Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów ' demografia' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 3 wyniki

  1. Jeśli trend dla obecnych pokoleń byłby taki, jak w pierwszej połowie XX wieku, to osoba urodzona w latach 80. mogłaby spodziewać się, że dożyje 100 lat, mówi José Andrade z Instytutu Badań nad Demografią im. Maxa Plancka. W pierwszej połowie XX wieku wzrost spodziewanej długości życia był imponujący. Dla osoby urodzonej w 1900 roku było to 62 lata, dla urodzonej w roku 1938 – 80 lat. Jednak przyrost średniej spodziewanej długości życia wyraźnie zwolnił. Nowe badania pokazały, że średnia długości życia dla osób urodzonych w latach 1939–2000 nie rośnie tak szybko, jak dla ludzi urodzonych wcześniej. O ile osoby, które urodziły się przed rokiem 1939 mogły spodziewać się, że średnia długość życia każdego rocznika będzie o 5,5 miesiąca większa niż rocznika poprzedniego, to dla urodzonych w latach 1939–2000 wzrost ten wynosi od 2,5 do 3,5 miesiąca. Andrade oraz Carlo Giovanni Camarda z Institut national d'études démographiques – INED i Héctor Pifarré i Arolas z University of Wisconsin-Madison postanowili sprawdzić, jak szybko obecnie rośnie średnia spodziewana długość życia. Analizę przeprowadzili na przykładzie 23 krajów o wysokich dochodach i niskiej śmiertelności niemowląt. Wykorzystali dane z Human Mortality Database, które przeanalizowali za pomocą sześciu różnych metod statystycznych służących do analizowania średniej spodziewanej długości życia. Chcieliśmy być pewni wyników, dlatego wykorzystaliśmy nie jedną metodę, ale kilka. Użyliśmy zarówno takich, które są uznane i powszechnie używane od dawna, jak metody wykorzystywane przez United Nations World Population Prospects, jak i najnowocześniejszych metod prognozowania śmiertelności, mówi Andrade. Wszystkie metody wykazały, że spodziewana długość życia dla osób urodzonych w latach 1939–2000 rośnie wolniej, niż dla tych urodzonych wcześniej. W zależności od metody spowolnienie wynosił od 37 do 52 procent. Przewidujemy, że dla osób urodzonych w roku 1980 średnia długość życia nie wyniesie 100 lat i żadna kohorta, jaką braliśmy pod uwagę, nie osiągnie takiego wieku, stwierdza uczony. Spadek tempa przyrostu średniej spodziewanej długości życia jest spowodowany głównie faktem, że w przeszłości zjawisko to było napędzane głównie imponującymi spadkami śmiertelności w najmłodszym wieku. Od początku XX wieku odsetek zgonów wśród niemowląt zaczął gwałtownie spadać dzięki postępom medycyny i innym zjawiskom. Dlatego też przez trzy pierwsze dekady tamtego stulecia szybko rosła średnia długość życia. Obecnie jednak śmiertelność wśród niemowląt jest tak niska, że pozostaje niewiele miejsca na poprawę. A śmiertelność wśród osób starszych nie spada na tyle szybko, by to skompensować. Naukowcy są pewni uzyskanych przez siebie wyników, jednak trzeba pamiętać, że są to jedynie przewidywania, które mogą się nie sprawdzić. Takie wydarzenia jak pandemie, wynalezienie nowych leków czy zmiany społeczne mogą znacząco wpłynąć na średnią długość życia w danym pokoleniu. Badania nad spodziewaną długością życia są zaś o tyle ważne, że zjawisko to wpływa na planowanie dotyczące gospodarki, systemów emerytalnych czy systemów opieki zdrowotnej. Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach PNAS. « powrót do artykułu
  2. Analiza niemal 7000 pochówków wskazuje, że po połowie VI wieku na południu dzisiejszej Norwegii doszło do poważnego kryzysu demograficznego. Liczba pochówków spadła o ponad 75% w porównaniu z okresem wcześniejszym. Co prawda pochówki nie oddają dokładnie liczby ludności, ale są bardzo dobrym wskaźnikiem trendów demograficznych i ich zakłóceń. Wyniki nowych badań, których autorami są Kjetil Loftsgarden i Frode Iversen z Uniwersytetu w Oslo, są zbieżne z wynikami innych badań archeologicznych, które wskazują na zmniejszenie sieci osadniczej, co już samo w sobie sugeruje znaczne zmiany w rozmiarach populacji. Zdaniem Iversena i Loftsgardena, kryzys populacyjny nastąpił w wyniku połączenia czynników klimatycznych i epidemiologicznych. W latach 536 i 540 doszło do dwóch dużych erupcji wulkanicznych, które spowodowały ochłodzenie klimatu, co mogło wywołać powszechne zmniejszenie się plonów i głód. W tym samym czasie w Europie ma miejsce pierwsza wielka epidemia dżumy. Dżuma Justyniana pojawiła się w 541 roku, dotarła na Wyspy Brytyjskie czy do Persji, nie można więc wykluczyć, że trafiła i do Skandynawii. Wszystkie te czynniki pojawiły się w momencie, gdy społeczeństwo było wrażliwe na kryzysy z powodu szybkiego wzrostu liczby ludności i kurczących się zasobów po okresie ekspansji rolniczej na nowe tereny. Przed VI wiekiem na terenach dzisiejszej Norwegii i Szwecji doszło do szybkiego wzrostu liczby ludności, coraz więcej terenów było zajmowanych pod działalność rolniczą. Jednak ten wzrost spowodował, że lokalne zasoby były mocno wyeksploatowane, co czyniło społeczeństwo podatnymi na zewnętrzne wstrząsy. I takim właśnie wstrząsem były erupcje wulkaniczne, które mogły wywołać głód. Liczba pochówków spada, groby są też mniej bogato wyposażone. Jednocześnie na ten okres przypada pojawienie się wielu monumentalnych kopców. Autorzy badań uważają, że w wyniku kryzysu ucierpiały też elity. Liczba ich członków zmniejszyła się, znaczna część zubożała. Jednocześnie ci członkowie elit, którzy przetrwali, umocnili swoją pozycję, często kosztem tych, którym się nie udało. I mogli ją zaznaczać organizując wielkie prace, prowadzące do powstania kopców. W ten sposób też konsolidowali swoją władzę, która była oparciem w niespokojnych czasach. Z informacji, jakie mamy ze znacznie lepiej przebadanego kryzysu – Czarnej Śmierci z XIV wieku – wiemy, że tego typu wydarzenia prowadzą do większego rozwarstwienia społecznego, jednak po ustąpieniu sytuacji kryzysowej ci, którzy przetrwali, mają do dyspozycji więcej zasobów, więc społeczeństwo staje się bardziej egalitarne. Niewykluczone, że – pomimo olbrzymich różnic między VI a XIV wiekiem – podobne zjawiska pojawiły się w omawianym okresie. Po kryzysie VI wieku społeczeństwo wieku VII było bardziej egalitarne, zasoby bardziej sprawiedliwie dzielone. Do epoki wikingów – dzięki korzystnym warunkom klimatycznym, postępach w rolnictwie i rozszerzaniu sieci handlowych – liczba ludności znowu wzrosła i wojownicy ze Skandynawii mogli ruszyć na Europę, przez wieki zaznaczając się jej historii. « powrót do artykułu
  3. Wiemy, że neandertalczycy wyginęli przed około 40 000 lat. Wiemy również, że pojawili się oni wcześniej niż Homo sapiens i przez dziesiątki a może i setki tysięcy lat żyli w Eurazji zanim pojawił się tam człowiek współczesny. Krist Vaesten i jego koledzy z Uniwersytetu Technologicznego w Eindhoven postanowili sprawdzić, czy neandertalczyk mógł wyginąć bez wpływu czynników zewnętrznych, takich jak konkurencja ze strony H. sapiens. Uczeni opracowali modele populacyjne dla grup neandertalczyków liczących 50, 100, 500, 1000 i 5000 osobników. Następnie symulowali wpływ na te populacje chowu wsobnego, zasady Alleego (mówiąca, że zarówno zbyt duże jak i zbyt małe zagęszczenie negatywnie wpływają na zdrowie populacji) oraz rocznych zmian w liczbie urodzin, zgonów, stosunku obu płci. Chcieli w ten sposób sprawdzić, czy czynniki takie mogą doprowadzić do wyginięcia populacji w ciągu 10 000 lat. Punktem odniesienia były współczesne populacje łowców-zbieraczy. Symulacje wykazały, że chów wsobny prowadzi do wyginięcia tylko najmniejszych populacji. Okazało się jednak, że zasada Alleego w sytuacji gdy nie więcej niż 25% kobiet rodziło w danym roku (co jest powszechne w dużych populacjach łowców-zbieraczy), może doprowadzić do wyginięcia w ciągu 10 000 lat populacji składającej się początkowo z 1000 osobników. Wszystkie zaś czynniki łącznie, wraz z fluktuacjami demograficznymi, mogą prowadzić do wyginięcia wszystkich badanych populacji. Badania nie wykluczają, że H. sapiens mógł się przyczynić do wyginięcia neandertalczyków. Obecność naszego gatunku mogła np. wymusić większy chów wsobny czy wzmocnić zasadę Alleego. Pokazują jednak, że obecność człowieka współczesnego nie była potrzebna, by neandertalczycy wyginęli. Los tego gatunku mógł zostać przypieczętowany przez zbieg niekorzystnych zjawisk demograficznych, stwierdzili autorzy badań. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...