Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów ' kapsuła czasu' .
Znaleziono 5 wyników
-
W poniedziałek (28 sierpnia) w akademii West Point otwarto kapsułę czasu. Została ona schowana w 1828 r. w podstawie pomnika Tadeusza Kościuszki. Wewnątrz ołowianej skrzynki znaleziono 6 srebrnych monet oraz medal pamiątkowy. Otwarciem kapsuły zajął się zespół archeologiczny. Choć z wydarzeniem wiązano duże nadzieje (spodziewano się ujawnienia pamiątek wojskowych bądź historycznych dokumentów), początkowo wydawało się, że w kapsule znajduje się wyłącznie stwardniałe błoto. Na szczęście później dokładniej przyjrzano się zawartości pudełka i okazało się, że coś w nim jednak było. Gdy emocje opadły, archeolog z West Point, Paul Hudson, przeszukał osady w laboratorium. W pewnym momencie zauważył rant pierwszej monety... Monety wybito w okresie między 1795 a 1828 r. Mają one nominał od 1 centa do 1 dolara. Dolar Draped Bust (ang. Draped Bust Dollar) to amerykańska srebrna moneta obiegowa, zaprojektowana przez malarza Gilberta Stuarta. Wybijano ją w latach 1795-1803. Ta znaleziona w West Point pochodzi z 1800 r. Medal pamiątkowy z kapsuły - Erie Canal Celebration Medal - ma średnicę 8,1 cm i datuje się na 1826 r. Upamiętnia ukończenie kanału Erie. Budowa szlaku wodnego trwała 8 lat (od 1817 do 1825 r.). Władze uczelni zapowiadają, że prace konserwatorskie będą kontynuowane. Hudson chce przeanalizować osady, by spróbować określić, co jeszcze mogło się kiedyś znajdować w pudełku. Jak podkreślono w artykule AP, wiele wskazuje na to, że wilgoć i być może osady dostały się do środka przez nieszczelne spojenie. Kapsułę odkryto w ramach prac związanych z renowacją pomnika Kościuszki (w 2021 r. podczas inspekcji zidentyfikowano pęknięcia różnych jego części). Badania obrazowe pojemnika, prowadzone przez specjalistów z Wydziału Fizyki i Inżynierii Nuklearnej, nie dały rozstrzygających rezultatów, dlatego zdecydowano się na jego otwarcie. « powrót do artykułu
- 2 odpowiedzi
-
- West Point
- pomnik Tadeusza Kościuszki
- (i 5 więcej)
-
Podczas nurkowania w Jeziorze Durowskim w Wągrowcu (woj. wielkopolskie) członkowie grupy Hennil znaleźli kapsułę czasu z dokumentem z 20 września 1936 r. - zobowiązaniem 4 harcerzy z zastępu Niedźwiadki, który działał w Wągrowcu w okresie międzywojennym. Szesnastego października nurkowie natrafili na butelkę, która prezentowała się inaczej niż przedmioty zazwyczaj znajdowane podczas takich eskapad albo widywane na co dzień w sklepach. Butelka wyróżniała się, miała bowiem m.in. przedwojenny porcelanowy korek. Wewnątrz nurkowie zobaczyli zwinięty papier i kamyczki, które miały całość dociążyć. Jak wyjaśnili nurkowie w rozmowie z Beniaminem Piłatem z RMF FM, podczas wychodzenia na powierzchnię butelka uległa rozszczelnieniu. Gdy odpadł korek, do środka napłynęła woda. Oskarowi Piechowiakowi udało się jednak wydostać lekko nasiąknięty dokument za pomocą pęsety. Jadwiga Mianowska z Komisji Historycznej Hufca ZHP Wągrowiec powiedziała reporterowi, że dzięki podpisaniu zobowiązania czterej chłopcy mogli zdobyć kolejny stopień. Wacław Dróbka, Jan Waligórski, Kazimierz Wyrembek i Jan Tomaszewski zobowiązywali się do niespóźniania się na zbiórki, regularnego płacenia składek, a także do podchodzenia z szacunkiem do kobiet oraz wszystkich członków drużyny. Mianowska dodaje, że w okresie międzywojennym składanie w ten sposób przysiąg czy zobowiązań nie było niczym dziwnym. Zakopywano je przeważnie na rok i później wracano do nich, by sprawdzić, czy udało się spełnić dane słowo. Dokument znaleziony przez płetwonurków z grupy Hennil wrzucono do pobliskiego Jeziora Kobyleckiego. « powrót do artykułu
-
- Jezioro Durowskie
- Wągrowiec
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pierwszego października w rozbudowywanym Planetarium Śląskim w Chorzowie wmurowano kapsułę czasu, która ma zostać otwarta za 40 lat - 4 kwietnia 2061 r. W umieszczonej w atrium kapsule znajdują się, m.in.: maseczka, informacje o stanie współczesnej wiedzy astronomicznej, pendrive ze zdjęciami z budowy Planetarium-Śląskiego Parku Nauki czy aktualne pieniądze. Jak wyjaśnił Stefan Janta, dyrektor Planetarium, szukano dobrej daty na otwarcie kapsuły. Ostateczny wybór padł na 4 kwietnia 2061 roku, gdyż wtedy z terenu Polski widoczne będzie całkowite zaćmienie księżyca. Kapsuła czasu Łącznie w kapsule umieszczono 12 przedmiotów. Oprócz wspominanych na początku, dla potomnych zostawiono list z podpisami marszałka i wicemarszałka województwa śląskiego oraz przewodniczącego sejmiku, kalendarz astronomiczny na 2021 r., gazetę z dnia zakopania kapsuły ("Dziennik Zachodni"), miesięcznik "Dwa kwadranse", długopis, ściereczkę do czyszczenia okularów, kartę pamięci z filmem z uroczystości umieszczenia kapsuły, a także listę wszystkich rzeczy. Rozbudowa i modernizacja Termin zakończenia prac był odsuwany (przyczyniło się do tego kilka czynników). Jeśli uda się zrealizować plan, pod koniec maja przyszłego roku Planetarium zostanie oddane do użytku. Firma Budimex zejdzie z budowy pod koniec lutego, a potem będą miały miejsce odbiory. Jak podkreślono na stronie instytucji, Planetarium Śląskie wzbogaci się o budynek o powierzchni ponad 2,5 tys. m2. Jego większa część będzie się mieścić pod ziemią (ma to związek z faktem, że siedziba placówki jest wpisana na listę zabytków i nie można naruszać jej kształtu). Znajdą się tam, między innymi, sale wykładowe, pracownie, a także interaktywna ekspozycja edukacyjna prezentująca w zupełnie nowatorski sposób zagadnienia z trzech dziedzin nauki: sejsmologii, meteorologii oraz astronomii. Jeżeli chcemy zaprezentować sejsmologię - trzęsienie ziemi, to zaprosimy [widza] na platformę, na której będzie można wgrać dowolne trzęsienie ziemi lub wstrząs górniczy i on będzie mógł jeden do jeden przeżyć to w specjalnym pokoju, który te wstrząsy odtworzy, zarówno amplitudy, jak i częstotliwości - tłumaczył Janta dziennikarce "Dziennika Zachodniego" Katarzynie Kapuście-Gruchlik. By poczuć klimat, goście zostaną z kolei zaproszeni do specjalnych komór, w których odczują na własnej skórze warunki panujące na Antarktydzie, Syberii czy lesie tropikalnym. Widzowie będą mieli okazję sprawdzić, jak wilgotność wpływa na odczuwanie temperatury. Nie zabraknie także kilkumetrowej kolumny pogodowej, w której [wg zapowiedzi z zakładki projektu] będzie można w krótkim czasie wytworzyć mgłę, tornado, chmurę oraz opad deszczu lub śniegu. Pięć symulatorów pozwoli na wirtualny lot w kosmos. Obok Planetarium zaplanowano wieżę widokową do podziwiania panoramy Katowic, Chorzowa i Siemianowic Śląskich. Stała ekspozycja zewnętrzna "Eppur si muove" pokaże rozmaite aspekty ruchu obrotowego. W zabytkowym budynku Planetarium modernizacja obejmie główną salę projekcyjną. Za pomocą analogowego projektora będą wyświetlane gwiazdy, a system cyfrowych rzutników (rozdzielczość 8K) wyświetli dowolne ruchome obrazy na sferycznym ekranie. Wykorzystywany przez ponad 62 lata projektor Zeissa trafi zaś na ekspozycję do nowego budynku. « powrót do artykułu
- 1 odpowiedź
-
- kapsuła czasu
- rozbudowa
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Podczas sadzenia lasu w okolicach Ratajek (woj. zachodniopomorskie, gmina Sianów) pracownicy spulchniający glebę znaleźli kankę na mleko będącą kapsułą czasu. W środku znajdowały się mapy, list, kompletny mundur leśnika państwowego z dystynkcjami, czapka i kabura, książeczka wojskowa, a także akty nadania orderu za męstwo na polu walki i sukcesy dowódcze – Krzyża Żelaznego II klasy - i Czarnej Odznaki za Rany. Należały one do Gerharda Alfreda Liedtkego - żołnierza Wehrmachtu i leśnika, który mieszkał na terenie Prus Wschodnich (dziś są to okolice Ełku). Zawartość kanki Swoje rzeczy ukrył zapewne 76 lat temu. Jak podkreśla w wypowiedzi dla TVN24.pl Tadeusz Lewandowski z Nadleśnictwa Karnieszewice, uciekając na zachód, zakopał wszystko, co mogłoby wskazywać na jego tożsamość. W kanie było sporo dokumentów związanych z pracą zawodową właściciela munduru i z jego służbą wojskową w Wehrmachcie – powiedział Lewandowski PAP-owi. Nadleśniczy zaznacza, że znalezisko jest wyjątkowo kompletne. Mundur, dzięki dokumentom, można przypisać do konkretnego człowieka. Ponadto niezwykle rzadko udało się dotychczas odnaleźć czapkę, bluzę i spodnie, do tego w tak dobrym stanie. Zwykle brakuje spodni, siwych, z pojedynczymi lampasami, wygodnych i ciepłych, które szybciej się zużywały. Mimo upływu lat wszystkie przedmioty zachowały się doskonale. Dokumenty wyglądają, jakby dopiero wyszły z fabryki, a spodnie są nadal wyprasowane na kant. Adresatką napisanego ołówkiem listu była najprawdopodobniej córka. List jest czytelny, ale napisany niemieckim gotykiem, więc pewność będziemy mieli dopiero, jak przyjdzie tłumaczenie - wyjaśnił TVN24.pl Lewandowski. Czego dowiadujemy się z ukrytych dokumentów? Liedtke urodził się w marcu 1915 r. Był porucznikiem Wehrmachtu i pracował jako leśnik w dzisiejszym Mleczkowie. Miał żonę Christel, z domu Engelmann, oraz dzieci. Jedna z córek urodziła się w 1944 r. W 1941 r. Gerhard wziął udział w kampanii. Miał dość długi szlak bojowy, bo był w Belgii, Holandii, przebył front zachodni, stamtąd trafił na front wschodni. W lipcu 1944 r. został ciężko ranny i wygląda na to, że wrócił do pracy zawodowej do lasów pod Ełkiem. Świadczą o tym zachowane pozwolenia na odstrzał. Tego z marca 1945 r. nie zdążył wykorzystać. Jest książeczka inwentarzowa majątku, którym dysponował, oraz mapa jego rewiru leśnego – ujawnił PAP-owi Lewandowski. Wezwanie z lutego 1945 r. zobowiązuje Liedtkego do stawienia się w Urzędzie Leśnym w Szczecinie (Stettin). Wszystko wskazuje na to, że Gerhard udał się w drogę, dotarł do okolic Sianowa, gdzie byli już Rosjanie i uznał, że wszystko, co miało związek z jego przeszłością, trzeba schować, przebrać się w cywilne ubrania i iść dalej. Lewandowski dodaje, że zachowała się mapa z trasą, którą niemiecki leśnik wyznaczył sobie, idąc z Ełku. Możliwe, że Liedtke został wezwany do Szczecina, bo miał być jednym z ponad 620 niemieckich leśników, których wyznaczono do pomocy przy odbudowie leśnictwa na ziemiach polskich (w związku z tym nie planowano ich deportacji). Da się to sprawdzić, bo stosowne pismo z listą znajduje się w posiadaniu Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinku. Co stało się z Gerhardem po 1945 r.? Odtworzeniem jego historii zajmie się Ośrodek Kultury Leśnej w Gołuchowie, który odebrał z Nadleśnictwa znalezione skarby. Jerzy Adamczewski, kierownik Działu Inwentaryzacji i Gromadzenia Zbiorów, ujawnił, że trafiło tu 20 przedmiotów. Po ich oczyszczeniu i zakonserwowaniu można je będzie oglądać w Dziale Muzealnym Ośrodka. Specjaliści liczą na to, że informacja o znalezisku pomoże w ustaleniu dalszych losów Liedtkego. « powrót do artykułu
-
- sadzenie lasu
- Nadleśnictwo Karnieszewice
- (i 4 więcej)
-
Dobiega końca budowa wyspy dla ptaków na Jeziorze Goczałkowickim. Ma ona powierzchnię ok. 450 m2 i powstała w rejonie ujścia Wisły do zbiornika. Jej budowa jest częścią projektu LIFE.VISTULA.PL, którego głównym celem jest zabezpieczenie siedlisk ptaków, w szczególności ślepowrona i rybitwy rzecznej, w obszarach Natura 2000 położonych w Dolinie Górnej Wisły. Trzeciego grudnia w konstrukcji wyspy umieszczono kapsułę czasu z przesłaniem dla potomnych. Goczałkowickie Jezioro to jedno z tych nielicznych miejsc na mapie województwa śląskiego, które jest siedliskiem wielu gatunków rzadkich zwierząt. Jeśli my nie zapewnimy im spokojnego funkcjonowania i rozwoju – wiele z nich może wkrótce wyginąć. Dlatego naszym obowiązkiem jest zrobić wszystko, żeby zachować ciągłość gatunków dla następnych pokoleń – powiedział Tomasz Bednarek, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Budowa Ptasiej Wyspy została zlecona przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Katowicach. Środki na wykonanie (ponad 1,2 mln zł) pochodzą zaś z dotacji WFOŚiGW w Katowicach. Warto dodać, że zbiornikiem zarządza Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów. W kapsule czasu znalazły się materiały przygotowane przez instytucje mające wkład w powstanie wyspy. Zasypano ją żwirem. Wyspa ma pomóc przede wszystkim rybitwom rzecznym. Dotąd ich gniazda były często zalewane w okresie lipcowych opadów (w zbiorniku retencyjnym podnosi się wtedy poziom wody). Brzegi wyspy zabezpieczono tak, aby silne falowanie, pływające kry lodowe i wysokie poziomy piętrzenia wody nie uszkodziły ich i nie powodowały zalewania wyspy. Dzięki temu wyspa będzie wynurzona nawet przy najwyższych stanach wód, co pozwoli ptakom bezpiecznie wyprowadzać swoje lęgi. Takie rozwiązanie zostało w naszym regionie zastosowane po raz pierwszy i mam nadzieję, nie ostatni, bo jesteśmy przekonani, że wyspa zostanie z sukcesem licznie zasiedlona przez ptaki - podkreśliła Mirosława Mierczyk-Sawicka, p. o. Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Katowicach. « powrót do artykułu
-
- Jezioro Goczałkowickie
- Ptasia Wyspa
- (i 2 więcej)