Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'defibrylator' .
Znaleziono 5 wyników
-
Inżynierowe z MIT-u postanowili zabezpieczyć osoby z rozrusznikami serca i tym podobnymi urządzeniami przed potencjalnie śmiertelnym cyberatakiem. Na całym świecie miliony osób korzystają z wszczepionych defibrylatorów, rozruszników, pomp podających leki. Co roku 300 000 takich urządzeń trafia do ciał pacjentów. Wiele z nich posiada moduł łączności bezprzewodowej, dzięki czemu lekarze mogą zdalnie nadzorować stan pacjenta. Niestety, badania dowiodły, że możliwe jest przeprowadzenie ataku na takie urządzenie. W najgorszym przypadku napastnik może poinstruować je, by podało zbyt dużo leku lub zbyt duże napięcie, doprowadzając do śmierci właściciela. Badacze z MIT-u oraz University of Massachusetts-Amherst (UMass) pracują nad systemem, który zapobiega atakom. Ma on korzystać z drugiego nadajnika, który zagłusza nieautoryzowane sygnały nadawane na częstotliwości implantu. Tylko uwierzytelnieni użytkownicy mogą się połączyć z wszczepionym urządzeniem. Nadajnik będzie szyfrował transmisję i wymagał uwierzytelnienia. Dzięki temu, iż jest to osobne urządzenie, możliwe będzie wykorzystanie go przy już wszczepionych urządzeniach. Inżynierowe przewidują, że nadajnik, zwany przez nich tarczą, będzie na tyle mały, iż pacjent będzie go nosił jak naszyjnik lub zegarek. Urządzenie autoryzowane do łączności będzie przesyłało informacje do tarczy, ta je odszyfruje i prześle do urządzenia w ciele pacjenta. Obecnie stosowane implanty nie były projektowane z myślą o zapobieganiu atakom, zatem transmisja nie jest szyfrowane. Dina Katabi z MIT-u uważa, że i w przyszłości bardziej praktyczne będzie poleganie na zewnętrznym urządzeniu szyfrującym. Trudno jest wbudować mechanizmy szyfrujące w implanty. Są one bowiem naprawdę małe, więc ze względu na zużycie energii i ich architekturę, nie ma sensu wbudowywać weń mechanizmów szyfrujących - mówi Katabi. Co więcej, jak zauważa, mogłoby to być niebezpieczne. W sytuacji zagrożenia życia, gdy pacjent np. jest nieprzytomny, załoga karetki pogotowia mogłaby nie być w stanie połączyć się z implantem i sprawdzić jego danych lub wysłać doń instrukcji. Jeśli zaś wykorzystamy zewnętrzne urządzenie, jak wspomniana tarcza, to wystarczy, by ratownicy odsunęli je od pacjenta. Katabi pracuje nad tarczą wraz ze swoimi dwoma studentami oraz Kevinem Fu, profesorem z UMass i jego studentem Benem Ransfordem. Wykorzystują oni używane defibrylatory otrzymane od szpitali z Bostonu. Katabi wyjaśnia, że kluczowym elementem systemu jest nowa technika, która pozwala tarczy na jednoczesne wysyłanie i odbieranie sygnałów w tym samym paśmie częstotliwości. Standardowe urządzenia bezprzewodowe tego nie potrafią. Ostatnio uczeni z Uniwersytetu Stanforda zaprezentowali tego typu system, jednak wymaga on użycia trzech anten, których odległość od siebie zależy od częstotliwości sygnału. Dla urządzeń medycznych anteny musiałyby znajdować się w odległości 0,5 metra jedna od drugiej. Zespół z Massachusetts opracował system korzystający z dwóch anten, a dzięki odpowiedniemu przetwarzaniu sygnałów nie jest konieczne, by były one od siebie oddalone.
-
- atak
- bezpieczeństwo
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Szwedzcy naukowcy przyjrzeli się 187 stadionom z 10 europejskich krajów, w tym Hiszpanii, Wielkiej Brytanii czy Francji, i stwierdzili, że ponad jedna czwarta obiektów nie jest przygotowana na zawały serca kibiców – brakuje na nich defibrylatorów oraz planów ratunkowych (European Heart Journal). Badanie zostało przeprowadzone przez grupę klubowych lekarzy naszych północnych sąsiadów. Wszyscy zgodnie podkreślają, że powinno się bardziej zadbać o boiskowe zaplecze medyczne, ponieważ niekiedy trudno przetransportować chorego kibica do szpitala. Wg Szwedów, powinny istnieć obligatoryjne zasady postępowania w takich przypadkach. Obecnie jednak posiadanie defibrylatora jest wyłącznie dobrą wolą gospodarza obiektu. Wiadomo przecież, że oglądanie i emocjonalne zaangażowanie w rozgrywki piłki nożnej zwiększają prawdopodobieństwo wystąpienia zawału serca. Dlatego też uważamy, że dostęp do odpowiedniej aparatury powinien być wymogiem – tłumaczy profesor Mats Borjesson, lekarz klubu sportowego GAIS, a zarazem członek European Association of Cardiovascular Prevention and Rehabilitation. Studium ujawniło, że tylko 64% stadionów dysponowało spisanym planem akcji ratunkowej, obejmującym wytyczne związane z obsługą medyczną czy komunikacją ze szpitalem. Szwedzi nie sprecyzowali, jakie stadiony podlegały inspekcji, nadmienili jednak, że większość to obiekty najlepszych lig. Zaznaczyli, że w ubiegłym sezonie odnotowano na nich 77 zawałów, co oznacza, że problemy z sercem pojawiały się u jednego na 589 tys. kibiców.
