Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów ' płaz' .
Znaleziono 4 wyniki
-
X. truncata – pierwszy znany nam płaz zapylający?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Zapylacze to w naszej świadomości przede wszystkim owady, głównie pszczoły czy trzmiele, chociaż ważną rolę odgrywają również motyle, w tym ćmy. Czasami przypomnimy sobie, że w innych strefach klimatycznych zapylaczami są również ptaki. Z Brazylii nadeszła właśnie informacja o możliwym odkryciu niezwykłego zapylacza. Może nim być Xenohyla truncata z rodziny rzekotkowatych. Jeśli dalsze badania potwierdzą przypuszczenia naukowców, będzie to pierwszy znany nam płaz zapylający. W grudniu 2020 roku naukowcy z Universidade Federal de Mato Grosso oglądali w pobliżu miasta Armação dos Búzios grupę nadrzewnych Xenohyla truncata jedzących owoce. Wcześniejsze badania żołądków okazów znajdujących się w zbiorach muzealnych pokazało, że jest to jeden z niewielu płazów żywiących się owocami. W pewnym momencie naukowcy zauważyli, że jedno ze zwierząt weszło do wnętrza kwiatu, by pożywić się nektarem, a gdy wyszło, do jego grzbietu przyczepiony był pyłek. Uczeni przypominają, że dotychczas fotografowano płazy na kwiatach, ale nigdy nie zaobserwowano interakcji pomiędzy zwierzęciem a kwiatem. Zaobserwowane zjawisko dało silne podstawy do wysunięcia hipotezy, że Xenohyla truncata może być pierwszym znanym płazem zapylającym. Jednoznaczne potwierdzenia tego przypuszczenia wymaga jednak dalszych badań. Specjaliści mówią, że konieczna będzie obserwacja kwiatów za pomocą kamer lub ustawienie przy niektórych kwiatach barier, by sprawdzić, czy odnoszą one mniejszy sukces reprodukcyjny, gdy płazy nie mają do nich dostępu. Konieczne jest też sprawdzenie, czy pyłek przyczepiający się do grzbietu Xenohyla truncata nie ulega uszkodzeniu, czy rzeczywiści jest on następnie pozostawiany w innych kwiatach i czy wizyty płazów w kwiatach mają widoczny wpływ na reprodukcję drzew. Jeśli potwierdzi się, że X. truncata zapyla drzewa, będzie to kolejny dowód, jak mało wiemy o środowisku naturalnym. Dopiero w ostatnich latach odkryliśmy, że rośliny są zapylane przez jaszczurki, oposy, szczury czy karaluchy. Xenohyla truncata to gatunek zagrożony, ludzie w coraz większym stopniu niszczą ich środowisko naturalne osiedlając się w pobliżu terenów zajętych przez te zwierzęta. A bliskość ludzkich osiedli oznacza, że płazy padają ofiarami kotów, a gdy wejdą do domu, są często zabijane. Tymczasem być może jest to jedyny na świecie płaz zapylający. Jeśli więc stracimy ten gatunek, stracimy też unikatową ekologiczną interakcję zachodząca pomiędzy płazami a roślinami, mówi biolog Carlos Henrique de-Oliveira-Nogueira. Opisujący badania artykuł Between fruits, flowers and nectar: The extraordinary diet of the frog Xenohyla truncata został opublikowany na łamach Food Webs. « powrót do artykułu-
- Xenohyla truncata
- płaz
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Gdy giną płazy, ludzie częściej chorują na malarię
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Humanistyka
Stabilne ekosystemy niosą ze sobą wiele korzyści koniecznych do ludzkiego dobrostanu, w tym zachowania zdrowia. Jeśli pozwolimy na masowe zniszczenia w ekosystemach, odbije się to na zdrowiu ludzkiej populacji w sposób, który trudno przewidzieć i kontrolować, mówi profesor Michael Springborn z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis. Uczony stał na czele grupy badawczej, która wykazała, że wymieranie płazów w Panamie i Kostaryce doprowadziło do wzrostu liczby przypadków malarii wśród ludzi. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat z wielu miejsc Ameryki Południowej – i nie tylko, bo problem dotyczy całej Ziemi – zaczęły znikać żaby, salamandry i inne płazy. Poza ekologami mało kto zwrócił na to uwagę. Jednak spadki te miały bezpośredni wpływ na ludzkie zdrowie. Naukowcy poinformowali na łamach Environmental Research Letters, że w szczytowych okresach spadku liczby płazów w Panamie i Kostaryce doszło w tych krajach do wzrostu przypadków malarii o 1 osobę rocznie na 1000. Oba kraje liczą ponad 9 milionów obywateli, a to oznacza, że roczna liczba przypadków malarii zwiększyła się tam o ponad 9000. Od początku lat 80. do połowy lat 90. w Kostaryce rozprzestrzeniał się śmiertelny dla płazów patogen grzybiczny Batrachochytrium dendrobatidis. W Panamie dziesiątkował zwierzęta jeszcze dłużej. W sumie na całym świecie B. dendrobatidis zabił co najmniej 90 gatunków płazów i przyczynił się do spadków wśród kolejnych 500 gatunków. Wkrótce po szczytach jego rozpowszechnienia Kostaryka i Panama doświadczyły wzrostu liczby przypadków malarii. Wiadomo, że żaby czy jaszczurki zjadają każdego dnia setki komarzych jajek. Malaria zaś jest przenoszona przez komary. Dlatego też naukowcy postanowili sprawdzić, czy istnieje związek pomiędzy spadkiem liczby płazów, a wzrostem zapadalności na malarię. Od pewnego czasu wiemy, że istnieją złożone związki pomiędzy zdrowiem ekosystemów a zdrowiem ludzi, jednak badanie tych związków jest niezwykle trudne, mówi doktor Joakim Weill z UC Davis. Uczeni przeanalizowali informacje dotyczące ekologii płazów, dane z opieki zdrowotnej oraz wykorzystali modele ekonomiczne do zbadania wzajemnych wpływów obu zjawisk. Analiza wykazała bezsprzeczny związek pomiędzy czasem i miejscem rozprzestrzeniania się B. dendrobatidis, a czasem i miejscem zwiększenie przypadków malarii. Nie znaleziono przy tym żadnego innego czynnika, który tłumaczył by obserwowane wzrosty liczby zachorowań. « powrót do artykułu -
Śmiercionośny grzyb zaraża zagrożone gatunki w Indiach
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Śmiertelnie niebezpieczny grzyb, który doprowadził do zagłady całych gatunków w Ameryce Południowej, pojawił się u krytycznie zagrożonych płazów w Indiach. Mowa o grzybie Batrachochytrium dendrobatidis (Bd), który może wywołać śmiertelną chytridiomikozę, uszkadzającą układ oddechowy i nerwowy. Bd w Indiach po raz pierwszy zauważono w 2011 roku w Rezerwacie Bioróżnorodności Western Ghats. To jeden z ośmiu najważniejszych rezerwatów bioróżnorodności na świecie, a odkrycie Bd u skrajnie zagrożonych endemicznych ropuch z gatunku Xanthophryne tigerina oraz płazów bezogonowych z gatunku Fejervarya cf. sahyadris to powód do poważnych zmartwień. Z artykułu opublikowanego na łamach Royal Society Open Science dowiadujemy się, że nie znaleziono na razie dowodów, by w Western Ghats pojawiła się chytridimikoza. Western Ghats to największe w Indiach skupisko rzadkich płazów, a wiele z żyjących tutaj gatunków znajduje się na liście zagrożonych. Odkrycie wśród nich Bd to poważny problem. Jednak w tym momencie nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy to infekcja z dalekiej przeszłości, czy coś nowego. Jednak w przeszłości obserwowaliśmy, jak chytridimikoza powodowała spadki lub całkowite zniknięcie populacji płazów w innych miejscach na świecie. Musimy więc szybko zrozumieć wszelkie czynniki, które mogą decydować o jej pojawieniu się w Western Ghats, gdzie płazy stoją przed takimi zagrożeniami jak utrata i degradacja habitatów, zanieczyszczenie środowiska i choroby, mówi jeden z głównych autorów badań Christopher Thorpe. Naukowcy z Plymouth pracują w Western Ghats od lat. Ostatnio odwiedzili 13 miejsc na północy tego łańcucha wzgórz i zbadali 118 płazów z 21 gatunków. Aż u 79% zwierząt znaleziono Bd. Na szczęście u żadnego z nich koncentracja pasożyta nie była na tyle duża, by wywołać chorobę. « powrót do artykułu-
- Batrachochytrium dendrobatidis
- chytridiomikoza
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Obecne działania mające na celu ochronę największego płaza na Ziemi, skrajnie zagrożonej salamandry olbrzymiej chińskiej, mogą doprowadzić do zniknięcia jej podgatunków, ostrzegają autorzy najnowszych badań. Po przeanalizowaniu genomów 70 dzikich salamander i 1034 zwierząt hodowanych na farmach, naukowcy stwierdzili, że żyjąca na wolności Andrias davidianus składa się z 5 podgatunków, które oddzieliły się od siebie przed 5 do 10 milionów lat temu. Natomiast wśród salamander z farm zauważono wysoki stopień wymieszania pomiędzy podgatunkami. To zaś oznacza, że obecna praktyka ochrony salamander prowadzi do zaniku podgatunków, a zatem do ich wyginięcia. Salamandra olbrzymia chińska była niegdyś szeroko rozpowszechniona w Chinach. Jednak działalność człowieka, niszczenie habitatów i zanieczyszczenia rzek spowodowały, że gatunek jest skrajnie zagrożony. Obecnie na wolności żyje kilkadziesiąt tysięcy przedstawicieli salamandry olbrzymiej chińskiej. Liczebność osobników hodowanych na farmach sięga kilku milionów. Zwierzęta te są jednak hodowane w celach spożywczych, a nie w celu ochrony gatunku. Chiński rząd od pewnego czasu wspiera program wypuszczania salamander na wolność. To rodzi znane dotychczas problemy, jak ryzyko zarażenia dzikiej populacji nieznanymi chorobami, zawleczonymi przez hodowlane, nieleczone salamandry. Teraz doszedł do tego kolejny problem. Wszystko wskazuje więc na to, że aby ochronić dziką salamandrę, chiński rząd będzie musiał prowadzić wysoce specjalistyczny program, który uwzględni zróżnicowanie podgatunków Andrias davidianus. Dodatkowym problemem jest fakt, że hodowlane salamandry osiągają wysokie ceny w restauracjach, stały się produktem luksusowym, co tylko zachęca kłusowników do przetrzebienia dzikiej populacji. Jest to tym łatwiejsze, że zwierzęta te bardzo łatwo jest złapać. Działalność człowieka spowodowała, że w ciągu ostatnich 3 pokoleń liczebność dzikiej populacji spadła o 80%. « powrót do artykułu
-
- salamandra chińska olbrzymia
- płaz
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: