Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'oceany' .
Znaleziono 4 wyniki
-
Zakwaszenie oceanów upośledza słuch błazenków
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Młode amfipriony, zwane także błazenkami, posługują się słuchem, by w ciągu dnia wykryć i ominąć obfitujące w drapieżniki rafy koralowe. Wydaje się jednak, że wzrost zakwaszenia oceanów pogarsza ich słuch, co wystawia ryby na oczywiste niebezpieczeństwo (Biology Letters). Od rewolucji przemysłowej niemal połowa dwutlenku węgla, uwolnionego w wyniku spalania paliw kopalnych, została pochłonięta przez oceany. Wskutek tego pH wody zaczęło spadać szybciej niż kiedykolwiek wcześniej w ciągu ostatnich 650 tys. lat. Podczas gdy uprzednie badania pokazały, że zjawisko to prowadzi do utraty przez ryby węchu, najnowsze studium ichtiologów z Uniwersytetu w Bristolu oraz Uniwersytetu Jamesa Cooka dodało do tego również upośledzenie słuchu. Jak wyjaśnia dr Steve Simpson ze Szkoły Nauk Biologicznych Uniwersytetu Bristolskiego, na początku młode amfipriony trzymano w dzisiejszych warunkach, potem wypróbowano 2 kolejne scenariusze z dodatkowymi dawkami CO2; uzwględniono przy tym przewidywania Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) na 2050 i 2100 rok. Po 17-20 dniach Simpson monitorował reakcje narybku na odgłosy rafy bogatej w drapieżniki, na które składały się m.in. dźwięki wydawane przez skorupiaki oraz inne ryby. Zaprojektowaliśmy zupełnie nową komorę wyboru, która pozwoliła nam odtwarzać hałasy rafy przez podwodne głośniki i monitorować, jak nasze laboratoryjne ryby reagują. Ryby hodowane w warunkach odpowiadających współczesnym odpływały od źródła dźwięków drapieżnika, ale już osobniki hodowane przy stężeniach CO2 przewidywanych na 2050 i 2100 r. nie wykazywały żadnej reakcji. Brytyjsko-australijskie studium zademonstrowało, że zakwaszenie oceanów wpływa nie tylko na zewnętrzne systemy czuciowe, ale także na te zlokalizowane głębiej w ciele ryb (uszy są np. ukryte z tyłu głowy). Umieściliśmy dzisiejsze ryby w jutrzejszych warunkach [...]. Nie wiemy, czy w ciągu życia kilku kolejnych pokoleń zwierzęta te zdołają się przystosować i tolerować zakwaszenie oceanów.- 1 odpowiedź
-
Rtęć jest jednym z najbardziej trujących pierwiastków. Niestety, wiele z używanych przez człowieka technologii powoduje skażanie środowiska, w tym środowiska wodnego, związkami rtęci. Jak się okazuje, mimo znacznie niższych stężeń rtęci w oceanach, jest ona tam znacznie bardziej niebezpieczna niż w wodzie słodkiej. Jednym z najpowszechniejszych związków rtęci, a przy tym wyjątkowo trującym jest metylortęć. Ten organiczny związek jest silną neurotoksyną, powodującą uszkodzenie między innymi nerek, mózgu i wątroby. Może przenikać do organizmu zarówno w pożywieniu, jak i poprzez układ oddechowi, czy przez skórę, ponadto kumuluje się w organizmie. Kumulacja związków rtęci w organizmach zwierząt jest najczęstszą przyczyną zatruć. Wg badań, na przykład w Stanach Zjednoczonych w organizmach aż 8% kobiet wykrywa się stężenie rtęci przekraczające bezpieczne normy. Jedną z przyczyn jest spożywanie ryb zatrutych tym metalem. Dlaczego jednak organizmy morskie zawierają większe ilości tego szkodliwego pierwiastka, skoro jego stężenie w wodzie morskiej jest znacznie mniejsze niż w słodkiej? Do tej pory istniejące technologie nie pozwalały na odkrycie przyczyny z powodu zbyt małej czułości i problemów z mierzeniem i wykrywaniem rtęci w morskiej wodzie. Teraz jednak zbadaniem zagadnienia zajęła się Heileen Hsu-Kim z Uniwersytetu Duke'a. Przyczyną, jak się okazało, jest sama słona woda. Metylortęć bardzo łatwo łączy się z materią organiczną: na przykład szczątkami obumarłych roślin, dlatego szybko trafia do łańcucha pokarmowego. Zagrożenie z jej strony jest jednak zmniejszane przez promieniowanie słoneczne, które powoduje rozkład związku. Dokładniej, rozpad następuje dzięki reaktywnym formom tlenu, które powstają w wodzie pod wpływem słońca. Tak się dzieje w wodzie słodkiej. Kiedy jednak metylortęć trafi do wody morskiej, ulega rozpadowi bardzo powoli. Jej cząstki bowiem łączą się chętnie z chlorkami, czyli z samą solą. Takie połączenie jest bardzo odporne i nie ulega rozkładowi pod wpływem promieniowania.
-
- Heileen Hsu-Kim
- oceany
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Opublikowano dane z dwóch najnowszych i najszerzej zakrojonych badań globalnego oceanu. Oszacowanie dokładnej ilości wody oraz zmian temperatury potwierdza przewidywania klimatologów. Oceany są mniejsze niż sądzono, stają się też coraz cieplejsze. Badanie przeprowadzone przez Woods Hole Oceanographic Institution (Instytut Oceanograficzny Woodsa Hole'a) w Massachusetts, prywatną organizację badawczą non-profit, miało na celu oszacowanie całkowitej ilości wody zawartej w światowych oceanach. Wykonane przy użyciu danych satelitarnych badanie jest najdokładniejszym z dotąd przeprowadzonych, dało ono wynik 1,3 miliarda kilometrów sześciennych wody, nieco mniej niż dotychczasowe szacunki. Badanie drugie, przeprowadzone przez National Oceanic and Atmospheric Administration - dział amerykańskiego Departamentu Handlu - miało ocenić zmiany temperatury wód oceanicznych. Trwające szesnaście lat (w latach 1993-2008) pomiary wykonywano przy współpracy jednostek badawczych z Japonii, Niemiec i USA, z zastosowaniem różnych metod badawczych. Różnice w zastosowanych metodach - a także różny stopień ich dokładności i metodologia gromadzenia danych - sprawiły, że poszczególne wyniki różniły się między sobą. Zarówno jednak ostateczne szacunki, jak i wyniki cząstkowe jednoznacznie wskazują na ocieplanie się oceanów w ciągu ostatnich dwóch dekad. Trend jest wyraźny i stanowi dobry wskaźnik globalnego ocieplania się. Według szacunków 90% energii zatrzymywanej przez gazy cieplarniane pochłaniane jest przez oceany. Wyniki, sprawdzone przez naukowców niezaangażowanych w te badania, potwierdzają ogólne przewidywania klimatologów co do zmian klimatu. Śledzenie zmian temperatury oceanów jest bardzo istotne w tym kontekście. Ich temperatura, a w szczególności prądy oceaniczne mają wyjątkowy wpływ na praktyczny klimat i pogodę na świecie. To, co się dzieje z pochłanianym przez oceany ciepłem nie pozostanie bez wpływu na światowy klimat, a w rezultacie gospodarkę.
- 1 odpowiedź
-
Przyspieszone topnienie lodu na Grenlandii
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Według amerykańskich badaczy prowadzonych przez Chińczyka Chena Jianli, grenlandzka czasza lodowa, druga pod względem wielkości na świecie, topi się teraz niemal trzy razy szybciej niż w ciągu 5 zeszłych lat. Od 2004 roku kurczy się rocznie o 240 kilometrów sześciennych, szacują naukowcy po przestudiowaniu zmiany masy lodu na Grenlandii między 2002 a 2005 rokiem. Wcześniejsze badania wykazały, że w latach 1997-2003 roczny ubytek masy lodu wynosił ok. 90 kilometrów sześciennych rocznie. Ostatnie odkrycie, opisane na łamach magazynu Science, ujawnia jeszcze jeden element globalnego ocieplenia. Topniejące lodowce Grenlandii przyczyniają się bowiem do podniesienia poziomu mórz. Nasze wyniki potwierdzają, że lód na wyspie topi się w przyspieszonym tempie — powiedział ChinaDaily w czwartek (10 sierpnia) Jianli, geofizyk z Centrum Badań Kosmicznych University of Texas. W marcu bieżącego roku amerykańscy badacze oszacowali, posługując się satelitarną interferometrią radarową, że grenlandzka czasza lodowa "traci" rocznie ok. 224 kilometrów sześciennych. Istnieją jednak wątpliwości co do wyników, gdyż satelitarna technika zdalnych pomiarów generuje z reguły duże błędy — dodaje Jianli. Jianli i jego zespół badawczy oparli więc swoje wnioski na dokładniejszych danych, uzyskanych za pomocą metody uwzględniającej zmiany w polu grawitacyjnym (z 2 bliźniaczych satelitów programu GRACE — Gravity Recovery and Climate Experiment). Eksperyment NASA rozpoczął się 17 marca 2002 roku. Ma on pomóc zmierzyć ziemskie pole grawitacyjne, w tym również określić jego zmienność w czasie oraz przestrzeni. Na orbitę wprowadzono zespół 2 satelitów (orbita przebiega na wysokości ok. 500 km nad Ziemią, a urządzenia znajdują się w odległości 220 km od siebie). Każdy satelita jest wyposażony w GPS. Mapowanie pola grawitacyjnego Ziemi jest możliwe dzięki pomiarowi odległości między identycznymi satelitami. Opracowaliśmy także nową metodę wykrywania i filtrowania użytecznych sygnałów z kosmicznego szumu — donosi Jianli. Jianli i inni odkryli także, że lodowiec na południowym wschodzie Grenlandii topniał mocniej w 2004 roku (roczna utrata lodu to w jego przypadku 90 kilometrów sześciennych). Z GRACE możemy sprawdzić zmianę masy lody poszczególnych lodowców, co nie jest możliwe przy wykorzystaniu innych metod. Naukowcy oceniają, że jeśli lody Grenlandii całkowicie stopnieją, podniesie to poziom mórz i oceanów o jakieś 6,5 metra. Oznacza to zatopienie wielu obszarów.