Aga, jeden z najważniejszych australijskich szkodników, przywieziony w 1935 r., by zwalczać szkodniki trzciny cukrowej, najprawdopodobniej trafi wkrótce na chińskie stoły i do sporządzanych na tamtejsze potrzeby medykamentów.
John Burey, właściciel firmy z Queensland, która zajmuje się przetwórstwem mięsnym, wyjeżdża w lutym do Pekinu i będzie negocjować warunki umowy eksportowej. Na antypodach żyje ok. 200 mln ropuch olbrzymich, jest więc o czym rozmawiać. W Chinach ich toksyna znajduje zastosowanie jako stymulant serca, substancja o działaniu moczopędnym oraz lek na dolegliwości zatokowe czy bóle zębów. Skórze oraz narządom wewnętrznym ag również przypisuje się właściwości terapeutyczne. Burey sądzi, że w Państwie Środka istnieje duże zapotrzebowanie na żywe płazy. By handel mógł w ogóle dojść do skutku, zarówno po stronie australijskiej, jak i chińskiej trzeba uregulować sporo spraw związanych z kwarantanną oraz licencjami. Dzięki temu szkodnik mógłby się komuś przydać i przynieść zyski.
Agi zagrażają faunie Australii, ponieważ ich toksyna może uśmiercać psy, koty, słodkowodne krokodyle oraz duże węże.