Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów ' Szkocja' .
Znaleziono 11 wyników
-
Gdy naukowcy z University of Aberdeen przystępowali do wykopalisk na terenie piktyjskiego fortu w miasteczku Burghead na północnych wybrzeżach Szkocji, nie spodziewali się znaleźć niczego szczególnego. Pozostałości osadnictwa Piktów zostały zniszczone w XIX wieku, kiedy większość fortu znalazła się pod zabudową miasteczka, a kamienie z fortu wykorzystano podczas współczesnych prac budowlanych. Jak się jednak okazało, nawet na zniszczonym stanowisku archeologicznym można dokonać niezwykle interesującego odkrycia. Do pomocy w wykopaliskach zaproszono ochotników. Wśród nich był emerytowany inżynier John Ralph. Przez kilka tygodni kilkukrotnie trafiał na coś interesującego, tylko po to, by usłyszeć od archeologów, że ma talent do wyszukiwania „świecących kamyków”. Gdy więc w ostatnim dniu wykopalisk znowu coś znalazł, z niewielką nadzieją pokazał to innemu ochotnikowi, a ten stwierdził, że jednak warto, by zobaczyli to archeolodzy. Kierujący wykopaliskami profesor Gordon Noble mówi, że John pokazał mu coś niewiarygodnego. Nawet przed oczyszczeniem wiedzieliśmy, że to coś bardzo ekscytującego, co po tysiącu lat leżenia w ziemi błyszczało jak ozdoba wysadzana granatem, mówi uczony. Okazało się, że inżynier znalazł kunsztownie zdobiony piktyjski pierścień. Dotychczas odkryto pojedyncze pierścienie Piktów. Zwykle stanowią one część zestawu skarbów, które celowo zakopano w ziemi. Nie spodziewaliśmy się znaleźć czegoś podobnego, co po prostu leżało sobie na ziemi w miejscu, w którym niegdyś stał dom. To mało interesujący obszar, więc – jak i w podobnych przypadkach – prace w tym miejscu zostawiliśmy na ostatni dzień wykopalisk, stwierdza uczony. Pierścień trafił w ręce specjalistów z Post-excavation Service w National Museum of Scotland, gdzie zostanie poddany szczegółowej analizie. Specjaliści spróbują się dowiedzieć, kto mógł być jego właścicielem, do jakich celów pierścień był używany i w jakich okolicznościach mógł zostać zgubiony. A przede wszystkim, czy został wykonany na miejscu. Inne dowody wskazują, że w forcie prowadzono prace metalurgiczne. Jeśli tamtejsi rzemieślnicy potrafili wykonać wysokiej jakości pierścień, to badany fort mógł być jeszcze ważniejszym miejscem, niż dotychczas sądzono. Jeszcze pod koniec XVIII wieku fort w Burghead był jedną z najbardziej imponujących starożytnych struktur obronnych w Szkocji. Pierwsza drewniana struktura obronna powstała tam jeszcze zanim Rzymianie opuścili Brytanię, być może pod koniec II wieku. W VI i VII wieku Piktowie wzmocnili to miejsce kamiennymi fortyfikacjami o wysokości ponad 6 i grubości 7-8 metrów. W zachodniej części najprawdopodobniej znajdowała się siedziba władcy. Architektura fortu – trzy linie ziemnych wałów obronnych poprzedzających główny wał – jest typowa dla celtyckich umocnień znanych z Francji i Brytanii. To nasuwa przypuszczenie, że Piktowie zasiedlili opuszczone umocnienia Celtów i je rozbudowali. Na cmentarzu współczesnego Burghead znaleziono kamienne rzeźby datowane na rok około 800, które prawdopodobnie stanowiły część chrześcijańskich krzyży. Piktowie przyjęli chrześcijaństwo za sprawą św. Kolumbana (VI wiek), obecność krzyży świadczyć może, że fort był też centrum religijnym. Na ten sam okres co krzyże, datuje się ślady napraw umocnień fortu. To czas najazdów wikingów. I to prawdopodobnie oni położyli kres istnieniu potężnego piktyjskiego fortu. Roczniki Ulsterskie zanotowały pod datą 839 roku, że poganie [wikingowie - red.] wygrali bitwę z ludźmi z Fortriu [królestwo na północy kraju Piktów - red.]. Eóganán syn Aengusa [Eogán mac Óengusa, król Piktów - red.], Bran syn Aengusa i Aed syn Boanty i niemal niezliczona liczba innych wówczas poległa. Z Roczników dowiadujemy się, że po bitwie wikingowie spalili miejsca znane jako Ferna oraz Corcach. Ich lokalizacja nie jest znana, jednak niewykluczone, że jednym z nich był właśnie fort w Burghead. W tym samym mniej więcej czasie kończą się ślady osadnictwa w tym miejscu. « powrót do artykułu
-
Najstarszy na świecie działający urząd pocztowy w Sanquhar w Szkocji ma nowych właścicieli - Mary i Barry'ego Fordów z Florydy. Placówka świadczy usługi nieprzerwanie od 1712 r. W 2009 r. została wpisana do Księgi rekordów Guinnessa. Fordowie będą jej 17. właścicielami. Wcześniej urząd prowadzili Nazra i Manzoor Alamowie. Decyzję o sprzedaży placówki podjęli pod koniec 2019 roku. Chcieli się przeprowadzić w pobliże rodziny w Birmingham. W listopadzie zeszłego roku Manzoor zmarł. Fordowie są Brytyjczykami - Barry urodził się w Lincolnshire, a Mary pochodzi z Motherwell - ale przez 20 lat mieszkali i pracowali na Florydzie. Wrócili z powodów rodzinnych. O wystawieniu poczty z Sanquhar na sprzedaż po raz pierwszy usłyszeli w 2020 r. Początkowo zostali przelicytowani, gdy jednak transakcja nie doszła do skutku, dostali od losu drugą szansę. Oficjalna ceremonia przejęcia ma się odbyć w przyszłym miesiącu. W międzyczasie pani Ford odkryła, że jest związana z tym regionem. Przeglądając rzeczy odziedziczone po zmarłej jakiś czas temu matce, znalazła rękawiczki z ściegiem na drutach typowym dla Sanquhar. Gdy zagłębiła się w historię rodziny, okazało się, że jej przodkowie pochodzili Muirkirk, które znajduje się w odległości ok. 40 km od Sanquhar. Fordowie przyznają, że muszą się sporo nauczyć. O tym, jak duża czeka ich zmiana, świadczy chociażby fakt, że wcześniej Barry był żołnierzem RAF-u, a na Florydzie prowadził firmę zajmującą się odnawianiem samolotów. Małżonkowie zgodnie podkreślają, że jest dla nich ważne, by służyć społeczności. Mamy po prostu nadzieję, że zostaniemy zaakceptowani i staniemy się jej częścią. Jak podaje Księga rekordów Guinnessa, drugi najstarszy urząd pocztowy działa w Sztokholmie od 1720 r. Trzecie miejsce w tej kategorii zajmuje zaś placówka z Santiago w Chile, która świadczy usługi od 1772 r. Po otwarciu na początku XVIII wieku urząd w Sanquhar służył jako główny punkt wymiany listów między Anglią a Szkocją. Używany był głównie przez arystokrację. « powrót do artykułu
-
- urząd pocztowy
- Sanquhar
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W 1745 r. Karol Edward Stuart – zwany Ślicznym Księciem Karolkiem (ang. Bonnie Prince Charlie) lub Młodym Pretendentem – z pomocą Francji i Hiszpanii wywołał w Szkocji powstanie jakobitów, by zaprowadzić swojego ojca Jakuba Franciszka Edwarda Stuarta na tron Wielkiej Brytanii i Irlandii. Po początkowych sukcesach, w 1746 r. został pokonany na polu Culloden i wrócił do Francji. Naukowcy z Uniwersytetu w Dundee odtworzyli, jak mogła wyglądać jego twarz w tym okresie. Specjaliści z Centre for Anatomy and Human Identification (CAHID) wykorzystali maski pośmiertne, które zostały obfotografowane i zmapowane. Powstały modele 3D. Za pomocą oprogramowania odmłodzono Karola Edwarda, by stworzyć jego wizerunek z czasów, gdy miał 24 lata. Przyglądałam się wcześniejszym rekonstrukcjom postaci historycznych i zastanawiałam się, jak można by to zrobić inaczej – opowiada Barbora Veselá, studentka będąca inicjatorką projektu. Chciałam stworzyć wizerunek [Ślicznego Księcia Karolka] z okresu powstania jakobitów. Niektóre jego maski pośmiertne są dostępne, inne znajdują się w prywatnych zbiorach. Wiemy, że Karol Edward Stuart przeszedł udar, przez co proces regresji wieku stał się dla mnie jeszcze bardziej interesujący – dodaje. Po zgonie księcia wykonano maskę pośmiertną, czyli rzeźbiarski pośmiertny odlew twarzy. Ekipa z Dundee zajęła się dwiema kopiami maski - z Inverness Museum and Art Gallery oraz Hunterian Museum and Art Gallery. Veselá zrobiła zdjęcia tej pierwszej i wykorzystywała skaner do badania drugiej. Za pomocą oprogramowania do fotogrametrii stworzyła ich modele 3D. Uzyskane modele porównano ze sobą, a także ze zdjęciami innej maski, przechowywanej w West Highland Museum w Fort William. Młodszy wygląd księcia Barbora odtworzyła za pomocą programu do rzeźbiarstwa cyfrowego. Później przyszła kolej na druk 3D oraz fizyczną rekonstrukcję: nakładanie modelującego wosku, farby, włosów i ubrania. Praca z tymi artefaktami była wielką przyjemnością. [...] Są momenty, gdy podczas pracy z maskami nagle nachodzi cię refleksja, że to był kiedyś żywy człowiek. Ucząc się historii, nie myślimy raczej o wieku ludzi, którzy ją tworzyli. Tymczasem, lądując w Szkocji w 1745 r., książę Karol Edward miał zaledwie 24 lata. To fascynujące zwizualizować sobie, jak młody był w tym decydującym momencie historycznym. W rozmowie z dziennikarką CNN-u Issy Ronald Veselá przyznała, że interesuje się jakobitami już od jakiegoś czasu. W 2019 r. widziała rekonstrukcję wyglądu Karola Edwarda autorstwa Hew Morrisona, który również posłużył się maską pośmiertną. To wygląd księcia tuż przed śmiercią, ja chciałam uzyskać nieco inną wersję. Pracując nad „odmłodzeniem”, studentka wykorzystała swoją wiedzę na temat wzorców starzenia, analizowała też ówczesne doniesienia i portrety księcia. Dr Tobias Houlton, który był superwizorem projektu Barbory, dodał, że twarz zmienia się po śmierci. Nie chodzi [więc] wyłącznie o odwrócenie procesu starzenia, ale i o zniesienie skutków bycia martwym. Barbora ma nadzieję, że dzięki rekonstrukcji ludzie zaczną myśleć o Młodym Pretendencie jak o osobie, a nie po prostu legendzie. Dr Houlton chciałby zaś, aby opisana próba odtworzenia wyglądu twarzy księcia wywołała nową falę zainteresowania jego życiem. Prawnuk Jana III Sobieskiego, książę Karol Edward Ludwik Filip Kazimierz Stuart to jedna z najbardziej znanych postaci w historii Szkocji. Urodził się w Rzymie w 1720 roku. Był ostatnim poważnym pretendentem rodu Stuartów do tronu brytyjskiego. Jego dziadek, Jakub był królem Szkocji jako Jakub VII i królem Anglii jako Jakub II. Był też ostatnim katolickim władcą Anglii. Został obalony po 3 latach rządów. Syn Jakuba II, który na wygnaniu jako pretendent do tronu przyjął imię Jakuba III, ożenił się z wnuczką Jana III Sobieskiego, Marią Klementyną Sobieską. Z tego związku narodził się Karol Edward. Zwany Młodym Pretendentem, gdyż jego ojciec, Jakub III, był nazywany Starym Pretendentem. Śliczny Książę Karolek szkolił się w sztuce wojennej. W lipcu 1745 roku wylądował z kilkunastoma towarzyszami broni w Szkocji i rozpoczął powstanie. Już we wrześniu dysponował armią złożoną z 2400 ludzi i zdobył Edynburg. W listopadzie, na czele 5500 ludzi przekroczył granicę szkocko-angielską i ruszył na Londyn. Dotarł aż do Derby, gdy jego oficerowie, zniechęceni brakiem pomocy ze strony Francji czy miejscowych jakobitów oraz przestraszeni perspektywą konfrontacji z 30-tysięczną armią królewską, zmusili Karola do odwrotu. Wojska Ślicznego Księcia topniały. W końcu w kwietniu 1746 roku zostały pokonane w bitwie pod Culloden Moore. Młody Pretendent przez 5 miesięcy skutecznie umykał pościgowi. W końcu we wrześniu 1746 roku uciekł statkiem do Francji. Karol przez następne lata podróżował po Europie, próbując znaleźć sojuszników, gotowych do pomocy w odzyskaniu tronu. Jednak jego pijaństwo zniechęcało nawet przyjaciół W 1766 roku, w wieku 46 lat, osiedlił się w we Włoszech, a katolickie potęgi ostatecznie przestały uznawać jego pretensje do tronu. Książę zmarł w Rzymie w wieku 67 lat. Śliczny Książę Karolek został wyidealizowanym romantycznym protagonistą ballad i legend, stając się szkockim bohaterem narodowym. « powrót do artykułu
-
- Śliczny Książę Karolek
- Karol Edward Stuart
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Materiał z XVI wieku to najstarszy szkocki tartan
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Humanistyka
Najnowsze badania wykazały, że fragment tartanu znaleziony przed około 40 laty w torfowisku w dolinie Glen Affric powstał w XVI wieku, jest zatem najstarszym zachowanym tartanem w Szkocji. Badaniem zajęli się najpierw eksperci z National Museums Scotland, którzy na podstawie mikroskopii cyfrowej wyróżnili w tartanie cztery kolory: zielony, brązowy oraz prawdopodobnie czerwony i żółty. Kolor zielony został uzyskany m.in. za pomocą urzetu barwierskiego. Składników innych barw nie udało się określić, ale naukowcy stwierdzili, że do ich produkcji nie wykorzystano barwników syntetycznych, co wskazywało na powstanie tartanu przed rokiem 1750. Następnie przystąpiono do badań metodą radiowęglową, która wymagała dokładnego oczyszczenia materiału z pozostałości torfu, którego obecność zafałszowałaby wyniki. Badanie to wykazało, że tartan powstał w latach 1500–1655, a najbardziej prawdopodobnym zakresem dat jest 1500–1600. Tym samym mamy tu do czynienia z najstarszym szkockim tartanem. Badania trwały aż pół roku, a prowadzący je eksperci są niezwykle zadowoleni z wyników. W Szkocji stare tekstylia rzadko się zachowują ze względu na tamtejsze warunki naturalne. W tym przypadku w zachowaniu materiału pomógł fakt, że trafił on do torfowiska. Eksperci nie są w stanie określić, do kogo tartan mógł należeć. Co prawda znaleziono go na terenach kontrolowanych przez klan Chisholm, jednak to zbyt mało, by jednoznacznie określić pochodzenie materiału. Tartan, który tak bardzo kojarzy nam się obecnie ze Szkocją, jest nowożytnym wynalazkiem. Jednoznaczne odniesienia pisane do tartanu pojawiają się dopiero w XVII wieku. Najstarsze znane przedstawienie w sztukach wizualnych to obraz „Highland Chieftain” Johna Michaela Wrighta, z którego możemy się dowiedzieć, że podobny do współczesnego wzór był stosowany około 1660 roku. Pochodzące z późniejszych wieków obrazy wskazują, że stosowano przypadkowe wzory krat i dowolnie je mieszano. Dopiero pod koniec XVIII wieku tartan stał się symbolem narodowego stroju Szkocji, a w XIX wieku konkretne wzory tartanów zaczęły być kojarzone z konkretnymi klanami. « powrót do artykułu -
Na polu jednego ze szkockich rolników naukowcy z University of Aberdeen trafili na ozdobiony piktyjskimi symbolami głaz długości 1,7 metra. Odkrycia dokonano w Aberlemno w pobliżu Forfar. To miejsce znane z bogatego piktyjskiego dziedzictwa. Odkryto tam dotychczas sporą kolekcję unikatowych kamieni, z najsłynniejszym z nich przedstawiającym sceny z kluczowej dla powstania Szkocji bitwy pod Dúin Nechaín. Bitwa ta rozegrała się 20 maja 685 roku pomiędzy Piktami a królewstwem Nortumbrii. Piktowie zwyciężyli, a Anglosasi utracili wpływy na ich ziemiach. W miejscu najnowszego odkrycia prace archeologiczne trwały od 2020 roku. Podczas badań obrazowych zarejestrowano sygnały świadczące o istnieniu w tym miejscu osadnictwa. Wykonano mały wykop testowy, by sprawdzić, czy zachowały się jakieś pozostałości po budynkach. Ku zaskoczeniu specjalistów trafiono nie na budynki, a na kamienną płytę z rzeźbionymi piktyjskimi symbolami. Obecnie znanych jest jedynie około 200 tego typu zabytków. Dalsze badania przerwała epidemia Covid. Naukowcy dopiero niedawno mogli wrócić na miejsce odkrycia. Niedawno prace podjęto na nowo. Po kilku tygodniach udało się wydobyć głaz na powierzchnię. Sam fakt, że zabytek został znaleziony przez archeologów daje nadzieję, na lepsze zrozumienie dziejów tego obszaru. Profesor Gordon Noble, który kieruje pracami mówi, że niezwykle rzadko zdarza się, by to archeolodzy odkryli kamień z piktyjskimi symbolami. University of Aberdeen prowadzi tutaj prace od ponad dekady, ale nigdy dotąd nie znaleźliśmy głazu z symbolami. Obecnie znanych jest około 200 tego typu zabytków. Są przypadkowo znajdowane przez rolników podczas prac polowych lub przed robotników w czasie budowy dróg. Jednak w takich okolicznościach większość kontekstu archeologicznego zostaje zniszczona, mówi uczony. Natrafienie na taki zabytek podczas wykopu testowego to coś niezwykłego. Nie mogliśmy uwierzyć naszemu szczęściu. Dzięki temu możemy wykonać szczegółowe badania kontekstu. Możemy zbadać i datować poszczególne warstwy i uzyskać nowe informacje, stwierdza Noble. Naukowcy oceniają, że kamień pochodzi z V lub VI wieku. Podobnie jak inne kamienie z Aberlemno jest on pokryty klasycznymi piktyjskimi symbolami. Jednak, w przeciwieństwie do wielu innych kamieni, wydaje się, że w tym przypadku rzeźbienie odbywało się w różnych okresach. Niektóre symbole zachodzą na siebie. Kamień został wykorzystany do zbudowania podłogi dużego budynku z XI lub XII wieku. Budynek ten powstał na warstwach osadnictwa sięgającego czasów Piktów, mówi profesor Noble. Uczony przypomina, że w pobliskim kościele w Aberlemno stoi kamienny krzyż przedstawiający bitwę pod Dúin Nechaín. Miejscowość Dúin Nechaín, od której bitwa wzięła nazwę, znajduje się kilka mil od Aberlemno. W ostatnim czasie pojawiły się sugestie, że bitwa mogła mieć miejsce w Strathspey, jednak duża liczba piktyjskich kamieni w Aberlemno wskazuje, że to miejsce było niezwykle ważne dla Piktów. Najnowsze odkrycie rzeźbionego kamienia oraz dowody wskazujące na długotrwałe osadnictwo pomogą nam lepiej zrozumieć ten ważny okres w historii Szkocji i dowiedzieć się, dlaczego ta część okręgu Angus była kluczowym obszarem zamieszkanym przez Piktów, a z czasem stała się ważną częścią królestwa Alby i Szkocji. « powrót do artykułu
-
Badacze z University College London (UCL) ostrzegają, że w ciągu najbliższych 60 lat część ze szkockich producentów whisky może zostać zmuszona do ograniczenia lub wstrzymania produkcji. Wszystko z powodu zmian klimaty, w wyniku których wzrośnie temperatura, a Szkocja doświadczy susz. Niekorzystnie wpłynie to na trzy główne składniki whisky – wodę, jęczmień i drożdże. Raport nt. wpływu zmian klimatu na produkcję whisky zamówiła destylarnia Glengoyne. Do wyprodukowania litra whisky potrzeba 46,9 wody. Autorzy raportu informują, że szkockie destylarnie zużywają rocznie około 61 miliardów litrów wody. Wody tej może brakować w ocieplającym się świecie. Taka sytuacja miała już zresztą miejsce w 2018 roku, kiedy to 5 destylarni na Islay – słynnej z takich marek jak Laphroaig, Lagavulin czy Ardbeg – musiało ograniczyć produkcję z powodu suszy. Podobnych kłopotów doświadczyły wówczas dwie destylarnie z Pertshire. W tym samym roku Glenfarclas poinformowała o utracie całej miesięcznej produkcji z powodu wysokich temperatur. Jęczmień, z którego wytwarzany jest szkocki single malt, to zboże dość odporne na suszę. Ale wysokie temperatury potrafią mu zaszkodzić. Naukowcy z UCL przypomnieli, że fala upałów z 2018 roku spowodowała w Wielkiej Brytanii spadek produkcji jęczmienia jarego o 7,9%. To zaś spowodowało, że jego cena wzrosła ze 145 do 179 funtów za tonę. Szkoccy producenci whisky używają rocznie około 800 000 ton tego zboża, zatem taki wzrost cen to dodatkowy koszt 27 milionów funtów. Jednocześnie jednak uczeni zauważają, że wyższe temperatury w Szkocji mogą zwiększyć produkcję kukurydzy, która jest używana do produkcji whisky zbożowej (grain whisky). To, co prawda nie to samo co najszlachetniejsza odmiana whisky, czyli single malt, jednak whisky zbożowa – chociaż rzadko butelkowana samodzielnie – stanowi istotny składnik whisky mieszanych (blended). To jednak marne pocieszenie w obliczu faktu, że cieplejsze lata i łagodniejsze zimy nie tylko spowodują problemy z wodą i jęczmieniem, ale doprowadzą do zwiększenia populacji gatunków inwazyjnych, szkodników i chorób. Szkocję postrzega się jako wilgotne, deszczowe miejsce ze stałym dostępem do wody. Jednak gdzie i kiedy pada ulega zmianie wraz ze zmianami klimatu. To zaś może spowodować niedobory wody i zmienić jej charakter, wpływając na nasz ulubiony napój. Dlatego odpowiednie planowanie to podstawa ochrony whisky, mówi główna autorka badań, Carole Roberts. Uczona dodaje, że zmiany klimatyczne mogą doprowadzić też do zmiany smaku whisky. Cały proces produkcji, w tym słodowanie, fermentacja, destylacja i dojrzewanie był przez długi czas udoskonalany z uwzględnieniem nadmorskiego klimatu Szkocji. Zmiana temperatury powietrza i wody grozi utratą smaku, charakteru i jakości whisky. « powrót do artykułu
-
W rzece Teviot w Szkocji odnaleziono pozostałości Ancrum Old Bridge. Datowanie dębowych belek wskazało na połowę XIV w. To najstarsze naukowo datowane relikty mostu, jakie odkryto w oryginalnym położeniu w szkockiej rzece. Wiadomo, że most spełniał w średniowieczu kluczową rolę. Podczas powodzi lub wysokiego stanu wód Ancrum Bridge mógł być jedynym miejscem, gdzie dało się przekroczyć Teviot między miejscowościami Hawick i Berwick. Most zbudowano za panowania Dawida II i Edwarda III. Stanowił część Via Regia (The Kings Way). Kevin Grant z Historic Environment Scotland (HES) opisał znalezisko jako jedno z najbardziej ekscytujących oraz najistotniejszych odkryć archeologicznych w Szkocji w ostatnich latach. Ancrum Old Bridge Project jest prowadzony przez lokalną społeczność. Obejmuje badania historyczne, terenowe, dokumentację fotograficzną wykonywaną z wykorzystaniem dronów, dendrochronologię, archeologię podwodną i datowanie radiowęglowe. Na przestrzeni 2 lat HES finansowało działania Ancrum and District Heritage Society (ADHS), lokalnej wolontariackiej grupy archeologicznej, która współpracowała z Dendrochronicle i Wessex Archaeology. Wstępne badania źródeł archiwalnych autorstwa ADHS doprowadziły do odkrycia izbic i dębowych belek, które wspierały filary mostu łukowego. Dr Coralie Mills z Dendrochronicle zidentyfikowała pobrane próbki jako miejscową dębinę; warto dodać, że po ok. 1450 r. częstsze stało się wykorzystanie importowanego drewna. Dębina zachowała się w świetnym stanie. To daje nam do ręki ważny lokalny materiał pozwalający na wykonanie analizy pierścieni drzewa w regionie, gdzie zawieruchy wojenne przetrwało niewiele średniowiecznych budynków, stwierdza uczona. Oceną znaleziska zajęli się archeolodzy podwodni z Wessex Archaeology. Próbki belek z dna rzeki wysłano do badania (datowania radiowęglowego) w Scottish Universities Environment Research Centre. Wyniki wskazały na połowę XIV w. « powrót do artykułu
-
- Ancrum Old Bridge
- rzeka Teviot
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Archeolodzy odkryli, że niektóre szkockie krannogi (ang. crannog), czyli budowane na jeziorach sztuczne wyspy, są o wiele starsze niż sądzono. Dotąd uważano, że zaczęto je budować w epoce żelaza, ale datowanie radiowęglowe materiałów z 4 stanowisk z Hebryd Zewnętrznych wskazało na neolit - ok. 3640-3360 cal. BP (cal. BP to lata kalendarzowe przed rokiem 1950). To zaś oznacza, że krannogi powstawały jeszcze przed wzniesieniem Stonehenge. Badania krannogów przeprowadzili doktorzy Duncan Garrow z Uniwersytetu w Reading i Fraser Sturt z Uniwersytetu w Southampton. Po odkryciach byłego nurka marynarki królewskiej Chrisa Murraya, który m.in. na dnie jeziora Arnish znalazł dobrze zachowaną neolityczną ceramikę, Garrow i Sturt postanowili opisać cechy wysepek czy kontekst archeologiczny materiału znalezionego w jeziorach wokół nich. Archeolodzy zajęli się m.in. badaniami podwodnymi i wykopaliskami. Chcieli w ten sposób zdobyć ostateczne dowody na budowanie sztucznych wysp w neolicie. Naukowcy, których artykuł ukazał się w piśmie Antiquity, podkreślają, że utworzenie krannogów wymagało olbrzymiego wysiłku. Na dnie jezior trzeba było usypać sterty głazów, a w przypadku stanowiska z Loch Bhorgastail wybudowano nawet kamienną groblę. Garrow i Sturt podejrzewają, że inne krannogi ze Szkocji oraz Irlandii także mogą być neolityczne. « powrót do artykułu
-
Po dziesięcioleciach poszukiwań znaleziono historyczny klasztor
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Humanistyka
Archeolodzy przez dziesięciolecia szukali klasztoru założonego w Szkocji przez księżniczkę Ebbe z Coldingham, która odegrała istotną rolę w rozprzestrzenieniu się w VII wieku chrześcijaństwa na północno-wschodnich wybrzeżach Wysp Brytyjskich. Teraz, dzięki pomocy internautów i archeologów-amatorów, prawdopodobnie udało się odnaleźć historyczne miejsce. Ebbe urodziła się około 615 roku. Była córką Ethelfritha, króla Bernicji. Jej ojciec był pierwszym władcą Bernicji, który opanował sąsiednią Deirę i zjednoczył oba królestwa. Z czasem stworzyły one zalążek Nortumbrii. Władcą podbitej Deiry był szwagier króla, Edwin. Uciekł on na dwór króla Raedwalda i przy jego pomocy odbił Bernicję i Deirę oraz zabił Ethelfritha (rok 616). Żona i dzieci zabitego króla nie mogli się czuć bezpieczni. Rodzina uciekła na północny zachód, na dwór króla Dalriady Eochaida Buide. Tam też Ebbe została chrześcijanką. Na przełomie lat 30. i 40. VII wieku bracia Ebbe odzyskali swoje królestwo i księżniczka mogła wrócić z wygnania. Założyła klasztor w dzisiejszym Coldingham na południowym-wschodzie Szkocji. Ebbe była znaną nauczycielką i zręcznym politykiem. Doprowadziła do zażegnania sporu pomiędzy swoim bratankiem królem Nortumbrii a biskupem Wilfridem, którego król uwięził. Klasztor w Coldingham stał się ośrodkiem, z którego na wybrzeżu Szkocji rozprzestrzeniło się chrześcijaństwo. Ebbe zmarła w 683 roku, a niedługo później spełniła się przepowiednia mnicha Adamnana. Jeszcze w tym samym roku klasztor został zniszczony przez Wikingów. Jak zaświadcza Beda Czcigodny, ostatni z ojców Kościoła zachodniego, w swojej "Historii kościelnej narodu angielskiego", miejsce klasztoru zostało całkowicie opuszczone. Jednak pamięć o Ebbe była kultywowana przez wieki i jeszcze w XIII wieku w okolicach klasztoru odbywały się liczne pielgrzymki. Dzień świętej Ebbe obchodzony jest zaś 25 sierpnia. Nic więc dziwnego, że naukowcy chcieliby lepiej poznać miejsca i osobę tak ważną dla historii Szkocji. Teraz prawdopodobnie się to udało. Archeolodzy pracują odkopują obecnie zabytek, o którym sądzą, że stanowił vallum, mur wyznaczający granice klasztoru. Projekt finansowany przez za pomocą crowfoundingu. Vallum nie musiały być potężnymi strukturami obronnymi. To bardziej symboliczny znak, że przekracza się granicę miejsca kultu, mówi Maiya Pina-Dacier. Zaraz za vallum znaleziono wielkie składowisku kości zwierząt, w tym bydła, koni, świń, kóz, jeleni i perliczek. Datowanie radiowęglowe pokazało, że kości pochodzą z okresu 664–864. To pokrywa się z czasem, gdy działał tutaj klasztor. Został on zbudowany około roku 640, wkrótce po śmierci Ebbe został on spalony przez Wikingów, odbudowano go, znowu kwitło w nim życie, aż 200 lat później znowu zniszczyli go Wikingowie, wyjaśnia Manda Forster. Wcześniej inne zespoły naukowe poszukiwały klasztoru na klifach i nikomu nie udało się znaleźć jego śladów. Miejsce obecnych wykopalisk znajduje się bardziej w głębi lądu, w pobliżu benedyktyńskiego opactwa Coldingham założonego w XII wieku. DigiVentures, organizacja archeologów wspomaganych przez crowfunding oraz amatorów, która prowadzi wykopaliska, zdecydowała się na prace w tamtym miejscu, gdyż zdjęcia terenu sugerowały istnienie tam jakichś struktur. Ponadto znaleziono tam wcześniej takie przedmioty jak fragmenty anglo-saskiego pasa, fragmenty rzeźb czy struktury, które mogły być wczesnochrześcijańskimi pochówkami. Dotychczas zdobyte dowody sugerują, że pozostałości samego klasztoru Ebbe mogą znajdować się pod obecnym klasztorem benedyktynów. To ma sens. Późniejszy klasztor benedyktynów mógł powstać w miejscu swojego anglosaskiego poprzednika, mówi Forster. « powrót do artykułu-
- Szkocja
- chrześcijaństwo
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na stanowisku mezolitycznym w Tarradale w pobliżu Muir of Ord w Szkocji odkryto harpun bądź włócznię oraz topory sprzed 6 tys. lat. Wykonano je z poroża jelenia szlachetnego. Harpun mógł być wykorzystywany do polowania na foki lub dzikie ptactwo. Archeolodzy sądzą, że narzędzia wyrzucono, gdy opuszczano osadę (zapewne po tym, gdy poziom morza się podniósł). Odkrycia dokonano w ramach Tarradale Through Time: Community Engagement with Archaeology in the Highlands. Trzyletni projekt rozpoczął się w 2017 r. Na narzędzia natrafiono podczas wykopalisk tarasu nadbrzeżnego, zlokalizowanego ok. 9 m nad obecnym poziomem morza w zatoce Beauly. Specjaliści podkreślają, że topory z rogu są bardzo rzadkie i dotąd w Szkocji znaleziono ich zaledwie parę. Zeszłoroczne wykopaliska ujawniły także duże wysypisko, do którego wrzucano niezjedzone resztki małży. « powrót do artykułu
-
- Tarradale
- Muir of Ord
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W jedynej wolnej populacji reniferów (The Cairngorms Reindeer Herd) w Wielkiej Brytanii 8 maja przyszły na świat pierwsze żywe bliźnięta. Ich matką jest jedna ze starszych samic - 12-letnia Lulu. Na profilu The Cairngorms Reindeer Herd na Facebooku można przeczytać, że 30 lat temu na świat przyszły co prawda bliźnięta, ale jedno cielę było martwe, a drugie przeżyło tylko 12 godzin. Od tej pory do podwójnych narodzin dochodziło jeszcze 2-krotnie - w 2008 o 2015 r. - ale znowu młode okazały się martwe. Właściciele stada podkreślają, że żywe bliźnięta są u reniferów skrajnie rzadkie. Jedyny znany dotąd przypadek odnotowano w 2010 r. w Finlandii. Ponieważ Lulu ma za mało mleka dla dwóch cieląt, trzeba je dokarmiać butelką. Moją pierwszą reakcją, gdy zobaczyłam, że Lulu ma nie jedno, lecz dwoje cieląt, był szok. Teraz, gdy widzę tę trójkę, jestem naprawdę dumna, zwłaszcza gdy widzę ich postępy. Żywe bliźnięta to coś niesamowitego. Przed nimi bardzo długa droga, ale pierwsze tygodnie są obiecujące - podkreśla zajmująca się pasterstwem Fiona Smith. « powrót do artykułu
-
- bliźnięta
- The Cairngorms Reindeer Herd
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami: