Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'odrzucenie' .
Znaleziono 6 wyników
-
Ludzie nie są w stanie znieść osób, które zawsze jako pierwsze zgłaszają się na ochotnika do realizacji najuciążliwszych zadań czy podejmują się czegoś, z czym nikt nie chciał się zmierzyć choćby z powodu przytłaczającej monotonii. Przykładów odrzucenia nie trzeba daleko szukać, ale psycholodzy z Washington State University jako pierwsi wyjaśnili, dlaczego się tak właściwie dzieje (Journal of Personality and Social Psychology). Craig Parks i Asako Stone stwierdzili, że bezinteresowni koledzy byli wykluczani z grupy, ponieważ podnosili poprzeczkę obowiązującą wszystkich. W rezultacie współpracownicy takiego kogoś czuli, że nowy standard stawia ich w złym świetle. Nieważne, że interesy grupy miały się lepiej, a bieżące zadanie wykonano sprawniej dzięki czyjemuś poświęceniu. To, co jest obiektywnie dobre, postrzegamy jako subiektywnie złe – objaśnia Parks. Amerykanie ustalili także, że ludzie uznają dobroczyńców na ochotnika za dewiantów łamiących reguły i rozdających np. pieniądze podczas gry w Monopol, by ktoś mógł nie odpaść. W ramach eksperymentów studentom przyznawano pewną pulę punktów, które można było zachować lub wymienić na kupony na jedzenie. Wszystkich poinformowano, że dokonywanie wymiany zwiększa szanse całej grupy na otrzymanie nagrody pieniężnej. Badani współpracowali w fikcyjnych 5-osobowych zespołach. Większość nieistniejących innych oferowała jeden punkt za jeden voucher, lecz pewien osobnik zachowywał się dziwacznie: brał dużo kuponów, nie pozbywając się w ogóle punktów albo dla odmiany oferował wiele punktów, a korzystał z niewielu karnetów. Większość studentów powiedziała, że nie chciałaby potem pracować z zachłannym kolegą (tego się spodziewano na podstawie wyników wcześniejszych badań). Wielu wolontariuszy przyznało jednak, że nie odpowiadałabym im również współpraca z osobą bezinteresowną. Tłumacząc swoje decyzje, ludzie wspominali m.in. o stawianiu w złym świetle. Poza tym społecznika podejrzewano o ukryte motywy. W przyszłości Parks chce zbadać, jak ktoś bezinteresowny reaguje na wykluczenie z grupy. Choć niektórzy rzeczywiście zatajają coś przed otoczeniem, reszta pracuje na rzecz organizacji czy zespołu. W przypadku tych ostatnich odrzucenie może więc prowadzić do załamania albo, co bardziej prawdopodobne, zintensyfikowania wysiłków. Akademicy z WSU podkreślają, że rezultaty ich badań odnoszą się do firm, oddziałów wojskowych czy organizacji charytatywnych.
- 8 odpowiedzi
-
- bezinteresowny
- ochotnik
-
(i 10 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Posługując się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym, naukowcy stwierdzili, że odrzucenie przez kochaną osobę aktywuje w mózgu ośrodki związane z motywacją, nagrodą i uzależnieniem (Journal of Neurophysiology). Zespół doktor Lucy Brown z College'u Medycznego Alberta Einsteina na Yeshiva University utrwalał za pomocą fMRI aktywność mózgu 15 młodych dorosłych, którzy zostali ostatnio porzuceni przez partnera/partnerkę, ale nadal wspominali, że go/ją intensywnie kochają. Na widok zdjęcia niegdysiejszej połówki u ochotników aktywowało się kilka rejonów mózgu, m.in. 1) pole brzuszne nakrywki (łac. area tegmentalis ventralis), ośrodek nagrody, który kontroluje motywację i odpowiada za uczucie romantycznej miłości; 2) jądro półleżące (łac. nucleus accumbens) – kolejna część układu nagrody związana ze zdolnością do odczuwania przyjemności; 3) kora okołooczodołowa i przedczołowa, kojarzone z zachciankami i uzależnieniem; 4) wyspa oraz 5) przedni zakręt obręczy – rejon związany z fizycznym bólem i dyskomfortem. Romantyczna miłość, zarówno szczęśliwa, jak i zawiedziona, może być naturalnym uzależnieniem. Nasze odkrycia sugerują, że ból odrzucenia jest prawdopodobnie niezbędną częścią życia, jaką natura wbudowała w ludzką anatomię i fizjologię. Naturalne odrodzenie, czyli związanie się z kimś innym, także stanowi część naszej fizjologii – przekonuje Brown. Wg niej, to, co właśnie ustalono, częściowo wyjaśnia zachowania odrzuconych kochanków, np. kompulsywne nachodzenie eks-partnerów.
