Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'odchudzanie' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 29 wyników

  1. Na każdym kroku zalewani jesteśmy informacjami o nowych programach dietetycznych. Zdaniem ich twórców każdy z nich zapewnia błyskawiczną utratę masy, poprawę samopoczucia i mnóstwo innych korzyści. A jak jest w rzeczywistości? Izraelscy naukowcy postanowili porównać skuteczność trzech popularnych diet i ich wpływ na stan zdrowia. Na początek mamy dobrą wiadomość: wszystkie trzy badane metody odchudzania rzeczywiście prowadzą do zmniejszenia masy ciała. Co więcej, niektóre z nich pomagają ustabilizować poziom lipidów oraz glukozy w osoczu krwi, ułatwiając zapobieganie wielu schorzeniom, na czele z cukrzycą typu 2 oraz zawałem serca. Analiza objęła trzy programy żywieniowe. Pierwszy z nich to dieta niskocukrowa, zwana dietą Atkinsa, zgodnie z którą istotniejsze od ilości przyjmowanych kalorii jest obniżenie ilości spożywanych węglowodanów. Drugim z badanych sposobów na obniżenie masy ciała była dieta niskotłuszczowa, ustalona według zasad AHA (American Heart Association - czołowej organizacji badającej choroby serca). Jej założenia obejmują restrykcję kaloryczną do 1500 kcal dla kobiet i 1800 kcal dla mężczyzn, redukcję zawartości cholesterolu w pożywieniu do 200 mg dziennie oraz obniżenie ilości spożywanych tłuszczów tak, by nie pochodziło z nich więcej niż 30% kalorii (z czego maksymalnie jedna trzecia wartości energetycznej mogła pochodzić z tłuszczów nienasyconych). Badano także dietę śródziemnomorską, która zakłada identyczną restrycję kaloryczną jak przy diecie niskotłuszczowej oraz dodatkowo redukcję ilości przyjmowanych tłuszczów tak, by ich wartość energetyczna nie przekraczała 35% dziennej normy. Zgodnie z jej założeniami, głównym źródłem tłuszczów powinna być oliwa z oliwek i niewielkie ilości orzechów, zaś przyjmowane pokarmy zwierzęce powinny obejmować głównie ryby oraz drób. W badaniu wzięły udział 322 umiarkowanie otyłe osoby, których średni wiek wynosił 52 lata. Każdą z osób poproszono o dostosowanie się do zasad jednego z trzech programów odchudzania. Wszyscy pacjenci pracowali w jednym mieście, toteż każdego dnia zapraszano ich do spożywania obiadu w wyznaczonym miejscu, gdzie kucharze dbali o dostosowanie składu posiłku do określonej diety. Przez dwa lata od rozpoczęcia eksperymentu każdy z jego uczestników był raz na miesiąc ważony, a dodatkowo co pół roku wykonywano u nich szerszy zakres badań, m.in. mierzono poziom glukozy oraz cholesterolu we krwi. Zauważono, że najszybciej chudnie się przez pierwsze sześć miesięcy od rozpoczęcia odżywiania według nowego schematu, zaś później przychodzi okres znacznego spowolnienia spadku masy ciała. Ile dokładnie kilogramów udało się zrzucić badanym osobom? Te, które korzystały z diety niskotłuszczowej, schudły o około trzy kilogramy w dwa lata. O połowę lepsze wyniki, odpowiednio: 4,5 oraz 4,6 kilograma, uzyskały osoby odchudzające się zgodnie z założeniami diety śródziemnomorskiej oraz metody Atkinsa. Zauważono jednocześnie, że kobietom wyraźnie służy dieta śródziemnomorska, dzięki której chudły one kilkakrotnie szybciej, niż panie stosujące pozostałe schematy odżywiania. Prowadzący badanie naukowcy są bardzo zadowoleni z wyjątkowo wysokiej dyscypliny, jaką odznaczali się ich podopieczni. Ze stosowania diety zrezygnowało zaledwie 5% osób w ciągu roku oraz 15% w ciągu dwóch lat. To niezwykle mało w porównaniu do innych tego typu eksperymentów, w których podobny odsetek wynosi niekiedy nawet 60% w ciągu 12 miesięcy. Zauważono także inne pozytywne efekty odchudzania, lecz dotyczyło to głównie metody Atkinsa oraz diety śródziemnomorskiej. Badacze obliczyli, że obniżenie zawartości węglowodanów w pożywieniu znacznie podnosi poziom frakcji HDL ("dobrego cholesterolu"), zaś stosowanie diety śródziemnomorskiej wyraźnie poprawia stan zdrowia osób, które z powodu otyłości zapadły na cukrzycę typu drugiego. Gdy dziennikarze serwisu WebMD zapytali główną autorkę badań, dr Iris Shai, która z diet jest najlepsza, badaczka odpowiedziała krótko: nie sądzę, byśmy mogli powiedzieć, że jest jedna dieta pasująca w każdej sytuacji. Jej zdaniem każdy z trzech badanych schematów odchudzania działa, ale tylko wtedy, kiedy uda się wytrwać w postanowieniu przez co najmniej pół roku, a następnie zachowa się wystarczająco wiele silnej woli, by nie przytyć ponownie. Z tego powodu zalecenie dr Shai jest proste: należy wybrać taką dietę, której jesteśmy w stanie przestrzegać. Inna specjalistka, rzeczniczka prasowa Amerykańskiego Stowarzyszenia Dietetyków dr Lona Sandon, dostrzega w wynikach badań Izraelczyków potwierdzenie zdobytej dotychczas wiedzy: jak wykazano w tym badaniu oraz w wielu innych, wykonanych wcześniej, dowolna metoda odchudzania działa na krótką metę, gdyż większość masy ciała jest tracona w ciągu pierwszych sześciu miesięcy. Zapytana o to, która z diet jest najlepsza w celu poprawy ogólnego stanu zdrowia, odpowiada: dieta śródziemnomorska wygląda na najlepsze rozwiązanie w dalszej perspektywie. O wynikach badań zespołu dr Shai donosi jedno z czołowych czasopism medycznych świata, The New England Journal of Medicine.
  2. Zdecydowana większość odchudzających suplementów diety nie działa, informuje profesor dietetyki Melinda Manore z Ohio State University. Pani profesor postanowiła przyjrzeć się setkom suplementów odchudzających dostępnych na amerykańskim rynku. Na tego typu specyfiki mieszkańcy USA wydają 2,4 miliarda dolarów rocznie. Uczona szukała dowodów na odchudzający wpływ tego typu specyfików i stwierdziła, że nie istnieją żadne naukowe badania stwierdzające, że którykolwiek z nich powoduje znaczący spadek masy ciała. Wiele z nich może być za to szkodliwych dla zdrowia. Profesor Manore podzieliła sprawdzane przez siebie produkty na cztery kategorie: suplementy blokujące absorbcję tłuszczy lub węglowodanów (np. chitosan), stymulanty poprawiające metabolizm (np. kofeina czy efedryna), redukujące tkankę tłuszczową (np. kwas rumenowy czyli sprzężony kwas linolowy CLA) oraz zmniejszające apetyt (rozpuszczalny błonnik). Uczona stwierdziła, że w wielu przypadkach produkty nie były poddawane ślepym próbom klinicznym mającym na celu stwierdzenie ich efektywności, a w przypadku większości badań w opisie wyników nie uwzględniano aktywności fizycznej badanych. Tam, gdzie przeprowadzono badania wyniki wskazywały, że w porównaniu z grupą kontrolną osoby zażywające suplementy w większości traciły mniej niż 1 kilogram masy ciała. Nie wiem, jak można było nie uwzględniać ćwiczeń fizycznych w badaniach. Dowody jednoznacznie wskazują, że aktywność fizyczna jest podstawowym warunkiem nie tylko zrzucenia kilogramów i zachowania masy mięśniowej, ale również utrzymania niższej wagi - mówi Manore. Ludzie chcą stracić na wadze oraz utrzymać lub zwiększyć masę innych tkanek. Nie ma dowodów na to, że którykolwiek z tych suplementów się do tego przyczynia. A niektóre z nich mogą mieć skutki uboczne, poczynając od nieprzyjemnych, jak wzdęcia i gazy, po poważne, jak udary i problemy z sercem - dodaje uczona. Jej zdaniem jedynym sposobem na utratę wagi są spożywanie pełnoziarnistego pieczywa, owoców, warzyw, chudego mięsa, zmniejszenie ilości tłustych pokarmów oraz aktywność fizyczna. Dodanie do tego włókien, wapnia, białek i zielonej herbaty może pomóc. Ale żaden z tych środków nie zadziała, jeśli nie będziemy ćwiczyli, jedli warzyw i owoców. Osobom chcącym zachować zdrowie, profesor Manore zaleca m.in. by z wyprzedzeniem planowały obiady, gdyż decydowanie o nich na ostatnią chwilę oznacza zwykle, że źle wybieramy. Gdy jemy obiad w restauracji posiłek najlepiej zacząć od dużej porcji surówki lub zupy warzywnej, ewentualnie przystawki, mniej zjemy dania głównego. Należy ruszać się jak najwięcej, szczególnie, gdy nasza praca wymaga siedzenia. Ponadto w każdym posiłku powinny znaleźć się warzywa. Należy spożywać włókna i to najlepiej w „mokrej“ postaci. Lepsza jest owsianka od zbożowego krakersa. Owoców i warzyw nie powinno zastępować się sokami. Będziemy czuli się bardziej nasyceni po zjedzeniu 100 gramów jabłek niż po wypiciu 100 gramów soku jabłkowego. Należy też jeść produkty jak najmniej przetworzone. Ich strawienie wymaga od organizmu więcej wysiłku, zatem związany z tym wydatek energetyczny jest większy.
  3. Zwykle mówi się, że odchudzanie powinno polegać na zmianie diety na zdrowszą i regularnym ruchu, tymczasem psycholodzy z Uniwersytetu w Waterloo w Kanadzie przekonują, że pomoże 15-minutowe ćwiczenie na początku, w dodatku nie fizyczne, lecz pisemne... Zespół Christine Logel zauważył, że kobiety, które na początku odchudzania opisały najistotniejsze dla siebie wartości, straciły w następnych miesiącach więcej kilogramów niż panie, które tego nie zrobiły (grupa kontrolna). Wytłumaczono to w ten sposób, że kiedy coś zagraża integralności ja, możemy wykorzystać pewne informacje jako bufor. W ramach eksperymentu naukowcy zebrali grupę 45 studentek, których indeks masy ciała wynosił 23 lub więcej (waga w normie to BMI równe 18,5-24,9). Pięćdziesiąt osiem procent kobiet miało nadwagę lub cierpiało na otyłość. Uczestniczkom studium przedstawiono listę wartości; znalazły się wśród nich kreatywność, związki z rodziną i przyjaciółmi czy religia. Należało uszeregować wartości pod względem wagi. Później połowie kobiet dano kwadrans na napisanie eseju o najwyżej cenionej wartości. Reszta pisała o tym, dlaczego wartości, które uplasowały się na dole ich własnej listy, mogą być istotne dla kogoś innego. Kobiety wracały od 1 do 4 miesięcy później i były ważone. Te piszące o swoich wartościach schudły średnio 1,5 kg, a przedstawicielki grupy kontrolnej przytyły średnio 1,2 kg. Logel sądzi, że dobrze myśląc o sobie, można wyłamać się ze schematu (pokonać procesy rekurencyjne). Następnego dnia łatwiej już nie sięgnąć po kaloryczną przekąskę, a na przestrzeni kilku miesięcy dokonuje się prawdziwa przemiana. Nie wiadomo, czy metoda myślenia o wartościach sprawdzi się u każdego i co będzie, gdy ludzie w pełni świadomie postanowią opisać ważne dla siebie rzeczy, by zrobić dla siebie (i innych) coś dobrego...
  4. Za parę lat, a może wcześniej orężem w zwalczaniu otyłości stanie się guma do żucia. Jej smak nie będzie się różnił od dzisiejszych miętowych czy owocowych drażetek i listków, ale skład już tak. Tajemniczym składnikiem ma być polipeptyd YY, jeden z czynników wywołujących uczucie sytości. Polipeptyd YY3-36 jest hormonem, który wydziela się do krwiobiegu zarówno w czasie jedzenia, jak i podczas wysiłku fizycznego. Jego ilość rośnie wraz z liczbą spożytych kalorii. PPY3-36 hamuje opróżnianie żołądka oraz wydzielanie soków żołądkowego i trzustkowego. Wcześniejsze badania wykazały, że u otyłych osób stężenie PPY3-36 w osoczu jest niższe zarówno na czczo, jak i po posiłku. Co ważne, dożylne podanie PPY3-36 grupie otyłych i szczupłych ochotników u wszystkich zwiększało poziom hormonu w osoczu i znacznie obniżało liczbę spożywanych kalorii. PPY3-36 jest hormonem hamującym apetyt, ale kiedy zażywa się go doustnie, duża część zostaje zniszczona w żołądku, a pozostały ma problem z przeniknięciem do krwiobiegu - wyjaśnia dr Robert Doyle z Syracuse University. Jak ukryć PPY3-36, by mógł bez przeszkód pokonać przewód pokarmowy? Kilka lat temu Doyle odkrył, że witamina B12 stanowi świetną platformę doustnego aplikowania insuliny, eksperymenty pokazały, że sprawdza się też w odniesieniu do polipeptydu YY. Faza pierwsza studium miała zademonstrować, że możemy dostarczać do krwiobiegu odpowiednie klinicznie dawki PPY3-36. Kolejnym krokiem ma być wdrożenie systemu B12-PYY np. w gumie do żucia albo suplemencie. Ta pierwsza miałyby wspomagać odchudzanie na podobnej zasadzie jak guma nikotynowa rzucanie palenia. Jeśli wszystko się uda, ludzie będą mogli zjeść zbilansowany posiłek, a następnie sięgnąć po gumę. Suplement PYY zaczynałby działać po 3-4 godz., zmniejszając apetyt w okolicach kolejnego posiłku.
  5. Dwaj naukowcy z Clemson University stworzyli urządzenie do liczenia wkładanych do ust kęsów pokarmu. Bite Counter psychologa Erika Mutha i inżyniera Adama Hoovera wygląda jak zegarek. Śledzi on ruchy nadgarstka, by stwierdzić, kiedy użytkownik podnosi sztućce lub szklankę do ust. Specjaliści porównali swój wynalazek do spożywczego "krokomierza". Na poziomie społecznym obecne programy odchudzania i utrzymania zdrowej wagi nie wywierają znaczącego wpływu. Badania wykazały, że ludzie mają tendencję do niedoceniania ilości jedzenia […], a tradycyjne metody bazują na samoobserwacji i składaniu raportów. Nasze wstępne dane sugerują, że liczenie kęsów/łyków można wykorzystać jako przybliżenie kaloryczności posiłków – tłumaczy Muth. Bite Counter jest automatyczny, co eliminuje błędy systematyczne użytkownika. Można z niego korzystać praktycznie wszędzie, np. w restauracji albo w czasie pracy. Bite Counter nie ma podawać dokładnej wagi czy składu kęsa, ale pomagać ludziom w długoterminowym monitorowaniu (liczeniu i zapamiętywaniu) wartości energetycznej posiłków. Urządzenie wymaga jedynie, by użytkownik wcisnął guzik przed jedzeniem i wyłączył go, gdy posiłek bądź konsumpcja przekąski dobiegnie końca – wyjaśnia Hoover. Podczas badań laboratoryjnych wykazano, że Bite Counter zlicza kęsy z ponad 90-proc. dokładnością, na którą nie wpływa użytkownik, rodzaj jedzenia, sztućców czy naczynia. Na razie zdobyto jednak niewiele danych związanych z tym, jak kęsy mają się do liczby kalorii albo jak urządzenie zliczające kęsy można by wykorzystać do utraty wagi. Prototypy przechodzą miesięczne testy na grupie 20 ochotników. Bite Counter przechowuje dzienniki (logi) aktywności, więc dzięki temu naukowcy powinni zdobyć informacje potrzebne do opracowania zaleceń dla odchudzających się. By skomercjalizować produkt, powstała należąca do Clemson University firma Bite Technologies. Zachwalając swój wynalazek, twórcy podkreślają, że jest on kompatybilny ze wszystkimi planami dietetycznymi, może też wszczynać alarm, gdy właściciel przekroczy limit wyznaczony dla posiłku albo dziennego spożycia pokarmów. Za urządzenie o wymiarach 165 na 216 mm trzeba zapłacić 799 dolarów. W skład zestawu wchodzą akumulator litowo-jonowy, kabel mikro-USB, a także przejściówka.
  6. U osób z nadwagą bądź otyłych, które próbują się odchudzać, chemia mózgu może działać przeciwko nim. W grę wchodzi nierozpoznany dotąd efekt immunologiczny występujący u osób szczupłych, któremu opiera się organizm na diecie wysokotłuszczowej. Wg naukowców, najgorzej jest rozpocząć zrzucanie wagi od głodówki, dużo lepsza jest zaś metoda małych kroczków (Obesity). Specjaliści z University of Illinois, którzy pracowali pod przewodnictwem prof. Gregory'ego G. Freunda, prowadzili eksperymenty na 2 grupach myszy. Przez 3 miesiące jednej podawano karmę niskotłuszczową (10% tłuszczu), a drugiej wysokotłuszczową (60% tłuszczu). Następnie osobniki z obu grup poddano dobowej głodówce. Okazało się, że szczupłe myszy straciły w ten sposób 18% masy ciała, a gryzonie otyłe jedynie 5%. Nasze dane pokazują, że głodówka wywiera przeciwzapalny wpływ na układ neuroimmunologiczny szczupłych zwierząt i że jest on hamowany przez wysokotłuszczową dietę. U zwierząt szczupłych w mózgu występują zmiany chemiczne, które nie pojawiają się u osobników otyłych - podkreśla Freund. Amerykanie zauważyli, że organizm otyłych myszy opiera się zmniejszeniu aktywności genów uruchamiających układ interleukiny 1 (IL-1) i związanych z nią cytokin przeciwzapalnych. Podczas eksperymentu monitorowano ilość ruchu, przeprowadzano testy poznawcze dot. pamięci i uczenia oraz kontrolowano, czy nie pojawiają się objawy depresji lub lęku. Szybko wyszło na jaw, że rozpoczęcie odchudzania od głodówki lub znacznego ograniczenia jedzenia do stanu zbliżonego do głodówki niekorzystnie wpływa na nastrój i motywację, co oczywiście nie sprzyja utracie wagi. Otyłe myszy nie ruszały się tyle co inne gryzonie. Dodatkowo nie kopały one tuneli jak zwykłe myszy, przez co doświadczały depresji i niepokoju.
  7. Osoby odchudzające się są częściej wprowadzane w błąd przez opisy czy nazwy, które sugerują, że niezdrowe pokarmy/napoje są nieszkodliwe i można się nimi częstować bez obaw o wagę (Journal of Consumer Research). Caglar Irmak i Stefanie Rosen z Uniwersytetu Południowej Karoliny oraz Beth Vallen z Loyola University podkreślają, że skupianie się na tym, czego będąc na diecie, nie wolno jeść, a co powinno się wybrać z restauracyjnego menu, może prowadzić do fatalnych w skutkach pomyłek. Sałatka często bywa sałatką tylko z nazwy, ponieważ zawiera zabronione dla odchudzających się składniki, np. makaron, grzanki czy tłusty ser. Psycholodzy zauważają, że obecnie chipsy ziemniaczane nazywa się niejednokrotnie chipsami warzywnymi, koktajle mleczne są sprzedawane jako tzw. smoothies, a napoje z cukrem producent oznacza jako wody smakowe. Czemu jednak to głównie odchudzający dają się zwieść takim zabiegom? Z czasem osoby na diecie uczą się unikania pokarmów, które rozpoznają jako zabronione wyłącznie na podstawie nazwy. Z tego powodu z większym prawdopodobieństwem zakładają, że coś oznaczonego niezdrową nazwą, np. makaron, jest mniej zdrowe od potrawy ze zdrową nazwą, np. sałatki, i nie zaprzątają sobie głowy innymi informacjami nt. produktu, które mogłyby wpłynąć na jego całościową ocenę. Ludzie, którzy się nie odchudzają, nie uczą się unikania potraw w oparciu o ich nazwy i są w stanie wychwycić fałszywe wskazówki. W jednym z eksperymentów Amerykanie pokazywali badanym mieszankę warzyw, makaronu, salami i sera. Całość podawano na liściach sałaty rzymskiej i czasem nazywano sałatką, a czasem makaronem. Kiedy danie oznaczano jako makaron, odchudzający się uznawali je za mniej zdrowe. W drugim eksperymencie ochotników częstowano próbkami produktu, który oznaczano albo jako "żujki owocowe", albo "cukierki do żucia". Okazało się, że ludzie na diecie postrzegali cukierki jako mniej zdrowe i smaczne i w efekcie zjadali więcej "żujek owocowych", choć ich skład był taki sam jak cukierków.
  8. Południowokoreańskie banki postanowiły zachęcić swoich klientów do prowadzenia zdrowszego trybu życia i oferują różne rozwiązania, które z jednej strony pozwalają na pomnażanie swojego majątku, a z drugiej - na dbanie o zdrowie. Hana Bank sprzedaje produkt o nazwie "S-Line". Pomaga on w... utracie wagi, dzięki temu, iż oprocentowanie rachunku jest tym wyższe, im więcej kilogramów zrzucimy. Osoby, które w ciągu roku stracą ponad 5% pierwotnej wagi lub przez rok korzystają z karnetu na salę gimnastyczną mogą liczyć na specjalną ofertę. Z kolei Kookmin Bank zaproponował swoim klientom specjalny smartfon. Znajdują się na nim ikonki przedstawiające kawę i taksówkę. Za każdym razem, gdy klient zrezygnuje z kawy lub taksówki, przyciska odpowiednią ikonę, a bank przelewa odpowiadającą im kwotę na wyżej oprocentowane konto oszczędnościowe. Z kolei Woori Bank oferuje finansowe korzyści klientom, którzy zobowiążą się do podróżowania po mieście rowerem lub kupią karnet na komunikację miejską. Bank zapewnia też bezpłatne ubezpieczenie roweru. Tego typu inicjatywy mogą rzeczywiście pomóc. Część mieszkańców stolicy chętnie chodziłoby na sale gimnastyczne, jednak regularne korzystanie z nich jest drogie. Dlatego możliwość zaoszczędzenia dodatkowych pieniędzy skłoni niektórych z nich do wykupienia karnetów.
  9. Od lat powtarza się jak mantrę twierdzenie, że obfite śniadanie ogranicza liczbę kalorii spożywaną w czasie dania. Tymczasem naukowcy z Uniwersytetu w Monachium pokazali, że w takiej sytuacji ludzie wcale nie jedzą mniej na obiad i kolację. Wg zespołu doktora Volkera Schusdziarry, osoby, które chcą schudnąć, powinny zmniejszyć kaloryczność śniadania. Niemiecki zespół przyglądał się poczynaniom 380 ochotników: 280 otyłych i 100 o prawidłowej masie ciała. Przez 10 (otyli) lub 14 kolejnych dni (szczupli) mieli oni prowadzić dzienniczki dietetyczne z dokładnym opisem wszystkiego, co jedli, nie zapominając o porze posiłku i jego wadze. Niektórzy jedli duże śniadania, podczas gdy inni poprzestawali na małym lub w ogóle je pomijali. Okazało się, że miłośnicy obfitego pierwszego posiłku (ich śniadanie oznaczało średnio 400 dodatkowych kalorii) dostarczali swojemu organizmowi w ciągu dnia również o ok. 400 kalorii więcej. W sumie daje to więc aż 800 kalorii ekstra. Wyniki pokazują, że ludzie jedzą tyle samo na lunch i kolację, bez względu na to, co mieli na śniadanie – podsumowuje dr Schusdziarra. Wzrastająca energetyczność śniadania wiązała się z wyższym ogólnym spożyciem kalorii w ciągu dnia i to zarówno u osób z nadmierną, jak i prawidłową masą ciała.
  10. Zestresowane myszy, które były w przeszłości na diecie odchudzającej, jedzą więcej pokarmów o wysokiej zawartości tłuszczu niż w podobnym stopniu zdenerwowane gryzonie, które nigdy się nie odchudzały (a właściwie nigdy nie były odchudzane). Wg amerykańskich naukowców, odkrycie to sugeruje, że umiarkowane diety zmieniają sposób, w jaki mózg reaguje na stres i mogą sprawiać, że ich zwolennicy stają się de facto bardziej podatni na wzrost wagi (The Journal of Neuroscience). Podczas gdy już od jakiegoś czasu wiadomo, że ograniczenie przez całe życie liczby dostarczanych organizmowi kalorii może spowodować, że zwierzę o połowę przeżyje swoich dobrze odżywionych pobratymców, badacze nie mają pojęcia, jakie są długoterminowe konsekwencje wdrażania co pewien czas diet naprawczych. W ramach studium zespół dr Tracy Bale z Uniwersytetu Pensylwanii analizował zachowanie i poziom hormonów u myszy, którym podawano pokarmy o zmniejszonej kaloryczności. Gdy po 3 tygodniach waga gryzoni spadła o 10-15%, okazało się, że w ciele wzrosło stężenie hormonu stresu kortykosteronu (działa on podobnie do kortyzolu), poza tym zwierzęta przejawiały zachowania depresyjne. Akademicy stwierdzili także, że zmieniła się aktywność kilku genów regulujących reakcje na stres i jedzenie. Nawet kiedy myszy wracały do swojej wagi, zmiany epigenetyczne (wzorzec przyłączonych do genów grup metylowych -CH3) nadal się utrzymywały. Aby sprawdzić, czy i ewentualnie jak wpłynie to na zachowanie, naukowcy stresowali myszy i monitorowali, ile tłustych pokarmów jedzą. Te, które były wcześniej na restrykcyjnej diecie, spożywały więcej tłustych pokarmów od innych myszy. Opisane wyniki sugerują, że stosowanie diety nie tylko zwiększa stres, utrudniając osiągnięcie sukcesu, ale i reprogramuje odpowiedź mózgu na przyszły stres oraz emocjonalny pociąg do jedzenia – podkreśla Bale.
  11. Ludzie, którzy odchudzając się, piją mleko lub jedzą nabiał, tracą średnio na wadze więcej niż osoby spożywające niewiele bądź rezygnujące w ogóle z produktów mlecznych (American Journal of Clinical Nutrition). Zespół z Uniwersytetu Ben-Guriona w Beer Szewie ustalił też, że bez względu na rodzaj diety, odchudzający się dostarczający organizmowi najwięcej pochodzącego z nabiału wapnia (580 mg) zrzucili do końca 2-letniego okresu ok. 6 kg. Z kolei ludzie z najniższym spożyciem nabiałowego wapnia (średnio ok. 150 mg) chudli przeciętnie ok. 3,1 kg. Izraelczycy odkryli, że poziom witaminy D we krwi niezależnie wpływa na wyniki odchudzania. Wśród osób, które schudły w większym stopniu, wzrastało stężenie witaminy D. W eksperymencie akademików z Uniwersytetu Ben-Guriona uwzględniono ponad 300 mężczyzn i kobiet z nadwagą. Mieli oni od 40 do 65 lat i stosowali jedną z 3 diet: niskotłuszczową, śródziemnomorską lub niskowęglowodanową. Studium stanowiło część prowadzonego w Centrum Badań Nuklearnych testu interwencji dietetycznej DIRECT (Dietary Intervention Randomized Control Trial). Wiadomo było, że ludzie z nadwagą mają niższy poziom witaminy D w surowicy, ale po raz pierwszy wykazano, że stężenie witaminy wzrastało wśród osób, które schudły. Wyniki utrzymywały się przez dwa lata prowadzenia studium, bez względu na to, czy ktoś przestrzegał diety niskowęglowodanowej, niskotłuszczowej czy śródziemnomorskiej – podsumowuje dr Danit Shahar.
  12. Picie wody przed posiłkami może pomóc w zrzuceniu zbędnych kilogramów – twierdzą naukowcy z Virginia Tech, którzy zaprezentowali wyniki swoich badań na konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Chemicznego w Bostonie. Akademicy ustalili, że wychylając 3 razy dziennie przed jedzeniem 2 szklanki wody, odchudzający pozbędą się dodatkowo średnio 2,3 kg. W studium zespołu profesor Brendy Davy wzięło udział czterdzieści osiem osób w wieku od 55 do 75 lat. Specjaliści przez 12 tygodni testowali swoją teorię, dzieląc ochotników na dwie grupy: pierwsza przestrzegała niskokalorycznej diety, ale przed posiłkami nie piła wody, druga przed ubogim w kalorie posiłkiem obowiązkowo wypijała 2 szklanki H2O. Po zakończeniu eksperymentu okazało się, że ludzie niekorzystający z "pomocy" wody schudli ok. 5 kg, a ich koledzy nieco ponad 7. W ramach wcześniejszego studium wykazano, że dorośli w średnim i starszym wieku, którzy przed posiłkiem wypijali dwie szklanki wody, spożywali od 75 do 90 kalorii mniej. Davy chwali się, że jej badanie należy uznać za pierwszą kontrolowaną, randomizowaną próbę ustalenia związków między konsumpcją H2O a dietą. Skąd cudowne działanie wody? Wyjaśnienie wydaje się proste. Pozbawiona kalorii ciecz zapełnia żołądek, pozostawiając mniej miejsca na pokarm. Amerykańscy badacze przestrzegają przed słodzonymi napojami. Davy wylicza, że w puszce napoju gazowanego znajduje się aż 10 łyżeczek cukru. Lepiej więc sięgać po wodę, ale wbrew pozorom, z nią także trzeba uważać ze względu na ryzyko przedawkowania.
