Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów ' Peru' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 14 wyników

  1. Archeolodzy i konserwatorzy pracujący na peruwiańskim stanowisku Pañamarca, gdzie w przeszłości istniał jeden z ośrodków kultury Mochica (Moche) odkryli pokój tronowy z kolumnami, a wewnątrz niego dowody, że był on używany przez kobietę, która była miejscowym przywódcą. Pañamarca to wysunięte najbardziej na południe monumentalne centrum kultury Moche, która istniała w północnym Peru w latach 350–850. Kultura ta znana jest z grobowców elity, dzieł sztuki, wielkiej architektury, pięknych artefaktów i malarstwa ściennego. Pañamarca znana jest przede wszystkim ze wspaniałego kolorowego malarstwa, na którym przedstawiono procesje kapłanów i wojowników, bitwy pomiędzy nadprzyrodzonymi stworzeniami, sceny związane z ceremoniami do których używano jeńców wojennych oraz niezwykłych – jedynych w kulturze Moche – przedstawień mężczyzn o dwóch twarzach. Jednak nigdy wcześniej, ani tutaj, ani nigdzie indziej w Peru, nie znaleziono pokoju tronowego dla kobiety. Pokój otoczony jest ścianami i wsparty na kolumnach. Przedstawiono tam cztery różne sceny, których centralną postacią jest kobieta. Widzimy ją siedzącą na tronie, gdy rozmawia z mężczyzną o ptasiej głowie, przedstawiono kobietę w koronie wznoszącą puchar, na innym przedstawieniu władczyni trzyma berło i prowadzi procesję mężczyzn. W pokoju znaleziono też tron wykonany z cegły adobe. Jego wewnętrzna część również ozdobiona jest malunkami. Kobieta, którą widzimy na ścianach, kolumnach i tronie powiązana jest ze wschodzącym księżycem, oceanem i żyjącymi w nim stworzeniami oraz z przędzeniem i tkactwem. Na odkrytych malunkach uwieczniono też cały warsztat tkacki, w którym pracują kobiety, a mężczyźni z procesji, na czele której stoi królowa, niosą tkaniny. Pañamarca wciąż nas zadziwia. Nie tylko poprzez kreatywność jej malarzy, ale również dlatego, że przewraca do góry nogami to, co sądziliśmy o rolach płci w kulturze Moche, mówi profesor historii sztuki Lisa Trever z Clumbia University. Specjaliści zastanawiają się, czy kobieta na tronie to postać ludzka. Może być bowiem królową, kapłanką lub boginią. Jednak fizyczne ślady znalezione na tronie – zużycie jego oparcia, resztki nici, koraliki i ludzki włos – wskazują, że był on rzeczywiście używany przez człowieka. A to, wraz z malunkami, sugeruje, iż w VII wieku w Pañamarca rządziła kobieta. « powrót do artykułu
  2. Na północy Peru archeolodzy odkryli pochodzące sprzed 1400 lat murale przedstawiające mężczyznę o dwóch twarzach, który na głowie ma złotą ozdobę. Na jednym z murali mężczyzna trzyma wachlarz z piór i puchar, z którego piją cztery kolibry. Na drugim również widzimy wachlarz oraz jakiś obiekt, który jest częściowo zasłonięty. Eksperci zwracają uwagę zarówno na imponujące szczegóły murali, jak i fakt, że tego typu obrazów nie znaleziono wcześniej ani w przedstawieniach kultury Moche, ani żadnej innej prehiszpańskiej tradycji kulturowej regionu andyjskiego. Niezwykłe murale znaleziono w kompleksie architektonicznym Pañamarca. Prowadzący tam prace archeolodzy z Columbia University i Denver Museum of Nature and Science uważają, że kompleks wybudowali przedstawiciele kultury Moche pomiędzy 550 a 800 rokiem. Dotychczas odsłonięto mniej niż 10% malunków na tym stanowisku. Pañamarca była miejscem niezwykłe artystycznej kreatywności i innowacyjności. Malarze w kreatywny sposób wykorzystywali istniejący kanon w czasie, gdy zamieszkujący ten obszar ludzie wzmacniali swoją pozycję na południowych krańcach oddziaływania kultury Moche, mówi Lisa Trever z Columbia University. Niezwykłe przedstawienia znaleziono na jednym z filarów sali ceremonialnej. Naukowcy nie wiedzą, co one przedstawiają. Raczej nie są to bogowie, gdyż tych kultura Moche wyposażała w atrybuty niespotykane u ludzi, jak skrzydła czy wielkie kły. Trever nie wyklucza, że chodzi tutaj o eksperyment z przedstawianiem ruchu i dwóch narracji w jednym czasie. Prace na stanowisku Pañamarca prowadzone są od ponad 50 lat. Okrywane są tam wspaniałe murale. Jednak to, do czego archeolodzy dotarli ostatnio, jest czymś wyjątkowym. Bez wątpienia odkrycia te znacząco pomogą w zrozumieniu kosmologii i religii kultury Moche. Tym bardziej, że na dwóch muralach najwyraźniej się nie skończy. Archeolodzy zauważyli już bowiem kolejne podobne przedstawienie. Odkryli fragment wachlarza i trzymającej go ręki. Pod koniec roku rozpoczną kolejny sezon wykopalisk z nadzieją, na nowe wspaniałe znaleziska. « powrót do artykułu
  3. W nekropolii na południe od Templo Musoleo de la Huaca Las Ventanas w peruwiańskim regionie Lambayeque znaleziono grób chirurga pochodzący ze środkowego okresu kultury Sican, z lat 900–1050. Grób numer 77 odkryto przed kilkunastu laty, dopiero jednak teraz udało się wykonać szczegółowe wykopaliska, dzięki którym dowiedzieliśmy się, jak wyjątkowe to znalezisko. Wykopaliska w Huaca Las Vantanas były prowadzone przez naukowców z Museo Nacional Sicán w latach 2010/2011. Wówczas odkryto grób mężczyzny. Zanim jednak przystąpiono do bardziej szczegółowych wykopalisk okazało się, że regionowi grozi powódź. Archeolodzy zabrali więc to, co wówczas znaleźli i zabezpieczyli znaleziska w muzealnym magazynie. Do badania grobu przystąpiono dopiero w ubiegłym roku, po zdobyciu dofinansowania z National Geographic. Zmarły to przedstawiciel środkowego okresu kultury Sican. Wraz z nim w grobie złożono złotą maskę barwioną cynobrem, pektorał, rodzaj poncho z miedzianymi płytkami oraz złotą golarkę, mówi dyrektor Museo Nacional Sicán, Carlos Elera. Pod poncho ukryta była butelka z dwoma dziobkami i rączką przedstawiającą Huaco Rey. Wśród znalezionych przedmiotów były też miedziane złocone misy oraz nóż ceremonialnych tumi. Najbardziej interesujący jest jednak zestaw igieł, szydeł oraz noży ostrzonych z jednej strony. Mają one różne rozmiary, niektóre wyposażono w drewniane rękojeści. Obok wspomnianego już tumi znaleziono rodzaj metalowej tacy. Obok znajdowały się zaś dwie kości czołowe, jedna należąca do osoby dorosłej, druga do nastolatka. Zostały one precyzyjnie wycięta i zmodyfikowane tak, by mogły służyć jako noże. Na podstawie tych wszystkich znalezisk specjaliści doszli do wniosku, że w grobie 77 złożono ciało chirurga. Kultura Sican (Lambayeque) rozwijała się na północnych wybrzeżach Peru w latach 750–1375. Rozwinęła się ona po kulturze Moche. « powrót do artykułu
  4. Podczas układania sieci gazowej w miejscowości Chilica, która leży na południe od stolicy Peru Limy, odkryto zadaszenie wykonane z drzewa huarango (Prosopis pallida). Po wstrzymaniu prac budowlanych archeolodzy natrafili na zawiniątka grobowe sprzed ok. 700-800 lat. Zespół z firmy Cálidda wspomina też o ofiarach z kukurydzy, ceramiki oraz instrumentów muzycznych (siku). Układ zawiniątek był inny niż w przypadku kultury Ichma (Ychma), dlatego Ródemi Temoche, dyrektor prac z zakresu nadzoru archeologicznego, uważa, że w grę wchodzi mniej znana miejscowa kultura przedinkaska. W wypowiedzi dla mediów Temoche przypomniał, że ten typ pochówku powtarza się w okolicy. Parę lat temu, zaledwie 0,5 km od opisywanego miejsca, natrafiono na podobne zawiniątka. Stanowisko było mocno zniszczone, ale ze względu na liczbę znalezisk zaczęto je nazywać cmentarzem Chilca. Kilka lat wcześniej w wąwozie odkryto zaś pochówek chłopca. Jak dotąd w Chilica odkryto szczątki 8 osób. Zawiniątka, wykonane zarówno z włókien roślinnych, jak i zwierzęcych (sierść wielbłądowatych), ułożono w kształt półksiężyca. Prosty pochówek przykryto drewnianym daszkiem i matą z trzciny; daszek uległ zawaleniu. Na zawiniątkach umieszczano różne przedmioty, na przykład kolbę kukurydzy czy muszlę. Aby uzyskać bardziej kompletny obraz, obszar wykopu zostanie powiększony do wymiarów 10x10 m; wg Temoche, będzie on miał 2 metry głębokości. Później zacznie się etap dokumentowania. Specjaliści wykonają zdjęcia, rysunki itp. Planowane są również badania genetyczne. Już teraz wiadomo, że w tym miejscu pochowano dorosłych i dzieci. Stopień zniszczenia zębów w jednej z czaszek wskazuje na dietę bogatą w zboża.   « powrót do artykułu
  5. Na słynnym płaskowyżu Nazca możemy podziwiać wielkie geoglify przedstawiające małpę, orkę czy kolibra. Jednak myliłby się ten, kto przypuszcza, że nic nowego nie uda się tam znaleźć. Właśnie poinformowano o odkryciu na Nazca olbrzymiego kota. Geoglif, datowany na lata 200 p.n.e. – 100 n.e. został zauważony podczas prac na jednym ze wzgórz, które stanowi punkt obserwacyjnych dla już znanych geoglifów. Figura była ledwie widoczna i wkrótce by zniknęła, gdyż znajduje się na dość stromym zboczu podatnym na erozję, oświadczyło peruwiańskie Ministerstwo Kultury. W ubiegłym tygodniu geoglif został oczyszczony i zakonserwowany. Figura ma 37 metrów długości, a szerokość tworzących go linii wynosi od 30 do 40 centymetrów. To niesamowite, że wciąż znajdujemy nowe figury. Ale wiemy, że jest ich więcej, mówi Johny Isla, główny archeolog odpowiedzialny za geoglify z Nazca. W ostatnim czasie prace archeologom znakomicie ułatwiają drony. Jak mówi Isla, w ciągu kilku poprzednich lat w dolinach Nazca i Palpa odkryto 80–100 nowych geoglifów. Poprzedzają one kulturę Nazca, która rozwijała się w latach 200–700 po Chrystusie. Te geoglify są mniejsze, znajdują się na zboczach wzgórz i wyraźnie należą do wcześniejszej tradycji kulturowej. Archeolodzy mówią, że nowo odkryty kot został stworzony przez przedstawicieli późnej kultury Paracas (500 p.n.e. – 200 n.e.). Wiemy to dzięki porównaniu ikonografii. Na przykład na tekstyliach Paracas widzimy ptaki, koty i ludzi, którzy są przedstawieni w bardzo podobny sposób jak na geoglifach. « powrót do artykułu
  6. Dwudziestosześcioletni Jesse Katayama z Osaki marzył, by zobaczyć Machu Picchu. Czternastego marca dotarł do Aguas Calientes (Machu Picchu Pueblo). Niestety, jego plany pokrzyżowała pandemia. Zabytki zostały zamknięte dla turystów, zawieszono międzynarodowe loty. Japończyk "utknął" w Peru na dobre. Po 7 miesiącach udało mu się jednak zrealizować plan: dzięki specjalnemu pozwoleniu zobaczył miasto Inków. Władze podjęły bowiem decyzję o otwarciu Machu Picchu dla jednego turysty. Nie mogąc wrócić do domu, Katayama wynajął w Aguas Calientes mały pokój. Prowadził treningi boksu dla dzieci, brał udział w zajęciach z jogi i uczył się do egzaminów. W wolnym czasie zwiedzał - wspiął się m.in. na górę Putucusi. Niestety, główny cel marcowej podróży pozostawał niezrealizowany. Codziennie rano szedłem pobiegać i z daleka widziałem Machu Picchu. Nie sądziłem, że tam dotrę, bo nie spodziewałem się, że atrakcja turystyczna zostanie otwarta w tym roku. Opłacało się jednak cierpliwie czekać przez 7 miesięcy, gdyż jak poinformował podczas e-konferencji prasowej peruwiański minister kultury, Alejandro Neyra, rząd udzielił Katayamie specjalnego pozwolenia na wejście. Przybył do Peru, marząc o odwiedzeniu parku [archeologicznego]. Zezwolono mu więc na zrealizowanie marzenia w towarzystwie dyrektora. Katayama udostępnił wspólne zdjęcie na Instagramie. Jestem pierwszym człowiekiem zwiedzającym Machu Picchu po lockdownie. Machu Picchu miało zostać ponownie otwarte dla turystów w lipcu, ale termin ten przełożono w najlepszym razie na listopad. W zwykłych okolicznościach, by zapobiec nadmiernemu zatłoczeniu stanowiska, liczbę turystów ogranicza się do ok. 2240 osób dziennie. Po zakończeniu misji Katayama powiedział CNN, że planuje opuścić Peru 16 października. « powrót do artykułu
  7. Jak się powszechnie uważa świnki morskie, jedne z najczęściej spotykanych zwierząt domowych na świecie, zostały po raz pierwszy udomowione w Peru. Były ważnym źródłem pożywienia, wykorzystywano je w ceremoniach religijnych, transportowano je i handlowano nimi w całej Ameryce Południowej. Po tysiącach lat, około roku 500, przewieziono je na Karaiby. Profesor Lisa Matisoo-Smith z nowozelandzkiego University of Otago od lat bada DNA roślin i zwierząt w regionie Pacyfiku, wykorzystując te dane do identyfikowania przewożących je ludzkich populacji i rekonstrukcji dróg ich przemieszczania się. Tym razem uczona postanowiła zbadać, skąd świnki morskie trafiły na Karaiby. Jako, że znacznie wcześniej zwierzęta te były przedmiotem handlu, można się było spodziewać, że przywieziono je z blisko położonej Kolumbii. Naukowcy wykorzystali szczątki świnek morskich z Karaibów, Peru, Kolumbii, Boliwii, Europy i Ameryki Północnej. I tu czekała ich pierwsza niespodzianka. Okazało się, że na Karaiby świnki morskie trafiły nie z Kolumbii, a prawdopodobnie z Peru. Jednak jeszcze większym zaskoczeniem było stwierdzenie, że szczątki świnek morskich z kolumbijskich Andów reprezentują najprawdopodobniej zupełnie inny gatunek. To zaś sugeruje, że do udomowienia świnki morskiej doszło niezależnie w Peru oraz w Kolumbii. Badania genetyczne oraz archeologiczne ujawniły też zmiany roli świnki morskiej w czasie. Były i wciąż są ważnym źródłem pokarmu w Ameryce Południowej oraz w kulturach stamtąd się wywodzących. Ludzie zabierali je ze sobą, wprowadzali na wyspy, na których nie występowały, wymieniali je na inne dobra, mówi Matisoo-Smith. Świnki morskie trafiły do Europy pod koniec XVI lub na początku XVII wieku. Zostały tam przywiezione przez Hiszpanów. Do Ameryki Północnej zawieziono je na początku XIX wieku w ramach handlu egzotycznymi zwierzętami. Już w XVIII wieku były używane w badaniach medycznych, gdyż pod wieloma względami są podobne do ludzi, wyjaśnia uczona. Obecnie wszystkie świnki morskie, zarówno te, które są domowymi pupilami, te sprzedawane na mięso w Ameryce Południowej czy Portoryko, jak i te używane w badaniach medycznych, pochodzą od udomowionej świnki morskiej z Peru, dodaje. Dlaczego jednak w jednych kulturach są domowymi pupilami, a w innych są zjadane? Prawdopodobnie ma to związek z tym, co dana kultura pozwala traktować jak żywność. Profesor Matisoo-Smith mówi, że zidentyfikowanie szczątków świnki morskiej z Karaibów pozwala nam lepiej zrozumieć szlaki handlowe i ruch ludności w tym regionie w ciągu ostatniego 1000 lat. Dzięki nim, lepiej rozumiemy interakcje społeczne pomiędzy trzema kontynentami. Mamy też lepszy pogląd na zróżnicowanie genetyczne gatunku i jego relacje z ludźmi. « powrót do artykułu
  8. Głęboko w peruwiańskiej części Amazonii znaleziono cztery skamieniałe małpie zęby. Zdaniem naukowców z University of Southern California, dowodzą one, że więcej niż jedna grupa afrykańskich małp przekroczyła Atlantyk i osiedliła się w Ameryce Południowej. Skamieniałe zęby należą do nieznanego wcześniej gatunku z wymarłej afrykańskiej rodziny Parapithecidae. Wcześniej w tym samym miejscu odkryto dowody na to, że południowoamerykańskie małpy wyewoluowały z afrykańskich przodków. Naukowcy sądzą, że zwierzęta przebyły podróż pomiędzy kontynentami na tratwach z pływających roślin, które oderwały się od wybrzeża Afryki podczas sztormu. To unikatowe odkrycie, mówi główny autor badań, profesor Erik Seiffert. Pokazuje ono, że oprócz małp z Nowego Świata oraz grupy gryzoni z infrarzędu Caviomorpha, jest też trzecia linia ssaków, które w jakiś sposób odbyły niemożliwą podróż transatlantycką z Afryki do Ameryki Południowe. Odkrywcy nazwali zidentyfikowany przez siebie gatunek wymarłej małpy Ucayalipithecus perdita. To połączenie nazwy Ukajali, czyli nazwy regionu gdzie zęby znaleziono, z greckim określeniem małpy oraz łacińskim wyrazem oznaczającym „utracona”. Ucayalipithecus perdita była bardzo małym zwierzęciem, rozmiarów współczesnej marmozety. Opierając się na wieku stanowiska oraz na pokrewieństwie Ucayalipithecus perdita ze szczątkami z Egiptu, naukowcy oceniają, że zwierzęta przybyły do Ameryki Południowej przed około 34 milionami lat. Sądzimy, że grupa ta mogła przybyć do Ameryki Południowej na przełomie oligocenu i eocenu, gdy tworzyła się antarktyczna pokrywa lodowa i poziom oceanów się obniżył. Dzięki temu przebycie Atlantyku mogło być nieco łatwiejsze, stwierdza Seiffert. Skamieniałości znaleziono w Santa Rosa na brzegach rzeki Yurúa, w pobliżu granicy peruwiańsko-brazylijskiej. Bardzo trudno jest tutaj dotrzeć. Najpierw trzeba lecieć samolotem pasażerskim, później awionetką, w końcu czekało nas 40 minut podróży łodzią po rzece Yurúa. Santa Rosa to nieduże miejsce, ale jest niezwykle istotne z paleontologicznego punktu widzenia. To nie tylko miejsce, gdzie znajdujemy najstarsze szczątki naczelnych w Ameryce Południowej – o odkryciu których informowaliśmy na łamach Nature w 2015 roku – ale również stanowisko, na którym występują liczne pozostałości torbaczy, gryzoni i innych ssaków. Mamy olbrzymie oczekiwania co do tego stanowiska, stwierdził Marcelo Tejedor z Instituto Patagónico de Geología y Paleontología. Tejedor i Nelson Novo odkryli w 2015 roku dwa pierwsze niezidentyfikowane zęby Ucayalipithecus perdita. W 2016 poproszono Seifferta o pomoc w ich opisaniu. Amerykanin zauważył wówczas, że są one podobne do dwóch złamanych zębów z Egiptu, które badał wcześniej. Zorganizowano wówczas kolejną wyprawę i znaleziono dwa kolejne zęby. Potwierdziło to przypuszczenie Seifferta, że mamy do czynienia z małpą, której przodkowie pochodzili z Egiptu. Tym, co najbardziej mnie uderza w tej historii jest nieprawdopodobieństwo wydarzeń. Jesteśmy oto w miejscu, które znajduje się w środku pustkowia, znalezienie tutaj tak niewielkich artefaktów jest niezwykle małe, a my dokumentujemy niezwykłą podróż, jaką odbyły wczesne małpy. To coś niesamowitego, mówi naukowiec. Odkrycie zostało opisane na łamach Science. « powrót do artykułu
  9. Przedstawiciele związanej z Ministerstwem Środowiska agendy Servicio Nacional Forestal y de Fauna Silvestre (SERFOR) zaapelowali do peruwiańskich rolników, by przestali zabijać nietoperze. Ostatnio uratowali 200 osobników, które ludzie chcieli spalić z obawy przed koronawirusem. Nietoperze nie są naszymi wrogami. Wręcz przeciwnie, 70% istniejących gatunków żywi się owadami, z których wiele to agroszkodniki czy wektory chorób, np. dengi - napisano w komunikacie SERFOR. Jessica Gálvez-Durand Besnard, dyrektorka ds. zrównoważonego zarządzania dziedzictwem przyrodniczym SERFOR, dodaje, że nietoperze spełniają ważne dla człowieka funkcje: są zapylaczami, roznoszą nasiona i kontrolują populacje szkodników. Jeśli chcecie je rozproszyć, skierujcie na nie po prostu źródło światła. Rolnicy z Culden z w regionie Cajamarca zaatakowali nietoperze ogniem, bo myśleli, że roznoszą koronawirusa. Ssaki zostały uratowane przez zespół SERFOR i wypuszczone w jaskini daleko od Culden. Obecna sytuacja skłania do refleksji nad tym, jak żyjemy. Skoro już udomowiliśmy zwierzęta, być może powinniśmy się zająć ulepszaniem metod hodowli do celów konsumpcyjnych. Po co zjadać przedstawicieli dzikiej fauny, co stwarza ryzyko rozprzestrzeniania pewnych wirusów? - podsumowuje Gálvez-Durand Besnard. « powrót do artykułu
  10. Pracownicy Centrum Edukacji Przyrodniczej UJ (dawniej Muzeum Zoologicznego Instytutu Zoologii UJ) od wielu lat badają i systematyzują wiedzę o światowej faunie motyli, współpracując na tym polu z najbardziej liczącymi się placówkami naukowymi i entomologami europejskimi oraz amerykańskimi. Efektem ich badań jest kilkaset publikacji naukowych oraz odkrycie i opisanie niemal 300 nowych gatunków motyli, pochodzących z obszarów tropikalnych Afryki i Ameryki Południowej. Aby dać wyobrażenie o skali wykonanej pracy, należy podkreślić, iż cała fauna dziennych motyli polskich liczy mniej niż 150 gatunków. Naukowa kolekcja motyli zdeponowana w CEP UJ jest jednym z najbardziej liczących się zbiorów na świecie. Owocem badań terenowych przeprowadzonych w czerwcu 2019 r. na wysokogórskich terenach Peru u podnóża Kordyliery Huayhuash było odkrycie na wysokości 4000 m n.p.m. wyjątkowego okazu motyla - drugiego na świecie gatunku owada, którego skrzydła od strony grzbietowej mają całkowicie jaskrawosrebrne ubarwienie. Pierwszym gatunkiem jest należący do tego samego rodzaju, choć niezbyt blisko spokrewniony, Argryrophorus argenteus. Gatunek, uważany za narodowy gatunek motyla Chile, został opisany niemal 170 lat temu. Nowo odkryty gatunek został nazwany Argyrophorus idealis, czyli doskonały. Źródłem srebrnej barwy skrzydeł u obu gatunków nie jest pigment. Powstaje ona dzięki właściwościom łusek, poprzez załamywanie i odbijanie poszczególnych kolorów widma światła w procesie refrakcji i interferencji. « powrót do artykułu
  11. Z przeszło 20 budowli i 5 placów składał się inkaski kompleks ceremonialny odkryty w sierpniu przez polskich i peruwiańskich archeologów. Zdaniem naukowców jest to największe znalezione dotąd założenie tego typu w Andach, zlokalizowane na tak dużej wysokości – powyżej 4800 m n.p.m. Do odkrycia doszło na południowym stoku wulkanu Coropuna (6425 m n.p.m.) w południowym Peru. Archeolodzy określają to miejsce, jako Tambo Coropuna. Polscy naukowcy z Ośrodka Badań Prekolumbijskich Uniwersytetu Warszawskiego od wielu lat poszukują i badają w tym rejonie budowle związane z odprawianymi przez Inków rytuałami. Święta góra Coropuna jest wyjątkowa; obecnie znamy już na jej zboczach aż 5 takich kompleksów. Jednak do tej pory nigdy nie udało się nam zlokalizować aż tak rozległego założenia, bo składającego się z 5 placów ceremonialnych i przeszło 20 budowli, umiejscowionego tak wysoko – opowiada PAP szef badań, dr Maciej Sobczyk z UW. Współkierownikiem badań ze strony peruwiańskiej jest Ruddy Perea Chavez – dyrektor Muzeum Sanktuariów Andyjskich Uniwersytetu Katolickiego Santa Maria w Arequipie (UCSM). Naukowcy szacują, że powierzchnia nowo odkrytego założenia przekraczać może nawet 7 ha. Według Sobczyka wielkość, a przede wszystkim liczba placów pokazuje duży rozmiar inwestycji i może świadczyć o wyjątkowo dużych grupach pielgrzymów docierających niegdyś tak wysoko na świętą górę. Dr Sobczyk podkreśla, że założenie jest odkryciem tylko z perspektywy naukowców, bo miejscowa ludność, m.in. pasterze, z pewnością widziała i znała ruiny wcześniej. Badacze namierzyli ruiny dzięki informacjom ustnym i analizie zdjęć satelitarnych. W sierpniu udali się w teren, by sprawdzić swoje przypuszczenia. Okazało się, że ruiny budynków co prawda są liczne, ale niewielkie. Składały się głównie z niewielkich pomieszczeń o powierzchni 5-15 m kwadratowych. Wykonano je z kamieni, a zadaszano – prawdopodobnie tak samo jak w przypadku domostw używanych dziś przez lokalnych pasterzy – trawą. Na tak dużych wysokościach nikt nie mieszka na stałe. Nie znaleźliśmy żadnych śladów związanych z prowadzoną tam działalnością gospodarczą. Jest to kompleks, który prawdopodobnie okresowo był wykorzystywany przez Inków podczas pielgrzymek w celu złożenia ofiar na szczycie wulkanu, również z dzieci – opowiada dr Sobczyk. Pątnicy docierali z niższych partii wulkanu, m.in. z innego, jeszcze bardziej obszernego kompleksu administracyjno-ceremonialnego, badanego przez Polaków od ponad 20 lat – Maucallacta. Tambo Coropuna było jedną z ostatnich stacji dla pielgrzymów. Swoje ofiary nieśli jeszcze wyżej i składali na specjalnie przygotowanych platformach grobowych na skraju wulkanu. W tym roku archeolodzy wykonali plany placów i budynków widocznych na powierzchni i opisali zabytki zalegające na powierzchni. Do mapowania wykorzystano również drona. Jednak z uwagi na dużą wysokość i niskie temperatury już po południu sprzęt ten odmawiał posłuszeństwa – wspomina dr Sobczyk. Naukowcy odnotowali też dużą liczbę dróg wiodących do nowo odkrytego kompleksu. Naukowcy powrócą do badań Tambo Coropuny w listopadzie br. Wulkan Coropuna był jedną z 5 najważniejszych świętych gór Inków. W pielgrzymkach na szczyty wulkanów uczestniczyła wydzielona grupa elit kapłańskich. Wiele informacji na ten temat naukowcy uzyskali za pośrednictwem kronikarzy kolonialnych i dokumentów z XVI, XVII a nawet XIX wieku, które często opisują niszczenie takich miejsc kultu. « powrót do artykułu
  12. Na peruwiańskim stanowisku archeologicznym Huanchaquito-Las Llamas odkryto największy w Amerykach zbiór szczątków dzieci i lam poświęconych podczas rytuałów religijnych. W XV wieku, gdy na północnym wybrzeżu Peru dominowało państwo Chimu podczas jednej z uroczystości religijnych zabito ponad 140 dzieci i ponad 200 lam. W najnowszym numerze PLOS ONE opublikowano właśnie wyniki badań, prowadzonych od roku 2011 przez Gabriela Prieto i jego zespół z Universidad Nacional de Trujillo. Wykopaliska ujawniły, że na powierzchni około 700 metrów znajdują się szczątki ludzi, niemal wyłącznie dzieci, oraz młodych zwierząt. Stwierdzono, że zwierzęta to najprawdopodobniej lamy, chociaż nie można wykluczyć, że to alpaki. Natomiast na szczątki ludzi składały nie niemal wyłącznie zwłoki dzieci w wieku 5–14 lat. Nacięcia mostka i przesunięte żebra sugerują, że zarówno dzieciom jak i zwierzętom otwarto klatki  piersiowe, prawdopodobnie podczas rytualnego usuwania serca. Datowanie radiowęglowe wykazało, że szczątki pochodzą z około 1450 roku, czyli z okresu największego rozkwitu państwa Chimu. Gruba warstwa błota wskazuje, że masową ofiarę poprzedzały, a może i zainspirowały, wielkie opady deszczu lub powodzie. Ofiary z ludzi i zwierząt są często spotykane w kulturach starożytnych i prekolumbijskich. Jednak mamy niewiele dowodów na istnienie takich praktyk na północnym wybrzeżu Peru. To było dla nas zaskoczenie. Nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego, do tego brak jest w źródłach historycznych jakichkolwiek sugestii czy opisów poświęcania na taką skalę dzieci czy wielbłądowatych na północnym wybrzeżu Peru. Mieliśmy szczęście, że mogliśmy przeprowadzić kompletne prace archeologiczne i mieliśmy do dyspozycji interdyscyplinarny zespół gotowy do przeprowadzenia wstępnych analiz. Otwieramy nowy rozdział badań nad ofiarami z dzieci w świecie prekolumbijskim, mówi John Verano. Państwo Chimu istniało od około IX do XV wieku. Rozciągało się pomiędzy Tumbez a Limą. Powstało na terenach, na których wcześniej dominowała kultura Mochica, zwana wczesnym Chimu. Stolicą Chimu było Chan Chan. Około 1470 roku Chimu zostało podbite przez Inków. « powrót do artykułu
  13. Na stanowisku Mata Indio na północy regionu Lambayeque w Peru odkryto monumentalną inkaską komorę grobową sprzed ponad 500 lat. Archeolodzy z Huaca Rajada-Sipán Museum uważają, że pochowano tu ważną osobę (ma o tym świadczyć m.in. obecność muszli spondylusów) oraz jej towarzyszy. Dotąd zidentyfikowano pięciu dorosłych i czworo 6-letnich dzieci, które zapewne złożono w ofierze. Choć do grobowca wielokrotnie się włamywano, prawdopodobnie w poszukiwaniu skarbów, badacze znaleźli tu sporo artefaktów, w tym wazy. Grobowiec ma unikatową architekturę; chodzi np. o zagłębienia do umieszczania idoli. To pierwsza komora grobowa tego rodzaju i tej wielkości w Lambayeque i Peru. Ma powierzchnię ponad 60 metrów kwadratowych - podkreśla Anaximandro Nuñez Mejia. Ściany wybudowano z suszonej na słońcu cegły. Z zewnątrz mur pokryto gliną. Archeolodzy wyjaśniają, że "pośmiertne wyposażenie" umieszczono wokół zmarłych i w specjalnych niszach. Luis Chero, który udzielił wywiadu agencji Andina, podkreśla, że wszystkie odkrycia demonstrują majestatyczność oraz istotność tego miejsca, które znajduje się 2000 km od stolicy Państwa Inków Cuzco.   « powrót do artykułu
  14. W kompleksie Utzh An (wcześniej zwanym Gran Chimú) na terenie strefy archeologicznej Chan Chan, wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa miasta epoki prekolumbijskiej, odkryto przejście, wypełnione 20 czarnymi drewnianymi figurkami (idolami) sprzed ok. 800 lat. Mają one 70 cm wysokości. Twarze niektórych z nich nadal zakrywają maski. Poszczególne figurki są umieszczone w ciasno dopasowanych niszach. Niestety, stan jednej z rzeźb jest bardzo zły. Rzeźby znajdują się w prowadzącym na plac ceremonialny 33-m korytarzu. Prawdopodobnie miały pełnić funkcję strażników. Wg zespołu archeologów, korytarz reprezentuje unikatową fazę historii regionu. Idole są prawdopodobnie najstarszymi rzeźbami odkrytymi na stanowisku. Podczas prac archeolodzy odsłonili także 5 murali. Maski idoli są wykonane z gliny, ewentualnie z pokruszonych beżowych muszli. W jednej dłoni idola znajduje się berło, a w drugiej okrągły obiekt, być może tarcza. Alejandra Rengifo Chunga tłumaczy, że berło to oznaka statusu, a tarcza symbolizuje ochronę. I rzeźby, i przedstawiające m.in. sieci rybackie czy fale murale odkryto w lipcu, ale Ministerstwo Kultury poinformowało o tym dopiero ostatnio. Wykopaliska rozpoczęły się w czerwcu zeszłego roku i potrwają do maja 2020 r.   « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...