Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'kolor' .
Znaleziono 36 wyników
-
Podczas 219. spotkania Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego poinformowano, jakiego koloru jest... Droga Mleczna. Jej barwa widziana z Ziemi nie odpowiada rzeczywistemu kolorowi. Jak poinformowali astronomowie, Droga Mleczna jest... biała, ale ma inny odcień niż możemy zaobserwować. Jej barwa jest taka, jak kolor czystego śniegu godzinę po wschodzie lub godzinę przed zachodem Słońca. Taki właśnie kolor dominuje w naszej galaktyce. Tego typu informacja nie jest tylko i wyłącznie ciekawostką. Dla astronomów jednym z najważniejszych parametrów jest rzeczywisty kolor galaktyk. Mówi on, ile lat liczą sobie gwiazdy, jak dawno powstały, czy nadal się formują czy też istnieją od miliardów lat - wyjaśnia Jeffrey Newman z University of Pittsburgh. Określenie koloru Drogi Mlecznej nie było łatwe. Po pierwsze, sami stanowimy jej część, zatem nie możemy obserwować jej z zewnątrz. Po drugie, większość widoku blokuje pył. Dlatego też Newman i jego student Tim Licquia posłużyli się metodą pośrednią. Znając masę Drogi Mlecznej i tempo formowania się gwiazd, skorzystali ze Sloan Digital Sky Survey, w którym znajdują się dane o milionie galaktyk. Wybrali z nich galaktyki o podobnych charakterystykach do Drogi Mlecznej i uśrednili wyniki. Najlepszy opis koloru, jaki mogę dać, to kolor, który zobaczymy, gdy godzinę po świcie lub godzinę przed zmierzchem będziemy patrzyli na świeży wiosenny śnieg o drobnych ziarnach. Właśnie takie spektrum światła mogą widzieć astronomowie obserwujący z zewnątrz Drogę Mleczną - dodał Newman. Temperatura koloru mieści się pomiędzy tradycyjną żarówką a słońcem w zenicie.
- 3 odpowiedzi
-
- Droga Mleczna
- kolor
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Szympansy prawdopodobnie łączą dźwięki z kolorami. Wysokim dźwiękom przypisują jaśniejsze kolory, a niższym - ciemniejsze. To wskazuje, że nie tylko ludzie doświadczają zjawiska synestezji. Vera Ludwig z Charité - Universitätsmedizin Berlin, która prowadziła badania, mówi, że niemal wszyscy ludzie łączą wysokie tony z jasnymi kolorami, a niskie z ciemnymi. Zdaniem uczonej zdolność do takich wyobrażeń jest łagodną formą synestezji. Ludwig chciała się dowiedzieć, czy ludzie uczą się takiego a nie innego przyporządkowania dźwięków barwom od innych ludzi czy też jest to zdolność wrodzona. Dlatego rozpoczęła badania na szympansach. Wraz z kolegami z Kyoto University badała 6 szympansów w wieku 8-32 lat. Zwierzętom pokazano czarne oraz białe kwadraty na ekranie komputera i nauczono je, że jeśli wybiorą kwadrat takiego koloru, jak kwadrat wzorcowy, otrzymają nagrodę. Podczas eksperymentów małpy słyszały też wysokie i niskie dźwięki. Okazało się, że gdy odgrywano wysoki ton wtedy, gdy należało wybrać biały kwadrat, a niski gdy prawidłowym wyborem był czarny, odsetek prawidłowych wyborów wynosił 93%. Gdy natomiast białemu kwadratowi przyporządkowano niskie dźwięki, a czarnemu wysokie, odsetek ten spadł do około 90%. Wyniki uzyskane przez małpy porównano z wynikami grupy 33 ludzi. Homo sapiens zrobili jednak zbyt mało błędów, by można było wykazać wpływ dźwięku na wybór, jednak uczeni zauważyli, że gdy przy kolorach odgrywano właściwe dźwięki, ludzie szybciej dokonywali wyboru. Na podstawie eksperymentu Ludwig wnioskuje, że język nie jest potrzebny do odczuwania synestezji i sądzi, że zdolność tę dziedziczymy po wspólnym przodku. Inni naukowcy ostrożnie podchodzą do badań Ludwig. Edwart Hubbard z Vanderbilt University przypomina, że u ludzi synestezja dotyczy też słów, cyfr i innych zjawisk. Przyznaje jednak, że badania są interesujące i mogą wskazywać na istnienie pewnych rodzajów synestezji u innych gatunków. Z kolei Danko Nikolic z Instytut Maksa Plancka wątpi, czy badania wykazały istnienie synestezji u małp, zwracając uwagę, że zbyt wiele zjawisk jest określanych mianem synestezji. Sama Ludwig przyznaje, że udowodnienie istnienia synestezji u zwierząt jest bardzo trudną sprawą, gdyż u samych ludzi występuje ona bardzo rzadko i jest niezwykle subiektywnym zjawiskiem. Tymczasem jej japońscy współpracownicy szukają innych jej przykładów u szympansów. Przypominają, że np. ludzie kojarzą duże przedmioty z niskimi dźwiękami.
-
- szympans
- synestezja
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jaskrawy dziób to oznaka bakteriobójczej spermy
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Samce kaczki krzyżówki przez cały rok, nie tylko w szacie godowej, mają kolorowy dziób. W zależności od ilości barwnika (karotenoidu) może on być jaskrawo żółty lub zaledwie bladozielonkawy. Okazuje się, że samice wolą partnerów z odważnie ubarwionym dziobem, ponieważ ich sperma wykazuje silniejsze właściwości bakteriobójcze. Dr Melissah Rowe z Uniwersytetu w Oslo zebrała 11 próbek nasienia od trzymanych w niewoli kaczorów. Do badań wybrała osobniki o zróżnicowanym zabarwieniu dzioba. Norweżka chciała sprawdzić, jakie zabezpieczenia przed bakteryjnym uszkodzeniem plemników funkcjonują u krzyżówek. Nasienie kaczorów z jaskrawo ubarwionymi dziobami silniej hamowało wzrost Escherichia coli, co oznacza, że wykazując upodobanie do żółtodziobych samców, samice wybierają de facto do spółkowania partnerów, którzy z mniejszym prawdopodobieństwem są nosicielami pałeczki okrężnicy. Ejakulat wszystkich samców, bez względu na kolor dzioba, hamował wzrost gronkowca złocistego (Staphylococcus aureus). Norwegowie chwalą się, że jako pierwsi zademonstrowali antybakteryjne właściwości spermy ptaków. Wcześniejsze badania wykazały, że plemniki najbardziej kolorowych samców są lepszej jakości i szybciej się poruszają. Na razie nie wiadomo, jaki wpływ na kaczą spermę mają pałeczki okrężnicy (w przypadku ludzi niekorzystnie oddziałują na jakość oraz żywotność plemników). W kolejnych etapach badań trzeba też będzie ustalić, czy zakażenie E. coli przenosi się u krzyżówek drogą płciową i co najważniejsze, jaki składnik nasienia odpowiada za jego właściwości antybakteryjne. Ze szczegółowymi wynikami dotychczasowych eksperymentów można się zapoznać na łamach pisma Biology Letters.-
- Escherichia coli
- gronkowiec złocisty
- (i 8 więcej)
-
Japońscy naukowcy stworzyli kolorowe hologramy, które nie zmieniają barwy wraz ze zmianą położenia obserwatora. Co więcej, wykorzystali przy tym zarówno lasery, jak i białe światło. Obecnie trójwymiarowe hologramy tworzy się odbijając światło lasera od obiektu i przesyłając je na podłoże, które zapamiętuje fazę i amplitudę światła. Gdy przez tak stworzony hologram przenika światło, widzimy utworzony obraz, zwykle jednokolorowy. Powstają też hologramy kolorowe, jednak podczas ich produkcji część informacji jest tracona, przez co zmieniają one kolor wraz ze zmianą kąta, pod jakim je obserwujemy. Do stworzenia nowego hologramu japońscy naukowcy użyli plazmonów powierzchniowych. To fale wywoływane przez światło, które reaguje z wolnymi elektronami znajdującymi się na powierzchni metalu. Plazmony zawsze emitują światło, jednak jest ono widoczne tylko w odległości kilku nanometrów od powierzchni metalu. Japończycy zauważyli jednak, że jeśli światło do odbijemy od powierzchni z licznymi krawędziami, będziemy mogli zauważyć je gołym okiem. Uczeni najpierw wykorzystali czerwone, niebieskie i zielone lasery do naniesienia hologramu na fotorezyst. Następnie pokryli go cienką warstwą metalu, a całość umieścili na szkle. Podświetlenie od spodu spowodowało, że plazmony powierzchniowe metalu zostały wzbudzone, emitując światło widoczne gołym okiem. Powstał w ten sposób trójwymiarowy kolorowy hologram, który zachowuje barwę bez względu na to skąd jest obserwowany. Jako, że metoda jest stosunkowo tania i łatwo skalowalna, może szybko zostać wykorzystana w produktach komercyjnych. Pojawiły się jednak głosy sceptyków, którzy twierdzą, że metoda, pomimo iż bardzo interesująca, nadaje się tylko do tworzenia niewielkich statycznych hologramów, co znacznie ogranicza jej zastosowanie.
