Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'ejakulat' .
Znaleziono 9 wyników
-
Jak pokazują wyniki wcześniejszych badań i doświadczenie, kobiety lubią u mężczyzn niskie głosy. Gdyby okazała muskulatura i niski tembr głosu oznaczały wysoką jakość spermy, poszukując w wyglądzie płci przeciwnej cech związanych z atrakcyjnością, kobiety mogłyby znaleźć najwartościowszego partnera i najlepszego ojca dla swoich dzieci (hipoteza płodności związanej z fenotypem). Okazuje się jednak, że panowie z niższymi głosami wcale nie mają spermy najlepszej jakości. Leigh W. Simmons, Marianne Peters i Gillian Rhodes, naukowcy z Uniwersytetu Zachodniej Australii, których artykuł opublikowano tuż przed Bożym Narodzeniem w PLoS ONE, twierdzą, że uzyskane przez nich wyniki potwierdzają raczej hipotezę "coś za coś". Podczas zorganizowanego przez nich eksperymentu kobiety ponownie preferowały niższe głosy, twierdząc, że są bardziej męskie i atrakcyjne, ale ustalono, że w ejakulacie mężczyzn z niższym głosem występuje niższe stężenie plemników. A zatem, choć wyższy poziom testosteronu wiąże się z niższym głosem, bardziej męskim wyglądem, bardziej dominującym zachowaniem i powodzeniem u partnerek, musi też w jakiś sposób upośledzać produkcję plemników. Coś za coś... Podczas studium naukowe trio prosiło 54 mężczyzn o dostarczenie próbek spermy. Nagrywano ich głos, który był później analizowany przez specjalne oprogramowanie i oceniany pod względem atrakcyjności przez 30 kobiet. Wszyscy badani panowie byli biali i heteroseksualni. Mieli od 18 do 32 lat, a średnia wieku wynosiła 22 lata. Podczas nagrywania głosu wymawiali w jednosekundowych odstępach samogłoski a, e, i, o oraz u. Na wstępie wypełniali oni kwestionariusz dotyczący stylu życia, w tym wieku, spożycia alkoholu i kofeiny, wzorców aktywności, obecnie zażywanych leków, nawyków żywieniowych i potencjalnych kontaktów z ksenobiotykami, a więc związkami niebędącymi naturalnymi składnikami organizmu (należą do nich leki, ale i trucizny). Przed pozyskaniem próbki spermy panowie musieli powstrzymać się od współżycia przez minimum 2, a maksimum 6 dni. Ze spermą do laboratorium należało dostarczyć drugi kwestionariusz, w którym zapisywano godzinę ejakulacji, datę poprzedniego wytrysku oraz oszacowania dotyczące ilości wyłapanej do pojemnika spermy.
-
Samce pluskwy domowej zabezpieczają swoje plemniki przed zakażeniami drogą płciową, wytwarzając bakteriobójczy płyn nasienny. Bakterie pokrywające ciało owadów są przekazywane samicy razem ze spermą podczas spółkowania. Biolodzy z University of Sheffield wykazali, że bez czynnika antybakteryjnego – lizozymu - ginie aż 40% plemników. Samce pluskiew nakłuwają samicę od spodu penisem i zostawiają pakiety z plemnikami wewnątrz jej ciała. Dostają się one do jajników za pośrednictwem układu krwionośnego i tam dochodzi do zapłodnienia jaj. Samice zabezpieczają się przed chorobami przenoszonymi drogą płciową, kierując penisem samca za pośrednictwem zlokalizowanej na brzuchu struktury. Dzięki temu trafia on w wyspecjalizowany zbitek komórek zwalczających bakterie. Jak tłumaczy dr Oliver Otti, samce wyposażają ejakulat w białka chroniące plemniki. Podczas eksperymentów Brytyjczycy wyekstrahowali plemniki od kilku samców pluskwy domowej, uważając przy tym, by nie wmieszać do próbek płynu nasiennego. Następnie zmieszali plemniki z bakteriami bytującymi na oskórku. Do połowy próbek dodano lizozym i okazało się, że w obecności enzymu przeżyło o 40% więcej plemników. Otti tłumaczy, że samice nie odnoszą żadnych korzyści z obecności lizozymu, co oznacza, że jego występowanie w spermie służy wyłącznie ochronie plemników, jednak jego kolega z uczelni dr Michael Siva-Jothy stwierdził, że to tylko część prawdy, gdyż samice dysponują swoimi własnymi lizozymami. Ich stężenie wzrasta tuż przed żerowaniem, a to dlatego, że często jedzenie i spółkowanie następują krótko po sobie. Zranienia są bardzo częste podczas i po kopulacji, a genitalia nie są generalnie czyste, stąd też zabezpieczanie się przed przenoszonymi w czasie aktu płciowego bakteriami, np. tymi z oskórka, jest naprawdę istotne.