- 2 odpowiedzi
-
Pozarządowa organizacja First Aid Corps opracowała bardzo proste, lecz skuteczne narzędzie znacząco zwiększające szanse na przeżycie ofiar ataku serca. Jest nim aplikacja dla telefonów komórkowych oraz komputerów łącząca w sobie funkcje mapy oraz lokalizatora automatycznych defibrylatorów zewnętrznych (ang. automatic external defibrillator - AED) - urządzeń niezwykle ważnych dla skutecznego udzielenia pierwszej pomocy. Aplikacja stworzona przez First Aid Corps jest niezwykle prosta (i jest to najprawdopodobniej jej największa zaleta). W razie zauważenia osoby prezentującej objawy nagłego zatrzymania krążenia, wystarczy uruchomić program w telefonie lub komputerze, a następnie podać adres lub nazwę miejsca, w którym się przebywa. Program połączy się wówczas z serwisem Google Maps oraz bazą danych o miejscach, w których dostępne są AED. Po chwili na ekranie urządzenia pojawi się nie tylko adres najbliższego miejsca, w którym przechowywany jest AED, lecz także proponowana trasa dotarcia do tego miejsca, a nawet zdjęcia ułatwiające szybkie odnalezienie miejsca przechowywania defibrylatora. Aktualnie w bazie znajdują się lokalizacje około 1000 AED. Działacze First Aid Corps zachęcają jednak do udziału w jej rozszerzaniu. Osoby chętne do udziału w inicjatywie mogą to zrobić za pośrednictwem specjalnej podstrony serwisu The Extraordinaries, współpracującego z First Aid Corps (przycisk "Do this mission"). Ci zaś, którzy chcieliby po prostu pobrać aplikację, powinni skorzystać ze stron organizacji.
- 8 odpowiedzi
-
- zatrzymanie krążenia
- ratunek
- (i 5 więcej)
-
Kalifornijska firma Cameron Health chce, jako pierwsza na świecie, wprowadzić na rynek wszczepiany podskórnie defibrylator połączony z rozrusznikiem serca. Właśnie zakończyły się wstępne testy kliniczne urządzenia. W badaniu wzięło udział 55 pacjentów. Test polegał na dwukrotnym celowym wywołaniu migotania komór, czyli serii chaotycznych, bardzo szybko powtarzających się skurczów komory serca (stan taki najczęściej poprzedza bezpośrednio zatrzymanie akcji serca) oraz próbie ich wyciszenia (defibrylacji) i przywrócenia prawidłowego rytmu serca. Łącznie u chorych udało się wywołać 137 przypadków migotania komór. Wszystkie zostały skutecznie wykryte, a w 98% przypadków udało się także przywrócić rytm serca. Dodatkowym, choć nieplanowanym testem rozrusznika było spontaniczne pojawienie się migotania komór u jednego z chorych. Także w tym wypadku aparat wykonał swoje zadanie prawidłowo. W czasie testów zdarzyło się kilka drobnych niepowodzeń. Były one związane głównie z oprogramowaniem defibrylatora lub niepowodzeniami podczas zabiegu jego wszczepiania, lecz, jak zapewniają przedstawiciele Cameron Health, problemy te zostały już rozwiązane. Najważniejszą zaletą nowego typu rozrusznika jest łatwość jego założenia. Podczas operacji w ogóle nie występuje konieczność otwierania klatki piersiowej ani wprowadzania do jej wnętrza elektrod, co znacznie zwiększa bezpieczeństwo zabiegu. Oczywiście, zachowana została przy tym pełna skuteczność urządzenia. Osiągnięto to dzięki nieznacznemu zwiększeniu energii impulsu wysyłanego do serca. Świetne wyniki testów klinicznych pozwalają przypuszczać, że urządzenie trafi na rynek w ciągu najbliższych kilku lat. Czy, i jeśli tak, to kiedy, trafi ono do Europy, niestety nie sprecyzowano.
-
- migotanie komór
- krążenie
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Doktor William Maisel z Instytutu Bezpieczeństwa Urządzeń Medycznych w Beth Israel Medical Center ostrzega, że słuchawki odtwarzaczy MP3 mogą zakłócić pracę rozruszników serca i wszczepianych defibrylatorów. Same odtwarzacze są niegroźne, jednak silne magnesy znajdujące się w słuchawkach mogą narazić na niebezpieczeństwo osobę z wszczepionym rozrusznikiem. Podczas testów 60 pacjentom kładziono na klatce piersiowej, bezpośrednio nad wszczepionym urządzeniem, słuchawki z odtwarzaczy MP3. W aż 14 przypadkach doszło do zaburzeń pracy urządzenia. Dwukrotnie większe niebezpieczeństwo czyha na osoby z defibrylatorem niż z rozrusznikiem. Uczeni wyjaśniają, że rozrusznik wysyła sygnały, które nakazują sercu przyspieszenie lub zwolnienie rytmu serca. Magnes może spowodować, że do serca będą napływały błędne sygnały, powodując palpitacje lub arytmię. Z kolei defibrylator reaguje na pracę serca i je przyspiesza lub spowalnia w zależności od potrzeb. Słuchawki mogą doprowadzić do wyłączenia defibrylatora, wskutek czego będzie on ignorował informacje z mięśnia sercowego i nie ureguluje jego pracy. Zwykle po zdjęciu słuchawek z klatki piersiowej urządzenie wracały do normalnego trybu pracy. Główne przesłanie dla pacjentów z wszczepionymi urządzeniami brzmi: możecie normalnie korzystać z odtwarzaczy MP3. Nie powinniście jednak umieszczać słuchawek w pobliżu urządzenia - powiedział doktor Maisel. Należy dbać o to, by minimalna odległość pomiędzy słuchawkami a wszczepionym urządzeniem nie była mniejsza niż 3 centymetry.
- 1 odpowiedź
-
- rozrusznik serca
- defibrylator
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: