Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'dżuma Justyniana' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 2 wyniki

  1. Dżuma Justyniana, starsza i mniej znana krewna Czarnej Śmierci uderzyła w Europę w VI wieku. Mogła zabić nawet połowę ludności, zachorował sam cesarz Justynian, a na całym świecie mogło umrzeć 100 milionów osób. W ostatnim czasie pojawiły się opinie, że epidemia nie miała tak wielkiego znaczenia, jak się jej przypisuje. Poglądowi temu sprzeciwia się profesor Peter Sarris z University of Cambridge, którego badania przyniosły zaskakującą informację. Wynika z nich bowiem, że dżuma Justyniana mogła dotrzeć najpierw do Anglii, a dopiero później do Bizancjum. Ze źródeł historycznych dowiadujemy się, że pierwsze przypadki choroby odnotowano w egipskim porcie Pelusium w 541 roku. Do wiosny 542 zakażenia pojawiły się w Konstantynopolu, Syrii, Anatolii, Grecji, Italii i Północnej Afryce. Do roku 543 ludzie chorowali zarówno w zajętych przez Persów częściach Armenii, jak i w Galii. Rok później pandemia zaatakowała w Irlandii. Choroba powracała co najmniej do połowy VIII wieku. Wiele ówczesnych źródeł twierdzi, że zaraza przybyła z etiopskiego królestwa Aksum lub kontrolowanych przez nie terenów. Jako, że Aksum leżało na południu Morza Czerwonego, stwierdzano, ten kierunek pojawienia się w Europie wydaje się bardzo prawdopodobny. Dżuma Justyniana pojawiła się w Konstantynopolu w niezwykle ważnym momencie historii, kiedy to Justynian I Wielki starał się odbudować dawną wielkość Cesarstwa Rzymskiego. To właśnie za jego czasów Bizancjum znalazło się u szczytu świetności. Naukowcy od dziesięcioleci dyskutowali o śmiertelności epidemii oraz o jej wpływie na życie społeczno-gospodarcze. W latach 2019/2020 ukazało się kilka prac naukowych, których autorzy twierdzili, że wcześniejsi historycy znacząco przeceniali znaczenie dżumy Justyniana. Autorzy jednej z takich prac posunęli się nawet do sugestii, że pandemia była podoba do naszych epidemii grypy. Profesor Sarris, w pracy opublikowanej na łamach Past & Present, argumentuje, że autorzy takich badań ignorują dowody genetyczne, przedstawiają bałamutne dane statystyczne i źle interpretują współczesne epidemii świadectwa pisane. Niektórzy historycy są bardzo negatywnie nastawieni do sugestii, że takie czynniki jak epidemie mogą mieć znaczny wpływ na rozwój ludzkich społeczności. Ten „epidemiczny sceptycyzm” stał się popularny w ostatnich latach. Sarris jest krytycznie nastawiony do działań historyków, którzy na podstawie wyników zwróconych przez wyszukiwarki internetowe stwierdzają, że jedynie niewielki odsetek ówczesnej literatury odnosi się do epidemii, z czego wysuwają wniosek, iż była ona uznawana przez współczesnych za wydarzenie bez znaczenia. Historyk Prokopiusz, który był świadkiem epidemii, poczuł się zobowiązany zerwać ze swoją narracją dotyczącą wojskowości i opisał pojawienie się dżumy w Konstantynopolu. Jego opis przez wiele generacji wywierał olbrzymi wpływ na mieszkańcach Cesarstwa Bizantyjskiego. To mówi znacznie więcej, niż sama liczba wyrazów, których użył w opisie. Różni autorzy, piszący różne rodzaje tekstów, skupiali się na różnych tematach. Trzeba w tym kontekście odczytywać ich teksty. Sarris odrzuca też argument, że analizy praw, monet czy oficjalnych dokumentów nie wspierają tezy, by epidemia miała duży wpływ na społeczeństwo. Uczony zwraca uwagę, że od roku 546, kiedy to epidemia w pełni się rozwinęła, aż do końca rządów Justyniana w 565 roku, widoczny jest wyraźny spadek liczby przepisów prawnych ustanawianych na poziomie imperialnym. I podkreśla, że widać tutaj wyraźny kontrast z latami 542–546, kiedy to ustanawiano olbrzymią liczbę nowych przepisów, mających zapobiegać kryzysowi. Przepisów, które były ogłaszane w obliczu spadku liczby ludności i które miały na celu ograniczyć szkody wywołane przez epidemię. Na przykład w marcu 542 roku Justynian wydał przepisy mające wzmocnić sektor bankowy, które – jak sam opisywał – zostały opracowane w obliczu coraz powszechniejszej obecności śmierci, która dotarła do wszystkich zakątków. Z kolei w roku 544 cesarz próbował wprowadzić kontrolę cen i płac, gdyż wobec zmniejszającej się liczby robotników, ci, którzy przeżyli, zaczęli podnosić swoje stawki. Cesarz pisał wówczas, że oczyszczająca kara, która została zesłana przez dobroć Bożą powinna uczynić robotników lepszymi ludźmi, a tymczasem skłonili się oni ku chciwości. Uczony zwraca też uwagę, że wpływ epidemii na gospodarkę jest widoczny też w monetach. W tym czasie bowiem, po raz pierwszy od ich wprowadzenia w IV wieku, złote monety straciły na wadze. Znacząco też zmniejszyła się waga miedzianych monet bitych w Konstantynopolu. A do zjawisk tych doszło w tym samym czasie, w którym cesarz wydał przepisy mające wzmocnić sektor bankowy. Znaczenie historycznych pandemii nie powinno być oceniane przede wszystkim po tym, czy doprowadziło do upadku społeczeństwa. I odwrotnie, odporność Cesarstwa na epidemię, nie oznacza, że nie stanowiła ona poważnego wyzwania i zagrożenia, mówi Sarris. Naukowiec zauważa, że ówczesne władze działały bardzo ostrożnie i rozważnie radziły sobie z epidemią. Jeszcze do początków obecnego wieku dżumę Justyniana identyfikowano jako dżumę dymieniczą wyłącznie na podstawie tekstów opisujących jej objawy. Niedawno jednak zyskaliśmy narzędzia, które pozwoliły na badanie i śledzenie śladów Yersinia pestis – bakterii wywołującej dżumę – we wczesnośredniowiecznych szkieletach na terenie całej Europy. W 2018 roku ukazały się wyniki badań DNA anglo-saskich szczątków z Edix Hill w Cambridgeshire. Okazało się, że wiele pochowanych tam osób zmarło z powodu dżumy, a dzięki szczegółowym analizom dowiedzieliśmy się, że tamtejszy szczep Y. pestis jest najstarszym znanym szczepem powiązanym z pandemią z VI wieku. Naukowiec przypomina też, że nowe odkrycia wskazują, iż szczepy Y. pestis były znacznie bardziej zróżnicowane, niż przypuszczano. Zwykle badania nad tą pandemią rozpoczynano od źródeł literackich, z których dowiadujemy się, że choroba dotarła do Pelusium w Egipcie i stamtąd się rozprzestrzeniła. Następnie zaś dane archeologiczne i genetyczne są dopasowywane tak, by zgadzały się ze źródłami. Jednak to podejście już się nie sprawdza. Pojawienie się dżumy dymieniczej w basenie Morza Śródziemnego około 541 roku oraz jej początkowe, być może wcześniejsze, pojawienie się w Anglii, może świadczyć o dwóch różnych, ale powiązanych, drogach jej rozprzestrzeniania się, mówi Sarris. Jego zdaniem należy wziąć pod uwagę możliwość, że dżuma dotarła do basenu Morza Śródziemnego przez Morze Czerwone, a do Anglii trafiła inną drogą, na przykład przez Morze Bałtyckie i Skandynawię. Z kolei z Anglii mogła rozprzestrzenić się po Europie. Mimo, że pandemię tę znamy pod nazwą dżumy Justyniana, nigdy nie było to zjawisko lokalne. Ostatnie odkrycia dowodzą zaś, że chorowali ludzie w najdalszych zakątkach Europy. Sarris przypomina, że panuje zgoda co do tego, że Y. pestis pojawiła się w Azji Centralnej przed epoką brązu. Jego zdaniem, warto przyjrzeć się roli koczowniczych imperiów w rozprzestrzenianiu choroby. Dżuma Justyniana pojawiła się bowiem po pojawieniu się w Europie Hunów, a Czarna Śmierć uderzyła po najazdach Mongołów. « powrót do artykułu
  2. Badania wielu różnych zestawów danych, jak pyłki roślin, monety czy praktyki pogrzebowe sugerują, że obecnie możemy przeceniać znacznie, jakie dla ówczesnego społeczeństwa miała Dżuma Justyniana. To epidemia, jaka dotknęła Cesarstwo Bizantyjskie w latach 541–542. Na dżumę zapadł sam cesarz Justynian I, a epidemia okresowo wracała aż do lat 50. VIII wieku. Ocenia się, że w tym czasie choroba mogła zabić nawet 60% mieszkańców Europy, a na całym świecie zmarło 100 milionów ludzi. Nic więc dziwnego, że obecnie uważa się, iż wywarła ona olbrzymi wpływ na wiele aspektów życia średniowiecznych społeczeństw. W najnowszym numerze PNAS (Proceeding of the National Academy of Sciences) grupa naukowców pracujących pod kierunkiem specjalistów z University of Maryland’s National-Socio Environmental Synthesis Center informuje, że nie znalazła dowodów na poparcie stwierdzenia, by Dżuma Justyniana wywarła znaczący wpływ. Nasze badania są pierwszymi, podczas których wykorzystano tak wiele dowodów z różnych dziedzin nauki do zbadania Dżumy Justyniana. Jeśli epidemia była jednym z kluczowych momentów ludzkich historii i w ciągu pierwszych kilku lat zmarło pomiędzy 30 a 50 procentami populacji świata śródziemnomorskiego, to powinniśmy trafić na jakieś ślady. Tymczasem nasze badania nic takiego nie wykazały, mówi jeden z ich autorów, Lee Mordechai z Climate Change and History Research Initiative Princeton University. Naukowcy przeanalizowali źródła pisane, inskrypcje, monety, papirusy, próbki pyłków, genom bakterii oraz zwyczaje grzebalne. W swoich badaniach skupili się na okresie później starożytności (III–VIII wiek n.e.), w którym to zaszły tak ważne wydarzenia jak ewolucja chrześcijaństwa i judaizmu rabinicznego, upadek Cesarstwa Rzymskiego, pojawienie się islamu. Nasze badania na nowo opisują historię ze środowiskowego punktu widzenia i nie czynią Dżumy Justyniana winną tego, że świat się zmienił. Bardzo ważny jest fakt, że na czele zespołu badawczego stali historycy, a my pytaliśmy o społeczny i ekonomiczny wpływ epidemii, mówi Merle Eisenberg. Naukowcy zauważyli, że wcześniejsze badania skupiały się na najbardziej dramatycznych doniesieniach z czasów współczesnych zarazie, a zupełnie ignorowały teksty, w których o epidemii nie wspomniano. Jak pierwszy zespół badawczy szukaliśmy dowodów epidemii w bardzo zróżnicowanych zestawach danych. Nie znaleźliśmy żadnych dowodów na poparcie stwierdzenia, że Dżuma Justyniana zabiła miliony osób. Epidemię tę często uważa się za punkt zwrotny w historii. To zbyt proste wytłumaczenie. Konieczne jest udowodnienie związku przyczynowo-skutkowego, mówi profesor historii i biologii Timothy Newfield z Georgetown University. Naukowcy przebadali m.in. pyłki roślin i stwierdzili, że brak dowodów, by doszło do spadku produkcji żywności. Jeśli na roli pracowało mniej osób, powinniśmy zobaczyć to w pyłkach, ale nic takiego nie widać, mówi profesor Adam Izdebski z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nawet niektóre z najbardziej znanych dowodów na występowanie wielkich epidemii, takie jak zmiany zwyczajów grzebalnych, są tylko rozwinięciem trendów, jakie pojawiły się wieki wcześniej. Przeanalizowaliśmy bardzo dużo danych dotyczących pochówków sprzed, w czasie i po epidemii i nie zauważyliśmy, by doszło do jakiejś znaczącej zmiany, niezależnie od tego, czy były to pochówki pojedyncze czy zbiorowe. Czarna Śmierć (epidemia dżumy z XIV wieku) zabiła olbrzymią liczbę osób i tam widoczna jest zmiana chowania zmarłych, dodaje Janet Kay z Princeton University. Artykuł The Justinianic Plague: An inconsequential pandemic? jest dostępny na stronach PNAS. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...