  13. Papryczki chili, przysmak stosunkowo nielicznych koneserów, zawdzięczają swój palący smak alkaloidowi - kapsaicynie. Nie wiadomo dokładnie, jaką rolę pełnią piekące alkaloidy w roślinach. Zazwyczaj przyjmuje się, że rośliny wyewoluowały w ten sposób, ale ochronić się przed zjadaniem przez szkodniki. Dla kontrastu ludzie cenią sobie je właśnie w potrawach. Każdy konsument potwierdzi, że pali ona nie tylko w przełyku, ale spożyta obficie powoduje uczucie ciepła w całym ciele i pocenie się. Czy zatem nie dałoby się wykorzystać tego efektu do odchudzania? Znaczna część osób odchudzających się jest skłonna do daleko idących poświęceń, ale karmienie się dużymi ilościami papryki? To zbyt chyba wielkie wymaganie. Na szczęście istnieje wiele alkaloidów podobnych do kapsaicyny, które nie posiadają piekącego smaku, choć nadal wywołują zwiększone wydatkowanie energii przez organizm. Taką właśnie substancję - dyhydrokapsaicynę (DCT) naukowcy z Centrum Żywienia Człowieka UCLA postanowili wykorzystać do testów. Za cel postawiono sobie dokładnie zbadanie ewentualnych korzyści dla odchudzania, jakie mogłaby oferować dyhydrokapsaicyna. Bezpośrednim miernikiem miało być wzmożone wydatkowanie energii przez organizm po spożyciu DCT. W trwającym 28 dni badaniu wzięły udział 34 osoby obojga płci. Przez okres testu zgodzili się oni na spożywanie niskokalorycznej, płynnej diety. Badanych podzielono na dwie grupy, pierwsza jako suplement diety otrzymywała placebo, druga - niepiekący odpowiednik DCT, stosowano dwie różne ilościowo dawki. Przed i po rozpoczęciu badań sprawdzano wagę i ilość tkanki tłuszczowej u każdego badanego, a także mierzono ilość wydatkowanej energii (wytwarzanego ciepła) przez organizm po testowych posiłkach. Testy dowiodły, że przez kilka godzin po spożyciu dużej dawki DCT ilość energii wydatkowanej przez organizm wzrosła w wyraźny sposób, u osób przyjmujących dawkę maksymalną podwajała się nawet. Potwierdzono, że spożycie kapsaicynoidu zwiększało utlenianie tłuszczów, skłaniając organizm do spalania tłuszczu jako paliwa i przyspieszania metabolizmu. Zatem możliwe jest wykorzystanie właściwości DCT do odchudzania podczas stosowania niskokalorycznej diety. Ograniczeniem badania jest to, że efekt spożycia DCT badano jedynie poprzez odpowiedź termiczną organizmu na pojedynczy posiłek. Nie zbadano jeszcze wielu aspektów sprawy, np. możliwych rozbieżności w oddziaływaniu na osoby szczupłe i otyłe. Jest to jednak pierwsze, wg autorów, badanie potencjalnych zdrowotnych korzyści ze spożywania kapsaicynoidów łącznie z niskokaloryczną dietą. Badanie, którym kierował prof. David Heber z UCLA (Uniwersytet Kalifornii w Los Angeles) Center for Human Nutrition zostało zaprezentowane 27 kwietnia na konferencji Biologii Eksperymentalnej 2010 w Anaheim w Kalifornii i było ono częścią programu naukowego Amerykańskiego Towarzystwa Żywieniowego (American Society for Nutrition).
  14. Żyjemy w świecie pełnym osób odchudzających się. Odchudzają się już dzieci, młodzież, dorośli, starsi i... no właśnie, czy osoby w wieku starszym i podeszłym powinny się odchudzać? Do tej pory powszechnie uważano, że jest to mocno niewskazane. Uważali tak również lekarze, bowiem wyniki badań statystycznych dowodziły, że utrata wagi w podeszłym wieku znacząco zwiększa ryzyko śmierci. Tematem na nowo zajęła się dr M. Kyla Shea, specjalista geriatra i gerontolog z Baptystycznego Centrum Medycznego Uniwersytetu Wake Forest. Uznała ona, że dotychczasowe badania nie uwzględniały dostatecznie różnych możliwych przyczyn spadku wagi i jego powiązań ze śmiertelnością. Podjęła więc nowe badania z wykorzystaniem bardziej rygorystycznych założeń na losowej próbie, z zamiarem potwierdzenia lub obalenia obowiązujących dotychczas dowodów. W tym celu ponownie przeanalizowano dane 318 osób w wieku powyżej 60 lat, które traciły wagę z przyczyn zewnętrznych, lub poprzez celowe odchudzanie: dietę i ćwiczenia fizyczne. Okres badań wynosił osiem lat. Wyniki okazały się zdumiewające dla doświadczonych gerontologów. Przez lata społeczność medyczna wierzyła, opierając się o wyniki studiów, że utrata wagi jest złym prognostykiem - komentuje badanie dr Stephen B. Kritchevsky. - Istniejące dane nie pozwalały oddzielić przyczyny utraty wagi od jej skutku, a tymczasem nasze badania sugerują, że przypadki utraty wagi, jakie brano pod uwagę, były skutkiem problemów zdrowotnych, a nie celowego odchudzania. W rzeczywistości zaś nowe wyniki badań wskazują, że wśród seniorów, którzy celowo zmieniali swoją dietę i uprawiali ćwiczenia fizyczne, umieralność w badanym okresie ośmiu lat spadała o połowę w porównaniu z grupą kontrolną! Efekt ten występował nie tylko wśród badanej grupy 60+, ale również u osób w wieku 75 lat i więcej. Od dawna wiadomo, że zmniejszenie wagi ciała zmniejsza wiele problemów zdrowotnych typowych dla podeszłego wieku: kłopotów ze stawami, nadciśnienia, wysokiego poziomu cholesterolu, czy cukrzycy. Do tej pory jednak bano się zalecać redukcję wagi, bazując na dotychczasowych przekonaniach o zwiększonym ryzyku śmiertelności. Nowe wyniki odsyłają te wahania i obawy do lamusa. Dr Kritchevsky hamuje jednak entuzjazm i zaleca ostrożność: ponieważ jest to dopiero pierwsze takie badanie, na stosunkowo niewielkiej grupie osób, konieczne jest jego potwierdzenie w dalszych badaniach, obejmujących większą populację i możliwie dłuższy okres czasu. Tym niemniej można już uznać, że twierdzenia o zwiększonej umieralności osób starszych w wyniku kontrolowanej, zamierzonej utraty wagi można uznać za obalone. Badanie było finansowane przez Narodowy Instytut Starzenia (National Institute on Aging) i ukaże się niedługo w fachowym czasopiśmie Journal of Gerontology: Medical Sciences.
  15. Hongkoński Wydział Zdrowia przestrzega odchudzających się przed zażywaniem preparatów zawierających jaja glisty ludzkiej. Są one zachwalane na chińskojęzycznych witrynach internetowych jako sposób na szybką utratę wagi bez ograniczania jedzenia. Glisty są rozdzielnopłciowymi obleńcami z rodzaju Ascaris. Dziennie mogą złożyć nawet do 200 tys. jaj. Osiągają długość 20-60 cm; dłuższe są samice. Jak ostrzega rzecznik Wydziału, połykanie ich może powodować wzdęcia, ból brzucha, wymioty, biegunkę oraz niedożywienie. Na tym jednak nie koniec. Glistnica bywa śmiertelna, jeśli rozwinie się niedrożność jelit, dróg żółciowych lub przewodu trzustkowego. Zakażenia trzeba leczyć farmakologicznie, a w przypadku niedrożności konieczny jest, oczywiście, zabieg chirurgiczny. Przemysł związany z odchudzaniem rozwija się w Hongkongu naprawdę prężnie. Liczba otyłych mieszkańców zwiększyła się tu znacznie przez siedzący tryb życia, wszechobecne fast foody oraz długie godziny spędzane w pracy. Poza preparatami z jajami glisty można też nabyć parafinowe plastry, które powinno się podpalić, by wytopić tłuszcz z okolic brzucha.
  16. Pokazywanie kobietom dbającym o linię zdjęć słodyczy wzmacnia ich chęć do jedzenia zdrowo, a nie ulegania pokusie (Appetite). Floor M. Kroese z Uniwersytecie w Utrechcie opowiada, że reklamodawcy sądzą, że obrazy smakołyków nakłonią ludzi do dokonania zakupu, tymczasem wszystko wskazuje na to, że wodzenie na pokuszenie w rzeczywistości wzmacnia samokontrolę. Pod pretekstem przeprowadzania testu pamięciowego holenderski zespół poprosił 54 studentki o przyjrzenie się zdjęciu kawałka czekoladowego ciasta lub kwiatka. Potem ochotniczki wypytywano o plany dotyczące zdrowego odżywiania i zaoferowano do wyboru czekoladę bądź ciasteczko owsiane. Kobiety, które wcześniej oglądały czekoladowy tort, uznawały zdrowe jedzenie za ważniejsze niż te oglądające kwiat. Zdecydowanie częściej wybierały też ciastko owsiane, które jak ustalono na początku, jest postrzegane jako zdrowszy dietetycznie wariant. Kroese sądzi, że widok przedmiotu pożądania przypomina ludziom o ich głównym celu – dbałości o wagę – co pomaga im się zachować właściwie. Konflikt między natychmiastową satysfakcją a długoterminowym celem kończy się więc wygraną tego ostatniego (ze szczupłą sylwetką w tle). Pani psycholog sugeruje, że przestrzegające diety osoby mogłyby umieszczać na drzwiach lodówki zdjęcia smakowitych kąsków. Wyniki ekipy z Utrechtu odnoszą się jednak do kobiet zamierzających zrzucić kilka zbędnych kilogramów i nie wiadomo, jak zachowaliby się przedstawiciele populacji generalnej. Obecnie Holendrzy oszacowują wpływ pokus o różnym nasileniu. Na razie ustalili, że wyjątkowo apetyczne przypominają o zamiarze odchudzenia, natomiast niezbyt atrakcyjne widoki nie uruchamiają tego samego mechanizmu. Co ciekawe, może to oznaczać, że słabe pokusy są bardziej niebezpieczne.
  17. Wysokie stężenie witaminy D w osoczu krwi może zwiększać skuteczność diet odchudzających - uważają naukowcy z University of Minnesota. To bardzo ważna wiadomość, ponieważ niedobór tego związku jest zjawiskiem niezwykle częstym. Niedobór witaminy D jest powiązany z otyłością, lecz nie jest jasne, czy to niedostateczny poziom wit. D powoduje otyłość, czy też jest odwrotnie, tłumaczy główny autor badań, dr Shalamar Sibley. Aby to określić, naukowiec zaprosił do udziału w studium 38 osób cierpiących na nadwagę. Uczestnicy eksperymentu przeszli na dietę skomponowaną w taki sposób, by dzienny deficyt wartości energetycznej wynosił 750 kalorii. Zarówno przed rozpoczęciem trwającego 11 tygodni doświadczenia, jak i po jego zakończeniu, u uczestników wykonano badanie stężenia różnych form witaminy D we krwi. Jak podkreśla dr Sibley, średni poziom wit. D we krwi uczestników studium był niższy od wartości prawidłowej. Ci, którzy na początku doświadczenia mieli jej więcej, wyraźnie na tym korzystali, gdyż wzrost poziomu 25-hydroksykalcyferolu, prekursora najważniejszej postaci witaminy D, o 1 ng/ml pozwalał średnio na zrzucenie dodatkowych 200 g zbędnej wagi. Podobnie było ze stężeniem głównej formy wit. D, czyli 1,25-dihydroksykalcyferolu - podwyższenie stężenia tego związku o 1 ng/ml wiązało się ze schudnięciem o dodatkowych 107 g. Dodatkową korzyścią z podwyższonego poziomu witaminy D (dotyczy to obu badanych form tego związku) była utrata większej ilości tłuszczu brzusznego, a więc najbardziej niekorzystnej dla zdrowia formy tkanki tłuszczowej. Autorzy eksperymentu podkreślają, że jest zbyt wcześnie, by mieć całkowitą pewność co do skuteczności suplementacji witaminowej. Jak podkreślają, konieczne są bardziej szczegółowe badania. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by zadbać o przywrócenie prawidłowego poziomu witaminy D w swoim organizmie. Korzystne działanie tego związku znacznie wykracza bowiem poza wspomaganie odchudzania.
  18. Gdy waga 35-letniej Marion Corns sięgnęła 98 kg, kobieta nie mogła się z tym pogodzić. Nie schudła jednak w tradycyjny sposób – ćwicząc lub przechodząc na dietę. Po wypróbowaniu wszelkich możliwych sposobów udała się do hipnoterapeuty, który przeprowadził ją krok po kroku przez fikcyjną operację zakładania opaski żołądkowej. Dzięki temu w ciągu 4 miesięcy zrzuciła aż 25 kg. Za pięć sesji w Elite Clinic w Marbelli Brytyjka zapłaciła równowartość 780 funtów. Pacjentkę przekonano, że jej żołądek ma teraz wielkość piłki golfowej, dlatego czuje sytość po zjedzeniu kilku zaledwie kęsów. Tygodniowo waga Corns spada nawet o 1,5 kg. O dziwo, "pamiętam" każdą część procedury – włącznie z wwiezieniem na salę operacyjną, postukiwaniem narzędzi chirurgicznych czy zapachem anestetyków. Metoda jest nowa, niezbyt kosztowna i bezbolesna. Niewykluczone więc, że zainteresuje się nią sporo osób.
  19. Czy jedna z najprostszych diet, zwana po prostu "jedz mniej", powinna zmienić swoją nazwę? Badacze ze szpitala im. Johnsa Hopkinsa twierdzą, że tak. Według nich znaczne skuteczniejszym sposobem na odchudzanie jest zmniejszenie konsumpcji napojów dosładzanych cukrem. Przeprowadzone studium objęło 810 osób w wieku 25-79 lat. Trwało ono 18 miesięcy, a liczba kalorii przyjmowanych przez jego uczestników była regularnie sprawdzana na podstawie telefonicznych wywiadów. Jak wykazali badacze, rezygnacja z 1 porcji napojów dosładzanych cukrem dziennie wiązała się z utratą aż 0,5 kg po 6 miesiącach oraz 0,7 kg po 18 miesiącach. Spośród siedmiu rodzajów napojów właśnie te słodzone cukrem były jedynymi, których przyjmowanie było wyraźnie związane ze zmianą masy ciała. Zarówno płynne, jak i stałe [źródła] kalorii były związane ze zmianą wagi, lecz wyłącznie zmiana liczby kalorii przyjmowanych w stanie płynnym wpływała wyraźnie na utratę masy ciała po 6 miesiącach obserwacji, tłumaczy dr Benjamin Caballero, główny autor studium. Jego zespół wykazał także, że pozostałe rodzaje płynów nie wykazywały znacznego wpływu na wagę, nie licząc minimalnie korzystnego wpływu spożycia napojów dietetycznych oraz alkoholowych. Przepowadzone badanie nie jest pierwszym, w którym wykazano związek pomiędzy spożyciem napojów słodzonych cukrem oraz masą ciała. Mało kto przypuszczał jednak, że wpływ napojów dosładzanych na wagę jest istotniejszy od ilości i rodzaju spożywanych pokarmów. Z pewnością warto wziąć to pod uwagę podczas planowania własnej diety.
  20. Wegetarianizm ma bez wątpienia wiele zalet i wpływa korzystnie na wiele aspektów zdrowia człowieka, lecz wszystko ma swoją cenę. Najnowsze badania wskazują, że młode osoby decydujące się na ten typ diety są zagrożone wzrostem ryzyka zaburzeń psychologicznych związanych z odżywianiem. Zebrane informacje są owocem badania prowadzonego w ostatnich latach w Stanach Zjednoczonych. Wzięło w nim udział 2516 osób w wieku 15-23 lat. Poproszono je o wypełnienie kwestionariusza zawierającego pytania m.in. na temat diety, wagi ciała, podejścia do odchudzania oraz niebezpiecznych zachowań, takich jak nadużywanie narkotyków i alkoholu. Na podstawie wypełnionych ankiet podzielono badane osoby na trzy grupy: aktualnych i byłych wegetarian oraz osoby, które nigdy nie stosowały diety bezmięsnej. W każdej z nich obliczono częstotliwość występowania niekontrolowanych napadów jedzenia, utraty kontroli nad apetytem oraz stosowania środków wspomagających dietę, m.in. wywoływania wymiotów oraz stosowania środków przeczyszczających, odwadniających itp. Z analizy wagi uczestników studium wynika, że młodsi z nich charakteryzowali się dość podobną masą ciała, lecz wśród nieco starszych wegetarian stwierdzono niższy odsetek osób z nadwagą w porównaniu do ich mięsożernych rówieśników. Niestety, wszystko ma swoją cenę: osoby, które całkowicie zrezygnowały ze spożywania mięsa, znacznie częściej stosowały drastyczne metody kontrolowania własnej wagi oraz doznawały ataków napadowego jedzenia i braku kontroli nad apetytem. Pomimo pozornej korzyści wynikającej z utrzymania prawidłowej masy ciała, mogło to skończyć się poważnymi zaburzeniami ich zdrowia oraz stanu psychiki. O wynikach przeprowadzonego studium poinformowało czasopismo Journal of the American Dietetic Association.
  21. Niskokaloryczna dieta bogata w białka jest skutecznym sposobem na zwiększenie tempa spalania tkanki tłuszczowej u osób otyłych oraz cierpiących z powodu nadwagi - twierdzą australijscy badacze. Wyniki studium opublikowano w czasopiśmie Nutrition & Dietetics. Naukowcy zaobserwowali, że posiłki o wysokiej zawartości białek wzmagają intensywność spalania tkanki tłuszczowej u osób cierpiących na jej nadmiar. Co ciekawe, efekt ten był niezależny od łącznego indeksu glikemicznego przyjmowanych pokarmów, czyli szybkości, z jaką wzrasta poziom glukozy we krwi po ich spożyciu. Jedna z autorek badania, dr Marijka Batterman, tłumaczy istotę zebranych informacji: z przeprowadzonych wcześniej badań wiemy, że osoby z nadwagą oraz otyłością nie spalają tłuszczu tak wydajnie, jak pozostałe. Nasze nowe studium pokazuje, że utlenianie tłuszczów, czyli zdolność organizmu do ich spalania, poprawia się u osób otyłych, gdy stosują one dietę bogatszą w białka. Uczestnicy studium przyjmowali trzy posiłki o tej samej wartości energetycznej. Dwa z nich zawierały znaczne ilości protein, zaś skład trzeciego był bardziej zrównoważony. Jedno z dań wysokobiałkowych zawierało składniki o niskim indeksie glikemicznym (tzn. powoli zwiekszające poziom glukozy we krwi), zaś indeks glikemiczny drugiego posiłku był wysoki. Na zakończenie eksperymentu wykonano pomiar ilości zużywanej przez organizm energii. Z obliczeń wynika, że spalanie tkanki tłuszczowej najefektywniej pobudzały oba rodzaje posiłków o dużej zawartości protein. Wśród produktów, które podawano uczestnikom eksperymentu, były m.in.: omlety z serem i pomidorami oraz kanapka z wołowiną, ostrym sosem korzennym i sałatą popijana niskotłuszczowym jogurtem. Zaobserwowaliśmy wyraźną zależność pomiędzy budową ciała oraz wpływem zawartych w diecie białek na utlenianie tłuszczów. Nasze ciała zużywają energię i korzystają z zapasów tłuszczu w różny sposób, więc musimy to uwzględnić, planując naszą dietę, uważa dr Batterman, pracująca dla Uniwersytetu w australijskim mieście Wollongong. Claire Hewat, prezes Australijskiego Stowarzyszenia Dietetyków, potwierdza prawdziwość wyników na podstawie własnych obserwacji. Badaczka daje także radę dla osób chcących zrzucić kilka zbędnych kilogramów: zapomnijcie o chwilowych dietach, które są teraz takie modne. Zamiast tego, włączcie [do swojej diety] białka pochodzące ze zdrowego pożywienia, takiego jak chude czerwone mięso, drób i ryby, rośliny strączkowe, jajka i niskotłuszczowy nabiał. Dokładne ustalenie programu odchudzania powinno jednak, jej zdaniem, być skonsultowane z zawodowym dietetykiem.
  22. Diety niskowęglowodanowe, takie jak np. dieta Atkinsa, bez wątpienia mogą pomóc w zrzuceniu kilku (a nawet więcej) zbędnych kilogramów. Okazuje się jednak, że efektem ubocznym ich stosowania jest osłabienie podstawowych funkcji umysłu. Na wstępie uspokajamy: zaburzenie jest odwracalne, a powrót do bardziej urozmaiconego sposobu odżywiania przywraca prawidłowe funkcjonowanie mózgu. Warto jednak wziąć te informacje pod uwagę, gdy planuje się np. naukę przed egzaminem. Do prawidłowego funkcjonowania neuronów niezbędna jest glukoza. Nasz organizm może ją co prawda wytwarzać z innych produktów, lecz, jak pokazuje eksperyment przeprowadzony przez badaczy z amerykańskiego Tufts University, odżywiane w ten sposób komórki nerwowe nie funkcjonują równie dobrze. Badanie objęło 19 kobiet w wieku od 22 do 55 lat. Paniom pozwolono wybrać jedną z dwóch diet rekomendowanych przez Amerykańskie Towarzystwo Dietetyczne: niskocukrową lub bardziej urozmaiconą, ale o obniżonej kaloryczności. W przypadku pierwszej z nich, zgodnie z zaleceniami, w pierwszym tygodniu należy maksymalnie ograniczyć spożycie cukrów, zaś potem można zacząć je przyjmować, lecz w zmniejszonej ilości. W przypadku "zwykłej" diety stosuje się bardziej urozmaicony dobór pokarmów, lecz ich sumaryczna wartość energetyczna powinna być obniżona w stosunku do typowego sposobu odżywiania. Uczestniczki eksperymentu wzięły udział w pięciu kolejnych testach. Pierwszy z nich wykonano zaraz przed rozpoczęciem diety, dwa kolejne - w pierwszym jej tygodniu, zaś dwa ostatnie - w ciągu drugiego tygodnia odchudzania. Parametrami ocenianymi przez badaczy były: koncentracja uwagi, pamięć krótko- i długotrwała oraz przestrzenna, a także spostrzegawczość. Panie były także pytane o nastrój oraz intensywność uczucia głodu. Wyniki badania pokazują dość jednoznacznie, że dieta niskocukrowa znacznie ogranicza aktywność mózgu. Oprócz poprawy zdolności do chwilowej koncentracji oraz nieznacznego polepszenia nastroju, umysły pań przyjmujących minimalne ilości węglowodanów pracowały wyraźnie słabiej. Dr Holly Taylor, jedna z autorek doświadczenia, ocenia jego rezultaty: pomimo, iż studium objęło niewielką grupę, wyniki pokazują wyraźną różnicę w zdolnościach poznawczych w zależności od [stosowanej] diety. Być może warto więc urozmaicić swoje menu np. w czasie przygotowań do sesji lub matury.
  23. Ellen Langer, psycholog z Uniwersytetu Harvarda, postanowiła zbadać relacje, jakie zachodzą pomiędzy naszym umysłem, a naszym ciałem. Chciała sprawdzić czy to, w jaki sposób człowiek postrzega swoją aktywność fizyczną wpływa na to, jak jego ciało wygląda. Langer, autorka wielu ważnych i prowokacyjnych studiów, przyjrzała się pokojówkom. Jak wiadomo, praca pokojówki jest pracą fizyczną, a kobiety, które ją wykonują, przez cały czas muszą być bardzo aktywne. Okazało się jednak, że aż 67% pokojówek twierdzi, że nie wykonuje zbyt wielu ćwiczeń fizycznych. Ponad 33% powiedziało, że w ogóle nie ćwiczą. To dziwne stwierdzenie, biorąc pod uwagę fakt, że są fizycznie aktywne przez cały dzień – mówi Langer. Jeszcze bardziej zadziwiające rezultaty przyniosły szczegółowe badania. Okazało się, że, mimo iż aktywność fizyczna pokojówek znacznie przekracza zalecenia lekarza krajowego, to ciała kobiet nie odnoszą z tego tytułu żadnych korzyści. Langer wraz z zespołem zbadali ilość tkanki tłuszczowej, stosunek obwodu talii do bioder, ciśnienie krwi, wagę i wskaźnik masy ciała (BMI). Wszystkie te miary odpowiadały raczej postrzeganemu przez kobiety, a nie rzeczywistemu poziomowi aktywności fizycznej. Langer postanowiła więc popracować nad zmianą postrzegania własnej aktywności fizycznej u pokojówek. Pani profesor podzieliła 84 kobiety na dwie grupy. Wraz z jedną z nich uważnie przeanalizowano wszystkie czynności wykonywane przez nie w pracy i wyjaśniono kobietom, ile kalorii spalają podczas każdej z nich. Tej grupie przekazano też informację, że poziom ich aktywności fizycznej jest nawet większy niż zalecany przez lekarza krajowego. Drugiej z grup nie powiedziano nic. Po miesiącu ponownie przeprowadzono badania wszystkich kobiet. W tej grupie, której powiedziano o zaletach pracy pokojówki, zauważono 10-procentowy spadek ciśnienia krwi, spadek wagi oraz poprawienie się stosunku obwodu talii do bioder. Langer i jej zespół dokładnie wypytali kobiety o to, co robią w pracy. Chcieli w ten sposób się dowiedzieć, czy te panie, którym powiedziano o pozytywnym wpływie ich pracy na zdrowie, nie zmieniły czasem swojego zachowania pod wpływem uzyskanych informacji. Okazało się, że nie. Pani profesor uważa więc, że zmiana, która zaszła w ich ciałach była wynikiem samej tylko zmiany postrzegania swojej aktywności ficzynej. Jej zdaniem zadziałał tutaj efekt placebo. Gdy kobiety uwierzyły, że są fizycznie aktywne, ich ciało zareagowało. Oznacza to zatem, że „obiektywna prawda” o naszych ciałach nie jest niezmienialna. I, przynajmniej teoretycznie, możemy siedzieć w fotelu objadając się czekoladą, i jednocześnie tracić na wadze. Martin Binks, z Duke Diet and Fitness Center z Północnej Karoliny, jest pod wrażeniem osiągniętych rezultatów, jednak nie wierzy w to, by efekt placebo mógł działać w świecie fizycznym. Jego zdaniem placebo udające lek antydepresyjny może poprawić nastrój pacjenta, ale placebo nie zmniejszy guza nowotworowego ani nie spowoduje, że schudniemy. Binks uważa, że kobiety w jakiś sposób zmieniły swoje zachowanie i dlatego straciły na wadze. Z drugiej jednak strony mamy głos Howarda Brody'ego z Institute of the Medical Humanities na University of Texas Medical Branch, który od lat specjalizuje się w badaniu efektu placebo. Brody uważa, że placebo działa też w świecie fizycznym. Na poparcie swoich słów przytacza jedne z badań, podczas których podawano chorym na astmę lek powodujący, że napady astmy były jeszcze bardziej gwałtowne. Naukowcy mówili jednak chorym, że lek ten łagodzi objawy astmy. Znacząca liczba tych pacjentów twierdziła później, że napady astmy są łagodniejsze, a badania to potwierdzały – powiedział Brody.
  24. Planujesz dietę? Warto rozważyć odłożenie realizacji tego planu. Najnowsze badania wykazały, że ograniczenie dostaw kalorii w czasie "sezonu grypowego" ogranicza zdolność organizmu do odparcia ataku wirusa grypy. Odkrycia dokonali badacze z Uniwersytetu Stanu Michigan. Przeprowadzony przez nich eksperyment na myszach wykazał, że zmniejszenie o 40% wartości energetycznej przyjmowanych przez nie pokarmów zwiększa prawdopodobieństwo śmierci zwierząt po ekspozycji na wirusa. Myszy, u których ograniczono podaż kalorii, otrzymywały wszystkie niezbędne składniki mineralne i witaminowe w prawidłowych ilościach. Jeśli jesteś wystawiony na kontakt z nowym szczepem [wirusa] grypy, przeciwko któremu twoje ciało nie wytworzyło jeszcze odpowiednich przeciwciał chroniących cię przed infekcją, twoje ciało musi polegać na komórkach niszczących wirusa, tłumaczy główna autorka odkrycia, prof. Elizabeth Gardner. Dodaje: komórki typu "naturalnych zabójców" [ang. natural killer cells (NK) - red.] są istotne dla kontrolowania wczesnych etapów infekcji wirusowej, ponieważ reagują one szybko po napotkaniu zainfekowanych przez wirusa komórek. Nasze studium wykazało, że myszy poddane restrykcji kalorycznej wykazują większą podatność na grypę, a ich ciała nie są przygotowane do wytworzenia dostatecznej liczby komórek NK potrzebnych do zwalczenia zagrożenia związanego z infekcją. Eksperymenty naukowców z Michigan wykazały, że myszy karmione zmniejszoną ilością pokarmu znacznie częściej ginęły w pierwszych dniach od kontaktu z wirusem grypy, a te, które przetrwały atak, wolniej dochodziły do siebie i odzyskiwały apetyt. Zaobserwowano także poważny spadek masy ciała zwierząt poddanych ścisłej diecie. Prof. Gardner zaznacza, że restrykcja kaloryczna ma swoje liczne zalety, na czele z przedłużaniem życia. Jej zdaniem warto jednak rozważyć rezygnację z niej przynajmniej podczas czterech miesięcy w roku, kiedy zarazki grypy rozprzestrzeniają się z największą intensywnością. Powinno to w szczególności dotyczyć jednostek najbardziej wrażliwych, takich jak dzieci czy osoby starsze. Zdaniem badaczki nawet szczepienie przeciwko grypie nie daje gwarancji przetrwania zimy bez nieprzyjemności związanych z chorobą. Oznacza to, że nawet jeśli określona osoba została w danym roku zaszczepiona, może nie posiadać w swojej krwi dostatecznej ilości przeciwciał pozwalających na odparcie choroby. Ostatnią deską ratunku są wówczas komórki NK, lecz te, jak już ustalono, nie spełniają swojej roli w organizmach osób poddanych restrykcji kalorycznej. Kolejnym badaniem zespołu prof. Gardner będzie ustalenie mechanizmu odpowiedzialnego za osłabienie odporności związanej ze ścisłą dietą. Tego typu dociekania bez wątpienia pomogą w zrozumieniu zjawisk chroniących nas przed chorobą oraz wymuszeniu na organizmie utrzymanie ich w stanie gotowości nawet u osób przyjmujących pokarmy o zmniejszonej wartości energetycznej.
  25. Kobiety, które są stale na diecie, tyją w ciąży więcej niż panie nieprzejmujące się tak bardzo jedzeniem (Journal of the American Dietetic Association). Dr Anna Maria Siega-Riz z Uniwersytetu Północnej Karoliny tłumaczy, że kobietom przekazuje się następujący komunikat: Jesteś w ciąży, więc możesz teraz jeść wszystko, na co tylko masz ochotę. Tymczasem, wg najnowszych doniesień, w pierwszym trymestrze nie ma potrzeby zwiększania dziennej liczby kalorii. Dopiero w drugim trzeba zacząć jeść za dwoje, czyli o 340 kalorii więcej. Od 7. do 9. miesiąca należy pomyśleć o zapewnieniu 450 dodatkowych kalorii. Pani doktor przyznaje, że coraz więcej kobiet za dużo przybiera na wadze. Może być tak, że panie, które nawykowo stosują diety, tyją więcej z powodów fizjologicznych. Bardziej prawdopodobne jednak, że traktują ciążę jako okres wyzwolenia się z karbów. Aby zbadać związek pomiędzy nawykami żywieniowymi sprzed ciąży a wzrostem wagi podczas ciąży, zespół śledził losy 1223 kobiet. Brały one udział w studium przedwczesnego porodu i rozwoju płodu. Wszystkie ochotniczki wypełniały kwestionariusz. Znalazły się w nim pytania o stosowanie diet, wątpliwości związane z jedzeniem oraz wahania wagi. Przeciętna kobieta tyła o 52% więcej, niż powinna. De facto zjawisko to dotyczyło jedynie 63% badanych: 2/3 ciężarnych z niedowagą, 63% z prawidłową masą ciała, 85% pań z nadwagą i 74% otyłych. Osoby, które przynajmniej raz doświadczyły przed ciążą efektu jo-jo, czyli w ciągu tygodnia schudły i ponownie przytyły ok. 2,5 kg, w czasie błogosławionych 9 miesięcy zebrały o 2 kg więcej niż ich koleżanki. Poza paniami z niedowagą, podobne zjawisko zaobserwowano u wszystkich wolontariuszek, które stosowały ograniczenia żywieniowe.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...