Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'Naro-1' .
Znaleziono 2 wyniki
-
Rozwijające się chińskie mocarstwo ma również ambicje naukowe i kosmiczne. I, cokolwiek by mówić o ich ustroju, potrafią działać z rozmachem i skutecznie. Chiny mają realną szansę dołączyć do potęg kosmonautycznych, czego mamy kolejny dowód - prowadzoną z powodzeniem misję księżycową. Po sukcesie w wysyłaniu ludzi (tajkonautów - jak nazywają swoich kosmicznych podróżników Chińczycy) na orbitę w 2003 roku, przystąpiono do naukowej eksploracji kosmosu, a dokładniej Księżyca. Pierwszą chińską próbą badania naszego satelity była wystrzelona w 2007 roku bezzałogowa sonda Chang'e 1 (nazwana imieniem chińskiej bogini Księżyca). W najbliższym czasie wokół Księżyca krążyć będzie jej udoskonalona następczyni, Chang'e 2, która właśnie weszła na wokółksiężycową orbitę. Chang'e 2 została wystrzelona 1 października z kosmodromu Xīchāng przy pomocy trójstopniowej rakiety rakiety Długi Marsz 3C. Plan misji to orbitowanie początkowo na wysokości 100 kilometrów i późniejsze zejście na wysokość 15 kilometrów, oraz wykonanie pomiarów i badań naukowych. Sonda będzie prowadzić przygotowania dla przyszłego lądowania na Księżycu - bowiem następna misja, Chang'e 3 będzie obejmować również bezzałogowe lądowanie na powierzchni w 2013 roku. Dalsze plany obejmują przywiezienie próbek księżycowego gruntu w 2017 roku oraz misję załogową w roku 2020. To wyjątkowo ambitny plan, zważywszy, że nawet USA, które jako jedyny kraj wysłały załogowe ekspedycje na Księżyc, wycofują się z planów ponownego postawienia stopy na naszym satelicie. Znając jednak upór i konsekwencję Chińczyków, można spodziewać się sukcesu, jeśli plany nie ulegną zmianie. Do grona państw „kosmicznych" chcą też dołączyć Indie, które mają swój własny program badań księżycowych Chandrayaan, choć opóźniony względem chińskiego Chang'e oraz plan wysłania ludzi na orbitę w 2014 roku. Jeśli im się to powiedzie, także chcą wysłać załogową misję księżycową w 2020, a więc w tym samym czasie, co Chińczycy. W tym samym terminie umieszczenie na Księżycu bezzałogowej bazy planują Japończycy, jeśli powiedzie im się wysłanie zdalnego robota w 2015 roku. Gorzej idzie podbój kosmosu Korei Południowej, która ma kłopoty z zakończeniem budowy własnych rakiet nośnych - próba wystrzelenie w tym roku rakiety Naro-1 zakończyła się niepowodzeniem.
- 12 odpowiedzi
-
- Chandrayaan
- Xichang
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wystrzelenie satelity przez Koreę Płd. znów nieudane
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
W chwili obecnej zaledwie dziewięć krajów na świecie było zdolnych do samodzielnego umieszczenia własnego satelity na ziemskiej orbicie. Do tego „ekskluzywnego" klubu chce dołączyć Korea Południowa - to ostatnie chwile, żeby znaleźć się w pierwszej dziesiątce potentatów technologii kosmicznych. Program stworzenia rakiety Naro-1 pochłonął już 400 milionów dolarów. Niestety, wciąż bez sukcesu. Naro-1 (Korea Space Launch Vehicle-1, KSLV-1)jest dwustopniową rakietą na paliwo płynne, pierwszy stopień jest produkcji rosyjskiej, podczas kiedy drugi stopień oraz satelita są oryginalnej konstrukcji południowokoreańskiej. Pierwsza próba wyniesienia satelity miała miejsce w sierpniu ubiegłego roku i zakończyła się niepowodzeniem z powodu awarii „nosa" rakiety, który nie otworzył się jak planowano i satelita nie opuścił rakiety nośnej. Druga próba miała się odbyć wczoraj, ale odłożono ją o jeden dzień z powodu wycieku w systemie gaśniczym. Tym większe nadzieje pokładano w dzisiejszej próbie. Oglądane przez wielu widzów, zarówno na miejscu, jak i w telewizyjnej transmisji, wystrzelenie rakiety początkowo wyglądało na udane. Miłośnicy kosmonautyki zaczęli już świętować sukces, kiedy nastąpiła katastrofa. W 137 sekundzie lotu stracono kontakt z rakietą, która najprawdopodobniej eksplodowała minutę po godzinie piątej czasu miejscowego. Premier Korei Płd., Chung Un-Chan, oświadczył, że wciąż jest dobrej myśli i czeka na dobre wieści z Norwegii i USA, które miały śledzić trajektorię rakiety i satelity. Ma też nadzieję, że mimo ewentualnej awarii udało się umieścić satelitę na orbicie. Trudno jednak podzielać nadzieje pierwszego ministra, ponieważ nic nie wskazuje na powodzenie misji. Co gorsza, opuszczenie drugiego członu przez satelitę miało nastąpić na wysokości 302 kilometrów, tymczasem utrata łączności z rakietą i prawdopodobna eksplozja nastąpiła już na wysokości 70 kilometrów, czyli dużo wcześniej. Tak według KARI (Koreańskiego Instytutu Badań Kosmicznych) miała wyglądać operacja umieszczenia satelity STSAT-2 na orbicie:- 2 odpowiedzi