Search the Community
Showing results for tags ' prywatność'.
Found 4 results
-
Prawnikom Google'a nie udało się doprowadzić do odrzucenia przez sąd pozwu związanego z nielegalnym gromadzeniem danych użytkowników przez koncern. Sędzia Lucy Koh uznała, że Google nie poinformował użytkowników, iż zbiera ich dane również wtedy, gdy wykorzystują w przeglądarce tryb anonimowy. Powodzi domagają się od Google'a i konglomeratu Alphabet co najmniej 5 miliardów dolarów odszkodowania. Twierdzą, że Google potajemnie zbierał dane za pośrednictwem Google Analytics, Google Ad Managera, pluginów oraz innych programów, w tym aplikacji mobilnych. Przedstawiciele Google'a nie skomentowali jeszcze postanowienia sądu. Jednak już wcześniej mówili, że pozew jest bezpodstawny, gdyż za każdym razem, gdy użytkownik uruchamia okno incognito w przeglądarce, jest informowany, że witryny mogą zbierać informacje na temat jego działań. Sędzia Koh już wielokrotnie rozstrzygała spory, w które były zaangażowane wielkie koncerny IT. Znana jest ze swojego krytycznego podejścia do tego, w jaki sposób koncerny traktują prywatność użytkowników. Tym razem na decyzję sędzi o zezwoleniu na dalsze prowadzenie procesu przeciwko Google'owi mogła wpłynąć odpowiedź prawników firmy. Gdy sędzia Koh zapytała przedstawicieli Google'a, co koncern robi np. z danymi, które użytkownicy odwiedzający witrynę jej sądu wprowadzają w okienku wyszukiwarki witryny, ci odpowiedzieli, że dane te są przetwarzane zgodnie z zasadami, na jakie zgodzili się administratorzy sądowej witryny. Na odpowiedź tę natychmiast zwrócili uwagę prawnicy strony pozywającej. Ich zdaniem podważa ona twierdzenia Google'a, że użytkownicy świadomie zgadzają się na zbieranie i przetwarzanie danych. Wygląda na to, że Google spodziewa się, iż użytkownicy będą w stanie zidentyfikować oraz zrozumieć skrypty i technologie stosowane przez Google'a, gdy nawet prawnicy Google'a, wyposażeni w zaawansowane narzędzia i olbrzymie zasoby, nie są w stanie tego zrobić, stwierdzili. « powrót do artykułu
-
- prywatność
-
(and 2 more)
Tagged with:
-
Główny rywal facebookowego WhatsAppa, komunikator Telegram zyskał 25 milionów nowych użytkowników w ciągu ostatnich 72 godzin. Tym samym łączna liczba użytkowników Telegrama przekroczyła już 500 milionów. Wzrost popularności wydaje się mieć związek głównie z wysokim stopniem prywatności i bezpieczeństwa tego komunikatora. Nie bez znaczenia są też ostatnie działania Facebooka, cenzurującego swoich przeciwników politycznych. W grudniu ubiegłego roku Apple wprowadziło w sklepie AppStore tzw. etykiety prywatności. Firma zobowiązała wszystkich developerów, których oprogramowanie znajduje się w AppStore, do publicznego zaprezentowania informacji, jakie dane o użytkownikach są zbierane przez ich aplikacje. Działanie koncernu z Cupertino nie spodobało się Facebook'owi, który w wykupionych reklamach zaczął przekonywać, że działania Apple'a szkodzą małym firmom. Należący do Facebooka WhatsApp oskarżył Apple'a, że stosuje podwójne standardy. Jednak przedstawiciele Apple'a wyjaśnili, że nowe reguły dotyczą też ich własnych aplikacji. Zdenerwowaniu Facebooka trudno się dziwić. Etykiety prywatności pokazały bowiem, jak gigantyczną liczbę informacji zbierają o nas komunikatory Facebooka w porównaniu z konkurencyjnymi