Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'manipulować' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 4 wyniki

  1. Pojękując, samice łosi mogą manipulować bykami i skłaniać je do walki. Łosze wydają więcej dźwięków, gdy zbliżają się do nich mniejsze samce, co wyzwala agresję u bardziej atletycznie zbudowanych konkurentów. Zespół doktora Terry'ego Bowyera z Uniwersytetu Stanowego Idaho prowadził badania w Parku Narodowym Deniali na Alasce (Behavioural Ecology and Sociobiology). Samce łosi współżyją z wieloma partnerkami, ale łosze kopulują tylko z jednym bykiem. Samce staczają walki o wybranki. Wcześniejsze studia wykazały, że gdy byki się do nich zbliżają, samice wydają protestujące dźwięki. Teraz okazało się, że łosze protestują o wiele częściej w odpowiedzi na zaloty mniejszych samców, mimo że większe byki bardziej angażują się w zaloty. To zachowanie pomaga uniknąć napastowania przez mniejsze byki i jednocześnie prowokuje walki między większymi samcami. Gdy łosze pojękiwały, samcza agresja była o wiele większa niż w sytuacji, kiedy tego nie robiły. Dr Bowyer uważa, że prowadząc do bójek między konkurentami, samice zyskują pewien wpływ na wybór partnera. Zwykle to samce rozstrzygają kwestie dostępu do samic, walcząc, ale samice mogą manipulować tym, kto i kiedy stoczy ze sobą bój.
  2. Zespół Rianne Ruijschop z NIZO Food Research w Ede w Holandii odkrył, że za pomocą zapachów o określonych parametrach można zmniejszyć apetyt i w ten sposób zapobiegać przejadaniu się oraz otyłości (Journal of Agricultural and Food Chemistry). Cząsteczki zapachowe z pożywienia mogą uaktywniać obszary mózgu odpowiedzialne za uczucie najedzenia. Kiedy ludzie przeżuwali pokarm, naukowcy kierowali zapach z ust na tylną część jamy nosowej, przez co głód zostawał skutecznie stłumiony. Nie spodziewaliśmy się takich wyników – podkreśla Ruijschop. Holendrzy zauważyli, że pokarmy stałe, które wymagają żucia i przełykania, a więc sprzyjają uwalnianiu aromatów, są bardziej sycące od przekąsek płynnych. Gdy dodawano wonie związane z tłuszczami, węglowodanami i białkami, dwa ostatnie rodzaje nasilały uczucie sytości. Być może dlatego, że w domyśle takie pokarmy są wysokoenergetyczne. Podobnie działały zapachy złożone, które, w odróżnieniu od prostych woni, sugerowały zróżnicowanie posiłku i większy rozmiar porcji. Ekipa Ruijschop stwierdziła też, że niebagatelny wpływ miała wielkość próbki. Małe wydłużały czas działania woni. Podczas eksperymentów naukowcy byli w stanie modyfikować właściwości sycące poszczególnych produktów. Kiedy np. napój wydzielał tyle zapachów, co pokarm stały, zwiększała się jego zdolność zaspokajania głodu. Odkrycia badaczy z Ede można wykorzystać w profilaktyce otyłości. Warto rozważyć choćby dodawanie do produktów kapsułek wzmagających bądź przedłużających posmak lub wydzielanie zapachu. Sprawdzić powinno się także wzbogacanie pokarmów składnikami wymagającymi żucia albo zmniejszanie wielkości odgryzanych porcji, by wymusić porządniejsze przeżuwanie. W ramach nieopublikowanego jeszcze studium Ruijschop udowodniła, że manipulując zapachem, można zmniejszyć ilość spożywanego przez ludzi pożywienia aż o 10%.
  3. Paleontolog Hans Larsson z McGill University chce manipulować embrionami kur, by nadać im dinozaurze cechy. Wg niego, to pierwszy krok do zorganizowania prehistorycznej wylęgarni. Kanadyjczyk uważa, że ptasi płód z szeregiem gadzich cech uda się stworzyć w ciągu najbliższych 5 lat. Jak zwykle jednak w takich przypadkach bywa, wiele zależy od wysokości pozyskanych funduszy. Powinniśmy być w stanie odtworzyć bądź zasadniczo stworzyć sami genetyczny program rozwoju naśladujący ten sprzed, dajmy na to, 150 mln lat, zmieniając upierzenie kury w coś bardziej prymitywnego oraz uzyskując trójpazurzaste palce i nieco zębów. Projekt to pokłosie rozmowy Larssona ze światowej sławy amerykańskim paleontologiem Jackiem Hornerem, który był technicznym doradcą przy realizacji Parków Jurajskich. Panowie zastanawiali się nad tym, jak najlepiej zobrazować ewolucję. Zgodzili się, że zmiana rozwoju kurzego embrionu mogłaby być doskonałym i bardzo przemawiającym do wyobraźni przykładem. Najpierw trzeba jednak dokładnie poznać rozwój zwierzęcia – jakie geny się włączają i wyłączają oraz jak komórki wędrują wewnątrz płodu. Studium będzie się koncentrować na kurzych jajach, ponieważ ptaki są bezpośrednimi potomkami dinozaurów. Na razie eksperyment nie spotkał się z zarzutami natury etycznej, ponieważ dotąd z jaj nie wylęgło się żadne stworzenie. Program jest finansowany m.in. przez National Geographic i Natural Sciences and Engineering Research Council of Canada. W swojej najnowszej książce Jak zbudować dinozaura Horner wspomina o pomyśle Larssona i o jego zamiarze uzyskania kurczakozaura. Wg niego, będzie on nieduży, ale większy od zwykłej kury. Prorokuje, że ostatecznie naukowcy stworzą prehistoryczne zwierzęta gabarytów emu. Larsson przekonuje, że wszystko, co robimy z kurami, ma też bezpośrednie odniesienie do ludzkiego rozwoju. Trzydziestoośmioletni Kanadyjczyk studiuje ewolucję ptaków już od dekady. Na razie jego projekt znajduje się w powijakach, więc na efekty przyjdzie jeszcze poczekać.
  4. Trzej naukowcy z Northwestern University zademonstrowali, w jaki sposób można manipulować właściwościami reklamy, by zwiększyć prawdopodobieństwo, że klienci wybiorą określony produkt. Wyniki eksperymentu Ryana Hamiltona, Jiewena Honga oraz Alexandra Cherneva stoją w sprzeczności z modelami ekonomicznymi, zgodnie z którymi wybory konsumenckie bazują na stałych preferencjach i nie powinny na nie wpływać pośledniejsze (oceniane jako gorsze) alternatywy. Amerykanie pokazali, jak grupowanie produktów o podobnych właściwościach może pozwolić zaistnieć opcjom niepodobnym do nich. Weźmy jako przykład dwie kanapy. Kanapa A ma miękkie poduszki, sofa B jest trwalsza, odporniejsza na uszkodzenie. Mebel A wybiera mniejszość, bo 42,3% badanych. Gdy jednak do kanap A i B dodamy trzy inne sofy, wszystkie z twardszymi poduszkami, preferencje dla mięciutkiej kanapy A wzrastają aż do 77,4% (Journal of Consumer Research). Jak widać, ważny jest nie tylko sam produkt, ale jego otoczenie i zestawienia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...