Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów ' żuchwa' .
Znaleziono 4 wyniki
-
Próchnica dokuczała naszym przodkom już 9 tys. lat temu
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Humanistyka
Na zębach ludzi, żyjących niemal 9 tys. lat temu na terenie dzisiejszej Polski, naukowcy wykryli ślady próchnicy. Najstarsze oznaki tej bakteryjnej choroby mogły być efektem spożywania owoców i miodu - przypuszczają badający to zjawisko naukowcy z UKSW w Warszawie. Próchnica to dziś choroba bardzo rozpowszechniona. Z analiz opublikowanych w 2015 r. przez międzynarodowy zespół kierowany przez prof. Wagnera Marcenesa z Queen Mary University w Londynie wynika, że na nieleczoną próchnicę cierpi ponad 2,4 mld ludzi. Co roku pojawia się ponad 190 milionów nowych zachorowań. Badacze odległej przeszłości człowieka zakładali, że próchnica stała się powszechna dopiero w czasach, kiedy człowiek zaczął prowadzić osiadły tryb życia i korzystać z bardziej przetworzonych produktów zbożowych. Na terenie Polski pierwsi rolnicy pojawili się około 7 tys. lat temu. Dlatego najnowsze wyniki badań zębów ludzi, którzy żyli w obecnej północno-wschodniej Polsce jeszcze tysiące lat wcześniej, czyli niemal 9 tys. lat temu - są dla naukowców pewnym zaskoczeniem. Próchnicę wykryliśmy zarówno na zębach trzyletniego dziecka, jak i dwóch dorosłych osób - opowiada PAP prof. Jacek Tomczyk z Instytutu Nauk Biologicznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego (UKSW) w Warszawie. Szczątki pochodzą z dwóch miejsc: Pierkunowa-Giżycka na Mazurach i Woźnejwsi na skraju Biebrzańskiego Parku Narodowego. W przypadku szczątków dziecka zachowały się nawet fragmenty jego żuchwy i szczęki. Wszystkie wspomniane kości odkryto jeszcze w latach 60. XX w. Jak mówi prof. Tomczyk, wcześniej do ich badań zastosowano metody makroskopowe - wykonano podstawowe pomiary metryczne, określono też wiek i płeć osobników. Wówczas jednak nie stwierdzono u nich chorób zębów. Teraz jednak w ocenie chorób zębów stosowane są nie tylko metody makroskopowe. Do analiz wykorzystaliśmy kamerę fluorescencyjną i różne metody obrazowania rentgenowskiego. W ten sposób wykryliśmy próchnicę, która nie była dużym ubytkiem szkliwa - dodaje naukowiec. Ślady próchnicy zachowały się na zębach trzonowych, bogatych w bruzdy i zagłębienia, o nieregularnej powierzchni. Trudno, rzecz jasna, spekulować, czy próchnica ta rozwinęłaby się dalej, gdyby pradziejowi właściciele zębów żyli dłużej. Dzięki analizom izotopów węgla i azotu badacze ustalili, z czego składała się dieta zmarłych. W dużej mierze spożywali oni ryby, zapewne jesiotry. Ryby słodkowodne zawierają argininę, która ma działanie przeciwpróchnicze. Ta substancja jest nawet dziś dodawana do niektórych past do zębów. Wygląda więc na to, że dzięki diecie próchnica nie rozwinęła się u nich bardziej - sugeruje antropolog, prof. Krzysztof Szostek z Instytutu Nauk Biologicznych UKSW w Warszawie, który zajmował się analizami izotopów. Nasi przodkowie, żyjący w okresie mezolitu - epoce między paleolitem (starszą epoką kamienia) a neolitem (młodszą epoką kamienia, kiedy upowszechniło się rolnictwo) - często łowili ryby. Używali do tego harpunów, a nawet sieci plecionych z włókien roślinnych. Wówczas też po raz pierwszy korzystali z łodzi wiosłowych, tzw. dłubanek - wykonanych z pojedynczego pnia drzewa. Dlaczego próchnica pojawiła się w zębach osób, które prowadziły zbieracko-łowiecki tryb życia? Naukowcy wskazują, że ludzie ci żywili się tym, co znaleźli. Bywały to jagody i inne owoce runa leśnego, a może i miód. To oznaczać może całkiem sporo węglowodanów, które sprzyjają próchnicy. Próchnica ma różne przyczyny. Nie jest ona związana wyłącznie z dietą. Zależy też od nawyków żywieniowych - częstości spożywania posiłków czy składu i pH śliny. Chociaż osoby spożywające więcej słodkich produktów mają większe ryzyko rozwinięcia próchnicy. Z badań przeprowadzonych na szczątkach z tego samego okresu z Europy Południowej i Zachodniej - Hiszpanii czy Portugalii - wiemy, że tam próchnica była bardziej powszechna niż na obszarze północnej Europy. Zapewne jednym z głównych czynników tej różnicy była właśnie dieta - uważa prof. Szostek. Artykuł na temat badań ukazał się w Journal of Archaeological Science – Reports. « powrót do artykułu -
Tuż przed Wielkanocą na budowie północno-wschodniego odcinka linii metra M2 w Warszawie natrafiono na ok. 40-cm fragment żuchwy, należący najprawdopodobniej do wymarłego słonia leśnego (Palaeoloxodon antiquus). Tak jak poprzednim razem, kość zostanie zbadana w Państwowym Muzeum Archeologicznym, które sprawuje nadzór nad rozbudową linii. Kawałek kości znaleziono podczas prac nad poziome -2 stacji C19 Zacisze. Prawdopodobnie jest to młody osobnik słonia leśnego sprzed 20 tys. lat. Jednak dokładnie będziemy mogli to określić po badaniach laboratoryjnych – mówi dr Wojciech Borkowski, wicedyrektor Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie. Ponieważ na kości zachował się ząb trzonowy, naukowcy mają nadzieję, że uda się stwierdzić, czym zwierzę się żywiło. Warto przypomnieć, że 28 listopada 2018 roku podczas głębienia korpusu stacji metra Płocka natrafiono na 7 dużych kości samicy słonia leśnego. Szczątki leżały 6 metrów pod powierzchnią ziemi, w warstwie osadów organicznych powstałych na dnie zbiornika wodnego (rynny żoliborsko-szczęśliwieckiej). To wąskie jezioro istniało przede wszystkim w okresie interglacjału eemskiego. Na ścianie antresoli stacji Płocka znajduje się pamiątkowa tablica. W przeszklonej gablocie w podłodze dr Borkowski umieścił 31 marca br. model znalezionej kości biodrowej. Prehistorycznego ssaka upamiętniono także na muralu projektu Marty Żylskiej na budynku przy ulicy Skierniewickiej 11 w Warszawie. « powrót do artykułu
-
- słoń leśny
- żuchwa
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ludwik IX Święty, król Francji od 1226 r., organizator i uczestnik m.in. VII wyprawy krzyżowej, cierpiał w momencie zgonu na szkorbut. Warto przypomnieć, że wcześniej uważano, że zmarł na dżumę lub czerwonkę. Autorzy nowej publikacji z Journal of Stomatology, Oral and Maxillofacial Surgery wyjaśniają, że w badaniach wykorzystano żuchwę przechowywaną w relikwiarzu w katedrze Notre Dame. Wykazano, że rzeczywiście należała ona do Ludwika i że władca cierpiał na ciężką postać szkorbutu. Szkorbut to choroba wielonarządowa, wywołana niedoborem kwasu askorbinowego w diecie. Na swoje nieszczęście podczas kampanii wojskowej Ludwik IX Święty jadł głównie ryby. Gdyby sięgnął po lokalne produkty, a warto przypomnieć, że zmarł podczas oblężenia Tunisu, gdzie nie brakuje bogatych w witaminę C cytrusów, być może jego losy potoczyłyby się inaczej. Królewska dieta zdecydowanie nie była zbilansowana. Ludwik umartwiał się na różne sposoby, np. poszcząc. Poza tym krucjata nie była dobrze przygotowana. Boży bojownicy nie wzięli ze sobą wody ani owoców i warzyw - podkreśla dr Philippe Charlier. Jako dowód na występowanie szkorbutu naukowcy przywołują m.in. fragment dzieła Jeana Sire de Joinville'a "L'historie de Saint-Louis": Nasza armia cierpiała na nekrozę dziąseł [...] i by chorzy mogli przeżuwać mięso i przełykać, balwierze musieli odcinać tkankę. Ciężko było słuchać, jak żołnierze krzyczeli podczas tego zabiegu jak rodzące kobiety. Ówcześni kronikarze opisywali także ze szczegółami, jak Ludwik Święty stracił zęby, plując kawałkami dziąseł, co odpowiadało temu, co sami zobaczyliśmy na żuchwie. Udowadniając, że relikwia to żuchwa Ludwika IX Świętego, specjaliści najpierw ocenili jej morfologię. Stwierdzili, że ma właściwy kształt, by należeć do 56-letniego mężczyzny. Potem zestawiono ją z rzeźbami głowy króla; tutaj także wszystko pasowało. Na końcu zespół przeprowadził datowanie radiowęglowe kości. W ten sposób ustalono, że właściciel żuchwy zmarł między 1030 a 1220 r. To za wcześnie jak na Ludwika, ale ten umartwiając się, żywił się rybami, co mogłoby wyjaśnić rozbieżność (transport z atmosfery w głębiny oceanu trwa setki lat, dlatego stężenie C14 w głębokim oceanie jest wyraźnie niższe niż w atmosferze, co przekłada się mniejszą koncentrację tego izotopu w organizmach morskich). Jednym słowem dieta króla spowodowała, że jego kości wydawały się starsze, niż były w rzeczywistości. Wg naukowców, szkorbut nadwyrężył układ odpornościowy króla, przez co był on bardziej podatny na inne choroby. Charlier i inni wspominają o badaniu zawartości żołądka Ludwika IX Świętego. Choć przed przetransportowaniem do Europy wycięto go i ugotowano w winie i przyprawach, powinno się udać ustalić, jakie patogeny się w nim znajdowały. « powrót do artykułu
-
- Ludwik IX Święty
- VII wyprawa krzyżowa
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W kamieniu nazębnym z żuchwy kobiety żyjącej w średniowieczu zachowały się drobinki ultramaryny, drogiego pigmentu uzyskiwanego z lazurytu (lapis lazuli). To oznacza, że nie tylko mnisi, ale i mniszki zajmowały się przepisywaniem luksusowych iluminowanych manuskryptów. Udało się do tego dojść, bo ktoś kiedyś oblizywał pędzelek... Naukowcy z różnych instytucji, w tym z Instytutu Nauki o Historii Człowieka Maxa Plancka i Uniwersytetu Yorku, badali szkielety kobiet pochowanych na małym przyklasztornym cmentarzu w Dalheim w Niemczech. Zachowało się niewiele informacji o klasztorze. Dokładna data jego założenia nie jest znana, chociaż specjaliści uważają, że społeczność mogła powstać już w X w. Najwcześniejsze zapiski odnośnie do klasztoru pochodzą z 1244 r. Najprawdopodobniej mieszkało w nim 14 kobiet. W kamieniu nazębnym jednej z nich wykryto liczne drobinki błękitnego pigmentu. Umierając ok. 1000-1200 r., zakonnica miała 45-60 lat. Nie stwierdzono szczególnych zmian patologicznych w obrębie szkieletu. Nie znaleziono też dowodów wskazujących na uraz czy zakażenie. Jedyną wyjątkową cechą jej szczątków były błękitne cząstki z zębów. Gdy kamień się rozpuścił, uwolnił setki niebieskich drobinek - opowiada Anita Radini z Uniwersytetu Yorku. Analizy przeprowadzane za pomocą różnych metod, w tym mikrospektroskopii Ramana i spektroskopii dyspersji energii promieniowania rentgenowskiego, pokazały, że to pigment wytwarzany z lapis lazuli. Zbadaliśmy wiele scenariuszy, w jaki sposób minerał mógł się dostać do kamienia nazębnego tej kobiety. Mając na uwadze jego dystrybucję w jamie ustnej, doszliśmy do wniosku, że najbardziej prawdopodobna jest wersja, że mniszka malowała i w czasie malowania oblizywała czubek pędzelka - opowiada Monica Tromp z Instytutu Maxa Plancka. Wykorzystanie ultramaryny, a także srebra i złota, było zarezerwowane dla najbardziej luksusowych manuskryptów. Mogli ich używać tylko skrybowie i malarze o wyjątkowych zdolnościach - podkreśla Alison Beach z Uniwersytetu Stanowego Ohio. Autorzy publikacji z pisma Science Advances dodają, że odkrycie tak cennego pigmentu w jamie ustnej XI-wiecznej kobiety z wiejskiego obszaru Niemiec było co najmniej nieoczekiwane. Choć tym okresie Niemcy były aktywnym centrum wytwarzania ksiąg, bardzo trudno było udowodnić wkład kobiet w tę dziedzinę. W imię pokory wielu średniowiecznych skrybów i malarzy nie podpisywało swoich dzieł. Słaba widoczność pracy kobiet przy manuskryptach sprawiła, że gros współczesnych naukowców zakładało, że odgrywały one niewielką rolę w tym procesie. [Ta kobieta] została włączona w globalną sieć, rozciągającą się od kopalni złota w Afganistanie, przez metropolie handlowe muzułmańskiego Egiptu i bizantyńskiego Konstantynopola, po jej społeczność w średniowiecznych Niemczech. Rozrastająca się ekonomia XI-wiecznej Europy zwiększyła zapotrzebowanie na cenny i wyjątkowy pigment [...] - dodaje Michael McCormick z Uniwersytetu Harvarda. Mamy tu bezpośredni dowód na istnienie kobiety, która nie tyle po prostu malowała, co malowała bardzo rzadkim i drogim pigmentem, w dodatku mieszkając w leżącym na uboczu miejscu. Bez wykorzystania nowoczesnych technologii, historia tej kobiety mogła na zawsze pozostać tajemnicą. Zastanawiam się, ilu jeszcze artystów możemy znaleźć na średniowiecznych cmentarzach, jeśli się przyjrzymy - zastanawia się Christina Warinner z Instytutu Maxa Plancka. « powrót do artykułu