komunikatorami. To uświadomiło wielu internautom, że warto poszukać alternatywnych metod komunikowania się ze znajomymi. Czarę goryczy mogły przepełnić ostatnie wydarzenia, gdy Facebook bezterminowo zablokował konto prezydenta Trumpa. Wiele osób odebrało to jako przykład cenzury i ograniczania wolności słowa osobom o poglądach odmiennych od kierownictwa Facebooka. Jakby tego było mało przejściowo zablokowano nawet oficjalne konto Grupy Wyszehradzkiej, gdy pojawiły się na nim zapowiedzi prac nad rozwiązaniami prawnymi karzącymi internetowych gigantów za cenzurę. Takie wydarzenia mogły dolać oliwy do ognia. Tym bardziej, że WhatsApp zmienia od lutego zasady użytkowania aplikacji i jej użytkownicy będą musieli zgodzić się na dzielenie się danymi z Facebookiem. Zasady te nie mają obecnie zastosowania do mieszkańców Europy. Spotkały się jednak z szeroką krytyką. W takiej sytuacji wiele osób zdecydowało się na korzystanie z Telegrama. To istniejący od 7 lat komunikator, który w ostatnich miesiącach stał się główną platformą wymiany informacji wśród przeciwników reżimu Łukaszenki. Twórca Telegrama, Paweł Durov, wielokrotnie krytykował WhatsApp za podejście do kwestii ochrony prywatności użytkowników. Ludzie nie chcą już dłużej oddawać swojej prywatności w zamian za bezpłatne usługi. Nie chcą być dłużej zakładnikami monopolistów IT, którzy sądza, że mogą robić wszystko, bo mają dużą bazę użytkowników, mówi Durov. Z półmiliardową liczbą aktywnych użytkowników i rosnącą popularnością Telegram stał się największym schronieniem dla tych, którzy szukają bezpiecznej dbającej o prywatność platformy komunikacyjnej. My bardzo poważnie podchodzimy do naszych zobowiązań wobec użytkowników, dodaje Durov. Twórca Telegrama zapewnia, że od 2013 roku, kiedy to komunikator powstał, nie udostępniliśmy stronie trzeciej nawet pojedynczego bita danych nt. naszych użytkowników. Nie tylko Telegram zanotował wzrost liczby użytkowników. Liczba pobrań komunikator Signal wzrosła z 246 000 do 8,8 milionów tygodniowo. Wzrost był tak gwałtowny, że serwery Signala miały przejściowe kłopoty z obsłużeniem ruchu. Po tym, jak użytkownicy WhatsApp zaczęli porzucać ten komunikator na rzecz Telegrama i Signala, jego władze próbują ratować sytuację lepiej wyjaśniając nowe zasady prywatności. Nie pomaga w tym jednak fakt, że Facebook od dawna jest krytykowany za brak ochrony prywatności oraz zapędy cenzorskie. Nawet Elon Musk zachęca na Twitterze do korzystania z Signala. « powrót do artykułu
- 1 reply
-
- prywatność
- (and 4 more)
-
Niewykluczone, że Microsoft ponownie znajdzie się na celowniku urzędników. Jak zapewne niektórzy pamiętają, w przeszłości koncern z Redmond dość często miał kłopoty z amerykańskimi i europejskimi urzędami. Jednak w ostatnich latach działania urzędników skupiały się przede wszystkim na Facebooku, Amazonie, Google'u czy Apple'u. Postępowanie Microsoftu nie budziło zastrzeżeń, wydawało się, że firma ani nie wykorzystuje swojej rynkowej pozycji, ani nie narusza prawa. Jednak te czasy mogą właśnie odchodzić do przeszłości. Unia Europejska wysyła sygnały, że j Windows 10 oraz Office naruszają przepisy GDPR regulujące kwestie prywatności. Konsekwencje śledztwa w UE mogą być zaś na tyle poważne, że nie można wykluczyć, iż działaniami Microsoftu zajmą się też odpowiednie władze w USA. Wątpliwości europejskich urzędników budzi sposób zbierania informacji przez Windows 10. Pytania pojawiały się już przed uchwaleniem GDPR w marcu ubiegłego roku. Na przykład w 2017 roku holenderska Agencja Ochrony Danych uznała, że sposób zbierania danych telemetrycznych przez Windows 10 narusza prawo. Koncern nie został ukarany, ale nakazano mu zmianę sposobu zbierania danych. Microsoft wprowadził żądane zmiany w kwietniu 2018 roku. Udostępniono wówczas m.in. Diagnostic Data Viewer, a koncern ogłosił, że narzędzie to czyni zbieranie danych w pełni transparentnym. Pojawiły się jednak głosy,że Diagnostic Data Viewer niczego nie czyni bardziej przejrzystym. Jego użytkownik otrzymuje bowiem długą listę niewiele mówiących informacji, takich jak „TelClinetSynthetic.PdcNetworkActivation_4” czy „Microsoft.Windows.App.Browser.IEFrameProcessAttached”. Kliknięcie na tak opisane pozycje wyświetla użytkownikowi kod, który trudno jest analizować nawet specjalistom. Holendrzy zabrali się za analizowanie informacji, jakie użytkownik może uzyskać dzięki Diagnostic Data Viewer i doszli do wniosku, że narzędzie spełnia wymagania, jakie postawili Microsoftowi. Zauważyli jednak coś jeszcze. Narzędzie pokazało bowiem, że Microsoft zdalnie zbiera jeszcze inne dane użytkowników. To zaś oznacza, że firma nadal może naruszać przepisy, stwierdzili przedstawiciele Agencji Ochrony Informacji. Holendrzy powiadomili o sprawie irlandzki Komitet Ochrony Danych, gdyż to właśnie w Irlandii mieści się europejska kwatera główna Microsoftu. To Irlandczycy mają zbadać, czy Microsoft narusza GDPR. Na razie sprawa nie wygląda dla Microsoftu korzystnie. Holendrzy stwierdzili odkryli bowiem, że Microsoft zbiera dane diagnostyczne i niediagnostyczne. Chcielibyśmy wiedzieć, czy zbieranie danych niediagnostycznych jest konieczne i czy użytkownicy są o tym w jasnym sposób informowani. Jeśli europejskie urzędy stwierdzą, że Microsoft narusza przepisy, to koncernowi może grozić grzywna sięgająca nawet 4 miliardów dolarów. Jeśli zaś europejskie urzędy dojdą do wniosku, że Microsoft narusza przepisy, to koncernowi może grozić podobne postępowanie w USA, zarówno przed Kongresem jak i przed władzami poszczególnych stanów, które tworzą własne przepisy dotyczące prywatności. Ostatnie problemy z amerykańskimi « powrót do artykułu
-
Jak dowiedział się serwis TechCrunch, Gmail przygotowuje opcję samoniszczących się e-maili. Już teraz właściciele niektórych kont mogą skorzystać z ikonki niewielkiej kłódki pojawiające się przy tworzeniu nowej wiadomości. Po jej kliknięciu ustawimy w mailu tryb poufny, który uniemożliwi skopiowanie, przesłanie dalej i wydrukowanie wiadomości. Najprawdopodobniej można też ustawić wygaśnięcie informacji po zadanym czasie oraz wprowadzić wymóg uwierzytelnienia się odbiorcy za pomocą dwustopniowego systemu, w tym wiadomości SMS. Nie jest jasne, czy maile są automatycznie są szyfrowane po wybraniu trybu poufnego. Ponadto poufność jest tutaj dość umowna, gdyż nadal istnieje możliwość wykonania zrzutu ekranowego wiadomości, możliwe jest zatem jej późniejsze wydrukowanie czy przesłanie. Nie wiadomo też, czy opcja wygasających maili będzie działała tylko w obrębie kont Gmaila, czy też wiadomość wygaśnie nawet wówczas, gdy jej odbiorca ma pocztę w innym serwisie. « powrót do artykułu