Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'Yahoo!' .
Znaleziono 47 wyników
-
Po niedawnym ostatecznym pożegnaniu się Jerry’ego Yanga z Yahoo portal czekają kolejne poważne zmiany na samych szczytach władzy. Przewodniczący Rady Nadzorczej firmy, Roy Bostock, oświadczył, że nie będzie starał się o ponowny wybór. Podobne deklaracje złożyło trzech innych członków Rady: Vyomesh Joshi, Arthur Kern i Gary Wilson. W kierownictwie firmy zachodzą więc poważne zmiany, które mają umożliwić nowemu dyrektorowi wykonawczemu, Scottowi Thompsonowi, zreformowanie Yahoo! i odzyskanie portalowi dawnej pozycji. Thompson objął stanowisko CEO na początku stycznia, po czterech miesiącach „bezkrólewia“, gdy z pracy została wyrzucona Carol Bartz. Ona sama zarządzała firmą niecałe dwa lata. W 2009 roku zastąpiła Jerry’ego Yanga, który ustąpił, gdyż nie radził sobie z wyprowadzeniem Yahoo! na prostą. W końcu 12 stycznia 2011 roku Yang na dobre pożegnał się z firmą, a wkrótce odejdzie znaczna część starej gwardii, której symbolem jest Bostock. Zarówno Yang jak i Bostock od kilku lat byli ostro krytykowani przez akcjonariuszy Yahoo! i wielu specjalistów. Nie dość bowiem, że nie zgodzili się na korzystną sprzedaż portalu Microsoftowi, to nie mieli żadnego pomysłu na rozwój firmy, w wyniku czego jej akcje spadły do tak niskiego poziomu, że jej obecna kapitalizacja rynkowa jest dwukrotnie niższa niż kwota, jaką oferował koncern z Redmond. Od miesiąca dyrektorem Yahoo! jest Scott Thompson, były prezes PayPala. Odejście z firmy Yanga, Bostocka i innych powinno ułatwić mu przeprowadzenie takich zmian, jakie planuje. Podobno od kilku miesięcy zastanawiano się nad sprzedażą części lub całości firmy, jednak Yang sprzeciwiał się jej podziałowi. Krążą też pogłoski, jakoby Microsoft, tym razem do spółki z prywatnymi funduszami inwestycyjnymi, planują złożyć kolejną propozycję zakupu portalu. Z nieoficjalnych informacji wynika również, że co najmniej 9 prywatnych funduszy inwestycyjnych chciałoby kupić przynajmniej niektóre części portalu. Obecnie akcje Yahoo! kosztują około 15,80 USD. Firma od trzech lat notuje ciągły spadek przychodów i dochodów.
-
Współzałożyciel Yahoo! Jerry Yang na dobre zrezygnował z pracy w firmie. Yang, który wraz z Davidem Filo założył Yahoo! w 1995 roku był od marca 1995 członkiem zarządu, a pomiędzy czerwcem 2007 a styczniem 2009 sprawował funkcję dyrektora wykonawczego firmy. Teraz zrezygnował z zasiadania w zarządzie oraz we wszystkich ciałach związanych z Yahoo!, w tym w Alibaba Group. Czas, który spędziłem w Yahoo! od założenia firmy do chwili obecnej, wiązał się z najbardziej ekscytującymi i owocnymi chwilami mojego życia. Jednak nadszedł czas, by zająć się czymś poza Yahoo!. Opuszczam firmę, którą założyłem niemal 17 lat temu. Jestem bardzo entuzjastycznie nastawiony do powołania Scotta Thompsona na stanowisko dyrektora wykonawczego oraz do całego zespołu zarządzającego Yahoo!. Myślę, że pod ich kierownictwem firma będzie odnosiła sukcesy - napisał Yang w liście do Roya Bostocka, przewodniczącego Rady Nadzorczej Yahoo!. W czasie sprawowania funkcji dyrektora Yang był mocno krytykowany przez część inwestorów, gdyż odrzucił złożoną przez Microsoft propozycję przejęcia firmy. Koncern z Redmond oferował 44 miliardy dolarów. Od tamtej pory rynkowa kapitalizacja Yahoo! znacznie spadła i wynosi obecnie 20 miliardów USD. Po ogłoszeniu przez Yanga rezygnacji ze wszystkich funkcji, akcje Yahoo! zdrożały o 5%.
-
Scott Thompson, prezes PayPala, został nowym dyrektorem wykonawczym Yahoo!. Portal nie miał szefa od września, gdy z pracy została zwolniona Carol Bartz. Funkcję tymczasowego dyrektora objął wówczas Tim Morse. Thompson rozpocznie pracę w Yahoo! 9 stycznia, a Morse wróci do swoich poprzednich obowiązków dyrektora ds. finansowych. Nowy szef Yahoo! jest od stycznia 2008 roku prezesem PayPala. Roy Bostock, przewodniczący Rady Nadzorczej Yahoo! powiedział, że umiejętności Thompsona w wykorzystywaniu istniejących zasobów w celu rozbudzenia innowacyjności i napędzenia wzrostu firmy są tym, czego Yahoo! potrzebuje. Analityk Colin Gillis z BGC Partners zauważa, że Thompson, zanim został prezesem PayPala, był dyrektorem ds. technologicznych serwisu. Zna się na technologiach, ale nie ma doświadczenia w reklamie internetowej. A to właśnie ona jest głównym źródłem dochodów Yahoo!. Płatności i reklamy to nie jest to samo - podkreśla Gillis. Dodaje jednak, że Yahoo! mogło wybrać gorzej, a Thompson odnosi sukcesy w PayPalu. Będzie miał szansę, by udowodnić, co jest warty. Ktokolwiek nie objąłby tego stanowiska, byłoby mu ciężko - stwierdził Gillis. Akcje eBaya, do którego należy PayPal, spadły na wieść o odejściu Thompsona.
-
- Yahoo!
- Scott Thompsonm
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
The New York Times, powołując się na anonimowe źródło, twierdzi, że może dojść do połączenia Microsoftu i Yahoo!. Obie firmy podpisały umowę o zachowaniu poufności. Najprawdopodobniej oznacza to, że Microsoft jest zainteresowany zakupem Yahoo!. Już wcześniej pojawiły się informacje, że koncern z Redmond prowadził rozmowy z potencjalnymi partnerami, zainteresowanymi wspólnym przejęciem Yahoo!. Firma Ballmera może zatem wejść w skład konsorcjum, któremu przewodzą Silver Lake i Canadian Pension Plan Investment Board. Taka grupa może samodzielnie wyłożyć pieniądze na zakup Yahoo!. Nie będzie miała też problemów z uzyskaniem kredytu na ten cel. W chwili obecnej trudno przesądzać, jakie będą dalsze losy Yahoo!. Zakupem zainteresowane są też mniejsze firmy, które prawdopodobnie chciałyby przejąć tylko poszczególne elementy portalu. Obecnie cena akcji Yahoo! wynosi około 15 dolarów, co oznacza rynkową kapitalizację w wysokości około 19 miliardów USD.
-
Przedstawiciele nowojorskiej firmy inwestycyjnej Third Point domagają się usunięcia Jerry'ego Yanga, współzałożyciela firmy, z zarządu Yahoo!. Yang jest rzekomo zaangażowany w negocjacje nt. zakupu Yahoo! przez fundusze inwestycyjne. Jesteśmy głęboko zaniepokojeni doniesieniami prasowymi o chęci zmiany struktury kapitałowej w taki sposób, by prywatne fundusze inwestycyjne uzyskały na tyle dużą część Yahoo!, że w połączeniu z tym, co posiadają Jerry Yang i David Filo będą mogły kontrolować Yahoo! - napisał w liście do zarządu Daniel Loeb, szef Third Point. Loeb wspomina też, że z doniesień prasowych wynika, iż Yang angażuje się w rozmowy z funduszami, gdyż jest to w jego prywatnym interesie. Third Point twierdzi, że zarządza funduszami, które w sumie są drugim co do wielkości udziałowcem Yahoo!. Naszym zdaniem zwiększanie lewarowej rekapitalizacji [obrona przed przejęciem dokonywana przez wykup własnych akcji dzięki emisji instrumentów dłużnych jak np. obligacje. Prowadzi to do zwiększenia ceny akcji i koncentracji udziałów w rękach mniejszej liczby podmiotów - red.] nie ma sensu, a jej jedynym celem jest przekazanie znacznych udziałów zaprzyjaźnionym ludziom, umocnieniu ich władzy oraz przeniesienie kontroli nad spółką bez konieczności poniesienia zwyczajowych kosztów - stwierdza Loeb. Yang musiałby się w takiej sytuacji zadeklarować, czy będzie kupował czy sprzedawał udziały, a jeśli ma zamiar kupować, to musiałby wykluczyć się z rozmów na temat działań Yahoo! w tym zakresie. W reakcji na list Loeba Yahoo! odpowiada, że Yang jest takim samym dyrektorem, jak inni członkowie zarządu i tak samo dba o dobro wszystkich akcjonariuszy. Zdaniem funduszu Third Point, który domaga się dwóch miejsc w zarządzie Yahoo!, Yang nie powinien otrzymać od zarządu zgody na żadne rozmowy z funduszami inwestycyjnymi, gdyż w roku 2008 ostro sprzeciwiał się przejęciu Yahoo! przez Microsoft.
-
Dziennikarze The Wall Street Journal dowiedzieli się nieoficjalnie, że Google prowadzi rozmowy z co najmniej dwoma funduszami inwestycyjnymi. Ich celem jest zebranie pieniędzy na przejęcie Yahoo!. Na razie są to dyskusje sondażowe, podczas których nie padły żadne propozycje. We wrześniu z Yahoo! zwolniono prezes firmy Carol Bartz, która zastąpiła na tym stanowisku współzałożyciela koncernu Jerry'ego Yanga. Od tamtej pory pojawiły się informacje, że przejęciem Yahoo! jest ponownie zainteresowany Microsoft oraz że kupno firmy bierze pod uwagę chińska Alibaba Group Holding, która sama jest w 40% własnością Yahoo!. Yahoo! od dłuższego czasu przeżywa problemy. Nie poradzili sobie z nimi kolejni prezesi firmy. W 2008 roku Microsoft próbował kupić Yahoo!, ale wskutek sprzeciwu Yanga transakcja nie doszła do skutku. Yahoo! to bardzo łakomy kąsek. Serwis ma niemal 700 milionów unikatowych użytkowników miesięcznie, podpisał atrakcyjne umowy z takimi dostawcami treści jak ABC News. Google chciałby zapewne sprzedawać swoje reklamy za pośrednictwem Yahoo!. Specjaliści mówią, że potencjał reklamowy Yahoo! jest obecnie słabo wykorzystywany i firma mogłaby zarabiać więcej pieniędzy. Dla Google'a to tym bardziej ważne, że na amerykańskim rynku reklamy internetowej firma wciąż odstaje od konkurencji. W bieżącym roku na reklamach najwięcej, bo 2 miliardy dolarów, zarobi Facebook. Wpływy Yahoo! wyniosą 1,6 miliarda, a Google'a - 1,1 miliarda.
