Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'jama nosowa' .
Znaleziono 3 wyniki
-
Gorąca herbata lub kawa eliminuje MRSA z nosa
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
Picie gorącej herbaty lub kawy nie dopuszcza do zasiedlenia jamy nosowej przez metycylinoopornego gronkowca złocistego (MRSA od ang. methicillin-resistant Staphylococcus aureus). Eric Matheson z Uniwersytetu Południowej Karoliny porównywał spożycie gorącej kawy i herbaty przez 5,5 tys. Amerykanów z obecnością MRSA w ich jamie nosowej. Skąd pomysł na badanie? Bazując na danych epidemiologicznych, naukowiec wiedział, że ok. 1% jego rodaków to nosiciele metycylinoopornego gronkowca złocistego, który nie powodując chorób, bytuje na skórze lub w nosie, pamiętał też, że eksperymenty laboratoryjne wykazały, że inhalacje z ekstraktu herbaty lub nakładanie go na skórę zmniejszają aktywność MRSA. Na podstawie wymazów z nosa szybko ustalono, że MRSA występowały w jamie nosowej 1,4% badanej grupy. Gdy zastosowano podział próby na podstawie spożycia gorącej kawy i/lub herbaty, okazało się, że w porównaniu do grupy analizowanej jako niezróżnicowana całość, prawdopodobieństwo występowania MRSA w jamie nosowej osób pijących kawę lub herbatę było niższe mniej więcej o połowę, a u ludzi gustujących w obu rodzajach napojów aż o 67%. Na razie zespół Mathesona nie wykazał, że jest to związek przyczynowo-skutkowy, wszyscy podejrzewają jednak, że tak. Nie ma też zgody co do tego, że zmniejszenie prawdopodobieństwa występowania metycylinoopornego gronkowca złocistego w jamie nosowej kawoszy czy miłośników herbaty zabezpiecza przed chorobami wywołanymi MRSA. W każdym razie akademicy rozpoczynają badania antybakteryjnych właściwości glioksalu, metyloglioksalu (in. aldehydu pirowinowego) oraz diacetylu kawy, a także kwasu taninowego i katechin herbaty. W jaki sposób kawa lub herbata mogłyby wpływać na mikroflorę nosa czy skóry? Naukowcy uważają, że napoje aktywują układ odpornościowy, niewykluczone też, że bezpośrednio uszkadzają komórki bakteryjne. Poza tym oba napary zmniejszają wchłanianie żelaza, a MRSA potrzebują tego pierwiastka do wzrostu.-
- Eric Matheson
- metycylinooporny gronkowiec złocisty
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Choć z mniejszą intensywnością, gazowane napoje działają na te same receptory w jamie nosowej, co chrzan czy musztarda (Journal of Neuroscience). Nasycenie dwutlenkiem węgla wywołuje dwa odrębne wrażenia. Sprawia, że coś wydaje się kwaśne, ale i palące. Wszyscy odczuwaliśmy to nieprzyjemne mrowienie w gardle, gdy za szybko przełknęliśmy gazowany napój. My, naukowcy, nie wiedzieliśmy jednak, które komórki i jakie cząsteczki w obrębie tych komórek odpowiadają za bolesne wrażenia towarzyszące piciu napoju z bąbelkami – opowiada prof. Emily Liman z Uniwersytetu Południowej Kalifornii. Wlewając nasyconą dwutlenkiem węgla solankę do naczynia z neuronami z obwodów czuciowych nosa i ust, Amerykanie stwierdzili, że gaz aktywuje tylko jeden rodzaj komórek – komórki wykrywające również musztardę. Dochodzi w nich do ekspresji genu TRPA1, który koduje białko będące kanałem jonowym neuronów nocyceptywnych, czyli bólowych. Okazało się, że komórki pozbawione TRPA1 dużo słabiej reagowały na CO2, a gdy gen wprowadzano do komórek niewrażliwych na dwutlenek, zaczynały na niego reagować. Skoro napoje gazowane mają coś wspólnego z bólem, czemu właściwie je pijemy? Choćby dlatego, że począwszy od XIX w. (1885 r.), badania wskazywały, że nasycanie CO2 ogranicza wzrost bakterii. Poza tym dla niektórych picie wody sodowej czy oranżady mogło być (i jest?) sposobem na wykazanie się odwagą. Jeszcze inni wspominają, że mrowienie działa na nich pobudzająco, w pewnym sensie bąbelki zastępują im więc kawę. Spożywanie napojów gazowanych powoduje nie tylko mrowienie. W 2009 r. zespół Charlesa Zukera z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego i Nicholasa Ryby z Narodowych Instytutów Zdrowia wykazał, że CO2 pobudza też receptory wykrywające kwaśny smak.
- 2 odpowiedzi
-
- wzrost bakterii
- mrowienie
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Psycholodzy badali zjawisko ziewania i stwierdzili, że nie robimy tego, ponieważ musimy się dotlenić, ale po to, by ochłodzić mózg. Manipulowano stężeniem tlenu i dwutlenku węgla we krwi, ale nie udało się w ten sposób spowodować ziewania. Wiadomo natomiast, że mózg zużywa jedną trzecią dostarczanej organizmowi energii, a podczas spalania kalorii powstaje ciepło. Ogrzany narząd trzeba więc jakoś ostudzić. Andrew i Gordon Gallup z Uniwersytetu w Albany podkreślają, że ludzki mózg pracuje wydajniej, gdy jego temperatura jest niższa. Ziewanie usprawnia przepływ krwi i doprowadzanie chłodnego powietrza. Aby potwierdzić lub obalić teorię, że ziewanie pojawiło się w toku ewolucji jako mechanizm chłodzenia mózgu, psycholodzy odtwarzali studentom college'u taśmy z nagraniami ziewających osób. Sami sumowali w tym czasie, ile razy widzowie zarazili się ziewaniem od osoby uwiecznionej na taśmie. W jednym eksperymencie ziewało 50% osób poinstruowanych, by oddychać normalnie lub przez usta. Ludzie, którym kazano oddychać tylko przez nos, nie ziewali natomiast wcale. W drugim eksperymencie wolontariusze robili sobie na czole okłady. Miały one różną temperaturę. Były chłodne, gorące lub w temperaturze otoczenia. Osoby z zimnym okładem nie ziewały, podczas gdy ludzie z ciepłymi kompresami tak. Naczynia krwionośne jamy nosowej i twarzy doprowadzają do mózgu chłodną bądź ciepłą krew. Gdy ochłodzimy więc czoło albo będziemy oddychać nosem, oziębimy krew, co wyeliminuje, a przynajmniej zmniejszy chęć ziewania. Ostatnie badania powiązały stwardnienie rozsiane (SD) z dysfunkcją układu termoregulacji. Nadmierne ziewanie jest jednym z objawów tej choroby, a niektórzy pacjenci wspominają o czasowym zniesieniu symptomów po ziewnięciu. Naukowcy z Albany twierdzą, że ziewanie nie doprowadza ani nie poprzedza snu, ale odracza go w czasie, ma bowiem pobudzić mózg do lepszego działania. Zarażanie się ziewaniem od innych członków grupy miało prawdopodobnie w przeszłości wzmagać czujność, aby nie dać się zaskoczyć niebezpieczeństwu.