-
- plazmony powierzchniowe
- obserwator
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zniechęca inne drapieżniki, zmieniając barwę ofiary
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Pasożytniczy nicień z gatunku Heterorhabditis bacteriophora, który atakuje larwy owadów, zmienia ich barwę na czerwoną, by zniechęcić inne drapieżniki, w tym wypadku ptaki (Animal Behaviour). Nicień wybiera sobie na ofiary larwy zakopane w ziemi. Wnika do ich organizmu przez odbyt lub jamę gębową. Uśmierca gospodarza z pomocą bakterii, a następnie rozpuszcza ich wnętrzności. Jest w tym tak skuteczny, że zastosowano go w bioinsektycydach, np. w preparacie B-Green do walki z pędrakami chrząszczy. Co ciekawe, dotąd nikt nie wiedział o jego triku kolorystycznym. Dr Andy Fenton z Uniwersytetu w Liverpoolu poświęcił badaniu H. bacteriophora 12 lat życia zawodowego. Nicienie umierają, jeśli owad gospodarz zostaje zjedzony. Wydaje się zatem sensowne, że tak jaskrawa zmiana barw stanowi sygnał ostrzegawczy dla drapieżników [...]. Zespół doktora Fentona nawiązał współpracę z biologami z Uniwersytetu w Glasgow. Razem zaprojektowali i przeprowadzili eksperyment z dzikimi rudzikami, którym pozwolono wybierać między zainfekowanymi i zdrowymi larwami barciaka większego, znanego też pod nazwą mól woskowy (Galleria mellonella). Jak można się domyślić, ptaki unikały zakażonych nicieniami larw. Podczas prób naukowcy widzieli, jak rudziki podchodziły do zarażonych larw, oglądały je, a następnie porzucały na rzecz zdrowego pokarmu. Gdy z czasem kolor stawał się wyraźniejszy, ptaki w coraz mniejszym stopniu zajmowały się chorymi larwami barciaka. Myśleliśmy, że ptaki nie będą zainteresowane starymi zmarłymi larwami, ale wydawały się je woleć od zarażonych – podkreśla dr Fenton. Naukowcy nie wykluczają, że poza barwą u zakażonych osobników pojawia się też charakterystyczny zapach i/lub smak.-
- nicień
- Heterorhabditis bacteriophora
-
(i 9 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Malowidła naścienne Bradshawa z zachodniej Australii, nazywane przez aborygenów Gwion Gwion, zachowały swe żywe barwy przez kilkadziesiąt tysięcy lat, ponieważ same też są żywe. Zostały skolonizowane przez kolorowe bakterie i grzyby. Niestraszne im więc deszcz i słońce, które na przemian smagają je i pieką... Jack Pettigrew z University of Queensland opisał charakterystyczne biofilmy w piśmie Antiquity. Naukowiec twierdzi, że zjawisko to wyjaśnia problemy z datowaniem sztuki naskalnej. Malowidła były bowiem stare, ale mieszkańcy jak najbardziej współcześni. Pettigrew badał z zespołem pod mikroskopem 80 malowideł Bradshawa (nazwano je od nazwiska Josepha Bradshawa, który jako pierwszy Europejczyk - i nieaborygen - zobaczył rysunki w 1891 r., szukając pastwisk dla swojego bydła) z 16 różnych lokalizacji. Naukowcy skupili się na dwóch najstarszych i wzbudzających najmniej klasyfikacyjnych sporów stylach – tassel i sash. Ku ich zdumieniu w większości rysunków występowały kolorowe organizmy żywe, ale już nie oryginalna farba. Jak wyjaśnia Pettigrew, wymieniały się kolejne generacje bakterii i grzybów, dlatego malowidła zawsze wyglądały świeżo. Na obrzeżach rysunków najczęściej występują czarne grzyby. Prawdopodobnie reprezentują one rząd Chaetothyriales. Zamiana pokoleń nie odbywa się łagodnie, ponieważ sukcesorzy nie tworzą strzępek, lecz zjadają swoich poprzedników. Jeśliby przyjąć, że pierwotna farba zawierała zarodniki grzybów, dzisiejsze organizmy byłyby ich bezpośrednimi potomkami. Niewykluczone też, że do farby wmieszano składniki odżywcze, które zapoczątkowały mutualizm występujących często razem czarnych grzybów i czerwonych bakterii (podejrzewa się, że są to cyjanobakterie). Grzyby mogą zapewniać bakteriom wodę, a bakterie dbają o węglowodany dla grzybów. Gdy w danym obszarze malowidła przeważają grzyby, pojawia się podziwiany przez fachowców i amatorów ciemnofioletowy odcień. Jeśli gdzieś przewagę zdobywają bakterie, barwa przypomina terakotę. W przyszłości trzeba będzie zidentyfikować, jakie konkretnie gatunki odpowiadają za pokolorowanie malowideł Bradshawa. W 80% bezproblemowo uzyskano próbki do badań DNA, wykorzystując pałeczki z bawełnianym aplikatorem. Jakim cudem w 98% przypadków mikroorganizmy trzymały się wyznaczonych granic rysunku, nie niszcząc go? Poza wymienionymi już wyżej mechanizmami, mogło być tak, że w farbie znajdowały się trawiące krzemionkę bakterie lub kwas. Wydrążyły one zagłębienie – niektóre malowidła znajdują się o 1 mm niżej od otaczającej je skały - a mikrobom przypadł do gustu panujący tu mikroklimat. Datowanie konkretnych malowideł Bradshawa jest kluczowe dla dalszego zrozumienia ich znaczenia i powstawania. [...] Biofilm daje możliwość analizowania ewolucji sekwencji DNA. Dotąd wiek przypisywany rysunkom Gwion Gwion był bardzo różny i wynosił od 46 tys. lat (oszacowania opierano na czasie wyginięcia uwiecznionej na nich megafauny) do nawet 70 tys. Co ciekawe, inne malowidła z regionu, np. rysunki Wandjina, blakły i były wielokrotnie restaurowane.
-
Badanie na lekach sprzedawanych bez recepty ujawniło, że aż ¾ ludzi woli czerwone i różowe tabletki, ponieważ ich barwa przypomina o konieczności oraz schemacie ich zażywania (International Journal of Biotechnology). Już wcześniejsze studia wykazały, że na postrzeganie działania pigułek wpływa nie tylko nazwa, ale i kilka cech fizycznych, np. wielkość, kształt i smak. Wydaje się, że wystarczy wybrać właściwą kombinację, by dzięki efektowi placebo lekarstwo działało mocniej, dawało lepsze rezultaty i wywoływało mniej skutków ubocznych. W najnowszym eksperymencie zespół R.K. Srivastavy z Uniwersytetu w Bombaju sprawdzał, jak barwa oddziałuje na wybory klientów aptek. Sonda przeprowadzona wśród 600 osób wykazała, że czerwień i róż są traktowane jak "przypominacze". Poza tym okazało się, że dla 14% ankietowanych pigułki różowe są słodsze od czerwonych, a żółte wydają się słone, bez względu na rzeczywisty skład. Poza tym akademicy z Bombaju zademonstrowali, że dla 11% respondentów białe i niebieskie tabletki są gorzkie, a 10% odbiera pomarańczowe proszki jako kwaśne. Czerwone tabletki preferowało 2-krotnie więcej osób w średnim wieku niż młodszych, częściej wybierały je też kobiety niż mężczyźni. Za każdym razem, gdy pacjent aplikuje sobie lek, bez względu na to, czy jest to połknięcie kapsułki czy tabletki, żucie pastylki, przełknięcie płynu czy smarowanie kremem lub maścią, jego udziałem staje się doświadczenie zmysłowe. Rytuał angażujący percepcję może silnie wpływać na postrzeganie skuteczności przez chorego. Stąd pomysł ekipy Srivastavy, by pozytywne doświadczenia, niezwiązane z medycznymi właściwościami preparatu, uzupełniały i poprawiały jego działanie. Dotąd nie zwracano właściwie uwagi na pozafarmaceutyczne cechy leku.
- 1 odpowiedź
-
- R.K. Srivastava
- efekt placebo
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
By sprawdzić, czy rana nie uległa zakażeniu, trzeba zdejmować opatrunek. Dzięki nowemu materiałowi naukowców z Fraunhofer-Einrichtung für Modulare Festkörper-Technologien (EMFT) w Monachium nie będzie to już konieczne, ponieważ w razie infekcji plaster zmieni kolor z żółtego na różowy. Zdejmowanie materiałów opatrunkowych przy większych ranach jest nie tylko bolesne dla pacjenta, ale i stwarza możliwość dostania się do nich kolejnych bakterii. Dzięki wynalazkowi Niemców rana spokojnie się zagoi, a wszelkie patologiczne zmiany widać będzie na pierwszy rzut oka. Opracowaliśmy barwnik wskaźnikowy, który reaguje na różne wartości pH. Zintegrowaliśmy go z gazą i plastrem. Zdrowa skóra i wygojone rany mają zazwyczaj pH poniżej 5. Jeśli wartość wskaźnika rośnie i odczyn zmienia się z kwasowego na zasadowy, sugeruje to komplikacje. Gdy pH wynosi od 6,5 do 8,5, często mamy do czynienia z zakażeniem i papierek wskaźnikowy staje się różowy – tłumaczy dr Sabine Trupp. Stworzenie kontrolnego paska wskaźnikowego nie było wcale proste, ponieważ trzeba było uwzględnić szereg różnych wymogów. Barwnik musiał pozostać stabilny chemicznie po związaniu z włóknami opatrunku lub plastra, aby mieć pewność, że nie dostanie się do rany. Jednocześnie wskaźnik powinien zdecydowanie zmieniać barwę i wykazywać wrażliwość na zmiany pH we właściwym zakresie. Na szczęście wszystko się udało. Powstał prototyp, który pomyślnie przeszedł wstępne testy. W przyszłości Niemcy zamierzają wbudować w opatrunek czujnik optyczny połączony z wyświetlaczem. Materiał przejdzie też testy w "terenie". Zostanie sprawdzony w klinice dermatologicznej Uniwersytetu w Ratyzbonie. Dr Trupp poszukuje w przemyśle partnera, by skomercjalizować produkt.
- 1 odpowiedź
-
- kolor
- barwnik wskaźnikowy
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Uczonym z Narodowego Instytutu Standardów i Technologii (NIST) udało się, jako pierwszym w historii, zaprezentować metodę konwersji pojedynczego fotonu wyemitowanego z kwantowej kropki w paśmie 1300 nm (bliska podczerwień) w foton charakterystyczny dla emisji fali o długości 710 nm (światło bliskie widzialnemu). Możliwość zmiany koloru pojedynczego fotonu może być ważnym krokiem na drodze do stworzenia hybrydowych kwantowych systemów obliczeniowych i komunikacyjnych. W przetwarzaniu kwantowej informacji bardzo ważna jest możliwość jej transportu w formie zakodowanej w fotonie oraz przechowywania. Specjaliści dążą do tego, by pojedyncze urządzenie było w stanie przechowywać i kodować kwantową informację. Problem jednak w tym, że dostępne obecnie systemy pamięci kwantowych są w stanie przechowywać fotony ze światła bliskiego światłu widzialnemu, a tymczasem najlepsze wyniki daje transport fotonów z podczerwieni, gdyż takie fale doświadczają najmniejszych strat w światłowodach. To pokazuje, jak ważny jest wynalazek NIST. Pozwala on bowiem na skonstruowanie pojedynczego urządzenia, które będzie pracowało z różnymi fotonami. Specjaliści z NIST dokonali tego łącząc źródło fotonu z wykrywaczem zdolnym do zmiany częstotliwości z niższej (długa fala) na wyższą (krótka fala). Ważnym osiągnięciem jest wykorzystanie tutaj kropki kwantowej, gdyż pozwala ona na emisję pojedynczego fotonu o określonej długości fali (kolorze). Wcześniej naukowcy nie potrafili uzyskać aż tak dużej kontroli nad fotonami. Dodatkową zaletą tej technologii jest konwersja fotonu z podczerwieni do światła niemal widzialnego. Pozwala to bowiem aż 25-krotnie zwiększyć wykrywalność fotonów, gdyż obecnie dostępne detektory dla światła bliskiego widzialnemu są znacznie doskonalsze niż te dla podczerwieni.
