Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów ' Bill Gates' .
Znaleziono 3 wyniki
-
Pierwsza od 50 lat nowa doustna szczepionka przeciwko polio może w końcu przyczynić się do całkowitej eradykacji tej choroby. Do niedawna wydawało się, że szybciej poradzimy sobie z chorobą, która pozostawia po sobie miliony sparaliżowanych dzieci. Niestety, w ostatnich latach szczepionki wywołały lokalne zachorowania, a obecnie ogólnoświatowy program szczepień został zahamowany przez COVID-19. W latach 2000–2017 liczbę przypadków polio udało się zmniejszyć o około 99%. Jak ocenia WHO, dzięki szerokiemu programowi szczepień uratowano przed zachorowaniem i potencjalnym paraliżem ponad 13 milionów dzieci. W październiku 2019 roku informowaliśmy, że eradykowano dziki szczep poliowirusa typu 3. Na świecie pozostał tylko typ 1 i pojawiła się nadzieja, że polio stanie się drugą, po ospie prawdziwej, atakującą ludzi chorobą, która będzie całkowicie wyeliminowana, a której patogen nie występuje w środowisku. Obok ospy, którą uznano za eradykowaną w 1980 roku, dotychczas udało się wyeliminować też księgosusz dotykający przeżuwaczy. W 2011 roku do walki z polio dołączył Bill Gates, a obecnie Fundacja Billa i Melindy Gatesów jest jednym z największych sponsorów Global Polio Eradication Initiative (GPEI). Jeszcze w 1988 roku, gdy startował GPEI, każdego roku notowano około 350 000 zachorowań na polio. W roku 2018 odnotowano 33 zachorowania. Z kolei w roku 2019 było ich w sumie 539. Z tego 175 przypadków odnotowano w Pakistanie i Afganistanie, dwóch z trzech krajów, w których polio występuje endemicznie. Trzecim jest Nigeria. Te 175 przypadków było wywołanych przez naturalnie krążącego wirusa. Z kolei aż 364 przypadki z 19 krajów zostały spowodowane przez szczepionkę. Z kolei w bieżącym roku zanotowano dotychczas 48 przypadków polio spowodowanych przez wirusa krążącego w środowisku (wszystkie przypadki zachorowań miały miejsce w Afganistanie i Pakistanie) oraz 93 przypadki spowodowane przez szczepionkę (w tym 40 przypadków w Pakistanie, po 10 w Czadzie i Etiopii, 1 w Nigerii, a pozostałe w Beninie, Burkina Faso, Kamerunie, Republice Środkowoafrykańskiej, na Wybrzeżu Kości Słoniowej, w Demokratycznej Republice Kongo, Ghanie, Nigrze, na Filipinach i w Togo). Podawany w doustnej szczepionce atenuowany wirus [więcej w artykule Kiedy szczepionka na koronawirusa. Wszystko, co powinniśmy wiedzieć o szczepionkach – red.] polio potrafi czasem wyewoluować i wywołać zarażenia w społecznościach o niewielkim odsetku wyszczepień. Teraz naukowcy finansowani przez Fundację Billa i Melindy Gatesów poinformowali o sukcesie I fazy testów klinicznych nowej szczepionki, która nie może wywołać zachorowań. To jednocześnie pierwsza od 50 lat nowa szczepionka doustna przeciwko polio. Jej autorami są profesor Raul Andino z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco (UCSF) oraz Andrew Macaam z brytyjskiego Narodowego Instytutu Standardów Biologicznych i Kontroli (NIBSC). W 2017 roku Andino i jego zespół odkryli, że we wszystkich przypadkach, gdy to szczepionka wywołała zachorowania na polio, za każdym razem zawarty w niej wirus wykorzystał takie same trzy kroki ewolucyjne, dzięki któremu z nieszkodliwego patogenu stał się się zaraźliwy. Teraz na łamach Cell Host and Microbe ukazał się artykuł autorstwa Andino, Macadama oraz specjalistów z Gates Foundation, Center for Vaccine Innovation and Access w Seattle oraz Uniwersytetu w Antwerpii, którzy przygotowali szczepionkę przeciwko polio, z której wirus nie może wywołać zachorowania. Bazując na kilkudziesięciu latach studiów nad poliowirusem naukowcy ustabilizowali odpowiedzialny za mutacje region genomu wirusa, dzięki czemu nie może się on zmieniać. Co więcej, naukowcy upewnili się też, że poliowirus nie ulegnie groźnym zmianom nawet wówczas, jeśli wymieni materiał genetyczny ze spokrewnionymi z nim wirusami. O ile mi wiadomo, to pierwszy przypadek gdy doszło do celowego racjonalnie zaprojektowanego żywego atenuowanego wirusa. To przeciwieństwo standardowego podejścia, gdzie wirusy są hodowane na komórkach tkankowych, a ich wirulencja jest uzyskiwana metodą prób i błędów za pomocą słabo rozumianego mechanizmu, mówi Andino. W I fazie testów klinicznych wzięło udział 15 dorosłych ochotników. Była ona prowadzona na Uniwersytecie w Antwerpii. Test wykazał, że nowa szczepionka jest bardziej stabilna i efektywna niż licząca sobie 50 lat szczepionka Sabina, z której ona pochodzi. Nowa szczepionka wywoływała odpowiednią reakcję immunologiczną i mimo że zaszczepieni wydalali wirusa w stolcu, wirus ten nie był w stanie zainfekować myszy i wywołać u nich paraliżu. To kolosalny postęp w porównaniu ze standardową szczepionką Sabina. Bowiem w jej przypadku nawet 90% ulega paraliżowi, gdy zostaje wystawionych na wirusa wydalanego przez ludzi. Obecnie trwa II faza testów klinicznych nowej szczepionki. WHO już rozpoczęło planowanie fazy 3. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i uda się szybko rozpocząć powszechne szczepienia za pomocą nowego środka, to jeszcze w bieżącej dekadzie polio powinno zostać całkowicie eradykowane. « powrót do artykułu
- 1 odpowiedź
-
- COVID-19
- eradykacja
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Chińskie Ministerstwo Środowiska prowadzi ocenę wpływu na środowisko budowy małego reaktora modułowego ACP100, który miałby stanąć w powiecie Changjiang w prowincji Hajnan. Prace budowlane miałyby rozpocząć się jeszcze w bieżącym roku. Budowa ma potrwać 65 miesięcy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to, po uzyskaniu niezbędnych zezwoleń, 125-megawatowy reaktor powinien rozpocząć pracę 31 maja 2025 roku. Budowa ACP100 to jeden z najważniejszych projektów chińskiego 12. Planu Pięcioletniego. Projekt reaktora stworzono na bazie pełnowymiarowego reaktora typu PWR ACP1000. W miniaturowym reaktorze zintegrowano turbiny parowe oraz pasywne zabezpieczenia. Całe urządzenie zostanie zainstalowane pod ziemią. ACP100 zostanie zlokalizowany na północnym-zachodzie istniejącej elektrowni atomowej. Świat ma poważny problem. Z corocznego raportu środowiskowego BP dowiadujemy się, że w 2017 roku aż 38% światowej energii pochodziło z węgla. To dokładnie tyle samo, co przed 20 laty, kiedy to podpisano pierwszy międzynarodowy traktat o zapobieganiu zmianom klimatu. Co gorsza emisja gazów cieplarnianych rośnie i w 2018 roku zwiększyła się o 2,7%. To największy wzrost od siedmiu lat. W obliczu coraz poważniejszych zmian klimatycznych jasne jest, że dotychczasowe działania nie pomagają. Nawet specjaliści z ONZ, którzy w przeszłości nie byli przekonani do energetyki jądrowej, przyznają, że w obecnej sytuacji dobre jest każde rozwiązanie, które pozwoli na utrzymanie globalnego ocieplenia na poziomie mniejszym niż 1,5 stopnia Celsjusza powyżej średniej sprzed rewolucji przemysłowej. A w tej chwili jedynym rozwiązaniem wydaje się znaczne zwiększenie produkcji energii z energetyki atomowej. Jednak świat idzie w przeciwnym kierunku. Niemcy chcą do 2022 roku zamknąć wszystkie swoje elektrownie atomowe, a Włosi już w 2011 roku zdecydowali, że nie będą budowali kolejnych. Jednak nawet jeśli opinia publiczna popierałaby budowę elektrowni atomowych – a tak nie jest – to kolejne tego typu instalacje mogłyby nie powstać. Elektrownie takie są po prostu niezwykle drogie. W USA w ostatnich latach wiele elektrowni zamknięto, a z planowej budowy innych zrezygnowano, gdyż nie wytrzymywały one konkurencji z gazem łupkowym. Organizacja Union of Concerned Scientists (UCS), która sceptycznie odnosiła się do energetyki jądrowej, stwierdziła niedawno, że jeśli nic się nie zmieni, to prawdopodobnie dojdzie do zamknięcia kolejnych elektrowni atomowych, które zostaną zastąpione przede wszystkim gazem naturalnym, co doprowadzi do wzrostu emisji. Sytuacja jest tak dramatyczna, że, jak mówi dyrektor ds. bezpieczeństwa projektów atomowych UCS Edwin Lyman, kwestią do rozstrzygnięcia jest pytanie o to, czy w kolejnych dekadach realnie może powstać wystarczająca liczba elektrowni atomowych, by zaspokoić potrzeby. Obecnie w samej tylko Ameryce Północnej prowadzone są badania nad 75 różnymi projektami elektrowni atomowych. Kilkukrotnie zajmowaliśmy się już tym tematem, czy to pisząc o „Reaktorze z fabryki", „Osobistej elektrowni atomowej”, pytając czy „Minireaktory nadzieją energetyki atomowej” oraz wspominając, że „NuScale ogłosiło, kto wyprodukuje pierwszy mały reaktor atomowy". Niewielkie reaktory atomowe mają wiele zalet w porównaniu z tradycyjnymi elektrowniami. Są na tyle małe, że możńa je produkować w fabryce i przewieźć na miejsce montażu. Dzięki temu cały proces budowy trwa znacznie szybciej i jest znacznie tańszy, a więc i inwestycja jest znacznie mniej ryzykowna. Ponadto wiele tego typu projektów to reaktory bezobsługowe, które można np. zakopać pod ziemią i wydobywać raz na kilka lat, by wymienić paliwo. Rozwiązanie jest więc i tańsze w obsłudze i bardziej bezpieczne od tradycyjnych elektrowni. APC100 to po prostu pomniejszona wersja dużych reaktorów jądrowych. Podobną technologię oferuje amerykańska firma NuScale, która podpisała już z koalicją 46 amerykańskich dostawców energii umowę na dostarczenie 12 małych reaktorów. Jednak projekt będzie kontynuowany, jeśli do końca bieżącego roku członkowie koalicji zdecydują się na jego finansowanie. To może nie być takie oczywiste. W 2011 roku firma Generation mPower, wspierana przez giganta Babcock & Wilcox podpisła umowę na budowę sześciu podobnych reaktorów, jednak po trzech latach z umowy zrezygnowano, gdyż nie znaleziono nowych klientów, co czyniło całe przedsięwzięcie nieopłacalnym. Jeszcze bardziej interesujące są miniaturowe reaktory, które nie są – jak ACP100 czy projekt NuScale – miniaturowymi wersjami dużych reaktorów typu PWR, ale nowatorskimi konstrukcjami chłodzonymi sodem. Projekt takiego reaktora ma firma TerraPower, której jednym z inwestorów jest Bill Gates. Opracowała ona nowatorki projekt reaktora z falą wędrującą i podpisała z Pekinem umowę na zbudowanie do roku 2022 prototypowego urządzenia w Państwie Środka. Nie wiadomo jednak, jak na plany te wpłynie pogorszenie się relacji pomiędzy Chinami a USA. Jeszcze inny pomysł to reaktory chłodzone stopionymi solami. Te są najbardziej bezpieczne, gdyż reaktor jest chłodzony nawet w przypadku całkowitego braku zasilania. Projekt takiego reaktora ma kanadyjska firma Terrestrial Energy. Chce ona wybudować 190-megawatową elektrownię w prowincji Ontario i obiecuje, że do roku 2030 zacznie dostarczać energię w cenie konkurencyjnej do ceny energii z gazu. Warto też przypomnieć, że olbrzymie postępy w dziedzinie reaktorów chłodzonych stopionymi solami poczyniły też Chiny, które zaskakująco szybko rozwinęły technologie udostępnione im przez Amerykanów. W chwili obecnej mamy więc do wyboru miniaturowe wersje dużych reaktorów PWR, czy SMR proponowane przez NuScale i Chińczyków. Reaktory takie mają zapewniać od 50 do 200 megawatów energii, mogą pracować przez 60 lat, stworzenie prototypu to koszt rzędu 100 milionów USD, a zbudowanie instalacji komercyjnej oznacza wydatkowanie nawet 2 miliardów USD. Pierwsze tego typu reaktory mogą rozpocząć pracę około roku 2025. Kolejna klasa projektów to reaktory bezpieczniejsze niż PWR i im podobne, czyli reaktory z rdzeniem usypanym (PBR), reaktory chłodzone sodem oraz reaktory chłodzone stopionymi solami. Reaktory takie mają dostarczać 190–600 megawatów energii i mają pracować 40-60 lat. Najbardziej zaawansowane są prace nad PBR, być może w bieżącym roku pierwszy taki reaktor zacznie pracę w Chinach. Prace rozwojowe nad PBR to koszt rzędu 400 milionów do 1,2 miliarda USD. Natomiast stworzenie prototypu reaktora chłodzonego sodem lub stopioną solą to koszt szacowany na 1 miliard USD. Pierwszy PBR ma ruszyć w bieżącym roku. Reaktory chłodzone sodem mogą zadebiutować w roku 2025, a chłodzone stopionymi solami – w roku 2030. W końcu należy wspomnieć krótko o fuzji jądrowej, czyli pozyskiwaniu energii nie w drodze rozszczepiania ciężkich jąder, a łączenia lżejszych jąder. Tutaj notuje się bardzo powolny postęp. Najbardziej znany projekt to ITER, chociaż nad fuzją pracują też inni. Reaktory fuzyjne mają dostarczać 100–600 megawatów i pracować przez 35 lat. Obecnie koszty rozwoju projektu ITER to 22 miliardy dolarów. Koszty wersji komercyjnej takiego reaktora nie są znane. Pierwszy tego typu reaktor pojawi się nie wcześniej niż w roku 2035. « powrót do artykułu
- 4 odpowiedzi
-
- energia atomowa
- elektrownia jądrowa
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Oficjalnie powołano do życia Globalną Komisję ds. Adaptacji (Global Commission on Adaptation), w skład której weszli m.in. Bill Gates czy Ban Ki-moon, były sekretarz generalny ONZ. Zdaniem członków Komisji, skutki globalnego ocieplenia są odczuwane znacznie wcześniej i znacznie mocniej, niż przypuszczano. Aby zmniejszyć ubóstwo na świecie i podtrzymać wzrost gospodarczy społeczeństwa muszą robić znacznie więcej i znacznie szybciej, by przystosować się do nowej rzeczywistości, stwierdzają członkowie organizacji. Na jej czele stoi 28 komisarzy, w tym wspomniani wcześniej Gates i Ki-Moon. Dostosowanie się to nie tylko to, co należy zrobić. To mądra strategia. Musimy szybciej ją wdrażać. Koszty adaptacji będą mniejsze niż koszty działania jak do tej pory. A korzyści z niej osiągnięte, znacznie większe, mówi były sekretarz generalny. Kristalina Georgieva, dyrektor zarządzająca Banku Światowego, która również jest jednym z komisarzy, stwierdza, że w obecnych czasach wszyscy, od rządów i firm po rolników decydujących co zasiać i osoby indywidualne, zastanawiające się, gdzie kupić dom, powinni brać ryzyka związane z globalnym ociepleniem. To nie musi oznaczać ponoszenia większych kosztów. Po prostu trzeba to ryzyko uwzględniać, mówi Georgieva. Jako przykład podaje niektórych rolników z Bangladeszu, którzy w ostatnich latach przerzucili się z hodowli kur na hodowlę kaczek. W czasie powodzi kury toną, ale kaczki przeżyją kataklizm. Bangladesz to również dobry przykład adaptacji. Dzięi systemowi wczesnego ostrzegania oraz zbudowaniu schronów udało się znacząco zmniejszyć liczbę ofiar cyklonów. W 1970 roku podczas jednego cyklonu zginęło 500 000 osób. W roku 2007 równie silny cyklon zabił mniej niż 5000 osób. Odpowiednie działania adaptacyjne są szczególnie ważne, by pomóc najuboższym. Analitycy ostrzegają, że z powodu zmian klimatycznych do roku 2030 aż 100 milionów osób może ponownie znaleźć się w skrajnej biedzie, z której niedawno udało im się wydobyć. Potrzeba zaadaptowania się nie oznacza, oczywiście, że powinniśmy zrezygnować z działań mających na celu zmniejszanie negatywnego wpływu człowieka na klimat. Obie rzeczy – adaptację i zmniejszanie emisji gazów cieplarnianych – należy prowadzić równolegle. Jesteśmy ostatnim pokoleniem ludzi, które ma szansę na zapobieżenie dramatycznym zmianom klimatu. Jesteśmy też pierwszym pokoleniem, które musi zmagać się z konsekwencjami tego zjawiska. To prowadzi do oczywistej konkluzji: musimy jednocześnie się adaptować i zapobiegać zmianom klimatycznym, mówi Georgieva. Wciąż istnieje szansa, by do końca wieku zatrzymać globalne ocieplenie na poziomie 1,5–2 stopni Celsjusza powyżej temperatur sprzed epoki przemysłowej. Jeśli nic nie zrobimy, do roku 2100 średnie globalne temperatury mogą wzrosnąć o 3 stopnie Celsjusza. Adaptacja, pomimo że daje nadzieję, może oznaczać też dokonywanie trudnych wyborów. Niewykluczone, że ludzie będą musieli opuścić niżej położone tereny nadmorskie. Niektóre tereny, jak na przykład Manhattan, zostaną zabezpieczone za pomocą murów i innej infrastruktury. Ale czy znajdą się miliardy dolarów by chronić, dajmy na to, Howard Beach, ubogą dzielnice robotniczą w Queens? Wątpię. Z większości takich miejsc trzeba będzie się wyprowadzić. A decyzje zostaną podjęte w oparciu o rachunek ekonomiczny. Prawda jest taka, że adaptacja to luksus, na który stać będzie nielicznych, mówi Jeff Goodell, autor książki The Waters Will Come. « powrót do artykułu
- 1 odpowiedź
-
- Globalna Komisja ds. Adaptacji
- zmiany klimatyczne
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: