Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'genitalia' .
Znaleziono 5 wyników
-
Kobiety, które często jeżdżą na rowerze, ryzykują zmniejszeniem wrażliwości genitaliów. Są także narażone na dolegliwości bólowe. Badacze porównali 48 pań startujących w zawodach kolarskich z 22 biegaczkami. Rowerzystki przejeżdżały tygodniowo przynajmniej 16 km, a biegaczki przemierzały co najmniej 8 km. Biegaczki stanowiły grupę kontrolną aktywnych kobiet, które nie są jednocześnie narażone na uścisk okolicy krocza. Odkryliśmy, że u rowerzystek startujących w zawodach występuje obniżenie wrażliwości rejonu warg sromowych — powiedziała szefowa badań dr Marsha Guess, profesor nadzwyczajny położnictwa i ginekologii na Yale School of Medicine. Nie wpływa to jednak negatywnie na współżycie seksualne i jakość życia młodych, zdrowych uczestniczek naszych badań. Naukowcy wyliczają, że w USA 13 mln kobiet regularnie jeździ na rowerze. Chociaż kolarstwo korzystnie wpływa na zdrowie, u osób obojga płci tego typu aktywność fizyczną łączy się z bólami szyi oraz pleców. Wcześniejsze badania, m.in. National Institute for Occupational Safety and Health, sugerowały związek pomiędzy jazdą na rowerze a drętwieniem genitaliów i zaburzeniami erekcji (erectile dysfunction, ED). To pierwsze studium oceniające wpływ długiego lub częstego jeżdżenia na rowerze na neurologiczne i seksualne funkcjonowanie kobiet. Podczas siedzenia na siodełku bezpośrednio uciskane są nerwy i naczynia krwionośne zewnętrznych narządów płciowych. Możliwe, że chroniczny ucisk prowadzi do zmniejszonego przepływu krwi oraz uszkodzenia nerwów wskutek przerwania bariery krew-nerw. O szczegółach badań Amerykanów można przeczytać w aktualnym wydaniu magazynu Journal of Sexual Medicine.
- 5 odpowiedzi
-
- 1
-
- wrażliwość
- krocze
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kobiece ciała i umysły inaczej reagują na pobudzenie seksualne, podczas gdy u mężczyzn reakcja psychologiczna i fizjologiczna bardziej się do siebie dopasowują (Archives of Sexual Behavior). U ludzi reakcja seksualna jest dynamiczną kombinacją procesów poznawczych, emocjonalnych i fizjologicznych. Międzynarodowy zespół profesor Meredith Chivers z Queen's University w Kingston w Kanadzie sprawdzał, w jakim stopniu indywidualne doświadczenie (subiektywna ocena) pobudzenia erotycznego odzwierciedla aktywność fizjologiczną genitaliów i czy w tym zakresie istnieją różnice międzypłciowe. W tym celu naukowcy dokonali przeglądu 134 studiów, których wyniki opublikowano między 1969 a 2007 rokiem. W sumie we wziętych pod uwagę eksperymentach badano ponad 2,5 tys. kobiet i 1900 mężczyzn. Oceniali oni stopień podniecenia podczas lub po zadziałaniu bodźców seksualnych. Naukowcy mierzyli reakcje fizjologiczne na te bodźce, wykorzystując różne metody, w tym zmiany w erekcji u mężczyzn oraz zmiany w przepływie krwi przez narządy płciowe u kobiet. W przypadku panów subiektywne oceny były ściślej dopasowane do wskaźników fizjologicznych, co oznacza, że męskie umysły i genitalia działają ze sobą w zgodzie. W przypadku pań reakcje psychologiczne i cielesne nie uzgadniały się aż w takim stopniu. W niektórych sytuacjach pomiary fizjologiczne i indywidualne oceny były znacząco różne. Badacze wpadli na trop metodologicznych różnic, które mogły tu odegrać pewną rolę. Po pierwsze, typ bodźca seksualnego – jego treść i sposób prezentacji, np. wzrokowo bądź w postaci nagrania audio – nie wpływał na to, w jakim stopniu zgrywały się ciało i umysł mężczyzn. Tymczasem kobiety wykazywały większą zgodność psychologiczno-fizjologiczną, jeśli zetknęły się z szerszą gamą liczniejszych bodźców erotycznych (i chodzi tu zarówno o treść, jak i metody prezentacji). Nie bez znaczenia pozostawał też moment przeprowadzania samooceny podniecenia. Kiedy badani mieli to zrobić po zadziałaniu bodźca, reakcje męskie były bardziej dopasowane niż kobiece. Gdy jednak notę wystawiano w trakcie prezentacji bodźca, różnice międzypłciowe zanikały i mężczyźni wypadli pod tym względem podobnie jak kobiety.
-
Kobiety, które mają bardziej pozytywny stosunek do żeńskich genitaliów, łatwiej osiągają orgazmy i częściej angażują się w związane z płciowością zachowania prozdrowotne, tj. regularnie odwiedzają gabinet ginekologa i przeprowadzają samobadanie sromu (International Journal of Sexual Health). Prof. Debby Herbenick z Indiana University uważa, że to ważne odkrycie w zakresie obrazu ciała. Nasza kultura często przedstawia kobiece narządy płciowe jako brudne, wymagające oczyszczania i pielęgnacji. Niektóre panie mogą się częściej stykać z tego rodzaju komunikatami bądź być na nie bardziej podatne. Herbenick stworzyła specjalną skalę do badania postaw kobiet i mężczyzn wobec żeńskich genitaliów. Amerykanka podkreśla, że w przyszłości przyda się ona podczas terapii seksuologicznej czy osobom prowadzącym edukację seksualną/zdrowotną. Studium wykazało, co aż tak bardzo nie dziwi, że męski stosunek do kobiecych genitaliów jest bardziej pozytywny od kobiecego. Kobiety są częściej bardziej krytyczne wobec ciał własnych i ciał innych kobiet [...]. Mężczyźni żywią pozytywne uczucia odnośnie do rozmaitych aspektów żeńskich genitaliów, w tym ich wyglądu, zapachu, smaku i dotyku. Herbenick uważa, że rodzice mogą pomóc córkom, pozytywnie wpływając na ich obraz ciała. Wg niej, warto posługiwać się nazwami narządów, nawet gdyby miało to brzmieć medycznie, czyli mówić pochwa, a nie "to między nogami". Wykładowczyni Instytutu Kinseya przekonuje też, by wspierać zachowania eksploracyjne córek. Zamiast mitygować je, by nie dotykały się "tam na dole", lepiej komunikować, żeby robiły to w zaciszu sypialni lub łazienki. Pani profesor apeluje też do przemysłu marketingowo-reklamowego. Wzywa do dyskusji o tym, jak różne produkty i kampanie mogłyby przekonywać ludzi do pozytywnego wizerunku ciała. W ankiecie Herbenick wzięły udział 362 kobiety oraz 241 mężczyzn. W większości przypadków należeli oni do rasy białej i mieli od 18 do 23 lat.
- 1 odpowiedź
-
Centrum Badań Behawioralnych z Atlanty zleciło badania nad wzorcami przyglądania się zdjęciom nagich osób przez obie płcie. Uzyskane wyniki zaskoczyły naukowców... Stereotypowo to mężczyzn posądza się o to, że będą się przyglądać genitaliom, a kobiety raczej o to, że ich wzrok spocznie na twarzy. Tymczasem jest dokładnie na odwrót. Okazało się, że panowie z większym prawdopodobieństwem przyglądają się najpierw twarzy, a nie innym częściom ciała. Panie spędzają więcej czasu na obserwacji zdjęć par uprawiających seks. Mężczyźni patrzyli na kobiecą twarz dłużej niż kobiety [na twarze męskie — przyp. red.], a obie płcie spoglądały przez podobny czas na genitalia — wylicza Heather Rupp z Instytutu Kinseya Indiana University. Opisywane badania potwierdziły wyniki uzyskane w 2004 roku przez Stephena Hamanna i Kim Wallen, które wskazywały na odmienne wzorce aktywności mózgowej kobiet i mężczyzn podczas stymulacji bodźcami o zabarwieniu erotycznym. Studium zespołu Rupp polegało na testowaniu międzypłciowych różnic w zakresie uwagi za pomocą technologii zapisu ruchów gałek ocznych. W ten sposób można było prześledzić, na jakich elementach obrazu i na jak długo spoczął czyjś wzrok. Dane [...] sugerowały, że to, na co kobiety zwracały uwagę, było zależne od ich stanu hormonalnego. Panie stosujące pigułki antykoncepcyjne dłużej patrzyły na genitalia, podczas gdy kobiety, które ich nie zażywały, zwracały większą uwagę na elementy kontekstu fotografii. Powszechnie przyjmuje się, że mężczyźni to wzrokowcy. Teraz chodziło o to, by określić, jakie cechy są ważne dla panów, a jakie dla pań podczas oceny bodźców seksualnych. Odpowiedzi należy najprawdopodobniej szukać w ciele migdałowatym. W badaniach Hamanna i Wallen z wykorzystaniem funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) u mężczyzn odkryto większe pobudzenie amygdala w odpowiedzi na bodźce erotyczne niż u kobiet. Nie wiadomo było, dlaczego się tak działo. Gdyby jednak do badań z 2004 roku dodać informacje uzyskane przez naukowców z zespołu Rupp, można by się zastanawiać, czy aktywacja jądra migdałowatego płci brzydkiej nie jest wynikiem skupienia uwagi na twarzy nagiej kobiety.
-
Chris Wilson, doktorant z Wydziału Neurobiologii i Zachowania Cornell University, przedstawił teorię tłumaczącą, czemu 25% kultur na świecie stosuje jakąś formę okaleczania męskich genitaliów. Wg badacza, wszystkie one (od obrzezania poczynając, a na rytualnym obcinaniu jądra kończąc) służą jednemu: ograniczeniu liczby ciąż ze związków pozamałżeńskich (Evolution and Human Behavior). Antropologia wyjaśnia zjawisko okaleczania względami religijnymi, tradycją, higieną albo procedurą wprowadzania w dorosłość. Wilson uważa jednak, że istnieje głębsze, nieuświadomione podłoże opisywanego zjawiska. W kategoriach ewolucyjnych musi przynosić oczywiste korzyści, skoro przetrwało tyle wieków, mimo bólu i ryzyka, jakie ze sobą niesie. Bardzo rozpowszechnione jest obrzezanie. Odnotowano je w 20% lokalnych społeczności (w 180 różnych kulturach), co oznacza, że część napletka usunięto aż 1/3 mężczyzn świata. Rozmaite rodzaje cięcia wskazują, że wszystkie te populacje opracowały rytuał samodzielnie. W jakim celu? Wilson i profesor Paul Sherman uważają, że okaleczenie ograniczało liczbę ciąż pozamałżeńskich. Dzięki temu mężczyźni przekazywali swoje geny tylko tym dzieciom, w które nie musieli potem dodatkowo inwestować. Jeśli dobór naturalny przeznaczył genitalia do zapładniania, zmiana ich wyglądu uszkadzała tę funkcję. Modyfikacja kształtu zmniejszała fizyczne szanse na zapłodnienie kobiety, co usuwało ewolucyjną zachętę do cudzołóstwa – wyjaśnia doktorant. W samym społeczeństwie okaleczanie genitaliów zwiększało zaufanie mężczyzn wobec innych mężczyzn, ponieważ rzadziej pojawiały się kwestie spornego ojcostwa. Rytualne cięcia występują częściej w kulturach praktykujących wielożeństwo, zwłaszcza gdy żony nie mieszkają z mężem. Zmniejsza to bowiem szanse tego ostatniego na upilnowanie ich wszystkich naraz. Zmiana anatomii genitaliów jest rozpatrywana jako akt manifestowania seksualnej uczciwości, co zmniejsza podejrzliwość mężczyzn żonatych wobec nieżonatych. Starsi panowie obdarzali chłopców, którzy przeszli już okaleczenie, nie tylko zaufaniem, ale także oferowali im dodatkowe korzyści (oznacza to wzrost statusu społecznego). Gdy Wilson wziął pod uwagę liczbę żon, okazało się, że w społeczeństwach praktykujących okaleczanie rzadziej dochodzi do zdrad niż w grupach, które nie uciekają się do takich zabiegów.
- 7 odpowiedzi
-
- Paul Sherman
- anatomia
- (i 7 więcej)