- 4 odpowiedzi
-
- komputer kwantowy
- kolor
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Badacze z Laboratorium Energetyki Laserowej Univeristy of Rochester opracowali błonę, która nie przepuszcza gazu, gdy na jej powierzchnię rzutowane jest światło ultrafioletowe, i uwalnia go, kiedy barwa, czyli długość fali, ulega zmianie (w tym przypadku na promieniowanie fioletowe). Wynalazcami pierwszej kontrolowanej w ten sposób membrany są student Eric Glowacki i jego opiekun naukowy Kenneth Marshall. Błonę wykonano z kawałka plastiku, w którym wydrążono otwory. Znajdują się w nich ciekłe kryształy i barwnik. Kiedy na błonę pada fioletowe światło, cząsteczki barwnika prostują się, a kryształy ustawiają się w rzędzie, co zapewnia bezproblemowy przepływ gazu. Po zmianie światła na ultrafioletowe molekuły barwnika wyginają się, przybierając kształt bumerangów czy, jak kto woli, bananów. Kryształy rozchodzą się w przypadkowych kierunkach, blokując gazowi przejście. Glowacki tłumaczy, że kontrolowanie przepuszczalności błony za pomocą światła, a nie temperatury czy elektryczności – dwóch często używanych obecnie metod – jest dużo wygodniejsze. Po pierwsze, można to robić zdalnie. Po drugie, kolor światła padającego na membranę daje się zmieniać bardzo precyzyjnie i właściwie natychmiast. Rozgrzewanie lub chłodzenie wymagają za to czasu, a powtarzanie tych procesów prowadzi niekiedy do uszkodzenia błony. Po trzecie, światło nie doprowadza do zapłonu, co ma niebagatelne znaczenie przy pracy z węglowodorami i innymi palnymi gazami. Po czwarte wreszcie, ilość energii świetnej potrzebnej do "przełączenia" membrany jest minimalna. Choć z pozoru prosta, nowatorska błona powstaje w kilku etapach. Na początku okrągły kawałek plastiku jest bombardowany strumieniem neutronów. W wyniku tego powstają równej wielkości otworki o średnicy ok. 1/100 mm. Następnie plastik zanurza się w roztworze ciekłych kryształów i barwnika, który wypełnia dziurki dzięki zjawiskom kapilarnym. Na końcu membranę umieszcza się w wirówce, by usunąć z powierzchni nadmiar kryształów. Amerykanie mają nadzieję, że w przyszłości ich wynalazek przyda się do dostarczania leków czy kontrolowania procesów przemysłowych. Na razie udało mu się zadebiutować na branżowej konferencji.
-
Do pewnych form synestezji można dojść poprzez trening. Dotąd sądzono, że zdolność ta jest częściowo uwarunkowana genetycznie, jednak niektórzy ludzie wspominali, że doświadczenia synestetyczne pojawiły się u nich po hipnozie. Stąd pomysł Olympii Colizoli z Uniwersytetu w Amsterdamie, by sprawdzić, czy widzenia liter w kolorze można się nauczyć. W eksperymencie wzięło udział 7 osób. Dano im do przeczytania powieść, w której określone litery były zawsze czerwone, zielone, niebieskie i pomarańczowe. Przed i po przeczytaniu książki wolontariusze rozwiązywali test stłoczenia synestetycznego. W wyświetlanym na chwilę na ekranie komputera diagramie czarnych liter musieli wskazać literę środkową. Synestetycy wypadają w takim zadaniu lepiej, jeśli litera docelowa jest znakiem doświadczanym przez nich w kolorze. Okazało się, że po treningu badani osiągali w teście znacznie lepsze wyniki od grupy kontrolnej, która czytała powieść w zwykłej czarno-białej wersji. Na tej podstawie Colizoli wnioskuje, że naturalna synestezja rozwija się w konsekwencji współdziałania specyficznych dziecięcych doświadczeń i genów.
- 3 odpowiedzi
-
- Olympia Colizoli
- test
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kolor koszulki bramkarza może wpłynąć na skuteczność strzału napastnika. Okazuje się, że w rzucie karnym rzadziej udaje się mu zdobyć gola, jeśli w bramce stoi osoba w czerwonym stroju. Naukowcy z University of Chichester zaprezentowali wyniki swoich badań na dorocznej konferencji Brytyjskiego Towarzystwa Psychologicznego. Sugerowali oni, że czerwień wywołuje na poziomie podświadomym skojarzenia z porażką, przez co uderzający gorzej się spisuje. Doktorzy Iain Greenlees i Michael Eynon sprawdzali, jak w przypadku 40 piłkarzy z drużyny uniwersyteckiej wyglądała skuteczność strzału i w jakim stopniu spodziewali się oni sukcesu, stojąc przed bramkarzem ubranym w czarną, niebieską, zieloną, żółtą lub czerwoną koszulkę. Każdy z napastników wykonywał w sumie 20 karnych: 10 przeciwko bramkarzowi w czarnym T-shircie i 10 przeciwko bramkarzowi w stroju innego koloru. Sportowcy mieli oszacować, ile strzałów na 10 im wyjdzie i podać subiektywną pewność tej wyceny. Psycholodzy stwierdzili, że choć nie było różnicy w podawanych wartościach, najmniej bramek padało w starciu z bramkarzem w czerwonej koszulce (54-proc. skuteczność). Nieco lepiej kształtowała się strzelność przeciwko golkiperowi w żółci (69%). Nie odnotowano różnic w wynikach spotkań z bramkarzami w niebieskim i zielonym stroju: strzelcom udawało się ich zmylić w, odpowiednio, 72 i 75% przypadków. Odkrycia te wspierają pomysł, że czerwone ubrania dają sportowcowi lub drużynie niewielką, ale znaczącą przewagę (przy jednym rzucie karnym na 5). Ma to również implikacje dla sportów, w których kolory narożników są losowane, np. w boksie – podsumowuje Greenlees.
-
Brytyjsko-chińskiemu zespołowi badaczy udało się, jako pierwszemu w historii, ustalić kolor piór noszonych przez dinozaury. Odkrycie dostarcza informacji nie tylko na temat wyglądu badanych gadów, lecz także na temat roli piór w ich organizmach. Identyfikacji barw noszonych przez prehistoryczne zwierzęta dokonano podczas badań nad skamieniałościami znalezionymi na stanowisku Jehol w północno-wschodnich Chinach. Jak uważają autorzy odkrycia, analizowane przez nich szczątki liczyły sobie ponad 100 mln lat. Odkrycia dokonano dzięki poszukiwaniu ciałek barwnych zwanych melanosomami, wbudowanych w białkową strukturę piór. Ponieważ barwniki zawarte w ich wnętrzu mogły ulec rozkładowi, badacze identyfikowali melanosomy głównie na podstawie ich kształtu. Punktem odniesienia, pozwalającym na przypisanie kształtu określonego typu ciałek do ich możliwej barwy, były analogiczne struktury występujące u żyjących obecnie ssaków i ptaków. Analiza materiału pobranego ze szczątków wielu zwierząt zakończyła się stwierdzeniem melanosomów w skamieniałościach zaledwie dwóch gatunków dinozaurów - sinozauropteryksa oraz sinornitozaura. U pierwszego z nich badacze stwierdzili obecność feomelanosomów, sferycznych struktur znanych m.in. z występowania we włosach osób o rudych włosach. Pasma piór bogatych w te struktury przeplatały się u tego gatunku z pasmami niezawierającymi melanosomów, co sugeruje, że ogony tych zwierząt mogły mieć ubarwienie biało-pomarańczowe. W przypadku sinornitozaura badacze zidentyfikowali znacznie większą różnorodność kolorów. Okazało się bowiem, że osobniki tego gatunku wytwarzały nie tylko feomelanosomy, lecz także eumelanosomy - ciałka o kiełbaskowatym kształcie, u współczesnych zwierząt zabarwione na czarno lub brązowo. Co więcej, poszczególne osobniki sinornitozaura wytwarzały pióra o różnym zagęszczeniu ciałek z obu grup, co sugeruje, że w obrębie tego gatunku istniała wyraźna różnorodność kolorystyczna. Zawsze mówimy początkującym studentom paleontologii, że cechy takie jak dźwięki lub kolor nigdy nie zostaną wykryte w materiale kopalnym. Oczywiście przesłanie to trzeba będzie przemyśleć, żartuje prof. Michael Benton, pracownik Uniwersytetu w Bristolu i główny autor odkrycia. Oprócz ustalenia możliwego wyglądu prehistorycznych dinozaurów badaczom udało się także ustalić prawdopodobną funkcję upierzonych ogonów u gadów. Jak wykazała analiza zebranych piór, były one zdecydowanie zbyt małe, by zapewnić zwierzęciom siłę nośną potrzebną do latania. Naukowcy wnioskują w związku z tym, że mogły one pełnić rolę termoizolacyjną lub służyć jako nośnik jakiejś informacji.
-
Większość palaczy uważa, że papierosy są bezpieczniejsze dla zdrowia, gdy na opakowaniu pojawiają się słowa "srebrny" lub "gładki", a opakowanie jest jaśniejsze i widnieje na nim rysunek czy zdjęcie filtra (Journal of Public Health). Badacze z University of Waterloo uważają, że do listy słów wykluczonych z użycia na opakowaniach papierosów powinno się dopisać kolejne. Obecny zakaz, usankcjonowany przez prawo ponad 50 państw, obejmuje m.in. wyrazy "light", "łagodne" (mild) oraz "niskosmoliste" (low-tar). To one sprawiają, że konsumenci niesłusznie zakładają, że jedne marki są bezpieczniejsze dla zdrowia niż inne – opowiada prof. David Hammond. Podczas eksperymentu 603 dorosłych oceniało 9 par fikcyjnych opakowań papierosów. Na replikach pojawiały się słowa i elementy designu obecne w produktach wiodących koncernów tytoniowych. Każda para różniła się tylko jedną cechą. Na paczce widniało słowo srebrne lub pełne smaku, gładkie lub zwykłe, łagodne albo zwykłe, light lub ultra-light. Dodatkowo w nazwie marki pojawiała się cyfra 6 lub liczba 10. Kartonik mógł być jasno- albo ciemnoniebieski oraz, w drugiej wersji, biały lub szary. Poza tym na opakowaniu pojawiał się niekiedy rysunek filtra z umieszczonym nad nim napisem "filtr węglowy". Okazało się, że dla 80% badanych papierosy oznaczone jako gładkie były bezpieczniejsze od zwykłych. Wg 73%, srebrne w mniejszym stopniu zagrażały zdrowiu od pełnych smaku (może chodzi o skojarzenie z odkażającymi właściwościami tego metalu bądź z wysublimowanym luksusem). W mniemaniu 84% paczka papierosów z nazwą zawierającą szóstkę szkodziła mniej od zawartości pudełka oznaczonego dziesiątką. Dla 79% jasnoniebieska obwoluta oznaczała niższe ryzyko niż opakowanie ciemniejsze. Prawie tyle samo respondentów (76%) uznało, że papierosy z rysunkiem filtra nie są aż tak złe, jak te bez niego. Niewłaściwe interpretacje są powszechniejsze wśród palaczy, a zwłaszcza w grupie wybierającej marki light bądź tzw. łagodne.
- 20 odpowiedzi
-
Małe dzieci malują niebieską trawę lub różowe koty, ponieważ ich wspomnienia nie mogą jeszcze powiązać ze sobą kształtu i koloru. Vanessa Simmering z University of Wisconsin-Madison założyła, że skoro w mózgu neurony zajmujące się barwą i kształtem znajdują się w różnych miejscach, u maluchów nie rozwinęła się jeszcze zdolność łączenia informacji przechowywanych w każdej z tych lokalizacji. By sprawdzić, czy jej przypuszczenia są prawdziwe, zaaranżowała ciekawy eksperyment. Dwie równoliczne (28-osobowe) grupy 4- i 5-latków oglądały przez krótki czas na ekranie komputera trzy kształty. Tuż potem pokazywano im nowe obrazy, a maluchy miały zdecydować, czy to te same, co przed chwilą, czy też ich lekko zmienione wersje. Okazało się, że czterolatki były w stanie wychwycić wprowadzenie całkiem nowego koloru, ale nie umiały stwierdzić, że dwa widziane wcześniej kształty wypełniono zamienionymi barwami (czyli takimi, które wystąpiły wcześniej, ale w zestawieniu z innym obiektem). Gdy zastosowano ten zabieg, dzieci wydawały się trafiać jedynie przez przypadek. Pięciolatki nie miały już tego typu problemów. Wg psychologów, oznacza to, że umiejętność łączenia informacji wzrokowych różnego typu rozwija się właśnie po 5. roku życia.
-
- Vanessa Simmering
- informacje wzrokowe
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wybór koloru samochodu to nie tylko kwestia gustu, ale i czynników kulturowych. Firma DuPont skonsultowała się w tej sprawie z prof. Peterem Weilem z University of Delaware, który wyjawił sporo interesujących szczegółów. Dopiero od 35 lat wiemy, że wszyscy tak samo przetwarzają kolory. W wielu tradycyjnych, nieprzemysłowych społecznościach ludzie kulturowo nabywają świadomość tylko 4 podstawowych zakresów barw: czerwonego, niebieskiego, czarnego oraz białego. W społeczeństwach industrialnych jesteśmy uwarunkowani na postrzeganie szerokiego wachlarza kolorów. Dzieje się tak za sprawą globalizacji, marketingu i innych czynników. Weil zaznacza, że to bardzo ważne, jakie barwy są w danym społeczeństwie uświadamiane, ponieważ przypisuje się im określone wartości. Niektóre kolory oznaczają, że dana osoba dobrze sobie radzi. Srebrny jest np. kojarzony z wysoką pozycją, zwłaszcza w ramach ekonomicznego boomu, który nastąpił po 11 września. Popularność srebrnego zaczęła jednak spadać jakieś dwa lata temu. Kolor ten był numerem jeden rankingów DuPont Global Automotive Color Popularity Reports od 2000 do 2006 r. Zmiana zwycięzcy na biel zbiega się, wg Weila i wielu ekonomistów, w czasie z początkiem obecnego kryzysu. Biały kojarzy się z przejściem, przemianą. Interesujące jest jednak to, że ludzie przerzucili się na biel z efektami specjalnymi, np. perłową. Wydaje się ona bardziej luksusowa i trwała niż czysta biel – bez wyrazu i instytucjonalna. Tradycyjna paleta kolorów to pokłosie dostępności barwników w społeczeństwach pierwotnych. Potem człowiek zaczął jednak intensywnie podróżować. Przywoził do domu ubrania i prezenty w nieznanych kolorach. Jeśli się komuś podobały, tradycja szła w odstawkę. Wybór barwy może być także powiązany z podejściem do bezpieczeństwa/ryzyka. W Europie Zachodniej samochody czarne i szare są uznawane za drogie, czyli bezpieczne, i wskazują na niechęć właściciela do podejmowania ryzyka. Ludzie młodzi, którzy częściej ryzykują, wybierają za to auta mniejsze (tańsze), ale w bardziej jaskrawej, zwracającej uwagę kolorystyce. Przedstawiciele DuPonta skontaktowali się nie tylko z Weilem, ale także z doktor Kayte Gajdos, psycholog z Pensylwanii, która podczas pracy z pacjentami posługuje się koloroterapią. Specjalistka tłumaczy, że preferencja barw samochodu może być związana z dominacją jednej z półkul. Osoby lewopółkulowe są logiczne, myślą analitycznie i podejmują obiektywne decyzje. Oznacza to, że w ich przypadku względy praktyczne wezmą górę nad estetycznymi. Auto idealne musi więc mieć taki kolor, by nie było na nim znać brudu i by było dobrze widoczne po ciemku. Dla odmiany osoby prawopółkulowe polegają na intuicji. Preferują postrzeganie całościowe (holistyczne). W większym stopniu wpływają na nie czynniki czysto subiektywne niż argumenty logiczne. Oznacza to, że w ich przypadku wybór koloru będzie raczej spontaniczny. Gajdos dodaje też, iż zwłaszcza w trudnych czasach [recesji], ludzie potrzebują w życiu więcej koloru, by poczuć się lepiej. A oto przygotowana przez doktora Stevena R. Vazqueza, autora terapii emocjonalnej transformacji, lista kolorystycznych znaczeń: biel – czystość, czarny – pewność siebie, siła, czerwony lub pastelowy fiolet – namiętność, ciemna czerwień – bezpieczeństwo, niebieskozielony – zupełność, całościowość, niebieski – komunikacja, pomarańczowy – samoocena, pewność siebie, żółtozielony – asertywność, indygo – zrozumienie.
- 5 odpowiedzi
-
- Kayte Gajdos
- Peter Weil
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Niektórzy mówią (a inni śpiewają), że nic dwa razy się nie zdarza. Pewnie jest w tym sporo prawdy, ale czy to samo powiedzenie ma rację bytu w biologii? Badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego postanowili to sprawdzić. Badania przeprowadzone na amerykańskiej uczelni są niczym innym, jak unowocześnioną wersją eksperymentów prowadzonych w XIX wieku przez Grzegorza Mendla, pioniera genetyki. Tym razem jednak, zamiast oceniać wyłącznie wygląd badanych roslin, naukowcy wykorzystali testy genetyczne pozwalające na śledzenie ewolucji niemal w czasie rzeczywistym. Obiektem studium był orlik - roślina wieloletnia z rodzaju Aquilegia. Charakterystyczną cechą tego organizmu jest wytwarzanie kwiatów w jednym z dwóch kolorów: czerwonym oraz białawo-żółtym. Pociąga to za sobą ogromne konsekwencje, gdyż jaskrawe kwiaty są zapylane niemal wyłącznie przez kolibry, zaś te bardziej płowe - przez motyle z rodziny zawisakowatych (Sphingidae). Nieco wcześniej wykazano, że liczebność motyli oraz kolibrów wywiera istotny wpływ na zmianę koloru kwiatów orlika. Wiąże się to ze zjawiskiem selekcji naturalnej - rośliny wytwarzające kwiaty "dopasowane" do preferencji zwierząt będą rozwijały się szybciej od konkurentów. Bardzo podobnie wygląda kwestia zmiany kształtu kwiatów w reakcji na kształty aparatów gębowych owadów oraz ptasich dziobów. Co ważne, zarówno zmiana barwy, jak i kształtu kwiatów jest z punktu widzenia populacji odwracalna i po upływie dostatecznie długiego czasu wygląd roślin powraca do stanu sprzed mutacji. Teraz naukowcy postanowili pójść o krok dalej. Dzięki badaniom z zakresu genomiki zidentyfikowali 34 geny biorące udział w wytwarzaniu poszczególnych barwników. Do zbadania pozostaje więc "tylko" sekwencja mutacji utrwalanych w populacji pod wpływem zmian w otoczeniu. Mówiąc najprościej, badacze chcą sprawdzić, czy za każdym razem orlik będzie ewoluował w identyczny sposób, tzn. na drodze mutacji w tych samych genach. Ostatecznie chcemy wiedzieć, czy ewolucja może być przewidywalna, tłumaczy prof. Scott A. Hodges, kierownik badań. Wiedza zdobyta dzięki wysiłkom jego zespołu może mieć niebagatelne znaczenie dla lepszego zrozumienia procesów adaptacji organizmów żywych do warunków środowiska.
-
W londyńskim zoo mieszka para piskląt flaminga, która wg opiekunów, boi się koloru różowego. Trzydziestodwudniowe obecnie młode karmiono z pomocą różowej pacynki zrobionej ze skarpetki. Wszyscy mają nadzieję, że kiedy same zmienią barwę upierzenia, ich awersja przeminie. Ptakom nadano imiona odpowiadające ich rozmiarom: Mały (Little) waży 584 g, a Duży (Large) aż 800. Chcąc zachęcić Małego do samodzielnego jedzenia, posługiwaliśmy się maskotką przypominającą dorosłe flamingi. Na nieszczęście skarpetki wprawiały go w prawdziwe przerażenie – opowiada Alison Brown, pracownica ptaszarni. Młode flamingi zmieniają kolor, gdy mają mniej więcej rok. Zrzucają wtedy szarawe dziecięce upierzenie. Mały i Duży nie boją się samych siebie ani siebie nawzajem, a do czasu "przepoczwarzenia" w dorosłe ptaki powinny się już wyzbyć lęków. Gdy para z fobiami wykluła się z jaj, opiekunowie przyrządzali koktajl z krewetek i makreli z dodatkiem witamin oraz minerałów. Potem Duży nauczył się jeść ten sam pokarm w postaci tabletek, ale próby Małego spełzły na niczym. Gdy opanuje nową sztukę (do 45. dnia życia), powinien szybko dogonić Dużego. Może uda mu się go nawet przerosnąć... Ponieważ młode przebywają razem, Mały uczy się też od potężniejszego kolegi.
-
Najbardziej oczywistym źródłem kolorów w przyrodzie wydają się być pigmenty. Okazuje się jednak, że niektóre ptaki, takie jak sójki i błękitniki, zawdzięczają barwę swoich piór nanostrukturom utworzonym przez "spienione" białka. Odkrycia dokonał zespół złożony z inżynierów, fizyków oraz biologów ewolucyjnych pracujących na Uniwersytecie Yale. Z przeprowadzonych przez nich analiz wynika, że błękitne ubarwienie skrzydeł niektórych ptaków jest możliwe dzięki tzw. rozdziałowi fazowemu białek i wody. Zdaniem autorów odkrycie może ułatwić prace nad tworzeniem coraz doskonalszych nanostruktur o pożądanych właściwościach optycznych. Proces rozdziału fazowego to nic innego jak rozdzielenie się mieszaniny dwóch lub więcej nierozpuszczających się w sobie substancji, które zostały uprzednio zmieszane ze sobą. Przykładem tego zjawiska może być np. uwalnianie się pęcherzyków CO2 z napoju lub rozwarstwianie się mieszaniny oleju z wodą. W przypadku ptasich piór rozdział fazowy polega na ucieczce pęcherzyków wody z kompleksów białkowych znajdujących się wewnątrz komórek. Powstające wówczas puste przestrzenie są wypełniane powietrzem, zaś proteiny przyjmują formę piany lub gąbki. Ich unikalny rozkład przestrzenny jest niezbędny dla powstania błękitnej barwy piór. Eksperci z Uniwersytetu Yale nie wykluczają, że to dopiero początek odkryć, które pozwolą na zastosowanie wniosków z obserwacji organizmów żywych w nanotechnologii. Zapewniają jednak, że już mają pomysł na uczczenie kolejnych sukcesów. Jak uważa dr Richard Prum, jeden z autorów badania, idealnie nada się do tego inny przykład praktycznego zastosowania rozdziału fazowego: szampan!
-
Samice amadyny wspaniałej (Chloebia gouldiae) mogą decydować o płci swojego potomstwa. Gdy wybierają samca o innym od swojego umaszczeniu głowy, z jajek wykluwa się niewspółmiernie dużo samców. Biolodzy z Macquarie University przez 2 lata badali hodowaną w niewoli populację amadyn z Hunter Valley. Ptaki te mogą mieć czarne lub czerwone łebki i nadal są uznawane za jeden gatunek. Początkowo 200 samic Chloebia gouldiae swobodnie wybierało partnerów spośród samców o takim samym i różnym od swojego umaszczeniu głowy. Potem naukowcy przeprowadzili eksperyment, przefarbowując łebki panów. Wcześniej wykazano, że samce z czerwonymi i czarnymi piórami są genetycznie niekompatybilne. Kiedy samice były zmuszone kopulować z niedopasowanym genetycznie samcem (lub myślały, że samiec taki jest), tworzyły więcej jaj z samcami. Działo się tak, ponieważ samce z niezgodnych związków mają większe szanse na przeżycie niż samice. Ponad 80% piskląt amadyn wspaniałych będzie płci męskiej, jeśli ojciec miał głowę inaczej umaszczoną niż matka. W grę nie wchodzą oddziaływania chemiczne czy genetyczne między rodzicami, wystarczy zafarbować głowę samca, by zmienić proporcję płci. Amadyńce noszą swoje geny na łbie, dlatego samicy stosunkowo łatwo ocenić genetyczną przydatność samca – opowiada szefowa zespołu biologów, dr Sarah Pryke. Oznacza to, że samice mogą wpływać na płeć potomstwa w znacznie większym stopniu niż dotąd sądzono. Badania zostały sfinansowane przez Australijski Komitet Badań Naukowych.
- 8 odpowiedzi
-
Do tej pory sądzono, że barwne kwiaty to metoda na przyciągnięcie zapylających zwierząt. Grupa biologów twierdzi jednak, że dość często bywa dokładnie na odwrót, a czerwony kolor róż ma odstraszać roślinożerców, przestrzegając przed wysokim stężeniem cyjanków. Naukowcy z Uniwersytetów w Plymouth, Portsmouth i Curtin University of Technology przyglądali się roślinom z Australii Zachodniej, dzięki czemu stwierdzili, że to konieczność obrony przed "najeźdźcami" była głównym motorem ewolucji. Duże czerwone kwiaty, np. róże lub maki, zawierały wyższe stężenia cyjanków. Stąd wniosek, że skoro związki te mają odstraszać określoną grupę zwierząt, kwiaty zapylane przez ptaki powstały w reakcji na działania roślinożerców. Czerwień stanowi ostrzeżenie dla dużych roślinożernych kręgowców, takich jak emu, papugi i kangury, że kwiat zawiera niesmaczne i potencjalnie trujące związki cyjanogenne. Wygląda na to, że rośliny z Australii Zachodniej nie tylko wytworzyły niezwykłą metodę obrony przed potencjalnymi drapieżnikami, ale także zaczęły jasno komunikować ten fakt – wyjaśnia szef zespołu dr Mick Hanley.
- 1 odpowiedź
-
- dr Mick Hanley
- cyjanek
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Karotenoidy, grupa barwnych związków organicznych spotykanych w wielu gatunkach warzyw i owoców, odgrywają istotną rolę w fizjologii ptaków - udowadniają naukowcy z Uniwersytetu Stanu Arizona. Ich badania wskazują, że oprócz oczywistego wpływu na ubarwienie ciała, wspomagają one także percepcję barw i umiejętność doboru wartościowego pokarmu, a oprócz tego mogą zwiększać płodność samców. Odkrycia dokonał zespół pod przewodnictwem dr. Kevina McGraw, wspomaganego przez dr Melissę Rowe oraz doktoranta Matthew Toomeya. Długotrwała obserwacja zachowań i fizjologii ptaków potwierdza kluczową rolę karotenoidów dla utrzymania prawidłowej kondycji ich organizmów. W swoich badaniach naukowcy obserwowali zięby, kaczki krzyżówki oraz spokrewnione z nimi rożeńce. Przeprowadzone studium pozwoliło na pogłębienie naszej wiedzy na temat roli barwników karotenoidowych na zdrowie, fizjologię oraz rozród zwierząt. Od lat wiedzieliśmy, że [karotenoidy], będąc przeciwutleniaczami, poprawiają zdrowie ludzi, a także, jako związki barwne, czynią ptaki bardziej kolorowymi i atrakcyjnymi seksualnie. Tym razem poszerzamy tę wiedzę dzięki badaniu wpływu spożywania karotenoidów na poprawę percepcji kolorów, zdrowia potomstwa dojrzewającego wewnątrz jaj, a także, najprawdopodobniej, na podniesienie jakości spermy samców - tłumaczy dr McGraw. Ponieważ karotenoidy są związkami silnie barwnymi, samice mogą w czasie godów szybko ocenić skuteczność adoratorów w zdobywaniu pokarmu, co pozwala na wybranie najbardziej zaradnego partnera. Teraz, gdy okazuje się, że substancje z tej grupy odgrywają także istotą rolę dla zdrowia ptaków, można stwierdzić, że oprócz wyboru atrakcyjnego wizualnie partnera, samica wybiera także dobrego ojca dla swojego potomstwa. Zdaniem dr. McGraw, liczne role pełnione przez karotenoidy w organizmach ptaków sprawiają, że można je uznać za związki o krytycznym znaczeniu. Jak tłumaczy badacz, substancje z tej grupy posiadają interesującą cechę: pozwalają samicy na wybór partnera, który potencjalnie będzie w stanie dostarczyć potomstwu... najwięcej karotenoidów. W pewnym sensie jest to karotenoidowy cykl życia - zauważa badacz. Dokonane odkrycie może okazać się istotne nie tylko dla hodowców ptactwa. Jak tłumaczy dr McGraw, poznanie wpływu poszczególnych składników diety na płodność zwierząt pozwoli także na dokładne zrozumienie mechanizmów rządzących procesem ewolucji oraz selekcji naturalnej.
- 2 odpowiedzi
-
- kaczka krzyżówka
- zięby
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z amerykańskiej firmy Draper Laboratories pracują nad specjalnym tatuażem, w którym kolor tuszu zmienia się w zależności od poziomu glukozy we krwi. Jak wyjaśnia szefowa zespołu Heather Clark, by spełniać swoją funkcję, tatuaż powinien mieć średnicę zaledwie kilku milimetrów. Co więcej - nie musi być tak głęboki, jak zdobienia wykonywane na co dzień w salonach. Początkowo Amerykanie wcale nie zamierzali pracować nad wrażliwym na glukozę nanotuszem. Udało im się za to uzyskać barwnik reagujący na poziom sodu, który miał pomagać w monitorowaniu stanu serca oraz równowagi wodno-elektrolitycznej organizmu. Clark wyjaśnia, że monitorowanie pojedynczego jonu jest dużo łatwiejszym zadaniem niż śledzenie rozbudowanej cząsteczki, która składa się z 24 atomów. Naukowcy postanowili jednak spróbować. Cząsteczki tuszu przypominają gąbczaste sfery, a ich średnica wynosi ok. 120 nanometrów. Wnętrze podzielono na 3 części. W jednej znajduje się cząsteczka wykrywająca glukozę, w drugiej zmieniający kolor barwnik, a w trzeciej cząsteczka naśladująca cukier. Kiedy to wszystko rozpuści się w wodzie, wygląda jak barwnik spożywczy. Trzy elementy nieustannie poruszają się wokół hydrofobowej orbity. Po zbliżeniu do powierzchni sfery cząsteczka reagująca na glukozę wychwytuje albo cukier, albo naśladujący go związek. Gdy większość "wykrywacza" zwiąże się z glukozą, tusz staje się żółty. Kiedy zaś przeważają kompleksy detektor-cząsteczka glukozopodobna, tatuaż jest szkarłatny. Przy normalnym (nie za niskim, nie za wysokim) stężeniu glukozy obrazek zabarwia się na pomarańczowo. Proces próbkowania jest powtarzany co kilka milisekund. Istnieje jednak uzasadniona obawa, że poziom cukru pod skórą może nie odzwierciedlać stężenia stwierdzanego na podstawie badania krwi. Clark uważa jednak, że badania jej zespołu mogą pomóc w odnalezieniu odpowiedzi na pytanie, w jakim stopniu skóra jest opóźniona w stosunku do osocza. Nawet jeśli opóźnienie jest znaczne, obserwując tatuaż, cukrzyk jest w stanie stwierdzić, czy znacznie podwyższony lub obniżony poziom cukru powraca do normy, czy też jego stan się pogarsza. Wykrywacz kationów sodu przetestowano już na myszach, a rezultaty były naprawdę obiecujące. Do końca lutego podobnie sprawdzone (także na gryzoniach) zostaną systemy glukozowe. Testy na ludziach zaczną się najprawdopodobniej nie wcześniej jak za 2 lata.
-
Japoński Narodowy Instytut Technologii Informacyjnych i Komunikacyjnych (NICT) opracował technologię, która umożliwia tworzenie w czasie rzeczywistym kolorowych hologramów poruszających się obiektów oraz prezentację ich w normalnych warunkach oświetleniowych. Używane dzisiaj techniki tworzenia hologramów polegają na wykonaniu serii zdjęć obiektu oświetlonego osobno światłem niebieskim, czerwonym i zielonym. Stąd też niemożliwe jest tworzenie hologramów poruszających się obiektów. Ponadto obecnie hologram można zaprezentować tylko w ciemnych pomieszczeniach. Japończycy zaprezentowali całkiem inne podejście. Obiekt, którego hologram chcą stworzyć, jest fotografowany w normalnych warunkach oświetleniowych, przez kamerę, która używa zestawu dużej soczewki złożonej z wielu mikrosoczewek. Przypomina to więc oko muchy. Uzyskany w ten sposób obraz trafia następnie do komputerowej obróbki. Stamtąd dane są przesyłane do urządzenia wyświetlającego. Składa się ono z czerwonego, niebieskiego i zielonego lasera oraz zestawu soczewek i luster. Każdy z laserów wyświetla obraz w swoim własnym kolorze na wyświetlaczu LCD. Później światło każdego lasera przechodzi przez osobną soczewkę wypukłą, a następnie trafia w odpowiednio skonstruowane lustro. Lustra ustawione są tak, by światło odbite od "swojego" lasera kierowały w ten sam punkt w przestrzeni. W punkcie tym, po przejściu wszystkich trzech kolorów światła przez dodatkową soczewkę, uzyskujemy kolorowy hologram. Jest on prezentowany w normalnych warunkach oświetleniowych i nie wymaga żadnego zaciemnienia. Obecnie Japończykom udało się uzyskać hologram o wysokości około 1 centymetra, gdyż kąt jego widzenia wynosi zaledwie 2 stopnie. Eksperci zapowiadają, że w ciągu najbliższych 3 lat ich hologramy będą miały 4 centymetry wysokości.
- 15 odpowiedzi
-
- ruchomy obiekt
- światło
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Słyszenie wyrazu zazwyczaj wywołuje obraz oznaczanego przedmiotu. Istnieją jednak ludzie, którzy zaczynają czuć smak słowa, zanim jeszcze zostanie wypowiedziane. U tych osób mamy do czynienia z rzadką postacią synestezji ("skrzyżowania" wrażeń zmysłowych), kiedy smak słowa jest wyzwalany przez jego znaczenie. Słyszenie, wypowiadanie lub czytanie wyrazów uruchamia w ustach złożone wrażenia smakowe — tłumaczy Julia Simner z Uniwersytetu w Edynburgu. Synestezja jest zazwyczaj rodzinnie przekazywana z pokolenia na pokolenie. Mniej więcej jedna osoba na dwadzieścia trzy ma na swoim koncie jakąś postać doświadczeń "międzyzmysłowych", ale w większości przypadków jest to odczuwanie kolorów cyfr lub liter. Synestezja jako smakowanie słów jest tak niezwykła, że nie mieliśmy pojęcia, jak często występuje — wyznaje Simner. Podróżując między Anglią a Szkocją i po Stanach Zjednoczonych, musiała ona przebyć ponad 8 tys. kilometrów, aby znaleźć 6 osób obdarzonych takimi zdolnościami. Synestezja jest zjawiskiem naturalnym i automatycznym. Dało się to stwierdzić za pomocą zaawansowanych metod obrazowania mózgu. Gdy Simner i jej współpracownik Jamie Ward pokazywali badanym niezwykłe obiekty, odkryli, że smak był aktywowany przez znaczenie, a nie przez brzmienie słowa (Nature). Posmak wyrazu był wyczuwalny, zanim zaczęto wypowiadać wyraz. Jest to wyzwalane przez obszar mózgu odpowiedzialny za kodowanie znaczenia słów, a nie przez rejon przechowujący pamięć brzmienia wyrazów. Simner tłumaczy, że synestezja jest efektem aktywowania połączenia pomiędzy obszarami, które normalnie się ze sobą nie komunikują. Takie samo połączenie występuje u wszystkich ludzi, lecz u większości osób jest ono hamowane i nie dochodzi do przepływu informacji.