- 10 odpowiedzi
-
- motywacja
- uzależnienie
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dla naukowców ważne było, że zaatakowany gekon odrzuca swój ogon, co w wielu przypadkach pozwala mu uciec przed drapieżnikiem. Nikt jednak nie interesował się samym ogonem, który – już bez właściciela – nadal wije się, podskakuje i ucieka. Pozostaje aktywny nawet do 30 minut, w dodatku porusza się czasem w niewidywany dotąd sposób (Biology Letters). Wcześniejsze eksperymenty wykazały, że "tańczący" ogon mami napastnika, który sądzi, że ma nadal do czynienia z wybranym do upolowania kąskiem. Jaszczurka wykorzystuje odrzucenie ogona - autotomię - w dwojaki sposób. Nie tylko opóźnia pościg (lub pozbywa się go raz na zawsze), ale także staje się lżejsza, przez co może biec prędzej. Niestety, natura nie bez kozery wyposażyła gekony w ogon; gdy go zabraknie, skakanie i wspinanie stają się o wiele trudniejsze, a i znalezienie partnera/partnerki wymaga wzmożonego wysiłku. Profesor Anthony Russell z Uniwersytetu w Calgary i Timothy Higham z Clemson University postanowili dokładniej zbadać wzorce poruszania się porzuconego ogona. Za pomocą elektromiografii (EMG) i nagrywania szybkoklatkowego monitorowali "zachowanie" ogonów 4 okazów gekona tygrysiego (Eublepharis macularius). W odróżnieniu od ruchów zwierząt lub części ich ciała, które odbywają się bez kontroli mózgu, ogon gekona nie rzuca się rytmicznie, a przynajmniej nie tylko. Odkryliśmy, że ma intrygujący repertuar zróżnicowanych i wyjątkowo złożonych ruchów – tłumaczy Russell. Ruchy odrzuconego ogona badano dotąd w ramach jednego tylko studium, ale amerykańsko-kanadyjski zespół jako pierwszy połączył wzorce ruchu z aktywnością mięśniową. Odkrycia są niezmiernie ważne, ponieważ wszystko wskazuje na to, że gekoni ogon może stanowić użyteczny model do badania złożonych funkcji rdzenia kręgowego oraz skutków jego uszkodzenia. Odrzucenie ogona przez jaszczurkę jest kontrolowane przez znajdującą się w nim część rdzenia kręgowego. Odseparowany od reszty ciała ogon pozwala badać zagadnienie, w jaki sposób nerwy i mięśnie współpracują ze sobą, by generować skomplikowane ruchy bez udziału mózgu. Russell i Higham stwierdzili, że sygnały odpowiedzialne za ruchy pochodzą z końcówki ogona, co oznacza, że jest tam centrum kontrolne, tłumione w zwykłych okolicznościach (przed odrzuceniem ogona) przez ośrodki wyższe. Higham dodaje, że na razie nie znaleziono odpowiedzi na pytanie, co stanowi źródło stymulacji inicjującej ruchy ogona. Najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie jest takie, że ogon polega na czuciowej informacji zwrotnej ze środowiska. Umiejscowione na jego powierzchni "czujniki" nakazują: teraz skacz, obracaj się wokół osi lub przemieszczaj w określonym kierunku.
-
Indyjski fotograf Jaswant Singh żyje z pięcioma nerkami. Przeszedł 3 przeszczepy – dwa od sióstr i jeden od 56-letniej matki. Chociaż dwa pierwsze przeszczepy się nie przyjęły, lekarze postanowili pozostawić niedziałające narządy w ciele pacjenta. Trzydziestotrzyletni mężczyzna jest przekonany, że tym razem podarowana nerka podejmie swoje funkcje. Pierwszy zabieg przeszedł w 2002 roku, gdy obie jego nerki nagle przestały działać. Wtedy dawczynią była starsza siostra – 36-letnia Harjindar Kaur. Jej nerka utrzymywała go przy życiu przez rok. Co się zatem stało? Oto co mówi główny zainteresowany: Została odrzucona przez mój organizm, gdy z powodów finansowych zarzuciłem zażywanie leków immunosupresyjnych. Dwa lata później odbyła się kolejna operacja. Nerka pochodziła od młodszej siostry, 27-letniej Ranvir Kaur. Po 14 miesiącach Singh ponownie musiał być dializowany, bo i ten narząd został odrzucony. Przeszczep od matki to zabieg ostatniej szansy. Na razie mieszkaniec Pendżabu zażywa dużo leków. Wszystko rozstrzygnie się w ciągu 6 miesięcy, gdy ich dawki się zmniejszą. Jak przyznaje Singh, nie byłby w stanie zapłacić za wszystko sam, prowadząc jedynie zakład fotograficzny. Jestem bardzo wdzięczny moim krewnym. Sprzedali gospodarstwo, by zapłacić za moje operacje. W sumie leczenie pochłonęło 900 tys. rupii (ponad 58 tys. zł). Lekarzy z Narodowego Szpitala Nefrologicznego tak poruszyła ta historia, że ostatnią operację przeprowadzili za darmo. Trzydziestotrzylatek żywi głęboką nadzieję, że wszystko się wreszcie ułoży. Woli nie myśleć o ewentualnym odrzuceniu, ale wspomina, iż w odwodzie są jeszcze brat i ojciec.