- 3 odpowiedzi
-
- dr Oliver Otti
- bakteriobójczy
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kury odrzucają spermę kogutów, które im nie odpowiadają (czytaj: stojących niżej w hierarchii społecznej). Wcześniej biolodzy rozważali dwie przyczyny tego zjawiska: pozbywanie się części zbyt dużej ilości ejakulatu lub aktywne usuwanie plemników konkretnych samców. Kury spółkują z wieloma samcami i na tym etapie przedłużania gatunku nie grymaszą. Okazuje się jednak, że później zaczynają przeprowadzać selekcję i niektórych plemników się pozbywają, a innych nie. Rebecca Dean z Uniwersytetu Oksfordzkiego prowadziła badania na zdziczałych kurach domowych, hodowanych na Uniwersytecie Sztokholmskim. Po uwzględnieniu wielkości ejakulatu i innych czynników Brytyjka stwierdziła, że samice odrzucają spory odsetek ejakulatów samców zajmujących niższe pozycje w hierarchii stadnej. Dean, Shinichi Nakagawa i Tommaso Pizzari uważają, że dysponując mechanizmem tego rodzaju, samice gatunków, w których samiec może zmuszać do kopulacji, nadal zachowują kontrolę nad ojcostwem swoich dzieci.
-
Zgodnie z wynikami duńskiego studium, regularnie picie coli może zmniejszyć liczebność plemników w spermie aż o prawie 30%. Wygląda na to, że nie dzieje się tak za sprawą kofeiny, ponieważ kawa zawiera jej więcej i nie wywołuje podobnego efektu (American Journal of Epidemiology). Profesor Tina Kold Jensen z uniwersyteckiego Wydziału Wzrostu i Reprodukcji Rigshospitalet w Kopenhadze opowiada, że wyniki wcześniejszych studiów dot. wpływu kofeiny na męską płodność były niejasne. Najnowsze badanie objęło 2554 młodych mężczyzn, a jego autorzy chcieli sprawdzić, jak zwiększona konsumpcja napojów gazowanych z kofeiną oddziałuje na ich zdrowie reprodukcyjne. Uczestników studium werbowano w latach 2001-2005 podczas obowiązkowych badań lekarskich oceniających przydatność do służby wojskowej. Mężczyźni wypełniali kwestionariusz na temat stylu życia i diety, w tym spożycia kofeiny pod różnymi postaciami. Poza tym poborowi musieli dostarczyć próbkę nasienia. U osób z niskim-umiarkowanym ogólnym spożyciem kofeiny i coli (do 800 mg dziennie kofeiny i 14 półlitrowych butelek coli na tydzień) nie stwierdzono związku z jakością spermy, definiowaną w kategoriach koncentracji i liczby plemników. Jednak u panów konsumujących dużo kofeiny i/lub coli (ponad 800 mg dziennie i ponad 14 półlitrowych butelek coli tygodniowo) zidentyfikowano już zarówno zmniejszoną koncentrację, jak i liczebność komórek płciowych. Spadek był istotny statystycznie wyłącznie w przypadku coli. Panowie wypijający małe lub umiarkowane jej ilości (większość) mieli wyższą liczebność plemników – średnio 56 mln na mililitr. W przypadku 93 mężczyzn, którzy pochłaniali litr bądź więcej napoju na dobę, liczebność plemników była sporo mniejsza i wynosiła 35 mln na ml. Duńczycy nadmieniają, że nawet niższa z wymienionych wartości nadal mieści się w normie podawanej przez Światową Organizację Zdrowia, ale zredukowana liczebność gamet zwiększa ryzyko rozwoju niepłodności. Zespół Jensen nie wykrył związku między kofeiną z kawy czy herbaty a obniżoną liczbą plemników w ejakulacie. Oznacza to, że za efekt ten odpowiada inny składnik napojów gazowanych lub tryb życia. Naukowcy stwierdzili także, że osoby pijące colę jadły mniej warzyw i owoców oraz więcej fast foodu od mężczyzn, którzy za nią nie przepadali. Jak widać, trudno stwierdzić, co dokładnie zmniejszało jakość spermy.
