Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'życie' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 52 wyników

  1. Zespół naukowców, w skład którego wchodził Craig Venter być może odkrył nową domenę życia. W PLoS One uczeni poinformowali o znalezieniu w morzu sekwencji genów, z jakimi nigdy wcześniej się nie spotkano. Obecnie systematyka wyróżnia trzy domeny: bakterie, archeony i eukarioty. Zaliczają się do nich wszystkie żywe organizmy na Ziemi. Od roku 2003 Craig Venter stoi na czele projektu Global Ocean Sampling Expedition, którego celem jest zbieranie metagenomicznych próbek z mórz i oceanów. Projekt powstał w nadziei, że uda się odkryć nowe nieznane gatunki organizmów żywych. Dotychczas odkryto ich setki, ale największą sensacją jest natrafienie na ślad nieznanej dotychczas domeny. O jej istnieniu świadczy unikatowa, nigdy wcześniej niespotkana sekwencja genów, która może pochodzić z nieudokumentowanej formy życia. Odkrywcy ostrzegają jednak przez zbytnim entuzjazmem. Niewykluczone bowiem, że tajemnicze sekwencje mają związek z jakimś nietypowym wirusem. Jednak można również przypuszczać, że naprawdę chodzi o czwartą domenę organizmów komórkowych, dlatego też, mimo, iż nie zakończyliśmy wszystkich badań, zdecydowaliśmy się opublikować artykuł, by zachęcić innych do przyjrzenia się tej sprawie - mówi biolog ewolucyjny Jonathan A. Eisen z University of California, Davis. W sieci udostepniono artykuł opisujący odkrycie.
  2. Poszukiwania życia poza Układem Słonecznym skupiają się obecnie na identyfikowaniu planet znajdujących się w ekosferach swoich gwiazd. Jednak życie może istnieć nie tylko na planetach. The Astrophysical Journal szykuje publikację artykułu badaczy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside i Uniwersytetu Południowego Queensland, którzy zidentyfikowali ponad 100 olbrzymich planet mogących posiadać księżyce zdolne do podtrzymania życia. Przyszła generacja teleskopów może odnaleźć te księżyce i szukać w ich atmosferach sygnatur życia. W ciągu ostatniej dekady odkryto tysiące planet pozasłonecznych. Wiele z nich to planety skaliste, które znajdują się w takiej odległości od swojej gwiazdy, że może istnieć na nich woda w stanie ciekłym. Innym miejscem, gdzie potencjalne można znaleźć życie są księżyce gazowych olbrzymów, podobnych do Jowisza. W Układzie Słonecznym znamy 175 księżyców krążących wokół 8 planet. Większość z tych księżyców krąży wokół Saturna i Jowisza, które znajdują się poza ekosferą Słońca. Jednak w innych układach planetarnych sytuacja może być inna. Jeśli w naszych poszukiwaniach życia uwzględnimy skaliste egzoksiężyce, to znacząco zwiększy się liczba miejsc, w których możemy szukać, mówi profesor Stephen Kane z UC Riverside. Naukowcy zidentyfikowali dotychczas 121 wielkich planet, znajdujących się w ekosferach swoich gwiazd. Średnica każdej z tych planet jest co najmniej trzykrotnie większa od średnicy Ziemi, zatem mało prawdopodobne, by były to planety skaliste. Jednak każda z nich może posiadać liczne skaliste duże księżyce. Dotychczas nie potwierdzono istnienia żadnego egzoksiężyca, jednak naukowcy spekulują, że na tego typu ciele niebieskim mogą istnieć warunki do życia lepsze nawet niż na Ziemi. Księżyc taki otrzymuje energię nie tylko z gwiazdy, ale również korzysta z energii wypromieniowywanej przez planet. « powrót do artykułu
  3. Zdaniem naukowców z Uniwersytetu Harvarda wystarczy przestrzegać pięciu zaleceń, by przedłużyć swoje życie o ponad dekadę. Na podstawie danych z 30-letnich badań dotyczących różnych stylów życia, uczeni zauważyli, że kobiety i mężczyźni, którzy prowadzili najzdrowszy tryb życia byli narażeni na 82% mniejsze ryzyko zgonu powodu chorób układu krążenia i o 65% mniejsze ryzyko zgonu z powodu nowotworu. Te pięć zaleceń to zdrowa dieta, regularne ćwiczenia, utrzymywanie prawidłowej wagi ciała, unikanie palenia tytoniu oraz spożywanie jedynie umiarkowanej ilości alkoholu. Całościowa analiza wpływu stylu życia na spodziewaną długość życia zostanie opublikowana w dzisiejszym numerze pisma Circulation. Naukowcy z Harvard T.H. Chan School of Public Health przeanalizowali dane dotyczące 78 865 kobiet, które brały udział w trwających 34 lata badaniach Nurses' Healt Study oraz 44 354 mężczyzn, uczestników prowadzonych przez 27 lat badań Health Professionals Follow-up Study. Za zdrowy wskaźnik masy ciała uznano ten mieszczący się w przedziale 18,5-24,9. Odpowiednia ilość ćwiczeń fizycznych to co najmniej 30 minut umiarkowanej aktywności fizycznej dziennie, a umiarkowana ilość alkoholu to odpowiednik dziennego spożycia do 150 mililitrów wina w przypadku kobiet i do 300 mililitrów wina w przypadku mężczyzn. Badania wykazały, że 50-letni uczestnik badania, który nie prowadzi zdrowego trybu życia może spodziewać się, że przeżyje dodatkowo 29 lat jeśli jest kobietą i 25,5 roku jeśli jest mężczyzną.  Z kolei 50-letnia osoba prowadząca zdrowy tryb życia przeżyje średnio 43,1 lat jeśli jest kobietą i 37,6 lat w przypadku mężczyzny. Innymi słowy zdrowy tryb życia przedłużał życie kobiety średnio o 14 lat, a życie mężczyzny średnio o 12 lat. Osoby, które prowadziły zdrowy tryb życia z o 74% mniejszym prawdopodobieństwem umierały w czasie wspomnianych badań. « powrót do artykułu
  4. Na powierzchni Marsa najprawdopodobniej nie występują żadne formy życia, twierdzi doktor Tom Pike z Imperial College London. Naukowiec szczegółowo analizował pojedyncze cząsteczki marsjańskiego gruntu zebrane w 2008 roku przez misję Phoenix. Badania wykazały, że powierzchnia Marsa jest sucha od 600 milionów lat, zatem panują tam wyjątkowo nieprzyjazne warunki dla przetrwania życia. Zdaniem zespołu Pike’a woda w stanie ciekłym istniała na Marsie przez nie więcej niż 5000 lat. „Odkryliśmy, że nawet pomimo dużych ilości lodu, Mars doświadcza suszy od setek milionów lat. Sądzimy, że obecnie na Marsie panują odmienne warunki niż w przeszłości, kiedy to były okresy cieplejsze i bardziej wilgotne, które mogły być bardziej odpowiednie dla życia“ - stwierdził zespół naukowy. Zdaniem uczonych, jeśli chcemy szukać życia na Czerwonej Planecie, powinniśmy szukać go w głębi, a nie na powierzchni.
  5. Kosmolog Wiaczesław Dokuczajew z Instytutu Badań Nuklearnych Rosyjskiej Akademii Nauk uważa, że w supermasywnych czarnych dziurach mogło powstać życie. Jego zdaniem najnowsze badania wskazują, że nie jest to niemożliwe. Wewnątrz czarnych dziur mogą się bowiem znajdować regiony, w których fotony są w stanie przetrwać na stabilnych okresowych orbitach. Dokuczajew specjalizuje się właśnie w badaniu tych orbit. Uczony spekuluje, że skoro istnieją tam stałe orbity dla fotonów, to nie ma powodu, dla którego nie mogłyby istnieć stałe orbity większych obiektów, np. planet. Zdaniem naukowca, życie mogłoby istnieć poza horyzontem Cauchy'ego. Jednak, jako że panują tam zupełnie inne warunki, przede wszystkim występują w nim potężne siły pływowe, to ewentualne istniejące tam cywilizacje mogą być znacznie bardziej zaawansowane niż nasza cywilizacja. Dokuczajew nie wyklucza, że są to cywilizacje typu III na skali Kardaszewa. Byłyby one zdolne do wykorzystywania całej energii dostępnej w swojej galaktyce, czerpania jej nawet z gwiazd neutronowych czy czarnych dziur. Wnętrza czarnych dziur mogą być zamieszkane przez niewidoczne z zewnątrz, zaawansowane cywilizacje - stwierdził Dokuczajew. Tego, czy uczony ma rację, nigdy się prawdopodobnie nie dowiemy.
  6. Profesor Sun Kwok i doktor Yong Zhang z Uniwersytetu w Hongkongu dowiedli, że w przestrzeni kosmicznej znajdują się złożone substancje organiczne. Uczeni odkryli mieszaninę związków aromatycznych i alifatycznych. Stopień złożoności ich budowy przypomina węgiel i ropę. Dotychczas sądzono, że tak złożone związki organiczne mogą formować się w organizmach żywych. Tymczasem odkrycie uczonych z Hongkongu wskazuje, że do ich syntezy może dochodzić w kosmosie bez obecności życia. Obaj naukowcy badali nierozwiązaną dotychczas zagadkę tajemniczej emisji w podczerwieni, którą można zauważyć obserwując gwiazdy, galaktyki czy przestrzeń międzygwiezdną. Przez 20 lat obowiązywało wyjaśnienie, zgodnie z którym emisja ta pochodzi z wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych. Kwok i Zhang udowodnili jednak, że emitowane przez nie światło ma właściwości, których nie da się wytłumaczyć obecnością wspomnianych molekuł. Uczeni zaproponowali, że źródłem emisji są znacznie bardziej złożone molekuły i wykazali, że powstają one w gwiazdach w ciągu kilku tygodni. Gwiazdy nie tylko produkują, ale też wyrzucają te molekuły w przestrzeń kosmiczną. Otwartą kwestią pozostaje zatem pytanie, czy produkowane przez gwiazdy złożone molekuły organiczne mogły wraz z meteorytami trafić na Ziemię i w jakiś sposób przyczynić się do powstania życia na naszej planecie.
  7. Astrobiolodzy poszukując planet, na których może istnieć życie, mówią o planetach znajdujących się w „strefie zamieszkania". Opisuje ona taką odległość planety od gwiazdy macierzystej, która pozwala na występowanie wody w stanie ciekłym. Dla Układu Słonecznego strefa zamieszkania rozciąga się w odległości od 0,7 do 3 jednostek astronomicznych. Nie w każdym systemie planetarnym tak jest. Dużo bowiem zależy od wielkości i temperatury gwiazdy macierzystej. Istotne są również warunki panujące na samej planecie, a szczególnie albedo czyli stosunek promieniowania padającego na planetę do promieniowania przez nią odbijanego. Manoj Joshi z brytyjskiego Narodowego Centrum Nauk Atmosferycznych oraz Robert Haberle z NASA Ames Research Centre zwrócili właśnie uwagę na pewien czynnik dotyczący strefy zamieszkania wokół gwiazd typu widmowego M. To najczęściej występujący typ gwiazdy, zatem to właśnie w systemach planetarnych tych gwiazd możemy najszybciej znaleźć życie. Joshi i Haberle zwracają uwagę, że gwiazdy typu M emitują bardzo dużo światła w zakresach fali dłuższych niż emisja z naszego Słońca. To oznacza z kolei, że albedo śniegu i lodu na planetach krążących wokół takich gwiazd będzie mniejsza niż śniegu i lodu na Ziemi. Z tego wynika, że planety takie będą absorbowały znacznie więcej energii ze swojej gwiazdy niż absorbuje nasza planeta. Obaj naukowcy wyliczają, że dzięki temu strefa zamieszkania wokół gwiazd typu widmowego M jest o 10-30% szersza niż dotychczas przypuszczano.
  8. Pumeks, wulkaniczna skała magmowa zbudowana z porowatego szkliwa wulkanicznego, mógł odegrać znaczącą rolę w zapoczątkowaniu życia na Ziemi. Prawdopodobnie stanowił on również świetny habitat dla pierwszych społeczności mikroorganizmów. Naukowcy uważają tak ze względu na 4 jego cechy. Po pierwsze, w trakcie erupcji uzyskuje on najwyższy stosunek powierzchni do objętości ze wszystkich znanych skał. Po drugie, pumeks to jedyna skała unosząca się na wodzie jak tratwa, która potem utyka na dłuższy czas na plaży w strefie pływowej. Po trzecie, pumeks jest wystawiony na oddziaływanie niezwykle szerokiego wachlarza warunków środowiskowych, z wysuszeniem włącznie. Po czwarte wreszcie, skała ta świetnie adsorbuje (wiąże na powierzchni) metale, związki organiczne, fosforany, a także organiczne katalizatory, takie jak zeolity czy tlenki tytanu. Zespół z Uniwersytetu Zachodniej Australii i Uniwersytetu Oksfordzkiego, którego artykuł ukazał się właśnie w piśmie Astrobiology, podkreśla, że mając to wszystko na uwadze, trzeba przeprowadzić eksperymenty laboratoryjne oraz zbadać wczesny zapis geologiczny. Testy w laboratorium mają pokazać, czy pumeks adsorbuje związki organiczne z wody i czy może doprowadzić do powstania katalizatorów i nowych substancji. W tym celu akademicy zamierzają symulować cykle termiczne, natężenie promieniowania ultrafioletowego oraz inne warunki, które panowały na Ziemi, kiedy egzystowały obok siebie mikroby i pierwsze organiczne polimery.
  9. Zamiarem prof. Lee Cronina z Uniwersytetu w Glasgow jest zrozumienie, jak życie pojawiło się na Ziemi i odtworzenie tego procesu. Ostatnio jego zespół zademonstrował nową metodę pozyskiwania iCHELLS, czyli modułowych redoksaktywnych nieorganicznych komórek chemicznych (od ang. Modular Redox-Active Inorganic Chemical Cells). Jednym słowem, Szkoci chcieliby doprowadzić do powstania życia z ewoluujących związków nieorganicznych, które można by też wykorzystać w medycynie. Całe życie na Ziemi opiera się na biologii organicznej (np. węglu w formie aminokwasów, nukleotydów, cukrów itp.), podczas gdy świat nieorganiczny uznaje się za nieożywiony. My próbujemy stworzyć samoreplikujące się, ewoluujące nieorganiczne komórki, które zasadniczo mogłyby być żywe. Można to nazwać biologią nieorganiczną – wyjaśnia Cronin. Będące odpowiednikami retikulum endoplazmatycznego przedziały (kompartmenty) da się uzyskać, wykorzystując wewnętrzne błony, kontrolujące przechodzenie energii i różnych substancji. Tak jak w żywych komórkach, pozwalałoby to na zachodzenie kilku procesów chemicznych naraz. Naukowcy tłumaczą, że iCHELLS mogłyby także przechowywać energię elektryczną, dlatego nietrudno wyobrazić sobie ich zastosowanie w różnych aplikacjach medycznych, np. czujnikach. Naszym zamiarem jest stworzenie złożonych komórek chemicznych z parażyciowymi właściwościami, które mogłyby pomóc w zrozumieniu, jak pojawiło się życie. Podejście to wykorzystalibyśmy do zdefiniowania nowej technologii opartej na ewolucji świata materialnego – rodzaju żyjącej technologii nieorganicznej. Cronin podkreśla, że bakterie są jednokomórkowymi mikroorganizmami ze związków organicznych, a on i jego zespół chcieliby opracować ewoluujące mikroorganizmy ze związków nieorganicznych. Gdyby się to udało, uzyskalibyśmy wgląd w ewolucję i wykazalibyśmy, że nie jest to wyłącznie biologiczny proces. Uzyskalibyśmy też dowód, że może istnieć życie nieoparte na węglu. Jak wyjawił prof. Cronin w wywiadzie udzielonym pismu The Guardian, dla niego biologia nieorganiczna jest próbą odpowiedzenia na pytanie o naturę materii we wszechświecie. Czy można uprawiać biologię poza chemią organiczną? Naukowiec uważa, że teoria Darwina jest wyspecjalizowaną teorią ewolucji, gdyż odnosi się wyłącznie do biologii i do życia opartego na węglu. Przed 4,5 mld lat nie było jednak życia... Pojawiają się więc 3 podstawowe pytania: 1) czym jest życie?, 2) czy biologia jest czymś specjalnym (i ewolucja ogranicza się do niej) i wreszcie 3) czy materia może ewoluować? Gdyby je zadać w odwrotnej kolejności, wiedzielibyśmy, że materia jest ewoluowalna, ponieważ formy biologiczne z niej powstają [...]. Na jakim etapie znajdują się obecnie badania zespołu z Glasgow? Zaczęły się prace nad nieorganicznymi komórkami, które mogłyby pomieścić złożone reakcje chemiczne. Trwają też próby nad doprowadzeniem do ich replikacji i podstawowej ewolucji. Można by sobie np. wyhodować balsam do opalania. Wystarczyłoby zahartować materiał, który początkowo rozkładałby się w środowisku kwaśnym (skóra ma tzw. kwaśny płaszcz), uodpornić go na gorąco i wysokie stężenia soli. Jeśli po kolei umieścilibyśmy go w tych 3 środowiskach, [...] moglibyśmy uzyskać wodoodporny preparat z filtrem UV z współczynnikiem wysokości ochrony równym 30, który zaczynając się rozkładać, zmieniałby kolor i przypominał o konieczności ponownego posmarowania. Cronin odcina się od prac Craiga Ventera, mówiąc, że ten ostatni wykorzystuje istniejące biologiczne cegiełki do budowy nowych form życia. [Ludzie tacy jak on] sięgają po tajemniczą maszynerię z tajemniczymi częściami, których w pełni nie rozumieją, ponieważ w grę wchodzi ewolucja, i próbują to wszystko reprogramować. To trochę niebezpieczne…
  10. Symulacje komputerowe wykazały, że uderzenia asteroid w Ziemię mogą z większym prawdopodobieństwem niż dotychczas przypuszczano, rozprzestrzeniać życie po naszym Układzie Słonecznym. Z najnowszych symulacji wiemy, że po takim uderzeniu na Marsie wyląduje 100-krotnie więcej odłamków, które potencjalnie mogą przenieść tam życie, niż dotąd sądzono. Z kolei najpotężniejsze z uderzeń mogą spowodować, że odłamki trafią nawet na Jowisza i jego księżyce. Oczywiście taką kosmiczną podróż przetrwałyby tylko najbardziej wytrzymałe mikroorganizmy. Taki scenariusz „odwróconej panspermii" nie wyklucza, że z Ziemi na inne planety mogłyby trafić bakterie czy np. niesporczaki, o których wiadomo, iż są w stanie przetrwać pobyt w przestrzeni kosmicznej. Mauricio Reyes-Ruiz z Universidad Nacional Autonoma de Mexico i jego zespół przeprowadzili najobszerniejsze z dotychczasowych symulacji, pokazujących, co może stać się z odłamkami powstałymi podczas zderzenia Ziemi z asteroidą. Sprawdzili różne scenariusze wydarzeń i obliczyli, że np. prawdopodobieństwo iż szczątki opadną na Jowisza wynosi 0,05% przy założeniu, że zostały one wyrzucone z prędkością 16,4 km/s. Oczywiście, pozostaje pytanie o to, czy jakieś ziemskie formy życia potrafiłyby przetrwać setki lub tysiące lat w przestrzeni kosmicznej. Astrofizyk Steinn Sigurdsson z Pennsylvania State University, który sam prowadzi podobne badania, twierdzi, że tak. Zwraca uwagę, że na samej Ziemi znajdujemy mikroorganizmy, które są bardzo długowieczne i niezwykle odporne na niskie temperatury, brak wody czy silne promieniowanie.
  11. Z najdokładniejszych i najszerzej zakrojonych dotychczas szacunków wynika, że na Ziemi występuje około 8,7 milionów gatunków organizmów żywych. Większość z nich nie jest jednak zidentyfikowana, a samo skatalogowanie ich zajęłoby około 1000 lat. Naukowcy, którzy opublikowali na ten temat artykuł w PLoS Biology ostrzegają, że wiele z gatunków wyginie, zanim zdążymy je zbadać. Lord Robert May, były prezydent Royal Society, komentując artykuł, napisał: To niezwykła oznaka ludzkiego narcyzmu, że wiemy, iż 1 lutego 2011 roku w Bibliotece Kongresu USA było 22 194 656 woluminów, ale nie potrafimy powiedzieć w przybliżeniu lepszym niż rząd wielkości, z iloma gatunkami roślin i zwierząt dzielimy naszą planetę. Doktor Derek Tittensor z UN Environment Programme's World Conservation Monitoring Centre i Microsoft Research, który współpracował z uczonymi z kanadyjskiego Dalhousie University oraz University of Hawaii, powiedział, że wraz ze swoim zespołem przez wiele lat próbował opracować dobrą metodę wyliczenia liczby gatunków. W końcu uczeni doszli do wniosku, że najlepszym sposobem będzie zbadanie zależności pomiędzy poszczególnymi elementami ziemskiego „drzewa życia". Uczeni szacują, że największą liczbę gatunków stanowią zwierzęta, następnie grzyby, rośliny, pierwotniaki i chromisty. W szacunkach nie wzięto pod uwagę bakterii i niektórych innych mikroorganizmów. Naukowcy zbadali zależności pomiędzy odkryciami gatunków na kolejnych, coraz wyższych stopniach systematyki. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że znacznie częściej zdarzają się odkrycia nowego gatunku niż całej rodziny czy rzędu. Jednak okazało się, że badając częstotliwość odkryć można szacować liczbę gatunków. Uczeni najpierw zbadali swoją teorię na przykładzie dobrze opisanych organizmów i okazało się, że pozwoliło im to dokładnie przewidzieć liczbę gatunków różnych ssaków, ryb czy ptaków. Korzystając z tej metody oszacowali, że na Ziemi żyje 8,7 miliona gatunków, plus minus... milion. Dotychczas opisano zaledwie około 1,2 miliona gatunków, w znacznej większości lądowych. Jeśli najnowsze wyliczenia są prawidłowe, to dotychczas zidentyfikowaliśmy jedynie 14% wszystkich gatunków. Znamy jedynie 9% mieszkańców oceanów. Przy obecnym tempie odkryć opisanie całego bogactwa ziemskiego życia zajmie około 1000 lat. Profesor Jonathan Baillie, dyrektor programów ochrony zwierząt w Zoological Society of London, mówi: To bardzo kreatywne i innowacyjne podejście, ale myślę, że jak wiele innych tego typu szacunków, podaje bardzo ostrożne dane. Ale przy tak dużej liczbie gatunków nieistotne jest, czy jest ich milion więcej czy mniej. Najważniejsze jest stwierdzenie, jak niewiele wiemy o gatunkach, z którymi dzielimy planetę i że zmieniamy ją tak szybko, a jednocześnie nie mamy pojęcia jaki wpływ na życie na Ziemi ma nasza działalność.
  12. Naukowcy pracujący od 10 latu nad prowadzonym w ramach Census of Marine programem Life Tagging of Pacific Predators (TOPP) poinformowali o swoich końcowych wnioskach. W piśmie Nature pojawił się ich artykuł, z którego dowiadujemy się, że odkryto dwa obszary, które są kluczowe dla życia na Pacyfiku. Badania prowadzono śledząc odpowiednio oznakowanych przedstawicieli 23 gatunków głównych drapieżników Pacyfiku. Na tej podstawie stwierdzono, że jednym z głównych obszarów, na których skupia się życie jest zimny Prąd Kalifonijski, płynący z północy na południe wzdłuż Półwyspu Kalifornijskiego. Drugi z kluczowych obszarów to północnopacyficzna strefa przejściowa (North Pacific Transition Zone), która stanowi granicę pomiędzy obszarami subpolarnymi i subtropikalnymi Pacyfiku. Występuje ona mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Alaską a Hawajami. „To obszary, w których występuje największa ilość pożywienia. Dzięki temu są one najbardziej produktywne. To odpowiednik sawanny" - mówi Barbara Block z Uniwersytetu Stanforda. „Informacje o tym gdzie i kiedy spotykają się gatunki pozwolą lepiej nimi zarządzać i chronić najważniejsze gatunki i ekosystemy" - dodaje. „To tak, jakby przyglądać się afrykańskiej sawannie i sprawdzać, gdzie są zbiorniki wodne, których używają zebry i gepardy. Gdzie żyzne doliny? Gdzie są pustynie, których zwierzęta unikają i jak przebiegają korytarze migracyjne. Udało nam się odpowiedzieć na te pytania dla tak różnych zagrożonych zwierząt jak tuńczyk błękitnopłetwy, płetwale błękitne czy żółw skórzasty" - mówi uczona. „To pierwsza w historii publikacja, która zbiera w całość różne fragmenty. Zorganizowaliśmy wielki zespół badaczy, który studiował różne gatunki i sprawdzał, w jaki sposób wykorzystują one ocean. To bezprecedensowe badanie tak wielu różnych gatunków w tak długim czasie" - stwierdził doktor Daniel Costa z Uniwersytetu Kalifornijkiego w Santa Cruz. Badania sugerują, że dla wielu gatunków kluczowym czynnikiem decydującym o migracjach są sezonowe zmiany temperatury wody. Szczególnie dobrze widać do na przykładzie zwierząt korzystających z Prądu Kalifornijskiego. Naukowców zdziwiła niezwykła powtarzalność i dokładność migracji. „To tak, jakby student mieszkający w Londynie, a uczący się w Rzymie, każdego lata dokładnie w tym samym momencie wracał do domu, ale robił to w zupełniej ciemności, nie korzystając z żadnej mapy czy kompasu, używając tylko wewnętrznego wyczucia położenia i kierunku" - dodaje Costa. Naukowcy wciąż nie rozumieją dokładnie znaczenia tego mechanizmu. Zauważyli też, że niektóre gatunki spędzają całe życie w pobliżu Prądu Kalifornijskiego, a inne wędrują po całym oceanie w poszukiwaniu żywności. „Pozostaje dla nas kompletną tajemnicą, dlaczego i w jaki sposób młody tuńczyk błękitnopłetwy nagle decyduje się na podróż od wybrzeży Japonii po Zatokę Kalifornijską. Gdy już tam dotrze, pozostaje w okolicy przez lata, korzystając z bogatych zasobów żywności. Tuńczyki te padają ofiarami rybaków zarówno w czasie podróży przez ocean, jak i podczas pobytu u wybrzeży Półwyspu Kalifornijskiego" - mówi Block.
  13. Francuscy naukowcy z Laboratoire de Météorologie Dynamique twierdzą, że znaleźli pierwszą planetę pozasłoneczną, która może podtrzymać życie podobne do tego, jakie występuje na Ziemi. Wspomniana planeta krąży wokół czerwonego karła Gliese 581, który od kilku lat przyciąga uwagę astronomów. W roku 2007 odkryto dwie planety, Gliese 581d i Gliese 581c. Naukowcy stwierdzili, że Gliese 581d, jako zbyt oddalona od swojej gwiazdy, jest na tyle chłodna, że nie może na niej istnieć życie. Jednak Gliese 581c stała się przedmiotem bliższych badań. Szybko jednak wykazano, że występuje na niej rodzaj silnego efektu cieplarnianego, który powoduje, że jest ona tak nieprzyjazna dla życia jak Wenus. Teraz Robin Wordsworth, Francois Forget i ich koledzy z Laboratoire de Météorologie Dynamique we współpracy ze specjalistami z Laboratoire d'astrophysique stwierdzili, że Gliese 581d nadaje się do zamieszkania. Jest to skalista planeta, dwukrotnie większa i siedmiokrotnie cięższa od Ziemi. Na pierwszy rzut oka nie nadaje się do podtrzymania życia. Otrzymuje bowiem od swojej gwiazdy trzykrotnie mniej energii niż nasza planeta, jedna jej półkula jest wciąż skierowana w stronę gwiazdy, przez co sądzono, że nawet jeśli posiada atmosferę, druga z półkul jest permanentnie zamarznięta, co uniemożliwia utrzymanie życia. Francuscy uczeni nie chcieli jednak zdawać się na intuicję i opracowali nowy model komputerowy, który dokładnie symuluje klimat egzoplanet. Wykazał on, że jeśli Gliese 581d posiada gęstą atmosferę bogatą w dwutlenek węgla - co jest możliwe w przypadku planety o tych rozmiarach - to będzie ona nie tylko stabilna, ale umożliwia istnienie oceanów, formowanie się chmur i występowanie opadów. Jednym z najważniejszych czynników, które pozwalają przypuszczać, że Gliese 581d nadaje się do zamieszkania jest zjawisko rozpraszania Rayleigha. To ono powoduje, że widzimy niebo jako błękitne. Rozpraszanie Rayleigha ogranicza ilość energii, jaka dociera ze Słońca do Ziemi, gdyż znaczna część światła w niebieskim zakresie widma jest odbijana przez atmosferę w kierunku przestrzeni kosmicznej. Jednak Gliese 851 jest czerwonym karłem, przez co efekt Rayleigha w atmosferze Gliese 851d jest znacznie słabszy, a promienie gwiazdy mogą ją znacznie głębiej penetrować i efektywniej ogrzewać planetę, co jest dodatkowo wspomagane efektem cieplarnianym wywołanym obecnością dużej ilości CO2 w atmosferze. Co więcej, komputerowe symulacje wykazały, że dystrybucja ciepła na planecie może być na tyle efektywna, iż zapobiega załamaniu się atmosfery po stronie nocnej i na biegunach. Gliese 851d znajduje się w odległości zaledwie 20 lat świetlnych od Ziemi. To wciąż zbyt daleko, by ludzie lub sondy przez nich wysłane mogli tam dotrzeć, jednak na tyle blisko, że w przyszłości powinny powstać teleskopy, które umożliwią bezpośrednią obserwację atmosfery tej planety. Oczywiście wciąż nie ma pewności, czy planeta Gliese 851d posiada jakąkolwiek atmosferę. Francuscy naukowcy opracowali już jednak kilka prostych testów, za pomocą których można będzie w przyszłości stwierdzić jej ewentualną obecność. Jeśli nawet Gliese 851d nadaje się do zamieszkania, to z pewnością jest do miejsce odmienne od Ziemi. Najprawdopodobniej jasna strona planety zatopiona jest w czerwonawym półmroku spowodowanym przez gwiazdę, gęstą atmosferę i grubą pokrywę chmur. Ponadto jej masa wskazuje, że grawitacja ma tam dwukrotnie silniejsze oddziaływanie niż na Ziemi.
  14. W ostatnich latach astronomowie odkryli tyle egzoplanet, że pojawiły się głosy, iż być może jeszcze w bieżącym roku odnaleziona zostanie pozasłoneczna planeta nadająca się do zamieszkania. Uznaje się, że potencjalnie takie planety mogą orbitować wokół gwiazd o masie mniejszej od Słońca i muszą znajdować się w "strefie zamieszkania". Strefa istnieje w takiej odległości od gwiazdy, w której może znajdować się woda w stanie ciekłym. Zatem dwa podstawowe warunki to odległość od gwiazdy oraz skład atmosfery. Jednak Rene Heller i jego koledzy z Instytutu Astrofizycznego w Poczdamie studzą entuzjazm innych astronomów. Niemieccy naukowcy badali siły pływowe wywoływane przez gwiazdy mniejsze od Słońca i uważają, że mogą one uniemożliwiać istnienie życia na planetach znajdujących się w strefie zamieszkania. Myślę, że szanse na istnienie życia na egzoplanetach w strefie zamieszkania gwiazd mniejszych od Słońca są niewielkie, jeśli weźmiemy pod uwagę efekt pływów. Jeśli chcemy znaleźć drugą Ziemię, musimy szukać drugiego Słońca - stwierdza Heller. Jego zdaniem siły pływowe zniszczyłyby życie na trzy sposoby. Po pierwsze, w ciągu kilku milionów lat oś planety stałaby się prostopadła do jej orbity. W takim wypadku na planecie nie dochodziłoby do zmian pór roku, bieguny byłyby bez przerwy zmrożone, a równik coraz cieplejszy. Z czasem doprowadziłoby to do wyparowania atmosfery. Ponadto pływy podgrzałyby samą planetę. W końcu spowodowałyby, że częstotliwość ruchu obrotowego planety zsynchronizowałaby się z jej obiegiem wokół gwiazdy. Innymi słowy, na połowie planety panowałby ciągły dzień, na drugiej - ciągła noc. Zespół Hellera sprawdził swoją teorię na GI581g, czyli pierwszej egzoplanecie, o której mówi się, że może być na niej życie. Odkryli, że na planecie tej nie ma pór roku oraz, że dzień jest zsynchronizowany z rokiem.
  15. Fizycy z uniwersytetów Harvarda, Princeton i Brandeis stworzyli półprzepuszczalne pęcherzyki z gliny. Wykazali w ten sposób, że tego typu gliniane "pojemniki" mogły być idealnymi miejscami, w których powstawały złożone molekuły organiczne. Oznacza to, że pierwsze prymitywne komórki mogły powstawać w mikroskopijnych pustych przestrzeniach w glinie. W ciągu ostatnich kilku dekad naukowcy intensywnie badali rolę pęcherzyków powietrza w koncentracji molekuł i nanocząsteczek, dzięki czemu mogło dochodzić do interesujących reakcji chemicznych. Teraz opisaliśmy kompletny fizyczny mechanizm, który pozwala na zmianę dwufazowego systemu glina-powietrze, który uniemożliwia zajście jakichkolwiek przemian chemicznych z użyciem wody w jednofazowy wodny system, utworzony z materiałów, które są szeroko dostępne w otoczeniu - mówi Anand Bala Subramanian, jeden z autorów badań. Bąbelki wzmocnione gliną powstają w sposób naturalny, gdy cząsteczki smektytu gromadzą się na zewnętrznej powierzchni bąbla powietrza uwięzionego pod wodą. Gdy następnie tak utworzony pęcherzyk wejdzie w kontakt np. z etanolem lub metanolem, które mają mniejsze napięcie powierzchniowe niż woda, glina ulega zmoczeniu, a znajdujący się wewnątrz pęcherzyk powietrza rozpuszcza się. Powstaje gliniana półprzepuszczalna skorupka wypełniona wodą, na tyle wytrzymała, że jest w stanie ochronić swoją zawartość przed czynnikami zewnętrznymi. Mikroskopijne pory w skorupce umożliwiają przenikanie doń niewielkich cząsteczek, a jednocześnie większe struktury nie są w stanie opuścić skorupki. Taka skorupka przypomina zatem komórkę. Co więcej smektyt, który powszechnie występuje w glinie, jest katalizatorem pomagającym lipidom w tworzeniu membran oraz pojedynczym nukleotydom w łączeniu się w RNA. Subramaniam i jego koledzy spekulują, że pory w glinianych skorupkach mogły z jednej strony działać jak selektywne punkty, dzięki którym do wnętrza przenikały tylko niektóre molekuły, a z drugiej jako katalizatory. Sugerujemy, że małe molekuły kwasów tłuszczowych wnikały do skorupek, łączyły się tam w większe struktury i nie mogły się wydostać. Korzyścią z zamknięcia była osłona przed światem zewnętrznym oraz możliwość samoorganizowania się molekuł - mówi główny badacz, profesor Howard A. Stone. W najbliższej przyszłości uczeni chcą sprawdzić, czy w dzisiejszym naturalnym środowisku można znaleźć opisywane przez nich gliniane "protokomórki". Nie wiemy, czy takie gliniane pęcherzyki mogły odegrać znaczącą rolę w formowaniu się życie, ale sam fakt, że są tak wytrzymałe oraz że glina ma znane właściwości katalityczne sugerują, iż jakąś rolę odegrały - mówi Stone.
  16. Sprawdziły się przypuszczenia, że NASA ogłosi rewelacje dotyczące organizmów żyjących w jeziorze Mono. O badaniach nad nimi informowaliśmy już przed 9 miesiącami. Mono Lake to wysokoalkaliczne słone jezioro w Kalifornii. Jest najstarszym jeziorem Ameryki Północnej - liczy sobie ok. 760 tys. lat. Geobiolog doktor Felisa Wolfe-Simon od dłuższego już czasu podejrzewała, że bezodpływowy zbiornik może być siedliskiem tzw. biosfery cieni. Przypuszczała, że ze względu na duże stężenie arsenu w wodzie tamtejsze organizmy mogłyby wykorzystywać go w zastępstwie fosforu. Arsen i fosfor należą do tej samej grupy azotowców, jednak o ile fosfor jest ważnym składnikiem życia, o tyle arsen jest toksyczny. NASA właśnie ogłosiła, że przypuszczenia Wolfe-Simon znalazły potwierdzenie i na Ziemi odkryto mikroorganizmy wykorzystujące arsen w procesach życiowych. Znalezienie organizmów wykorzystujących arsen zamiast fosforu oznacza, że odkryto zupełnie nieznane dotychczas formy życia. To z kolei będzie miało olbrzymi wpływ na poszukiwania życia poza Ziemią. Definicja życia właśnie uległa poszerzeniu - mówi Ed Wiler z NASA. Poszukując znaków życia w Układzie Słonecznym musimy teraz myśleć znacznie szerzej, w bardziej zróżnicowany sposób i brać pod uwagę formy życia, których nie znamy - dodaje. Znalezienie nowej biochemii organizmów zmienia nasz pogląd na kształtowanie się i w ogóle możliwość występowanai życia. Dotychczas sądziliśmy, że wszystkie formy życia na Ziemi korzystają z sześciu podstawowych budulców - węgla, wodoru, azotu, tlenu, fosforu i siarki. Fosfor to jeden ze składników DNA oraz RNA i jest głównym składnikiem trifosforanu adenozyny potrzebnego komórkom do przeprowadzania procesów energetycznych oraz jest składnikiem wszystkich membran komórkowych. Wiedzieliśmy, że niektóre mikroorganizmy potrafią oddychać arsenem, ale tutaj widzimy coś nowego - mikroorganizmy wykorzystują arsen jako budulec. Jeśli organizm na Ziemi, może robić coś tak niespodziewanego, to czym jeszcze potrafi zaskoczyć nas życie? - stwierdza Wolfe-Simon. Nowo odkryty organizm to szczep GFAJ-1 z rodziny Gammaproteobacteria. Bakterie pobrane z Jeziora Mono hodowano w laboratorium i okazało się, że potrafią rozmnażać się na diecie ubogiej w fosfor, a bogatej w arsen. Gdy całkowicie usunięto fosfor i zastąpiono go arsenem, bakterie nadal się rozmnażały. Późniejsza analiza wykazała, że arsen został wykorzystany jako budulec dla nowych organizmów.
  17. Dotąd wiedziano, że ludzki mózg szybciej wykrywa gniewny wyraz twarzy od uśmiechu. Zdolność ta była zapewne podtrzymywana przez dobór naturalny, pomagając np. uniknąć ataku rozwścieczonego wroga. Kanadyjscy i amerykańscy psycholodzy zastanawiali się, czy analogiczny do wzrokowego mechanizm działa też w obrębie węchu. Okazało się, że tak, bo rozpoznajemy potencjalnie niebezpieczną woń gnijących ryb prędzej i trafniej od przepięknej woni róż (Biological Psychology). Dr Johannes Frasnelli z Uniwersytetu w Montrealu współpracował z naukowcami z Uniwersytetu Pensylwanii. Przystępując do działania, akademicy zauważyli, że wcześniejsze eksperymenty [dotyczące węchu] nie były spójne, ponieważ porównywano przyjemny zapach jedzenia z nieprzyjemnym zapachem niezwiązanym z pokarmem. To niedobrze, gdyż nieprzyjemne wonie nieżywieniowe nie stanowią zagrożenia dla życia. W ramach najnowszego badania poproszono 40 ochotników o naciśnięcie guzika po wyczuciu zapachu o takiej samej intensywności jak wcześniejsza woń. Porównywane zapachy pokarmowe to pomarańcze i psujące się ryby, a niezwiązane z jedzeniem – róże i brudne skarpety. Średnio zapach gnijącej ryby wykrywano po 1300 milisekundach, a inne po upływie 1700 ms. To mówi nam, że aby woń została szybko wykryta, musi dotyczyć jedzenia i być niemiła – podsumowuje Frasnelli. O tym, że muszą być spełnione oba warunki naraz, świadczy fakt, że smród brudnych skarpetek uznawano za bardziej nieprzyjemny od woni psujących się ryb, ale jego detekcja nie zachodziła już tak szybko. Co ważne, i kobiety, i mężczyźni równie prędko reagowali na to samo zagrożenie zapachowe.
  18. Na podstawie danych przekazanych przez sondę Cassini powstały dwie prace naukowe, które wspierają teorię o istnieniu prymitywnych form życia na Tytanie, księżycu Saturna. Ma ono, jak od pewnego czasu spekulowała część naukowców, wykorzystywać metan. Autorzy jednej z prac zauważają, że molekuły wodoru, obecne w atmosferze tytana, przemieszczają się w dół i znikają na powierzchni księżyca. W drugiej pracy wykonano mapę rozkładu węglowodorów na powierzchni Tytana i zauważono brak acetylenu. W roku 2005 astrobiolog Chris McKay z NASA Ames Research Center zaproponował zestaw warunków, jakie powinny istnieć, by mogło powstać życie oparte na metanie. Wśród nich wymieniona była właśnie obecność acetylenu. Brak acetylenu na powierzchni może wskazywać na to, że jest on zużywany przez żyjące tam organizmy. Sam McKay uważa, że jeszcze ważniejszym wskaźnikiem jest wspomniane wcześniej znikanie wodoru. Jego zdaniem to właśnie on może być zużywany tak, jak my zużywamy tlen. Naukowiec uważa, że oba wspomniane czynniki - brak acetylenu i wodoru - mogą wskazywać na istnienie życia opartego na metanie. Jeśli by się to potwierdziło, zyskalibyśmy dowód, iż życie może istnieć bez obecności wody w stanie ciekłym. W obecnym stanie wiedzy uważamy, że jej obecność jest konieczna, ale pojawia się coraz więcej prac naukowych wskazujących, że być może nie jest to warunek niezbędny. Niewykluczone, że ciekłą wodę z powodzeniem może zastąpić ciekły metan lub podobne do niego molekuły jak etan. Wszystko to pozostaje obecnie w sferze domysłów wymagających dalszych badań. Mark Allen z NASA Astrobiology Institute mówi, że nieobecność acetylenu na powierzchni da się wytłumaczyć też innymi niż biologiczne czynnikami. Jego zdaniem może dochodzić do sytuacji, w której oddziaływanie Słońca bądź promieniowania kosmicznego zmienia acetylen w lodowy areozol o składzie chemicznym, w którym nie ma sygnatury acetylenu.
  19. Po przebadaniu ponad 136 tys. ludzi ze 132 krajów świata okazało się, że choć zadowolenie z życia rośnie wraz z dochodami, niekoniecznie towarzyszy temu nasilenie pozytywnych uczuć. Oznacza to, że pieniądze dają poczucie bezpieczeństwa, ale już nie szczęście. Naukowcy analizowali dane zebrane przez Instytut Gallupa. Ich wyniki zostaną opublikowane w piśmie Journal of Personality and Social Psychology. Opinia społeczna zawsze dywaguje: czy pieniądze dają szczęście? Nasze studium pokazuje, że wszystko zależy od tego, jak definiujesz szczęście, ponieważ jeśli patrzysz na satysfakcję z życia, na to, w jaki sposób oceniasz swoje życie jako całość, widać dość silną korelację między dochodami a szczęściem. Z drugiej jednak strony, szokuje, jak słaby ma to związek z pozytywnymi uczuciami i radością – tłumaczy Ed Diener, emerytowany profesor psychologii na University of Illinois, a zarazem przedstawiciel Gallupa. W ramach pierwszego Gallup World Poll przeprowadzano w latach 2005-2006 wywiady z reprezentatywnymi próbami osób ze 132 państw świata, czyli ok. 96% światowej populacji. Dotyczyły one wielu różnych zagadnień. Na zamożniejszych obszarach z respondentami rozmawiano przez telefon, w biedniejszych pukano do ich drzwi. Skład próby odzwierciedla zróżnicowanie kulturowe, ekonomiczne i polityczne naszego globu. Pierwsza reprezentatywna dla Ziemi próba miała pomóc w znalezieniu odpowiedzi na pytanie, czemu szczęście jest wiązane z wyższymi dochodami. Badacze mieli dostęp do wielu danych nt. respondentów, m.in.: dochodu, oceny stopy życiowej, a także stopnia zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych, żywieniowych i psychologicznych. Ankietujący prosili ludzi o ogólną ocenę życia na skali od zera (najgorsze z możliwych) do 10 (najlepsze, jakie można sobie wyobrazić). Pytano również o pozytywne lub negatywne emocje przeżywane ubiegłego dnia oraz o to, czy ankietowani czują się szanowani, mają rodzinę i przyjaciół, na których mogą liczyć w trudnych chwilach, na ile czują się wolni, wybierając czynności wykonywane w ciągu dnia czy ucząc się nowych rzeczy. Podobnie jak wcześniej, ustalono, że zadowolenie z życia rośnie ze wzrostem osobistego i narodowego dochodu. Okazało się też, że pozytywne emocje, które także stają się nieco intensywniejsze pod wpływem pokaźniejszych sum zasilających regularnie czyjś budżet, są o wiele silniej związane z innymi czynnikami, takimi jak autonomia, wsparcie społeczne czy realizowanie się w pracy. To pierwsze badanie na skalę świata, które różnicuje między satysfakcją życiową, filozoficznym przekonaniem, że wiedzie się dobre życie i doświadczanymi na co dzień pozytywnymi lub negatywnymi emocjami. Dotąd skupiano się wyłącznie na zależności między zadowoleniem z życia a dochodem.
  20. Na University of Arizona przeprowadzono pierwszy eksperymentalny dowód na to, że Tytan, księżyc Saturna, jest w stanie podtrzymać życie. Ziemia i Tytan to jedyne duże ciała niebieskie w naszej najbliższej okolicy, które posiadają grubą atmosferę, w której dominuje azot. Tytan jest dlatego tak interesujący, gdyż posiada atmosferę zdominowaną przez azot, a chemia organiczna może odpowiedzieć nam na pytanie, jak rozpoczęło się życie na Ziemi. Azot to niezbędny składnik życia - mówi autor badań, Hiroshi Imanaka z uniwersyteckiego wydziału chemii i biochemii. Jednak w skład molekuł tworzących życie nie może wejść każda forma azotu. Najpierw musi ulec ona przekształceniu w bardziej aktywną, reaktywną formę. Imanaka we współpracy z Markiem Smithem utworzyli w laboratorium azotowo-metanową mieszaninę, podobną do atmosfery Tytana, a później, poddając gaz działaniu wysokoenergetycznych promieni ultrafioletowych zamienili ją w mieszaninę gazu zawierającą molekuły organiczne. Promieniowanie ultrafioletowe symulowało wpływ Słońca na atmosferę Tytana. Eksperyment pokazał, że w takich warunkach większość azotu zaczęła tworzyć stałe molekuły, a nie gazowe. To ważne odkrycie, gdyż wcześniejsze teoretyczne modele przewidywały, że proces ten będzie znacznie wolniejszy. Hiroshi Imanaka mówi, że Tytan wydaje się nam pomarańczowy właśnie z powodu organicznych molekuł unoszących się w jego atmosferze. Z czasem molekuły te mogą opadać na powierzchnię księżyca i tam mogą zostać poddane działaniu czynników, które mogą utworzyć życie. Obecnie jednak nie ma dowodu na to, że wspomniane cząsteczki rzeczywiście zawierają azot. Eksperyment z Arizony pokazuje jednak, iż jest to możliwe. Prowadzenie podobnych badań jest bardzo ważne z punktu widzenia eksploracji kosmosu. Pozwala to bowiem tak projektować urządzenia umieszczane w sondach, by szukały konkretnych rzeczy, których istnienie jest prawdopodobne. Możliwość znalezienia molekuł organicznych w atmosferze Tytana pojawiła się po misji sondy Cassini, której wyniki sugerowały, że promieniowanie ultrafioletowe powoduje powstawanie takich molekuł. By sprawdzić tę hipotezę Imanaka i Smith musieli z korzystać z synchrotonu Advanced Light Source w Berkeley. Kolejka naukowców do tego urządzenia jest jednak tak duża, że uczeni z Arizony mieli do dyspozycji jedynie dwa "okienka czasowe" w ciągu roku. Każde z nich składało się z 5-10 dni i 8 godzin do wykorzystania w ciągu każdego z nich. Dlatego też ich badania nie odpowiedziały na wszystkie pytania. Przeprowadzenie wszystkich eksperymentów zajęłoby bowiem lata. Początkowo, jak mówi Imanaka, atmosfera była wyjątkowo nerwowa, gdyż w analizowanym gazie nie mogli znaleźć azotu i nie mieli pojęcia, co się z nim dzieje. W końcu przeanalizowali za pomocą niezwykle zaawansowanych technik spektrometrycznych brązową maź, która osadziła się na cylindrze synchrotonu i znaleźli tam poszukiwany azot.
  21. Zagadka powstania życia to zagadka niczym jajko czy kura? Co było najpierw replikacja czy metabolizm? Jedno potrzebuje i wynika z drugiego. Naukowcy z brytyjskiego Uniwersytetu Leeds sądzą, że odpowiedzią jest trzeci element - energia - a wczesne życie mogło czerpać ją z prostych cząstek przypominających działaniem baterie. Istnieje wiele, często wzajemnie sprzecznych, teorii na temat powstania życia na Ziemi. Żadna jednak nie potrafi przekonująco wyjaśnić jak materia nieożywiona stała się Życiem. Każda żywa komórka wymaga dostarczania energii, tę zapewnia metabolizm. Energię w żywym organizmie przenoszą szczególne cząsteczki, z których najbardziej znaną jest ATP (adenozynotrifosforan). Ciało człowieka zawiera około 250 gramów tej substancji, to ilość energii porównywalna z baterią paluszkiem. Jest ona jednak w ciągłym użyciu w komórkach ciała, uczestnicząc w regeneracji i oddychaniu komórkowym. Te są sterowane przez enzymy. Tu jednak pojawia się problem, co było pierwsze. Nie można stworzyć ATP bez enzymów, nie można stworzyć enzymów bez ATP. Może jednak pierwotnie energia była dostarczana w inny, znacznie prostszy sposób? Zdaniem dra Terry'ego Kee właśnie tak mogło być, a kluczem są proste związki zwane pirofosforynami, które chemicznie funkcjonują bardzo podobnie do ATP - również przenoszą energię. Jednak nie potrzebują do tego enzymów. Byłyby to więc swojego rodzaju akumulatory energii. Zarówno ATP, jak i pirofosforyny swoje energetyczne właściwości zawdzięczają jednemu pierwiastkowi - fosforowi. On także tworzy szkielet DNA i jest niezastąpiony w strukturze ścian komórkowych, jego rola dla życia jest więc nieoceniona. Jego powszechność i niezastąpioność sprawia, że pomysł dra Kee wydaje się prawdopodobny. Kluczowa rola fosforu w powstaniu życia czyni intrygującą inną zagadkę - skąd odpowiednia ilość wzięła się w atmosferze wczesnej Ziemi. Jedna z teorii mówi, że został przyniesiony w licznych meteorytach bombardujących jej powierzchnię - jest bowiem często znajdowany w minerałach pochodzenia kosmicznego. Kwaśne środowisko wulkaniczne młodej Ziemi mogło sprzyjać powstawaniu właśnie pirofosforynów. Ale to już zagadka geologiczna. Badania będą kontynuowane we współpracy z NASA, która zainteresowała się pomysłem.
  22. Sony Computer Science Laboratories pracują nad okularami, które będą rejestrowały różne wydarzenia z punktu widzenia ich posiadacza. Urządzenie śledzi ruchy oczu i zapisuje to, na czym się skupiamy. Składa się ono z okularów, aparatu cyfrowego i działających na podczerwień diod LED. Diody oświetlają oko i na podstawie odbicia analizują ruch gałki ocznej. Kamera jest w stanie wykrywać i rejestrować obiekty oraz zapisywać tekst, na którym użytkownik się skupia. Okulary powstają przy współpracy z Uniwersytetem Tokijskim. Sam prototyp jest praktycznie gotowy. Największym zmartwieniem jego twórców jest obecnie zintegrowanie z urządzeniem źródła zasilania, które zapewniłoby długą pracę okularom.
  23. Uczeni z J. Craig Venter Institute po 15 latach badań stworzyli pierwszą w historii komórkę kontrolowaną przez sztucznie utworzony genom. Po raz pierwszy informacja z genomu została przywrócona do życia. To bardzo ważny krok - powiedział Chris Voigt z University of California, San Francisco. Uczeni zsyntetyzowali genom bakterii Mycoplasma mycoides, a następnie wszczepili go bakterii Mycoplasma capricolum. Gdy tylko komórka otrzymała nowy genom, natychmiast rozpoczęła wykonywanie zawartych w nim instrukcji. Zaczęła produkcję protein właściwych dla Mycoplasma mycoides. Kilka generacji później z komórek zniknęły wszelkie ślady Mycoplama capricolum. Naukowcy, by odróżnić zsyntetyzowany genom od jego wersji naturalnej, zawarli w nim kilka "znaków wodnych". Zakodowali w nim swoje nazwiska, kilka cytatów i adres witryny WWW. Opisane osiągnięcie to jedynie pokazuje, że być może w przyszłości posuniemy się dalej. Obecnie uczeni tylko wprowadzili do naturalnego genomu "znaki wodne" i usunęli geny, które mogłyby wywołać choroby. Jednak Craig Venter ma nadzieję, że w przyszłości, dzięki podobnym badaniom, będzie możliwe tworzenie nowych organizmów. Obecnie Venter pracuje m.in. na zlecenie NIH i firmy Novartis starając się udoskonalić proces tworzenia szczepionek antygrypowych tak, by do opracowywania nowej szczepionki wystarczyło pobranie kilku genów nowego szczepu. Z kolei na zlecenie ExxonMobil próbują zamienić komórki alg w wydajne fabryki zmieniające dwutlenek węgla w węglowodory, które trafiałyby do rafinerii i opuszczały ją jako paliwo. Inne potencjalne zastosowania najnowszego osiągnięcia to stworzenie syntetycznych mikroorganizmów oczyszczających wodę czy produkujących żywność. Uczeni mówią, że największym wyzwaniem genetyki jest obecnie rozdźwięk pomiędzy naszymi umiejętnościami syntetyzowania genomu - które są dość spore - a możliwościami zaprojektowania całego DNA.
  24. Przeprowadzone przez NASA badania wykazały, że marsjański grunt nadaje się do uprawy roślin. Ma on znacznie bardziej zasadowy odczyn, niż się spodziewano. Uczeni stwierdzili, że nadaje się do hodowli szparagów, ale nie truskawek. "Znaleźliśmy podstawę do potrzymania życia, składniki odżywcze" - mówi Sam Kounaves, chemik z University of Arizona. Naukowiec stwierdził, że w gruncie nie ma niczego toksycznego, jest on "bardzo przyjazny". Badania zostały przeprowadzone przez sondę Phoenix, która przetestowała 1 cm3 gruntu pobrany z głębokości 2,5 centymetra. Sonda przez najbliższe trzy miesiące będzie badała geologiczną historię Czerwonej Planety. Odkryła już ona ślady wody, wciąż jednak nie napotkała organicznego węgla.
  25. Olbrzymia niespodzianka czekała naukowców z NASA, którzy postanowili zbadać wody znajdujące się pod lodami Antarktyki. Wywiercili w nich dziurę, do której opuścili kamerę i na głębokości 180 metrów pod powierzchnią lodu, gdzie nie dochodzi światło, zauważyli zwierzę przypominające krewetkę. Stworzenie z gatunku Lyssianasid amphipod przysiadło nawet na kablu kamery. Zakładaliśmy, że tam niczego nie będzie - mówi Robert Bindschadler. Tymczasem udało się nakręcić dwuminutowy klip z udziałem zwierzęcia. Odkrycie to skłania uczonych do przemyślenia ich poglądów dotyczących życia w ekstremalnych warunkach. Skoro tak zaawansowane stworzenie może żyć w całkowitych ciemnościach w wyjątkowo mroźnych wodach poddane działaniu olbrzymiego ciśnienia, to niewykluczone jest istnienie życia np. na Europie, lodowym księżycu Jowisza. Co więcej, z wody wyciągnięto też długą mackę, która prawdopodobnie należała do 30-centymetrowej meduzy. To pierwsza tak skomplikowana forma życia, znaleziona pod lodem - mówi Cynan Ellis-Evans z British Antarctic Survey. Twierdzi on, że znalezione stworzenia mogły przepłynąć w to miejsce i nie przebywają w nim na stałe. Inni uczeni jednak wątpią w taki scenariusz, gdyż do najbliższych otwartych wód jest niemal 20 kilometrów. Mało prawdopodobne, by dwa różne stworzenia przebyły tę drogę i zostały znalezione na tak małej przestrzeni. Uczeni nie mają jednak pojęcia, czym w tak skrajnych warunkach mogą żywić się tak skomplikowane formy życia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...