- 3 odpowiedzi
-
- odrzucenie
- leki immunosupresyjne
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
O człowieku zdystansowanym, nieprzystępnym często mówi się, że jest chłodny. Ktoś nieczuły ma zamiast serca lód. Tego typu porównania pojawiają się nie tylko w języku potocznym, identyczną metaforykę spotyka się też w bajkach, np. Królowej śniegu. Czy mamy więc do czynienia z figurą czysto retoryczną, czy np. samotność, desperacja lub smutek mogą naprawdę obniżyć ciepłotę ciała? Psycholodzy Chen-Bo Zhong i Geoffrey Leonardelli z Uniwersytetu w Toronto postanowili to sprawdzić (Psychological Science). Ochotników podzielono na dwie grupy. Jedna z nich miała sobie przypomnieć sytuację społecznego wykluczenia, np. usunięcie z klubu. Pozostali przywoływali wspomnienie przyjemnego doświadczenia, gdy zostali przyjęci przez jakąś grupę. Po wykonaniu tego zadania wolontariusze mieli ocenić temperaturę w pomieszczeniu. Badacze twierdzili, że przyda się to obsłudze budynku. Ludzie podawali bardzo różne wartości: od ok. 12 aż do 40 stopni Celsjusza. Ci, których myśli krążyły wokół odrzucenia z przeszłości, sądzili, że w pokoju jest chłodniej. Zauważyliśmy, że doświadczenie społecznego wykluczenia rzeczywiście wiąże się z chłodem. Być może dlatego ludzie używają przenośni związanych z temperaturą - podsumowuje Zhong. W drugim eksperymencie psycholodzy nie polegali na pamięci badanych, ale "na bieżąco" wprowadzali ich w określony stan emocjonalny. Ochotnicy brali udział w komputerowej symulacji gry w piłkę. Do niektórych rzucano ją często, inni nie otrzymywali jej w ogóle. Zaczynali się więc czuć wykluczeni. Potem wolontariusze mieli ocenić apetyt na różne pokarmy i napoje, np. gorącą kawę, krakersy, zimną colę, jabłko i ciepłą zupę. Osoby wyrzucone poza margines gry w piłkę dużo częściej decydowały się na rozgrzewającą kawę lub zupę. Nasze badania sugerują, że gorący rosół to sposób na uporanie się ze społecznym odrzuceniem - żartuje Leonardelli. Opisane studium wiele wnosi do rozumienia zaburzeń afektywnych. Depresja sezonowa (ang. Seasonal Affective Disorder, SAD) może być efektem nie tylko skrócenia dnia (a więc ograniczonego dostępu do promieni słonecznych), ale również skutkiem niższej temperatury, która wywołuje smutek.
- 2 odpowiedzi
-
- odczuwać
- temperatura
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Brytyjscy naukowcy opracowali metodę podawania tlenku węgla, która m.in. zwiększa szanse na przyjęcie się przeszczepu. Jak wiadomo, zbyt duże dawki tego gazu są toksyczne, a nawet śmiertelne, ale mikroskopijne pomagają rozszerzyć naczynia krwionośne i zmniejszyć stan zapalny. Do wydzielenia niewielkiej żądanej ilości czadu badacze z Uniwersytetu w Sheffield wykorzystali cząsteczki transportujące. Wyniki eksperymentów są na tyle obiecujące, że lekarze sądzą, iż do 2010 roku rozpoczną się testy kliniczne z udziałem ludzi. Kierownik zespołu profesor Brian Mann oraz dr Roberto Motterlini z Northwick Park Institute for Medical Research podkreślają, że opisywaną metodę można zastosować nie tylko w transplantologii, ale także w leczeniu chorób o podłożu zapalnym, np. reumatoidalnego zapalenia stawów, czy wysokiego ciśnienia krwi w płucach. Jak podawać CO, by było to bezpieczne? Inhalacje stwarzają ryzyko, że pacjent lub personel medyczny nawdychają się go za dużo. Dlatego metoda Brytyjczyków polega na wykorzystaniu rozpuszczalnych w wodzie cząsteczek przenoszących tlenek węgla, tzw. CO-RMs (ang. CO-releasing molecules). Połyka się je lub wstrzykuje, a potem w organizmie uwalnianie są ściśle wyliczone ilości CO. Zastrzyk wykonuje się w miejscu, gdzie potrzebny jest gaz. Cząsteczki rozpuszczają się w wodzie, dlatego można im nadać postać łatwej do strawienia cieczy – wyjaśnia profesor Mann. Po ulepszeniu konstrukcji cząsteczek będą one wpływać tylko na określone części ciała (np. przeszczepione narządy, co uniemożliwiałoby ich uszkodzenie czy odrzucenie), kompletnie nie oddziałując na pozostałe. Naukowcy podkreślają, że metoda sprawdza się zwłaszcza w przypadku uszkodzenia niedokrwienno-reperfuzyjnego, czyli pojawiającego sie w sytuacji powrotu ukrwienia po jego czasowej nieobecności.