- 8 odpowiedzi
-
- Tina Kold Jensen
- koncentracja
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Mężczyźni, których plemniki są zdrowsze, żyją dłużej. Nieważne, czemu się przyglądamy. Ryzyko zgonu spada, jeśli sperma jest lepszej jakości – przekonuje dr Tina Kold Jensen z Uniwersytetu Południowej Danii w Odense (American Journal of Epidemiology). Naukowcy zbadali ponad 40 tys. mężczyzn w wieku do 40 lat. Uważają, że właściciele plemników niższej jakości powinni się zbadać pod kątem innych chorób, zwłaszcza nowotworów jąder. Jako że zjawisko męskiej niepłodności nasila się mniej więcej od półwiecza, Duńczycy sugerują, że powodem może być nieprawidłowy rozwój narządów płciowych w łonie matki. Ta sama hipoteza źródeł płodowych wyjaśnia także choroby starszego wieku, np. cukrzycę czy problemy z sercem. Chcąc sprawdzić, czy jakość spermy da się powiązać z zapadalnością na choroby czy śmiertelnością, naukowcy przyglądali się przypadkom mężczyzn skierowanych do Kopenhaskiego Laboratorium Badania Spermy w latach 1963-2001. Ich losy śledzono do końca 2001 r. lub do momentu zgonu. Ograniczono się do 43277 panów ze zdolnymi do życia plemnikami w ejakulacie. Okazało się, że wzrost liczby plemników w spermie oznaczał wzrost długości życia. Duńska ekipa stwierdziła, że mężczyźni z 40 mln plemników na milimetr sześcienny o 40% rzadziej umierali w czasie trwania studium niż panowie, u których w ml występowało poniżej 10 mln gamet. Długość życia rosła również w miarę powiększania się odsetka ruchliwych plemników i wraz z liczbą gamet o prawidłowej budowie anatomicznej. Z tego powodu ryzyko zgonu mężczyzn, u których etykietę "normalne" przypisywano co najmniej 75% plemników, było o 54% niższe niż mężczyzn, u których znamiona prawidłowości stwierdzano u mniej niż 25% gamet. Duńczycy zauważyli, że mężczyźni, którzy mieli dzieci, żyli dłużej od osób bezpotomnych. Potwierdza to wnioski wypływające z innych badań, że ludzie płodni są bardziej długowieczni. Wzrost długości życia odnotowywano u wszystkich mężczyzn ze zdrowszymi plemnikami: zarówno u "dzieciatych", jak i u bezdzietnych. Oznacza to, że mamy do czynienia z dwoma czynnikami, które niezależnie wpływają na długość życia. Wysoka jakość nasienia może być markerem dobrego ogólnego stanu zdrowia, zwiększającego szanse przeżycia. Zmniejsza ona ryzyko wystąpienia wielu chorób, w tym nowotworów, chorób układu pokarmowego i oddechowego.
-
Samce mogą dostosowywać prędkość i skuteczność działania swoich plemników do postrzeganej atrakcyjności samicy (Proceedings of the Royal Society B). Badania przeprowadzono na kurze bankiwa (Gallus gallus). Ptak ten należy do rodziny kurowatych i uznaje się go za dzikiego przodka dobrze wszystkim znanej kury domowej. Biolodzy uważają, że dzięki studium zdobyli kolejne dowody na potwierdzenie tezy, iż gatunki współżyjące z wieloma osobnikami (promiskuityczne), do których należy także człowiek, zwiększają szanse na zapłodnienie, gdy samica jest warta zachodu. U kurów bankiwa żeńską atrakcyjność determinuje pojawienie się grzebienia, który jest fenotypowo i genetycznie związany z liczbą i masą składanych przez samicę jaj – tłumaczą doktorzy Charlie Cornwallis i Emily O'Connor. Na potrzeby eksperymentu Brytyjczycy zbierali ejakulat dominujących i podporządkowanych samców kurów bankiwa, hodowanych na Uniwersytecie Sztokholmskim. Kopulowały one z atrakcyjnymi lub "brzydszymi" samicami. Naukowcy oddzielili plemniki od płynu nasiennego, a następnie przeanalizowali ich liczbę/ilość oraz inne cechy. Istniał silny związek między szybkością plemników a objętością ejakulatu, w którym się znalazły. Większe ilości trafiały do atrakcyjnych samic. Samce mogą zmieniać prędkość plemników wprowadzanych do dróg rodnych samic, strategicznie uruchamiając lewy i prawy nasieniowód. Działają one niezależnie, więc procesem wytrysku da się manipulować. Stymulacja wzrokowa ze strony pociągającej samicy prowadzi najprawdopodobniej do użycia obu nasieniowodów. Zróżnicowanym udziałem prawego i lewego nasieniowodu można wytłumaczyć metodę, dzięki której samce zmieniają liczbę plemników w ejakulacie. To rozpowszechnione zjawisko o niewyjaśnionym dotąd mechanizmie. W przyszłości Cornwallis i O'Connor zamierzają przeprowadzić badania, dzięki którym lepiej poznamy sposób regulowania ilości płynu nasiennego i liczby plemników w ejakulacie. Chcą też sprawdzić, w jak wpływa to na współczynnik dzietności.
