Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów ' oceany' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 4 wyniki

  1. W latach 2009–2012 naukowcy podróżujący na statku badawczym Tara zebrali próbki wody oceanicznej z całego świata. Posłużyły one naukowcom do zbadania populacji wirusów występujących w wodzie oceanów. Guillermo Domínguez-Huerta z Ohio State University i jego zespół ogłosili właśnie wyniki badań nad wirusami RNA. Naukowcy poinformowali, że udało im się zidentyfikować ponad 5000 typów wirusów RNA, z których niemal wszystkie nie były dotychczas znane nauce. Uczonych interesowała przede wszystkim rola wirusów w pochłanianiu węgla. Każdego dnia olbrzymie ilości martwego planktonu opadają na dno oceanów, więżąc w ten sposób węgiel z atmosfery. Może on pozostać na dnie przez miliony lat. Mechanizm ten, zwany biologiczną pompą węglową, pozwala na wycofanie z atmosfery nawet 12 miliardów ton węgla rocznie. Uczeni chcieli się dowiedzieć, w jaki sposób wirusy wpływają na ten proces. Zdaniem Domíngueza-Huerty, co najmniej 11 z nowo odkrytych wirusów RNA infekuje plankton. Gdy ludzie myślą o wirusach, myślą o chorobach, a nie o oczyszczeniu atmosfery z dwutlenku węgla, stwierdza uczony. Wirusy, infekując plankton, mogą wpływać na jego możliwości przeżycia, a co za tym idzie, na ilość CO2 wycofywanego z atmosfery. Co interesujące, okazało się, że wiele wirusów RNA jest w stanie zmieniać metabolizm swoich gospodarzy używając do tego celu genów ukradzionych samemu gospodarzowi. Mechanizm taki mógł wyewoluować po to, by wirusy były sobie w stanie poradzić w niezwykle ubogich w składniki odżywcze otwartych wodach oceanicznych. To może być kolejna droga, za pomocą której wirusy mogą wpływać na biologiczną pompę węglową. W czasie badań naukowcy zauważyli, że bioróżnorodność wirusów w Arktyce i Antarktyce jest wyższa, niż się spodziewano. Zwykle bowiem bioróżnorodność jest wyższa bliżej równika i spada w miarę zbliżania się do biegunów. Wydaje się, że jeśli chodzi o bioróżnorodność, to wirusy nie przejmują się temperaturami. Wydaje się, że na obszarach polarnych dochodzi do większej liczby interakcji pomiędzy wirusami a organizmami komórkowymi. To pokazuje, że wysokie zróżnicowanie jest tutaj spowodowane faktem, że wiele gatunków wirusów konkuruje o tego samego gospodarza. Jest mniej gatunków gospodarzy, ale więcej gatunków wirusów, mówi Ahmed Zayed, jeden ze współautorów badań. Wyniki badań pozwolą lepiej określić, które obszary oceanów pochłaniają więcej węgla, a które mniej, posłużą do udoskonalenia modeli klimatycznych, a być może w przyszłości – manipulując wirusami RNA w oceanach – będziemy w stanie sterować ilość pochłanianego przez nie węgla. « powrót do artykułu
  2. Australijska państwowa agencja badawcza, CSIRO, szacuje, że na dnie oceanów zalega co najmniej 14 milionów ton mikroplastiku. To aż 25-krotnie więcej niż szacowano do tej pory. Jednak naukowcy z CSIRO są pewni swoich danych i mówią o przeprowadzeniu pierwszych globalnych szacunków zanieczyszczenia dna plastikiem. Naukowcy wykorzystali robota, który pobrał próbki z dna do głębokości nawet 3000 metrów. "Odkryliśmy, że głębie oceaniczne to miejsce, do którego trafia mikroplastik. Byliśmy zaskoczeni znajdując go w tak odległych miejscach", mówi główna autorka badań, Denise Hardesty. Autorzy badań, które opublikowano w recenzowanym Frontiers in Marine Science, zauważają, że obszary, gdzie po powierzchni pływa więcej plastiku, mają generalnie więcej mikroplastiku na dnie. Plastik, który trafia do oceanów, ulega degradacji, rozpada się i zamienia w mikroplastik. Ten zaś tonie i osiada na dnie, mówi Justine Barrett. W ramach badań robot zbierał osady w 6 miejscach położonych na głębokości od 1655 do 3062 metrów. Miejsca te znajdowały się w odległości od 288 do 356 kilometrów od wybrzeża Australii. Okazało się, że w 1 grami suchych osadów dennych znajduje się od 0 do 13,6 fragmentów mikroplastiku. Mediana wynosiła 1,26 kawałka mikroplastiku na 1 gram osadów. Na tej podstawie uczeni ostrożnie szacują, że dno oceaniczne pokryte jest 14 milionami ton plastiku. « powrót do artykułu
  3. Świat ma coraz większy problem z plastikowymi odpadami. By mu zaradzić chemicy z Cornell University opracowali nowy polimer o właściwościach wymaganych w rybołówstwie, który ulega degradacji pod wpływem promieniowania ultrafioletowego, dowiadujemy się z artykułu opublikowanego na łamach Journal of the American Chemical Society. Stworzyliśmy plastik o właściwościach mechanicznych wymaganych w komercyjnym rybołówstwie. Jeśli  wyposażenie to zostanie zgubione w wodzie, ulegnie degradacji w realistycznej skali czasowej. Taki materiał może zmniejszyć akumulowanie się plastiku w środowisku, mówi główny badacz, Bryce Lipinski, doktorant z laboratorium profesora Geoffa Coatesa. Uczony przypomina, że zgubione wyposażenie kutrów rybackich stanowi aż połowę plastikowych odpadów pływających w oceanach. Sieci i liny rybackie są wykonane z trzech głównych rodzajów polimerów: izotaktycznego polipropylenu, polietylenu o wysokiej gęstości oraz nylonu-6,6. Żaden z nich nie ulega łatwej degradacji. Profesor Coates od 15 lat pracuje na nowym rodzajem plastiku o nazwie izotaktyczny tlenek polipropylenu (iPPO). Podwaliny pod stworzenie tego materiału położono już w 1949 roku, jednak zanim nie zajął się nim Coates niewiele było wiadomo o jego wytrzymałości i właściwościach dotyczących fotodegradacji. Lipinski zauważył, że iPPO jest zwykle stabilny, jednak ulega degradacji pod wpływem promieniowania ultrafioletowego. W laboratorium widać skutki tej degradacji, jednak są one niewidoczne gołym okiem. Tempo rozpadu tworzywa zależy od intensywności promieniowania. W warunkach laboratoryjnych łańcuch polimerowy uległ skróceniu o 25% po 30-dniowej ekspozycji na UV. Ostatecznym celem naukowców jest stworzenie plastiku, który będzie rozpadał się całkowicie i nie pozostawi w środowisku żadnych śladów. Lipinski mówi, że w literaturze fachowej można znaleźć informacje o biodegradacji krótkich łańcuchów iPPO. Uczony ma jednak zamiar udowodnić, że całkowitemu rozpadowi będą ulegały tak duże przedmioty jak sieci rybackie. « powrót do artykułu
  4. Nowa globalna analiza danych nt. połowu ryb wskazuj, że w ciągu ostatnich 65 lat floty rybackie uległy podwojeniu, a jednocześnie wskaźnik CPUE (catch per unit effort), określający efektywność połowów, zmniejszył się o 80%. Dzięki badaniom przeprowadzonym przez Uniwersytet Tasmanii i australijską federalną organizację badawczą CSIRO dowiadujemy się, że globalna flota połowowa zwiększyła się z 1,7 jednostek w roku 1950 do 3,7 miliona w roku 2015. Jednocześnie, pomimo coraz większego zaawansowania technologicznego statków rybackich, wydajność połowów jest 5-krotnie mniejsza niż w roku 1950. Główny autor badań, doktorant Yannic Rousseau mówi, że to wyraźny dowód na to, że człowiek wywiera coraz więszą presję na zasoby morskie oraz że znacząco spadła liczba ryb. Od 65 lat coraz większa liczba łodzi próbuje złapać coraz mniejszą liczbę ryb. Od 1950 roku gwałtowny wzrost flot rybackich w Azji znacząco skompensował niewielkie spadki liczebności tych flot w Ameryce Północnej i Europie Zachodniej. Największy wzrost odnotowujemy w liczbie łodzi silnikowych. To znacząca zmiana w porównaniu z przeszłością, kiedy to cechą charakterystyczną flot rybackich Azji i Afryki był tradycyjny napęd wiosłowy. Jednak mimo coraz bardziej zaawansowanej technologii i rosnącej liczby łodzi, współczesna zmotoryzowana flota rybacka musi się bardziej napracować, by złapać mniej ryb, dodaje. CPUE to wskaźnik, który odzwierciedla, ile ryb jest łapanych na jednostkę wydatkowanego wysiłku, na przykład na dzień połowowy. Uzyskane przez nas wyniki kreślą czarny scenariusz stanu zasobów oceanicznych. W ostatnich latach doszło do gwałtownego spadku wskaźnika CPUE w Południowo-Wschodniej Azji, Ameryce Łacińskiej i na południu Morza Śródziemnego, co pokazuje, że tamtejsze zasoby ryb są odławiane znacznie szybciej, niż są w stanie się odnawiać. Badania wykazują też, że w krajach rozwiniętych, takich jak Australia, efektywne zarządzanie połowami oraz gwałtowny spadek liczebności floty rybackiej w ciągu ostatniej dekady, doprowadziły do ustabilizowania się wskaźnika CPUE. Mimo to, patrząc na obecne trendy, możemy spodziewać się, że do połowy bieżącego wieku flota połowowa wzrośnie o kolejny milion jednostek i będzie ona w jeszcze większym stopniu zmotoryzowana, dodaje Rousseau. To dodatkowo postawi pod znakiem zapytania możliwość zrównoważonego rybołówstwa. Powinno to szczególnie martwić ludzi zamieszkujących takie regiony jak Azja Południowo-Wschodnia, których byt w dużej mierze zależy od ryb. Konieczne jest pilne wprowadzenie globalnych rozwiązań pozwalających na lepsze zarządzanie światowymi zasobami oceanicznymi. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...