Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'kubek' .
Znaleziono 3 wyniki
-
Gdy 2 sierpnia z tłumu ludzi podziwiających Monę Lizę Leonarda da Vinci w Luwrze wyleciał pusty kubek i uderzył w kuloodporną gablotę, podniosła się wrzawa. Na szczęście obrazowi nic się nie stało i szybko ustalono, że sprawczynią całego zamieszania jest turystka z Rosji, która dosłownie kilka minut wcześniej kupiła naczynie w tutejszym sklepie z pamiątkami. Kobieta, ujęta przez ochroniarzy i doprowadzona na policję, była badana przez psychiatrów, którzy sprawdzali, czy nie cierpi na syndrom Stendhala. Incydent nie przeszkodził innym zwiedzającym, którzy po chwilowym zamęcie mogli powrócić do oglądania obrazu. Wydarzenie zostało opisane przez dziennik Le Parisien. Syndrom Stendhala to rzadka choroba psychosomatyczna. Objawia się m.in. przyspieszonym tętnem, dezorientacją, zawrotami głowy i halucynacjami, prowadzącymi niekiedy do utraty kontroli nad sobą i atakowania obrazów, rzeźb itp. Dzieje się tak, gdy dotknięta nim osoba styka się dziełami sztuki zgromadzonymi na niewielkiej przestrzeni, np. w muzeum. Po raz pierwszy zespół ten został opisany przez francuskiego literata Stendhala, stąd jego nazwa. W swoich pamiętnikach uwiecznił on przeżycia, które stały się jego udziałem podczas zwiedzania Florencji. W lipcu zeszłego roku umalowana czerwoną szminką 32-letnia kobieta pocałowała na wystawie w Awinionie obraz Cy Twombly'ego. Skazano ją na roboty publiczne. Również w 2008 r. w Muzeum Orsay pewien mężczyzna wyrwał dziurę w obrazie Claude'a Moneta. Ostatni atak w Luwrze miał miejsce przed 11 laty. Wtedy to profesor matematyki, bardzo spokojny na co dzień człowiek, rzucił się na posąg Seneki z młotkiem. Mona Liza została już kiedyś uszkodzona. W 1956 r. oblano ją kwasem podczas wystawy w Montauban. Był to wyjątkowo pechowy rok, ponieważ nieco później Boliwijczyk rzucił w malowidło kawałkiem skały, uszkadzając je poniżej lewego łokcia właścicielki tajemniczego uśmiechu. To tylko kilka przykładów z "życia" francuskiego muzealnictwa. Na całym świecie zebrałoby się ich na pewno więcej...
-
- Rosja
- zespół Stendhala
- (i 6 więcej)
-
Dla zagorzałych kawoszy picie kawy za pomocą słomki to profanacja. Jako że astronauta NASA Don Pettit do nich się zalicza, w wolnym od pracy dniu obmyślił sposób na wychylanie małej czarnej bezpośrednio z kubka. W warunkach zerowej grawitacji picie nie jest łatwe, a w przypadku gorącej cieczy bywa niebezpieczne. By jakoś ominąć ten problem, pracownicy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (MSK) korzystają ze srebrnych woreczków, w których mocuje się plastikowe rurki. Coś jak kubek niekapek dla dorosłych. Dr Pettit jest jednym ze specjalistów misji STS-126. Przebywał już na MSK w okresie od 23 listopada 2002 do 3 maja 2003 roku. Tym razem pojawił się tu w zeszłym tygodniu na pokładzie promu Endeavour, który dostarczył system do odzyskiwania wody pitnej z moczu. Internauci znają go z nadawanych z orbity programów Sobotni poranek z nauką. By zbudować kubek bezgrawitacyjny, pan doktor oddarł kawałek plastiku z osobistego dziennika pokładowego. Następnie zgiął prostokąt i spiął jego krótsze końce, uzyskując pojemnik o przekroju w kształcie łzy (tak samo wygląda skrzydło samolotu). Przelał kawę ze standardowego worka z rurką, pilnując, by płyn ściekał po ściance. Dalej wszystko poszło już gładko, gdyż napięcie powierzchniowe we wnętrzu kubka zapobiega niekontrolowanemu wylewaniu. Pettit wyjaśnił, że podobny mechanizm jest wykorzystywany w rakietach, żeby w warunkach zerowej grawitacji do silników mogło dopływać paliwo.
- 5 odpowiedzi
-
- Don Pettit
- zerowa grawitacja
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Gazeta Daily Mail doniosła, że naukowcy zaprojektowali czajnik, który pozwala na uzyskanie kubka gorącej wody w ciągu... 3 sekund. Po naciśnięciu guzika, urządzenia zasysa dokładnie 220 ml wody. Jest ona przepuszczana przez spiralną grzałkę. Jeśli chcemy zrobić więcej niż jedną herbatę czy kawę, wystarczy przytrzymać guzik, dopóki czajnik nie naciągnie odpowiedniej ilości wody. Gdy filiżanka jest niewielka i 220 ml przekracza jej pojemność, trzeba z kolei drugi raz nacisnąć klawisz, by w ten sposób ograniczyć przepływ cieczy. Tefal Quick Cup to nie tylko superszybki podgrzewacz wody, ale także filtr. Jeśli ktoś używa wody z kranu, urządzenie oczyści ją ze związków chloru, powstających podczas procesu uzdatniania w wodociągach. Naciskając tym razem czarny guzik, uzyskamy szklankę wody o temperaturze pokojowej. Kosztujący ok. 60 funtów czajnik ma nie tylko same zalety. Znajdzie się też parę wad. Na przykład pozwala na uzyskanie gorącej, ale nie wrzącej wody. Przez to gorzej zaparzają się w niej pewne gatunki herbat. Trudniej też sobie poradzić z różnymi produktami w proszku, np. zupami, chińskim makaronem czy czekoladą. Producent podkreśla, że może ona nie być na tyle sterylna, by wykorzystać ją do przygotowywania mleka i odżywek dla dzieci.
- 1 odpowiedź
-
- gorąca woda
- kubek
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami: