Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'Ameryka Południowa' .
Znaleziono 8 wyników
-
W osadach piaskowca w Argentynie odkryto dwie czaszki niewielkiego zwierzęcia wielkości ryjówki, które pozwalają rozpocząć wypełnianie obejmującej 60 mln lat luki w ewolucji południowoamerykańskich ssaków. Żyjąc ok. 100 mln lat temu na początku późnej kredy, Cronopio dentiacutus dzielił Ziemię z dinozaurami. Należał do Dryolestoidea - wymarłego kladu mezozoicznych ssaków, daleko spokrewnionego z torbaczami i łożyskowcami. Artykuł doktora Guillerma Rougiera z University of Louisville i jego zespołu ukazał się w piśmie Nature. C. dentiacutus mierzył od 10 do 15 cm i był owadożerny. Miał pokaźne kły, wąski pysk oraz krótką, zaokrągloną czaszkę. Rougier twierdzi, że wyglądał całkiem jak Scrat, czyli fikcyjna wiewiórka szablozębna z "Epoki lodowcowej". To pierwsza (w dodatku kompletna) czaszka dryolestoida. Rougier, Sebastián Apesteguía z Universidad Maimónides i Leandro C. Gaetano zlokalizowali skamieniałości w 2006 r. Bardzo szybko zdali sobie sprawę z wagi patagońskiego odkrycia, ponieważ czaszki ssaków są bardzo kruche, małe i rzadko znajdowane. Wydobywanie tych dwóch egzemplarzy ze skały zajęło parę lat. W oparciu o wiek skał i dlatego, że mieliśmy czaszki, wiedzieliśmy, że to coś istotnego. Zazwyczaj znajdujemy zęby lub fragmenty kości z tego okresu. Większość informacji o wczesnych ssakach zgromadziliśmy dzięki szkliwu, ponieważ to najtwardsza substancja w naszym ciele, która dobrze znosi upływ czasu - wyjaśnia Rougier. Dzięki zębom i fragmentom szczęk już od jakiegoś czasu wiadomo było, że na południowych kontynentach żyły endemiczne grupy ssaków. Dzięki skamieniałościom z Patagonii będzie można zrozumieć genealogię wczesnych ssaków południowoamerykańskich oraz ich ewentualne pokrewieństwo ze ssakami z północy.
-
- osad
- piaskowiec
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Choć umiejętność latania daje ptakom ogromne możliwości kolonizacji nowych obszarów, kilka milionów lat temu większość z nich unikała migracji z Ameryki Południowej do Północnej aż do momentu powstania połączenia lądowego pomiędzy kontynentami - twierdzą badacze z University of British Columbia. Podczas gdy liczne ptaki północnoamerykańskie przelatywały ponad morskimi barierami, które kiedyś rozdzielały kontynenty, niemal wszystkie ptaki tropikalne, szczególnie te z regionu lasów amazońskich, rozpoczęły kolonizację Ameryki Północnej po powstaniu połączenia lądowego, podsumowuje główny autor odkrycia, Jason Weir, dla którego przeprowadzone studium było główną częścią pracy doktorskiej. Stworzona hipoteza jest efektem badań nad próbkami DNA pobranymi od 457 przedstawicieli unikalnych gatunków ptaków zamieszkujących oba kontynenty. Dzięki ustaleniu sekwencji charakterystycznych fragmentów genomu badanych zwierząt możliwe było ustalenie chronologii wyodrębniania się poszczególnych gatunków oraz czasu, w którym doszło do oddzielenia się poszczególnych linii rozwojowych. Jak wynika z przeprowadzonej analizy, większość gatunków przebywających pierwotnie w Ameryce Południowej najwyraźniej unikała migracji na północ aż do momentu jej połączenia z Ameryką Północną, do którego doszło 3 miliony lat temu. Co jest jednak bardzo ciekawe, ptaki z północy nie miały problemów z przelotem nad powierzchnią oceanu. To dość zaskakujące, ocenia zebrane informacje prof. Dolph Schluter, jeden z autorów studium. Czy ptaki nie mogły przelecieć nad tym odstępem? Niektóre tak zrobiły, ale ptaki tropikalne zaczekały na [powstanie] przejścia lądowego. Możliwego wyjaśnienia nieoczekiwanego zjawiska dostarcza obserwacja ptaków zamieszkujących dżunglę amazońską w dzisiejszych czasach. Niektóre z nich unikają przelatywania nawet nad rzekami o szerokości zaledwie 200 metrów. Czy ptaki żyjące kilka milionów lat temu zachowywały się podobnie? Tego najprawdopodobniej nie dowiemy się nigdy.
-
- Ameryka Południowa
- Ameryka Północna
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dzięki pomocy Petrobras, brazylijskiej firmy naftowej, naukowcy mogli określić wiek Amazonki. Potężna rzeka pozostawiła u ujścia wielokilometrowej grubości osady, z którymi nie mogły poradzić sobie urządzenia instytucji naukowych. Petrobras, który u ujścia rzeki szuka złóż ropy naftowej, wykonał dwa odwierty, w tym jeden o głębokości 4,5 kilometra. Dzięki nim uczeni mogli rozwiązać zagadkę wieku największej rzeki świata. Wiemy zatem, że Amazonka płynie przez Amerykę Południową od 11 milionów lat, a swój obecny kształt uzyskała około 2,4 miliona lat temu. Dalsze badania osadów powinny dać odpowiedź na pytanie o zmiany klimatyczne i geograficzne, jakie zaszły w czasie istnienia Amazonki.
- 1 odpowiedź
-
- Ameryka Południowa
- Petrobras
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wg Chrisa Johnsona, ekologa z James Cook University, wprowadzenie do Ameryki Południowej słoni, czyli dużych roślinożerców, to dobry sposób na odnowienie miejscowych ekosystemów oraz ocalenie zagrożonych gatunków. Na tym jednak nie koniec rewelacji, ponieważ naukowiec proponuje utworzenie na całym świecie parków plejstoceńskich. Badacz uważa, że ten nietypowy eksperyment pomógłby rozstrzygnąć spór, czy to człowiek, czy zmiana klimatu doprowadziła do wyginięcia megafauny. Na łamach pisma The Proceedings of the Royal Society B ukazał się właśnie artykuł Johnsona, w którym dokonuje on przeglądu literatury dot. wpływu wyginięcia ok. 50 tys. lat temu dużych roślinożerców na ekosystemy. Australijczyk utrzymuje, że duzi roślinożercy odpowiednio przerzedzali roślinność, a na zalesionym obszarze powstawały dzięki nim mozaiki zróżnicowanych fitocenoz o rozszerzonym składzie gatunkowym. Gdy zabrakło olbrzymów, dość szybko zaszła uniformizacja, wszystko uległo też zagęszczeniu. Johnson podkreśla, że to raczej działalność człowieka doprowadziła do wyginięcia mamutów czy olbrzymich kangurów. Zmiany w wegetacji zbyt pochopnie uznaje się za przyczynę zagłady, jakby te giganty [...] były bezwolnymi kukłami, które biernie poddawały się biegowi wydarzeń, a więc nie reagowały na napędzane przez klimat przemiany ich otoczenia. Tymczasem wiemy, że te duże zwierzęta były bardzo elastyczne. Sensowniej jest spojrzeć na afrykańskie sawanny i zapytać samych siebie, jakiej ulegną metamorfozie, kiedy pozbawimy je słoni. Ekolog zwraca uwagę, że na razie dyskusja dotycząca wyginięcia megafauny toczy się głównie wśród paleontologów i archeologów, którzy nie biorą pod uwagę interakcji między zwierzętami i roślinami. Okazuje się zaś, że dowody potwierdzają, iż wegetacja zmieniła się po wyginięciu zwierząt, a nie zanim to nastąpiło. Johnson powołuje się przy tym na badanie skorup jaj prehistorycznego emu. Ujawniło ono, że 50 tys. lat temu ptak żywił się m.in. subtropikalnymi i pustynnym trawami. Po upływie 5 tys. lat jego dieta zubożała i stała się bardziej jednolita. Naukowiec wspomina o roślinach, które mimo nieobecności megazwierząt nadal dysponują przestarzałymi mechanizmami obrony przed nimi oraz nieskutecznymi metodami rozprowadzania nasion. Dlatego też wprowadzenie dużych roślinożerców w rejonach, gdzie rośliny te jeszcze występują, mogłoby pomóc w ich ochronie.
-
Jednym z najszerzej znanych obyczajów kojarzonych z mieszkańcami Ameryki Południowej jest miniaturyzowanie odciętych ludzkich głów. Naukowcy od dawna zastanawiają się, czemu miało to służyć. Jedni sądzą, że głowy to trofea wrogów zabitych w walce, inni uważają, iż mają one coś wspólnego z rytuałami obfitości, a jeszcze inne teorie wspominają o kulcie przodków. Badania naczynia znajdującego się w chicagowskim Field Muzeum wykazały, że wyrzeźbiono na nim wojowników obwieszonych zminiaturyzowanymi głowami oraz bezgłowe ciała wrogów. To może sugerować, że głowy były trofeami wojennymi. Tym bardziej, iż w grobach na płaskowyżu Nazca znajdowano osoby pochowane wraz z należącą do nich kolekcją głów. Rozwiązanie pozornie tylko jest proste, gdyż istnieją naczynia, na których przedstawiono rolnicze obrzędy obfitości i występują w nich również odcięte zminiaturyzowane głowy. Religijny charakter obyczaju podkreślają też przedstawienia mitycznych stworzeń obwieszonych głowami. Sprawę jeszcze bardziej skomplikowały najnowsze badania zminiaturyzowanych głów, które znajdują się w kolekcji Field Museum. Uczeni stwierdzili, że jeśli zminiaturyzowane głowy są zdobyczami wojennymi, to powinny pochodzić z innego regionu, niż ci, którzy je kolekcjonowali. Zbadano więc izotopy tlenu, strontu i węgla w emalii zębów głów i porównano wyniki z emalią miejscowej ludności pochowanej na płaskowyżu Nazca. Okazało się, że głowy pochodzą z tego samego regionu. Może to więc wskazywać, iż mamy tu do czynienia z kultem przodków. Ale nie można też wykluczyć walk prowadzonych pomiędzy bardzo podobnymi społecznościami, żyjącymi obok siebie. Archeolodzy mają nadzieję, że badania nad głowami pozwolą stwierdzić, w jaki sposób rozwijały się struktury społeczne i polityczne w prekolumbijskiej Ameryce.
- 3 odpowiedzi
-
- Ameryka Południowa
- miniatura
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Największy ptak, jaki kiedykolwiek zamieszkiwał Ziemię, miał kłopoty ze wzbiciem się w powietrze. Argentavis magnificens, który żył w Ameryce Południowej 6 mln lat temu, ważył naprawdę dużo (68 kg, a nawet więcej) i według zespołu Sankara Chatterjee z Texas Tech University, musiał polegać na wznoszących prądach powietrza. Postępują tak współczesne duże ptaki, np. konodory. Do analizy sposobu przemieszczania się prehistorycznego ptaka naukowcy wykorzystali program komputerowy, pierwotnie napisany dla lotnictwa. Szczątki Argentavis magnificens znaleziono zarówno na pampach Argentyny, jak i na pogórzu Andów. Rozpiętość jego skrzydeł wynosiła ok. 7 metrów, jest więc największym latającym ptakiem wszech czasów. Szybując z prądami powietrznymi, potrafił przebywać naprawdę spore odległości. Na podstawie rozmiarów kości badacze określili masę mięśni lotnych. Okazało się, że były zbyt małe, aby ptakowi udało się wystartować i utrzymać w powietrzu tylko dzięki machaniu skrzydłami. Chatterjee podkreśla, że wzbijanie się w powietrze to główny czynnik ograniczający Argentavis magnificens. W górach nie stanowiło to problemu, ale wcześniej czy później ptak trafiał na równinę. Na pogórzu mógł wystartować z najwyższego punktu w okolicy. Musiał się wtedy rozpędzić, ale wymagało to niemal idealnych warunków pogodowych i topograficznych: słabego wiatru od przodu i nachylenia stoku nie większego niż 10 stopni. Kiedy ptak znajdował się w górach, latało mu się o wiele lepiej. Od Atlantyku wiał stały wschodni wiatr, dzięki któremu mógł osiągać prędkość nawet 64 km/h. Argentavis magnificens osiągnął górną granicę rozmiarów, powyżej której lot nie był już możliwy (Proceedings of the National Academy of Sciences). Badania sfinansowały National Geographic Society oraz Texas Tech University.
- 1 odpowiedź
-
- Ameryka Południowa
- start
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Peruwiańscy naukowcy odkryli groby psów, które usypali dla swoich czworonożnych przyjaciół członkowie jednej z prekolumbijskich kultur. Jak zauważa antropolog Sonia Guillen, psy nie były zwierzętami świętymi, trzymano je ze względów społecznych i rodzinnych. Psy chowano z ciepłymi kocami i przedmiotami, które miały im służyć w życiu pozagrobowym. Od 1993 roku badacze odkopali 82 zwierzęce groby. Były one umieszczane obok mumii członków plemienia Chiribaya, pochowanych w dolinie rzeki Osmore (870 km na południowy wschód od Limy). Chiribaya byli rolnikami, którzy żyli w latach 900-1350 n.e., przed powstaniem Imperium Inków. Odkryliśmy, że na wszystkich cmentarzach pomiędzy grobami ludzi były rozmieszczone groby psów, zarówno dorosłych, jak i szczeniąt — powiedziała Guillen, która specjalizuje się w badaniu mumii. Zwierzęta miały własne groby, a czasem były pochowane z kocami i jedzeniem. Według Guillen, psy hodowano jako zwierzęta pasterskie. Ona i jej zespół chcą wykazać, że psy plemienia Chiribaya miały swoich peruwiańskich potomków, których można uznać za pierwotne rasy Ameryki Południowej. Ci pasterze są nadal wśród nas. Odnaleźliśmy bardzo podobne zwierzęta w południowych dolinach Peru. Rozpoczęliśmy dochodzenie, czy mamy do czynienia z [nagim — przyp. red.] psem peruwiańskim. Niektórzy eksperci zgłaszają jednak swoje zastrzeżenia. Ermanno Maniero doprowadził w 1985 roku do uznania nagiego psa peruwiańskiego za odrębną rasę, powstałą ponad 2000 lat temu z azjatyckich przodków, którzy przedostali się do Ameryki przez Cieśninę Beringa. Twierdzi on, że w Peru występuje wiele ras, które przybyły do tego kraju w ciągu kilku ubiegłych stuleci. Uważa ponadto, iż znajdując podobne psy, należy się wystrzegać przed pochopnym wysnuwaniem wniosków nt. pierowotnych ras. Ricardo Fujita, genetyk z Uniwersytetu św. Marcina w Limie, podkreśla, że fizyczne cechy sugerują związek między psem pasterskim plemienia Chiribaya a współczesnymi zwierzętami z krótkimi pyskami i długą okrywą włosową. Obecnie prowadzone są badania DNA, ale na wyniki trzeba będzie poczekać kilka miesięcy.
-
Niewielka mrówka może się poszczycić najszybszymi szczękami w królestwie zwierząt. Gryzie z siłą ponad 300 razy przewyższającą masę jej ciała — wykazały zdjęcia wykonane za pomocą nowoczesnych technik cyfrowych. Szczęki Odontomachus bauri zamykają się z prędkością ponad 100 km/h — to największa zarejestrowana szybkość, z jaką zwierzę porusza częściami swojego ciała. Zdjęcia ujawniły również, że pochodzące z Ameryki Południowej i Środkowej mrówki nie tylko wykorzystują szczęki do gryzienia, lecz wbijając je w podłoże w obliczu zbliżającego się niebezpieczeństwa, "wyrzucają" się w górę i przenoszą w dowolnie wybrane miejsce. Dr Sheila Patek z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley zaprezentowała wyniki badań swojego zespołu w internetowym wydaniu Proceedings of the National Academy of Sciences. Naukowcy pracowali z mrówkami z Kostaryki.
-
- Kostaryka
- Ameryka Środkowa
- (i 6 więcej)