- 2 odpowiedzi
-
Niektórzy mężczyźni powinni codziennie uprawiać seks, by zapłodnić swoją partnerkę – twierdzą naukowcy z Uniwersytetu w Sydney. Wcześniej parom bezskutecznie starającym się o dziecko zalecano przed współżyciem kilka dni abstynencji seksualnej. Taki zabieg miał zwiększyć liczbę plemników w ejakulacie. Australijczycy przemawiający na konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Reprodukcyjnego przekonywali jednak audytorium, że skutkiem takiego postu może być sperma gorszej jakości. Akademicy z antypodów badali 42 mężczyzn, w których spermie znaleziono podczas badań mikroskopowych plemniki o nieprawidłowej budowie. Poproszono ich o doprowadzanie przez 7 dni do wytrysku, a następnie uzyskane próbki porównywano z ejakulatem zebranym po 3-dniowej abstynencji seksualnej. Okazało się, że u 37 mężczyzn w pobieranych dzień w dzień próbkach spadła liczba uszkodzonych plemników. Dr Allan Pacey z British Fertility Society podkreśla, że mamy tu do czynienia z typowym dylematem, czy postawić na ilość, czy też może na jakość. Wg eksperta, badania Australijczyków wykazały, że codzienne współżycie zmniejsza liczbę uszkodzeń DNA w męskich komórkach rozrodczych.
- 30 odpowiedzi
-
Ojcowie bliźniąt dwujajowych mają spermę lepszej jakości niż inni panowie — uważają duńscy badacze. Odsetek ciąż bliźniaczych może być ponoć dobrym wskaźnikiem męskiej płodności w danej populacji. Wcześniejsze studia wykazały, że panowie, którzy musieli się dłużej starać o potomstwo, z mniejszym prawdopodobieństwem płodzą bliźnięta dwujajowe. Inne zasugerowały, iż takie bliźnięta spotyka się rzadziej w populacjach z obniżoną płodnością męską. Aż do teraz nie prowadzono natomiast właściwie w ogóle analiz dotyczących jakości nasienia ojców bliźniąt. Zespół ze Szpitala Uniwersyteckiego w Kopenhadze porównał jakość ejakulatu 37 szczęśliwych tatusiów bliźniąt dwujajowych z próbkami pobranymi od 349 mężczyzn z normalną, zdrową spermą. Okazało się, że u tych pierwszych obserwowano więcej żywych i ruchliwych plemników, w dodatku ich liczebność była nieznacznie wyższa niż w grupie kontrolnej. Uzyskane przez nas wyniki potwierdzają teorię, że zmiany w jakości nasienia mogą wpływać na odsetek ciąż bliźniaczych — tłumaczy szefowa ekipy badawczej Camilla Asklund. Lynn Fraser, ekspert ds. spermy z Londyńskiego College'u Królewskiego, uważa natomiast, że międzypopulacyjne różnice genetyczne wpływają na częstość ciąż bliźniaczych w co najmniej takim samym stopniu, jak jakość nasienia. Wiemy na przykład, że w nigeryjskim plemieniu Yoruba procent bliźniąt dwujajowych wynosi bardzo dużo, bo 5,2. Musi się to sprowadzać do różnic genetycznych, które oznaczają, że podczas jednego cyklu u tamtejszych kobiet z większym prawdopodobieństwem dojrzewa więcej niż jedna komórka jajowa. Nie wolno zapominać, że jeśli w pierwszym rzędzie kobieta nie wytworzy dwóch jajeczek, z definicji nie ma szans na bliźnięta dwujajowe. Duńscy badacze przyznają, że prawdopodobieństwo przyjścia na świat bliźniąt dwujajowych wzrasta wraz z wiekiem matki. Dzieje się tak dlatego, że na późniejszych etapach życia częściej dochodzi do podwójnego jajeczkowania. Dodają ponadto, że nawet jeśli uwzględni się wpływ czynnika matczynego na częstość urodzin bliźniąt dwujajowych, do takiego zapłodnienia potrzebna jest też dobrej jakości sperma. Naukowcy pokusili się o zbadanie jakości nasienia 15 ojców bliźniąt jednojajowych. W ich przypadku także, co wywołało spore zdziwienie, zaobserwowano wyższą od przeciętnej jakość ejakulatu. Wyjaśniono to jednak nieprawidłowościami wynikającymi z powołania się na zbyt małą próbę (Human Reproduction).
- 1 odpowiedź
-
- bliźnięta dwujajowe
- sperma
- (i 10 więcej)
-
Samce gatunków zwierząt praktykujących promiskuityzm (spółkowanie z kilkoma partnerami), które współżyją z samicą jako drugie lub ostatnie, są ojcami największej liczby młodych. Dzieje się tak w przypadku większości owadów. Do gatunków, w których drugi samiec zyskuje najwięcej, należą strąkowcowate, muszki owocowe, pasożytnicze osy oraz motyle, a wśród ssaków naczelne i wiewiórki ziemne. Czemu ostatni jest zwycięzcą? Można to częściowo wyjaśnić współzawodnictwem spermy. Drugi samiec produkuje większe ilości spermy lub jego plemniki zwalczają plemniki poprzednika w drogach rodnych samicy. Wiele zwierząt dysponuje też różnymi metodami usuwania spermy rywala. Niektóre ważki mają na przykład na penisach specjalne wąsy, które jak szczotka wymiatają spermę poprzedniego partnera. Biolodzy ewolucyjni z University of Exter, David Hosken oraz David Hodgson, przedstawili jeszcze jedno wyjaśnienie. Przewertowali literaturę tematu w poszukiwaniu dowodów na to, że ejakulat pierwszych samców może zwiększać szanse następnego samca na zapłodnienie. Drogi rozrodcze samicy są środowiskiem wrogim dla plemników. Znajdują się tu komórki układu odpornościowego, w dodatku pochwa ma kwaśny odczyn. Dlatego wiele gatunków produkuje olbrzymią liczbę plemników, a tylko niewielki ich odsetek dociera w pobliże jaja. U ssaków w ejakulacie występuje kilkaset milionów plemników, a w okolice gamety męskiej dociera ok. 0,0001%. Sperma ma szereg właściwości, które pomagają sforsować wrogie warunki panujące w pochwie. Obrazowo rzecz ujmując, ejakulat pierwszego samca przeciera szlak. Ginie wiele plemników. Sperma drugiego partnera trafia na o wiele lepsze warunki. Samiec ten zużywa mniej energii, a w dodatku wytwarza więcej spermy. To pozwala mu zdeklasować rywala w wyścigu zmierzającym do zapłodnienia jaja. To rodzaj pasożytowania jednego samca na drugim — mówi Hosken. Kilka badań na owadach wykazało, że jeśli zwiększa się czas oddzielający seks uprawiany z każdym z partnerów, zmniejszają się korzyści osiągane przez drugiego z kolei. Fakt ten stanowi wsparcie dla forsowanego przez biologów wyjaśnienia zjawiska "gdzie dwóch spółkuje, tam drugi korzysta". Teraz Hosken chce przetestować swoją hipotezę na świerszczach, które przytwierdzają "pakieciki" ze spermą na odwłoku samicy. Czasem przytwierdzania można zaś z łatwością manipulować. Zainteresowanych eksperymentami odsyłamy do aktualnego wydania Journal of Theoretical Biology.
-
- promiskuityzm
- spółkowanie
-
(i 10 więcej)
Oznaczone tagami: