Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'śpiączka' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 4 wyniki

  1. Ksenon, gaz szlachetny znany głównie jako źródło światła w nowoczesnych lampach samochodowych, może być także cennym lekiem ograniczającym uszkodzenia układu nerwowego. Niestety, ze względu na wysoką cenę jego stosowanie było dotychczas bardzo ograniczone. Na szczęście znalazła się jednak grupa naukowców, którzy spróbowali rozwiązać ten problem. Główną przyczyną zainteresowania ksenonem jest jego zdolność do wywoływania w bezpieczny sposób śpiączki. Stan taki pozwala na zmniejszenie zapotrzebowania tkanek na tlen, co chroni kluczowe organy (głównie mózg) przed niedostateczną podażą tego życiodajnego gazu. Niestety, zwyczajne podawanie ksenonu z butli nie wchodzi w rachubę, gdyż jego wchłanianie przez płuca jest minimalne, zaś zdecydowana większość jest bezpowrotnie tracona wraz z wydychanym powietrzem, co czyni tę metodę nieopłacalną. Na pomysł rozwiązania opisywanego problemu wpadli badacze kierowani przez dr. Johna Dingleya z University of Wales w Swansea. Opracowany przez nich aparat podaje pacjentowi zaprogramowaną mieszaninę ksenonu i tlenu, a następnie, zamiast pozwalać wydychanemu powietrzu uwalniać się, wychwytuje je. "Odzyskane" powietrze jest oczyszczane z dwutlenku węgla za pomocą filtra z wapna sodowego, czyli wodnego roztworu wodorotlenków wapnia, sodu i potasu. Uzyskany w ten sposób gaz jest analizowany, a następnie wzbogacany o odpowiednią ilość tlenu i ksenonu. Tak powstałą mieszankę ponownie podaje się pacjentowi. Największą zaletą aparatu opracowanego przez zespół dr. Dingleya jest drastyczne obniżenie kosztów terapii. Dzięki nowej metodzie utrzymanie pacjenta w stanie kontrolowanej spiączki przez godzinę kosztuje zaledwie 2 dolary. Jak nietrudno zauważyć, jest to cena pozwalająca na swobodne stosowanie nowej metody w praktyce klinicznej. Skuteczność aparatu potwierdzono w badaniach na noworodkach świń. Jak się okazało, podawanie ksenonu pozwoliło na wprowadzenie zwierząt w stan długotrwałej śpiączki przy zachowaniu wysokiego bezpieczeństwa terapii. Zespół dr. Dingleya ustalił także, że gaz działał szczególnie dobrze u zwierząt poddawanych równocześnie hipotermii, czyli wychłodzeniu organizmu - innej metodzie stosowanej powszechnie w celu ochrony organizmu przed uszkodzeniem. Obecnie nie wiadomo, kiedy wynalazek mógłby trafić na rynek. Został on jednak stworzony na bazie standardowych aparatów dostępnych w szpitalach, co pozwala liczyć na to, że opracowanie w pełni funkcjonalnej wersji maszyny jest osiągalne i możliwe do zrealizowania w niedługim czasie.
  2. Pająki kojarzą się z sieciami utkanymi z supermocnych nici, mało kto pomyślałby jednak, że podobnie jak zombi mogą zacząć funkcjonować jakby nigdy nic w parę godzin po utonięciu. Entomolodzy z Uniwersytetu w Rennes odkryli to przez przypadek, sprawdzając, jak długo zwierzęta te mogą przeżyć pod wodą. Eksperymenty przeprowadzono, ponieważ od dawna powtarzano, że niektóre pająki i owady są szczególnie odporne na utonięcie. Naukowcy zamierzali sprawdzić, czy pająki zamieszkujące zalewane powodziami bagna wyewoluowały w taki sposób, by przeżyć pod wodą dłużej od gatunków leśnych. Akademicy zebrali pająki reprezentujące 3 gatunki z rodziny pogońcowatych (Lycosidae). Dwa zamieszkiwały tzw. solne bagna, a jeden las. Sto dwadzieścia samic z każdego gatunku zanurzono w wodzie morskiej. Co dwie godziny stawonogi trącano szczoteczką, by sprawdzić, czy dają jeszcze jakieś znaki życia. Po upływie doby wszystkie wałęsaki leśne (Pardosa lugubris) wydawały się martwe. Gatunki mające na co dzień do czynienia z wodą przeżyły dłużej: Pardosa purbeckensis 28 godzin, a Arctosa fulvolineata aż 36 godzin. Francuzi zamierzali później zważyć nieżywe pająki, najpierw odłożyli je jednak na bok, by trochę obeschły. Ich plany spełzły na niczym, gdyż po upływie kilku godzin zwierzęta przechodził skurcz, a po jakimś czasie wstawały i zaczynały chodzić. Samice gatunku bijącego rekordy bezdechu pod wodą (Arctosa fulvolineata) ożywały średnio po 2 godzinach. W odróżnieniu od innych pająków ze słonych bagien, nie unikają one kontaktu z wodą. Pozostałe wolą się raczej wspiąć wyżej. Julien Pétillon, szef zespołu, arachnolog z Uniwersytetu w Ghent, podkreśla, że pająki najwyraźniej zapadają w śpiączkę, by poradzić sobie jakoś z zanurzeniem. Ich metabolizm przełącza się wtedy na tryb beztlenowy.
  3. Dwudziestego ósmego sierpnia 2005 roku 26-letni Josh Villa wracał do domu po wypiciu drinka z przyjacielem. Najechał na krawężnik, samochód wyrzuciło do góry, a kierowca wypadł na zewnątrz przez szybę. Doznał masywnego urazu głowy i na ponad rok zapadł w śpiączkę. Otwierał oczy, ale nie reagował na zewnętrzne bodźce. Wypisano go do domu, gdzie zaopiekowała się nim matka. Ostatnio wybudził się jednak ze śpiączki. Stało się to możliwe dzięki zastosowaniu pionierskiej metody stymulacji magnetycznej. Theresa Pape z Department of Veterans Affairs w Chicago uwzględniła przypadek Josha w 6-tygodniowym eksperymencie. Uczestnikom zakładano na czole cewkę elektromagnetyczną, która miała stymulować leżącą niżej tkankę mózgu. Metodę przezczaszkowej stymulacji magnetycznej (ang. transcranial magnetic stimulation, TMS) testowano wcześniej w odniesieniu do migreny, udaru, choroby Parkinsona oraz depresji. Uzyskano obiecujące rezultaty. Generowane przez zwoje szybko zmieniające się pole magnetyczne można wykorzystać albo do pobudzenia, albo do hamowania neuronów. W przypadku Villi chodziło, oczywiście, o pierwszy z wymienionych wariantów. Aktywowano komórki w prawej grzbietowo-bocznej korze przedczołowej. Obszar ten ma doskonałe połączenie z pniem mózgu, który z kolei wysyła do reszty mózgu sygnały, że należy utrzymywać stan czuwania. Na początku stan mężczyzny w ogóle się nie zmieniał. Przełom nastąpił dopiero po 15. sesji. Laurie McAndrews, matka chorego, opowiada, że zaczął wtedy odwracać głowę do mówiącej do niego osoby i wpatrywać się w nią. Był też w stanie wykonać proste polecania, np. śledzić ruch kciuka, oraz wypowiadać pojedyncze słowa (niewyraźnie, ale jednak). Eksperyment zakończył się po 30 sesjach. Bez cewki Villa szybko się męczył i jego stan nieco się pogorszył, ale i tak był dużo lepszy niż przed zastosowaniem TMS. Po 6 tygodniach zaordynowano mu jeszcze 10 sesji, ale nie przyniosły już żadnej poprawy. Wysłano go do domu, gdzie przebywa do dziś. Eksperci przestrzegają, że pojedynczy przypadek nie stanowi dowodu, że przezczaszkowa stymulacja magnetyczna naprawdę działa na pacjentów w śpiączce. Nawet po ośmiu miesiącach dość często zdarza się, że bez specjalnej interwencji pacjenci przechodzą ze stanu wegetatywnego do stanu minimalnej świadomości – zaznacza John Whyte z Moss Rehabilitation Research Institute w Filadelfii. Wyniki zespołu z Chicago są jednak bardzo interesujące, warto więc poświęcić więcej uwagi temu zagadnieniu.
  4. Amerykańscy lekarze wstrzyknęli znajdującemu się w stanie śpiączki pacjentowi biosyntetyczny klej, którego zadaniem było zatamowanie wypływu płynu mózgowo-rdzeniowego i przywrócenie przytomności. U chorego występowało obniżone ciśnienie wewnątrzczaszkowe, ponieważ w jednej z opon mózgowych, twardówce, powstał niewielki otwór. Wyciekał stamtąd płyn mózgowo-rdzeniowy. Pod kontrolą tomografii komputerowej zespół radiologów i neurochirurgów dokładnie zlokalizował uszkodzone miejsce i wprowadził przez nie igłę. Posłużono się powszechnie wykorzystywanym klejem (The Lancet). O osiągnięciu poinformował w zeszły piątek (25 maja) szef ekipy lekarzy, dr Wouter I. Shievink z Cedars-Sinai Medical Center w Los Angeles.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...