Codziennie rano Mani otwiera bramkę do zagrody kóz i wyprowadza je na popas wokół plantacji Palagapandi w Indiach. Wieczorem 75 zwierząt grzecznie wraca na nocleg. Wygląda to na opis zwykłego dnia zwykłego pasterza, lecz nie jest nim człowiek, ale małpa, w dodatku niewytresowana.
Pojawiła się 3 lata temu, cała w ranach. Tutejsi mieszkańcy je opatrzyli, ale samica makaka nie odeszła, zamiast tego zaprzyjaźniła się z kozami i ich młodymi, które słuchają się jej jak ludzi. Mani z dzieckiem jeżdżą na podopiecznych na oklep, czasem wyciągają im z pyska wyskubane z krzewów liście. Gdy któraś z kóz zginie albo małpa wypatrzy niebezpieczeństwo, wydaje charakterystyczny okrzyk.
Kiedy ona pasie kozy, ludzie mogą się zająć czymś innym, np. uprawą pomarańczy, kardamonu i kawy, a to spora oszczędność i czasu, i pieniędzy. Makaki lubią się bawić z kozami i na odwrót. Czy można sobie wymarzyć coś lepszego?