Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'bazalt' .
Znaleziono 4 wyniki
-
Rozsypanie w środowisku sproszkowanego bazaltu pozwoliłoby na usunięcie z atmosfery dużej ilości dwutlenku węgla, a jednocześnie poprawiłoby jakość gleb. Taki wniosek płynie z badań opisanych na łamach Nature Geoscience, a prowadzonych przez grupę Daniela Golla z Uniwersytetu w Augsburgu. Niemieccy naukowcy oszacowali koszty i skutki tzw. przyspieszonego wietrzenia, czyli jednej z metod, która ma pomóc nam w poradzeniu sobie z rosnącym stężeniem dwutlenku węgla w atmosferze. Pomimo deklaracji o zmniejszaniu emisji CO2 do atmosfery, wszystko wskazuje na to, że przez kolejne dziesięciolecia będzie ona wciąż olbrzymia. Dlatego też proponuje się inne metody radzenia sobie z problemem, jak np. sadzenie drzew czy użycie technologii bezpośredniego przechwytywania dwutlenku węgla u źródła emisji i składowania go pod ziemią. Tymczasem emisja – liczona łącznie ze źródeł przemysłowych i zmiany przeznaczenia ziemi – ciągle rośnie z nieco ponad 30 miliardów ton CO2 w roku 2000 do 43 miliardów ton w roku 2019. Metoda przyspieszonego wietrzenia polega na wykorzystaniu i przyspieszeniu naturalnego procesu wietrzenia skał, w którym dwutlenek węgla z atmosfery reaguje z glebą i skałami, tworząc jony wodorowęglanów. Dodanie sproszkowanego bazaltu do gleby zwiększy powierzchnię dostępną dla tych rekcji, przyspieszy wietrzenie i pozwoli na wycofanie z atmosfery więcej węgla. Jednocześnie zaś bazalt powinien usprawnić drenaż i zmniejszyć zakwaszenie gleb. Wiemy, że rośliny przyspieszają wietrzenie, więc uważamy, że proces ten przyspieszy, gdy będzie więcej roślinności, mówi Goll. Naukowcy oszacowali skutki rozpylenia 5 kg/m2 sproszkowanego bazaltu na pokryty roślinami obszar 55 milionów km2. Okazało się, że w ten sposób można by wycofać z atmosfery do 2,5 miliarda ton CO2. Kosztami w tym przypadku będą wydobycie, pokruszenie, transport i dystrybucja bazaltu. Zdaniem Golla koszt całej operacji może zamknąć się kwotą 150 USD za każdą wycofaną z atmosfery tonę CO2. Tymczasem koszty zalesiania wynoszą do 50 USD na tonę CO2, koszt bioenergii z przechwytywaniem CO2 to 100–200 USD, a koszt bezpośredniego przechwytywania CO2 wynosi 100–300 USD. Eksperymenty z przyspieszonym wietrzeniem prowadzone są już w Wielkiej Brytanii, Niemczech, USA, Australii i Malezji. Naukowcy szacują wpływ pyłu bazaltowego na ludzkie zdrowie, sprawdzają go pod kątem obecności metali ciężkich oraz badają, czy nie niesie to ryzyka przenawożenia gleby i wody. Wszystkie metody usuwania węgla z atmosfery mają jakieś ograniczenia, a im powszechniej są stosowane, tym więcej negatywnych skutków się ujawnia, mówi Jessica Strefler z Poczdamskiego Instytutu Badań nad Klimatem. Z kolei Jens Hartman, biogeochemik z Uniwersytetu w Hamburgu zwraca uwagę, że dodatkowym pozytywnym skutkiem zastosowania sproszkowanego bazaltu może być spłynięcie jonów wodorowęglanów do oceanów, gdzie zmniejszą one zakwaszenie wody. "W przyszłości zaś można by zbadać, jak przyspieszone wietrzenie w połączeniu z biowęglem poprawią stosunki wodne w glebie, czyniąc ją bardziej odporną na susze", dodaje. « powrót do artykułu
- 48 odpowiedzi
-
- geoinżynieria
- globalne ocieplenie
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na Bliskim Wschodzie - w Syrii, Arabii Saudyjskiej i Jordanii - odkryto geoglify, które są starsze i liczniejsze od znanych na całym świecie rysunków z Nazca. Koliste kamienne struktury są widoczne zarówno na zdjęciach satelitarnych, jak i lotniczych. Naukowcy szacują, że powstały co najmniej 2 tys. lat temu (a może nawet przed 9 tys. lat), ale nie wiadomo, do czego miały służyć. Mają od 25 do 70 m średnicy. W samej tylko Jordanii [w jordańskiej części Harrat Ash Shamah] mamy o wiele więcej kamiennych budowli niż w Nazca. [Dodatkowo] pokrywają one większy obszar i są znacznie starsze – ujawnia David Kennedy, prof. historii starożytnej na Uniwersytecie Zachodniej Australii. Beduini nazywają geoglify "dziełami starych ludzi". Wszystkie poza jednym są zlokalizowane na równinie lawowej Harrat Ash Shamah. Przybierają wiele postaci: przypominają latawce, zwierzęta albo są ułożone w meandrujące linie czy prostokąty. Ich umiejscowienie nie ma nic wspólnego z mapą nieba, nie wiadomo więc, do czego miały służyć. Po raz pierwszy zauważył je w 1927 roku porucznik RAF-u Percy Maitland, jednak dopiero gdy zespół Kennedy'ego zaczął analizować zdjęcia lotnicze i satelitarne z Google Earth, okazało się, z jak rozpowszechnionym zjawiskiem mamy do czynienia. Nie wiadomo, ile geoglifów powstało na Bliskim Wschodzie, najpewniej jednak tysiące. Artykuł Kennedy'ego na ten temat ukazał się w piśmie Journal of Archeological Science. Na obszarze w pobliżu oazy Azraq w Jordanii znajdują się setki kolistych struktur. Archeolodzy uznawali kiedyś, że miały związek z nekropolią, ale teraz trudno byłoby utrzymać tę teorię. Żadnego z kamiennych wzorów nie widać bowiem z poziomu gruntu. By je ujrzeć, trzeba się wznieść w powietrze. Prof. Kennedy nadzoruje długoterminowy projekt Aerial Photographic Archive for Archaeology in the Middle East (APAAME), który ma umożliwić opracowanie metodologii do kontynuowania badania Bliskiego Wschodu z wykorzystaniem obrazów satelitarnych i map Google'a. Naukowcy zrobili niemal 45 tys. fotografii lotniczych obiektów, które zlokalizowano wcześniej na terenie Syrii, Arabii Saudyjskiej i Jordanii. Akademicy nazywają je kołami, bo są generalnie okrągłe; często ze środka wychodzą przywodzące na myśl szprychy linie. Kennedy nigdy nie był w Arabii Saudyjskiej, ale dzięki Google Earth przeskanował 1240 km kwadratowych pustyni i znalazł 1977 potencjalnych stanowisk archeologicznych. Korzystając z pomocy przyjaciela z Arabii Saudyjskiej, potwierdził, że 2 jego typy rzeczywiście mają naukowe znaczenie. Naukowcy podkreślają, że ścianki kolistych tworów są niskie. Zbudowano je bez użycia zaprawy czy nadawania kamieniom jakiegoś konkretnego kształtu. Typologię kół stworzono w oparciu o: 1) rodzaj lub brak pustego centralnego pierścienia, 2) liczbę i stopień wyprostowania dzielących koło "szprych", 3) obecność bądź brak stosów kamieni w obrębie lub wokół głównej struktury, 4) kształt głównej struktury oraz cechy zewnętrznych ścian. Generalnie geoglify były budowane na stokach lub szczytach wzgórz. Często, przede wszystkim w rejonach z grubszą pokrywą bazaltową, np. w pobliżu Azraq, Safawi i Aritein, konstruowano je w grupach. APAAME udostępniło swoje zdjęcia na Flickrze.
- 2 odpowiedzi
-
- bazalt
- równina lawowa
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Takayuki Kaneko i zespół z Centrum Badań Wulkanologicznych Uniwersytetu Tokijskiego badają skały wyrzucone w latach 781-1707 przez Fudżi. W ten sposób udało im się odtworzyć prawdopodobną wewnętrzną strukturę wulkanu. Japończycy ustalili, że w ciągu stuleci stopniowo wzrastała zawartość krzemionki w magmie. Wysokie stężenia tego pierwiastka wskazują na duże i bardziej gwałtowne erupcje. Poza tym odkryto duże ilości bogatego w trójtlenek glinu bazaltu, który w zetknięciu z krzemionką może wywołać wybuch. Kaneko przeanalizował ciśnienia konieczne do utworzenia obu materiałów i wywnioskował, że są one przechowywane w dwóch oddzielnych komorach. Głębsza leży na głębokości 20 km i mieści magmę bazaltową, a druga – płytsza - znajduje się na głębokości 9 km. Tę ostatnią wypełnia dwutlenek krzemu. Szef zespołu opowiada, że wg niego, trzęsienia ziemi o niskiej częstotliwości z lat 2000 i 2001, którym towarzyszył niski pomruk, świadczą o ruchach w głębszej komorze z płynnym bazaltem. Przepowiadać by to miało kolejną rychłą erupcję. Inni specjaliści nie zgadzają się jednak z tą prognozą. Tłumaczą, że najpierw musiałoby dojść do napływu nowego bazaltu do głębszej komory, by przepchnąć wylewną skałę magmową w kierunku krzemionki.
- 1 odpowiedź
-
- Takayuki Kaneko
- trójtlenek glinu
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy od dawna zastanawiają się, co zrobić z najpopularniejszym gazem cieplarnianym - dwutlenkiem węgla. Uczeni mają nadzieję, że pewnego dnia będziemy w stanie przechwycić ten gaz, zamiast wypuszczać go do atmosfery. Później jednak trzeba będzie z nim coś zrobić. Dotychczas proponowano np. by pompować go do wyeksploatowanych złóż ropy naftowej. Problem jednak w tym, że złoża takie mają ograniczoną pojemność i istnieje niebezpieczeństwo wycieku gazu lub jego przedostania się do wód gruntowych. Uczeni z Columbia University opracowali nowy, bezpieczniejszy sposób na pozbycie się CO2. David Goldberg i jego zespół proponują, by gaz pompować w niewielką płytę tektoniczną Juan de Fuca. Znajduje się ona w odległości około 180 kilometrów od zachodnich wybrzeży USA i jest zbudowana z bazaltu. Bazalt przykryty jest 200-metrową warstwą gliny i setkami metrów wody. Powierzchnia płyty to 70 000 kilometrów kwadratowych, a naukowcy oceniają, że można pod nią przechować 250 miliardów ton dwutlenku węgla. To 120-letnia emisja z terenu USA. Pomysł Amerykanów polega na pompowaniu płynnego gazu pod glinę. Z badań laboratoryjnych wynika, że dwutlenek węgla zacząłby reagować z bazaltem tworząc kredę. Jest to proces nieodwracalny, a więc gaz pozostałby na zawsze pod dnem oceanu. Metoda wygląda więc na bezpieczną, ale nawet jej pomysłodawcy przyznają, że jest bardzo kosztowna. Wymagałaby ułożenia setek kilometrów rurociągów i wielu wierceń. Ponadto, jak mówi Goldberg, potrzebnych jest jeszcze wiele dodatkowych badań i testów by stwierdzić, czy na pewno jest to bezpieczne, jaki może mieć wpływ na środowisko i jakie jest ryzyko wycieku gazu.
- 16 odpowiedzi
-
- bazalt
- przechowywanie
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: