po raz pierwszy ustalono, że papierosy same w sobie mogą stanowić bezpośrednie źródło szerokiego spektrum patogenów, groźnych zarówno dla palaczy, jak i dla osób narażonych na bierne palenie. Tak jak przypuszczaliśmy, badane przez nas dostępne w handlu papierosy były pełne bakterii, jednak nie spodziewaliśmy się, że znajdziemy tak wiele groźnych dla ludzkiego zdrowia. Jeśli organizmy te mogą przetrwać proces spalania – a wierzymy, że mogą – będą się prawdopodobnie przyczyniać do chorób zakaźnych i przewlekłych zarówno u czynnych, jak i biernych palaczy. Dlatego tak krytyczne jest zdobycie kolejnych informacji nt. flory bakteryjnej papierosów, używanych przez ponad miliard ludzi na świecie. Wcześniejsze badania polegały na pobieraniu próbek papierosów i sprawdzaniu, jakie bakterie uda się z nich wyhodować. Sapkota i inni poszli jednak o krok dalej i posłużyli się analizą mikromacierzy DNA, by określić tzw. bakteryjny metagenom, czyli bakteryjny materiał genetyczny obecny w testowanych papierosach. Dzięki temu okazało się, że w produktach tytoniowych występują tak różne organizmy, jak bakterie glebowe i bakterie chorobotwórcze. Po raz pierwszy udowodniono, że liczba mikroorganizmów w papierosach może dorównywać liczbie występujących w nich związków chemicznych. W jednym papierosie zidentyfikowano kilkaset gatunków bakterii, a eksperci wierzą, że dalsze testy wykażą, że w rzeczywistości jest ich jeszcze więcej. Nie zaobserwowano znaczącej zmienności w zakresie różnorodności bakterii żyjących w 4 analizowanych markach: Kool Filter Kings, Lucky Strike Original Red, Marlboro Red i Camel. We wszystkich testowanych papierosach odkryto Gram-dodatnie bakterie z rodzaju Acinetobacter (mogą one wywoływać zakażenia krwi i choroby płuc), laseczki Bacillus, bakterie z rodzaju Burkholderia (niektóre odpowiadają za infekcje dróg oddechowych), Gram-dodatnie bakterie z rodzaju Clostridium (mogą powodować zatrucia pokarmowe i infekcje płuc), pałeczki Klebsiella oraz pałeczki ropy błękitnej Pseudomonas aeruginosa. Wiedząc to, naukowcy zamierzają sprawdzić, jaką rolę odgrywają te mikroorganizmy w chorobach związanych z używaniem tytoniu. Czy na pewno przeżywają spalanie i kolonizują potem drogi oddechowe? Niektóre z wcześniejszych studiów sugerują, że tak się dzieje, ponieważ w drogach oddechowych palaczy występuje więcej bakteryjnych patogenów. Nie da się jednak wykluczyć, że palenie osłabia odporność, a bakterie pochodzą ze środowiska, a nie z tytoniu.
  7. Bakterie stosują toksyczne "rzutki", które unieszkodliwiają konkurencyjne szczepy bądź gatunki patogenów. Zaobserwowali to i opisali na łamach pisma Nature naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara. Odkrycie toksycznych rzutek może ostatecznie prowadzić do nowych sposobów kontrolowania wywołujących choroby patogenów. To ważne, zważywszy na zjawisko narastającej antybiotykooporności – wyjaśnia dr Stephanie K. Aoki. Elie J. Diner, drugi z autorów badania, podkreśla, że najpierw musimy określić reguły bakteryjnej walki. Okazuje się, że istnieje wiele metod zabijania sąsiadów; bakterie dysponują sporym wachlarzem toksycznych kolców. Amerykanie analizowali wiele gatunków bakterii, w tym istotne z epidemiologicznego i zdrowotnego punktu widzenia patogeny. Zauważyli, że na powierzchni komórek znajdują się pałeczkowate białka ze spiczastymi czubkami. Przy dotyku rzutki zostają wbite w sąsiednie organizmy i tam już pozostają. Proces stykania i wstrzykiwania toksycznych rzutek nazwano "zależną od kontaktu inhibicją wzrostu" (ang. contact dependent growth inhibition, CDI). Niektóre bakterie dysponują ochronną tarczą z białka, które dezaktywuje trujące strzałki (w tym kontekście mówi się o odporności na zależne od kontaktu zahamowanie wzrostu, ang. contact dependent growth inhibition immunity). Zespół z Santa Barbara odkrył ok. 50 unikatowych rodzajów białek z toksycznymi kolcami. Każda komórka bakteryjna musi być niewrażliwa na swoją własną broń, inaczej posługiwanie się toksyną, a nawet jej zwykłe przechowywanie zakończyłoby się samobójstwem mimo woli. Gdy bakteria zostaje zaatakowana toksyną, niekoniecznie umiera. Często ogranicza wzrost. Na podobnej zasadzie działa wiele antybiotyków. Nie uśmiercają one patogenów, ale hamują ich wzrost. Potem organizm usuwa po prostu "uśpione" komórki. Pewne toksyczne strzałki działają wewnątrz ustrzelonej komórki, tnąc RNA wroga. Wskutek tego nie może on syntetyzować białek i rosnąć. Inne rzutki rozbijają z kolei DNA, uniemożliwiając namnażanie. Białka z toksycznymi kolcami występują m.in. u E. coli czy Gram-ujemnych bakterii Yersinia (wystarczy przypomnieć, że jeden z 12 gatunków należących do tego rodzaju - Yersinia pestis – wywołuje dżumę). Bakterie mogą używać systemów CDI, współzawodnicząc ze sobą w glebie, na roślinach i zwierzętach. To niesamowicie zróżnicowany świat – podsumowuje prof. David Low.
  8. W kokonach os grzebaczowatych z rodzaju Philanthus występują Gram-dodatnie bakterie Streptomyces. Wytwarzają one 9 antybiotyków, które zabezpieczają owady przed atakiem patogenów. Naukowcy z Instytutu Ekologii Chemicznej Maxa Plancka w Jenie, Uniwersytetu w Ratyzbonie oraz Jena Leibniz Institute for Natural Product Research posłużyli się metodami obrazowania bazującymi na spektrometrii mas (obrazowaniem LDI). Dzięki temu mogli zademonstrować, w których rejonach zewnętrznej części kokonu żywych owadów znajdują się antybiotyki. Zastosowanie przez osy koktajlu złożonego z tylu substancji zapewnia ochronę przed całym wachlarzem szkodliwych mikroorganizmów. Wiele owadów spędza część swojego życia pod ziemią. Osy grzebaczowate ryją norki, w których rozwijające się larwy żywią się zakopanymi wraz z nimi sparaliżowanymi owadami. W wypełnionym materią organiczną podziemnym schronie panują jednak specyficzne warunki: jest gorąco i wilgotno, a to doskonałe warunki do rozwoju grzybów i bakterii, zagrażających zarówno nowemu pokoleniu os, jak i ich pożywieniu. Infekcje pleśniami dość często doprowadzają do śmierci larwy. Z tego powodu symbioza z promieniowcami zwiększyła szanse na przeżycie. Samice hodują bakterie z rodzaju Streptomyces w woreczkach gruczołów czułkowych i pokrywają nimi sufit komory wylęgowej. Larwy przenoszą potem bakterie do swoich kokonów. Dotąd nie było wiadomo, na czym dokładnie polega ich rola zabezpieczająca. Aleš Svatoš i Martin Kaltenpoth z Instytutu Maxa Plancka oraz ich zespół odkryli ostatnio, że symbionty wytwarzają aż 9 różnych antybiotyków. Po raz pierwszy biolodzy byli w stanie wyizolować te substancje w naturalnym środowisku, tj. w kokonie larwy. W ramach innych studiów udawało się jedynie wykryć antybiotyki po wyizolowaniu i sztucznej hodowli symbiontów. Niemcy zademonstrowali, że antybiotyki występują głównie w zewnętrznej warstwie kokonu, co zmniejsza ryzyko, że sama larwa ucierpi z powodu efektów ubocznych ich działania. Akademicy prowadzili testy z różnymi patogennymi grzybami i bakteriami. Stwierdzili, że streptochloryna i 8 piericydyn to naprawdę skuteczna broń przeciwko nim. Wspólnie mają szerokie spektrum działania, o którym można by tylko pomarzyć w przypadku pojedynczej substancji. Zakładamy, że symbioza ochronna, taka jak pomiędzy osami grzebaczowatymi a Streptomyces, jest w królestwie zwierząt bardziej rozpowszechniona niż wcześniej zakładano – podsumowuje Martin Kaltenpoth.
  9. Adrian Ponce, chemik z NASA, opracował urządzenie, które pozwala wykryć patogeny w ciągu 15 minut. Dzięki niemu będzie można zminimalizować skażenie pozaziemskich środowisk naszymi bakteriami, które zawędrowałyby tam choćby na statku kosmicznym. W ciągu kwadransa dzieje się wszystko - od pobrania próbek po uzyskanie wyniku. Odpowiada to 2-3 dniom z wykorzystaniem standardowej, czyli obejmującej hodowlę, metody NASA – wyjaśnia Ponce. Departament Bezpieczeństwa Narodowego USA widzi też ziemskie zastosowanie wynalazku w postaci przenośnego wykrywacza bioskażenia. Ma on być gotowy do 2011 roku. Niewykluczone, że skorzystają z niego przedstawiciele różnych branż, m.in. służby zdrowia czy firm produkujących elektronikę. Nowa amerykańska technologia wskazuje bakteryjne endospory (przetrwalniki), wykorzystując swoisty wyłącznie dla nich kwas dipikolinowy, który występuje w protoplastach. Nanochemicy z NASA posłużyli się terbem (Tb). Po naświetleniu promieniami ultrafioletowymi pierwiastek ten powoduje, że endospory zaczynają się jarzyć na zielono. Detektor został częściowo sfinansowany przez NASA, ale zanim stanie się częścią oficjalnej procedury ochronnej, musi zostać zaaprobowany przez odpowiednią komisję.
  10. Talerzyki z otrębów pszennych czy sztućce z trzciny cukrowej to coś, do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Teraz do motywów ekologicznych dołączyły jednak przesłanki zdrowotne, co skłoniło naukowców do rozpoczęcia prac nad jadalnymi opakowaniami pozyskiwanymi z jabłek, które zabezpieczają przed patogenami namnażającymi się w mięsie drobiowym (Journal of Food Science). Sadhana Ravishankar i zespół z University of Arizona posłużyli się błonami zawierającymi karwakrol i aldehyd cynamonowy (cynamal). Wiele wskazuje na to, że jabłkowe opakowania skutecznie chronią przed następującymi bakteriami: Salmonella enterica, Escherichia coli O157:H7 i Listeria monocytogenes. Karwakrol (izopropylo-o-krezol, 2-hydroksy-p-cymen ) jest podstawowym składnikiem olejku z oregano (lebiodki); obfitują w niego również macierzanka, kminek i tymianek. Aldehyd cynamonowy występuje głównie w olejku cynamonowym. Zastosowanie jadalnych filmów antybakteryjnych daje konsumentom parę korzyści: zapobiega utracie wilgoci, pozwala kontrolować wyciekanie soków [...], ogranicza jełczenie, odbarwianie i przeciwdziała przechodzeniu obcym zapachem. Amerykanie wykazali, że w piersi kurzej o temperaturze 4ºC karwakrol był silniejszy bakteriobójczo niż cynamal zarówno w stosunku do S. enterica, jak i E. coli. Przy temperaturze 23ºC obie substancje działały równie skuteczne na S. enterica, lecz z E. coli O157:H7 nadal najlepiej radził sobie karwakrol. Ten ostatni pozostawał też najskuteczniejszą bronią przeciwko L. monocytogenes we wszystkich uwzględnionych temperaturach.
  11. Wyprodukowany z surowego mleka ser feta chroni przed zatruciami pokarmowymi. Takie wnioski przedstawiono na 162. konferencji Stowarzyszenia Mikrobiologii Ogólnej, które odbywa się w tym tygodniu w Edynburgu. Udało nam się wyizolować bakterie kwasu mlekowego, znajdowane w surowym mleku owczym z małych farm w Macedonii w północnej Grecji. Kilka szczepów tych przyjaznych bakterii naturalnie wytwarza antybiotyki, które zabijają potencjalnie niebezpieczne patogeny, takie jak np. pałeczki Listeria monocytogenes. Co bardzo interesujące, zidentyfikowaliśmy te przyjazne bakterie jako enterokoki, częściej znane jako zjadliwe i/lub lekooporne bakterie szpitalne. Zauważyliśmy, że niektóre ze szczepów mogą wytwarzać do 3 różnych naturalnych substancji, które mogą zwalczać odmienne patogeny żywności – wyjaśnia Panagiotis Chanos z University of Lincoln. Wyjątkowy smak nie tylko macedońskiej fety, ale i innych serów z basenu Morza Śródziemnego zawdzięczamy głównie właśnie zawartości enterokoków. Listeria monocytogenes są wyjątkowo niebezpieczne, ponieważ przeżywają w miejscach i warunkach zabójczych dla innych bakterii. Pałeczki te występują na całym świecie, szybko rosną i atakują wiele gatunków. Można je, niestety, znaleźć w produktach pochodzenia zwierzęcego, np. jeśli obróbkę termiczną prowadzono w zbyt niskiej temperaturze lub doszło do zanieczyszczenia poprodukcyjnego, gdy ktoś nie umył rąk, dotykając najpierw surowego mięsa. Chanos ma nadzieję, że uda się wykorzystać bakteriocyny (bakteryjne substancje o działaniu przeciwdrobnoustrojowym) do zwalczania patogenów żywności. Eksploatując właściwości przyjaznych bakterii, można by zrezygnować ze sztucznych dodatków i konserwantów. Odkryliśmy, że wszystkie użyteczne szczepy bakterii, które wytwarzają bakteriocyny, są w stanie wzrastać w ekstremalnych warunkach, przypominających te dotyczące żywności, z niskimi temperaturami naszych lodówek i zasoleniem niektórych serów włącznie. Naukowiec podkreśla, że enterokoki mogą mieć takie same właściwości, jak bakterie jelitowe. Pozostaje mieć nadzieję, że bakterie z fety także je mają i skolonizują przewód pokarmowy, zwalczając pałeczki listeriozy od wewnątrz organizmu. Na razie trzeba się jednak upewnić, czy rzeczywiście są w pełni bezpieczne dla człowieka.
  12. Amerykańska firma Giant Microbes przedstawiła swoim klientom nietypowy pomysł na bożonarodzeniowy prezent: maskotki przedstawiające wirusy i bakterie. Wśród pluszaków znalazły się m.in. mikroby wywołujące syfilis, rzeżączkę, opryszczkę, salmonellozę, gorączkę krwotoczną Ebola, halitozę, trądzik, wściekliznę, dżumę czy grypę. Maskotki są naprawdę ładne i kolorowe. Mają od 13 do 18 cm wysokości. Do każdej zabawki producent dołącza mikroskopowe zdjęcie prawdziwego patogenu oraz jego opis. Opracowano je jako pomoce edukacyjne dla dzieci, ale z pewnością spodobają się też wielu dorosłym. Ceny wahają się od 21 zł za sztukę do 105 za zestaw. Pracujący dla Giant Microbes copywriterzy zaproponowali ciekawe hasła reklamowe: "Od kiedy odkryto go w 1976 roku, wirus Ebola stał się tyranozaurem wśród mikrobów. Pokochaj go i ty". Albo: "Masz ochotę na basenowe party? Ci goście są zawsze gotowi, by się ujawnić. Zanim wskoczysz, sprawdź, z kim będziesz pływać".
  13. Gąbki i szczotki kuchenne mogą być rezerwuarami chorobotwórczych drobnoustrojów. Naukowcy mają na to jednak prostą radę: trzeba je włożyć do kuchenki mikrofalowej... Badacze nasączali kuchenne utensylia ściekami, w których znajdowały się bakterie, wirusy, pasożytnicze pierwotniaki oraz spory bakterii, w tym także formy przetrwalnikowe Bacillus cereus. Te ostatnie niezwykle skutecznie opierają się próbom usunięcia ciepłem, związkami chemicznymi czy promieniowaniem. Ustawiając mikrofalówkę na 2 minuty pracy na pełnej mocy, udało się zabić lub unieczynnić 99% patogenów. Po 4 minutach niszczono spory Bacillus cereus. Ludzie często wkładają gąbki i szczotki do zmywarki. Jeśli jednak chcą, by były rzeczywiście odkażone, a nie po prostu uprane, powinni użyć kuchenki mikrofalowej — tłumaczy Gabriel Bitton, profesor inżynierii środowiskowej na University of Florida (Journal of Environmental Health). Inne badania wykazały, że na gąbkach i ściereczkach do naczyń pozostają patogeny z surowych jajek, mięsa i pozostałych pokarmów. Wilgoć pomaga im przeżyć. Naukowcy sugerują, by przed włożeniem do mikrofalówki kuchenne przybory namoczyć. Podgrzewana przez urządzenie woda wydaje się spełniać ważną rolę w sterylizacji.
  14. Przytwierdzone do jednego miejsca, rośliny muszą sobie radzić ze szkodnikami i wieloma innymi problemami: zbyt dużą lub zbyt małą ilością światła, bakteriami, plagą owadów itp. Udało im się przeżyć zarówno dzięki zmianom w fizjologii, jak i w genomie. Teraz naukowcom udało się pokazać, że zdolność do zwiększania częstości mutacji genetycznych w odpowiedzi na stres jest przekazywana aż 4 kolejnym pokoleniom. Barbara Hohn z Friedrich Miescher Institute for Biomedical Research w Bazylei i jej zespół wybrali do badań kilka okazów rzodkiewnika pospolitego (Arabidopsis thaliana). Poddali je działaniu silnego promieniowania ultrafioletowego lub patogenów bakteryjnych. Rośliny przeżyły ciężką próbę dzięki zwiększeniu częstości rekombinacji homologicznych, zwanych też uprawnionymi. Taki typ rekombinacji zachodzi między 2 cząsteczkami DNA w miejscu ich całkowitej lub częściowej komplementarności. Odbywa się to w ramach przygotowań do podziału komórkowego. Co ciekawe, rośliny przekazywały zwiększoną liczbę mutacji (2-4 razy większą niż u "niestresowanych" organizmów) swojemu potomstwu, nawet jeżeli nie musiało się ono zmierzyć z promieniowaniem UV i patogenami. Cecha ta występowała też wtedy, gdy tylko jedno z rodziców (bez względu na płeć) miało styczność ze stresującymi warunkami. Zwiększona liczba mutacji nie była wynikiem przypadkowych zmian w kodzie genetycznym, gdyż cała populacja stresowanych roślin odpowiadała w podobny sposób. Ujawnione zmiany epigenetyczne mogą być wpisane w cały genom, w określone locusy [miejsca] lub transgeny badanych roślin — spekulują naukowcy w artykule prezentującym odkrycie. Opublikowano go we wczorajszym (6 sierpnia) wydaniu on-line magazynu Nature. Proponujemy, by uznać, że wpływy środowiskowe, które prowadzą do zwiększenia dynamiki genomu, nawet u następnego, niestresowanego pokolenia, mogą zwiększyć szanse na ewolucję adaptacyjną [różnicującą].
×
×
  • Dodaj nową pozycję...