-
Yahoo! wydało oświadczenie, w którym stwierdza, że za problemy z Yahoo! Mail, których doświadczają użytkownicy Windows Phone 7 odpowiada Microsoft. Firma potwierdziła, że dotyczą one implementacji IMAP, jednak nie występują na innych platformach, a zatem to nie błędy ze strony Yahoo! są przyczyną nagłego wzrostu transferów. Jak czytamy w oświadczeniu Yahoo!, problem jest "specyficzny dla wybranego przez Microsoft sposobu implementacji IMAP dla Yahoo! Mail". Koncern zaoferował pomoc firmie z Redmond w rozwiązaniu problemu. Przypomnijmy, że dopiero przed tygodniem Microsoft zidentyfikował przyczynę niechcianych transferów, a wczoraj poinformował, że wina leży po stronie Yahoo!.
-
- Windows Phone 7
- Microsoft
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na początku bieżącego roku część użytkowników telefonów z systemem Windows Phone 7 zaczęło skarżyć się, że ich urządzenie wysyła i odbiera duże ilości danych, szybko wyczerpując limity transferu przysługujące w ramach miesięcznego abonamentu. Dość szybko okazało się, że winnym niepożądanych transferów nie jest sam system. Dotychczas jednak nie wiedziano, co się dzieje. Dopiero w ubiegłym tygodniu specjaliści Microsoftu wpadli na trop winnego, a dzisiaj zdecydowali się go wskazać. Okazuje się, że zawiniło... Yahoo!. Błąd w kodzie Yahoo! Mail, który informuje system Windows Phone 7 w jaki sposób należy synchronizować pocztę z tą usługą, spowodował, że transfery danych pomiędzy smartfonem, a skrzynką pocztową użytkownika mogły być nawet 25-krotnie większe niż to konieczne. Microsoft współpracuje już z Yahoo! i błąd powinien zostać naprawiony w najbliższym czasie. Jednak krytycy koncernu z Redmond pytają, dlaczego tak długo zajęło wskazanie winnego. I dlaczego Microsoft zdecydował się na to dopiero wówczas, gdy niezależny badacz, Rafael Rivera, samodzielnie odkrył przyczynę i zmusił firmę do ujawnienia źródła błędu.
- 2 odpowiedzi
-
- Windows Phone 7
- Yahoo!
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
The Wall Street Journal donosi, że AOL zastanawia się nad złożeniem oferty zakupu Yahoo!. Przed dwoma laty internetowego giganta chciał kupić Microsoft. Wówczas Yahoo! odmówiło i nie wyszło to tej firmie na dobre. Wciąż nie udało się jej bowiem poprawić swojej rynkowej pozycji. Obecnie przejęciem Yahoo! jest zainteresowany AOL, który jednak sam nie radzi sobie najlepiej. Ponadto rynkowa kapitalizacja tej firmy wynosi zaledwie około 2,7 miliarda dolarów, czyli kilkukrotnie mniej niż kapitalizacja Yahoo!, które jest wyceniane przez rynek na 20,6 miliarda USD. Dlatego też AOL nie będzie w stanie dokonać przejęcia samodzielnie. Przedstawiciele firmy świetnie zdają sobie z tego sprawę i prowadzą rozmowy z kilkoma funduszami private equity. Zainteresowanie Yahoo! wyraziły już Silver Lake Partners oraz Blackstone Group. Jeden z możliwych scenariuszy transakcji przewiduje odkupienie przez chińską Alibaba Group 40-procentowych udziałów, które w tej firmie ma Yahoo. Część zasobów Yahoo! mogłaby zostać wydzielona i sprzedana różnym firmom z sektora mediów i technologii. Pozostała część byłaby na tyle mała, że AOL i jego partnerzy byliby w stanie ją finansować. Nie wiadomo, czy tak okrojone Yahoo! pojawiłoby się na giełdzie. Wiadomo natomiast, że Jack Ma, szef Alibaba Group, wyraził już zainteresowanie odkupieniem wspomnianych udziałów. Ich wartość szacowana jest na około 10 miliardów dolarów. Jeśli dojdzie do jakiegoś rodzaju transakcji - a oprócz połączenia AOL z Yahoo! mówi się również o koalicji funduszy private equity z firmami z rynku mediów - to z pewnością Yahoo! zostanie sprzedane za znacznie niższą cenę, niż oferował Microsoft. Przypomnijmy, że ostateczna wycena koncernu z Redmond wyniosła 47,5 miliarda USD, co oznaczało, że za pojedynczą akcję oferuje on 33 dolary. Wczoraj na zamknięciu giełdy cena akcji Yahoo! wyniosła 15,25 USD, a już teraz są chętni, by zapłacić za nie 17,70 USD.
-
Wyszukiwarka Yahoo! w USA i Kanadzie zaczęła korzystać z technologii microsoftowego Binga. Wpłynie to znacząco na zwiększenie udziałów koncernu z Redmond na rynku wyszukiwarek i reklamy internetowej. Takie działanie to efekt zawartej przed kilkunastoma miesiącami umowy pomiędzy Microsoftem a Yahoo!. Z czasem z silnika Binga będą korzystały niemal wszystkie wyszukiwarki Yahoo! na całym świecie. Jednak proces ten nie zakończy się przed rokiem 2012. Pomimo używania technologii Microsoftu, wyniki wyszukiwania na Yahoo! mogą różnić się od wyników z Binga. Inżynierowie portalu mają bowiem prawo do wprowadzania własnych usprawnień w silniku. Zgodnie z podpisaną 10-letnią umową, przez pierwsze 5 lat Yahoo! będzie otrzymywało 88% wpływów za reklamy wyświetlane na własnych witrynach dzięki wyszukiwarce. Później odsetek ten ulegnie zmianie na 83 lub 93 procent, w zależności od tego, który z partnerów będzie podpisywał umowy z najważniejszymi reklamodawcami. Pomimo połączenia sił, Microsoft i Yahoo! znacząco ustępują Google'owi. Obecnie obie firmy dostarczają w USA 28% wyników wyszukiwania. Do Google'a należy 66% rynku.
-
- wyszukiwarka
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Zdaniem analityków, microsoftowa wyszukiwarka Bing radziła sobie dobrze w pierwszym roku swojego istnienia, a największą jej zaletą jest... wymuszenie innowacyjności na Google'u. Bing wystartował 28 maja 2009 roku i zastąpił mało popularne Microsoft Live Search. Dość szybko pozwolił Microsoftowi ustabilizować swoją pozycję na rynku wyszukiwarek i okazał się najpoważniejszym przeciwnikiem Google'a od lat. Oczywiście do pozycji Google'a mu jeszcze daleko, ale użytkownicy już odczuli pozytywne efekty jego pojawienia się. Bing miał dobry pierwszy rok. Nie mówię tutaj o świetnych wynikach, ale pozwolił Microsoftowi na odzyskanie wiarygodności na rynku wyszukiwarek. To duży krok naprzód - mówi Hadley Reynolds, analityk IDC. Konkurencja ze strony Binga bez wątpienia wpłynęła na tempo innowacji w Google'u. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy Google dokonał więcej widocznych zmian, niż w ciągu poprzednich kilku lat - dodał. Zdaniem specjalistów, zaostrzająca się konkurencja na rynku wyszukiwarek może bardzo szybko doprowadzić do całkowitej zmiany sposobów wyszukiwania. Jedną w ważniejszych innowacji jest wyszukiwanie w czasie rzeczywistym - w Google'u można znaleźć np. wpisy, które na Twitterze pojawiły się kilka sekund wcześniej. Wśród innowacji wprowadzonych przez firmę Page'a i Brina warto zauważyć Google Googles, wyszukiwarkę opartą na fotografiach czy lewy pasek ułatwiający doprecyzowanie zapytania. Z kolei Bing może pochwalić się usługą Bing Maps, która, zdaniem wielu specjalistów, jest lepsza od Google Maps. Rob Enderle z Enderle Group jest zdania, że Google uznaje Binga za poważnego przeciwnika, mimo, że ten ma niewielkie udziały w rynku. Co więcej, z najnowszych danych wynika, że w USA do Google'a kierowanych było w maju aż 71% wszystkich zapytań. To o 2 punkty procentowe więcej, niż w marcu. W tym samym czasie do Binga należało 9,43% rynku USA, czyli o 2 pp mniej niż w marcu. Menedżerowie Google'a traktują Binga poważnie chociaż, jak twierdzi Enderle, wyszukiwarce Microsoftu bardzo trudno będzie zdobywać kolejne segmenty rynku. Analityk mówi, że ludzie po prostu są przyzwyczajeni do Google'a i muszą mieć naprawdę dobry powód, by go porzucić. Dotychczas Bing nie dał im takiego powodu. Podobnego zdania jest Dan Olds z firmy Gabriel Consulting Broup, który zauważa, że najważniejszym problemem, z jakim musi się zmierzyć Microsoft jest fakt, iż Google stał się częścią internetowej kultury. Bing miał dobre wejście, co zwiększyło nadzieję na odebranie Google'owi większego fragmentu rynku. Jednak po początkowym entuzjazmie walka zamieniła się w wojnę pozycyjną z małymi stratami i zyskami po obu stronach. Wyniki Binga są niezłe, biorąc pod uwagę, że istnieje dopiero rok i takich można było się spodziewać w walce z tak dominującym i mądrym przeciwnikiem, jakim jest Google - mówi Olds. Analityk spodziewa się jednak, że wojna pozycyjna nie potrwa długo. Współpraca Yahoo! z Microsoftem stanowi bowiem dla Google'a zagrożenie, gdyż ma do czynienia z przeciwnikami o ugruntowanej pozycji rynkowej, którzy dysponują dużymi możliwościami inwestycyjnymi.
- 3 odpowiedzi
-
- Yahoo!
- wyszukiwarka
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Canonical, twórca Ubuntu, podpisał umowę z Yahoo!, na podstawie której to właśnie Yahoo! będzie domyślną wyszukiwarką w Firefoksie instalowanym wraz z Ubuntu. Szczegóły umowy nie są znane. Jednak Rick Spencer, który w Canonical odpowiada za projekt pulpitu, zapowiedział, że zmiany zostaną wprowadzone tak szybko, jak to możliwe. To oznacza, że w wersji 10.04, której premiera przewidziana jest na kwiecień, Firefox będzie domyślnie korzystał z Yahoo!. Oczywiście użytkownicy będą mogli zmienić domyślne ustawienia. Jak stwierdził Spencer, umowa z Yahoo! pomoże finansować rozwój Ubuntu. Z podanych przez niego informacji wynika, że Yahoo! będzie dzieliło się z Canonical wpływami z reklam pokazywanych przy wynikach wyszukiwania.
-
Pomimo, że microsoftowy Bing to najmniej popularna z "Wielkiej Trójki" wyszukiwarek, okazuje się, że jest ona znacznie lepszym medium reklamowym, niż jej główni konkurenci - Yahoo! i Google. Jednak i tak całą "Wielką Trójkę" na głowę bije AOL. Firma Chitika dostarcza dane dotyczące efektywności wyszukiwarek jako medium reklamowego. Obecnie wyszukiwarki zarabiają nie na samym wyświetlaniu reklam, ale na kliknięciach w nie. Wskaźnikiem efektywności jest tutaj wartość CTR (click-through rate), która pokazuje, jaki procent wyświetleń reklamy kończy się kliknięciem. Z danych Chitiki wynika, że wartość ta dla Binga ciągle rośnie. W lipcu CTR wyszukiwarki Microsoftu był o 50% lepszy niż CTR Google'a. Obecnie jest ona aż o 77% lepsza. Jeszcze lepiej radzą sobie Ask (CTR o 79% wyższe niż Google'a) oraz AOL (154% lepiej). W okresie badanym przez Chitikę Google wyświetlił 113.332.938 reklam i zanotował 1.115.452 kliknięcia, co daje CTR na poziomie 0,98%. W tym samym czasie na 9.972.035 wyświetleń Yahoo! zanotowało 136.506 kliknięć (CTR 1,37%), Bing pokazał użytkownikom 7.741.724 reklam notując 134.536 kliknięć (CTR 1,74%). Rekordzistą pozostaje AOL z 42.597 kliknięciami na 1.706.858 wyświetleń z CTR 2,50%. Jak zauważył Daniel Ruby, dyrektor Chitiki, najbardziej cennym pod względem finansowym użytkownikiem jest osoba przekierowana właśnie z AOL.
- 7 odpowiedzi
-
- kliknięcie
- reklama
- (i 6 więcej)
-
Po początkowych sukcesach wyszukiwarka Bing po raz pierwszy straciła rynek. Z danych Hitwise wynika, że jej udziały na rynku USA zmniejszyły się z 9,48% w sierpniu do 8,96% we wrześniu (spadek o 5%). Stratę zanotowała też wyszukiwarka Yahoo!, której udziały spadły z 16,96% do 16,38% (spadek o 3%). Swoją pozycję umocnił za to Google, zwiększając stan swojego posiadania do 71,08%. Czwarta na liście wyszukiwarka, Ask.com, zyskała 8%, a jej udziały wzrosły z 2,37% do 2,56%. To już kolejne dane, wskazujące na spadek udziału Binga. Przed kilkoma dniami firm Net Applications informowała, że globalne udziały wyszukiwarki Microsoftu zmniejszyły się z 3,52% w sierpniu do 3,39% we wrześniu. Udziały Google'a spadły w tym czasie z 83,33% do 83,13%.
- 11 odpowiedzi
-
- Yahoo!
- wyszukiwarka
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Z raportu firmy Nielsen wynika, że microsoftowy Bing jest najszybciej rosnącą wyszukiwarką na amerykańskim rynku. Pomiędzy lipcem a sierpniem liczba zapytań skierowanych do Binga zwiększyła się o 22,1%. Obecnie wyszukiwarka ma 10,7% rynku. Na czele stawki znajduje się Google z 64,6-procentowym udziałem. Pomiędzy lipcem a sierpniem liczba zapytań zwiększyła się w przypadku tej wyszukiwarki o 2,6%. Trzeci na liście, Yahoo, stracił 4,2% zapytań i obecnie należy doń 16% rynku. Ogółem w sierpniu Amerykanie zadali wyszukiwarkom 10 miliardów 812 milionów zapytań. Do Google'a skierowano ich 6 miliardów 986 milionów, do Yahoo! miliard 726 milionów, a do Binga miliard 156 milionów. Kolejny na liście AOL musiał zmierzyć się z 333 milionami zapytań (wzrost o 1,8%). Microsoftowa powoli zdobywa też coraz większe udziały w światowym rynku wyszukiwarek. Pomiędzy lipcem 2008 a lipcem 2009 zwiększyły się one o 41%.
-
Carl Icahn, jeden z największych udziałowców Yahoo!, sprzedał 12,7 miliona akcji portalu. Udział miliardera zmniejszył się więc o 1 punkt procentowy. Obecnie należy do niego 4,5% Yahoo!. Icahn był jednym ze zwolenników sprzedaży Yahoo! Microsoftowi i próbował doprowadzić do buntu akcjonariuszy, gdy zarząd portalu - którego jest członkiem - sprzeciwił się transakcji. Finansista sprzedał akcje w cenie od 14,74 do 14,93 dolara za sztukę. Gdy w ubiegłym roku kupował większość z posiadanych przez siebie udziałów w Yahoo!, płacił po 25 dolarów. W jego ręku pozostało jeszcze niemal 63 miliony akcji. W raporcie dla amerykańskiej komisji giełdowej (SEC), Icahn napisał, że sprzedaż akcji była podyktowana chęcią zrównoważenia portfolio papierów wartościowych firm technologicznych, które posiada. Stwierdził również, że optymistycznie patrzy na przyszłość Yahoo! pod kierownictwem Carol Bartz i cieszy się z podpisanej umowy z Microsoftem.
-
Pomimo podpisania umowy z Microsoftem, która zakłada wykorzystanie wyszukiwarki Bing na witrynach Yahoo!, portal nie rezygnuje z udoskonalania swoich usług. Firma zaczęła wprowadzać nowe mechanizmy i, jak zapowiedział Prabhakar Raghavan, wiceprezes ds. wyszukiwania, skupi się na dopracowaniu wyszukiwarki tak, by dawała bardziej precyzyjne rezultaty. Nie mamy zamiaru być wersją Binga. Chcemy mieć własną wyszukiwarkę - powiedział Raghavan. Wiadomo już, że do wyszukiwarki zostanie dodana lewa kolumna, w której będą prezentowane wyniki uzyskane z przepytywania popularnych serwisów - Facebooka, Twittera, Yelpa czy YouTube'a. Po kliknięciu na odnośnik zobaczymy szczegółową listę znalezionych odpowiedzi. Dzięki temu użytkownik będzie mógł przeszukać różne popularne serwisy nie opuszczając witryn Yahoo!. Portal chce zyskać dzięki temu opinię miejsca, w którym można dowiedzieć się najwięcej o konkretnych osobach. "Szukanie ludzi to domena Google'a. Chcemy być lepsi" - mówi Larry Cornett z Yahoo!. Podpisanie umowy pomiędzy Yahoo! i Microsoftem skłoniło niektórych analityków do wysunięcia przypuszczeń, że portal w ogóle zrezygnuje z własnej wyszukiwarki. Jego przedstawiciele mówią jednak, że tak się nie stanie. Głównym celem Yahoo! jest sprawienie, by ponad 500 milionów użytkowników serwisu mogło, nie opuszczając jego domeny, łatwiej dotrzeć do większej ilości informacji niż obecnie. Stąd też chęć dostarczania im wyników wyszukiwań z takich miejsc jak Facebook, na rzecz których Yahoo! utraciło użytkowników i reklamodawców.
-
- Microsoft
- wyszukiwarka
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Do dzisiaj nie znaleziono skutecznego sposobu na walkę ze spamem, który stanowi już ponad 90% wszystkich e-maili. Jedną z proponowanych metod jest pobieranie opłaty za każdy e-mail, co powinno uczynić wysyłanie spamu nieopłacalnym. Yahoo! rozpoczęło właśnie testy systemu, w ramach którego osoba korzystająca z poczty zapłaci 1 centa za każdy wysłany list. Firma wierzy, że system CentMail odniesie sukces, gdyż zebrane pieniądze będą przekazywane organizacjom charytatywnym. Internauci pogodzą się z płatnym mailem, jeśli będą wiedzieli, że wydawane przez nich pieniądze są przeznaczane na szczytny cel. Kilka firm próbowało już albo pobierać opłaty, albo zabezpieczać maile np. poprzez system CAPTCHA. Jednak pomysły takie nie zdobyły zwolenników, gdyż internauci nie chcieli wydawać pieniędzy, ani tracić czasu na odcyfrowanie tekstu zabezpieczającego. Yahoo! proponuje, że w zamian za opłatę, do każdego maila zostanie dołączony cyfrowy "znaczek", czyli krótki tekst z informacją, na jaki cel zostanie przeznaczona pobrana opłata. Ponadto taki "znaczek" może być sprawdzany przez filtry antyspamowe, a opatrzone nim listy będą traktowane jako zaufane. Metoda Yahoo! może przyczynić się do znacznego spadku liczby niechcianych listów. Ich autorzy musieliby bowiem wydawać setki milionów dolarów na wysyłanie spamu. Na systemie CentMail skorzystają również operatorzy poczty elektronicznej, gdyż zmniejszenie liczby samu znacznie zmniejszy koszty ich działalności. O ile idea przekazywania pieniędzy na cele dobroczynne jest bardzo szlachetna i może pomóc w przekonaniu internautów do płacenia za e-maile, może ona również obrócić się przeciwko pomysłodawcom. Jak zauważa Barry Leiba z IBM-a, wiele osób nie będzie korzystało z takiego rozwiązania, jeśli do maili zostaną dołączone "znaczki". Mogą bowiem nie chcieć być identyfikowani z daną organizacją czy działalnością dobroczynną.
-
Microsoft wydał oficjalny komunikat, w którym ogłosił podpisanie umowy z Yahoo!. Porozumienie zakłada, że Yahoo! będzie korzystało z wyszukiwarki Microsoftu, a w zamian portal będzie jedynym sprzedawcą reklam ukazujących się przy wynikach wyszukiwania na witrynach obu firm. Z komunikatu jednoznacznie wynika, że celem obu firm jest konkurowanie z rynkowym liderem - Google'em. Czytamy w nim: Umowa przewiduje połączenie zasobów wyszukiwarkowych Yahoo! i Microsoftu. Dzięki pojawieniu się alternatywy, reklamodawcy nie będą musieli całkowicie polegać na firmie, która zdominowała ponad 70% rynku wyszukiwania. Dołączenie zasobów Yahoo! pozwoli wyszukiwarce Microsoftu osiągnąć rozmiar i skalę konieczną do zapewnienia konkurencyjności i innowacyjności na rynku, co będzie korzystne zarówno dla konsumentów jak i dla reklamodawców. Microsoft przedstawił tez kluczowe punkty umowy: - została ona zawarta na 10 lat, - Microsoft nabywa na okres 10 lat wyłączną licencję na technologie wyszukiwarkowe Yahoo i ma prawo zintegrować je ze swoimi technologiami, - microsoftowy Bing będzie jedyną wyszukiwarką używaną na witrynach Yahoo!, a portal ma prawo do wykorzystywania swoich technologii na innych obszarach, - Yahoo! staje się jedynym sprzedawcą reklam w wyszukiwarkach na witrynach obu firm. Reklamy będą umieszczane za pomocą microsoftowej platformy AdCenter, a ceny za ich wyświetlanie będą ustalane przez automatyczny system aukcyjny, - każda z firm na własną rękę zajmuje się sprzedażą innych reklam niż reklama w wyszukiwarkach i utrzymuje własne wydziały sprzedaży, - Microsoft płaci Yahoo! za przekierowanie ruchu z witryn tej firmy do wyszukiwarki. Przez pierwsze 5 lat opłata będzie wynosiła 88% dochodów z reklamy, - przez pierwsze 18 miesięcy Microsoft zagwarantuje Yahoo! osiąganie w każdym kraju określonego poziomu wpływów, - w celu ochrony prywatności konsumentów, obie firmy mogą wymieniać dane o użytkownikach tylko w takim zakresie jaki jest konieczny do zarządzania wyszukiwarką i jej ulepszania. Wymiana danych o zapytaniach kierowanych do wyszukiwarki jest zakazana. Porozumienie tworzy realną alternatywę dla Google'a. Ani Yahoo!, ani Microsoft nie były dotychczas w stanie zagrozić pozycji koncernu Page'a i Brina, który w samych Stanach Zjednoczonych posiada około 65% rynku wyszukiwarek. Yahoo! i Microsoft mogą mieć w sumie około 30% tego rynku, co stanowi dobry punkt wyjścia do rozpoczęcia walki o rynek z liderem. Rezygnacja przez Yahoo! z własnej wyszukiwarki pozwoli portalowi zaoszczędzić setki milionów dolarów, microsoftowy Bing stanie się numerem 2. na rynku wyszukiwarek. Ponadto Yahoo! będzie mogło liczyć na spory zastrzyk gotówki z reklam. Umowa dotyczy tylko i wyłącznie wyszukiwarki oraz reklam w niej wyświetlanych. Wszelkie inne zasoby obu firm pozostają rozdzielone. Koncerny mają nadzieję, że urzędy antymonopolowe zaakceptują umowę na początku 2010 roku. Jej sfinalizowanie ma potrwać 2 lata.
- 1 odpowiedź
-
- reklama
- wyszukiwarka
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Po raz pierwszy od 15 miesięcy Yahoo! zanotowało wzrost dochodu. Nie przeszkodził w tym spadek przychodów. W drugim kwartale firma zanotowała przychody rzędu 1,57 miliarda USD, czyli o 13% mniejsze niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Jednak dzięki temu, że w ostatnim czasie zrezygnowano z prowadzenia wielu projektów i zwolniono 1300 osób, dochód firmy wzrósł ze 131 do 141 milionów dolarów. Znacznie gorzej radzi sobie za to AMD. Koncern zanotował 11. z rzędu kwartalną stratę. Tym razem wyniosła ona 335 milionów dolarów. To i tak znacznie lepszy wynik od tego sprzed roku, gdy w drugim kwartale zanotowano stratę 1,92 miliarda USD. Oszczędności udało się uzyskać dzięki zwolnieniu 3300 osób i zmniejszeniu pensji pozostałych pracowników. Cięcia wynagrodzenia objęły też prezesów, na których konta wpływa obecnie o 20% mniej pieniędzy. AMD ma zamiar nadal się restrukturyzować. Wkrótce firma chce sprzedać Qualcommowi swój wydział zajmujący się produkcją układów dla urządzeń przenośnych, a Broadcom jest zainteresowany nabyciem produkcji chipów dla telewizji cyfrowej. Wartość obu transakcji przekroczy 250 milionów dolarów. Przychody firmy spadły o 13%, z 1,36 do 1,18 miliarda USD. Prezes Meyer ma jednak nadzieję, że już w drugiej połowie bieżącego roku firma wyjdzie na prostą.
-
W Sieci pojawiły się pogłoski, jakoby Microsoft i Yahoo! doszły do porozumienia w sprawie współpracy. Anonimowe źródła informują, że w najbliższym czasie powinno dojść do formalnego podpisania umów. Współpraca miałaby polegać na przejęciu przez Microsoft wyszukiwarki Yahoo!. Microsoft zapłaciłby za to 3 miliardy dolarów, a obie firmy przez kilkanaście lat dzieliłyby się zyskami z wyszukiwarki. Z kolei Yahoo! zajmowałoby się sprzedażą najdroższych reklam w serwisach Microsoftu i Yahoo!. Zyski z tej działalności również byłyby dzielone. To już kolejne pogłoski o bliskim połączeniu sił przez Microsoft i Yahoo!, ale tym razem wydają się bardziej prawdopodobne niż wcześniej. Przed kilkoma tygodniami zadebiutowała bowiem microsoftowa wyszukiwarka Bing, która zbiera pozytywne recenzje i zdobywa coraz więcej rynku. Obecnie Bing bardziej zagraża pozycji Yahoo! niż Google'a, dlatego też Yahoo! ma być może ostatnią szansę na zawarcie korzystnej umowy z Microsoftem. Jeśli bowiem Bing zdobędzie w przyszłości kilka procent rynku kosztem Yahoo!, to pozycja negocjacyjna Yahoo! wyraźnie osłabnie. Pomiędzy majem a czerwcem Yahoo! straciło na rynku wyszukiwarek 0,5% udziałów, a w tym czasie Microsoft zyskał 0,4%. Jednak nie wszyscy analitycy zgadzają się z opinią, iż Bing może zagrozić Yahoo. Część z nich twierdzi, że tak naprawdę obie firmy - Microsoft i Yahoo! - potrzebują siebie nawzajem. Razem mają około 30% rynku, więc dopiero po połączeniu sił mogą myśleć o rzuceniu wyzwania Google'owi z jego 65-procentowymi udziałami.
-
Amerykański Departament Sprawiedliwości prowadzi śledztwo przeciwko firmom Google, Apple, Yahoo i Genentech. Urzędnicy podejrzewają, że złamały one przepisy antymonopolowe dotyczące zatrudniania pracowników. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że DoJ podejrzewa, iż firmy te doszły do porozumienia, w ramach którego zgodziły się, że nie będą próbowały podbierać sobie wysokich rangą pracowników. Jeśli takie porozumienie ma miejsce, to ogranicza ono konkurencyjność, gdyż pracownicy nie mają szans na wybranie najbardziej korzystnej oferty pracy. To kolejne śledztwo, w które zamieszane są Google i Apple. DoJ bada też sprawę zasiadania tych samych osób w radach nadzorczych obu firm. Nowe władze Departamentu chcą też rozpocząć śledztwo w sprawie pozycji Google'a na rynku wyszukiwarek.
-
Prezes Microsoftu Steve Ballmer, podczas swojej niedawnej wizyty w Chinach, spotkał się z szefem Alibaba Group, Jackiem Ma. Spotkanie, o którym doniosły chińskie media, wywołało spekulacje, że Microsoft ponownie chce przejąć Yahoo!. Gdy koncern z Redmond złożył w ubiegłym roku propozycję zakupu Yahoo!, Alibaba, obawiając się utraty niezależności, zaczęła szukać inwestora, który odkupiłby od Yahoo! udziały w chińskiej firmie. Do Yahoo! należy 40% Alibaby, w zamian za co Chińczycy reprezentują interesy Yahoo! w Państwie Środka i prowadzą portal Yahoo.cn. Jeśli Alibaba znalazłaby chętnego na odkupienie od Yahoo! jej papierów, to wówczas Microsoft, przejmując Yahoo! nie miałby żadnych udziałów w chińskim portalu. Tymczasem związki z Alibaba Group są bardzo pożądane, jako że firma prowadzi portal dla biznesu Alibaba.com oraz wielki serwis aukcyjny Taobao. Ubiegłotygodniowe rozmowy Ma i Ballmera to drugie w bieżącym roku tego typu spotkanie obu panów. Głównym celem wizyty prezesa Microsoftu w Chinach były rozmowy z władzami prowincji Hangzhou na temat ochrony własności intelektualnej, outsourcingu oprogramowania oraz podpisanie umowy o założeniu w tej prowincji microsoftowego centrum, które będzie prowadziło badania nad rozwojem technologii chmur obliczeniowych. W zamian za najróżniejsze inwestycje, władze prowincji będą zachęcały firmy, szkoły i agendy rządowe do używania legalnego oprogramowania.
-
Niedawno media doniosły, że Oracle przejmie Suna. Transakcja zmieni rynek IT, dlatego też dziennikarze zaczęli się zastanawiać, czy nie powinniśmy się spodziewać podobnych wielkich przejęć. Przy okazji dowiedzieli się, że tego typu ruchów nie planuje Microsoft. Steve Ballmer zapytany o umowę pomiędzy Sunem a Oracle'em stwierdził: Nie wiem, po co firma zajmująca się oprogramowaniem kupuje producenta sprzętu. My nie mamy zamiaru kupować żadnych tego typu przedsiębiorstw. Ballmer po raz kolejny podkreślił również, że Microsoft nie jest zainteresowany zakupem całego Yahoo!. Przedsiębiorstwa prowadzą obecnie rozmowy dotyczące współdziałania na rynku reklamy i wyszukiwarek. Tymczasem Yahoo! ogłosiło nienajlepsze wyniki za pierwszy kwartał bieżącego roku. Dochody firmy spadły aż o 78%, do poziomu 118 milionów dolarów, w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego. Obraz jest jednak nieco zafałszowany, gdyż w 2008 roku dochody zostały zwiększone dzięki sprzedaniu za 401 milionów dolarów udziałów w serwisie Alibaba. Jeśli to uwzględnimy, to tegoroczny spadek dochodów wyniósł 16% w porównaniu z rokiem ubiegłym. W związku z tym firma zwolni 675 osób.
-
- Sun
- Steve Ballmer
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Z nieoficjalnych informacji wynika, że Yahoo! ropoczyna, trzecią już w ciągu ostatnich 14 miesięcy, falę zwolnień grupowych. To pierwsza tego typu decyzja, od kiedy szefową firmy została Carol Bartz. Tym razem pracę straci kilkaset osób. W lutym 2008 z Yahoo! zwolniono około 1000 osób, a pod koniec ubiegłego roku - kolejne 1500. Obecnie portal zatrudnia około 13 600 pracowników. Tymczasem ostatnio pojawiły się informacje, jakoby doszło do spotkania prezes Bartz z szefem Microsoftu Ballmerem. Oboje mieli rozmawiać o ewentualnym partnerstwie na rynku reklamy i wyszukiwarek internetowych. Jeśli doszłoby do współpracy, Yahoo! mogłoby zarobić na niej 450 milionów dolarów rocznie.
- 4 odpowiedzi
-
- współpraca
- Microsoft
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami: