Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów ' Nowa Zelandia' .
Znaleziono 14 wyników
-
Na Nowej Zelandii znaleziono kości dwóch nieznanych dotychczas gatunków pingwina. Jeden z nich mógł być największym z pingwinów, jakie chodziły po Ziemi. Na podstawie zachowanych kości płetw naukowcy stwierdzili, że należały one do gatunku pingwina, który ważył średnio 154 kilogramy. Największe ze współcześnie żyjących pingwinów, pingwiny cesarskie ważą do 45 kilogramów. Gatunek wielkiego pingwina został nazwany Kumimanu fordycei, na cześć doktora R. Ewana Fordyce'a z University of Otago. Ewan Fordyce to legenda w naszej branży i jeden z najwspanialszych mentorów, jakich miałem. Bez rozpoczętego przez Ewana programu badawczego nie wiedzielibyśmy, że wiele gatunków kiedykolwiek istniało, mówi główny autor badań, doktor Daniel Ksepka z Bruce Museum w USA. Drugi z nowo odkrytych gatunków, nazwany Petradyptes stonehousei, był znacznie mniejszy od K. fordycei, ale i tak jego waga sięgała 50 kg, był więc sporo większy od pingwina cesarskiego. Jego nazwa to hołd dla doktora Bernarda Stonehouse'a, który jako pierwszy opisał pełny cykl rozrodczy pingwina cesarskiego. Oba gatunki żyły miliony lat temu, zanim jeszcze pingwiny całkowicie wykształciły dzisiejsze płetwy. Kości płetw K. fordycei – którego szczątki liczą sobie 57 milionów lat – i P. stonehousei są bardziej smukłe niż współczesnych pingwinów, a przyczepy mięśni bardziej przypominają te spotykane u ptaków latających. Ksepka uważa, że większe rozmiary ciała niosły ze sobą sporo korzyści. Pingwiny mogły złapać większą ofiarę, a przede wszystkim lepiej utrzymywały ciepło w zimnych wodach. Być może to dzięki temu najwcześniejsze pingwiny z Nowej Zelandii skolonizowały inne części świata. Żyjące obecnie duże gorącokrwiste zwierzęta morskie mogą nurkować na znaczne głębokości. To zaś każe nam się zastanowić, czy ekologia K. fordycei nie była odmienna. Być może nurkował on na większe głębokości i miał dostęp do pożywienia nieosiągalnego dla współcześnie żyjących pingwinów, zastanawia się doktor Daniel Thomas z Massey University w Auckland. « powrót do artykułu
-
- pingwin
- Nowa Zelandia
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nowa ustawa ma uczynić z Nowej Zelandii kraj wolny od tytoniu
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Ciekawostki
Parlament Nowej Zelandii przyjął ustawę Smokefree Aotearoa 2025 Action Plan, która ma uczynić Nową Zelandię pierwszym krajem wolnym od tytoniu. Tak zwykle definiuje się państwo, w którym tytoń pali nie więcej niż 5% dorosłej populacji. Ustawa wchodzi w życie w styczniu przyszłego roku. Projekt ustawy przedstawiono w grudniu 2021 roku. Opisuje ona trzy radykalne kroki, które mają znacząco zmniejszyć liczbę palaczy w Nowej Zelandii. Po pierwsze ustawa zakazuje sprzedaży tytoniu osobom urodzonym w roku 2009 lub później. W ten sposób ma pojawić się ciągle rosnąca grupa osób, które nigdy nie paliły. Po drugie liczba punktów detalicznej sprzedaży tytoniu ma zostać zmniejszona o 95%. Jednak najbardziej radykalnym posunięciem jest, zdaniem ekspertów, wymóg zmniejszenia ilości nikotyny w papierosach poniżej poziomu, w którym pojawia się uzależnienie. To właśnie ten element ustawy ma przynieść prawdziwą zmianę reguł gry walce z tytoniem. Wiceminister zdrowia, Ayesha Verrall, która stoi za ustawą, przypomina, że badania naukowe jasno wskazują, iż zmniejszenie ilość nikotyny w tytoniu zmniejsza uzależnienie. Badania wykazały też, że – szczególnie w ubogich okolicach – mniejsza liczba punktów sprzedaży papierosów przekłada się na mniejsza liczbę palących młodych ludzi oraz ułatwia palaczom zerwanie z nałogiem. Krytycy nowej ustawy twierdzą, że doprowadzi ona do rozwoju czarnego rynku oraz będzie kryminalizowała palaczy. To jednak zbyt daleko posunięta krytyka, gdyż karom będą podlegali nie palacze, ale punkty sprzedaży i osoby dostarczające papierosy ludziom urodzonym w roku 2009 lub później. Nowa Zelandia od lat jest światowym liderem w walce z tytoniem. Już w 1990 roku zakazano tam palenia w pomieszczeniach w miejscu pracy, w 2004 pojawił się zakaz palenia w barach i restauracjach, a w 2019 zakazano palenia w pojazdach przewożących dzieci, rozpoczęto też kampanię uświadamiającą, jak palenie z drugiej ręki wpływa na zwierzęta domowe. Od roku 2010 opodatkowanie papierosów wzrosło o 165%. Z tego też powodu w Auckland paczka Marlboro kosztuje równowartość 21 USD, podczas gdy w Nowym Jorku jest to 14 USD. Taka polityka daje wyraźne skutki. Odsetek palących dorosłych w Nowej Zelandii jest jednym z najniższym wśród krajów rozwiniętych i wynosi 10,9%, to dwukrotnie mniej niż w Polsce. Mimo tego palenie tytoniu jest tam jedną z głównych przyczyny chorób i przedwczesnych zgonów. Każdego roku z tego powodu umiera około 5000 osób z liczącej 5,1 miliona populacji. « powrót do artykułu- 22 odpowiedzi
-
- Nowa Zelandia
- nikotyna
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Po zdigitalizowaniu zbiorów z Teece Museum w nowozelandzkim mieście Christchurch okazało się, że przechowywany tam fragment lnu, którym była owinięta egipska mumia sprzed 2300 lat pasuje do fragmentu przechowywanego w Getty Institute w USA. Profesor Alison Griffith z University of Canterbury mówi, że na obu fragmentach całunu znajdują się fragmenty egipskiej Księgi Umarłych zapisane w piśmie hieratycznym. "Pomiędzy oboma fragmentami mamy małą przerwę, jednak całość się ze sobą zgadza", stwierdza Griffith. "Egipcjanie wierzyli, że zmarłym w podróży do zaświatów i po zaświatach, muszą towarzyszyć odpowiednie słowa. Stąd zdobienia grobowców i piramid to abstrakcyjne przedstawienia, ale sceny dotyczące ofiarowania, dóbr, służących, tego wszystkiego, czego potrzeba po drugiej stronie", dodaje uczona. Najpierw tego typu przedstawieniami ozdabiano ściany grobowców. W wiekach późniejszych zaczęto ozdabiać tak papirus i len, którym owinięte było ciało. Profesor Griffith zwraca uwagę, że na wysoką jakość pisma na skojarzonych ze sobą fragmentach. Widzimy tam np. przedstawienie rzeźnika dzielącego mięso wołu, człowieka niosącego meble, łódź pogrzebową i inne. Bardzo podobna scena została uwieczniona na początku Księgi Zmarłych w papirusie turyńskim. Doktor Foy Scalf, dyrektor archiwum w Instytucie Orientalistyki Chicago University, potwierdza, że oba fragmenty do siebie pasują i wyjaśnia, że oba pochodzą z mumii niejakiego Petosirisa, którego matka miała na imię Tetosiris. Fragmenty tkaniny, którą niegdyś owinięto jego mumię, zostały w przeszłości poodzierane i obecnie znajdują się w kolekcjach na całym świecie. « powrót do artykułu
-
- mumia
- Egipt. bandaż
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W wyniku masowego wypłynięcia na brzeg (strandingu) na wyspę Chatnam w Nowej Zelandii zginęło 97 grindwali długopłetwych. Do grona ofiar należy też zaliczyć 3 delfiny. Strażnicy z Wydziału Ochrony Przyrody (DOC) musieli przeprowadzić eutanazję 28 grindwali i wszystkich delfinów. Specjaliści zostali poinformowani o wydarzeniu w niedzielę (22 listopada). Dotarcie na miejsce zajęło sporo czasu ze względu na odległą lokalizację Waitangi West Beach. Wystąpiły też utrudnienia komunikacyjne wywołane przerwami w dostawie prądu. Po przybyciu zespołu DOC okazało się, że przy życiu utrzymało się zaledwie 26 osobników. W przypadku większości z nich widoczne było osłabienie. Ze względu na trudne warunki na morzu i niemal pewną obecność żarłaczy białych, które są przyciągane przez takie zdarzenia, podjęto decyzję o eutanazji. Do poniedziałkowego ranka strandingowi uległy kolejne 2 osobniki. W ich przypadku również konieczne było uśpienie. Jak można przeczytać na witrynie DOC, gatunkiem zębowca, który najczęściej i w największej liczbie wypływa na plaże Wysp Chatham, jest grindwal długopłetwy. Od 1901 r. stranding przydarzył się tu ponad 4 tys. Globicephala melas. Stranding tego gatunku stanowił ważne, choć sporadyczne, źródło pokarmu i kości dla [ludu] Moriori. Do jednego z największych strandingów G. melas doszło w 1918 r., gdy na Long Beach wypłynęło 1000 osobników. « powrót do artykułu
-
- grindwal długopłetwy
- delfiny
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Samoa ogłasza stan wyjątkowy z powodu epidemii odry
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
W Samoa, niewielkim wyspiarskim państwie położonym w połowie drogi pomiędzy Hawajami a Nową Zelandią, ogłoszono stan wyjątkowy z powodu epidemii odry. Epidemia rozpoczęła się pod koniec października, gdy zanotowano pierwszy przypadek śmierci. Od tamtej pory zmarło co najmniej 6 osób, w większości to dzieci przed 2. rokiem życia. Zachorowało co najmniej 716 osób, z czego 40% trafiło do szpitali. Władze państwa liczącego około 200 000 mieszkańców, zdecydowały o zamknięciu wszystkich szkół i zakazie zgromadzeń publicznych. Wydano też nakaz zaszczepienia wszystkich niezaszczepionych dotychczas dzieci. Jak informuje miejscowe Ministerstwo Zdrowia, zaszczepionych jest około 2/3 populacji kraju. Wszystkie dzieci, które dotychczas zmarły z powodu odry, były niezaszczepione. Pomoc Samoa zadeklarowała już Nowa Zelandia, która oświadczyła, że wyśle 3000 szczepionek i 12 pielęgniarek. Odra jest wysoce zakaźna, a epidemia zbiera śmiertelne żniwo na Samoa. Jej powstrzymanie jest w interesie każdego, powiedział minister spraw zagranicznych Nowej Zelandii, Winston Peters. W ubiegłym tygodniu odra pojawiła się w Tonga, położonym 900 kilometrów od Samoa. Do wybuchu epidemii doszło po tym, jak tongijska reprezentacja rugby powróciła z Nowej Zelandii. Dotychczas na Tonga zachorowało 251 osób. Na Wyspach Samoa, oprócz Niezależnego Państwa Samoa, znajduje się też należące do USA Samoa Amerykańskie. W związku z epidemią na Samoa i Tonga ogłoszono tam podwyższony stopień gotowości służby zdrowia. Szczęśliwe około 90% populacji Tonga i Samoa Amerykańskiego jest zaszczepione przeciwko odrze i dotychczas nie zanotowano tam żadnego przypadku zgonu z powodu tej choroby. « powrót do artykułu- 2 odpowiedzi
-
- Samoa
- Samoa Amerykańskie
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Władze Niezależnego Państwa Samoa poprosiły obywateli, którzy nie są zaszczepieni przeciwko odrze, by wywiesili przed swoimi domami czerwone flagi. Mają one pomóc lekarzom zidentyfikować domy, w których należy dokonać szczepień. Przed trzema tygodniami władze państwa ogłosiły stan wyjątkowy. Pod koniec października w tym zamieszkanym przez około 198 000 osób państwie wybuchła epidemia odry. Dotychczas zachorowało ponad 4000 osób, zmarły 62 osoby, w tym 54 dzieci poniżej 4. roku życia. Rząd poprosił też, by dzisiaj i jutro większość pracowników – zarówno rządowych i firm prywatnych – pozostała w domach. Zamknięto główne drogi, a zespoły medyczne wędrują od domu do domu ze szczepionkami. Stąd też prośba o wywieszenie czerwonych flag. W związku z trudną sytuacją, UNICEF wysłał na Samoa 110 500 szczepionek, a z Nowej Zelandii przybyły dodatkowe tysiące szczepionek, pielęgniarki oraz odpowiednie wyposażenie. Samoa Amerykańskie, sąsiadujące z Niezależnym Państwem Samoa, ogłosiło stan podwyższonej gotowości służby zdrowia. Tam jednak odsetek zaszczepionych wynosi 90% i nie zanotowano epidemii. Ta jednak pojawiła się na Tonga, położonym 900 kilometrów od Samoa i to pomimo faktu, że również i na Tonga odsetek wyszczepień wynosi 90%. Chorobę przywieźli tu zawodnicy narodowej drużyny rugby, którzy wrócili z Nowej Zelandii. Zachorowało w sumie 440 osób, nikt nie zmarł. W Niezależnym Państwie Samoa, dokąd chorobę zawlókł prawdopodobnie turysta z Nowej Zelandii, odsetek wyszczepień wynosi obecnie 55%. Z danych WHO i UNICEF wynika, że w ubiegłym roku w Niezależnym Państwie Samoa zaszczepiono jedynie 31% noworodków, podczas gdy jeszcze cztery lata temu było to 84%. Tak niski odsetek był spowodowany śmiercią dwójki dzieci. Program szczepień zawieszono do czasu wyjaśnienia sprawy. Śledztwo wykazało, że jedna z pielęgniarek przypadkowo wymieszała proszek do przygotowania szczepionki nie z wodą, a z przeterminowanym środkiem znieczulającym zwiotczającym mięśnie. To jednak nie uspokoiło rodziców bojących się o swoje dzieci. Obecnie w samoańskich szpitalach przebywają 172 osoby chore na odrę, w tym 19 dzieci znajduje się w stanie krytycznym. « powrót do artykułu
- 1 odpowiedź
-
- Niezależne Państwo Samoa
- odra
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na nowozelandzkiej Wyspie Południowej znaleziono skamieniałość olbrzymiego pingwina z paleocenu. Jak podkreślają naukowcy, Crossvallia waiparensis jest jednym z najstarszych i największych gatunków pingwina; ze 160 cm wzrostu przewyższał on współczesnego pingwina cesarskiego o ~30-40 cm. Szczątki kolejnego przedstawiciela nowozelandzkiej megafauny, który mógł ważyć 70-80 kg, znalazł w 2018 r. paleontolog amator Leigh Love. Natrafił na kości na stanowisku Waipara Greensand. W przygotowaniu fosyliów do badań i w opisie pomagał mu Al Mannering. Zespół złożony z kuratorów z Canterbury Museum - doktorów Paula Scofielda i Vanesy De Pietri - oraz pracującego w Muzeum Historii Naturalnej im. Johanna Senckenberga we Frankfurcie dr. Geralda Mayra przeanalizował kości i doszedł do wniosku, że to nieznany wcześniej gatunek pingwina. Autorzy publikacji z Alcheringa: An Australasian Journal of Palaeontology podkreślają, że najbliższym znanym krewnym nowego pingwina jest paleoceński Crossvallia unienwillia; zidentyfikowano go na podstawie znalezionego w 2000 r. w dolinie Cross na Antarktydzie sfosylizowanego częściowego szkieletu. Gdy żyły Crossvallia, Nowa Zelandia i Antarktyda były zupełnie inne niż dziś - Antarktydę pokrywał las i w obu lokalizacjach był o wiele cieplejszy klimat - podkreśla Scofield. Kości nóg obu gatunków pingwinów sugerują, że stopa odgrywała w ich pływaniu większą rolę, niż ma to miejsce u współczesnych pingwinów lub że nie były one przystosowane do stania w wyproście jak współczesne pingwiny. C. waiparensis to 5. gatunek prehistorycznego pingwina, jaki udało się opisać na podstawie skamieniałości z Waipara Greensand. Odkrywane w Waipara Greensand skamieniałości wiele wniosły do naszego rozumienia ewolucji pingwinów [...] - opowiada Meyr. Na opisanie czeka sporo fosyliów, które wg nas, stanowią nowe gatunki. « powrót do artykułu
-
- Crossvallia waiparensis
- paleocen
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Heracles inexpectatus - nowa największa papuga
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Na stanowisku St Bathans w Centralnym Otago paleontolodzy odkryli największą na świecie papugę, która miała masywny dziób i metr wysokości. Kości wydobyto podczas prac prowadzonych w 2008 roku. Początkowo specjaliści sądzili, że są to kości orła. Dopiero gdy zauważyli swoją pomyłkę, dokonali analizy, która wskazała na istnienie nieznanego dotychczas gatunku. Nawiązując do greckiego mitu o znanym z wielkiej siły herosie Heraklesie i do niespodziewanej natury znaleziska, ptakowi nadano nazwę Heracles inexpectatus. Skamieniałość przypomina wielkością wymarłego dronta dodo i jest ok. 2-krotnie wyższa od krytycznie zagrożonej kakapo, do której do tej pory należał tytuł najwyższej i najcięższej znanej papugi. Najdłuższą papugą jest zaś ara hiacyntowa. Eksperci z Flinders University, Uniwersytetu Nowej Południowej Walii w Sydney i Canterbury Museum szacują, że H. inexpectatus miały mniej więcej metr wysokości i ważyły ok. 7 kg. Skamieniałości z St Bathans pochodzą z późnego niższego miocenu, sprzed 16-19 mln lat. Wykopaliska tych pokładów kopalnych są prowadzone od 20 lat. Każdego roku odkrywamy nowe ptaki i inne zwierzęta - podkreśla prof. Trevor Worthy. Choć Heracles jest jednym z naszych najbardziej spektakularnych znalezisk, nie ulega wątpliwości, że na odkrycie czeka tu jeszcze wiele innych niespotykanych gatunków. Z masywnym dziobem, który mógł rozłupać praktycznie wszystko, na co ptakowi przyszła ochota, Heracles mógł jadać coś więcej niż zwykłe papuzie pokarmy, być może nawet inne papugi - dodaje prof. Mike Archer. Heracles żył w zróżnicowanym subtropikalnym lesie, porośniętym m.in. palmami i zastrzalinami. Zapewniał on obfitość owoców, które spełniały ważną rolę w diecie Heraclesa oraz innych papug i gołębiowatych. Na dnie lasu Heracles współzawodniczył z kolei z przodkami moa [...] - wyjaśnia prof. Suzanne Hand. « powrót do artykułu-
- Heracles inexpectatus
- papuga
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W nowozelandzkim lesie biolodzy znaleźli pozbawiony liści pniak agatisa (Agathis australis), który nadal żyje dzięki podpięciu korzeni do sąsiednich drzew. Autorzy artykułu z pisma iScience uważają, że inne drzewa "zgadzają się" na to w zamian za dostęp do większego systemu korzeniowego. Uzyskane wyniki sugerują, że zamiast z indywidualnymi osobnikami - drzewami - mamy więc raczej do czynienia z leśnym superorganizmem. Mój kolega Martin Bader i ja natknęliśmy się na pień agatisa podczas wędrówki po Zachodnim Auckland. To było dziwne, bo choć nie miał on żadnych liści, nadal był żywy - opowiada prof. Sebastian Leuzinger z Uniwersytetu Technologicznego w Auckland. Leuzinger i Bader postanowili sprawdzić, w jaki sposób pobliskie drzewa utrzymują pieniek przy życiu. Mierzyli przepływ wody między nim a rosnącymi w sąsiedztwie drzewami z tego samego gatunku. Okazało się, że ruch wody w pniu był ujemnie skorelowany z przepływem wody w innych drzewach. Leuzinger wyjaśnia, że w grę wchodzą szczepy korzeniowe, które powstają, gdy drzewo rozpoznaje, że pobliska tkanka korzeniowa, choć różna genetycznie, jest na tyle podobna, że pozwala na wymianę zasobów. Zwykle drzewo bazuje m.in. na potencjale wodnym atmosfery. W tym przypadku pień musi się [natomiast] dostosowywać do sąsiednich drzew, ponieważ nie ma transpirujących liści [...]. Szczepy korzeniowe są częste między żywymi drzewami tego samego gatunku, Nowozelandczycy zastanawiali się jednak, czemu żywe agatisy miałyby chcieć utrzymywać przy życiu pień. W przypadku pnia korzyści są oczywiste - bez szczepów by obumarł. Po co jednak zielone drzewa miałyby utrzymywać przy życiu drzewo-dziadka z dna lasu, skoro wydaje się, że niczym się nie odwdzięcza? Niewykluczone, że szczepy korzeniowe powstały, nim jeden z osobników stracił liście i stał się gołym pniem. Co istotne, szczepione korzenie rozszerzają system korzeniowy drzew, który daje dostęp do większych ilości wody i składników odżywczych, a także lepiej stabilizuje na stromych zboczach. Kiedy jedno z drzew przestaje dostarczać węglowodany, może to umknąć uwadze ogółu i dzięki temu "pasażer na gapę" nadal żyje. Można mówić o dalekosiężnych konsekwencjach dla naszego postrzegania drzew - prawdopodobnie tak naprawdę nie mamy do czynienia z drzewami jako jednostkami, ale z lasem jako superorganizmem - podkreśla Leuzinger. Podczas suszy drzewa z lepszym dostępem do wody mogą się np. dzielić zasobami, zwiększając szanse grupy na przetrwanie. Z drugiej strony zjawisko to ma też swoje minusy; połączenia mogą bowiem np. ułatwiać rozprzestrzenianie chorób. W najbliższej przyszłości Leuzinger chce poszukać w lasach podobnych pieńków i przeprowadzić pogłębione badania. « powrót do artykułu
-
Pojawiła się nadzieja na ocalenie kakapo, niezwykłych nielotnych papug z Nowej Zelandii. Jak poinformował krajowy Departament Ochrony Środowiska, w bieżącym roku wykluło się rekordowo dużo młodych kakapo. Ta nocna papuga, która porusza się po ziemi charakterystycznym kołyszącym krokiem, była w przeszłości najbardziej rozpowszechnionym ptakiem Nowej Zelandii. Obecnie zyje jedynie 147 dorosłych osobników, które przeniesiono na kilka bezludnych wysepek. Kakapo składają jaja co 2 do 4 lat, wyłącznie w latach, kiedy owocuje drzewo Rimu (Dacrydium cupressinum). W bieżącym roku wykluło się aż 76 młodych, a eksperci mają nadzieję, że 60 z nich dotrwa do wieku dorosłego. Kakapo znalazły się na skraju zagłady przez polowania, utratę habitatów i wprowadzenie przez Europejczyków inwazyjnych drapieżników. Jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku sądzono, że kakapo wyginęły, okazało się jednak, że przetrwały one na Wyspie Stewarta. W 1977 znano jedynie 18 kakapo. Nowa Zelandia rozpoczęła bardzo ambitny program odbudowy populacji. Niewykluczone, że to najbardziej intensywnie prowadzony program jakiegokolwiek gatunku na świecie. Papugi kilkukrotnie przenoszono na wyspy, gdzie tworzono dla nich jak najlepsze warunki. Zwierzęta są karmione specjalną dietą, która ma zwiększyć szanse na udany rozród. Każde z gniazd kakapo wyposażono w kamery, czujniki na podczerwień, urządzenia odstraszające drapieżniki i ogrzewające jajo, gdy samica opuszcza gniazdo. Każda z papug ma nadajnik, imię, a jej losy są śledzone. Jedna z kakapo, ptak imieniem Sirocco, podróżuje po kraju i zwiększa wśród obywateli świadomość dotyczącą potrzeby zachowania gatunku. Ludzie je kochają. One nie zachowują się jak ptaki, a trochę jak ludzie. Nawet wyglądają jak zrzędliwy starszy człowiek i każda z nich ma inną osobowość, mówi doradca naukowy Departamentu Ochrony Przyrody, doktor Andrew Digby. Zdaniem uczonego, w zwiększeniu liczby narodzin wśród kakapo mogło pomóc globalne ocieplenie, dzięki któremu pojawiła się obfitość owoców Rimu. Wiele samic kakapo złożyło jaja wcześniej, a niektóre zrobiły to dwukrotnie. Celem Departamentu Ochrony Środowiska jest zwiększenie liczby kakapo do co najmniej 500 ptaków. Wraz z każdym sezonem lęgowym specjaliści coraz bardziej się wycofują z życia papug i coraz mniej intensywnie dbają o gatunek. « powrót do artykułu
-
- lęg
- Nowa Zelandia
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W Wellington, stolicy Nowej Zelandii, znaleziono dziesiątki ptaków, okaleczonych bądź zabitych przez bożonarodzeniowe dekoracje, które owinęły się wokół ich skrzydeł i szyi. Niektóre ptaki padły z głodu, bo nie były w stanie latać. Choć od 2015 r. odnotowano kilka podobnych przypadków, w ostatnich tygodniach nastąpił wyraźny wzrost ich liczby. Władze sądzą, że ptaki są celowo "ozdabiane", bo jak podaje New Zealand Herald, łańcuchy są przywiązane mocno i precyzyjnie. Wiele ptaków próbuje usunąć obce obiekty za pomocą dziobów i stóp, przez co oplątują się one jeszcze mocniej. Spętane zwierzęta nie mogą jeść, pić i latać. W niektórych przypadkach dekoracje okręcają się tak mocno, że całkowicie odcinają dopływ krwi - podkreśla rzeczniczka organizacji SPCA Paige Janssen. Osobniki, które przeżywają i trafiają do naszego ośrodka, są zawsze w bardzo złym stanie. [...] Najbardziej humanitarnym rozwiązaniem pozostaje eutanazja. W okresie świąteczno-noworocznym SPCA było wielokrotnie powiadamiane o incydentach ze splątanymi ptakami. Trwają poszukiwania osób, które dopuszczają się tych aktów okrucieństwa. SPCA zaapelowało do ludzi o pomoc i zgłaszanie wszelkich użytecznych informacji. Dzięki temu we wtorek z pewnej posesji uwolniono 7 udekorowanych ptaków. Jeden z odratowanych gołębi miał na głowie i czubkach skrzydeł plamy z farby w kolorze łańcucha. « powrót do artykułu
-
- Wellington
- Nowa Zelandia
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na plaży na wyspie Chatnam zginęło 51 grindwali. Jeśli weźmie się pod uwagę osobniki z Wyspy Stewarta, okazuje się, że w wyniku strandingu (masowego wypłynięcia na brzeg) w ciągu tygodnia śmierć poniosło w Nowej Zelandii ponad 200 grindwali. Wydział Ochrony Przyrody ujawnił, że w czwartek w zatoce Hanson znaleziono ok. 80-90 osobników. Części udało się dostać z powrotem do wody, reszta nie miała jednak tyle szczęścia (jednego grindwala trzeba było uśpić). We współpracy z lokalną maoryską społecznością ciała pochowano w piasku tuż za plażą. Przedstawiciele Wydziału pobrali do badań próbki skóry i podskórnej tkanki tłuszczowej. « powrót do artykułu
-
- zatoka Hanson
- wyspa Chatnam
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ogromne zapotrzebowanie napędza czarny rynek awokado
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Ciekawostki
Popularność awokado jest w Nowej Zelandii tak duża, że w szkółkach i sklepach ogrodniczych obowiązują zapisy na długie listy oczekujących na sadzonki. Chętnych nie brakuje, bo ceny za owoc sięgają obecnie 3 dolarów nowozelandzkich (1,95 USD). Wcześniej w tym roku było jeszcze drożej - za sztukę trzeba było bowiem zapłacić aż 7 dolarów nowozelandzkich, czyli ok. 4,60 USD. Ludzie wciąż pytają o awokado - podkreśla Lloyd Houghton, właściciel szkółki Wairere. Na samo awokado odmiany Haas jest aż 86 zamówień, a gdy doda się do tego 3 inne hodowane przez niego odmiany, liczba chętnych na sadzonki sięgnie już 200. "Zielone złoto", jak mówią o awokado Nowozelandczycy, jest też rozchwytywane w The Plant Depot w Te Rapie (Hamilton), gdzie sadzonek nie ma już od kwietnia, a na następne trzeba poczekać mniej więcej do końca września. Choć szkółki ze wszystkich sił próbują sprostać zapotrzebowaniu, ich wysiłki spełzają na niczym. Trudno się zresztą dziwić, bo statystyki pokazują, że jeszcze 5 lat temu sięgało ono 30 tys. sadzonek, a obecnie oscyluje już wokół 200 tys. Wg Jen Scoular z New Zealand Avocado i szkółkarzy, owoce smaczliwki wdzięcznej są bardzo poszukiwane zarówno w kraju, jak i za granicą, dlatego zdecydowanie można mówić o ich niedoborze. Szkółkarze dodają, że by sadzonki awokado były gotowe do sprzedaży, muszą rosnąć aż 2 lata. Później na owoce trzeba zaś poczekać 5 kolejnych lat. Wysokie zapotrzebowanie (a w związku z tym i ceny) awokado wywołały w Nowej Zelandii falę przestępstw. Owoce są kradzione z drzewek pod osłoną nocy i w biały dzień. Hodowcy podejrzewają, że złodzieje są dobrze zorganizowani. Z myślą o świadomych klientach organizacja New Zealand Avocado podała wskazówki, jak odróżnić kradzione awokado od pozyskanych legalnie. Kluczowa ma być długość szypułki - prawidłowa wynosi 3-5 mm. Przy owocach z czarnego rynku bywa dłuższa (tak się ułamała podczas zbierania) albo nie ma jej w ogóle (gdy złodziej nie przejmował się detalami i brutalnie obchodził się z drzewkiem). « powrót do artykułu- 2 odpowiedzi
-
- listy oczekujących
- niedobór
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Mesoplodon traversii - najrzadszy z rzadkich
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Mesoplodon traversii to najrzadszy waleń na świecie. Dość powiedzieć, że do grudnia 2010 r. znano go tylko z 2 częściowo zachowanych czaszek i żuchwy. Tymczasem przed 2 laty woda wymyła na nowozelandzką plażę Opape dwa osobniki z krwi i kości. Całe... W 1872 r. szkocki geolog James Hector opisał niezwykłą żuchwę, znalezioną rok wcześniej na wyspie Pitt. W 1950 r. na wyspie White natrafiono na pierwszą częściowo zachowaną czaszkę. Na drugą trzeba było poczekać aż do 1986 r. Tym razem nie pochodziła ona z terytorium Nowej Zelandii, lecz Chile, a konkretnie z wyspy Robinson Crusoe. W 2002 r. sekwencjonowanie potwierdziło, że wszystkie szczątki uznawane za fragmenty kośćca M. traversii rzeczywiście należą do jednego gatunku. Pięciometrową samicę i 3,5-m samca zobaczył w 2010 r. spacerowicz. Powiadomił Departament Ochrony, ale nim któryś z naukowców zdążył dotrzeć do plaży, zwierzęta zmarły. Pobrano więc próbki, a truchło zakopano w piasku. Na początku sądzono, że para należała do gatunku M. grayi, lecz analiza DNA i poszukiwania w bazie sekwencji wskazały, że mamy do czynienia z M. traversii. Czemu M. traversii ukazuje się ludzkim oczom raz na 140 lat? Autorzy artykułu z Current Biology nie mają na razie pojęcia. Wg nich, albo zwierzęta żyją na dużych głębokościach z dala od lądu, tak że nie mamy szans ich ujrzeć nawet po śmierci, albo gatunek reprezentuje maleńka populacja. « powrót do artykułu-
- Mesoplodon traversii
- wal dziobogłowy
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: