Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'ciąża' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 98 wyników

  1. Kobiety, które w czasie ciąży używają telefonów komórkowych, częściej rodzą dzieci cierpiące na zaburzenia zachowania (Epidemiology). Studium objęło 13.159 dzieci, które urodziły się w Danii pod koniec lat 90. Ujawniło, że rozmawianie przez komórkę tylko 2-3 razy dziennie wystarczy, by do czasu rozpoczęcia szkoły podstawowej u malucha pojawiły się nadpobudliwość, problemy emocjonalne, związane z relacjami z innymi czy zaburzenia przewodzenia, których skutkiem może być m.in. opóźnienie rozwoju mowy. Co ważne, prawdopodobieństwo ich wystąpienia wzrasta, gdy dziecko zaczyna używać telefonów komórkowych przed ukończeniem 7. roku życia. Uzyskane wyniki zaskoczyły naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA) i Uniwersytetu w Aarhus. Są one tym bardziej godne uwagi, że jeden z autorów badań bardzo sceptycznie podchodził do kwestii zagrożeń zdrowotnych stwarzanych przez telefony komórkowe. Profesor Leeka Kheifets z UCLA, który pracuje w Międzynarodowej Komisji ds. Ochrony przed Promieniowaniem Niejonizującym, bo o nim mowa, jeszcze 3,5 roku temu był w tej kwestii niedowiarkiem. Matki młodych Duńczyków pytano o częstotliwość korzystania z telefonu komórkowego w czasie ciąży, kontakty ich dzieci z komórkami oraz o ewentualne zaburzenia zachowania. Ponieważ kobiety te urodziły w dobie poprzedzającej okres upowszechnienia się komórek, ok. ½ kobiet używała ich z rzadka lub wcale. Ułatwiło to naukowcom przeprowadzenie porównań. Po przeanalizowaniu danych okazało się, że dzieci kobiet korzystających z zestawów przenośnych dużo częściej miały zaburzenia behawioralne (54%). Im dłużej kobiety rozmawiały, tym bardziej wzrastało prawdopodobieństwo ich wystąpienia (wzrastał bowiem czas ekspozycji na promieniowanie). Jeśli dziecko zaczynało wcześnie korzystać z komórki, szanse na wystąpienie zaburzeń zachowania wzrastały ogółem o 80%. W porównaniu do rówieśników, "dzieci komórek" o 25% częściej cierpiały z powodu problemów emocjonalnych, o 34% częściej w wyniku trudności związanych z kontaktami z rówieśnikami, o 35% wskutek nadaktywności i aż 49% w wyniku problemów z przewodzeniem impulsów. Po uwzględnieniu innych czynników, które mogły wpłynąć na uzyskane wyniki, takich jak palenie tytoniu w czasie ciąży, historia chorób psychicznych w rodzinie czy status społeczno-ekonomiczny, związek między używaniem komórek przez matki a wystąpieniem zaburzeń zachowania u dzieci nie tylko nie zanikał, ale stawał się silniejszy. Niewykluczone jednak, że w grę wchodzi jakiś czynnik, który został przeoczony przez naukowców. Kobiety sporo rozmawiające przez telefon komórkowy mogą np. poświęcać mniej uwagi swoim dzieciom, co niekorzystnie wpływa na ich rozwój. Komentując doniesienia amerykańsko-duńskiego zespołu, profesor Sam Milham z Mount Sinai School of Medicine w Nowym Jorku podkreśla, że najnowsze kanadyjskie badania na ciężarnych szczurzycach wykazały, że pod wpływem promieniowania podobnego do emitowanego przez komórki dochodziło do powstania zmian strukturalnych w mózgach ich młodych.
  2. Odkryliśmy, że podobny do dzisiejszego rozwój ciąży pojawił się około 200–300 tysięcy lat przed powstaniem współczesnych gatunków ludzi. Mógł to być decydujący element naszej ewolucji, umożliwiający pojawienie się dużego mózgu, mówi Tesla Monson z Western Washington University. Ludzki płód rośnie znacząco szybciej niż np. płód goryli. O ile małemu człowiekowi przybywa średnio 11,6 grama dziennie, mały goryl przybiera średnio 8,2 grama dziennie. Z badań przeprowadzonych na podstawie skamieniałych zębów wynika, że ten szybszy wzrost ludzkich płodów pojawił się mniej niż milion lat temu. Mógł jednak odegrać znaczącą rolę w ewolucji. Naukowcy badający ewolucję ludzkiej ciąży musieli dotychczas polegać na badaniu skamieniałych miednic i rzadkich zachowanych szczątków niemowląt. Monson i jej koledzy zauważyli, że wśród naczelnych wzrost płodu jest ściśle powiązany ze stosunkiem długości 1. i 3. zęba trzonowego. Na tej podstawie naukowcy stworzyli model matematyczny, który przewidywał tempo wzrostu płodów na podstawie zębów trzonowych 608 naczelnych, w tym wielkich małp Afryki i małp z Azji. Następnie wykorzystali ten model do określenia tempa rozwoju płodu 13 gatunków hominidów. Okazało się, że od czasu oddzielenia się linii ewolucyjnych człowieka i szympansa tempo wzrostu naszej linii rozwojowej ciągle się zwiększało, aż około miliona lat temu zaczęło być bardziej podobne do przebiegu ciąży u człowieka współczesnego niż u innych małp. Sami autorzy badań przyznają, że nie wiedzą, co wspólnego mogą mieć stosunki długości zębów trzonowych z tempem wzrostu płodu i podkreślają, że wnioskowanie o przebiegu ciąży na podstawie skamieniałości może być obarczone dużym ryzykiem błędu. Z drugiej jednak strony zauważają, że moment pojawienia się „współczesnego” typu ciąży jest skorelowany ze zwiększeniem rozmiarów miednicy i mózgu u naszych przodków. Naukowcy, którzy nie brali udziału w badaniach, mówią, że uzyskane wyniki są przekonujące, a wykorzystana metoda – bardzo obiecująca. « powrót do artykułu
  3. Kiedy nadchodzi moment, by starać się o dziecko, warto szczególnie zadbać o swój organizm. Niezwykle ważny jest zarówno okres poprzedzający poczęcie, jak i pierwsze 12 tygodni ciąży. To one w dużej mierze mają wpływ na zdrowie dziecka i kondycję przyszłej mamy. O czym pamiętać, starając się o dziecko? Dieta przyszłej mamy Zanim zacznie się starania o zajście w ciążę, warto popracować nad zmianą nawyków żywieniowych i nieco bardziej zbilansować swoją dietę, by oczyścić organizm i zwiększyć jego odporność. Bezwzględnie należy zrezygnować ze wszelkich używek, w tym także z palenia papierosów – ten nałóg najtrudniej porzucić, więc im wcześniej podejmie się decyzję, tym lepiej. Dobrze również zawczasu zrezygnować z alkoholu, zwiększyć ilość owoców, warzyw i ryb w diecie, słowem – zadbać o to, by dieta była zdrowa i bogata w najważniejsze składniki odżywcze, witaminy i minerały, zapewniające siłę i witalność organizmowi przyszłej mamy. Aktywność fizyczna jako przygotowanie do ciąży Tygodnie poprzedzające ciążę warto wykorzystać na zwiększenie wydolności i odporności organizmu, wprowadzając nieco więcej aktywności. Będzie ona niezbędna również w ciąży, by zapewnić zdrowie i odporność mamie, a tym samym dziecku. Zdecydowanie należy przygotować się na to, by aktywność kontynuować także w ciąży, po konsultacji z lekarzem. Badania lekarskie przed planowaną ciążą Zanim rozpocznie się starania o dziecko, warto przeprowadzić wszystkie podstawowe badania. Powinien je zlecić lekarz ginekolog, jednak można również zrobić to na własną rękę. Badania krwi (wraz z oznaczeniem grupy) i moczu, wizyta u dentysty i okulisty oraz stała opieka ginekologiczna są niezbędne, by odpowiednio przygotować ciało do ciąży i zapewnić rozwijającemu się dziecku jak najlepsze warunki. Jeśli starania o ciążę przedłużają się – warto wykonywać podstawowe badania krwi i moczu nieco częściej. Jak przygotować psychikę do ciąży? Jednym z najważniejszych czynników, o które należy zadbać, starając się o dziecko, jest spokój. Ciągły stres i presja, jaką narzuca myśl o staraniach, mogą być czynnikami, które utrudnią zajście w ciążę. O ile ważne jest, by skupiać się na swoim organizmie, obserwować go, znać swój cykl, o tyle sprowadzanie każdej myśli i wszystkich działań do ciąży może być zbyt obciążające i zaburzające prawidłową pracę organizmu. Słowem – warto się uspokoić i pozwolić na to, by myśl o poczęciu dziecka determinowała całe życie. Kiedy zrobić test ciążowy? Jeśli jest prawdopodobieństwo, że starania mogły zakończyć się sukcesem, warto wykonać test ciążowy. Kiedy najwcześniej to zrobić? Nie wcześniej, niż w pierwszym dniu spodziewanej miesiączki, a najlepiej odczekać jeszcze jeden dzień. Warto dokładnie zapoznać się z instrukcją załączoną do testu, by prawidłowo odczytać wynik, a także powtórzyć badanie. Można również wykonać tekst ciążowy z krwi, który daje najbardziej wiarygodny wynik  i również powtórzyć go po kilku dniach. « powrót do artykułu
  4. Wiele kobiet ma po porodzie wrażenia przypominające kopnięcia dziecka. Fantomowe kopnięcia mogą występować latami od zakończenia ciąży. U rekordzistki z australijskiego badania utrzymywały się one od ok. 28 lat. Disha Sasan z Monash University przeprowadziła online'owe wywiady. Spośród 197 uwzględnionych kobiet 39,6% miało przypominające kopnięcia wrażenia po zakończeniu pierwszej ciąży. Kopnięcia fantomowe były odczuwane także po kolejnych ciążach, ale ze względu na niewielką wielkość próby Australijczycy skupili się na danych zebranych w odniesieniu do pierwszej ciąży. Określając największą częstotliwość wrażeń, 19,7% odczuwających fantomowe kopnięcia wspominało o odczuciach występujących codziennie, a 36,9% o kopnięciach pojawiających się częściej niż raz w tygodniu. W przypadku kobiet, które wypełniając kwestionariusz, stwierdziły, że ich wrażenia związane z kopnięciami nigdy się nie skończyły (21), średni czas, jaki upłynął od poczęcia, wynosił 6,8 r. (zakres długości tego okresu wynosił 1-28 lat). Kobiety opisujące fantomowe kopnięcia po 1. ciąży najczęściej uważały, że były one "przekonujące". Dość często wspominały też o trzepotaniu czy realnych kopnięciach. Dla 25% były to pozytywne emocjonalnie doświadczenia (nostalgiczne, uspokajające/cudowne itp.); 27% odbierało je zaś jako coś zasmucającego albo wprawiającego w zakłopotanie (działo się tak szczególnie u kobiet, które urodziły martwe dzieci). Z danych zgromadzonych przez autorów publikacji z PsyArXiv (tekst został przesłany do recenzji) wynika, że w okresie poporodowym fantomowe kopnięcia są dość powszechnie odczuwanym zjawiskiem. Uzyskane wyniki mają implikacje dla opieki około- i poporodowej. Fantomowe kopnięcia mogą bowiem być czynnikiem ryzyka depresji czy zaburzeń lękowych w grupie podatnych kobiet, np. tych, które poroniły albo doświadczyły stresujących powikłań. W ich przypadku fantomowe odczucia mogą pogłębiać traumę. Mechanizm stojący za tym zjawiskiem nie jest na razie znany, ale może mieć coś wspólnego ze zmianami dot. homunculusa (człowieczka) czuciowego czy propriocepcji (czucia głębokiego) w czasie ciąży. « powrót do artykułu
  5. Wysokie spożycie błonnika w czasie ciąży wiąże się z obniżonym ryzykiem celiakii u dzieci. Eksperci z Norwegii stwierdzili, że na każdy 10-g wzrost ilości błonnika w diecie ciężarnej przypadał 8% spadek ryzyka celiakii u dziecka. W grupie z największym spożyciem błonnika (powyżej 45 g dziennie) ryzyko było o 34% niższe, w porównaniu do grupy z najniższym spożyciem (poniżej 19 g dziennie). Z najniższym ryzykiem wiązało się raczej spożycie błonnika z owoców i warzyw niż ze zbóż. W ramach studium analizowano przypadki ponad 88 tys. dzieci urodzonych w latach 1999-2009. Naukowcy mierzyli spożycie włókna i glutenu przez matkę w czasie ciąży. Potem sprawdzali, czy w okresie, w którym monitorowano losy badanych (średnio 11 lat), u dziecka stwierdzono celiakię. Obecnie mamy bardzo mało danych na temat zależności między matczynym spożyciem błonnika lub glutenu w czasie ciąży a ryzykiem celiakii u dzieci. Ponieważ to pierwsze badania dot. matczynego spożycia błonnika, na razie nie możemy rekomendować konkretnych schematów dietetycznych [...]. Konieczne są dalsze badania. My zajmujemy się teraz sprawdzeniem, czy spożycie włókien przez matkę wpływa na mikrobiom jelitowy dziecka; to bowiem jedno z potencjalnych wyjaśnień uzyskanych wyników - komentuje dr Ketil Størdal z Norweskiego Instytutu Zdrowia Publicznego. Co istotne, akademicy stwierdzili również, że spożycie przez kobietę glutenu w czasie ciąży nie wiązało się z wyższym ryzykiem celiakii. "Nasze wyniki nie stanowią poparcia dla ograniczania spożycia glutenu przez kobiety w ciąży". Zespół, który zaprezentował swoje ustalenia na dorocznej konferencji Europejskiego Towarzystwa Gastroenterologii Pediatrycznej, podkreśla, że zdiagnozowane przypadki stanowią niewielki odsetek ogólnej liczby chorych i że większość dzieci pozostaje niezdiagnozowana. Jak najwcześniejsze zdiagnozowanie celiakii jest kluczowe dla zapewnienia dziecku optymalnego wzrostu i rozwoju; do powikłań niezdiagnozowanej choroby trzewnej należą bowiem upośledzenie wzrostu i przybierania na wadze, opóźnione dojrzewanie, anemia z niedoboru żelaza, przewlekłe zmęczenie czy osteoporoza. « powrót do artykułu
  6. Liczne ciąże i karmienie piersią chronią przed rakiem piersi nie tylko kobiety, które są standardowo narażone na tę chorobę, ale również te panie, u których ryzyko wystąpienia nowotworu jest większe. Badacze z Columbia University Mailman School of Public Health oraz Institut National de la Santé et de la Recherche Médicale w Paryżu potwierdzili, że dobroczynne skutki ciąż są widoczne też u kobiet z mutacjami genów BRCA1 i BRCA2. To geny supresorowe nowotworów, a nawet 10% przypadków raka piersi jest spowodowanych mutacją jednego z nich. U takich kobiet ryzyko rozwoju raka piersi rośnie 5-krotnie, a raka jajników nawet 20-krotnie. Amerykańsko-francuski zespół zauważył, że u kobiet z mutacją BRCA1, które donosiły dwie ciąże ryzyko rozwoju choroby spda o 21%, w przypadku trzech ciąż jest o 30% mniejsze, a czwarta ciąża powoduje zmniejszenie ryzyka o 50% w porównaniu z kobietami, które były w ciąży jednokrotnie. Również karmienie piersią zmniejszało ryzyko nowotworu u kobiet z mutacją BRCA1. Natomiast u kobiet z mutacją BRCA2 dopiero czwarta ciąża i kolejne zmniejszały ryzyko rozwoju nowotworu. Dowiedzieliśmy się również, że dla wielu czynników ryzyka naprawdę ważny jest termin zajścia w ciążę. U kobiet, u których nie występują mutacje ciąża wiąże się z krótkoterminowym wzrostem ryzyka nowotworu i długoterminową ochroną przed nowotworem, jednak zasady te mogą nie dotyczyć kobiet z mutacjami BRCA1 i BRCA2, gdyż krótkoterminowy wzrost ryzyka i długoterminowa ochrona mogą zależeć od momentu w życiu, w którym kobieta w ciążę zaszła, mówi główna autorka badań, profesor Mary Beth Terry. Co więcej, burza hormonalna, która ma miejsce podczas pierwszej ciąży, może mieć mniejszy lub większy wpływ na ryzyko rozwoju raka piersi, w zależności od tego, czy kobieta znajduje się w okresie bardziej czy mniej podniesionego ryzyka rozwoju nowotworu. Pomiędzy mutacjami BRCA1 i BRCA2 istnieje bowiem około 10-letnie przesunięcie. W przypadku kobiet z mutacją BRCA2 największe ryzyko pojawienia się choroby zachodzi około 10 lat później niż u kobiet z mutacją BRCA1, dodaje doktor Nadine Andrieu z Paryża. « powrót do artykułu
  7. W 34. tygodniu ciąży kobiece ciało przechodzi zmianę, która znacząco obniża ryzyko raka piersi na późniejszych etapach życia. Należy jednak pamiętać, że dotyczy to wczesnych ciąż przed trzydziestką. Wcześniejsze badania wykazały, że mając dziecko przed trzydziestką, kobiety mogą obniżyć ryzyko wystąpienia raka piersi na późniejszych etapach życia. Najnowsze studium naukowców z Danii i Norwegii zidentyfikowało tydzień ciąży, w którym zachodzą kluczowe zmiany. Jeśli urodzisz w 33. tygodniu ciąży, masz dziecko, co samo w sobie jest wspaniałe, ale nie zyskujesz bonusu niższego ryzyka raka piersi na resztę życia - twierdzi Mads Melbye z Uniwersytetu w Kopenhadze. Melbye i zespół analizowali dużą bazę danych blisko 4 mln Dunek i Norweżek (obejmowała ona okres prawie 40 lat). Można w niej było sprawdzić wiek, w którym dana kobieta urodziła, jak bardzo ciąża była wtedy zaawansowana i czy później dana osoba zachorowała na raka sutka. Okazało się, że u kobiet, które urodziły w 34. tygodniu ciąży i później, ryzyko raka piersi było o 13,6% niższe niż u kobiet, które nie miały dzieci. Dla ciąż, które zakończyły się wcześniej (trwających 33 tygodnie i krócej), spadek ryzyka był mniejszy i wynosił 2,4%. Melbye podkreśla, że zmiany, jakie zachodzą wtedy w kobiecym organizmie, pozostają owiane tajemnicą. Nie wiemy, co [dokładnie] się wtedy dzieje, ale wiedząc, że kluczowe jest osiągnięcie 34. tygodnia ciąży, naukowcy mogą się skupić na konkretnym wąskim okresie. Duńczyk podejrzewa, że po 34. tygodniu ciąży kobiece ciało może wysyłać sygnał zwiększający odporność na środowiskowe przyczyny raka piersi. [...] To musi mieć coś wspólnego ze specyficznym biologicznym skutkiem, osiąganym przez komórki w 34. tygodniu. By sprawdzić, czy nie chodzi o unikatowy wpływ 1. ciąży, autorzy publikacji z pisma Nature Communications analizowali też drugi, trzeci i dodatkowe porody. Okazało się, że dla ciąż trwających 33 tygodnie i krócej spadek długoterminowego ryzyka raka piersi wynosił 1,2%, a dla ciąż trwających 34 tygodnie i dłużej aż 16,3%. Opisywane zjawisko występowało także u kobiet, które po 34. tygodniu urodziły martwe dziecko, co oznacza, że zmiana nie jest powiązana z karmieniem piersią. « powrót do artykułu
  8. Coraz więcej osób uważa, że palenie marihuany jest nieszkodliwe, a nawet korzystne dla zdrowia. Amerykańska Akademia Pediatrii wydała zalecenia, w których rekomenduje całkowite powstrzymanie się od palenia marihuany przez kobiety w ciąży i karmiące. Ukazuje się bowiem coraz więcej badań wskazujących, że THC może szkodzić długoterminowemu rozwojowi dziecka. Od czasu gdy ponad połowa amerykańskich stanów zalegalizowała medyczne i rekreacyjne używanie marihuany okazuje się, że coraz więcej małych dzieci jest narażonych na jego oddziaływanie. Tymczasem istnieje wystarczająco dowodów, by uznać, że marihuana może w krótkim terminie zaburzać wzrost dziecka, a w długim – powodować problemy neurologiczne. Kobiety powinny wiedzieć, że palenie marihuany w ciąży nie jest dobrym pomysłem. Jeśli zaś karmią, to radzimy, by rzuciły marihuanę bądź ograniczyły jej użycie, mówi współautor badań profesor pediatrii Seth Ammerman z Uniwersytetu Stanforda. Jeśli jednak karmiąca matka nie ma zamiaru zaprzestać palenia, to korzyści z karmienia piersią będą większe niż szkody poczynione przez marihuanę, dodaje uczony. Na łamach Pediatrics opublikowano też wyniki badań, z których dowiadujemy się, że THC jest obecne w mleku matki nawet do 6 dni po ostatnim użyciu marihuany. Po legalizacji narkotyku gwałtownie rośnie liczba ciężarnych, które go używają. Pomiędzy rokiem 2002 a 2014 liczba ciężarnych palących marihuanę wzrosła o 62% i do jej używania przyznawało się 3,85% kobiet w ciąży. Od tamtej pory wiele stanów zalegalizowało marihuanę. Badania na młodych ubogich mieszkankach miast wykazały, że marihuanę w ciąży pali od 15 do 28 procent z nich. Powszechny jest mit, że marihuana jest nieszkodliwa. Dla osoby dorosłej, która używa jej sporadycznie, jest to prawdopodobnie prawda. Jednak są okoliczności, w których jest ona szkodliwa, mówi Ammerman. Tym, co szczególnie martwi naukowców jest fakt, że od roku 1983 zawartość THC w marihuanie zwiększyła się o ponad 400%. Tymczasem wiele ważnych badań nad wpływem marihuany prowadzono w czasach, gdy stężenie THC było znacznie niższe. Dotychczasowe badania wykazały, że THC z łatwością przedostaje się przez łożysko i akumuluje się w tłuszczu i mózgu płodu. Nie można wykluczyć, że używanie marihuany przez ciężarną kobietę może negatywnie wpłynąć na koncentrację, uwagę, kontrolowanie impulsów i umiejętność rozwiązywania problemów przez dziecko. Na internetowych grupach skupiających ciężarne można przeczytać zachęty do używania marihuany, gdyż zmniejsza ona poranne mdłości. Jednak nie tylko internet jest miejscem, w którym ciężarne są zachęcane do przyjmowania marihuany. W piśmie Obstetrics and Gynecology ukazały się wyniki badań, z których dowiadujemy się, że 70% punktów sprzedaży marihuany w stanie Kolorado zaleca jej stosowanie w ciąży jako remedium na mdłości. Twierdzenia takie nie są wsparte żadnymi badaniami naukowymi. Co gorsza, mdłości są najbardziej dokuczliwe w pierwszym trymestrze, a więc wówczas, gdy rozwijający się płód jest najbardziej narażony na oddziaływanie takich substancji jak THC. Profesor Dana Gossett z University of California-San Francisco mówi, że trudno będzie obecnie przekonać kobiety, by nie używały marihuany w ciąży. Bardzo wiele osób stawia znak równości pomiędzy legalizacją jakiejś substancji a jej bezpieczeństwem. To, oczywiście, nie jest prawda, stwierdza uczona. O ile od lat 60. pogląd o szkodliwości tytoniu jest szeroko akceptowany w społeczeństwie, to z marihuaną sytuacja jest zupełnie inna. Wiele osób uważa, że jest ona naturalna i bezpieczna. Tymczasem fakt, że coś pochodzi z natury, od roślin, nie oznacza, że jest bezpieczne. Największym problemem wydają się zachęcające do palenia w ciąży grupy w serwisach społecznościowych. Na Facebooku „Stoner Moms” ma ponad 22 000 członków, a w ramach aplikacji Glow Nurture utworzono wiele grup skupiających ciężarne palaczki marihuany, takich jak „420 Friendly”, „Ganja Mommies”, „Stoners” i inne. Rozmawiające tam kobiety nie martwią się o negatywny wpływ marihuany na zdrowie ich rozwijającego się dziecka – gdyż są pewne, że nie jest ona szkodliwa – ale dopytują się, czy paląc marihuanę w ciąży nie staną się przedmiotem zainteresowania opieki społecznej. Ich obawy są o tyle zasadne, że w 24 stanach obowiązują przepisy nakazujące lekarzom na informowanie odpowiednich służb w razie podejrzeń, że ciężarna zażywa narkotyki. W wielu stanach używanie narkotyków w ciąży może być w procesie cywilnym dowodem na zaniedbywanie dziecka lub nadużycia wobec niego. « powrót do artykułu
  9. Japonki mają obsesję pozostawania szczupłymi w ciąży, co może zaszkodzić zarówno dziecku, jak i całej populacji. Już teraz 20% Japonek zachodzących w ciążę ma niedowagę, a eksperci krytykują wydane przez władze zalecenia dotyczące prawidłowej wagi kobiet w ciąży. Ich zdaniem są one zaniżone. Niedawno przeprowadzone badania wykazały, że wiele Japonek głodzi się w czasie ciąży, by utrzymać jak najniższa wagę. To zaś prowadzi do pojawienia się w Japonii niezwykle dużego odsetka dzieci o niskiej wadze urodzeniowej. Eksperci przypuszczają, że zjawisko to odpowiada za spadek wzrostu przeciętnego mieszkańca Japonii. Od roku 1980 obserwuje się bowiem, że średnia wzrostu osób dorosłych dla każdego z roczników jest coraz mniejsza. Epidemiolog Naho Morisaki z Narodowego Centrum Zdrowia i Rozwoju Dzieci ostrzega, że Japonia może doświadczyć wzrostu zachorowań wśród dorosłych i może to wpłynąć na długość życia. Osoby o niskiej wadze urodzeniowej są podatne na cukrzycę i nadciśnienie, mówi Peter Gluckman z Uniwersytetu w Auckland. Jego zdaniem w Japonii mamy do czynienia z alarmującą sytuacją. Przypomina, że międzynarodowi eksperci próbowali przekonać rząd w Tokio do zmiany rekomendacji, ale urzędnicy odmówili. Zmiany wzrostu mieszkańców Japonii są niewielkie, ale wyraźne. Przeprowadzone w 2016 roku badania wykazały, że od końca XIX wieku do roku 1979 średni wzrost japońskiego mężczyzny zwiększył się o 14,5 centymetra i osiągnął 171,5 centymetra. Jednak do roku 1996 spadł on i wówczas przeciętny Japończyk miał 170,8 centymetra wzrostu. W tym samym czasie wzrost przeciętnej kobiety zwiększył sie o 16 centymetrów, osiągnąć 158,5, a następnie spadł o 0,2 centymetra. Gdy Japonia odbudowywała się z II wojny światowej zmniejszał się odsetek dzieci, których waga urodzeniowa wynosiła nie więcej niż 2,5 kilograma. W 1951 roku takich dzieci było 7,3%, a w 1979 – 5,5%. W miarę jednak jak rodziły się coraz cięższe dzieci, japońscy lekarze coraz częściej obawiali się wystąpienia u kobiet stanu przedrzucawkowego. Pod koniec lat 70. niektórzy lekarze zaczęli zalecać dietę niskokaloryczną. Później pojawiły się oficjalne zalecenia dotyczące utrzymywania niskiej wagi przez ciężarne. W końcu w 1995 roku Ministerstwo Zdrowia wydało zalecenia wzorowane na U.S. Institute of Medicine. Jednak tam, gdzie Amerykanie zalecali, by kobieta z niedowagą (BMI poniżej 18,5) przybierała w czasie ciąży 12,7–18,1 kilograma, Japończycy radzili, by przybrały one na wadze w granicach 9–12 kilogramów. Japonki wzięły sobie te zalecenia do serca i już w 2010 roku odsetek noworodków z niską wadzą urodzeniową zwiększył się do 9,6%. Wzrost przeciętnego Japończyka spada, a lekarze obawiają się, że Kraj Kwitnącej Wiśni czeka epidemia związanych z tym chorób. Japońskie ciężarne głodzą się. Ideałem jest kobieta, która wygląda tak, jakby miała pod bluzką piłkę do koszykówki, a reszta ciała ma być szczupła. Wbrew temu, co się ciężarnym wydaje, utrzymywanie tak niskiej wagi w ciąży ani nie ułatwia porodu, ani nie powoduje, że szybciej wracają one po porodzie do wagi sprzed ciąży. « powrót do artykułu
  10. Wystawienie na oddziaływanie promieniowania elektromagnetycznego emitowanego przez telefon komórkowy wpływa na rozwój mózgu płodu, co potencjalnie może doprowadzić do nadaktywności. Zespół z Uniwersytetu Yale prowadził badania na myszach. Wyniki badań ukazały się w Scientific Reports. To pierwszy eksperymentalny dowód, że ekspozycja płodów na fale radiowe z komórek wpływa [...] na zachowanie dorosłych - twierdzi dr Hugh S. Taylor. Nad klatką ciężarnych myszy umieszczano wyciszony telefon komórkowy, który w czasie eksperymentu nawiązywał połączenie. Gryzonie z grupy kontrolnej trzymano w takich samych warunkach, ale telefon nie działał. Amerykanie oceniali aktywność mózgu dorosłych myszy. Zbadano je też za pomocą baterii testów psychologicznych i behawioralnych. Okazało się, że zwierzęta, które jako płody poddawano oddziaływaniu promieniowania elektromagnetycznego, były hiperaktywne, miały też zmniejszoną pojemność pamięciową. Wg Taylora, jest to skutkiem zaburzenia rozwoju neuronów z kory przedczołowej. Wykazaliśmy, że u myszy problemy behawioralne przypominające ADHD są spowodowane ekspozycją na promieniowanie elektromagnetyczne telefonów komórkowych. Wzrost częstości występowania zaburzeń zachowania u dzieci może [więc] po części być skutkiem ekspozycji na fale radiowe w okresie życia płodowego. Ekipa z Yale podkreśla, że potrzebne są badania na ludziach, by określić bezpieczny poziom ekspozycji w ciąży i lepiej zrozumieć wchodzący w grę mechanizm. Tamir Aldad podkreśla, że ciąża gryzoni trwa tylko 19 dni i młode rodzą się z mniej rozwiniętym mózgiem, dlatego należy sprawdzić, czy ewentualne ryzyko byłoby podobne. By oddać potencjalną ludzką ekspozycję, w ostatnim studium wykorzystano telefony komórkowe, ale w przyszłości do bardziej precyzyjnego zdefiniowania poziomu ekspozycji posłużymy się standardowymi generatorami pola magnetycznego.
  11. Że kobiety w ciąży powinny stosować odpowiednio bogatą dietę i uzupełniać ją suplementami jest dość oczywiste. Nie zawsze jednak panuje zgoda, co do zalecanych ilości dodatkowo branych witamin, czy mikroelementów. Niektóre z nich, jak witamina D, były wręcz uważane za niebezpieczne w przypadku przedawkowania. Jaka jest więc bezpieczna dawka? Od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku powszechne było przekonanie, że suplementy witaminy D może powodować uszkodzenia płodu, poronienia, czy przedwczesne porody. Najnowsze badania przeprowadzone na Uniwersytecie Medycznym Północnej Karoliny zaprzeczają temu. Carol L. Wagner, naukowiec specjalizujący się w pediatrii uważa, że problemem jest niedobór witaminy D. Wg jej badań dieta nie zapewnia jej w wystarczającej ilości kobietom ciężarnym, a ponadto człowiek współcześnie zbyt mało przebywa na słońcu. Dr Wagner oraz dr Bruce W. Hollis, zajmujący się badaniem działania witaminy D od 30 lat, wspólnie przeprowadzili eksperyment, mający na celu określenie optymalnej ilości witaminy D, jaką należy przyjmować w postaci suplementów i jaka ilość jest bezpieczna. Badaniem objęto losową próbę 494 kobiet będących w 12-16 tygodniu ciąży. Podzielono je na trzy grupy, które otrzymywały suplement z witaminą D aż do chwili rozwiązania, odpowiednio 400 jednostek (IU), 2000 jednostek oraz 4000 jednostek. Co miesiąc przeprowadzano szczegółowe i wszechstronne badania każdej z pań, żeby wykluczyć ewentualne problemu i zapewnić maksymalne bezpieczeństwo. W żadnej z tych grup nie odnotowano jakichkolwiek szkodliwych efektów, zarówno dla pań, jak i dla poczętych dzieci. Oceniano i badano też typowe komplikacje, jakie występują podczas ciąży, takie jak stany przedrzucawkowe, cukrzyca ciążowa, przedwczesny poród i inne. Studium pokazało, że zażywanie witaminy D podczas ciąży zmniejszało ryzyko wcześniactwa oraz infekcji. Najlepsze rezultaty osiągnięto u grupy zażywającej największą dawkę. Ponieważ nie odnotowano negatywnych skutków, a witamina D ponadto istotna jest dla prawidłowego rozwoju kośćca dziecka i jego układu odpornościowego oraz chroni zdrowie kobiety - autorzy badania mocno zalecają witaminę D podczas ciąży właśnie w dawce 4000 jednostek, która daje najlepsze rezultaty, a zarazem jest bezpieczna. Badanie, którego autorami są Carol L. Wagner (Medical University of South Carolina) oraz Bruce W. Hollis zostało zaprezentowane na corocznym Spotkaniu Akademickich Stowarzyszeń Pediatrycznych (Pediatric Academic Societies) w kanadyjskim Vancouver.
  12. Nieinwazyjnie płeć dziecka można określić na usg. dopiero w 2. trymestrze ciąży, wygląda jednak na to, że niecierpliwi przyszli rodzice nie będą już musieli tyle czekać. By rozstrzygnąć, czy urodzi się chłopczyk, czy dziewczynka, wystarczy w 1. trymestrze określić stosunek enzymów DYS14 i GAPDH w matczynym osoczu (FASEB Journal). Generalnie wczesne określanie płci było [wcześniej] możliwe dzięki inwazyjnym procedurom, takim jak biopsja kosmówki czy punkcja owodni. Nadal wiążą się one jednak z 1-2-proc. ryzykiem poronienia i nie mogą być przeprowadzane do 11. tygodnia ciąży. Ponadto wiarygodne określenie płci za pomocą ultrasonografii nie jest możliwe w pierwszym trymestrze, bo zewnętrzne narządy płciowe nie są jeszcze w pełni rozwinięte - wyjaśnia dr Hyun Mee Ryu ze Szkoły Medycznej KwanDong University w Seulu. Koreańczycy badali osocze 203 kobiet w pierwszym trymestrze ciąży. Potwierdzono obecność płodowego DNA. Dzięki zastosowaniu zwielokrotnionej łańcuchowej reakcji polimerazy (PCR) w czasie rzeczywistym naukowcy mogli jednocześnie określić poziom DYS14 i GAPDH. Wyniki potwierdzono, odnotowując płeć dziecka po narodzinach.
  13. Dotąd wpływ ostatnich etapów ciąży na poruszanie się badano głównie u ludzi. Teraz udało się to zrobić u delfinów butlonosych. Początkowo Shawn Noren z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz chciała sprawdzić, jak noworodki delfinów uczą się pływać. Szybko jednak zdała sobie sprawę, że towarzysząc ciężarnym w 2 tygodniach poprzedzających rozwiązanie, zyskuje jedyną w swoim rodzaju okazję, by przyjrzeć się zmianom w sposobie ich poruszania. Ciężarne samice mają duże uwypuklenie skierowane ku tyłowi ciała - tłumaczy Noren. Zwierzęta filmowano, gdy pływały między dwoma trenerami, a także bezpośrednio po porodzie i w regularnych odstępach czasu do momentu, aż młode skończyły 2 lata. Po porównaniu ujęć sprzed i po porodzie okazało się, że przed rozwiązaniem samice pływają o wiele wolniej. Ich maksymalna prędkość wynosiła 3,54 m/s-1. Dwa, trzy metry na sekundę to dla większości butlonosów wygodna prędkość, jednak ciężarne nie czuły się dobrze, przekraczając ten zakres. Noren mierzyła obwód samic oraz powierzchnię przedniej części ciała. Ustaliła, że ta ostatnia zwiększała się w ciąży aż o 51%. Tuż przed porodem opór podczas pływania był 2-krotnie wyższy niż zwykle. W artykule opublikowanym na łamach Journal of Experimental Biology, Kalifornijka zauważyła, że przygotowując się do laktacji, samice rozbudowały zapasy tkanki tłuszczowej, zwiększając tym samym pływalność. Staje się ona problematyczna, gdy chce się zanurkować, by złapać ofiarę. Ciężarne muszą zużyć więcej energii, by przezwyciężyć siłę wyporu. Hydrodynamika hydrodynamiką, ale czy ciąża zmienia styl pływacki samic? By to stwierdzić, Noren przyglądała się pozycji płetw ogonowych w czasie poruszania się w górę i w dół. Okazało się, że ciąża o 13% zmniejsza amplitudę ich ruchu, a ograniczenie możliwości napędowych jest rekompensowane częstotliwością "plaśnięć".
  14. Psycholodzy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine postanowili sprawdzić, jak stan psychologiczny matki wpływa na rozwijający się płód. Po zbadaniu matek pod kątem depresji Amerykanie stwierdzili, że dla dziecka najbardziej liczyła się stałość środowiska. Najlepiej radziły sobie maluchy, których matki albo były zdrowe przed i po ich narodzinach, albo przed i po chorowały na depresję. Zespół Curta A. Sandmana zauważył, że zmiana warunków spowalniała rozwój. Musimy przyznać, że siła związku nas zaskoczyła. Kalifornijczycy podkreślają, że nie sugerują bynajmniej, że kobiety chorujące na depresję w czasie ciąży należy pozostawić samym sobie. Bardziej rozsądnym podejściem byłoby ich leczenie, ale problem polega na tym, że przed urodzeniem dziecka kobiety rzadko poddaje się badaniom przesiewowym pod kątem depresji. Sandman dodaje, że w dłuższej perspektywie czasowej depresja matki może prowadzić do problemów neurologicznych i psychiatrycznych u potomstwa. Jego publikacja z zeszłego roku zademonstrowała np., że u starszych dzieci, których matki były w czasie ciąży bardziej lękowe (lęk często towarzyszy depresji), występują różnice w budowie pewnych obszarów mózgu. W badaniu podłużnym uwzględniono wtedy 35 kobiet. Poziom lęku oceniano w 19., 25. i 31. tygodniu ciąży. W wieku 6-9 lat poziom rozwoju neurologicznego dzieci określano za pomocą rezonansu magnetycznego mózgu. Używając techniki morfometrii bazującej na wokselach (ang. voxel-based morphometry, VBM), naukowcy odkryli, że lęk odczuwany przez matkę zmniejszył lokalnie gęstość istoty szarej. Kiedy wzięto poprawkę na ogólną objętość istoty szarej, tydzień ciąży, w którym dzieci przyszły na świat, ręczność oraz poziom stresu poporodowego, okazało się, że lęk odczuwany w 19. tygodniu ciąży (ale nie w 25. i 31.) wpływał na ograniczenie ilości substancji szarej m.in. w korze przedczołowej, korze przedruchowej, przyśrodkowym płacie skroniowym, bocznej korze skroniowej, zakręcie zaśrodkowym, a także móżdżku.
  15. Zdolność donoszenia ciąży przez kobiety po przeszczepie nerki jest bardzo wysoka. Wskaźnik żywych urodzeń wynosi bowiem aż 73,5% (American Journal of Transplantation). Zespół doktora Derry'ego Segeva z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa analizował artykuły dotyczące przebiegu ciąży u kobiet po transplantacji nerki, które ukazały się w specjalistycznych pismach w latach 2000-2010. Wyniki pokazały, że prawdopodobieństwo donoszenia ciąży jest wysokie, ale należy się liczyć z podwyższonym ryzykiem powikłań w rodzaju cukrzycy ciążowej, przedwczesnego porodu i stanu przedrzucawkowego. Komplikacje pojawiają się częściej u kobiet, które zaszły w ciążę w ciągu 2 lat od przeszczepu. W ramach badań, gdzie średni czas między transplantacją a zajściem w ciążę wynosił ponad 2 lata, wskaźnik powikłań spadał do 50%.
  16. Naukowcy zidentyfikowali białko będące przełącznikiem płodności. Kobiety z niepłodnością o nieustalonej przyczynie mają wysokie stężenia enzymu SGK1, natomiast niski poziom białka zwiększa ryzyko poronienia częstego. Specjaliści z Imperial College London pobrali próbki endometrium od ponad 100 kobiet. Prowadzili też badania na myszach, podczas których zauważyli, że w okresie , kiedy może dojść do zapłodnienia, stężenie SGK1 w nabłonku macicy spada. Zespół ustalił ponadto, że gdy do endometrium wprowadzi się dodatkową kopię genu SGK1, zwiększając w ten sposób ilość enzymu, gryzonie nie mogą zajść w ciążę. Wg Brytyjczyków, oznacza to, że spadek poziomu SGK1 jest konieczny, by zwiększyła się receptywność macicy w stosunku do zarodka. Jeśli stężenie SGK1 pozostanie niskie także ciąży, pojawiają się problemy z jej donoszeniem. Kiedy w ramach eksperymentów naukowcy z ekipy profesora Jana Brosensa zablokowali działanie genu SGK1, myszy bez problemu zachodziły w ciążę, ale wydawały na świat mniejsze mioty i wykazywały objawy krwotoków. Sugeruje to, że przy niedoborach enzymu rośnie ryzyko poronień. Nasze badania na myszach pokazują, że czasowy zanik SGK1 w tzw. płodnym okienku jest zjawiskiem krytycznym dla zajścia w ciążę. Próbki tkankowe pobrane od ludzi wskazują, że poziom enzymu SGK1 pozostaje wysoki u części kobiet, które mają problem z zajściem w ciążę. [...] W przyszłości będziemy mogli leczyć tę postać niepłodności, obmywając nabłonek macicy przed procedurą zapłodnienia in vitro lekami blokującymi SGK1. Po zapłodnieniu błona śluzowa macicy przekształca się w doczesną ciążową. Akademicy z Imperial College London uważają, że niedobór SGK1 w czasie ciąży może upośledzać zdolność komórek doczesnej do zabezpieczania się przed stresem oksydacyjnym (ekspozycją na działanie reaktywnych form tlenu i jej skutkami).
  17. Jeśli ciężarna kobieta codziennie zjada jogurt niskotłuszczowy, wzrasta ryzyko, że u jej dziecka w przyszłości rozwinie się astma lub alergiczny nieżyt nosa. Ekaterina Maslova, szefowa zespołu, która na co dzień pracuje w Harvardzkiej Szkole Zdrowia Publicznego, podejrzewa, że dzieje się tak, ponieważ w diecie matki brakuje działających ochronnie kwasów tłuszczowych. Na potrzeby studium analizowano kwestionariusze i dane dotyczące menu ponad 70 tys. Dunek, które brały udział w Danish National Birth Cohort. Losy ich dzieci śledzono do ukończenia 7. r.ż. Uzyskane wyniki zostaną omówione 25 września na konferencji European Respiratory Society w Amsterdamie. Okazało się, że gdy kobieta w ciąży raz dziennie jadła odtłuszczony jogurt z owocami, 1,6 razy częściej miała dziecko, które do wieku 7 lat zapadało na astmę. W porównaniu do dzieci kobiet niejedzących niskotłuszczowych jogurtów, z większym prawdopodobieństwem stwierdzano u nich także alergiczny nieżyt nosa oraz objawy czynnej astmy. Badania, prowadzone w czasie, gdy Maslova przebywała w kopenhaskim Statens Serum Institut, wykazały, że picie mleka przez ciężarne nie tylko nie zwiększało ryzyka alergii u potomstwa, ale nawet zabezpieczało przed jej wystąpieniem. Wyniki sugerują, że kwasy tłuszczowe spełniają jakąś ważną rolę. Może być też tak, że ludzie jadający tego typu jogurty prowadzą podobny tryb życia lub odwołują się do podobnych wzorców żywieniowych [i brakuje im niekoniecznie działających ochronnie kwasów tłuszczowych, ale innych związków]. Na tym etapie nie jesteśmy jednak w stanie dojść do ostatecznych wniosków. Musimy najpierw powtórzyć badania.
  18. Przyszłe matki powinny pamiętać o zażywaniu przed zajściem w ciążę nie tylko kwasu foliowego, ale i o właściwej diecie. Podczas badań na modelu mysim naukowcy wykazali bowiem, że dieta niskobiałkowa wiąże się z niską wagą urodzeniową oraz zwiększa u potomstwa ryzyko cukrzycy typu 2. i otyłości. Na 10 tygodni przed zapłodnieniem zespół z Uniwersytetu w Arhus podawał gryzoniom paszę niskobiałkową (podczas ciąży myszy żywiono już normalnie). Okazało się, że w wyniku tego zabiegu na świat przychodziły lżejsze młode, które po odstawieniu od piersi nadrabiały wzrostowe braki (ang. catch-up growth) i wykształcały insulinooporność. Niska waga urodzeniowa i zjawisko nadganiania wzrostu wiążą się u młodych dorosłych ze zwiększoną insulinowrażliwością, która z wiekiem obniża się i przechodzi w insulinooporność i cukrzycę typu 2. Istnieją również dowody, że u potomstwa płci męskiej wzrasta prawdopodobieństwo otyłości - tłumaczy Anete Dudele. Szwedzi przypominają, że ludzie i myszy reagują analogicznie na ubogą dietę w czasie ciąży. Dzieci/młode mają niską wagę urodzeniową, zwiększa się też ryzyko, że w przyszłości będą się zmagać z chorobami sercowo-naczyniowymi, cukrzycą typu 2. oraz otyłością. Niewykluczone więc, że źle skomponowane menu przed ciążą także da takie same rezultaty u obu gatunków.
  19. Kofeina zmniejsza aktywność mięśni jajowodów, utrudniając przemieszczanie się jaja z jajnika do macicy (British Journal of Pharmacology). Eksperymenty były prowadzone na myszach, ale to odkrycie bardzo nas zbliżyło do ustalenia, czemu picie napojów kofeinowych może zmniejszać szansę kobiety na zajście w ciążę – podkreśla prof. Sean Ward ze Szkoły Medycznej University of Nevada w Reno. By doszło do ciąży, jajo musi dotrzeć do macicy. Naukowcy niewiele wiedzą nt. sposobów przemieszczania się jaj przez jajowody, zakłada się jednak, że odpowiadają za to rzęski (łac. cilia), którym pomagają skurcze mięśni. Podczas eksperymentów na myszach Amerykanie wykazali, że kofeina hamuje działanie umiejscowionych w ścianie jajników komórek rozrusznikowych, które koordynują skurcze. W zaistniałej sytuacji jajo nie może się przemieścić do macicy. Okazuje się, że dla przesuwania jaja ważniejsze są skurcze mięśni niż ruch rzęsek. Zespół Warda uważa, że odstawienie napojów kofeinowych może ułatwić zajście w ciążę. Opisywane odkrycia ułatwią specjalistom leczenie np. chorób przenoszonych drogą płciową oraz pomogą w stwierdzeniu, jak dochodzi do ciąży pozamacicznej.
  20. Gdy tuż po wprowadzeniu zarodków do macicy podczas procedury zapłodnienia in vitro kobietom poprawiał nastrój profesjonalny klaun medyczny, szanse na zagnieżdżenie były niemal 2-krotnie wyższe. Okazało się, że w grupie z klaunem ciążę stwierdzono u 36% pacjentek, w porównaniu do 20% grupy kontrolnej. W studium izraelskich lekarzy, którzy pracowali pod przewodnictwem doktora Shevacha Friedlera, uwzględniono 219 kobiet, a wyniki opublikowano w piśmie Fertility and Sterility. Friedler z Assaf Harofeh Medical Centre podkreśla, że wpadł na pomysł swojego rocznego eksperymentu, czytając doniesienia o naturalnie odstresowującej funkcji śmiechu. Klaun pojawia się w klinice leczenia niepłodności od czasu do czasu, tak więc wśród 219 kobiet decydujących się na zapłodnienie in vitro połowa przechodziła procedurę w dniu odwiedzin komika, a połowa pod jego nieobecność. W czasie dochodzenia do siebie po zabiegu panie z pierwszej grupy oglądały 15-min show. Jedną z osób układających scenariusz był Friedler, który w przeszłości terminował jak mim. Okazało się, że nawet gdy wzięto pod uwagę wszystkie inne czynniki potencjalnie wpływające na powodzenie IVF, np. wiek, przyczynę niepłodności i liczbę przenoszonych zarodków, nadal było widać, że kobiety przechodzące procedurę w dniu klauna częściej zachodziły w ciążę. Izraelczycy podkreślają, że w przyszłości trzeba będzie sprawdzić, czy podobne zjawisko zachodzi w przypadku innych metod zmniejszania stresu. Nie wiadomo bowiem, czy występy komika pomogły w ogóle poskromić zdenerwowanie. Jeśli nie, w grę wchodziłyby inny mechanizm niż początkowo podejrzewano.
  21. Kobiety w ciąży nie powinny jeść pewnych pokarmów, takich jak miękkie sery pleśniowe, zwłaszcza z niepasteryzowanego mleka. Badanie przeprowadzone przez naukowców z brytyjskiej Agencji Ochrony Zdrowia (Health Protection Agency, HPA) wskazuje, że te same ograniczenia dietetyczne, związane z ryzykiem zapadnięcia na listeriozę, dotyczą również osób z chorobami nowotworowymi. Szczególną ostrożność powinni zachować ludzie przechodzący chemioterapię. I ciąża, i chemioterapia wiążą się z obniżeniem odporności organizmu. Listerioza jest bakteryjną chorobą zakaźną, wywoływaną przez Gram-dodatnie pałeczki Listeria monocytogenes. Zakażenie często przebiega bezobjawowo, ale gdy symptomy już wystąpią, przypominają grypę. Należą do nich gorączka, bóle mięśni, wymioty czy biegunka. Obecnie pacjentów, którym podawane są wysokie dawki chemioterapeutyków, należy przestrzegać przed zatruciami pokarmowymi. Opisywane studium sugeruje, że zalecenie to powinno się rozszerzyć na wszystkich chorych, poddawanych jakiemukolwiek leczeniu upośledzającemu odporność – podkreśla Martin Ledwick z Cancer Research UK. Zespół z HPA przejrzał przypadki 1413 osób, z wyłączeniem ciężarnych, które w latach 1999-2009zaraziły się w Anglii Listeria monocytogenes. Większość z nich cierpiała na schorzenia, które zwiększały podatność na zainfekowanie. Szczególnie narażeni byli pacjenci nowotworowi – ulegali zarażeniu 5-krotnie częściej od ludzi z innymi chorobami, np. cukrzycą. Największy odsetek zakażeń wyliczono dla chorych z nowotworami krwi. Nasze badanie pokazało, że ludziom przechodzącym terapie antynowotworowe oraz cierpiącym na szereg schorzeń, w tym cukrzycę oraz choroby nerek czy wątroby, powinno się doradzać, jak chronić swoje zdrowie. Bakterie z rodzaju Listeria mogą wywołać poważną chorobę lub w przypadku osób z inną groźną przypadłością prowadzić nawet do śmierci – podsumowuje dr Bob Adak z HPA.
  22. Dzieci kobiet, które w czasie ciąży regularnie korzystają z telefonów komórkowych, częściej mają zaburzenia zachowania, zwłaszcza jeśli same wcześnie zaczynają korzystać z komórek (Journal of Epidemiology and Community Health). Naukowcy analizowali przypadki ponad 28 tys. siedmiolatków i ich matek, biorących udział w badaniu podłużnym Danish National Birth Cohort (DNBC). Studium to objęło w latach 1996-2002 ok. 100 tysięcy ciężarnych. W czasie i po ciąży z kobietami przeprowadzano cztery wywiady telefoniczne. Wypytywano o tryb życia, dietę i różne czynniki środowiskowe. Gdy maluchy skończyły siedem lat, matki ponownie pytano o stan zdrowia własny i dzieci. Jednym z obszarów zainteresowania było zachowanie. Poza tym ustalano szczegóły dotyczące wykorzystania telefonu komórkowego przez ankietowane w czasie ciąży, a także później przez same dzieci. Na początku akademicy badali grupę 13 tys. dzieci. Potem analizowali kolejne tysiące przypadków. Dzięki temu wskazali na kilka wspólnych punktów. W nowszej grupie 35% siedmiolatków korzystało z komórek, a w starszej 30%. Na oddziaływanie telefonów przed i po urodzeniu kiedyś było wystawione 1 na 10 dzieci, teraz dotyczyło to 17% badanych. W obu grupach u ok. 3% podejrzewano zaburzenia zachowania typowe dla osobowości borderline (chwiejnej emocjonalnie), a u podobnego odsetka inne zaburzenia zachowania. Nie da się więc zaprzeczyć, że przytoczone liczby są do siebie bardzo podobne. W obu grupach nawet po uwzględnieniu szeregu potencjalnie istotnych czynników maluchy wystawione na oddziaływanie telefonów komórkowych przed i po urodzeniu o 50% częściej miały zaburzenia zachowania. Jeśli ekspozycja na działanie telefonów komórkowych miała miejsce wyłącznie przed urodzeniem ich ryzyko wzrastało o 40%, a u dzieci mających dostęp do komórek przed 7. r.ż. o 20%. Specjaliści podkreślają, że najnowsze wyniki pokrywają się z tym, co udało im się ustalić już wcześniej. Wg nich, zmniejsza to prawdopodobieństwo, że rezultaty są dziełem przypadku i nie odzwierciedlają rzeczywistego trendu. Na razie jest jednak za wcześnie, by mówić o związku przyczynowo-skutkowym.
  23. Szanse na zajście w ciążę przez kobietę we wczesnym wieku średnim mogą zależeć od jej grupy krwi. Naukowcy z Uniwersytetu Yale i Albert Einstein College of Medicine badali 560 kobiet przechodzących leczenie bezpłodności. Przy tej okazji wykryli u pacjentek z grupą krwi 0 chemiczne symptomy małej liczby jajeczek. Amerykanie przyglądali się stężeniu hormonu folikulotropowego (FSH) u pań w średnim wieku 35 lat. Kobieta przychodzi na świat z określoną rezerwą jajnikową. Z wiekiem zmniejsza się zatem liczba pęcherzyków pierwotnych. Wysoki poziom FSH uznaje się za wskaźnik szybszego wyczerpywania rezerwy, co może utrudnić zajście w ciążę w wieku trzydziestu czy czterdziestu kilku lat. Po zbadaniu próbek krwi wyszło na jaw, że kobiety z grupą krwi 0 mają wyższe stężenia hormonu folikulotropowego. U grupy A były one niższe. Wiek kobiety pozostaje najważniejszym czynnikiem wpływającym na sukces reprodukcyjny. Podstawowy poziom FSH daje nam pojęcie o jakości i liczbie komórek jajowych – wyjaśnia dr Edward Nejat. Na razie nie wiadomo, czy i ewentualnie jak oddziałuje on na populację generalną, bo jak pamiętamy, wszystkie kobiety uwzględnione w studium zespołu leczyły się na bezpłodność.
  24. Pierwsza okazja do podotykania innych ludzi nadarza się jeszcze w łonie matki (oczywiście pod warunkiem, że dziecko nie znajduje się tam samo, a ciąża jest co najmniej bliźniacza). Naukowcy z kilku włoskich uniwersytetów, m.in. w Parmie i Turynie, śledzili ruchy pięciu par bliźniąt za pomocą usg. 4D. Okazało się, że do 14. tygodnia ciąży płody zaczynały sięgać w kierunku swojego sąsiada lub sąsiadki, stykając się np. głowami lub przysuwając głowę do ramienia, a miesiąc później spędzały więcej czasu na dotykaniu drugiego płodu niż siebie czy ścian macicy. U wszystkich ok. 30% ruchów miało związek z bratem czy siostrą, co więcej ruchy te (np. głaskanie głowy czy pleców) trwały dłużej niż ruchy nakierowane na ścianę macicy. Ich profil kinematyczny był podobny do zorientowanych na siebie ruchów w okolicach oczu, czyli w wyjątkowo delikatnym rejonie. Wg Włochów oznacza to, że bliźnięta zdają sobie sprawę z czyjejś obecności w macicy i przejawiają zachowania świadczące o wrodzonej predyspozycji do uspołeczniania. Ze szczegółami dotyczącymi badania można się zapoznać na łamach pisma PLoS ONE. Autorzy artykułu podkreślają, że choć początek różnego rodzaju kontaktów między bliźniętami datuje się już na 11. tydzień ciąży, przeprowadzono zadziwiająco mało badań na ten temat. Wskutek tego nie można było rozstrzygnąć, czy dotyk to wynik fizycznej bliskości, czy planowania motorycznego. Badania usg. przeprowadzano w czasie dwóch odrębnych 20-minutowych sesji: w 14. i 18. tygodniu ciąży. Wniosek? Dotyk nie jest przypadkowy.
  25. Dziewczynki, które w dzieciństwie jedzą dużo mięsa, zaczynają miesiączkować wcześniej od rówieśnic. W ramach studium Brytyjczycy porównali dietę ponad 3 tys. dwunastolatek. Naukowcy z Uniwersytetu w Brighton wykazali istnienie silnego związku między wczesną menarche a spożywaniem w wieku 3 lat ponad ośmiu porcji i w wieku 7 lat aż dwunastu porcji mięsa tygodniowo. Wg nich, organizm traktuje dietę obfitującą w mięso jako przygotowanie do ciąży, co doprowadza do szybszego uruchomienia mechanizmów związanych z miesiączkowaniem. W ubiegłym stuleciu wiek pierwszej miesiączki bardzo się obniżył, obecnie obserwuje się jednak wyrównanie trendu. Specjaliści przeważnie uważają, że zjawisko to jest skutkiem lepszego odżywienia, a także otyłości i związanych z nią zmian hormonalnych. W najnowszym studium akademicy z Brighton posłużyli się danymi dzieci, których losy śledzono już od urodzenia. W wieku 12 lat i ośmiu miesięcy dziewczynki podzielono na dwie grupy, w zależności od tego, czy zaczęły już miesiączkować, czy nie. Podczas porównywania ich menu w wieku 3, 7 i 10 lat szybko stało się jasne, że spożycie mięsa we wczesnym dzieciństwie silnie korelowało z przyspieszeniem menarche. Wśród dziewczynek jedzących najwięcej mięsa w wieku 7 lat szanse na pojawienie się miesiączkowania do 12. roku życia były o 75% wyższe niż w podgrupie dziewcząt jedzących najmniej mięsa. Co ważne, odkryty związek nie zależał od masy ciała. Szefowa zespołu badawczego dr Imogen Rogers podkreśla, że waga nie może być jedynym czynnikiem regulującym wcześniejsze rozpoczęcie miesiączkowania, ponieważ średni wiek menarche nie spadł jeszcze bardziej pod wpływem wzrostu częstotliwości występowania otyłości. Mięso jest dobrym źródłem cynku i żelaza, na które istnieje duże zapotrzebowanie w czasie ciąży. Dieta obfitująca w mięso może być zatem postrzegana jako stworzenie odpowiednich warunków do zdrowej, prawidłowej ciąży.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...